Witam.od dawna slucham Pani podkastu..nie wszystkie mnie wciągają..jednak doceniam szanuje i dziekuje za Pani prace.Ta rozmowa nie zapowiadala sie dla mnie zbyt ciekawie..Błąd..jedna z najlepszych audycji..ja rozmowy z seniorami ze swojej rodziny mam za sobą..superciekawych historiu wysluchalem.Teraz obcując ze starszymi ludźmi zawsze staram sie sklonić Ich do opowiadań.Warto..ti uczy pokory..historii i szacunku .pozdrawiam serdecznie z Gdanska.
Dokładnie było tak jak opowiadała pani profesor. Mój dziadek i babcia przed wojną pracowali dla "pana". Straszna bieda i niepewność o jutro. Jak skończyła się praca to dostał zapieczętowany list polecający (lub niepolecający) którego dodatkowo nie wolno mu było otwierać i ruszał dalej. Co ważne taki chłop jak chciał pracować to musiał mieć do pomocy dwie kobiety bo inaczej nie miał szans zatrudnienia. Marzeniem było posiadać chociaż skrawek ziemi. Jak wybuchła wojna dziadek zostawił babcię, dwóch malutkich synów (2,5 i pół roku) i ruszył walczyć. Po kampanii wrześniowej, niewola i zesłanie do pracy przymusowej. Trafił na porządnego Niemca i tak przetrwał do końca wojny. Jak dostał z babcią ziemię to był prze szczęśliwy. Niestety tak jak opowiadała pani profesor przed nimi była tytaniczna praca. Masz ziemię, którą musisz spłacać i nie masz nic, domu, narzędzi ani nasion. Dziadkowie dopiero na docelową ziemię przenieśli się po 5 latach a ziemię spłacili po 15. Śmiać mi się chce jak ludzi narzekających na trudy współczesnego życia.
Rozumiem ciężkie życie dziadków, ale umniejszanie dzisiejszym trudnościom nie ma sensu. Ludzie w każdym okresie epoki mieli jakieś problemy, mają je i teraz, tyle że inne. Podwyższa się poziom życia, są inne standardy. Jeżeli komuś nie starcza do pierwszego, nie ma na leki to pamięć o tym, że jego przodkowie harowali od świtu do nocy, nie zmniejszy mu od jego cierpienia.
@@magdalenaultramaryna1417 Nie można porównywać tych lęków do tych przed, po i wojennych bo było by to niesprawiedliwe wobec tych co je doświadczyli. W dzisiejszych czasach w Polsce nie umrzesz z głodu ani nikt cię nie zastrzeli bez powodu. Nie można nawet cię eksmitować z mieszkania, jeśli nie płacisz. Sa organizacje dobroczynne a na dzieci wypłacane są dodatki. Jak miałem problemy to zawsze wracałem myślami do historii moich dziadków i zaraz sobie uświadamiam, że nie jest tak wcale źle. A miałem nie raz tak, że nie starczało do pierwszego. To jak w tym powiedzeniu „Trudne czasy tworzą silnych ludzi, silni ludzie tworzą dobre czasy, dobre czasy tworzą słabych ludzi, a słabi ludzie tworzą trudne czasy”. Nie róbmy z siebie słabych ludzi.
@@adamkluska356 no i? Problemy ludzi których spotkała rzeź w Rwandzie były większe niż problemy chłopów. Czy to automatycznie odbiera chłopom ich prawo do odczuwania cierpienia?
@@grzegorzmaciejewski746 Takie podejście do życia jest według mnie zgubne i niesprawiedliwe, bo umniejsza tym wydawałoby się mniejszym cierpieniom. Oczywiście można w jakimś stopniu porównać ludzkie doświadczenia, ale po co, i w jakim stanie w miarę obiektywnie jesteśmy w stanie to zrobić? Ten który stracił jedną noge cierpi mniej niż ten który stracił dwie, ale czy to powód do tego żeby się cieszył? Na ile działa takie przywoływanie tych trudniejszych czasów? Moim zdaniem wcale lub na chwilę. Mamy w Polsce opiekę państwa, mamy MOPSy, mamy różne instytucje, wymienione przez Ciebie zbiórki na dzieci itd. Jakość życia się podniosła, ale to nie powód do tego żeby nie walczyć o to, aby była jeszcze lepiej. Nadal ludzie cierpią, nadal umierają ( np. ludzie w kryzysie bezdomnosci). I co z tego, że jest tego cierpienia mniej lub jest inne. Jest to jest, i każdy ma prawo chciec żyć lepiej. Można być wdziecznym za to, że jest lepiej niż kiedyś, ale nie ma co potrzeć ciągle do tyłu. Nie krzywdzimy dziadków tym, że mamy pod jakimś względem lepiej.
Moi dziadkowie zrobili ''mezalians''. Dziadek pochodził z ziemiańskiej rodziny, mieszkał we dworze, przed wojną skończył geologię i nauki polityczne. Moja babcia pochodziła z rodziny chłopskiej, mieli spłachetek ziemi, ale pracowali na ziemi należącej do dworu. Była jedyną z siedmiorga dzieci, która ''poszła do szkól''. Moja babcia podczas wojny straciła wszystkich braci, pozostały tylko siostry, ale rodzice przeżyli. Natomiast dziadek podczas wojny stracił całą swoją rodzinę, została tylko jedna dalsza kuzynka i on. Żył z takim piętnem ''ocalałego''. Nowe władze rozparcelowały cały majątek. Pozostawiły dziadkowi jakąś chałupę. Po wojnie nigdzie nie chciano przyjąć dziadka do pracy ze względu na pochodzenie, w końcu dostał pracę w Instytucie Geodezyjnym, gdyż znal kilka języków obcych. Moja babcia, która była nauczycielką, ze względu na pochodzenie dostała posadę dyrektora szkoły. Gdy dowiedziano się, że dziadek prócz geodezji, ukończył nauki polityczne, zwolniono go z pracy. Tak kogoś uwierało pochodzenie dziadka, że zaczęto się czepiać mojej babci, do tego stopnia, że po jakiejś wizytacji dostała zawalu serca w pracy. Dziadkowie postanowili wziąć rozwód. Potem ktoś doniósł, że dalej mieszkają razem. Zatem dziadek zamieszkał w tej chałupie, co mu zostawili. Nienawidził Niemców, nienawidził Rosjan, ale chyba najbardziej nienawidził nowej władzy. Nie doczekał wymarszu wojsk radzieckich z polski.
