Szaje! Jeśli to wartościowy materiał, walnijcie kciuka w górę i udostępnijcie innym wariatom rowerowym. L E C I M Y !!! Aha, wersja audio dla patronów już jutro...
Fajny materiał. Jest kilka fajnych ciekawostek, których nie ma w podobnych filmach na yt o wyprawach rowerowych. Jak będziesz jechał kiedyś trasę Świnoujście - Hel to jadę z Tobą 😉
Jeżeli ktoś to czyta w roku 2023+, to do planowania tras polecam darmową stronę/aplikację komoot. Potem na telefonie można nawet włączyć nawigację dla zaplanowanej trasy.
Wyprawy rowerowe to dla mnie totalny mindfulness. Sam wspomniałeś o tym, że trudno to oddać, bo "mugole" czyli niewtajemniczeni będą patrzec na ciebie jak na kosmitę. Ale dla mnie jest czymś, co daje mi pozytywnego kopa do pracy i życia na kilka dobrych miesięcy. Nie probowałem takiego hardkoru jak Ty, zima 300 km.Pewnie szybko bym zrezygnował... Ale latem, jesienią czy na wiosnę jak najbardziej. Ja wyprawy rowerem łączę jeszcze trochę z bushcraftingiem. Zabieram namiot, materac, śpiwór, do tego obowiązkowo cos do pichcenia. W zeszłym roku byłem na krótszej wyprawie na Białorusi z jeszcze dwiema osobami, potem pojechałem na Litwę. Cos pięknego. Spalem sporadycznie tylko pod dachem, mianowicie 2 z 9 nocy. Reszta to nocowanie w dziczy, co ma swoje uroki, ale tez na początku było troche obaw :-) Nie jeżdżę zawodowo, ale to wciąga tak bardzo, że od tego roku jeżdżę krótsze odcinki (50-80 km) na tempo kolarzówką, żeby nabierać formy przed sezonem letnim. Po Litwie zrobiłem ok 1000 km, ale jeździłęm już sam. Bardziej z wyboru niż koniecznosci. Samotne wyprawy to jeszcze coś innego niż te w grupie. Bardzo ważne jest wyposażenie przeciwdeszczowe, o czym miałem okazję przekonac się w zeszlym roku pod Wilnem, Spanie w mokrym sprzęcie przy kilku stopniach to nic przyjemnego. No i jedzenie, jak sam wspominaleś. Szybko się zapomina że pedaluje sie jednak te 8-10 godzin dziennie i łatwo traci kilogramy. Mam jeszcze ten problem, że nie lubie słodkości i czasami na siłę musiałem napychac się litewskimi batonikami. Ale taka wyprawa na co najmniej 7-10 dni to cos wspaniałego i każdemu polecam. W tym roku planuję już coś nowego, bo to bardzo wciąga.Pozdrawiam wszystkich maniaków dwóch kółek.
Hej! Chciałbym zwrócić uwagę na jeden element wyposażenia, jaki moim zdaniem warto ze sobą zabrać na wyprawę, choć nie życzę nikomu z niego kiedykolwiek skorzystać. Mam na myśli apteczkę pierwszej pomocy. Odnoszę wrażenie, że rzadko się o tym mówi, ale zwykły plaster, bandaż, samoprzylepne paski na ranę, woda utleniona mogą okazać się niezwykle przydatne. Pozdrawiam wszystkich!
Daniel, żeby nie zamarzała rurka z camelbaka podczas jazdy po napiciu się trzeba wdmuchać płyn z rurki do camelbaka (dmuchasz w rurkę aż usłyszysz bulgotsnie w camelbaku) sprawdzone na zimowych trekingach górskich
Ze sporym zdziwieniem dowiedziałem się właśnie jak bardzo może się różnić pojmowanie tego czym jest wyprawa rowerowa. Nigdy nie sądziłem, że to głównie jedzenie, picie, wydalanie, Endomodo, elektrolity, powergele , witaminy, proszki,skład krwi, oddychanie i ,,połykanie'' kilometrów. Dla mnie, to przede wszystkim oglądanie nowych miejsc w spokojnym tempie, ale to dobrze, że jesteśmy tak różnorodni, bo każdy znajduje coś dla siebie :)
Nie wyobrażam sobie zabrania na wyprawę rowerową gościa na wypasionym sprzęcie, obutym w torby / torebki / sakwy za miliony, który będzie przez cały czas zajadał chemiczne żarcie, gadał o wydajności, sprzęcie, i do tego będzie się zastanawiał ile przejedziemy i z jaką prędkością... Chyba nie i to chodzi w wyprawie rowerowej... Szaj jest cały czas nastawiony na spinę, ściganie, wydajność... chyba powinien czasem trochę czasu we wyluzować...
