Tajemnicze zaginięcie Lynn Messer | Aneks kryminalny 

Tam gdzie wchodzi w grę silna religijność i choroby psychiczne może zdarzyć się wszystko. Tu jednak mam jakieś takie silne wrażenie, że mąż przynajmniej wie co się wydarzyło tamtego dnia/nocy. O ile sam nie brał w tym udziału.

Mąż Lynn typowy samiec despota i udawacz, na zewnątrz wszystko musiało wyglądać super. Mój tata ma podobnie co do "co ludzie powiedzą", musiałam kłamać w podstawówce a propo wykształcenia rodziców, sytuacji materialnej, ukrywać jego alkoholizm. Straszny stres dla dziecka żeby się coś nie wydało, żeby nie zostać przyłapanym na kłamstwie. Rodziło to też kompleksy i nietolerancję, że trzeba się wstydzić wykształcenia niższego, biedy i tak dalej. Dopiero w wieku 26 lat się wyleczyłam poznając ludzi, którzy bez wstydu i bez przejmowania się mówili o swoim pochodzeniu, alkoholizmie i innych tego typu rzeczach, przyznawali się do wszystkiego. Przestałam piętnować pewne rzeczy i cechy u ludzi. To, co było wadą, której trzeba się wstydzić, zaczęłam traktować jako cechę po prostu, bez przydawania jej wartości. Tak samo zaczęłam traktować wygląd ludzi. Duży nos czy rude włosy przestały być wadą a stały się po prostu neutralną cechą, ot jeden ma mały, inny duży ale żaden nie jest zły. Co do sprawy myślę, że mąż wie co się stało z Lynn. Myślę, że sama popełniła samobójstwo ale on znalazł jej ciało, szukał przecież od rana, i dlatego zagonił w te rejony krowy, co się zresztą powiodło, bo zmyliło psy i szukających. A kłamał co do jej depresji bo na zewnątrz wszystko musiało wyglądać idealnie, pewnie spaliłby się ze wstydzu gdyby wszyscy się dowiedzieli, że coś było nie tak, że była nieszczęśliwa z nim, że ją zdradzał.

Najbardziej oburzyło mnie to, że Kerry uznaje depresję, branie antydepresantów oraz samobójstwo za grzechy, a swój romans za coś zupełnie zwyczajnego.

Moja hipoteza taka: Krowy przepędzone celem zatuszowania zapachu, zmylenia psów. Mąż chciał ukryć depresję, nie że względów religijnych, ale dlatego, że bał się może pytań, skąd ta depresja, od jak dawna, bał się, że będzie posadzony o powod tej depresji. Dlaczego? Ponieważ być może i był powodem, on i jego przyjaciółka. Chcac ukryć główny motyw zbrodni (romans) , próbował udawać, że żonie nic nie było i że się dobrze układało.

Miło Was znowu widzieć :) Edit Dzięki wszystkim, którzy zachcieli się podzielić swoimi doświadczeniami z depresją czy nerwicą w komentarzach. Kto by pomyslał, że jest Was tak dużo. Dzięki za mówienie o tym otwarcie i trzymajcie się mocno! :)

Samobójstwo jest mało prawdopodobne z bardzo prostej przyczyny: podcięcie żył wymaga przełamania bariery związanej ze świadomym uszkodzeniem własnego ciała. Osoba mająca dostęp do broni z całą pewnością wybrałaby broń. Użycie leków natomiast jest metodą nieskuteczną, stosowaną przede wszystkim przez osoby, które nie tyle chcą pozbawić się życia, co rozpaczliwie zawołać o pomoc - i osoba regularnie biorąca leki i świadoma ich działania (takiego jak np. ryzyko rozwalenia sobie wątroby), chcąc odebrać sobie życie i mając dostęp do broni, sięgnęłaby po broń. Jeśli nie ma poszlak wskazujących na to, że Lynn się powiesiła (metoda bardzo rzadko wybierana przez kobiety), tak naprawdę nie ma powodu, dla którego można by przypuszczać że popełniła samobójstwo. Gdyby natomiast próba samobójcza miała być aktem autoagresji, ale nie faktycznym usiłowaniem pozbawienia się życia - dlaczego Lynn miałaby dokonać tego z dala od domu? Mam nadzieję że nikt nie potraktuje powyższego komentarza jak instrukcji. Jeżeli czytasz to i rozważasz wykorzystanie tych informacji w praktyce - zadzwoń, proszę, pod telefon zaufania dla samobójców. Jej mąż jest oczywiście bardzo podejrzany, ale równie dobrze śmierć Lynn mogła być nieszczęśliwym wypadkiem. Z boku - uważam że porównywanie chrześcijańskich fundamentalistów z USA i polskich katolików (w także agresywnych fanatyków) to jedno wielkie nieporozumienie, to są dwa zupełnie różne światy.

Smutne życie smutny koniec. Ona, taka głęboko religijna, a nie szukała pocieszenia w Bogu, tylko strzelała do kotów? 😵 Ten jej mąż też taki głęboko religijny dewot ( nie dotykaj mnie kobieto) a pocieszenia też jakoś nie szukał w modlitwie 🤔 Czy kościół nie zaleca okresu żałoby?? Takie to zakłamane towarzystwo. Dziękuję za podcast, jak zwykle świetny 👍👏

Stawiam na męża :D A co do chorób psychicznych - masz rację. Stygmatyzacja jest straszna. Sama mam dwubiegunówkę, ale biorę leki i staram się jakoś względnie normalnie żyć. Nie ukrywam się z tym specjalnie, ale ludzie zawsze robią wielkie oczy jak to słyszą, tak jakbym mówiła, że mam dwie głowy i trzy ogony co najmniej.