Straszna historia ! Straszne czasy .Miał rację że nienawidził zwłaszcza tak zwanej nowej władzy ! Bo to nie była władza ani ludu ani prawa ani Polska . 😢
Ta historia jest niestety bardzo typowa. Mogę opowiedzieć z 10 podobnych. A ten temat jest zupełnie nieobecny w świadomości społecznej. Uważam, że czas go wreszcie rzetelnie zbadać i nagłośnić. Tak jak zrobiono np. z Wołyniem. Bo jak na razie to w ogólnym obiegu funkcjonuje karykaturalny (mówiąc łagodnie) obraz ziemiaństwa zapodany przez bolszewików
Moja babcia pochodziła z rodziny ziemiańskiej kresach z korzeniami szlacheckimi. Jej ojciec był oficerem .chwilę przed wojną sprzedał cały majątek i wyjechali do centralnej Polski. To była chyba najlepsza decyzja jaką mógł zrobić biorąc pod uwagę to co się działo później. Babcia dużo nie opowiadała o swoim życiu jako młoda nastolatka z czasów przedwojennych ,miała guwernantki, służbę. Realia się zmieniły a Ona nie zeszła na ziemię .Do śmierci została w niej ta "dumnosc" przekonanie o tym że jest o stopień wyżej od innych. Ludzi traktowała grzecznie ale z dystansem i wyniosłe. Miała mnóstwo dobrych cech ale ta wczesna socjalizacja w niej była do później starości.
@@RadioNaukowe w rodzinach są informacje przekazywane pokoleniowo. Publiczne mało się o historiach rodzinnych mówi chyba że przy właśnie takich okazjach za sprawą wyjątkowych podkastów🙂
@@kamilkamil2219 w czasie wojny pradziadek już w armii nie służył bo w czasie I w. Uznany był za zmarłego i ktoś ukradł mu oficerki co spowodowało odmrożenie malców. Więc to co ocalił z majątku żonę i dwie córki zabrał do Polski w okolice Warszawy bo tam miał rodzinę i znajomości pod koniec wojny zamieszkali na ziemiach odzyskanych. Prababcia nie odnalazła się w nowej zeczywistosci myślał że po wojnie nie będzie musiała wykonywać prac domowych. Pradziadek gotował i zajmował się sprawunkami.przed wojną prowadził swoją restauracje ,byl zaradnym czlowiekiem. Prababcia zmarła w 46' pradziadek z racji wieku i zdrowia w 47'. Córki wyszły za mąż.moja babcia starsza wyszła za chłopaka z Grodna który jako niespełna 17 latek podrabiając akt urodzenia ze starszymi braćmi poszedł na wojne. Brał udział w bitwie o Kołobrzeg tam był ranny i został na Pomorzu bo poznał fajną młodą blondynkę. Po wojnie był zdunem. Umiał stawiać piece każdego rodzaju a takie piekarnicze były w cenie. Był też muzykiem razem z moją babcią i jej siostra grali i śpiewali na weselach. Wychowali 8 dzieci. Tyle w skrócie 😁
@@kamilkamil2219 napisałam odpowiedź ale gdzieś chyba nie kliknełam i się nie wysłała albo przekierowala. Prababcia się nie odnalazła w realiach wojny i nowego życia. Pradziadek ogarniał gotowanie pranie i finanse. Wszystko. Nie służył w wojnie bo w I w.byl ranny i ktoś mu ukradł oficerki uznając go za zmarłego i stracił palce z odmrozenia. Wyjechali w okolice Warszawy potem na ziemie odzyskane. Nie wykształcili dobrze córek bo kasy zabrakło i umarli w 46 i 47r. Babcia była starsza wyszła za chłopaka z Grodna który jako niespełna 17 latek podrabiając metrykę z braćmi zaciągnął się do wojska. Walczył o Kołobrzeg i tam był ranny. Został na Pomorzu i poznał drobną ładna blondynkę. Po wojnie dziadek był zdunem . umiał stawiać piece takie do chleba też więc kasa była. Do tego grali razem i śpiewali na weselach. Wychowali 8 dzieci. Organizowałam im odnowienie przysięgi na 50 rocznicę. Tyle w skrócie 😁pozdrawiam.