Slowa tu nie słyszałem o wydajnosci, sciganiu czy prędkości. Na taka wyprawę na pół Polski musisz mieć pewne rzeczy że sobą, nie wystarczy jedna kieszonka. No chyba, że Ty jako jedyny potrafisz przejechać 400 czy 500 km z butelka wody i 10 pln w kieszeni.
Trochę późno się odzywam ale dodałbym jedno doświadczenie - zaplanowanie trasy jeśli to możliwe np. w pobliżu stacji kolejowych. Zawsze można dojechać i wracać lub dokończyć dzień np. pociągiem. Ale sam fakt tej możliwości powoduje, że jedzie się dalej i dalej.
Daniel dzięki za ten filmik ! Przyda sie tym bardziej ze w tym roku spełniam swoje marzenie i przygotowuje sie do pokonania trasy Świnoujście - Hel 🚴🏾♂️
W tym roku pierwszy raz przejechałam dystans 110km , samotnie. Planuję rajd 150km, również w samotności, wybrzeżem. I zgadzam się w 100%- to cudowne doznanie!
Bylem osoba trenująca głównie na siłowni muszę przyznać ze kiedyś zmotywował mnie kolega do wyjazdu na cały dzień na rower ja jako kompletny amator przejechałem 200km praktycznie pierwszy raz! Nogi i tyłek bolał nie miłosiernie jednak wszystko siedzi w głowie i daliśmy radę miło małych załamań a wspomnienia zostają! I przy okazji mam teraz nowa zajawkę na łączenie siłowni z rowerem! Pozdrawiam!
O! I tu żeś Daniel trafił w sedno! "Ludziom, którym coś się chce!" Mam dodatkowo wielki problem, bo znów przytyłem i teraz jestem grubas - 110 kg! Ale spoko - zrzucę do czasu wyjazdu. W obecnej chwili mam 53 lata i po raz... który? Szykuję się na swoją kolejną pielgrzymkę oczywiście rowerkiem i jak zwykle zawsze samotnie do Santiago de Compostela. Mam już tych pielgrzymek kilka: 1 = 2011 Cascia - 1661 km, 2 = Santiago, defekt w Karlsruhe - 940 km, 3 = 2013 Santiago de Compostela 3 548 km i 4 = 2014 Jerozolima i Betlejem 3 810 km.
Ważę 120 kg (kobieta, lat 34,)... tylko 120. Od czasu zmiany pracy na wymagającą dojazdu rowerem już nie jest to 140. Jeszcze daleka droga do satysfakcjonującej wagi, ale cóż, mam czas i mam rower. ;)
Jeżdżę na co dzień 30-50 km dziennie. Moja połówka jeździ od święta. Wymyśliłyśmy sobie wypad 120 km (Stargard - Kostrzyn n. Odrą) na wiadomy festiwal. Przygotowanie polegało na jednorazowym wypadzie do Pyrzyc (w obie strony 80 km). Nikt nie umarł, więc pojechałyśmy. Dałyśmy radę bez problemu, chociaż musiała mi co trochę krzyczeć, żebym za daleko jej nie uciekała. No i się zgubiłyśmy w lesie jak GPS stracił zasięg. Te 100 km, to mam wrażenie tylko tak strasznie wygląda, bo trzycyfrowe jest, a tak naprawdę, to dorosły, średnio sprawny człowiek może sobie to powolutku, bez stresu przejechać i wprawiać w podziw tych, którzy nie mają zielonego pojęcia o własnych możliwościach.
