Wakacje w Bułgarii 1985 i 1986r Zastava 1100 mediteran. Coś wspanialego. Potem zaczęła rdzewieć i ojciec wywalczył od fso za zwrot zastavy fiata 125p z okrągłymi zegarami. Mialen 7 lat ale teraz widze sporo pamiętam z wnętrza tej fury
Mój tata miał kiedyś taką 1100p, taką pomarańczową. Długie trasy, krótkie trasy, załadowana i pusta. Bardzo mocny wóz, nie do zabicia, chyba że przeguby padną ;-) z tego co pamiętam to sporo części dzieliła z Tarpanem. Wspomnienia... :-)
Z Tarpanem to zastava niczego nie dzieliła, ale z polskimi fiatami tak (parę części układu hamulcowego było takich samych jak w maluchu i dużym fiacie : tarcze, bębny, klocki, zaciski itd.).
@@teesz Chyba masz rację co do świateł. Te same reflektory zdaje się pasowały też i do żuka. Miałem zastavę, ale nie musiałem do niej kupować reflektorów. Hamulce jednak remontowałem i pamiętam że fiatowskie części pasowały bez problemu.
Jeździłem taką na tylnym siedzeniu jeszcze jak miałem 7-8 lat i ta fura zawsze mi się wydawała niesamowicie przestronna. Powiedziałem o tym niedawno kumplowi, ale dodałem "ale to pewnie dlatego że sam byłem dużo mniejszy". Okazuje się że miałem rację i Zastava jest "niesamowicie przestronna" 🙂 A mediteran w tamtym czasie jawił mi się jako jugosłowiańskie GTI 😄
Wóz fajny, tylko rdza lubiła drzwi i podłogę. Pamiętam, że u nas w aucie wypadła klamka, tak zeżarło blachę. W środku auta często śmierdziało paliwem, a wskaźnik paliwa często się psuł. Mieliśmy i 5 drzwiowa i 3 drzwiową mediteran. Mediteran miał fajniejszą kierownicę (z Fiata 128 sport) i ładniejszą czcionkę zegarów. Oprócz cięgna ssania było cięgno od "tempomatu" - ustawiałeś i auto jechało ze stałą prędkością (tutaj w aucie z filmu jest tylko zaślepka). Pod tym panelem nawiewu była klapka od nawiewania na nogi. Fajne też były te kulki.po bokach od nawiewu, można było je obracać we wszystkie strony. W każdym razie miło wspominam i bym coś takiego nabył, ale rzadko już na rynku i często pudrowane rdzawe "cacka" za miliony monet niestety.
Jeździłem taką przez dłuższy czas, tylko że tamta była czerwona 😁 Należała do wujka mojego kolegi. Miło wspominam to wozidło bo było dość wygodne i z tego co pamiętam chyba tylko 2 razy się zepsuła ale nie na tyle że nie dało się jej naprawić na poboczu 😁
Miałem Zastawkę 1100p - SUPER autko było, bardzo wygodne i pakowne po rozłożeniu siedzeń, można było się wyspać we dwóch Prosty w obsłudze i tani w utrzymaniu samochód, służyła mi wiernie przez 10 lat przyznam że wspominam z łezką w oku Najlepszy samochód jaki miałem, pomijając Ople,Audi itp wybrałbym jeszcze raz Zastawę
Tani żart żeś mi Panie Złominik wyciął... Specjalne odgrzałem krupnik pod film a on sie okazał być trailerem. Właściwy film równie dobry co zimny krupnik. Polecam
Tak sobie patrzę na tę zastawę i myśle co w niej takiego ładnego i nagle mnie olśniło! Kolor!! Identyczny jak aparat słuchowy właściciela - Kapelusznika Wąsatego.
Moi rodzice kupili zastawę w 90 roku, starego trupa, ale i tak miło wspominam. Nasz pierwszy samochód. Ciekawostka, że prędkościomierz nawet jak samochód stał, pokazywał ok 10 km/h, widzę, że w tym jest tak samo. Myślałem, że to usterka tamtego egzemplarza, ale chyba to norma. :)
Miałem taki pod koniec lat 70tych, w kolorze granatowym. Był całkiem ok, jednakże poważnym problemem były wahacze przednie. Ciągłe remonty były zmorą. Poza tym, niezły samochód. Odjechałem nim kawał Europy południowo-wschodniej. Zawsze mile go wspominam.