Wylewa się od Pań miłość do ziemiaństwa, a chłop w Polsce miał niewiele lepiej niż niewolnik przez stulecia. Polska miedzywojenna była ubogim krajem rolniczym, pełnym analfabetów i głodu, a "szlachta" to miała na chłopów wyjebane i już prędzej fabrykanci "dbali" o roboli budując dla nich infrastrukturę, bo wiedzieli, że dopóki robol będzie mieć gdzie mieszkać, co jeść i będzie w miarę zdrowy, to będzie pracował w fabryce, a los chłopa, poza niektórymi pozytywistycznymi wyjątkami, polskiej szlachty nigdy nie obchodził. Co też tłumaczy dlaczego "tak łatwo" wprowadzono w Polsce komunę. Tak, ludzie byli zmęczeni wojną i chcieli jej końca, ale ze wszystkimi wadami komuny, to była dla osób pamietających stan sprzed wojny okazją do awansu społecznego, edukacji i lepszych warunków życia. Mówię to ja, który komunistami gardzi i jest zdania, ze straciliśmy 45 lat rozwoju przez nią, ale nie da się nie zauważyć oczywistych plusów jakie przyniosła dla mas w porównaniu ze stanami feudalnymi sprzed wojny. Polska szlachta w Sejmie międzywojennym pokazała jaki ma stosunek do chłopstwa doskonale i jestem przekonany, że gdyby nie II WŚ to prędzej, lub później chłopstwo zrobiłoby rewolucję komunistyczną inspirowaną ze wschodu.
Dobrze piszesz miłość do ziemniaństwa haha dziadkowie wyjechali do miasta do fabryki pracować i teraz miastowe to Polskich chłopów z dystansem i mówienie jak by opowiadali o jakiś ludzie z IV wieku a nie naszych pradziadkach. Chociaż Głowacka "cki" To typowo szlachecka końcówka więc może jej pradziadkowie byli po drugiej stronie, może taka wyniosła jest, drugi Pani Profesor więc też do chłopów z dystansem
Wgl zabawne jest to jak krytykują kościół i ziemiaństwo ale nikt już nie napisze jakim skurwy*ynstwem byli ż*dz*, teraz moda na historie wsi ale o Żydach w trójkącie kościół dworek karczma w całości nie opiszą
Temat audycji nie wydawał mi się interesujący i omijałem nagranie, aż nagranie samo się załączyło - szybko mnie złapało i wysłuchałem do końca z wielkim zainteresowaniem!
Oj, jak się zasluchałam... Rozmowa o trudnych czasach. Nie wszyscy chcą je wspominać. Ale bardzo ciekawie było też dowiedzieć się czegoś więcej o warsztacie historii mówionej.
Świetny odcinek. Jeszcze o wywłaszczeniu w miastach bym prosiła:) Dla uzupełnienia tego obrazka. Miałam o tym wszystkim bardzo ogólne pojęcie, nieuporządkowane.
16:00 hej, kiedy słucham tego jak wyrzucony fornal musiał ratować się mieszkając kątem u krewnych albo tułał się jako dziad po wsiach, to od razu widzę jak najbardziej współczesnych tułaczy zarobkowych. Jak stracisz śmieciową pracę też się tak ratujesz.
Z jednej strony przeprowadzenie reformy rolnej było konieczne, z drugiej zrobiono to niesprawiedliwie Właścicieli z 49 ha nie ruszano, a tym z 50 zabierano ziemię oraz dom bez minimalnego choćby odszkodowania. Gdzie tu sens i głoszona sprawiedliwość społeczna?
W rzeczywistości brali jak leci, a za sprzeciw kara śmieci - taki był zapis dekretu. Mojemu pradziadkowi zabrali 12 ha lasów. Ciocia próbowała odzyskać w latach 90 ale bez skutku.
Na Górnym Śląsku to chłopi mieli ziemię na własność co najmniej 150 lat wcześniej, a i przed tym byli kimś, jako dzierżawcy jednołanowi i mogli się wykupić. Chłop na Śląsku to było niebo a ziemia, w porównaniu z galicyjską biedą np.!
Mieszkam na terenach dawnej galicji, a i tak ludzie tu z sentymentem wspominali czas "za austriaka" bo była względnie duża swoboda i za czasów Austriaków na moich terenach ludzie dostali ziemie na własność
@@Mmm-tt7ye tak, rozumiem, na Śląsku bieda była problemem względnym, (ogromna przepaść, do w końcu też bogatego w węgiel Zagłębia) germnizacja była większym problemem, pobór do pruskiego wojska, ale i to Ślązacy dali radę, bo po prostu byli naprawdę dwujęzyczni i na poziomie. Natomiast gospodarz był na Śląsku zawsze kimś, ziemia się liczyła, kobiety też dziedziczyły ziemię w posagu. Dziołcha musiała mieć morgi. W rejestrach księstwa pszczyńskiego z okolo 1250, są wymienieni gospodarze, którzy do dzisiaj mają to nazwisko i ziemię.
@@mariuszmajor9552 Akurat dziedziczenia przez córki odróżnia Ślązaków od Niemców a nie od Polaków. Różnica jest głównie taka, że Śląsk nie przerobił unii polsko-litewskiej, parlamentaryzmu, liberum veto czy rozbiorów. Za to przez stulecia Ślązaków żyli w środowisku dwuetnicznym, gdzie nie byli żywiołem dominującym. I przez to wypracowali sobie inne strategie, by się utrzymać
Bardzo ciekawa rozmowa, dziekuję, głos Pani Profesor przemiły😍. I dużo tu w komentarzach o dziadkach, babciach, to ja może o książce, bo od razu mnóstwo przeczytanych książek wspomnieniowych mi się przypomniało, polecam chyba mało znaną "Za kryształową szybą. Przypadki rodziny Bonieckich" Marii Fredro- Bonieckiej. A teraz czytam Ziemianki Marty Strzeleckiej ciekawe bardzo! Też jest o tym w rozmowie: o charytatywnych Ziemiankach.