Przeszło mi przez myśl, że być może za pogłębienie depresji były odpowiedzialne romanse/romans Kerry'ego. I jeśli on był tego świadomy, to może zaprzeczył, żeby policjanci nie grzebali dalej. Depresja czasami bierze się znikąd, jednak bardzo często jest zdeterminowana życiem w zakłamaniu lub układzie partnerskim/małżeńskim, w którym nie czujemy się spełnieni. Zakładając, że romans trwał już wcześniej. W każdym razie nie wierzę, że kochający mąż po stracie tak szybko odnajduje autentyczne szczęście....

Depresja to straszna choroba; podstepna i chyba niewyleczalna. Szkoda, ze traktuje sie ja mimo wszystko jeszcze jako wielkie "Tabu".

Jeszcze chciałabym dodać, że poruszyłaś BARDZO ważny temat, a mianowicie depresja. Sama choruję, biorę antydepresanty. Rodzice, nie bardzo w to wierzą, nie zawsze można samemu przebrnąć przez demony, które mają początek w dzieciństwie, a mam prawie 29 lat. Co do kwestii samobójstwa, bardzo możliwe. Z listami trochę naciągane, nie sądzę, żeby ta Pani zostawiła. Działanie leków jest bardzo mocne (wcale nie zdzwiłabym się jakby miała omamy), zależy z jakiej grupy brała. Co udziału męża w tej sprawie...hmmm jakoś mi pasuje. To jego wyganianie krów, złość na syna na opowiedzenie o depresji matki (być może reakcja specjalna), jakaś kobieta. Jak na osobę głęboko wierzącą to nie pasuje (chyba, że taki z niego chrześcijanin na pokaz). Tutaj jest jakiś haczyk, no my możemy tylko snuć domysły. Ludziom, którzy zmagają się z tym k*em, życzę wytrwania, wytrwania i jeszcze raz wytrwania.

Też obstawiam, że z tym mężem coś jest nie tak: 1. Związał się z przyjaciółką 6 tygodni po zaginięciu. Przy zaginięciach rodzina zawsze żyje nadzieją, że osoba się odnajdzie, a on związał się z nią, jakby wiedział, że żona nie wróci. Poza tym, to powinno być ostatnie czym by się zajmował w takim momencie. 2. Sprawa z przegonieniem krów na inne pastwiska. Jestem ze wsi, i wiem, że tak się robi, żeby krowy miały świeżą trawę do pojedzenia, natomiast, w przypadku zaginięcia żony też sądzę, że to ostatnia rzecz jaką ktoś by się zajmował, poza tym wiedział, że poszukiwania trwają, było to bardzo krótko po tym zdarzeniu i sądzę, że liczył na to, że rozniesiony zapach krów może zmylić tropiących, stratować ewentualne ślady, jesli samochód był czysty, to musiał jakoś przetransportować zwłoki ( jeśli to on ją zabił, to sądzę, że w lesie po prostu zostawił zwłoki. Na szkielecie nie ma żadnych śladów walki, więc obstawiam uduszenie. Strzał byłby teudny do zrealizowania, bo poza jamą brzuszną gdzie i tak z tyłu jest kręgosłup ciężko jest strzelić w miejsce żeby nie uszkodzić szkieletu ( zresztą też nie sądzę, zeby strzelił w brzuch, jakoś takie egezkucje bardziej mi się widzą z głową, a tu ślady murowane, albo z klatką piersiową ) to samo tyczy się noża. Więc jedyne co to uduszenie, ewentualnie otrucie- farma, dużo zwierząt, sama pamiętam że zawwze był problem ze szczurami i gdzies ta trutka zawsze była tylko tu też wydaje mi sie, ze dosypanie takiej trutki to nie jest taka prosta sprawa. 3. Samobójstwo... no raczej mi się nie wydaje. Nie jestem ekspretem, próbuje tą sprawę wziąć czysto logicznie ale: w jaki sposób mogłaby popełnić samobójstwo? Broń, nóż czy pętle by znaleziono obok. Odpada. Zostaje tylko zażycie leków, ale na prawdę wydaje mi się, że gdyby wzięła jakies leki to poszlaby umrzeć do lasu? Nie zostawiłaby normalnego listu ?raczej ktoś kto zażywa leki robi to w domu, umiera "godnie" w łóżku. Nic mi się tutaj nie klei. Poza tym, że grafolodzy nie są w stanie powiedzieć, czy to jej pismo jest. Na logikę ktoś kto pisze list i zamierza sie zabić to raczej "kontempluje ten moment" siada. Zaczyna pisać, kończy. Jakoś nie wydaje mi sie, ze ktos siada i pisząc taki list przerywa z braku czasu... Najbarsziej prawdopodobne jest że mąż ją udusił a ciało wywiózl do lasu, albo wyniosł po prostu. Ktowy puścił zeby zatrzeć ewentualne slady ciągnięcia zwłok ( ich nowe pastwisko było między domem a tym lasem gdzie są zwłoki ? Wszystko jakby się zgadzało)

