TAKICH AUTOBUSÓW JUŻ NIE PRODUKUJĄ - HISTORIA JELCZA 

W Zakopanem mojego dziecinstwa ca. 1968 jeździł jakiś Ogorek (PL CZ?) Bez dachu. Zwaany "wanną". Wielka to byla frajda. Nie mniejsza niz wyczekiwanie z drżeniem serca w Nowym Targu czy ogorek z przyczepą rel KRK-Zako bedzie mial miejsce wlasnie w przyczepie. Raz powrot z wizyty u kuzynów przyniósł ziszczenie marzeń Jazda w przyczepie w pierwsxym rzędzie siedzeń. Tego razu był to MÓJ "autobus" a ja byłem kierowcą! Nie byle co jak sie ma 5 lat! Co za przygoda. Pozdrawian.

Komentarz zacząłem od dania łapki. Ogórka pamiętam... od kiedy pamiętam. Pamiętam, jak sądzę z końcówki lat 60 ogórka z przyczepą. Mieszkałem wtedy na wiosce kaszubskiej i zawsze chciałem jechać w przyczepie w miejscu, w którym normalnie byłaby kierownica. Potem już mniej mroczne są wspomnienia z Gdyni. Po szkole jeździłem do mamy do pracy ogórkiem z trzaskanymi drzwiami. Potem dopiero weszły pneumatyczne. Od pneumatycznych zimą zawsze wiało. Trochę jak przez mgłę pamiętam też ogórki przegubowe. A co do samej jazdy. Zawsze chciałem siedzieć z przodu obok kierowcy, piszę chciałem bo to miejsce miało ograniczenie wiekowe, ja byłem za mały. Silnik i kierownica w ogórku na małym chłopcu robiły wrażenie. Kierownica wielka... zawsze wtedy zastanawiało mnie skąd kierowca kręcąc kierownicą wie, kiedy koła są prosto, a kiedy skręcone. Obok kierownicy po jej prawej stronie był zaczarowany migający przełącznik. Prawo-lewo!!! To był kierunkowskaz. Ludzie jak ja uwielbiałem, gdy on migał. Nadmienię, że miałem wtedy 7-9 lat. No i ostatnie dla mnie wtedy piękne miejsce w autobusie to silnik. Jego pokrywa była obłożona pięknie pikowaną skórą z "plastikowej świni", a na górze, na środku było miejsce na bilety i kasownik, które kierowca miał zawsze pod ręką. Ostatnio miałem okazję się przejechać ogórkiem jako pasażer. Obudziły się dawne wspomnienia i ten magiczny migający przełącznik. Pozdrawiam fanów Jelcza.

Fajnie że odcinek o JZS powstał ale sporo w nim błędnych informacji. Nie wiem po co fabryka Toyoty w materiale? Węźniów nie wykorzystywano z obozu w Rogoźnicy bo to odległość około 100 km. Był to Arbeitslager Fünfteichen w dzisiejszych Miłoszycach, sąsiędniej miejscowości, filia obozu Gross-Rosen w Rogoźnicy. Wojska radzieckie przejęly niemal w pełni wyposażone zakłady Kruppa a po ich ogołoceniu oddali polskim władzom. Nadowie Osiny to nie to samo co Stonka a Star N-51 to nie to samo co Star JOT-55. Trzyosiowy autobus ODRA nie mógł się zachować gdyż był prototypem i został zezłomowany po wypadku komunikacyjnym we Wrocławiu. PO-1 to nie zestaw tylko typ przyczepy i bardzo często spotykany (sam wiele razy jechałem w takiej przyczepie na liniach PKS). Przegóbowy ambulans to nieistotyny epizod a ten ze zdjęcia jeździ dziś w MPK Kraków :) Jelcz M121 to wersja z 97 roku już po modernizacji a wyjściowo był ze scianą przednią tzw berlietowską. Nie było też czegoś takiego jak Jelcz PR-110 z przyczepką tylko autobus socjalny Jelcz 080 a przyczepka była protytypowa Jelcz P-080 zestaw ten jest w renowacji we Wrocławiu. Kanał fajny i pozdrawiam :)

Jako dzieciak jeździłem "ogórkiem". Dziś trochę inaczej patrzę na ten autobus, ale wtedy w latach 80-tych kojarzył się on z poprzednią epoką i był archaiczny w stosunku do Autosanów czy Jelczy serii PR. Pamiętam wypady do babci na wieś i wtedy byłem zawiedziony gdy PKS podstawiał "ogórka". Był to autobus bardzo głośny, siedzenia były niewygodne, zapach spalin jaki dostawa się do środka, nie można było przyglądać się pracy kierowcy ze względu na konstrukcję autobusu (silnik z przodu) oraz trudno było podziwiać widoki jakie dzieciaki zawsze lubą najbardziej - czyli siedzieć z przodu i wszystko widzieć co sie dzieje na drodze :-) Tego nie dało się podziwiać z perspektywy pasażera w tym autobusie. Nie, nie lubiłem tych autobusów..

Ten ambulans uległ spaleniu i po latach został odbudowany juz w wersji autobusu miejskiego. Znajduje się w Krakowie w zajezdni Wola Duchacka. Można się nim od czasu do czasu przejechać.

