Byłem kiedyś na szkoleniowym obozie płetwonurkowym gdzie słabo nas karmiono. Dojadałem winniczkami, ale bez jakichś specjalnych ceremonii z opróżnianiem ich czy odśluzowywaniem. Po prostu oddzieliłem je od skorupek, zaparzyłem dwa razy a następnie usmażyłem na maśle. Smakują jak kurze żołądki.
Zastanawia mnie bilans kaloryczny, czyli ile kalorii stracimy przy całości procesu związanego z przygotowaniem takiego szaszłyka, a ile pozyskamy zjadając go. Czy jeśli będzie ujemny, to czy zrobienie kilku takich szaszłyków, nie wiązałoby się z tylko nieco większym wysiłkiem, a zysk kalorii nie byłby dużo większy? Oczywiście zdaję sobie sprawę, że film dotyczy metody, której skuteczność nie pozostawia wątpliwości, ale intryguje mnie jej skuteczność, czy też modyfikacja tej metody w sytuacji surwiwalowej, a więc kiedy potrzebujemy kalorii, aby przeżyć i funkcjonować jak najdłużej i spalać je przy czynnościach typu budowa schronienia, pozyskiwanie opału itd.
No mięska to tam niewiele ale zawsze coś cipłego w brzychu dobrze robi. Ogólnie człowiek wytrzyma miesiąc bez jedzenia, tylko wodę trzeba uzupełniać. Myśląc w ten sposób zjedzenia czegokolwiek przedłuży ten miesiąc.
Niby ok i fajnie przedstawiony cały proces, ale mam wątpliwości co do bilansu kalorii. Sporo pracy, a mały zysk. Pytanie czy i jak możemy w analogicznej sytuacji ten bilans poprawić szukając innego pożywienia.
Mniam mniam, smaczego panie Grzegorzu. Nie wystarczyło samo gotowanie? Jak smakują oraz czy też są takie gumowate gdy są tylko ugotowane? Czy takie ślimaki nie mają żadnych pasożytów, które możemy od nich przejąć gdy są źle ugotowane? Trochę nieciekawa wizja na wypadek W.
he he he .... Jak widzę mało chetnych jest do komentowania , a pewno jeszcze mniej do jedzenia . Tak to bywa z "niedzielnymi" survivalowcami . W warunkach polowych zazwyczaj jedzenie ma podtrzymywać przy zyciu a na drugim miejscu smakować .
Dobry filmik! Kiedyś jadłem ślimaki, ale bez żadnego pojęcia o ich przygotowaniu, skutkiem czego zraziłem się do nich na ponad 10 lat :D, tak jest jak się zjada to co najgorsze. Pytanie 1: Czy proces odśluzowania jest nieodzowny w trakcie przygotowania i jakie są skutki jeżeli go pominiemy? Pytanie 2: Jak możemy wykonać odśluzowanie nie mając soli i zapasu wody? P.S. Trafiłem tu przez poszukiwania noża i jestem coraz bliżej decyzji na tak! Dobra robota i dobre filmy zrobione po żołniersku - bez pierdolenia!
Polecam świetny nóż w dobrej cenie Glock 78 ( bez piły na grzbiecie ostrza - 120 zł) albo Glock 81 (z piłą na grzbiecie ostrza - 130 zł). Jest w stałej ofercie na militaria.pl Takiego jak ma tutaj pan Grześ jeszcze się nie dorobiłem, kwestia czasu.
@@grzegorzprzadkagpknives3645 Mam gdzieś prawa ślimaków, ale rozpuszczanie, czy gotowanie żywcem zwierząt posiadających ośrobki bólu, to znęcanie się. Dla porównania, to tak jakby człowieka polać kwasem. Jest to przejaw skłonności sadystycznych i całkowitego braku empatii. Są to zaburzenia psychiczne, które powinno się leczyć, bo z czasem zwierzęta mogą nie wystarczyć.
@@cybulsyrf szacunek do przyrody i zwierząt ? Czyli z szacunku zjeść go nie można? A rosół wpierdalasz i schabowe w niedzielę? Na drzewach rośnie mięsko ze sklepu?
@@Kamillo041285 widzę u ciebie typowe braki w edukacji, czyli nieumiejętność czytania ze zrozumieniem. Co innego zabić i zjeść, a co innego torturować.
Durnie je przygotowujesz ,przy gotowaniu śluz wydziela się do wody a przy usmażeniu tęperatura robi swoje , męślę że po prostu masz pański pysk a w sytuacjach kryzysowych to absurd a poza tym przejrzyj parę francuskich przepisów i pewnie zrobi ci się głupio .