Mój dziadek dostał 17 h od państwa na ziemiach odzyskanych, walczył w 1 dywizji To Kościuszki, całe gospodarstwo po Niemcach, jeszcze wykopał granaty i broń niemiecką, takie to były czasy 😊😊😊
@@kamilchmielewski9251 podobno było coś takiego jak mienie zabużańskie,jednak z opowieści starszych było że np rodzina Władka była bogata tam a tutaj dostali niewiele i na odwrót.druga sprawa może dostał bo takie tereny były gdzie był duży przydział bo np mało ludzi. Dzisiejszy zachód jest z tego co wiem mało zagęszczony na wsiach
@@kamilkamil2219 Dziadek miał wymienione, jakie mienie ruchome dostał na "ziemiach wyzyskanych", co zostawił na kresach plus jakaś "premia" za szlak bojowy..
super audycja, gorąco ściskam ,panienki, osobiście dotyka mnie kwestia parcelacji, vermahtu, przymusu folkslisty, powrotu do domu bo nie przyjechał transport na białe niedźwiedzie gdzie sąsiad już palił ogień w naszym domu, i tego folkloru o którym tak pięknie rozmawiałyście, mam jeszcze stodołę zbudowaną bez gwoździa, część pańskiego folwarku . pozdrawiam
Polecam przeczytać powieść naszego noblisty W. Reymonta pt.,,Chłopi,, , czy ,,Noce i dnie,, M.Dąbrowskiej.Wszystko o chłopach, ziemiaństwie itd. Wspaniale napisane.
Moi pradziadkowie mieli ziemię właśnie w okolicy skąd Pani pochodzi, wieś w której mieli ziemię to Mórawki teraz chyba połączona z Wólką Plebańską dziękuję za wspominanie o tym miejscu.
Moje korzenie są Kresowe. Zatem zupełnie inna niż na pozostałych ziemiach polskich. Zgadza się to, że moja babka wdowa i córką dostały w ramach rekompensaty najgorszy, najdalszy i najmniejszy kawał ziemi.
Pani Karolino, Gościni dzisiejszego odcinka, świadomie czy też nie, mocno uderzyła w pewien lokalizm mojej podczęstochowskiej miejscowości gminnej. Otóż, wywołała mój szeroki uśmiech, tłumacząc kwestię czworaków sprostowała Iż "to były bardziej takie baraczki". W środku mojej od średniowiecza przemysłowej miejscowości stoi taki właśnie czworak, i mimo że jest to duży(~300-400metrów kwadratowych) parterowy murowany budynek po dziś dzień jest nazywany właśnie Barakiem🤯 Losów powojennych tutejszych włościan niestety nie znam. PRL w dworku umieścił dom nauczyciela, w czworaku wiejską salę/kino/bar lokale usługowe oraz mieszkania komunalne a przylegająca ziemia zamieniona została w teren blokowiska i ogródki działkowe. Przy okazji odrzucam dla Radia temat tych ziem czyli, zapomnianego już Częstochowskiego Obszaru Rudonośnego. Terenu o tradycjach przemysłowych związanych z wydobyciem i przetwarzaniem rudy żelaza starszych niż te na górnym Śląsku. Terenie który był wzorem dla bardziej znanego dziś Centralnego Okręgu Przemysłowego. Terenu dostarczającego bodaj 80% produkcji stali w czasach II RP. Nawet huta w Pankach gdzie mieszkam, była pierwowzorem bardziej dziś znanej podkieleckiej huty w Samsonowie. Niestety w latach 70 ZSRR zaorało całą, równą śląskiej tradycje górniczą tych ziem, decyzją o tym iż teraz rudę żelaza dostarczać nam będą oni. Do dziś pozostały jedynie zarośnięte hałdy, zrujnowane budynki danych kopalń, wiejskie blokowiska i jeszcze działająca huta w Częstochowie. O tradycjach górniczych Barbórek prawie nikt już nie pamięta. Ps. A tak całkowicie już z pupy, jeśli lubi Pani Abelarda Gizę, spieszę donieść iż słucha naszego Radia na bieżąco😉
Fantastyczny odcinek oraz bardzo trudny i ważny temat badań. Nadal jest w naszej mentalności bardzo wiele z tamtych czasów. To pokazuje jak bardzo nasz naród został zmielony przez historię. Oby udało nam się wyjść wreszcie z tych traum, emocji i mentalnej biedy. Wierzę, że już blisko nam do tego.
Nie rozumiem skąd tyle nienawiści w komentarzach. A w szczególności zarzucanie klamstwa. To nie sa klamstwa tylko jest ograniczona ilość rzeczy o których mozna powiedzieć w 90 minut. Ludzie, opanujcie się. Jak chcecie miec wszystko dokładnie to trzeba sięgnąć po literaturę.
Moj dziedek umarł niedoczekawszy sie zwrotu ani kawałka ziemi, ani nawet zrujnowanego dworku nad Pilicą, należącego do rodziny i odebranego w 1944. Tymczasem kościół dostawał i dostaje wszystko szybko, dużo i z nawiązką...
Mojej rodzinie powiedziano "Panie Czułowski, pakujcie się dzis bo jutro Was nie bedzie" Najpierw probowali z dworku do dworku, do domu letniskowego ale bylo widomo o co chodzi. Czesc rodziny sama wyjechala, część pojechała w wagonach na ziemie odzyskane.