Proponuje wprowadzić miesięcznice wyprawy szajbajkowej. Piszę serio (np ostatni weekend miesiąca przez cały 2019). Wyjeżdżamy z dowolnego miejsca i spotykamy się np. w Niechorzu w piątek o 23.
Ja zjadam na wycieczkach salceson, boczek, kiełbaskę. Do tego pomidory, bo mają sporo wody i wypijam kefir lub jogurt naturalny. Nie ścigam się nigdy z czasem, więc stać mnie na zatrzymanie się przy wiejskim sklepie, czy później po drodze aby coś skonsumować. Opieranie swojego odżywiania na cukrach prostych jest może efektywne na krótką metę, ale katastrofalne dla organizmu w dalszej perspektywie.
Hej. Też przymierzam się do wyprawy Birmingham- Edynburg w tym roku. W zeszłym roku udało mi się dojechać do Walii 280 km, a teraz zamierzam 500km. Mi pomogły w trakcie jazdy pumpernickel z masłem orzechowym, zamiast typowych batonów, no i sok pomarańczowy w bidonach + woda.
Jeżdżę kolarzówką i jestem 43 letnim amatorem, mój rekord to 116km popołudniem, najlepszy czas to 100km w 3h 30min, 1000km w miesiącu. To prawda z tą mapą, ja też sprawdzam z widoku lotniczego. Do wody dodaję trochę soli nieoczyszczonej i soku z cytryny (dopasować do swoich preferencji), a piję po trochu co około 5km. Właśnie trzeba pamiętać o oddychaniu. Batony czy żele energetyczne to skoncentrowana energia, więc dla dobra żołądka i szybkości trawienia należy popijać. Delektuj się widokami i nie myśl o odległości. Lampka tylna - dobrze jest ustawić na wolne miganie bo wbrew pozorom jesteś lepiej widoczny z powodu większego rozjaśniania się bo jest na to więcej czasu. Społeczność sportowców rowerowych, biegaczy itp. jest naprawdę świetna. Szaju, mam nadzieję że kiedyś się spotkamy - jestem z centralnej Polski (w połowie drogi z Sieradza do Łodzi)
5 лет назад
Mocno siedzę w tej szajbie bo dla mnie wyprawa to więcej niż jeden dzień a jeden dzień to raczej wycieczka :D Sam robiłem w dzień na MTB po 100, 200 czy rekordowo 316km ale polecam na takie wycieczki i wyprawy np kierownicę czasową, sam posiadam i polecam :-) i zawsze gratuluję pierwszej "setki" komuś kto zaczyna ;-)
Wielki szacun za taką wyprawę w tych warunkach! Co do google maps to właśnie przez ten tryb rowerowy wyprowadziła mnie mapa tak, że zamiast pokonać 80km w mniej niż 3 godziny to jechałem przy torach kolejowych i po bagnach, oraz między kukurydzą, a trasa niby planowana. Trzeba sprawdzać kilka razy dane odcinki, albo sprawdzać siebie i sprzęt w niedogodnych warunkach :D
Zrób coś co ważne w każdej długiej wyprawie : porównanie gripów np. guma, pianka, owijka, silikon, zrób także porównanie bagaży, toreb, plecaków na wyprawy i prowiantów typu : żele, batony energetyczne i jakie najlepsze. Ja osobiście wolę zrobić sam, ale nie ufam zbyt jakimś kucharzom fastfoodów itd. więc może jakiś przepis Sam planuje na tydzień drugi ferii długi wypad i myślę że takie porady jak te dzisiejsze i te, które podałem są przydatne PS. możesz jeszcze wspomnieć o pompkach CO2 Mam nadzieję że to przeczytasz
@@jacekplacek8422 według mnie piankowe (ze specjalnej mieszanki gumy) bo są wygodne a po dłuższej jeździe też nie bolą ręce Dla mnie są godne polecenia