Według synów ofiary: 1.Ojciec był wściekły na syna Aarona, który zawiadomił biuro szeryfa o zaginięciu matki 2. Czekając na funkcjonariuszy kopiował notatkę rzekomo pozostawioną przez żonę. 3. Okłamał funkcjonariuszy, że nie opuszczał domostwa. Tymczasem jeździł po farmie i okolicach, pozostawiając swój telefon w domu, nie biorąc pod uwagę ewentualnej możliwości kontaktu z Lynn a jednocześnie blokując możliwość śledzenia swego położenia przez policję. 4. Nie wyjaśnił synom powagi sytuacji, nie chciał ich pomocy w poszukiwaniach, odsyłał do domu. Nie powiedział o notatce i jej zawartości 5. Synowie są przekonani, że relacja ojca ze Spring miała początek przed zaginięciem ich matki a dwa tygodnie przed śmiercią ich matka odbyła nawet z nią rozmowę. Sama Spring przyznała, że była w związku z Kerrym po 6 tyg od zaginięcia jego żony. 6. Kerry kłamał rodzinę co do jego nowej miłosnej relacji 7. Nie chciał brać udziału w celebrowaniu świąt Bożego Narodzenia według tradycji rodzinnej zapoczątkowanej przez Lynn. Pojawił się w końcu, pokazując prezent dla swej nowej wybranki. Wnuki pytały ponoć dlaczego im niczego nie kupił. 8. Wnuczka Kerrego stwierdziła, że Lynn, jej babcia, nie napisała notatki bo nigdy nie używała zwrotu "Pa", tylko "Pop" w stosunku do Kerrego. 9. Notatka składała się z 3 części napisanych w różny sposób. Prawdopodobnie powstały one w różnym czasie. 10. Część notatki odnosiła się do kłótni z synem Abramem, którą zapoczątkowała prośba do matki o powstrzymanie się przed pasywną agresją w stosunku do jego żony Elizabeth. Gdy Lynn zaprzeczyła że jest do tego zdolna, syn przypomniał że ośmieszyła go przed grupą kilkunastu swoich uczennic, kiedy był nastolatkiem, tłumacząc prześmiewczo co to tampon i okres. Syn twierdzi, że ukrywanie przed nim tej części notatki pozbawiła go możliwości odniesienia się do tej sytuacji przed policją i naraziła go na podejrzenia. 11. To synowa Elizabeth powiedziała policji o depresji Lynn, sytuacji w stodole i zabiciu kotów. Wszystkiemu zaprzeczył Kerry. 12. Kerry ukrywał przed żoną stan majątku i finanse. Synowie podejrzewają, że szczególnie wzbogacił się ze zbiórek na poszukiwania Lynn po jej zaginięciu. 13. W przeszłości Kerrego pojawiały się oskarżenia kobiet o niewłaściwe propozycje i molestowanie. Kobiety te były zwalniane. 14. Kerry nie tylko nie dał nic synom, ale nakazał wyprowadzić się Abramowi i jego rodzinie z domu, który zajmowali, a który nie był na niego przepisany. Zwolnił też syna z fundacji 15. Kerry ożenił się ze Spring, idealną partią - majętną i bezdzietną. 17. Okazało się, że Kerry próbował związać się także z młodszą przyjaciółką żony, czym wzbudził oburzenie kobiety i donos na policję. 18. Kerry tak nakazał przemieścić synowi krowy aby zmylić ślad zapachowy Lynn. Psy doszły do stada i straciły trop. Kiedy policja nakazała ponowne przemieszczenie stada, Kerry przemieścił krowy tuż obok miejsca gdzie w 2016 znaleziono kości Lynn.

Ludzie rożnie reagują w niecodziennych sytuacjach on myslał o krowach, moja ciocia gdy dowiedziała się ze jej mąż niezyje powiedziała :" Acha rozumiem!" Po czym poszła myć naczynia tak około po godzinie doszło do niej co usłyszała.

Specyficzny rodzaj miłości do zwierząt poprzez strzelbę

20:29 krowy się przegania aby najprościej w świecie miały świeżą trawę do jedzenia. Stado jest w stanie w kilka godzin wyjeść pastwisko. Prowadzę z mężem gospodarstwo.

Uwielbiam Twoją naturalność 😍

Świetnie się Pani słucha. Historia płynie bez zbędnych dygresji.

Aga, dzięki, że tradycja niedzielna zostaje utrzymana! Pan Kot uciekł gdzieś na szafę, więc tym razem będę oglądać Cię bez jego mruczącej mości. Pozdrawiamy! :3

Agnieszko, świetna robota. Myślę, że ta kobieta miała nieszczęśliwe życie...i taką samą śmierć.

Uwielbiam Twoje "witajcie w aneksie" 😁 i Twoj sposób opowiadania. Wszystkiego dobrego!

Krowy się przemieszcza bo się.. Pasa.. zjedzą w jednym miejscu i nie mają co i się je przegania w inne. Ale raczej to byłaby ostatnia Rzecz o której bym myślała jakby mi mąż zaginął

normalnie to bym tej kobiecie współczuła, ale strzelanie do kotów....eh🤬😡 .....a mąż wydaje mi się jest niewinny, bo by chyba zakopał ciało jakby sie przyczynił....a ranczo znał ... wygląda to raczej na nie sprzyjające okoliczności przyrody niż mord z premedytacją....😎 pozdro i czekam na kolejne filmy... wierna fanka🤗🤗🤗🤗

Aga uwielbiam Twoj aneks. Uwielbiam Cie słuchać. Uwielbiam twój głos. Uwielbiam spędzać czas na tym kanale. Uwielbiam! Rób dalej to co robisz

Dzień dobry 😁taka mała dygresyjka.. Każda skrajność (a religijna zwłaszcza ) jest zła . A mam wrażenie, że ta cała religijność jest tylko maską, ktora skrywa bardzo różne tajemnice. Każdy ma prawo żyć po swojemu, każdy ma prawo wierzyć i żyć wg swojej religii i jej zasad ale taka, aż nadgorliwość w tym jest skrajnie dla mnie niebezpieczna. Czesto tak bywa, ze "leży pod figura, diabła ma za skóra" - jak to mówi przysłowie. Tak ze jak dla mnie w tej historii winny jest Kerry. Miał motyw (kochanki), miał sposobność, do tego całe te wszystkie zdarzenia (list nieskładny, wybielacze, odnalezienie ciała, kochanka) mówią same za siebie. Ale czy tak było.... 🤔Hmmmm może, a może zupelnie inaczej 😁pozdrawiam

Jeśli jej mąż był fanatycznie wierzący, mógł zatuszować samobójstwo żony, żeby nie odeszła ona z tego świata z opinią grzesznicy.

Czekałam na filmik cała niedzielę słuchając starych materiałów :) Strasznie żal mi wszystkich rodzin i zaginionych osób to straszna tragedia która może dotknąć każdego z nas lub naszych bliskich. Oby tak nie było.