Cytując klasyka i pewną opowieść garażową z udziałem Zastawy: A jest pan Ż...? :-D Starzy bywalcy Złomnika wiedzą o co chodzi. Taki wóz miał przez długie lata pewien sąsiad pod blokiem moich rodziców. Mieszkaliśmy na parterze a ona stała pod naszymi oknami. Była zielona. Później już na przełomie lat 90/2000 kupił szarą Ładę 2107. Na 45 rodzin z naszego bloku było może 10-15 samochodów. Wyliczam z pamięci: białe BMW 2002, czerwony maluch, zielona Zastava, zielona Skoda 100, czerwony Fiat, niebieski Fiat, biały maluch, pomarańczowy maluch, Opel Rekord, żółty maluch. Wypalony na stałe przed oczami obraz dzieciństwa. Niektórzy samochody ciągle trzymali w garażu i przyprowadzali pod blok tylko jeśli gdzieś jechali w dalszą trasę z rodziną. Należał do nich mój ojciec - szary Borewicz i sąsiedzi mający czarnego/grafitowego Poloneza, niebieską Skarpetę czy beżowego Wartburga Deluxe :-)
Piosenka na początku filmu przypomina infected mushroom/infected rock. Bardzo fajny kawałek, próbowałem tagować shazamem i sound hound ale nie znalazły.
W Japonii widziałem Fiat 124, ale wpierw pomyślałem że to Żiguli, no bo to z dzieciństwa zapamiętałem, i to samo miałem z maluszkiem, oba w pięknym stanie, i zdziwko jaki Japończyk by się nimi interesował na tyle aby z Rosji czy w ogóle nieznanej Polski sprowadzać. Dopiero z bliska zobaczyłem że to "126" a nie "126p". Ale i tak nostalgia :)
Ojciec kiedyś taką miał i to był pierwszy samochód jakim jeździłem. Piękna sprawa nawet parę razy w nim spałem bez problemu. Niestety biodegradacja go dopadła i poszedł na żyletki.
Kumpel z 20 lat temu usiłował startowac Zastavą 1.5 ( silnik z Ritmo) w rajdach . Oprócz silnika który był idiotoodporny ,cała reszta koszmarnie sie psuła i sukcesem było juz ukonczenie jakis zawodów .Ale co ciebie nie zabije to cię wzmocni
Nasz była WSPANIAŁA ! Do tego przedni napęd i dobre opony w zimie powodował ,że wszedzie przejechała. Pamiętam jak w chyba 80r wracaliśmy z gór w Polanicy i na drodze przy 90-100km\h słychać było tylko szum wiatru-tak cicha była ...
Ja miałem taką Zastawę. Szkoda, że wtedy Zbyszku nie nagrałeś tego filmu, może bym na nią inaczej patrzył. Może i w 72 robiła robotę, ale moja z 86 (jeździłem taką w połowie lat 90) była okrutna! Nic się w niej normalnie nie zamykało, silnik to jedna wielka loteria, czy raczy odpalić każdy plastik był połamany a rdza zjadała to jak świnia trufle. Wiem, że nie podzielisz mojego zdania, ale 125 było dużo lepsze
Mój ojciec miał taką, tylko pomarańczową i jeździł nią na taksówce przez pewien czas, czym się też dosyć wyróżniał wśród okolicznych taksówkarzy na samym początku lat 90, bo dominowały wtedy wśród jego kolegów Duże Fiaty, Polonezy, ewentualne wśród tych co się dorobili to nieliczne jednak stare Mercedesy W123 czy starsze W120 lub Audi 100 C2. Mówi, że to było dobre auto, zdecydowanie lepsze od Poloneza Caro na przykład, którym jeździł później. Jedyne co mu przeszkadzało to właśnie to lusterko, gdzie trzeba było mocno przez to, że niewiele w nim było widać uważać.
7:14 wydaje mi się, że argentyński Fiat 128 Super Europa to nazwa różnych wersji nadwoziowych po liftingu. Na pięciodrzwiowe kombi widziałem określenia Familiar lub Rural.
Akurat Skoda 120 jest wygodniejsza od Zastavy. Ma obszerniejsze wnętrze, lepszą pozycję za kierownicą, lepsze amortyzowanie nierówności. Zastava jest dynamiczniejsza od 120 subiektywnie i praktyczniejsza. Zaryzykuję, że jakość i wykonanie podobne z lekką przewagą Skody.
szczerze, brakuje mi takiej bryły w dzisiejszych samochodach, Saab przez pewien czas też z niej korzystał i w mojej opinii wyglądał niesamowicie rasowo.
Pare minut temu napisalem: "Kurrlla, co to ma być, co jest grane, trzy i pol minuty o Zastavie 1100p!!! Złomnikowe Coitus interruptus??" Ale ten dluzszy materiał, jest godny innych, swietnych dziel @UCPb3-sVCHv6Z_KVfABPp8Iwa, a te 3,5 minuty zapominam. Gratulacje! Miałem przyjemność, w latach studenckiej młodości, dorabiając w weekendy w piekarni bagietek, dowozić tym samochodem towar do punktów sprzedaży. Ten samochód był lata świetlne oddalony od polskich, PRL-owskich, siermiężnych, prymitywnych czterokołowców! W tamtych, dawnych, PRL-owskich, POlskich czasach była to bajka.