Co do navigacji to mapy googla są średnie. Ja wyznaczam w naviki pod rower szosowy, a potem wrzucając na mapy googla, w trybie Street view analizuje niektóre fragmenty, czy ta droga się nadaje. Navi trzeba pilnować i niestety się i tym przekonałem. Przegapiłem jeden zakręt i garmin zamiast po wyznaczonym śladzie przeliczył trasę, czego nie zauważyłem. Zorientowałem się gdy wjechałem do jakiejś wsi której w ogóle nie kojarzyłem z planów. Wtedy spojrzałem bardziej o co chodzi. Z - 2oo km do celu zrobiło się 350. Musiałem się cofać i nadrobiłem ok 20km. Co do ludzi. Spotkałem się tylko z samymi pozytywnymi reakcjami na drodze (nie licząc bmw które prawie mnie zabiło i uciekalem do rowu) Kierowcy motywowali mnie do dalszej jazdy i obdarzali samymi fajnymi tekstami. Mimo że, droga wąska i często mieli problem by mnie wyprzedzić nie denerwowali się. A w jednej wsi, gdy upal był ogromny (+33st) gdy spytałem Panią w sklepie o najbliższe jezioro i największą butelkę wody do schlodzenia się to zamknęła sklep, zaprowadziła mnie do swojego domu i tam na ogródku dała mi węża i mogłem schładzać się do woli :) Pozdrawiam serdecznie, polecam długie wyprawy!
Hej Szaj no wielkie gratulacje za taką wyprawe!!!!! a co do długich wypraw, jak to powiedziałeś - kto raz spróbuje to już będzie to robił. Ja spróbowałem 6 lat temu i od tego czasu trzy razy już byłem nad morzem bałtyckim spod Krakowa, 650-800 km. , ale podzielić to na 4 do 5 dni i przygoda niezapomniana :) pozdrower :)
Szacun za charyzmę, świetnie prowadzone relacje i zmontowany matejał. Po 40 - ce połkołem bacyla. Zarażam tym znajpmych. Tak trzymaj pozdrawiam podobnie google maps tryb roerowy zabładzyliśmy w lesie w nocy drogi piaszysto, kamienisto, błotno zarośnięte po 160 km przez nawałnicąm. Materjał bardzo dobry. Zbyszek
Ja na Hardtail'u 277km z Bezrzecza (koło Szczecina) do Paznania , niestety aż z trzema gumami i w ten sposób bez spania noc (23.00) + dzień + noc (05.00) w listopadzie , ale jestem na prawdę zadowolony - po wszystkim sporo mocniej zadowolony niż po drugiej gumie :)
Do samego planowania trasy na rower, tak jak mówiłeś ustawić na samochód z wyłączeniem autostrad i płatnych dróg już częściowo pomaga. W google maps jest taka opcja. :)
Bardzo dobrze, że poruszyłeś temat odżywiania. Co do odżywiania to Twoja intuicja i organizm dobrze Ci podpowiada, że lepsza energia i zdrowsza jest z tłuszczów. Świetnie wytłumaczył to w swoich książkach Jan Kwaśniewski (tak tak ten od słynnej diety). Wspomina też o efektach wysokotłuszczowego odżywiania w sporcie. Najważniejszą sprawą jest nie mieszanie głównych źródeł energii w żywieniu, czyli albo węglowodany, albo tłuszcze. Mieszanie tych źródeł ma bardzo niekorzystny wpływ na organizm i powoduje, że organizm zużywa więcej energii do strawienia takiego zmieszanego pożywienia. Rewelacyjnym źródłem energii to żółtka ( swojskie :)) wiórki kokosowe itp, w których naturalne proporcje tłuszczów do białek i węglowodanów są bardzo korzystne dla organizmu.
Jedna rzecz mnie zastanawia, tyle było o super nawigacjach : Mio, Garmin, Sigma, Wahoo , a jak trzeba gdzieś pojechać to nie ma jak smartfon i Google maps.
Dokładnie. Szkoda, że nie produkują nawigacji w formie wyświetlacz max 4,7 cala, kolorowy wyświetlacz, mapy google i jedziemy. To byłby hit. Niedawno widziałem na stronie producenta jakiś komputerek z mapami i na filmiku promocyjnym wcale nie było pokazane, jak te mapy wyglądają, tylko funkcja licznika była pokazana, buehehe
No właśnie. Tak naprawdę na długich trasach nie wiesz do końca, gdzie asfalt, a gdzie szuter. Zawsze się może zdarzyć jakaś wpadka i Google też mnie oszukało...