I właśnie tak u mnie powinien wyglądać niedzielny wieczór 😘 Ale sprawa smutna, tym bardziej, jeśli kobieta rzeczywiście spędziła życie z kimś, kto w końcu zabił ją z nudów. Starszemu panu ewidentnie zamarzyła się odmiana 😑 A przynajmniej tak to wygląda... Sądzę, że te dramy z niewypuszczeniem kobiet do domu to był teatrzyk, ale odegrany ... dla nowej partnerki. Zrobił już tak wiele, by usunąć przeszkody z ich drogi i nie chciał ryzykować, że jakiekolwiek gesty wsparcia, kobieta odbierze jako niewierność (?). Tak czy owak, serdecznie pozdrawiam i dziękuję za, jak zwykle, ciekawy materiał ☺️

Hej, dzięki za kolejny podcast! Jako osoba cierpiąca na depresję i zaburzenia lękowe, mogę pomóc w rozwiązaniu kilku kwestii. A więc: - leki antydepresyjne prawie na pewno nie powodują amnezji - piszę "prawie", ponieważ nie wiem, jakie leki brała Lynn, ale większość ma zbliżone do siebie działania niepożądane i chociaż zazwyczaj jest ich kilkadziesiąt, z amnezją nigdy się nie spotkałam (a brałam już kilka różnych leków, w tym popularne w USA), - za to amnezję powoduje silny i długotrwały stres - nazywa się to fuga dysocjacyjna, ale tutaj nie pasuje, - incydent z zagubieniem się w salonie - nic dziwnego patrząc z perspektywy chorej na depresję osoby. To cholerstwo powoduje zaburzenia koncentracji, zaburzenia pamięci, człowiek ogólnie jest zagubiony, skołowany i zdezorientowany. W bardzo słabym dla mnie okresie zapomniałam adresu swojego domu rodzinnego i musiałam długo kminić nad dokumentem, który wypełniałam, aby wpisać prawidłowy. Lynn niekoniecznie musiała się "zgubić", ale z powodu tego, że bardzo źle się czuła, miała takie załamanie, - jeśli pomyliła leki i wzięła lek nasenny rano (też mi się zdarzyło), no to cóż - po prostu była senna. Musiałaby wziąć np. garść tabletek, które bierze rano, aby wpłynęło to na jej zachowanie, wystąpiły by wtedy pewnie skutki uboczne, które pojawiają się na początku zażywania leków i przy zwiększeniu ich dawki Dzięki za to, co mówisz o chorobach psychicznych, że powinno się je traktować, jak każde inne.

Bardzo dziekuje za filmik na temat zaginiecia tej kobiety. Mieszkam w stanie Missouri od 16 lat i nigdy nie mialam okazji slyszec o tej smutnej historii.

Możliwe że popełniła samobójstwo w domu a mąż chcąc uniknąć skandalu pozbył się ciała porzucajac je w lesie...

Głęboko wierząca kobieta wzięła broń i zaczęła strzelać do kotów, żeby rozładować napięcie🤦‍♀️.

Jeździłem jako dziecko na wieś do babci. Tam bawiłem się z synem gospodarza i nie raz chodziłem z nim "przesuwać krowy". Właściwie to chodzi bardziej o krowy niż o trawę. Krowy wyjedzą wszystko co mają w zasięgu i trzeba je przesunąć tam gdzie już trawa odrosła.

Dziękuję za tematyka ,która najbardziej mnie interesuje ,szkoda tylko że odcinki o zaginieciach nigdy nie są zbyt długie w przeciwieństwie do innych materiałów -tak czy owak miło się z Tobą znów spotkać przy niedzieli ,miłego tygodnia :)

Myślę, że może zabiła się ona w domu (podcięła żyły i dlatego nie było śladów na szkielecie), ale dla jej męża był to zbyt duży wstyd. Stąd wybielacz. Dziwi mnie tylko pozostawienie listu, w takiej sytuacji nie powinien sam go pisać ani przedstawiac bliskim i rodzinie, jeśli napisała go jego żona.

Дякую за роботу! 🤝 🇺🇦

Ja rozumiem, zaginięcie zaginięciem, ALE STRZELAĆ DO KOTÓW???! :

Właśnie o Tobie myślałam a tu proszę nowy filmik

Bardzo fajnie wypowiedziałaś się o depresji (to tak powszechna choroba), podejrzewam, że mąż odkrył samobójstwo i nie chciał żeby tak ją odbierano. Dzięki Aga i czekam na kolejny

Wygląda to jakby mąż zabił żonę i ukrył jej ciało na farmie, po jej śmierci związał się z kochanką, no miał jej dość i chciał pozbyć się Lynn i być z Spring ( czy tak brzmi jej imię ? ), dziwne zachowanie przed zaginięciem Lynn, podejrzane początkowe poszukiwania, dziwny list, pozory związane z religią. Może jest winny i coś ukrywa, czyli wie co się stało w tamtą noc. Może być odpowiedzialny za śmierć Lynn . 😟😔😠😡

Czekałam ☺️

Bardzo ciekawe! A może było tak, że Lynn rzeczywiście popełniła samobójstwo, ale nie w lesie, a gdzieś w domu lub w jego najbliższej okolicy. Carry znalazł cialo w nocy, gdy szukał jej tuż po przebudzeniu. Natomiast ze względu na to, że niedopuszczał możliwości samobójstwa i nie chciał by inni dowiedzieli się, że jego żona tego dokonała, to przeniósł ciało do lasu i kazał zagonić krowy w inne miejscu. Wolał żeby jego żona została uznana za zaginioną niż za samobójczynie. Jednocześnie wiedział, że tak naprawdę ona już nie żyje, możliwe że mieli problemy w związku i Carry rozgląda się już wcześniej za innymi kobietami. Dlatego tak szybko związał się że Spring, ponieważ odejście żony ostatecznie było dla niego ulgą i oznaczało, że nie musi już mierzyć się z jej choroba, której nie akceptuje oraz ich coraz mniej udaną relacją.