W latach 70-tych ogórkiem jako dzieciak jeżdziłem pod opieką mamy, pamietam opierałem się o tę ustawioną do góry dnem i obitą brązowym skajem ciepłą od pracy silnika "wannę" , która była obok kierowcy. Ciepło od "wanny", gwar i wibracje silnika oraz panorama z przednich szyb jak rownież migający specyficzny włącznik kierunkowskazów dawały mi niezapomnianą do dziś radość!

Oczywiście że jeździłem Jelczem cóż jak się śmieliśmy ze znajomimy należę do " Kolumbowie 70 " więc mam 50 i pamiętam ogórki które jeździły po Warszawskich ulicach i dalekobieżne też Jelczem jechałem nawet do Włoch nawet ciekawe przeżycie. Fajnie się jechało w przyczepce. Stonką też miałem przyjemność jechać za dzieciaka. Dziękuję Sławku za wspaniałe wspomnienia dla mnie zawsze te autobusy będą powodować wiele już wzruszeń i sentymentów. Czasami tęsknię za fruwaniem szczególnie jak się jechało ogórkiem na linii PKS i kierowca pędził ile fabryka dała. Pozdrawiam serdecznie wszystkich fanów Jelcza Sylwek

Ja tęsknie za Jelczami. Uwielbiałem właśnie te M121M, co często w KM Głogów jeździłem nimi do szkoły w latach 2000-2004.;) Szkoda, że już ich nie ma.:( W taborze KM Głogów też były właśnie popularne Jelcze M081MB.;)

Jechałem w przyczepie jako dziecko, z Radomia do Iłży. Siedziałem na samym końcu, na tyle. Pamiętam ludzi pijących wódkę, mówili, że tu kontrola (biletów) na pewno nie wejdzie i najlepsze... Drogi jakie były, wiadomo, na dziurach, w tej przyczepie wyrzucało mnie do podsufitki. To było jak wesołe miasteczko z karuzelą.

Bardzo ciepło wspominam jazdę tymi autobusami ,zwłaszcza jeśli chodzi o „ogórki”.Ale pamiętam że jeżdżiłem jako pasażer autobusem Bałtyk ,który był chyba poprzednikiem „ogórka”.W każdym razie jeżdziło się nim świetnie.Śmiem teierdzić że „chodził” lepiej niż „ogórki”.Komfort jazdy nim był dużo wyższy

Tak jeździłem "ogórkiem":) Rzeczy które najbardziej lubiłem to pokrywa silnika i kultowy przełącznik kierunkowskazu z lampeczką:)

Moje wspomnie ogórka ma dwa rozdziały. Pierwszy to podróże z Warszawy Wschodniej do Gołdapi zimą. Ogrzewanie typu webasto dlatego w autobusie albo było gorąco albo lodownia. I to był koniec komfortów. Zaś drugi rozdział to autobus przerobiony na potrzeby zakładu pracy, gdzie wybudowano wszystkie siedzenia i zabudowano wzdłuż pojazdu długie drewniane ławy bez oparć. Jazda takim monstrum gdzie na lekko 50 pasażerów w ubraniach roboczych ( bo autobus woził górników z łaźni na szyb i z powrotem) z których 99 procent paliło to był hardcor. Były jeszcze jazdy ogórkiem z Wisły do Istebnej w Beskidach przez przełęcz Kubalonka, bo autobus ten posiadał zawór odcięcia paliwa i hamowania z góry jadąc silnikiem. Się działo....

Ogórki pamiętam głównie z demobilu kiedy znajdowały się już w rękach prywaciarzy - obwoźne bary, ciężarówki ze skróconą szoferką i dorobioną paką albo po wyrzuceniu siedzeń furgony towarowe. Bywało, że tylną ścianę obcinano na płasko i zamiast szyby wstawiano metalowe drzwi ułatwiające załadunek z rampy. Poza tym oczywiście holowniki w PKS-ach. Ogórkiem autobusem jechałem chyba tylko raz, mając ze 4 lata. Siedziałem tyłem do kierunku jazdy na trumnie silnika a kiedy gwałtownie zahamował poleciałem na podłogę oczywiście dodatkowo za swój wyczyn obrywając w dupę od Matki. Była trumna to nie mógł być Autosan ani nowszy Jelcz. Jakiś gość siedzący obok kierowcy tylko pogroził palcem a Matka do mnie czego ryczysz, zobacz pan Cię zabierze :-))))

Jeździłem ogórkiem jako autobusem miejskim w Łodzi na linii po ulicy Piotrkowskiej pomiędzy placem Wolności a placem Niepodległości. Były to krótkie ale też przegubowe. Zawsze lubiłem siadać choć nie było wolno na miejscu z przodu obok kierowcy. Zdarzało mi się tez podróżować takim autobusem na linach PKS w górach. Miały te pojazdy ciekawy hamulec górski. Była to taka wielka dźwignia na środku przedniego podszybia. Jego działanie polegało zablokowanie wylotu spalin a tym samym hamowanie pojazdu silnikiem.