Wykupiłem opcję premium w nabili "rower wyścigowy" i niestety nie jest zbyt dobrze, nie testowałem na dłuższą trasę, ale już widzę że w moich okolicach pokazuje źle, po napisaniu opinii w google Play support apki odpisał mi, że mogę uwagi wysłać mailem, jest to jakaś szansa na to, że kiedyś będzie to lepiej działało, ale szkoda tych 20 zł w tym momencie.
Warto obejrzec. "My" w zeszłym sezonie przejechalismy 200+, głównie na rowerach MTB (ja na fullu). W tym sezonie uderzamy w Krwawą Pętle, czyli 250km, a ja osobiscie mam chrapkę na właśnie 300km :)
Chciałam poruszyć temat siodełka. Moje aktualne świetnie nadaje się do szybszej jazdy w terenie na krótkich dystansach, natomiast podczas umiarkowanej jazdy ok.100-go kilometra pojawia się ból. W lecie planujemy naszą pierwszą w życiu wyprawę z sakwami, chcielibyśmy robić ok.150-200km dziennie i już wiem, że moje aktualne siodełko odpada. W sumie to nie wiem nawet, jaki kształt powinno mieć moje następne. Wybór na podstawie ''usiądnięcia'' w sklepie albo krótkiej przejażdżki nie ma sensu, ponieważ dopiero po dłuższym dystansie mogę się przekonać, że jest coś nie tak. Z chęcią obejrzałabym coś o doborze siodełka wyprawowego na dłuższe trasy.
Zgadzam się z panem w 100% .Ja jestem zakręcony na wyprawy rowerowe na maxa .Do takich samych wniosków doszłam po ok. 3 latach a na wyprawy jeżdżę od lat dziesięciu.Jestem już na emeryturze i wyprawy nawet i miesięcznie nie są dla mnie niczym niezwykłym.Panie Danielu szacun za pana działalności bo dzięki temu nowi sakwiarze mogą skorzystać z Pana porad .Ja musiałem do dokładnie takich samych wniosków dochodzić sam metodą prób i błędów. Pozdrawiam i może spotkamy się gdzieś na trasie
Taka wyprawa to świetna sprawa, ale nie każdy może sobie na nią pozwolić. Przygotowanie do takiej wyprawy to sporo pieniędzy na chociażby kupienie odpowiednich akcesoriów i ubioru, które są niezbędne a ja nie jestem MacGyver'em i nie zrobię ich sam ^^ Ale nie ma co narzekać, może przez rok kupie odpowiednie rzeczy i się zdecyduje. Filmik super, bardzo przydatny i omówione co trzeba :)
Nie rozumiem dlaczego rowerzyści nie montują błotników do swoich rowerów. Ja mam i wisi mi to, że "siara". Ważne, że nie muszę prać spodni i butów po każdej jeździe w deszczu/błocie
Wracając ucmokany spocony i zmeczony siadasz bez sil na ziemi i patrzysz na swoja urabana maszyne i myslisz...."Tak moja mała to byla super wyprawa jestesmy wielcy" po czym ten rytuał mycia by wygladala jak nowa..... ehhh niektorzy tego nie zrozumieją
@@spining1234 Ja mam błotniki i jestem ich zwolennikiem. Jeśli chodzi o krótkie / parogodzinne wyjazdy: nie trzeba tyle później tracić czasu na mycie roweru. Jeśli chodzi o dłuższe wyjazdy: napęd jest dłużej czystszy. Jak słyszę chrupanie piasku na kasecie, to boli jakby mi w kolanach chrupało...