Świetny materiał

zawsze czekam na twoje filmy jak i pięte nie zabijaj czy stanowo,której ostatnio nie ma czyli jesteś w czołówce jak dla mnie,uwielbiam też Ciebie za twój charakter

Aga 🥰 Dziękuję za materiał, już zabieram się za słuchanie! Pozdrowienia 🥰😁

Myślę, że gdyby chciała popełnić samobójstwo to prędzej czy później znaleźli by jej ciało. I dziwna sprawa z tym wybielaczem...

Agaa😍😍😍 jestes mój numer 1😍🦄❤️

Wariograf nie określa czy ktoś kłamie czy nie. Jedyne co wariograf nam może powiedzieć to to że ktoś ma jakąś reakcje organizmu, którą to można stosownie zinterpretować - tylko problem w tym że tak naprawdę to nie jest żadna nauka ścisła, że masz konkretne widełki i checklistę do odhaczenia. No mówimy o technologii tak starej że w zasadzie używanie tego badziewia do czegokolwiek poza straszeniem osób przesłuchiwanych - nie ma sensu. Kompletnie żadnego sensu, bo to badanie nic nikomu nie powie, a może przypadkiem wrzucić niewinną osobę pod autobus, bo policjanci się zasugerują wynikiem. Wynikiem który nie ma żadnego znaczenia... Serio to nie tak że no są kursy oszukiwania, albo że osoby z zaburzeniami tożsamości (jakimikolwiek) dają dziwne wyniki... prawda jest taka że wystarczy że idąc na taki test stresujesz się samym faktem że ktoś cie będzie testować... a raczej na pewno będziesz :D i już wynik będzie z dupy... Analizy grafologiczne też są trochę szemrane, w sensie bardzo rzadko mamy 100% wynik takiego badania, zwykle to jest takie krążenie dookoła płotka. Nigdy nie jest tak że ludzie zawsze piszą tak samo, to zależy od masy czynników. Jeśli mamy podejrzenie że taka osoba mogła być pod wpływem czegoś - to już kompletnie bez znaczenia. W sensie same analizy grafologiczne to jak najbardziej jest nauka, a nie jakieś czary mary pseudonaukowe jak wariograf, ale no - to nigdy nie daje pewnych informacji. W sumie dlatego to jest nauka a badanie wariografem to jak czary mary i rzucanie kostką :D Szukanie ciał to taka zabawa w kotka i myszkę. Uwierz mi sama nie raz szukałam ciał, czy ich fragmentów i można takowe minąć kilka razy i nie zauważyć, bo twój mózg - ten sam co to widzi Jezusa w psim tyłku, twarz na Marsie - powie ci że tam nic nie ma. Tam na pewno nic nie ma... wcale nie patrzysz na czyjeś zwłoki. Nie... tam nic nie ma... i tak 10 razy.... aż ktoś się o nie potknie... ciała tak mają, najczęściej trafiamy na nie przypadkiem...

Ale się ucieszylam ,że jesteś dzisiaj z nami 😀👍

Witam Pani Agnieszko :) Witam Aneksowiczki :) i Aneksowiczów :> Dziwny jest strasznie ten jej mąż, wielce bogobojny z kobietą w pomieszczeniu czy windzie, to nie, ale sąsiadce pod suknie zaglądać dwa razy w tygodniu? jak najbardziej tak :/ co za, a z resztą wszyscy Państwo dobrze wiecie, co mam na myśli :> Jestem przekonany, że to on maczał w tym palce, jej mąż, albo jego nowa kobieta, ta ich "przyjaciółko - sąsiadka" Oni zeszli się tak szybko, po zaginięciu Lynn, bo już wcześniej mieli ze sobą schadzki. To nie działa tak, że jak koleżanka, czy sąsiadka jest dla mnie miła, to po tygodniu już lądujemy w łóżku i jesteśmy parą, jakby to tak działało, to by nie istniało pojęcie singel/singiel i niż demograficzny, bo by każdy z każdym się swatał tylko dlatego, że druga osoba była dla tej pierwszej miła. Dobrze, że synowie się od niego odwrócili, ja też bym z nim słowa nie zamienił gdybym dowiedział się, że miał nie wiadomo ile kochanek, a dwa miesiące czy tam półtora miesiąca po śmierci mojej mamy od razu ułożył sobie życie z inną kobietą.

Szkoda, że nadal depresje, nerwice, czy inne tego typu problemy, są tematami tabu (zwłaszcza w Polsce...), i lepiej o nich nie mówić głośno, bo jest to źle odbierane lub odbierane w taki sposób, że najlepiej już wyłącznie w kaftan wrzucić osobę np. z depresją lub są postrzegane, jako osoby, które na pewno przeszły piekło, traumatyczne dzieciństwo lub doznały ogromnych krzywd. Nikt nie bierze pod uwagę tego, że mogą być inne czynniki takich problemów albo, że istnieją rodzaje depresji, których nie widać na pierwszy rzut oka - tzw. smiling depression. Dziękuję Ci bardzo za ten odcinek i za próbę uświadomienia w tej materii. Pozdrawiam Cię cieplutko!

Ostatnio się przekonalam na wlasnej skorze, jak jedna osoba zaczęła wyzywac mnie od psycholek, bo dowiedziała się od kogoś, że biorę antydepresanty. Myślałam, że juz takie czasy minęły...

widać miała kobita zrytą puchę bo żeby się odstresować strzelała do 🐈 🐈 🐈... masakra

Ten but to orteza. :)

Jedna uwaga, to pojawia się w wielu programach, gdzie występują protestanckie społeczności religijne. MSZA jest tylko w Kościele Katolickim ;) U protestantów są nabożeństwa, a w USA w ogóle jakby spotkania towarzyskie z czytaniem Biblii. To nie są Msze...

Bardzo lubię tego typu materiały. Jak zwykle świetna robota. Pozdrawiam serdecznie

Cześć. Tak, sposób postępowania że stadami zwierząt trawożernych rzeczywiście ma na celu zadbanie o odrost roślin. Ale nie zdechłaby mu ta murawa gdyby przepędzili krowy dzień później. Mąż tej kobiety albo generalnie nie był zbyt emocjonalną osobą albo chodziło tylko o brak więzi lub niechęć do żony. Również myślę, że wie więcej niż mówi. I również potrafię pisać co najmniej trzema charakterami pisma, głównie w zależności od tego CZYM i gdzie piszę ale też w zależności od nastroju 😏

Jak zwykle ciekawy film, Aga!