Miałem autobus ODRA i jeździłem nim do wyczerpania baterii (3R12). Aż do dzisiaj byłem przekonany , że taki dziwoląg z dwoma osiami skrętnymi nie miał odpowiednika w prawdziwym świecie. Jakże się myliłem. Dzięki za informację o tym niezwykłym prototypie. Z jazdy Jelczem "ogórkiem" pamiętam hałas , oryginalną kompozycję zapachową wydobywającą się z rozgrzanego silnika i tapicerki , a także zestaw biletów i ręczny kasownik. Niezapomniana , klimatyczna przejażdżka. :-)

Mam dwa pytania: 1) Czemu w filmie nie ma nawet słowa o Jelczu 080 będącym kolejnym wydaniem Stara (tym razem 200) w skórze autobusu jako odrębnie oznaczonego modelu, tylko jako "Jelcz PR110 z przyczepką", choć właśnie jako równoważnik "Stonki", zwanej też "Margaryną", ten model był najczęściej spotykany w wydaniu solowym i wcale nie był on rzadkim widokiem, bo w latach osiemdziesiątych był dość często spotykanym pojazdem? 2) Czemu pominięty został model wprowadzony na przełomie lat 1984/85, który był wyjątkowo popularny w komunikacji miejskiej, a będącym hybrydą Jelcza PR-110M z Ikarusem 260, produkowanym pod nazwą Jelcz M11 (w wersji miejskiej, w wersji podmiejskiej L11)? Na marginesie o mało co byłby również w wersji przegubowej na podwoziu Ikarusa 280 - Jelcz M17, ale ten pomysł nie spodobał się Węgrom i odmówili współpracy w tym zakresie, żeby nie stracić rynku zbytu dla swoich przegubowców.

Ja tesknie nie tylko za autobusami Jelcza ale rowniez za starymi wzorami przystankow ktore pamietam z dziecinstwa jeszcze dwa lata temu w Pile (Woj.Wielkopolskie) ostatnia taka wiata przystankowa z PRL stala na malo uczeszczanej petli na peryferiach miasta i lza sie krecila w oku i wspomnienia wracaly a teraz juz tylko sa wspomnienia... :( :(

W 17:10 to nie jest " w skrócie Jelcz PR 110 z przyczepką" tylko Jelcz 080 budowany na ramie Stara 200 i z silnikiem sw400 tzw małym leylandem. Materiał pomija też model M 11...

Pamiętam z lat dzieciństwa przełom lat 70 tych i 80 tych zawsze tłok ,wielka ogromna brązowa maska obok kierowcy,Kremowy lub biały kolor bardzo dużej kierownicy i uchwytów ,składane dodatkowe siedzenia z boku z brązowej tapicerki i oczywiście najlepsza miejscówka to był zawsze przegub z wiecznie potarganą osłoną harmonijką w kolorze pomarańczowym.To była jazda .Pozdro

Dlaczego nie pokazałeś nowszych autobusów marki Jelcz ?????????? typu 120M/3 , Jelczy mastero z lat 2007-2008 z Warszawy, Jelczy tantusów z Krakowa, trolejbusów z końca lat 90tych . Jelcz nie miał tylko starych autobusów, jeszcze do dziś jeżdżą te nowsze, a o nich ani słowa

Po mojej okolicy - Rybniku jeździło dużo Jelczów. Jeździły Vecta i dwie Dany, Jelcze 120M (najwięcej ile to nie powiem, ale bardzo sporo. Jeżdził też Jelcz w wersji czerwonej), 121M, Jelcze M101l "Salus" . Był ich rozmaity wybór, że tak powiem. Jeździły do 2018 albo 2019. Ostatnis sztuka jakie kursowałs liniowi to M121M.

Sentyment- sentymentem ale powiem tak: jako dziecko dojezdzałem dosc daleko do szkoły komunikacją miejską. Na poczatku zatłoczony, smierdzącym i ciemnym w środku ogórkiem co było katorgą. Nastepnie pojawiły się Jelcze PR 110 na licencji Berlieta na niektórych liniach i marzeniem każdego było aby pojawiły sie one na linii którą się dojeżdzalo. Były to autobusy (zwlaszcza w pierwszych wersjach gdy licencji pilnowano sie dosyć skrupulatnie) którymi podrózowalo sie nieporownywalnie bardziej komfortowo. Niestety okazały sie one po prostu zby t delikatne na siermiezne polskie drogi i długie zimy i okazały sie dość awaryjne. Poza tym nie były przystosowane do takiego ścisku jaki wowczas w Polsce panował w autobusach i np dwa rzedzy podwójnych siedzen obok siebie byly bardzo uciązliwe bo bardzo trudno sie po tym autobusie przemieszczalo do wyjscia. Zarazem te podwójne siedzenia byly dosyć wąskie dla pasazerów ubranych w zimowe kurtki. Pojawienie sie nastepnie ikarusów było typowym wejsciem smoka- autobusy dosc dobrze wyglądające, trwałe, w dodatku od poczatku - PRZEGUBOWE sprawiły ze trafliy one doskonale w potrzeby naszego rynku. Zabierały znacznie wiecej pasazerów, siedziało sie w nich znacznie wygodniej (szerzej) a brak podwójnych siedzen sprawił ze fluktuacja pasazerów byłą w miarę bezproblemowa. Do tego kierowca miał szczelnie wyizolowany kokpit co sprawiało zę rowniez i jego praca była daleko bardziej wygodna. Niestety Ikarus pokazał jak sie powinno robić autobusy NA KONKRETNY RYNEK I KONKRETNE POTRZEBY. Stał sie produktem kupowanym przez wiele krajów i produktem praktycznie nie do zdarcia, a przy tym naprawdę dobrze wyglądającym.