Bo rower jest brzydki z błotnikami. Tyle. Uwielbiam patrzeć na mój rower i cieszyć oko jego linią. Z błotnikami wygląda paskudnie, jak kolumbryna do jeżdżenia do kościoła. Ja też nie piorę spodni po wyrypie w błocie, suszę i wycieram strzepuhę błoto na sucho. Kwestia ile i jak często jeździ się w błocie. Po pewnym czasie stwierdzasz że po cholerę błotniki jak i tak jesteś cały uwalony i mokry, a wyglądasz na swoim rowerze jak baba jadąca na targ. Podobnie jest z nóżką, dzwonkiem, lusterkami i pozostałymi niepotrzebnymi dzia.dostwami szpecącymi rower.
Do planowania trasy polecam Naviki, gdzie ustawiasz sobie kolarstwo i prowadzi Cie tylko po asfalcie. Dodatkowo mozna wybrać inne kategoriw np. Codziennosc lub MTB. Pozdrawiam
Naviki również miewa chwile słabości. Ostatnio w opcji ''kolarzówka'' poprowadziła nas na piękną leśną drogę gruntową...ponadto w porównaniu z licznikiem rowerowym i Komootem pokazała, że przejechaliśmy ok.30km mniej...mój ukochany dopiero testuje Naviki i zastanawiamy się, skąd takie kwiatki.
Jest mnóstwo stron na których można rozrysować trasę w gpx np. ridewithgps i wiele innych pewnie znasz. Wrzucić w apkę typu osmand i prowadzi bez problemu. Oczywiście po wcześniejszym przejrzeniu czy nie prowadzi polnymi lub rysowaniu drogi pod auto z włączeniem opcji omijaj autostrady itp. :) A później Osmand lub inna nawi
Prawda. Niestety drogi, które okazały się polnymi nie były do rozpoznania na mapie. Asfaltowe drogi przez wioski, którymi powinienem był pojechać, wyglądały dokładnie tak samo.
Jeszcze nie pooglądałem do końca ale już muszę napisać! Świetne to co mówisz o tłuszczu i o tym żeby słuchać organizmu - ogórki kiszone :-D a ja myślałem że zachowuje się jak baba w ciąży bo mam takie zachcianki :-D Acha - jeszcze jedno - nie wiem czy o tym powiesz - może tak: NAGRODA - myślenie o niej też bardzo ułatwia jeżdżenie: jak dojadę "gdzieś tam" to wypiję pyszne piwko :-P albo jak jest gorąco to zjem sobie loda... tego najpuszniejszego ;-) Odrazu noga lepiej podaje ;-) Pozdrawiam! (kończę oglądać ;-) )
Bardzo fajny odcinek w stu procentach się z tobą zgadzam w sobotę wyjeżdżam na pierwsze 200km jednakże wcześnie się przygotowywałem zaczynałem 55,74,113,125 samotnie i w parze w sobotę jadę z doświadczonym rowerzystą więc się nie boję czy dojadę czy nie boję się tylko po ból pośladków.
Szaju. Wielka prośba abyś kiedyś przy okazji wspomniał/polecił link/opowiedział o ubiorze na rower w porze zimowo-jesiennej oraz letniej. Bo będąc w sklepie mam wrażenie, że sprzedawcy wciskają mi coś drogiego co niekoniecznie jest dla mnie. Pozdrawiam i podziwiam niesłabnący zapał ;)
50 km to mi pękło, jak nie patrzyłem na licznik tylko jechałem sobie "w koło komina" i pomyślałem sobie "a dobra tu zaraz będzie odbitka w lewo i na chatę", a tu kupa - objazd +15 km i z 35 się zrobiło 50. Ale w sumie już dawno mam za sobą 50, bo obróciłem do sąsiedniego miasta oddalonego o 30km.
Tłuszcze nie są popularne wśród nazwijmy to "artykułów spożywczych specjalnego przeznaczenia" głównie ze względu na fakt, że spowalniają trawienie jak i wchłanianie pozostałych składników. Jeżeli mamy aktywność w niskich strefach to niewielkie ilości oczywiście nie zaszkodzą, ale już większe posiłki z udziałem tego makroskładnika spowodują totalną zamułę. Mała objętość tłuszczu przy jego wysokiej kaloryczności wydaje się atrakcyjna, ale to węglowodany zapewniają szybko uwalnianą energię przy minimalnym obciążeniu układu trawiennego co ma bezpośrednie przełożenie na wydolność. Im większa intensywność tym tłuszczu w trakcie aktywności powinno być mniej.