Super, że jesteś Aga 😍

Bardzo lubie ciebie sluchac i bardzo doceniam przygotowanie materialu.Twoje materialy sa z wyzszej polki 😁👍🏻

Mąż maczał w tym wszystkim palce na 99,9%. 1. duża ilość wybielaczy 2. kochanka na boku lub chęć zawarcia bliższej znajomości 3. List, który nie był prawdopodobnie pisany przez denatkę. 4. i to chyba najważniejsze: naprawdę dziwne zachowanie męża po zaginięciu żony (kto myśli o krowach, kiedy zaginie jego/jej ukochany?) Bardzo przykra historia, która najprawdopodobniej nigdy nie zostanie rozwiązana :( Pozdrawiam Ciebie Aga. Uwielbiam twoje filmy :*

Sprawa ciężka w ocenie, bo mamy w sumie wiele elementów, które można zinterpretować na różne sposoby. Są jednak dwie rzeczy, które od razy przyszły mi do głowy i może warto zwrócić na nie większą uwagę? Po pierwsze Lynn miałą problemy zdrowotne, związane z chodzeniem. Owszem, pozwalała sobie na spacery, ale czy na pewno i to jeszcze o tak dziwnej porze, poszłaby na tak długą przechadzkę i to jeszcze w miejsce, gdzie raczej nie ma płaskiego terenu? jakieś zarośla, krzaki etc. I sprawa druga - odnośnie przesłuchania i zaprzeczaniu choroby żony. Wiara wiarą, ale też tak sobie myślę, że mogło chodzić o coś jeszcze. Może chodziło nie tylko o to, że to jakiś temat tabu, ale być może, mąż uważał, że to stawia go w złym świetle? Że ktoś go oskarży, że przyczynił się do stanu Lynn? i uznał, że lepiej w ogóle o tym nie wspominać,a potem zaprzeczyć,by nie wyjść na potwora, który zdradza schorowaną żonę, z ich najlepszą przyjaciółką? i, że to być może on jest źródłem, pograszającego się stanu psychicznego żony? W każdym razie - w kwestii listu, mogło być różnie. Może kobieta pisała go "na raty", mając gorsze dni, stąd różne rodzaje pisma? + brała leki, a one różnie działają na naszą "motorykę". I tego feralnego dnia, właśnie go zostawiła w takim kształcie, w jakim powstawał? Lub, faktycznie mąż wiedział, że Lynn taki list gdzieś trzyma w szufladzie i go podłożył? Lub sam spreparował? Największym problemem jest po prostu próba określenia, w jakim stanie tak na serio była Lynn. Czy na tyle załamana/chora, że targnęłaby się na swoje życie, czy - raczej pogodzona z losem a jej śmierć to jakiś wypadek, lub czyjeś celowe działanie. Zastanawia mnie też, jaką rolę w tym wszystkim faktycznie odegrał romans. Widać, że "para", przez lata nie kryła się ze swoim amorami. A skoro nawet synowie dostrzegli, że "ciocia" coś za mocno klei się do ich ojca, a i sama Lynn nie wydaje się być naiwna czy głupia...nie wydaje mi się aby to po latach ją to nadmiernie obchodziło, na tyle, aby popchnęło do samobójstwa. Myślę sobie więc, że są dwa wyjścia, które widzę: 1. Lynn faktycznie w jakiś sposób zginęła w tym lesie. Czy to na wskutek samobójstwa, czy miała jakieś problemy z orientacją w terenie/ coś związanego z jej zdrowiem psychicznym i tam zamarzła na śmierć/cokolwiek. Mąż jedynie wykorzystał okoliczności "przyrody", podłożył list i potraktował jako szansę aby wykaraskać się, z nieszczęśliwego małżeństwa? ,a w razie gdyby jednak Lynn jakimś cudem wróciła - przecież szukał żony, jakby co :) ,a przemilczał to i owo aby ją chronić. 2. Mąż faktycznie coś jej zrobił. Zmęczyła go zabawa w małżeństwo z Lynn, dzieciaki mieli odchowane. Wiedział jednak ,że kobieta sama nie odejdzie albo weszły na tapetę jakieś kwestie religijne i rozwód byłby w złym tonie? + znowu, stan psychiczny kobiety i łatwość oskarżenia go, że jest nieczułą świnią? I widzę jeszcze 3 opcję, z kategorii sci-fi. Co jeśli, faktycznie Lynn sama się zabiła. Mąż odnajduje jej ciało, wie co się stało. Postanawia jednak odwrócić uwagę na jakiś czas od sprawy? Wymyślił fortel z pojazdem i bydłem, i czekał po prostu jak ktoś znajdzie jej ciało? ,a do tego czasu, zgłosi zaginięcie, trochę przemilczy w zeznaniach, odwróci uwagę policji i...jakoś to będzie? No i sam pojazd, który jest też sporym znakiem zapytania. Jeśli Lynn faktycznie sama go tam zostawiła- to albo na wskutek choroby, coś jej to podyktowało? albo szopka. W każdym razie, mam wrażenie, że doszło do pewnego splotu wydarzeń, które ewidentnie, zagrały na korzyść mężczyzny. I motyw z bydłem albo przykryły zbrodnię albo chodziło tylko o odwleczenie w czasie znalezienia ciała, lub był to przypadek.