Trzeba bardzo podziękować pewnemu panu za rozwalenie Jelcza

Pozdrawiam super że nagrałeś odcinek o ogórkach

Brakuje jeszcze o temacie współpracy z Jugosłowiańską firmą i budowy np Ikarbus160 czy Zenum

Jechalem bardzo dawno temu w takiej przyczepce za ogorkiem,bo nie bylo miejsc w autobusie.Gdzies tak przed 1980 rokiem.Strasznie jechalo sie w tym ,ale nie bylo innej mozliwosci.

Pamiętam ten silnik wewnątrz obudowany jakąś pokrywą jak i ogromny drążek zmiany biegów .

7:06 będąc dzieckiem, miałem elektryczny model tego autobusu. model miał pilota z kablem i bardzo hałasował :) o dziwo, był to produkt z DDR, nie rodzimy.

Byłem kierowcą w mzk w Warszawie i jeżdziłem ogórkiem solowką i przegubem bardz dobry pojazd no może obecne solarysy są dla kierowcy nie tak męczące w prowadzeniu ale dawaliśmy radę późnej weszły beriety to był super pojazd dla kierowcy nie będę się tu rozpisywał o jego wadach ale parę lat nim jeździłem pozdrawiam jeszcze żyjących kierowcow a jeźdzących w latach 80-90.

Jelczem "Ogórkiem" pod koniec lat siedemdziesiątych 2 lata jeździłem do szkoły... Wtedy autobusy te z przyczepami, były u nas normalnym widokiem, choć nigdy w przyczepce nie jechałem bo - taka ciekawostka - jako młodzian, obawiałem się, że autobus nie zatrzyma mi się na przystanku :). Za to inna ciekawostka była taka, że do tego stopnia wiedziałem gdzie stać na dworcu, iż tłum ludzi niemal wnosił mnie (pierwszego) do środka :):). Jelcz był świetny zimą - grzał tak, że jeszcze nie ruszyliśmy do domu a buty już były odtajane a nogi ciepłe... pozdrawiam - Bogdan

Ogórkiem nigdy nie jeżdziłem , bo one są po to by je żreć , moje drogie dzieci. Ewentualnie by je wsadzać do słoika, a potem by je żreć. To co wy , nazywacie ogórkiem to jest Jelcz RTO inaczej zwany Karosa. Jelczem MEX z przyczepą jeżdził ,mój ojciec. Ja będąc nastolatkiem w połowie lat 80-tych jeżdziłem takim na nielegalu w drodze powrotnej z Jelcza do Oławy po przewozach ( kto z Oławy rozumie o co chodzi). Ogórka sobie chyba Warszawiacy wymyślili bo im się wszystko ze słoikami kojarzy. Pozdrawiam.

Jeśli chodzi o przegubowego Jelcza "ogórka" zdaje się były dwie wersje różniące długością [około 1-1,5 m]

w Pleszewie w Wielkopolsce też Jelcze jeździły i Autosany H9 ja nimi do gimnazjum dojeźdżałem w 2000-2003 roku pozdrawiam :) to były czasy ehhh

Szczerze? Przestań wstawiać te nagrania z OMSi 2, bo wygląda to strasznie chujowo. Wiem, że więcej pracy jest montując film bez głównego podkładu, ale to OMSi 2 obrzydza film xd. Pozderki i nie przyjmuj tego jako hejt.

15.24 Jeździłem tą linią i tymi autobusami.Pominołeś przegubowego Jelcza który też był w Warszawie np.Koło środkowe gdzie można było oprzeć tyłek to najlepsze co było teraz już tak nie ma

Pamiętacie rozkładane siedzenia w przejściu i pasy służące za oparcie? Pozdrawiam! 👍

Dużo podróżowałem gdyż moja mama była konduktorką w PKS. Moje miejsce to była pojedynka z prawej strony z przodu. A tak z obecności Jelczy , to gdy mieszkałem w Brodnicy to komunikacja miejska zaczynała od 4 używanych 272mex Był też 1 080 i 1 PR110. Po nich już tylko Autosan

Ogórek, końcówka lat 70-tych, godziny popołudniowe. Lud pracujący wraca z pierwszej zmiany do miejsc zameldowania na wsi. Przekrzykując motor jeden z pasażerów zwraca się do drugiego: - Panie, zejdź Pan ze mnie, bo ten podemną mówi, że ten spod niego chce wysiąść.

Wracałem często ze szkoły ogórkiem i kilka razy zdarzyło mi się zająć miejsce w przyczepie Jelcz PO-1. Najczęściej miało to miejsce przed świętami kiedy pasażerów było więcej niż miejsc w autobusie.

5:38 To jest Osinobus, konstrukcja ZBM Osiny, najpierw na potrzeby wewnętrzne zakładu. Warto zrobić osobny film o Osinobusie, bo później wszelkie tego typu zabudowy tak nazywano na podobnej zasadzie, jak nazwa ,,rower" przylgnęła do bicykla (pierwsze bicykle produkował masowo Rover :) ). Mało jest też dostępnych materiałów o Jelczu 044. Nadwozie 043, ale silnik SW680 na licencji Leylanda z 6-biegową synchronizaowną skrzynią biegów, tylny most RABA.