Świetna rozmowa, wywiad, a nawet bym powiedział dialog. Gdzie obie Panie wiedzą zawodowo, jak rozmawiać. Świetne, zwłaszcza dla mnie, który tydzień temu kontynuowałem swoje „badania rodzinne” rozmawiając z dwiema ciociami z dwóch stron rodzinnych (od Mamy i Taty) a one mają 93 i 91 lat. I potwierdzam - one bardzo chętnie przekazują tę wiedzę, jakby wiedziały, że dlatego tak długo żyją, by jak najwiecej przekazać… Prawdopodobnie jedna z nich mogłaby być dobrym adwersarzem dla Pani Profesor, bo brat jej ojca był wójtem przez 25 lat od przedwojnia do lat powojennych. A jej ojciec ułanem Krechowieckim z medalem Virtuti Militari za akcję w Bitwie pod Komarowem. Z ciekawostek dodam, że wczoraj minęła okrągła 80 rocznica, gdy zrzucono cichociemnego gen. Okulickiego na ich terenie i przenocowali generała w swoim domu… Oczywiście to pokolenie / bracia mojego pradziadka. A ja młody już nie jestem… Dziękuję za… wsparcie mentalne :)
Hmm trudno powiedzieć. Póki co kontynuuję swoje badania i próby odświeżenia przeszłości. A życie pisze własne scenariusze… Być może byłaby chętna. Wszystko kwestia momentu i ustaleń…
W ziemiańskiej rodzinie mojego dziadka nie mozna było się bawić z dziećmi chlopskimi. Dlatego te przychodziły pod bramę i po prostu patrzyły na zabawy dziadka i jego rodzeństwa. Był mecenat, finansowanie dzieciom chłopskim nauki w szkołach przez pradziadka. Do służby zawsze należało odnosić się z szacunkiem, ale już np. parobcy nie mieli prawa wejścia do domu. Gdy po II wojnie opuszczono dwór, to chłopi rzekomo w ciągu jednej nocy go rozebrali, ale w naszej rodzinie nie było o to żalu, bo jak mówiono "to był modrzew, to się dobrze paliło, a chlopom opał był potrzebny".
Ciekawy jaki był stosunek kosztów mecenatu ziemian do korzyści jakie mieli z prawie darmowej pracy chłopów. Prof. Antoni Bryk urodzony jako chłop pańszczyźniany twierdził, polska szlachta tylko głosiła postawę katolicko-patriotyczną, ale w rzeczywistości utrudniała i i nawet uniemożliwiała kształcenie się zdolnych Polaków, widząc w nich jedynie tanią siłę roboczą.
@@panpogo kiedyś czytałem że pańszczyzna była bardzo mało wydajna w myśl zasady,,on udaje że płaci,ją udaje że robię,, druga sprawa tutaj mamy poruszone ostatnie dni ziemiaństwa a nie jakiegoś większego okresu czasu
@@kamilkamil2219 Jeżeli ktoś inny konsumuje owoce twojej pracy to jaką masz motywację do wydajniejszej pracy? Szlachta swoimi rządami doprowadziła do regresu we wszystkich dziedzinach życia.
@@RadioNaukowe Pani Karolimo. Miałem w podstawówce polonistkę, która na studiach miała profesorów przedwojennych. Uczulała , : jeżeli dana forma jest poprawna, ale razi, to nie używajmy. Co brzmi godniej? Mecenas A. Kotarska, czy mecenaska?
Czasami lepsze jest wrogiem dobrego. Na początku od autorki Pani Profesor później strzał socjoloszka. Dlaczego więc nie profesorka? Będę bardzo ciekawy odmiany odcinka z gościem kobietą murarzem albo chirurgiem. Pozdrawiam obie Panie odcinek bardzo ciekawy
Reforma z lat 20 oddawała ziemię w ręce chłopów a ta z PRL stworzyła PGR, spółdzielnie i częściowo w ręce chłopów. był kiedyś pracownikiem dziedzica potem PGR
To prawda, tereny które były częścią dużych majątków dworskich często zamieniano na PGRy teraz buduje się na nich hale magazynowe albo inne duże inwestycje typu CPK i trochę można powiedzieć że historia kołem się kręci.
z punktu widzenia osoby z sercem po lewej stronie, trochę przesłodzony obraz "ziemiaństwa". Perspektywa ziemianina, który dba o zawszone dzieci z czworaków... wykracza poza moje imaginarium, a już kościół katolicki... który dba o wieś. Jak mówiła moja Babcia.. rabin uczył żydowskie dzieci czytać, u polskiego księdza w ramach przygotowań do komunii pracowali w polu :D
Ziemiaństwo i Kler tak dbał o ludzi, że pod koniec XVIII wieku w I Rzeczpospolitej 10% umiało czytać i pisać, a w tym czasie w Holandii 10% nie umiało czytać i pisać.
To jest bardzo eufemistyczny jednak komentarz, bo ja, jako historyk, byłem przerażony wewnętrznymi sprzecznościami, które pani profesor podrzucała i tym rozpływaniem się nad dobrymi ziemianami, którzy tak się troszczyli o chłopów. Polscy chłopi w Kongresówce i Galicji przed wojną żyli jak w średniowieczu. Tak samo głodowali. A już wspomnienie, że "ziemianinowi zależało na tym, żeby mieć pracownika na dłuższy okres" w kontekście odnawianych co roku kontraktów z fornalami świadczy o tym, że pani profesor nie była na prywatnym rynku pracy gdy bezrobocie wynosiła 15-20%. Kolejny raz wychodzi oderwanie zawodowych inteligentów od rzeczywistości.
Fornal to jak nie wyjechal gdzies do USA (jak moi przodkowie) i nie zarobił na własną ziemię, to biedował i rzeczywiście zdychał. Szczegolnie w prowincjach typu Kurpie, Wileńskie, kieleckie - bida i syf.
Fascynująca rozmowa. Ja wiem sporo o rodzinie mamy, z tej strony przekazywało się dużo informacji, wręcz kultywowalo pamięć o przodkach. Mam nawet herb rodzinny. Tymczasem ze strony ojca nie mam prawie żadnych informacji. Mam wrażenie że w tej rodzinie mówienie o przeszłości było właściwie zakazane. To też pokazuje jak bardzo odmienne jest podejście do historii rodzinnej
Dzięki za ciekawy program No i wyszło z ta reprywatyzacja Jaka jest jednak przyszłość wsi i rolników ? czy Polacy poddadzą sie kolejnym przemianom rolnym teraz kierowany z Unii E .?
