Jak wybieramy wójta, burmistrza, prezydenta? Co może marszałek województwa? Skąd powiat bierze pieniądze? To tylko kilka pytan, na które odpowiadamy w tej serii krótkich filmów. Te 12 odcinków to nasz podręcznik na nadchodzące wybory wybory samorządowe 2018.
Gdzie są wybory większościowe, a gdzie proporcjonalne, i co to oznacza dla wyborców?
W naszej serii mówiliśmy już o specyfice władz samorządowych, o tym czym się zajmują i jakie mają obowiązki. Teraz skupimy się na tym, jak liczone będą nasze głosy.
Za rządów koalicji PO-PSL w większości samorządów w Polsce wybory były proste i oczywiste. Ten, na kogo głosowali mieszkańcy, ten wygrywał. Dzięki Jednomandatowym Okręgom Wyborczym,
władza była blisko ludzi, a istotne były konkretne głosy i konkretne nazwiska, a nie tylko polityczne sztandary. Po zmianach dokonanych przez sejmową większość czyli PiS, wybory będą wyglądają inaczej.
To nie będzie już JOWów?
JOW-y, czyli jednomandatowe okręgi wyborcze zostały już tylko w niewielkich gminach do 20 tys. mieszkańców. Tam nadal będziemy głosowali na konkretne osoby i do rady gminy dostaną się tylko te osoby, które dostaną największą liczbę głosów. Przypomnijmy przy okazji, że bezpośrednio wybieramy też prezydentów, wójtów i burmistrzów.
A reszta? W większych gminach, powiatach i województwach?
I tu się sprawa komplikuje. PiS wrócił bowiem do rozwiązań, które nie dają gwarancji, że wybrani zostaną faktycznie ci kandydaci, na których oddano najwięcej głosów. Poza małymi gminami, w pozostałych samorządach obowiązuje ordynacja proporcjonalna. Oznacza to, że najpierw liczy się głosy oddane na listy komitetów wyborczych, a dopiero potem procent głosów oddanych na tę listę decyduje o tym, ilu kandydatów wejdzie z niej do rady. A o kolejności wchodzenia do rady z listy decyduje już liczba oddanych głosów na konkretnego kandydata.
Trochę to skomplikowane.
To sprawdźmy zatem na przykładzie.
Do rady gminy zgłosiły się trzy komitety wyborcze. Na każdej z trzech list znajduje się po kilku kandydatów. Na listę nr 1 zagłosowało 50 proc wyborców, na listę nr 2 30 proc, a na listę nr 3 - 20 proc. Na tej podstawie wiemy, że połowa radnych będzie z listy 1, wiemy więc ilu kandydatów z tej listy wygra miejsce w radzie. O tym którzy to będą, decyduje liczba oddanych na nich głosów.
Czy to znaczy, że do rady może wejść osoba, na którą nikt nie zagłosował?
W skrajnym przypadku może tak się zdarzyć. Dzięki takiej ordynacji do rady faktycznie może wejść osoba, na którą nie zagłosuje żaden mieszkaniec. Dlatego w przyszłości na pewno wrócimy do okręgów jednomandatowych, w których zwłaszcza w samorządach lokalnych wybór jest przejrzysty. Szczegóły naszych pomysłów znajdziesz w naszym programie "Polska Samorządna". Przeczytaj i zmieniaj swoją małą ojczyznę razem z nami.
Sfinansowano ze środków KKW Platforma.Nowoczesna Koalicja Obywatelska
Subskrybuj kanał Platforma News. Kliknij w ten link i wciśnij dzwonek.
www.youtube.com...
Polub PO na / platformaobywatelska
8 сен 2024