Energia przy hamowaniu jest oddawana przez nowsze wagony, ale podstacja akceptuje nadwyżkę tylko w momencie gdy inny wagon w jej obrębie aktualnie energię pobiera. Czy to na ogrzewanie/klimatyzację, czy to na rozruch. Jazzy i tabor HRC jest wyposażony w superkondensator który ładuje się z tej nadwyżki jeśli podstacja jej nie akceptuje, a później ta energia wykorzystywana jest do wspomagania rozruchu by zmniejszyć zapotrzebowanie wagonu na prąd w najbardziej energochłonnym momencie. Jeśli nadwyżka nie może zostać oddana ani do sieci ani na superkondensator - jest oddawana na rezystor hamowania.
@@rysiumag Zgadza się. W najpopularniejszych w kraju stopiątkach też były opory rozruchowe i hamowania, tylko schowane w aparaturze. Wyrzucenie ich na dach jest bardzo dobrym pomysłem, bo pozwala zrezygnować z wentylacji wymuszonej (w stopiątce temperatura rozrusznika sięga tysiąca stopni i potrzebne są do jego chłodzenia wentylatory, które jednocześnie chłodzą silniki). Za to przy zastosowaniu rezystorów na dachu, a także silników samoprzewietrzalnych, można z wentylacji wymuszonej zrezygnować dzięki czemu w tramwaju jest o wiele ciszej. W 105Ni też wrzucono te rezystory na dach, w każdym nowym wozie też są już na górze ;)
@@Melok3503 Zimą grzały też wagony, ciekawe było ustawianie zwrotnic, jazda bezprądowa zwrotnica na wprost, z napędem np. w prawo, hamowanie w lewo, były takie krótkie styki na linii zasilającej, ale czasem to nie działało, i motorniczy brał wajchę i nastawiał ręcznie zwrotnicę, najlepszy był bezpiecznik nadprądowy, wylatywał z hukiem i trzeba było wstać i przekręcić, było minęło, Pozdrawiam Ryszard
@@rysiumag Czasem jeszcze się zdarza, że ktoś zapomni przełączyć i wozy grzeją z oporów również w lato :p. Ale zimą faktycznie to bardzo dużo daje. Sterowanie zwrotnicami o którym piszesz to tzw. "saneczki". Reagują one na pobór prądu, w jedną stronę się jedzie bez poboru, w drugą z poborem. Przy czym "pobór" to powinna być zadana jazda. Zdarzało się, że saneczki reagowały na pobór ogrzewania na wagonie i też przestawiały zwrotnicę mimo, że motorniczy jechał bez zadanej jazdy. Wtedy musiał wyjść poprawić. W Warszawie jeszcze jedne saneczki można znaleźć, na jednej z zajezdni tramwajowych funkcjonują jako włącznik myjni przejazdowej. Bezpiecznik nadmiarowy faktycznie potrafił narobić huku. Teraz na liniach turystycznych zdarza się, że jego zadziałanie wprawia ludzi w panikę. Pamiętam sytuację, że kilka osób wysiadło myśląc że tramwaj wybuchł. Na temat tramwajów można pisać i pisać... :p Również pozdrawiam :)
Bardzo lubie tramwaje warszawskie ogladac - bardzo sprawnie i szybko jezdza, przystanki nie sa za czesto i sygnalizacja sprawnie dziala, zwritnice nie sa za ostre, tak, ze mozna szybko jezdzic - troche tak jak metro tylko, ze naziemne. Technicy dobrze to zaprojektowali.