Wspomnienie o Rzeszowie znacznie za małe, tutaj historia o PR110 jest jedną z ciekawszych i sama eksploatacja do roku 2012/2013 kiedy to wycofano ostatnie 50 sztuk

Ciekawostka: na bazie Jelcza w Gdyni i Słupsku stworzono trolejbusy - jeden z egzemplarzy jeszcze jeździ jako pojazd zabytkowy - nr. inwentarzowy 10121 SS JELCZ 120MTE, rok produkcji: 1994 operator : Przedsiębiorstwo Komunikacji Trolejbusowej w Gdyni

Dięki za wspomienia z mojego diecińswa. Jeżdiłem sporo jelczami Ogórkami mięjskimi i turystycznymi. Bardzo Przyjemny film i pamiątki.

Czy działalność firmy Zasada ktoś wreszcie ROZLICZY? firma ta specjalizowała się w ZAMYKANIU I LIKWIDACJI POLSKIEGO PRZEMYSŁU, MOGĄCEGO STANOWIĆ ZAGROŻENIE DLA NIEMIECKICH FABRYK MOTORYZACYJNYCH. NAJLEPSZYMI AUTOBUSAMI W ŚWIECIE BYŁY CZESKO-POLSKIE OGÓRKI I SPRAWDZAŁY SIĘ ONE JAKO PANCERNE POD WZGLĘDEM WYTRZYMAŁOŚCI I GUMOWE POD WZGLĘDEM ROZCIĄGLIWOŚCI W PRZYJMOWANIU ILOŚCI PASAŻERÓW W GODZINACH SZCZYTU. Były super wytrzymałe na nasze ówczesne drogi i luksusowe na nasze wyboje - świetnie usypiały pasażerów na miejscach siedzących. Myślę, że stosując w nich nowocześniejsze silniki - mogłyby dalej jeździć na lokalnych drogach bocznych Polski "C" gdzie stan dróg przypomina XIX wiek.

A, latem,mimo odsuniętych okienek,uchylonych włazów dachowych.Te, nuty zapachowe.W nucie głowy,delikatny akcent topiącego się "asfaltu", z nutą benzyny spod pokrywy silnika.W nucie serca spaliny z samego "ogórka", plus te z "samochodów" przejeżdżających obok, zwłaszcza "skarpet", czy innych "fordów kartonów".I na koniec nuta bazy,stworzona z rozgrzanego skaju siedzeń, plus "ożywczy" zapach spod pach i stóp "nieprocentowych".Tak drodzy młodzi widzowie,dlatego do sandałów noszono skarpety.Niestety w większości z wszelkiego rodzaju "stilonu',bo "bratni" Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich nie nadążał z produkcją bawełny dla socjalistycznych satelitarnych krajów.A,że-"Mycie nóg,życia wróg!" i "Częste mycie-skraca życie!",to do czasów korona wirusa ,dożyli najsilniejsi, acz nieliczni,pasażerowie socjalistycznej komunikacji miejskiej i międzymiastowej.Szanujcie ich i ich wspomnienia,bo tego Ogórek w TVP wam nie powie.Pozdrawiam,wszystkich pasażerów,Jelczy,Berlietów,Ikarusów,Sanów,Autosanów i innych autobusów z czasów PRL.Trzymajcie się zdrowo!

zawsze chcialem jechac na masce silnika, lub w przyczepce niepowtarzalne wspomnienia

Jeździłem zielonym "Ogórkiem" do liceum. Sprzęt może był toporny i na początku lat dziewięćdziesiątych bardzo przestarzały - za to był nie do zabicia. Załadowany na full tarł chlapaczami o asfalt, a silnik odpalał w największe mrozy. Niestety Jelcz upadł z powodu kompletnego braku modernizacji autobusów, przez co jazda nimi w latach powyżej 2000 znacząco odbiegała od chociażby Autosana. Silniki MAN w M121M i M181M były potwornie głośne, a przestarzały most napędowy pamiętający czasy Berlieta rzęził już od chwili wyjechania z fabryki. Jelcz miał szansę autobusem M125 Vecto i ewentualnie wprowadzeniem przegubowego M185. Niestety jej nie wykorzystał pomimo tego że Vecto w Katowicach to bardzo przyjemne wozy.

Tzw. "ogórkiem", czyli Jelczem MEX272, w latach 70-tych dojeżdżałem codziennie do szkoły. Zdarzał się też skład: autobus + przyczepa P-01. Do przyczepy, raczej się nie wsiadało, bo strasznie śmierdziało w niej dymem papierosowym. Nasz oddział PKS miał 3 takie zestawy. Wsiadało się tylnym pomostem, po prawej, zaraz przy wejściu, było siedzisko konduktora. Siedział tyłem do ściany pojazdu, i kasował wchodzocym bilety. Jelcze 043 i MEX272, były bardziej ekskluzywne, niż H100 z Sanoka.

Napisz w komentarzu czy jechałeś kiedyś "Ogórkiem" jeśli tak to jak wspominasz ten autobus! Koniecznie wpadnij na IG: autobusy_slawka Zostań honorowym pasażerem jako Patron: patronite.pl/autobusy_slawka I dołącz do grupy FB: facebook.com/groups/679154462705972a

Filmik ogólnie fajny, chociaż można mieć kilka zastrzeżeń. Pierwsze logo czy też emblemat "Jelcza" był zupełnie inny. Był na nim napis "POLMO JZS" w biało- czerwonych barwach, ten z filmu powstał dużo później. No i nie wspomniałeś o kilku typach autobusów, które tam były robione. A tak przy okazji to wielokrotnie jeżdziłem "ogórkiem" jako pasażer dojeżdżając do szkoły a później do pracy w JZS. W sumie to większość pracowników dojeżdżało właśnie ogórkami z Oławy, Laskowic ( potem Jelcza-Laskowic), Miłoszyc i innych. Nawewt bramy zakładu nazywaliśmy "Jelczańską" i Miłoszycką. Warto też wspomnieć, że w najlepszych latach w JZS pracowało o ile mnie pamięć nie myli 7,5 tys. ludzi w 5 halach głównych, tapicerni i biurach.