Oczy mnie bolą jak się ta sakwa z bidonem nie zgrywa X.X Co do wyboru tras to polecam Graphhopper. Przy wybraniu trasy dla kolarza szosowego ani myśli nas wrzucić w dziury, które google uwielbia. A co do jedzenia to niech sobie tam kto chce te żele wcina, ale dla mnie taka wyprawa to ma być przyjemność i nie ma to jak zrobić sobie w środku przerwę na pizzę czy coś tego typu. Rano można jeszcze zahaczyć o kawkę. No i dokładnie tak jak Szaj mówi, kanapeczki to jest złoto jeśli mamy sobie popijać elektrolity w czasie jazdy.
Siema ja zrobiłem 75 km po lesie i w terenie byłem wycieńczony ale szczęśliwy . W tym roku planuję 100 km ale bez ciężkiego terenu tylko las i trasy gruntowe .
Podczas upału 35°C nie da sie nie pic napojow kolorowych. Woda moge zalac 1,5l zoladka i przez godzine nie mam jak wziac kolejnego łyka. Powerade styknie 0,6-0,7l i nie czuje sie pelny i nawodniony.
mądrze mowisz; zdalem sobie sprawe, ze ciagle jezdze w te same, "znane" miejsca - te same parki, ten sam znajomy las, tą samą drogą do domu...kiedys wypadlo mi umowione spotkanie i tak bez celu pojezdzilem po swoim miescie i nawet wtedy "odkrylem" na nowo kilka miejsc, ktore zmienily sie w ostatnich latach... tak ze jakas wyprawa na pewno nastapi.tym bardziej, ze przerobilem wlasnie swoj rower na elektryczny, a tym samym i zasieg mi sie zwiekszy ;)) pozdro i lwg
Polecam wrzucenie wszystkich swoich tras do Locus Map. Do tego podklad map MTB Europe (dostepny w dodatku Locus Map Tweak) albo jesli akurat jest to mapa z wydawnictwa Compass do kupienie z poziomu Locus Map. Przy takim zestawie widac gdzie jezdzilismy, gdzie nie i gdzie mozemy pojechac jeszcze. Oczywiście na mapach nie ma wszystkich waskich sciezek ale te mozna odkryc samemu.
No właśnie, u mnie zawsze szwankuje przygotowanie do wyprawy. O nawodnienie staram się dbać choć może powinienem lepiej, ale z jedzeniem jest gorzej, już nie raz miałem tzw. odcięcie zasilania. Masakra jakaś. W ciągu kilku chwil gwałtownie osłabłem, że ledwo dojechałem do najbliższego punktu z jedzeniem. Poza tym chcę powiedzieć Ci Daniel, że zarażasz swoim entuzjazmem w taki sposób, że nie sposób Cię nie lubić. Pozdrawiam.
ROLOWANIE rolką mięśni, bez tego nie wyobrażam sobie nie zrobić po treningu. Szczególnie uda, pośladki, łydki, plecy. Rozbija zbite mięśnie i szybciej człowiek wraca co siebie.
Powinienem obejżeć to wcześniej 😜🐗. 776km z google z Woli k . Przyczyny do Gdańska. Pola, pola,, lasy.. Dużo nie potrzebnych emocji i km. No ale czym była by przygoda bez niespodzianek😜. Pozdrawiam.
Właśnie zauwazylem ze google ma tendencje do kierowania takimi drogami srednio wygodnymi. Mam druga aplikacje do nawigacji ale chyba papierowa mapa sie sprawdzi:)
Mój dystans na początku wokoł domu wynosil 30km i tyle nawet obecnie wykreca moja 6letnia córcia. Potem bylo 40km a potem stwierdzilam ze musze pobic 100km. I teraz nie mam z tym dystansem problemu. Ale apetyt rosnie w miare jedzenia. I chce wiecej. Tylko szukam dobrych spodenek na dlugie dystanse. Problem ze waże 85kg i tylek mocno daje sie we znaki.