12:23 Dlaczego jak raz trabant kombi, a nie na przykład wartburg tourist, kredens kombi, łada 2102? Przez delikatność już nie mówiąc o wołdze, która w dodatku w razie potrzeby zamieniała się w busa?
Fajny wóż. Jeździłbym. Tył im też ładnie wyszedł. Pamiętam w przedszkolu jak pani prosiła żeby wymienić nazwy różnych samochodów. Ja powiedziałem Zastava, pani stwierdziła że nie ma takiego auta. Motoryzacyjna ignorantka. Się wkurzyłem wtedy XD
@@naked_flames A ja z chevroletem corrvette. Na dowód pokazałem resoraka przemyconego do przedszkola, to mi go jędza skonfiskowała. Jako że był to rok 1988 a przedmiot zaboru mienia to bardzo prestiżowy zachodni produkt, traumę odczuwam do dzisiaj. Dzięki za przypomnienie jadę odzyskać moją własność.
Miałem to szcęście "zmontować" pierwszą Zastawę 1100 jako 1100p. Było to w 1973 roku kiedy wyburzyliśmy w hali Nr2 linie technologiczne z Warszawy i przerabialiśmy jako inżynier budowy z "Beton-Stal" na produkcję Fiata 125p. Otoż kiedy już zmontowane zostały tunele lakiernicze przyszła pierwsza dostawa licencyjnych Zastaw 1100. Jak pamiętam pierwszym autem, które zostało "przerobione" było chyba w kolorze zielonym. A "montaż" był następujący. Wziąłem śruboktęt, podważyłem z tyłu chromowany znaczek 1100 i w te dwie dziurki w tylnej klapie wcisnąłem podobny ale już 1100p. I to był ten "historyczny" moment rozpoczęcia produkcji Zastawy w Polsce na FSO w Warszawie. Nie pamiętam miesiąca ale musiało to być jakoś w lecie albo wczesną jesienią. Może Jacek K. lub Jurek W, z którymi pracowaliśmy razem może będą pamiętać więcej szcegółów. O ile wiem auto miało jedną wadę, otóż łatwo można było zalać cewkę zapłonową i dlatego montowano pod maską z przodu od strony pasażera osłonę albo z kartonu albo z blachy. Ale reszta była super. Zastawa była podobna do Fiata 127, tylko bardziej "'rodzinna", tamten był bardziej sportowy.
Fajna historia, pozdrawiam kooperacje z Beton Stal, osobiscie zaliczylem tam 2 lata 1997/99 i to byla juz inna mocno upadajaca firma. A Zastawa oraz Fiat 127 byly czyms bardzo, w poprzedniej epoce, nieosiagalnym. Pozdrawiam
14:20 w Nasr montowali nawet Poloneza i da się jeszcze je tam spotkać na drogach, a borewicza nawet częściej niż w Polsce (przynajmniej na prowincji kilka lat temu)
Może i przy 70 km/h było już głośno, a powyżej lepiej nie pytać, ale w tamtych czasach nie było z tym problemu. Prędkość przelotowa osobówek na trasach to było 70-80 km/h maksimum, tyle mógł pojechać nawet 126p. Nie chodzi nawet o to, że się więcej nie dało, bo taki 125p z motorem 1.5 czy Borewicz dawały spokojnie radę jechać ponad stówę. Ale wtedy nie było takiego pędu i pośpiechu. Toczyło się powoli i podziwiało widoki wzdłuż dróg, to był z resztą całkiem wartościowy element podróży. Dziś jak się jedzie nad morze czy w góry, to raz że nie ma co podziwiać, bo na autostradach i S-kach widać na ogół tylko beton, ekrany i linie wysokiego napięcia, a dwa że mając do dyspozycji taki "krajobraz" nie ma sensu tracić czasu na wolną jazdę. Pamiętam jak jeszcze w latach 90 dzieciaki jeździły z nosami przyklejonymi do szyb, a dziś patrzy się na ekran smartfona albo samochodowy odtwarzacz DVD. Jest szybciej i wygodniej, ale gdzieś uciekł klimat.
Babcia miała Zastawę w 82 roku z piękną welurową tapicerką w kolorze pomarańczy. Niestety miała wadę fabryczną i zacierał się wałek rozrządu, a części trzeba było kupować w pewexie za dolary.
Tył hatchback Panie Zlomniku nie był wcale zaprojektowany przez Jugoli tylko przez Włochów. Po prostu Zastava wybrała ten projekt nadwozia ze studia Fiata.
Brakowało mi tego samochodu, chyba nieco zapomniany ale wart uwagi, sam go pamiętam z osiedla, gdzie wyróżniał się na parkingu wśród fiatów i polonezów.
Po każdym kolejnym filmie Zbigniewa Łomnika mam ochotę kupić grata. Żeby cieszyć się powolną jazdą i obniżać prestiż osiedla na którym parkował bym świeżo kupionego grata :)