Czystość dziennikarstwa jest tylko mitem. Manipulacja faktami podłe ale prawdziwe. Szkoda, że za miesiąc nikt nie będzie do tego wracać. Wianuszki wzajemnej adoracji dalej będą sobie przyznawać nagrody i kreować się na wyrocznie. Tak te wsze elity odeszły od zasad. Brak słów żeby kulturalnie opisać tych chorych z urojenia ludzi. Dobry materiał warto było posłuchać.👏👏👏
Sprawdziłem, w przeciwieństwie do wielu dziennikarzy. Na X to nagranie retweetował Piński. Łyknął to jak młody pelikan. Ten weteran mediów dał się wkręcić jak dziecko, głównie przez to, że ma gdzieś sztukę uprawiania tego zawodu. Sztuka dziennikarstwa wymaga weryfikacji źródeł. Potem próbował udawać, że nie jest wielbłądem na swoim kanale. Na szczęście wpisy nie płoną.
rzeczywiście, ten materiał pokazał podejście części dziennikarzy antypisowych, którzy jak jest coś przeciw pis, to już nie potrzebują nic weryfikować. Tymczasem trzeba się zastanowić, czy szachowe uprzedzenie ataku przeciwnika, to właśnie coś, co zrobił Stanowski. Jeśli tak, to co to mógł być za atak
Jeżeli na Stanowskiego są kwity, to prędzej czy później wypłyną. Wydaje mi się jednak, że kwitów nie ma, inaczej już dawno wyszłyby na jaw. To co po tej prowokacji robią ludzie typu Pińskiego przypomina mi działania szympansów, rzucanie gównem na oślep, może coś się przyklei. Serio. Mam w swoich zbiorach kilkaset numerów tygodników z lat pierwszej dekady lat dwutysięcznych i prawie w każdym jest jakaś reklama państwowego koncernu. Tak więc wydaje mi się, że nic na niego nie mają, tylko próbują wciągnąć go w szambo, w którym sami siedzą po uszy.
To nie Stanowski zaorał tę elitę dziennikarską. Materiał przez niego stworzony nie był adresowany do tych ludzi. Oni zaorali się sami, przypadkowo trafiając na materiał, który pasuje do ich misji i widzenia świata. Jak zachowają się dalej pokazuje już Lis. To zwykły tępak. Reszta na razie zastanawia się, jak w najbardziej wiarygodny sposób wykaraskać się z zaistniałej sytuacji. A tak na marginesie. Być może oni wcale się nie nabrali i ośmieszyli. Może oni po prostu znają swoich odbiorców i z pełną świadomością puścili wszystko dalej, wiedząc, że to i tak odniesie skutek, którego oczekują.
Janusz Schwertner, to dziennikarz, który przez ostatnią dekadę współpracował z Onetem. Dziś jest dyrektorem programowym w Gońcu. Ma na swoim koncie kilka doskonałych artykułów, m. in. o tym jak Kijowski wyprowadzał pieniądze z KOD, mobbing w Szlachetnej Paczce etc. Natomiast gdy czyta się jego posty na X, to ma się wrażenie, że to człowiek ulepiony z szamba. Sam Iberion, który jest właścicielem Gońca nie pisze o sobie, który z ich wielu portali był pierwszy na rynku. Natomiast ja pamiętam jeden z nich: lelum pl. Pamiętam jak spamował mi Facebooka, razem z donald pl, treściami z czapy opatrzonymi clickbaitowymi tytułami. Myślę, że tutaj należy szukać początku sukcesu tej grupy, w clickbaitowym spamie informacyjnym.
Sprawdziłem. Na X to nagranie retweetował Piński. Łyknął to jak młody pelikan. Ten weteran mediów dał się wkręcić jak dziecko, głównie przez to, że ma gdzieś sztukę uprawiania tego zawodu. Sztuka dziennikarstwa wymaga weryfikacji źródeł. Potem próbował udawać, że nie jest wielbłądem na swoim kanale. Na szczęście wpisy nie płoną.
Zanim nagrał swój materiał zdążył wypowiedzieć się na X. Jakoś nie oburzyło go to, że naczelny wpływa na redakcję w ten sposób. Tylko to, kogo naczelny chce chronić. Jak na kogoś, kto sam był naczelnym Panoramy, to bardzo zastanawiające zachowanie.
@@takom123Przecież wszyscy mu to wypominają. Nie znam żadnego medium, które nie brałoby pieniędzy ze spółek skarbu państwa. Piński też brał kasę że spółki skarbu państwa, bo był przecież przez nią zatrudniony. Lis również. Wszyscy biorą tę kasę. Popatrzcie kto reklamuje się obecnie w portalu NaTemat. Co Wy ślepi jesteście na jedno oko? Mam takie wrażenie, że nie dość, że ślepi, to jeszcze głusi, bo ten materiał zupełnie nie jest o tym. Ten materiał jest o tym, że nikt ze środowiska dziennikarskiego nie oburzył się na presję jaką wywarł Stanowski na swoich dziennikarzy. Ani Lis, ani Piński, ani Czuchnowski. Nikt z tych wielkich niezależnych walczących o wolność słowa nawet się o tym nie zająknął! Więc moje pytanie brzmi, jakie naprawdę standardy panowały i nadal panują w tych redakcjach. To jest meritum tego filmu.