Moi dziadkowie przed wojną mieli ziemię, ale b. rozdrobnioną, i do tego jej część była bardzo słabej jakości tzn. nieurodzajna. Byli właścicielami ziemi wiejskiej, ziemi wspólnej wszystkich chłopów we wsi - jeden łan dwa kilometry od drugiego, potem las, za lasem 4 km trochę piasku "mazowieckiego", no, szału nie było ! Za to miasto właściwie po IIWŚ stało się własnością komunalna (Żydzi zginęli praktycznie wszyscy), potem zostało "zsocjalizowane": sprzedało PRL znajomym znajomego partyjniaka PZPR, oficerom żołnierzom LWP, oczywiście po cenach typu 1 tysiac złotych... Kołchozów nie było: był shit !!
Zależy jaki region kraju. Na południu gdzie było duże rozdrobnione pól to sierpy były w użyciu długo po 2 WŚ. Dużo zmieniła komasacja gruntów, w mojej gminie był to chyba początek lat 80, i praktycznie z dnia na dzień z użytku wyleciały kosy i sierpy bo dało się normalnie używać bizonów w pełni wydajnie. Pozdrawiam
@@msciwojwilk1635 nie w tym rzecz, sierp w czasie o którym pan mówi służył do podbierania pokosu,a autorka mówi o cięciu zboża sierpem czego nie robiło się już od kilkudziesięciu lat w Polsce
@@msciwojwilk1635 fakt komasacja też dużo zmieniła, ojciec opowiadał że w sąsiedniej wsi, gdzie był dziedzic były działki szerokości kilku metrów a długości kilometra
Dziadek mówił że w latach osiemdziesiątych powróciła do majątku w którym żyła dawna dziedziczka i tułała się po okolicy na ,, łaskawym chlebie,, mając również problemy psychiczne
Kurka wodna, tydzień temu odeszła ciocia mamy rocznik 1927, jakoś nigdy mi nie przyszło do głowy pytanie jej o dawne czasy choć bardzo mnie interesuje międzywojnie
Chciałam sprawdzić archiwum dla swojej wsi, ale niestety nie ma tam żadnych teczek, są tylko linki, jednak jak się w bie wejdzie nie ma niczego. Znaczy to, że trzeba jechać osobiście do archiwum?
Polska to chyba jedyny kraj(poza Rosja) gdzie "wspaniala" szlachta skolonizowala wlasny narod robiac z niego niewolnikow. Absolutnie nie żal mi ziemianstwa.
@@Robert-fl9yj Na zachodzie wyleczyli się z feudalizmu po epidemii dżumy w XIV wieku, a u nas w połowie XIX wieku dlatego między innym jesteśmy peryferium Europy.
Chłopi bali się brać ziemię, bo przyszli "niezłomni" i zęby powybijali. Mówili "ty chamie rękę wyciągasz po Pańską ziemię". Ziemianie (oficerowie AK) tracili majątki i przywileje i mścili się na własnym narodzie. Szkoda, że nic tu o tym nie powiedziano. Wszystko tu zostało ładnie wycacane
Ja bym wszystkich "niezłomnych" do jednego wora nie wrzucał. Na Kresach czy Podlasiu żołnierze podziemia walczyli z całkiem innym wrogiem, niż żołnierze ze Świętokrzyskiego, Małopolski czy jakiejkolwiek innej części Polski, która przed 1944/1945 nie zdążyła poznać "dobrodziejstw" bolszewizmu/komunizmu. Najwięcej i największe majątki ziemiańskie było właśnie na Kresach i we wschodniej Polsce. I bardzo chciałbym usłyszeć o choć jednym potwierdzonym przypadku (a nie jakimś "fakcie autentycznym"), gdy żołnierze niekomunistycznego podziemia szli bronić ziemi swojego dowódcy czy jakiegoś ziemianina, która została wiadomym dekretem odebrana i trafiła do chłopów czy biedoty wiejskiej.
To taki po PRLowski mit. Wielu oficerów w partyzantce to wojskowi z II RP. Ale nie tylko wojskowi dowodzili grupami partyzantów w śród nich było wielu zwykłych ludzi raczej rzadko ziemianie.
@@Robert-fl9yj Jeśli widzisz mój komentarz sprzed kilku minut, czy mógłbyś go zacytować w oddzielnym komentarzu? Chcę sprawdzić, czy YT banuje mnie całego, czy tylko ten komentarz :)
"I, dopiero potem dodają taki diskeljwer". Dziękuję, dalej nie słucham osoby, która nie potrafi wysławiać się w języku polskim.... i do tego jeszcze tytułuje się profesorem. Żenada.
W Chinach kolektywizacja dokładnie tak wyglądała..Jedna kuchnia, zakaz uprawiania seksu bez zgody. Wiadomo, że nie wszędzie tak było, ale komunizm zasadniczo do tego dążył. Nie wiem czy jest w materiale bo jeszcze nie przesluchalem, ale w Polsce zakładano kołchozy.
Wspomnienie ze wsi na Podhalu. W oczekiwaniu na przyjście armii czerwonej młode dziewczyny pochowaly się w tych domach, w ktorych byly piwnice. Z jednej z takich piwnic żołnierze uslyszeli śmiechy, wyciągnęli z niej dziewczyny, ktorys z żolnierzy próbowal jedną zgwałcić, czy też rzeczywiście do tego gwałtu doszło, tego nie jestem pewna. To co pamiętam z opowieści babki, to że lejtnant przyszedł i sprawcę rozstrzelał. Podobno żołnierze się tego lejtnata bali jak ognia. Ludzie we wsi się tych nowych czasów bali, rownież tam gdzie dworu jako takiego nie było. Ɓo bali się kolektywizacji. Opowiadali, że we wsi będzie jedna kuchnia, gdzie wszyscy będa się stołować. Albo że "baby będą wspólne".
