26-29. 04.23 miałem przyjemność polatać za sterami nowoczesnej paralotni ze stajni SKYWALKa na modelu MINT, glajcie EN - C z podwieszeniem dwurzędowym, zaczerpniętym z klas które do tej pory w tej homologacji nie występowały. Lataliśmy na tych konstrukcjach z przyjacielem pod okiem Grzegorza, wyśmienitego pilota i mentora w temacie paralotniarstwa. Pogoda na jaką trafiliśmy w Bassano zafundowała nam bardzo szeroki wachlarz warunków na jaki można trafić w powietrzu uprawiając ten sport, tak więc właściwie jedynymi ograniczeniami jakie mogły nam utrudnić polatanie i zarazem przetestowanie tych wspaniałych maszyn mogły być tylko kaprysy naszych własnych mózgów i serio nic poza tym. Każdy dzień był szczodrze lotny, różniąc się znacząco od poprzedniego a ilość sytuacji jakich mogliśmy się dopuścić albo po prostu przeżyć była na prawdę spora. Zastanowić się można co strzela do łba pilotowi z tak stosunkowo niewielkim dorobkiem pilotażu paralotni, bez spektakularnego dorobku XC, po paru latach latania właściwie tylko w Karkonoszach, po (cale szczęście) dwóch szkoleniach SIV, latającym może trochę ponad 50 h w roku?........hmm to dobre pytanie:) ...sam do końca nie potrafię na nie odpowiedzieć, ale jedno jest pewne, po Bassano z wielką chęcią oczekuję na warun w Polsce, a odczucia jakie odniosłem sterując MINT-em pogłębiły jedynie głód latania. Żeby jednak nie było tak słodko muszę też napisać że obawy były ogromne i nie zniknęły całkowicie co do pomysły latania na tym skrzydle. Oboje z Rafałem mieliśmy w głowie dużo pytań związanych z extremalnymi sytuacjami typu: co się stanie jak się zwali?, jak jest szybkie w reakcji? czy sterowanie nie będzie wymagało umiejętności jakich jeszcze nie posiadamy? itd. itp. Na wiele z nich udało nam się szybko odpowiedzieć ...bo po prostu i się zwaliło, i nie raz gwałtownie pozwoliłem się wypluć z ostrej windy i oczywiście oboje wpadaliśmy w obszary bardzo nieprzyjemnych turbulencji. Na własne oczy z gęsią skórą na ciele widziałem jak Rafikowi zaraz po starcie spadła połówa, i z jakim spokojem wszystko wróciło do normy, bez najmniejszej nawet zmiany kierunku. Wszystkie te sytuacje jedynie powodowały że apetyt rósł. Po 100 h na CHILI 5, skrzydle które osobiście uważam za genialne pod każdym względem, a z którym oczywiście podobnie tworzyła się nasza historia, gdzie początki przesączone były ogromną ilością obaw, a każda godzina kroczek po kroczku skutecznie je rozwiewała, po CHILI mogę odpowiedzieć i to już pewnie.. na pytanie dlaczego? dlaczego ta zmiana? Przede wszystkim dla mnie raczej nie ma wielkiej szansy na rozwój w tym sporcie bez podejmowania jakiegoś tam ryzyka, ono jest wpisane zwyczajnie w ogóle w paralotniarstwo, ale zasadniczą kwestią tej decyzji jest performance, po prostu chęć posiadania o wiele większych możliwości, przy jak to zapewnia producent zachowaniu na prawdę sporego poziomu bezpieczeństwa które powinno zadowolić doświadczonych pilotów, ale nawet z kategorii B+. No nie omieszkamy czuć się takowymi ..nie Rafcio:). I odnosząc się do tegoż właśnie poziomu bezpieczeństwa, takie odczucia osobiście właśnie mam: niewiarygodna precyzja sterowania pozwoliła poczuć mi się pewnie nawet w ostrych wąskich kominach, brak tendencji do gwałtownych reakcji, przeogromna i dobrze wyczuwalna niechęć do podwinięcia oraz do przeciągnięcia, fantastyczna prędkość trymowa wsparta asem w rękawie po dodaniu gazu, no i to sterowanie kołkami...sam producent mówi że można to robić właściwie w każdej fazie lotu, nie zabraniając nawet w trymowej ....i słusznie:)
20 окт 2024