Jeździłem jako dzieciak ogórkiem na kolonii nad Bałtykiem, rok 1989 :), najlepszą miejscówką był fotel obok kierowcy, za tą mega osłoną silnika. To były czasy. Mega odcinek.

W czasie dnia bez samochodu w 2019 roku siedziałem na tym rozkładanym fotelu w ogórku. Zarąbiście było tam

Od wczesnego dzieciństwa mieszkam w jelczu-Laskowicach. Oczywiście do szkoły jeździłem ogórkiem, a na wycieczki szkolne Jelczem 120T

1:25 - jeśli są pasy w autobusie należy je zapiać. U mnie wszystkie lokalne autobusy marki Setra (podmiejskie) mają pasy.

No więc Jelcz 121 wcale nie był pierwszym przystosowanym do potrzeb pasażerów z ograniczoną mobilnością. Na początku lat 90-tych po Wrocławiu jeździło kilka (10?) fabrycznie zmodyfikowanych PR 110 (jak własnie znalazłem nazywały się one 120 MN). Modyfikacje polegały na tym, że z przodu zamontowano windę dla wózków inwalidzkich - w tym celu przednie skrzydło drzwi przy kierowcy zamieniono z otwieranych do środka na odskokowe. Następnie przejście środkowe było poszerzone (przez co podwójne miejsca siedzace zamieniły się w takie mniej więcej na 1.7 pasażera) a następnie w środkowej częsci autobusu znajdowało się miejsce z szynami do przymocowania wózków inwalidzkich.

Jeździłem tym autobusem ( Ogórek) . W naszej szkole mieliśmy Ogórka którym jeździliśmy na wycieczki po całej Polsce. Super wspomnienia z tym pięknym pojazdem.

Mój dziadek był kierowcą i pracował dla PKS. Opowiem jedną z anegdot rodzinnych. Jeden z kolegów mojego dziadka kierował autobusami i zdarzało mu się robić pewien żart, dziś nazwalibyśmy to prankiem. Podstawiał autobus na początkowy przystanek. Gdy zbliżała się godzina odjazdu mieszał się z pasażerami i wszczynał awanturę gdzie jest kierowca. Gdy już udało mu się podburzyć pasażerów wówczas mówił, że jeśli kierowca się nie pojawił to on pokieruje, po czym wsiadał za kółko i odpalał autobus.. Część osób rezygnowała z podróży. Ta historia pochodzi z lat 60tych ubiegłego wieku.

W książce Pojazdy samochodowe i przyczepy Jelcz 1952-1970 jest kilkustronicowy opis Odry 042

Jeździłem jako pasażer ogórkiem. Od dziecka lubiłem autobusy, później o nich zapomniałem, a teraz pracuję w komunikacji miejskiej i jeżdżę solarisami, neoplanamii i czasem manem.

W WPK Katowice (cos takiego jak obecny ZTM) Jelcze PR-110 we wszelkich odmianach tez jezdzily. Zarowno te w oryginalnej wersji (niskopodlogowe i dluzsze), jak i zmodernizowane - wysokopodlogowe, z zespolem napedowym z Ikarusa (na "sluch" silnik brzmial jak ikaruowski) i ze skroconym nadwoziem.

Witam , moze nagrasz odcinek o srednich kosztach eksploatacji autobusow , uwzględniajac najpopularniejsze marki np Solaris Mbenz MAN itd , pozdrawiam

Jeszcze w gimnazjum jeździłem ogórkiem z przyczepą jazda w nim była naprawdę charakterystyczna głównie dla tego że miał drewniane ławeczki co na nie ruwnej szosie było bardzo odczuwalne. teraz jeżdżę do szkoły Autosan-em z ręcznie zamykanymi drzwiami. Pozdrawiam Serdecznie

ja osobiście jak byłem małym chłopakiem jeździłem z rodzicami w Koszalinie i mam miłe wspomnienia, kiedyś nie było takiej motoryzacji jak dziś , dlatego jazda autobusem robiła zaejefajną frajde

Do zakładów JZS z Wrocławia nad ranem i po południu jeździło 6 zestawów mex czyli autobus i przyczepa z pracownikami JZS. Były to lata 76-78 a potem było coraz mniej tych autobusów.

Oczywiście że tęsknię za jelczami szczególnie u nas w MPK

Jechałem "ogórkiem" z Warszawy do Bielska Białej. Średnia przyjemność, ale pamiętam ten charakterystyczny warkot silnika. O zapach spalin wewnątrz.

PRki też jeździły w Łodzi nie pamiętam do którego roku ale na pewno do lat 2000 :) później trafiły do Pabianic :)

Strasznie głośno było w tych ogórkach i zawsze mnie zastanawiało, że w innych autobusach jakoś ten silnik dało się upchać a tutaj była taka górka między kierowcą a kontrolerem. Jednak największą zaletą była chyba ich niezawodność.