W Chinach kolektywizacja dokładnie tak wyglądała..Jedna kuchnia, zakaz uprawiania seksu bez zgody. Wiadomo, że nie wszędzie tak było, ale komunizm zasadniczo do tego dążył. Nie wiem czy jest w materiale bo jeszcze nie przesluchalem, ale w Polsce zakładano kołchozy.
może i cała reforma rolna była dla wielu błogosławieństwem ale dla polski była tragedią zniszczyliśmy całą klasę kulturową która była jak by nie patrząc elitą której teraz nam brakuje a która mogła dać nam w latach 80-90 elitę polityczną której nie mamy do dziś
Ale przecież reforma rolna nie zlikwidowało fizycznie członków klasy ziemiańskiej. Odebrano im kapitał ekonomiczny, ale ludzie i ich kapitał kulturowy przetrwali. Przesiedlają się do miasta, gdzie wchodzą do wolnych zawodów, do inteligencji urzędniczej, zostają nauczycielami, dziennikarzami itp. I nie wiem, czy ktoś zrobił badania socjologiczne tego typu, ale transformację ustrojową lat 90 to właśnie potomkowie tych rodzin nam sprokurowały, w dużej mierze na bazie tego resentymentu i dużej pogardy dla "homo sovieticusa" czyli beneficjenta poprzedniego systemu.
@@mariaas9731 tak zostali ale bez grosza przy duszy sam znałem hrabiego którego nie było stać na 3 byle jakie posiłki gdyby nie jego żona umarł by z głodu.Co możesz zrobić bez funduszy jak wykształcić dzieci jak odbudować kapitał w latach 89-99 było ich tylu co kot napłakał a i agentura WSI nie dopuściła tych nielicznych którzy jeszcze żyli i chcieli coś zrobić. Nikt im nie oddał ziemi a ci nieliczni którzy dostali zwroty byli to ci którzy nic nie umieli i monetarnie posprzedawali za grosze odzyskaną ziemie.
@@mariaas9731Gdyby ich potomkowie faktycznie tworzyli transformację lat 90 to najzwyczajniej uchwalono by ustawę reprywatyzacyjną, tak jak we wszystkich praworządnych sąsiednich krajach. Polska jest niechlubnym przypadkiem razem z Ukrainą, Białorusią i Rosją. Wspaniałe grono prawda?
W 1990 albo 1991 r. jechaliśmy nad morze i z ciekawości zajechaliśmy do dawnego majątku moich dziadków pod Bydgoszczą (nie był to żaden rodzinny majątek z dziada pradziada lecz po prostu moi dziadkowie niedługo przed wojną kupili tę ziemię i tam ich zastała reforma rolna, więc jakby zero sentymentu, nasza rodzina pochodzi z Wielkopolski, a jeszcze wcześniej mieszkała na DŚ.). W tym 1990 r. byłam nastolatką, przestraszyłam się tamtego miejsca bo nie było tam nic oprócz lasu na lichej ziemi, jakby mi ktoś dopłacał to nie chciałabym tam mieszkać - moje miejsce to był Kraków i Podbeskidzie- a wtedy wyszło parę ludzi z domów i gadali między sobą, że „dziedzice zabiorą ziemię”. Ja - bądź co bądź dziecko PRL - miałam niezły ubaw.
kluczowe jest aby ktoś potrafił opowiadać i nie łgał w żywe oczy proszę pani, oczywiście słuchać trzeba umieć, ale trzeba umieć wyciągać wnioski, myśleć, a nie łykać wszystkie opowiadania jak karp wodę, starzy ludzie często kłamią, koloryzują, oczerniają oraz opowiadają zmyślone duperele
Zdecydowanie nie można traktować ich słów jako prawdy objawionej. To już większą wartość mają pamiętniki, ale pisane wtedy, gdy dane rzeczy się działy, a nie po latach - są mniej przekrzywione, a jak jakiś 80+ dziad zaczyna snuć swoje historie, to po pierwsze wspomina swoją młodość, która zawsze będzie idealizowana, a po drugie no z powodu samego wieku mogą być już przeinaczenia i nawet taka osoba może nie chcieć kłamać, ale po prostu źle ją pamięta.
@@Sig509 otóż trzeba posłuchać paru osób a nie tylko jednej czy dwóch, i można posłuchać relacji na youtube. Niestety, czasami ludzie "starzy weterani, wiarusy, bohaterzy, wyklęci, bojownicy, partyzanci, wyzwoliciele" to takie głupoty opowiadają że szkoda nawet słuchać, naoczni świadkowie, niech ich szlag z ich historyjkami. To samo zdarzenie dwie osoby opowiedzą całkiem inaczej, a trzecia i czwarta osoba dopowie całkiem co innego. Jeszcze za PRLu szydziliśmy z kolegami że im od wojny dalej ZBOWiDowców zamiast ubywać to przybywa:) Z tymi historiami zazwyczaj jest tak. W 1943 roku wysłał ojciec swego 10 letniego syna z flachą bimbru i połciem słoniny do partyzantów pod lasem, a syn 70 lat później opowiada że był w partyzantce :)
Pani profesor opisuje siebie jako naukowczynię oraz rozmawia ze świadkiniami ale w swobodnej opowieści odruchowo mówi o zniżaniu się do poziomu mieszkańca wsi. Aż panią Karoliną rzuciło. Ech, lewico, lewico... a poza tym jak zawsze arcyciekawie. Pozdrawiam
Zabierali od 50 ha użytków rolnych (100 ha w poznańskiem) i 25ha lasu. Wielcy "bogacze" na takim areale, prawda? Mojemu pradziadkowi zabrali bez powodu 12 ha lasu (wbrew przepisom). Po co sadził? Warto dodać, że tylko Polska nie przeprowadziła ustawy reprywatyzacyjnej.
