Ja mogę się przyznać że nie zawsze tryskam entuzjazmem i szczęściem , ale to nie znaczy od tego jakie mam relacje z Bogiem i jak blisko jestem niego,,, życie mi daje popalić a tak najwięcej to wychowanie moich dzieci,, zgadzam się z tobą Jakub że jeśli osoba która uznaje się za wierzącą i ma depresję i bierze jakieś piguły na poprawę nastroju to nie ma ducha Świętego i jej relacja z Bogiem jest do bani ,,,życie to nie bajka