Witam Najezdziło się tym ogórkiem, w barwach PKS OŁAWA ,jak i pracownikami ,zdazajacymi na 7 rano ,do pracy do Jelcza Wizualnie wyglądał okey Ale wewnatrz malo miejsca bylo ,miedzy siedzeniami I jeszcze zdarzały sie ogorki z fotelami z skaji i duzymi oparciami Charakterystyczny dzwuek silnika ,bywał zbyt głośny Az dziw ze kierowcy ,nie ogluchli No i te bilety ,lezace na oslonie silnika Jechalem tez w dolonczonej przyczepie, bo tyle ludzi bylo w kursie z Olawy I w przyczepie trzeba bylo nacisnac dzwonek ,by dac kierowcy ,ze ktos z przyczepy wysiada

Jak pojawiły się PR110 to jakby z przesiąść się z syrenki do 125p ale jak wprowadzili głośne, z wysoką podłogą Ikarusy to chciało się płakać. PR110 to najbardziej komfortowy autobus miejski w tamtym czasie w prl-u.

A propos "ogórków" to w filmie "Wiosna panie sierżancie" (genialna komedia!) jest takie intro: Po nieutwardzonej, pełnej dziur drodze jedzie w siąpiącym deszczu autobus PKS-u (ciut jak myślę ahistoryczne) i nagle na środku drogi leży trumna. Autobus się zatrzymuje, a z trumny wychodzi człowiek i mówi: "No! nareszcie! Prędzej by się człowiek śmierci spodziewał niż tego waszego zasranego autobusa!" Jak się okazuje miejscowy cwaniak kupił "okazjonalnie" nieużywaną trumnę i ją wiezie do domu. Ale ja nie o tym, ale o tym, że w latach 50-tych XX (kiedy się dzieje akcja) takich autobusów chyba nie było?

Ostatni raz widziałem Stara66 w ruchu (4:12) będąc na ćwiczeniach w "syfie". Co gorsza, wiedząc jaki syf jest w "syfie" jestem przekonany , że samochodowy sprzęt muzealny jest w użyciu tak jak i inny techniczny jak radiostacje, radary itp. W razie wybuchu wojny to "syf" sam siebie unicestwi! Nie potrzebny jest atak wroga tylko pozoracja ataku. Tak przynajmniej twierdza współcześni "trepi".

Jako ciekawostkę dodam że berliety jako jedne z pierwszych w Polsce o ile nie pierwsze miały system który przy zamykaniu drzwi otwierał je po napotkaniu przeszkody, z uwagi na dużą ilość osób podróżujących tymi autobusami kierowcy często (przynajmniej w WPK Katowice) wyłączali ten system. Historia przekazana przez mojego dziadka, który był kierowcą w WPK Katowice

16:30 jelcz z MPK Włocławek. Było tam 10szt tego pojazdu z czego połowa z calkowicie zamknieta jabina kierowcy. Kierowcy narzekali na bardzo długo otwierające sie drzwi. A z punktu widzenia pasażeea ro z tyłu była fajna trampolina na nie równej drodze.

Uwielbiałem jeździć jelczem pr 110 U.Dźwięk silnika sw 680 był piękny,i to charakterystyczne bujanie z tyłu pojazdu...Szkoda że w Częstochowie nie zachowali ani jednej sztuki tego modelu.Mamy tylko Jelcza m 11.

Pamietam bardzo dobrze te autobusy szczególnie przegubowce i te z przyczepą były świetne mimo tłoku one miały coś w sobie jakby duszę wspominam je ze łzą w oczach mogliby je puszczać jeśli są gdzieś świetne brak słów dużo nimi jeździłem

Ogórek licencja Karosy najlepsze miejsce z przodu przy samej szybie albo na pokrywie silnika

Panie Sławku i grono subskrybentów życzę wam szczęśliwego nowego roku

9:18 może i pisze że 272 MEX, ale patrząc na nadwozie to bardziej wygląda na pospolitego 043 z przyczepą

Twarde siedzenia. Silnik w środku . Zero świeżego powietrza a jazda jakby autobus nie miał resorów. Wspomnienia z jazdy do szkoły 1977

W wieku chyba 10 lat odbylismy z ojcem i z moja siostra podroz do wroclawskiego zoo ...wlasnie ogorkiem...pamietam ten autobus...podobalo mi sie strasznie...piekne czasy...

Na masce silnika i na miejscu ķonduktora z tyłu to były najlepsze miejsca dla szczawika,a na masce silnika bylo napisane w czasie jazdy rozmowa z kierowca surowo wzb roniona

Podróż Jelczem Ogórkiem ze zdjętą pokrywą silnika - tego się nie da zapomnieć. Kierownica z takimi luzami, że kierowca cały czas pracował prawo lewo. Drążek zmiany biegów, który był tak długi i cienki, że wyginał się przy zmianie. I na koniec jazda przyczepką, szczególnie z tyłu, nie róbcie tego w domu :)

Lata 70te Ogórek i trasa Mielno-Koszalin niezapomniane wrażenia można zacytować"Taki tłum jak tu,taki szum jak tu".💙 Największa frajda kołyszącej się przyczepce😀