@@Halutuszinszuszinak Beneficjent reformy? Dlatego tak kochacie czerwony ustrój chociaż oczywiście oficjalnie go nienawidzicie? Jeden kupił ziemię, spłacał kredyty. Drugi tylko patrzy aby mu spadło z nieba. Kradzione po swoich rodakach lub w innym przypadku z bardziej szlachetnych pobudek po Niemcach.
Przyznam, że nie wiem, z którą stroną miałaby to być rozmowa. Jest i o stronie chłopskiej i o ziemiańskiej, a sama rozmówczyni nie jest stroną, a badaczką
@@RadioNaukowe ja w jakimś sensie rozumiem autora... ma się wrażenie, że narracja, choć trzeba przyznać wyważona, jest prowadzona z perspektywy "biednego dziedzica"
Moi dziadkowie mieli 15 minut na opuszczenie domu, wyszli po prostu z niemowlęciem na ręku, bez niczego, dom został spalony, areał przekroczony o kilka hektarów.
Bardzo ciekawy temat, ale od tych wciskanych na siłę feminatywów niedobrze się robi i trudno słucha... Nie można na początku powiedzieć, że jesteśmy mega progresywne a potem używać bardziej strawnego języka?
Na czym polega "na siłę"? Ja Panu nie każę tak mówić :) przeciwnie, nieustannie jestem przez część (aczkolwiek niewielką) dyscyplinowana, że nie wolno mi używać feminatywów. To kto tu jest bliższy wciskania własnego stanowiska na siłę? Pozdrowienia!
Narracja pani profesor stara się być obiektywna, ale wyziera tu i tam taki jednak sentymentalizm po tych naszych dworkach i dobrych ziemianach. Rażące było kilka momentów, kiedy pani profesor właściwie sobie sama zaprzeczyła. Zanim ten komentarz napisałem rzuciły mi się szczególnie w oczy dwa: 1) "państwo nie dało ziemi chłopom, musieli sobie ją sami kupić", ale jednocześnie na zakup ziemi parcelowanej mogli sobie pozwolić nawet fornale, co jasno pokazuje, że państwo w taki sposób to zorganizowało, że właściwie ludność otrzymywała nadziały ziemi za bezcen. Myślę, że żeby pokazać całkowity i obiektywny obraz należałoby taką informację podkreślić, bo mniej czujny słuchacz może uznać, że komuna komuną, ale kto miał pieniądze ten się wzbogacił jeszcze bardziej, a kto był biedny ten takim pozostał. A jednak to nie jest prawda; 2) "co prawda chłopi w pańszczyźnie nie mieli wolności osobistej i pan mógł ich przesiedlić wbrew ich woli, ale nie można tego nazwać niewolnictwem" - podała Pani dosyć klasyczną definicję niewolnictwa. W dodatku powiedziała Pani, że chłopów nie sprzedawano na targach - owszem, na targach nie, ale sprzedawano wsie razem z żywym inwentarzem, czyli chłopstwem przypisanym do wsi. Trzeba mieć bardzo wielką zaporę z własnych przekonań, żeby dawać takie wypowiedzi dosłownie w jednym zdaniu i nie mieć dreszczy od dysonansu. Nie skończyłem tego odcinka, mam wiele zarzutów wobec badaczy tzw. historii ludowej, ale to, co prezentuje pani profesor, to jest druga skrajność, przykryta udawanym obiektywizmem i naukowym reżimem.
Człowieku o czym ty mówisz ? Pańszczyzna i przywiązanie do ziemi w międzywojniu to była odległa przeszłość 😂 Się obudził. Wszyscy badacze są zgodni, że nawet w XVIII wieku chłopi nie byli niewolnikami. Często ten układ był im na rękę. Nie siej ruskiej propagandy, proszę.
@@panpogo nie mógł być sprzedany na sztukę, nie istniała żadna kontrola jakości pracy chłopa, nie można było dzielić rodzin chłopskich, chłopy zwykle przysługiwała pomoc ze strony pana aby mógł pracować. Porównywanie chłopów do niewolników na plantacjach jest niepoważne. To był specyficzny układ, który czasem był na rękę chłopom.
@@pawmal1988Chłopi pańszczyźniani w I Rzeczpospolitej byli sprzedawani na sztuki. Plantator też miał obowiązku względem niewolnika bo musiał mu zapewnić dom, pożywienie i ubranie, a nawet opłacał mu podróż z Afryki do Ameryki. Nawet jeden polski pamiętnikarz z końca XVIII wieku pisał, że czarni niewolnicy na Karaibach to wsumie mają lepiej niż chłopi pańszczyźniani w I Rzeczpospolitej.
Moi do dzisiaj sa zachwyceni reformą rolną. Podobnie jak likwidacją analfabetyzmu i elektryfikacją. Cos czego II RP nie mogła zrobić i nie chciala zrobić przez 20 lat.
@@user333u3 hmm czy bycie w czołówce to było taką ujmą na honorze, kraj złożony z 3 zaborców, wojna na jego terenie, wojna z związkiem radzieckim. To Fakt był biedny ale czy to ich wina tylko i wyłącznie. Lata powojenne też były bardzo biedne
Ooo już gada bzdury, bylo tak samo suwerenne jak II RP i relację z Francją. Państwo niesuwerenne nie zawiera umów międzynarodowych i niebwspółzakłada ONZ.