Jak zwykle super film i bardzo lubię słuchać pozdrawiam

Typowy świętoszek na pokaz,myślę że wie co się stało z żoną a może nawet miał coś z tym wspólnego

To dlaczego dla osoby bardzo wierzącej przebywanie sam na sam z kobietą jest grzechem a zamordowanie żony już nie ? Pytanie skąd wiedział iż żona nie wróci . Z zasady mordercą jest ten kto zyskuje na śmierci . Oglądałam wiele filmów dokumentalnych gdzie kobieta zabijała męża w innym odwrotnie , gdzie w rolach byli ludzie wierzący .W trakcie rozmów z podejrzanymi wyłaniała się taka myśl 'rozwód to przecież grzech " Morderstwo ?" może się uda a Bóg wybaczy " ,

Ja potrafię pisać różnymi rodzajami pisma. Czasami w notatkach z jednego wykładu miałam część napisaną inaczej, a drugą trochę inaczej. Myślę, że to zależy od długopisu, od pozycji w jakiej piszę czy od stanu w jakim się znajduję.

Pozdrawiam i dziękuję za Twoje filmy. Fajnie opowiadasz. Proszę o więcej ...

Jeżeli chodzi o amnezje po lekach - sama biorę od ponad trzech lat leki nasenne i np po zażyciu zolpidemu, kiedy nie położę się jeszcze spać, a lek zacznie działać, potrafię robić przez ok godzinę różne rzeczy jak pisanie i dzwonienie do ludzi czy robienie porządków, na następny dzień tego nie pamietam, wiele leków nasennych wywołuje takie skutki uboczne.

22:22 litery "r" ze słowa "sorry" z 1 linijki różnią się ewidentnie od "r" ze słowa heart z 3 linijki, tak jak kilka innych liter...

Zła kobieta strzelająca do kotków. :(

Jakby szkielet Lynn dali do " Kości " to już następnego dnia wszystko by było wiadomo

Demencja zdarza się też osobom młodym ... :(

Ciężki orzech do zgryzienia co tam się wydarzyło. Jedno wiem, tak krowy się przestawia po to aby trawa miała czas odrosnąć. No dobra a tera już tradycyjnie... Aga dej serduchooo 👍😁

Jak zawsze bardzo ciekawy materiał

Po prostu piekne, jestes bardzo utalentowana i lubie Twoje filmy :) Pozdrawiam!

Jak zwykle swietny material.lapeczka:)

Masz rację, krowy przegania się gdy zjedzą całą trawę żeby ta odrosła. Można też zagonić je do miejsca z wodą, żeby się napiły lub do obory, gdy przyjdzie pora na dojenie, chociaż wątpię że te krowy były dojne, ponieważ bydło na środkowym zachodzie Stanów hoduje się prawie wyłącznie na mięso.

Dzieki za zaginiecie.

Wiedziała o romansie meża, bo przecież sama wyznała ,że chce by po jej śmierci byli razem. Więc myślę ,że uznała też , że nie ma o co walczyć . Jej mąż potrzebował zaspokojenia seksualnego jak sam stwierdził . Kobieta chora z ogromnym bólem myślę że nie mogła mu dać tego czego potrzebował . Co pewnie wpędzało ją w jeszcze większą depresję. Myślę też , ze musiała bardzo to kochać i czuć się źle z tym ,że nie może być w pełni żona kobietą , która zaspokaja potrzeby swojego męża . Z tego powodu odebrała sobie życie . Myślę też , ze mogła zdarzyć tabletki by zakończyć swoje życie. To tylko domysły moja teoria . Dzięki za ciekawą historię 😘

Co do charakteru pisma to sama pisze kursywą.. Praktycznie za każdym razem mam inny charakter pisma. A co do chorób psychicznych..choruje na nerwice lękową. Mój tata chorował 25 lat na depresję. Moja teściowa również ma depresję. Moja ciocia ma nerwice tak jak ja. Ale wszyscy zawsze o tym mówiliśmy i wszyscy do okoła o tym wiedzieli żeby w razie jakiejś sytuacji mogli odpowiednio zareagować. Są to choroby bardziej duszy niż głowy.. Chociaż to mózg za wszystko odpowiada. Ale nie wstydzę się tego. Wiem że i z nerwica i z depresja da się żyć normalnie i nie uważam żeby osoby z tymi chorobami byly jak to się często mówi "psychiczne".

Dziękuję I pozdrawiam serdecznie 🍀👍

Nie sądzę by maz ją zamordował, a przynajmniej nie bez jej woli. Mam wrażenie jakby oboje w tym siedzieli, jakby ona tego chciała, a mąż co najwyzej wypełnij jej wolę. Dziwna sprawa.

Powiem tak. Bije od ciebie jakiś takie dobro. I masz pozytywną aurę

Nie moge No, masz takie śliczne oczy zazdroszczę :)

Dziękuje!

Nie chce mi się wierzyć, że Kerry'emu umknęło to, że pismo jego żony było pochylone. Głównie przez to skłaniam się ku teorii, że Lynn napisała list, ale mąż raczej wie, co się stało lub miał w tym udział

Dobrze,że obecnie są dozowniki na leki. W ten sposób, można uchronić się przed wzięciem złych leków albo wzięcia większej dawki. Leki wywołują przeróżne skutki uboczne. Tym bardziej przeciw depresji...

Co do pisma. Jak piszę po polsku to mam pochylone pismo i łącze literki, nieraz cały wyraz bez odrywania ręki. Natomiast gdy piszę po angielsku moje pismo jest zupełnie inne, każda literka osobnie

Sadzac po jego zachowaniu wydaje mi sie ze ten maz mial w sobie cos psychopatycznego i jest w takich wypadkach prawie normalnym ze ich zony nie wychodza na tym dobrze i maja duzo problemow. Mysle ze chyba jednak miala juz dosc takiego zycia, zadnej rokujacej perspektywy ani nadzei na lepsza przyszlosc i postanowila "odejsc". No ale tak to juz jest, ze jak sie jest z psycholem to perspektywy sa kiepskie. Krowy nie sa zadna wskazowka obciazajaca meza no bo przeciez nie mozna przewidziec ze ich obecnosc moze zdezorientowac policyjne psy tropiace. Mysle ze wtedy z tymi psami to odpowiedzialni policjanci zawalili sprawe, no bo przeciez mozna by bylo te krowy znowu przeprowadzic na inne pastwisko, nawet chocby tylko na chwile i dalej prowadzic tropienie. No coz, same "lewusy" i prawdopodobnie nie dowiemy sie juz jak bylo naprawde. Pozdrawiam!

