Dosłownie wczoraj zastanawiałem się nad tą przypowieścią- a raczej nad oryginałem. Kiedyś mlodsze pokolenie przejmowało gospodarstwa jak tylko ich ojcowie nie mieli już siły np uprawiać ziemi. Teraz takie transfery pokoleniowe raczej następują na drodze spadkowej. W oryginale za dobrego syna zostaje uznany ten, który zwrócił ojcu z nawiązką (okazal się być kandydatem na następcę na głowę rodziny operującej wspólną masą zasobów). W obecnej nuklearnej rodzinie zostaje tylko przekaz- syn ma być opłacalną inwestycją. Powstał cholernie szkodliwy przekaz przez samą zmianę struktury posiadania w rodzinie.
Ja myślałem że puenta będzie bardziej jako "Pan przyszedł w końcu i skarcił libka "lewak może i przetracił pieniądze ale swoje tak jak mu przekazałem do jego użytku, a ty nie dość że dawałeś swoje na bandycki kredyt to z niewoliłeś swoich dawnych braci. Mnie wybraliście w powszechnym głosowaniu na waszego reprezentanta i kierownika. I z mocy nadanej mi przez społeczność oddaje chłopom ich ziemie, a ciebie pozbawiam możliwości kandydowania w przyszłym roku"