Dana mi była tylko jazda nowszymi jelczami M11 czy rodzynkami M10 - pamiętam jak raz siostra została skrzyczana, bo będąc pod jej opieką śmiałem położyć głowę na kasowniku - jakaś babcia chyba bała się, że mi ten łeb się o kasownik roztrzaska, bo jak wiadomo w autobusie wszystko się trzęsło 😅

Ciekawostka . Ulica zachodnia w Jelczu Laskowicach była torem prób Jelcza . Testowane tam były ciężarówki

W Toruniu jest jeden stary jelcz jest po remoncie w kolorze czerwonym i jest możliwość go wynająć

Jechałem przegubowym jelczem we Wrocławiu z 2-3 lata temu. Ale szczerze to mega głośny ale fajny

Warto wspomnieć, że po 2005 produkowane były autobusy, między innymi Jelcz M121/4 Mastero.

Ten ambulans to był odkupiony pojazd od MPK przez jakiegoś górala, który potem wykorzystywał go do działalności charytatywnej. Z gabinetem lekarskim to to nie miało nic wspólnego. Pamiętam audycje w Teleranku pod koniec lat 80-tych . Prezentowano ten autobus z napisem Ambulans oraz górala który wiózł nim jakiś zespół dziecięcy.

Kiedyś jeździły z Dworca Południowego do Konstancina-Jelcz z przyczepą to było coś-ja zawsze w przyczepie bo fajnie latała na boki Kiedyś się urwała-widziałem jak leżała w rowie-ale chyba nic nikomu się nie stało Pozdrawiam i gratuluję pomysłu.

w oku zakręci jak gdzieś tam sobie usłyszę o tym ogórku. Jako dziecko na masce silnikowej przejechałem pół Polski podczas wycieczek zakładowych w PRL. We Wrocławiu były to chyba jedyne autobusy kursujące w MPK. Innych nie pamiętam. Szkoda,że Jelcz porzucił tę produkcję. W samym Wrocławiu powstała też montownia autobusów Volvo co chyba też miało wpływ na decyzje wycofania się z produkcji. Szkoda, dobra tradycja i dużo lepsze od Autosana były (moim zdaniem).

5.38 to Osinobus, zabudowa wykonywana w Zakładzie Budowy Maszyn „Osiny” w Poraju na Starach 28/29; 5.49 przedstawiony na zdjęciu autobus, to autobus Star N52, a nie jelczański Star Jot 55; 10.34 mapa Polski w granicach sprzed II WŚ, jak to się ma do marki Jelcz? 17.10 to nie jest Jelcz PR110 "z przyczepką", jak mówisz, tylko Jelcz 080. Jelcz 080, to zabudowa autobusowa na ramie Stara 200 i z silnikiem Stara 200. Ta przyczepa z zabudową autobusową, to raczej jednostkowa, chałupnicza produkcja w jakimś POM-ie lub SKR. Wspominanie zestawu autobusu Jelcz 043 z przyczepą P01 jako typ autobusu P01, później wspominanie tylko przyczepy P01 jest mało profesjonalne. Żadne prototypy z Jelcza nie zachowały się. Omawianie przedsiębiorstw KM eksploatujące po kilkanaście-kilkadziesiąt sztuk autobusów, a wspominanie w wykazie takich przewoźników jak Warszawa, Katowice (GOP), Kraków, Wrocław, Poznań, czy Trójmiasto - średnie. To tak na gorąco. 3mam kciuki za rozwój. Pozdrawiam

szkoda że autor autor dokonał dużego skrótu i uproszczenia, Jelcz został podzielony na co najmniej dwie firmy "Jelcz Komponenty" produkująca dla wojska i "Jelcz" z produkcją cywilną, właśnie tą drugą kupił i wykończył niesławny dla polskiej motoryzacji S.Z., obecny Jelcz to spuścizna "komponentów" (to tak w uproszczeniu), a S.Z. obecnie posiadając prawa i dokumentacje do STARA i Honkera "rzeźbi" ich remonty i modernizacje w Starachowicach

Jeżdząc rodzicami PKSem zawsze miałem nadzieję że nie przyjedzie akurat ogórek tylko Autosan :) Za to gdy kierowca pozwolił usiąść z przodu na pojedynczym miejscu po prawej to była pełnia szczęścia

Jelcz pr 110 d lux😎 za tym wozem tęsknię, miałem w nim silnik Liaza leżący 6 cylindrowy z turbem. Poprostu perełka 😁😁🚌

Trzeba zaznaczyć, ze Jelcze PRki były w każdych miastach używane w innym mieście, robili naprawy główne i wbijali nowe VINy Olsztyn posiadał testowego niebieskiego Jelcza M121 #835 A dwa, czy pojawi się filmik na temat marki DAB? 😅

A gdzie Vecto które do chyba jeszcze 2016/17 jeździły po Poznaniu? Nr taborowe #1552 - 58. Mało tego, podmiejska gmina Czerwonak do ok 2008r może dalej, ujeżdżała Jelcza liniowo, tego dokładnie którego pokazałeś przy wspomnieniu o Poznaniu. Sam miałem przyjemność nim jechać w 2007 roku w - 35°C na trasie Tuczno - Poznań Śródka. Brakuje też wersji międzymiastowej Lux... Kiepski research

Tak tęsknie za Jelczem

Jeździłem ogórkiem w lata 70 ubiegłego wieku do pracy