Moim zdaniem było to jednak samobójstwo, ale być może Kerry chciał zatuszować sprawę. Lynn dowiedziała się o romansie (zapewne niejednym) męża, a że choroba postępowała, być może nie była w stanie sprostać jego oczekiwaniom. Jeśli miała już historię leczenia psychiatrycznego i próbę samobójczą - podjęła kolejną, niestety tym razem udaną. Jako wierząca chrześcijanka zataiła ten fakt, normalnie snując plany na kolejny dzień. Dobrze wiedziała, że samobójstwo to największy grzech, jakiego może dopuścić się osoba wierząca (stąd fraza w liście: "przepraszam, że cię w to wciągnęłam"). Chyba, że Kerry znalazł ciało, wiedział, że Lynn odebrała sobie życie i sam napisał list, by wyglądało to bardziej jak "klasyczne" samobójstwo. Synowi kazał przegonić stado i zwierzęta rozwłóczyły szczątki :( nie wspominał policji o depresji, bo zależało mu na utrzymaniu pozorów - jesteśmy wierzącą, kochającą się i normalną rodziną. Gdyby przyznał, że Lynn cierpiała na depresję, ktoś mogłby zacząć węszyć i romanse Kerry'ego wyszłyby na jaw... Poza tym poziom frustracji seksualnej Kerry'ego musiał być wysoki, skoro nawet nie był w stanie jeździć windą z kobietami. Miał niezaspokojone potrzeby seksualne, ale stosunki pozamałżeńskie w chrześcijaństwie to niewierność i grzech ciężki. Kerry mie wytrzymał presji (co go w żaden sposób nie tłumaczy ani nie usprawiedliwia, jeśli zabił Lynn).

By rozładować napięcie poszła strzelać do kotów.... no gnida!

Btw ta kobieta wygląda jak Yorkie z odcinka San Junipero z Black Mirror

Tak, jak leki psychiatryczne moga powodowac rozne zaburzenia jazni, tak i plywanie jest przeciwskazane przy zlamaniu kosci, ktore wymagalo ortezy przodostopia. Dodatkowo aktywne zapalenie blony maziowej tez nie lubi wzmozonej aktywnosci, wiec ta propozycja wizyty w akwenie jest mocno naciagana.Poza tym bardzo dobra robota, Autorko.

Dziękuje Pozdrawiam

z tymi planami to bym nie byla taka pewna, że wykluczają samobojstwo. moj sp przyjaciel umowil sie z nasza znajoma na kawe na "za tydzien" na trzy dni przed swoim samobójstwem. sama zreszta miewalam sytuacje, gdzie rano robilam plany i umawialam sie ze znajomymi, a wieczorem bylam gotowa zrobić sobie krzywde. jesli ktos od dluzszego czasu jest w zlym stanie takie decyzje mozna i często podejmuje sie impulsywnie.

Krowy celowo przeniesione żeby zwieść psy tropiący np. Albo zbieg okoliczności może Facet chciał to zrobić za w czasu żeby później mieć więcej czasu na poszukiwanie żony itp. Przyjaciółka rodziny która staje się jawną partnerka Karego męża kobiety tuż po jej zaginięciu. Choć nie oficjalnie Kery i Spring mogli być już o wiele dłużej lat ze sobą tak na prawdę.??Może on dobrowolnie się zgodził na popełnienie przez nią samobójstwa a czemu zaprzecza jego pozorna religijność a z czym mógł się pogodzić i czemu dał przyzwolenie wiedząc jednak że ona sama też tego chce, że jej chora psychiczna i pogłębiająca się u niej depresja czy też inne pogłębiające nie uleczalne choroby nie pozwalały jej spokojnie już normalnie funkcjonować i które mogły w dużej mierze się przyczynić do podjęcia przez nią takiej decyzji i skłonić ich oboje do tego typu działań i zachowań .I na co sam świadomie dał jej przyzwolenie żeby Len dłużej już nie cierpiała itp. Albo w trakcie ich kłótni ona odeszła czego on był świadkiem lecz nie powstrzymał żony widząc przypuszczając co mogłoby się z nią tak na prawdę stać z jej własnej winny bądź przypadku losowego zważywszy że było to w nocy ... I może nawet miał taką cicha nadzieję że do tego dojdzie licząc że stanie się prawnie wolnym człowiekiem ??i będzie mógł żyć oficjalnie ze swoją starą wybranka która np.ukrywał tyle lat przed innymi...Ciało te mogło być też podłożone choć przeleżało też na powierzchni ziemi mimo wszystko nawet jak doszło do morderstwa choć by nie umyślnego ale myślę że przyczyny śmierci tej kobiety nigdy już nie zostaną dowiedzione itp.I nikt nigdy nie usłyszy co tak na prawdę mogło się z nią stać i przez co tak się stało....

Super Aga, że dodałaś filmik. Poprawiłaś mi nastrój. Dziękuję 💖

Uważam że bez względu czy fizycznie mąż jest zabójcą to i tak jest winny śmierci swojej żony. Można zabić człowieka chorego na depresję w bardzo łatwy sposób. Wystarczy czasami nawet brak akceptacji nie mówiąc już o ignorowaniu, braku wsparcia. Nie wspomnę o zdradzie... Według mnie bez względu na sposób działania mąż zabił żonę.

Myślę ,że mąż " pomógł " jej przedawkować leki .

Mi się wydaje że nie powiedział o tej depresji bo wtedy byłby podejrzany że nie mógł z żoną wytrzymać miał kochankę zdrowa bez problemów. I mógł jej podać więcej leków czy dosypac gdzies Mi jakoś większość wskazuję na męża właśnie przez religie rozwód może u nich nie wchodził w grę. I mąż z tego co mówisz najwięcej mieszal w sprawie