#Zamek #Twierdza #Pałac
Każdy dobrze wychowany zamek na swoją legendę. O złośliwym duchy, o włóczącej się nocami po murach białej damie, o podłym władcy zamkniętym w piwnicach. W każdej takiej legendzie jest - zgodnie z popularnym przysłowiem - trochę prawdy. Zwykle raczej mniej niż więcej… lecz czasem rzeczywistość potrafi zaskoczyć. Przeczytajcie historię, która przytrafiła mi się pod pewnym Krzyżackim Zamkiem…
Golub-Dobrzyń to nieduże, ale niezwykle malownicze miasteczko położone w zakolu rzeki Drwęcy, trzydzieści kilometrów na północny-wschód od Torunia. Miasto jest jednocześnie i stare, i nowe. Nowe, gdyż powstało zaledwie w 1951 roku z połączenia dwóch leżących na przeciwległych brzegach rzeki Drwęcy miejscowości: Golubia oraz Dobrzynia nad Drwęcą. Jednak także stare, gdyż historia samego Golubia sięga aż do średniowiecza. Posiadał on prawa miejskie już w XIV wieku.
Rzeka Drwęca przez wiele stuleci stanowiła naturalną granicę - najpierw pomiędzy Polską a Zakonem Krzyżackim, a po rozbiorach pomiędzy zaborcami: Prusami i Rosją. W Golubiu na rzece znajdowały się brody więc miasto miało duże znaczenie strategiczne: w czasach pokoju handlowe, a w czasach wojny militarne. Nic więc dziwnego, że owa lokalizacja odcisnęła decydujące piętno na rozwoju i kształcie miasta.
By zabezpieczyć tutejsze przeprawy na wyniosłym wzgórzu dominującym nad miastem Krzyżacy już w latach 1303-1306 wznieśli zamek obsadzony silną komturią. Lokalizacja miała niezwykłe walory obronne o czym przekonać się można nawet dziś odwiedzając Golub-Dobrzyń i widząc górujący nad nim Zamek. Zresztą, nie trzeba nawet się zatrzymywać by go zobaczyć - droga krajowa nr 534 z Rypina do Grudziądza, często wybierana przez mieszkańców Warszawy jako alternatywna trasa nad Bałtyk - biegnie serpentyną u podnóża zamku mijając go zaledwie o 50 metrów. Kto raz widział - zapamięta na zawsze.
Za czasów wojen Polsko-Krzyżackich zamek jak przystało na tak ważny strategicznie obiekt był często atakowany, oblegany, w mniejszym lub większym stopniu niszczony i odbudowywany. Szturmował go jako pierwszy już Władysław Łokietek za czasów Bitwy pod Płowcami, a potem także jego imiennik - Władysław Jagiełło. Ten miał więcej osiągnięć gdyż nie tylko doprowadził do zwycięstwa pod Grunwaldem, ale i zdobył nasz tytułowy zamek w Golubiu. Na krótko jednak, bo już rok później zamek ponownie trafił w ręce krzyżackie…. by kilka lat później ponownie być obleganym.
Golub przez kilkadziesiąt lat wraz z zamkiem przechodził z rąk do rąk, aż w 1460 roku tym razem Polska załoga została odcięta w nim na dwa lata. Obrońcy wytrzymali i po kilkudziesięciu miesiącach nadeszła skuteczna odsiecz. Od tamtej pory zamek przechodził szereg przebudów i rozbudów, między innymi doczekał się rozległego, nieistniejących już w większości dziś podzamcza.
Zamek krzyżacki i silnie ufortyfikowane miasto były odrębnymi założeniami. Miasto także posiadało długie, mocne mury, oraz kilkanaście baszt, cztery wieże narożne i cztery bramy wjazdowe. To sąsiedztwo stało się podstawą do legendy…
Legenda mówi, że pomiędzy usytuowanym na wzgórzu zamkiem krzyżackim a miastem i terenami położonymi po drugiej stronie Drwęcy znajdował się kiedyś tunel za pomocą którego mieszkańcy zamku podczas oblężeń mogli wymykać się na zewnątrz. Tunel biegł głęboko pod rzeką i miał być bardzo szeroki. Pewnego jednak razu - jak w każdej legendzie nie wiadomo kiedy - do rzeki wpadł wielki głaz, który zawalił znajdujący się pod dnem tunel i przejście zostało utracone. Podobno głaz ten przy niskim poziomie wody można wciąż dostrzec w rzece płynącej przez miasto.
Legenda jak legenda, przyznacie sami że większość zamków miała tajne przejścia za mury. Raczej więc nie należy się spodziewać żadnego tunelu. Tymczasem…
Pełny opis historii z podziemnym przejściem pod Drwęcą znajdziecie na blogu 40latidopiachu.pl/2021/04/29/...
28 апр 2021