Od kiedy robisz tą serię, czuję się serio lepiej i mogę się odczepić od rzeczywistości chociaż na chwilę. Dzięki za te daily filmiki, codziennie robią mi wieczór
Okej ja żyje generalnie pod kamieniem, ale nigdy tego nie widziałam i jak to zobaczyłam to myślałam, że to jakoś z lat 90, a tu nagle pada, że 2016.... jak poduszką w twarz
Ja też tego nie widziałem, ale należy zauważyć że w latach 90 XX/20 wieku nie było Pokemonów 0:39 , znaczy się pojawiły się one pod koniec lat 90 czyli gdzieś w 1998 lub 1999. I druga rzecz to że partia PIS 9:27 została założona w roku 2001.
Przypomniałeś mi o książeczce z kawałami którą ja miałem w dzieciństwie: "Zielona książeczka dowcipów Shreka". Wypełniona żartami i faktami o pierdach.
Dominik, naprawdę pomagasz tą serią, szczególnie że poza wojną, czekał mnie powrót do szkoły, po feriach, a jako że mną fobie społeczna, oraz moja klasa mnie nienawidzi, mega dużo daje mi taką chwila spokoju, śmiechu, beztroski, dziękuję Dominik! 💜
Rzeczy które zrobiłem w 2016: Zdałem maturę, znalazłem pracę, wkroczyłem do świata anime, zaplanowałem moje oświadczyny. Rzeczy których nie zrobiłem: Nie oglądałem studio Yayo Ma ktoś może jakaś maszynę czasu? Bo chce naprawić błędy młodości.
Omówienie tego czegoś, było tym czego nikt się nie spodziewał. Jak ja się cieszę, że już nie mam tv i nie muszę płacić abonamentu RTV, gdy pomyślę na co szła kasa, do czego nieświadomie przykładałem rękę.
Drogi Dominiku dzięki tobie kupiłem mangę Starszy pan i kot i muszę powiedzieć że jest ona genialna :) (A i przy okazji bardzo dziękuję za tą serię, codzienna dawka humoru gwarantowana)
To ja też mogę napisać, co mi się śniło. A było to tak: w tym śnie byłam sobie w kościele i stwierdziłam, że właściwie to ja nie chcę być na żadnej mszy. Więc wyszłam na dłuższy spacer, w czasie którego okazało się, że policja mnie szuka, a moją cechą charakterystyczną według nich było to, że mam zgagę. Że niby ksiądz im tak powiedział. No to szybko zaczęłam szukać sposobów na zgagę, żeby mnie nie znaleźli. Po drodze spotkałam kuzyna i poszliśmy do herbaciarni jeść naleśniki, a na znak buntu, bo ja przecież byłam niezłą kryminalistką przez taką ucieczkę, wytatułowałam sobie całą prawą stopę. The end
Podejrzany sen: Ogólnie sen który zaraz opiszę powtaża się co jakiś czas a zaczyna się że jadę kreskówkową wyścigówką eskortowaną przez masę samochodów opancerzonych. Jedziemy po czarnej drodze zawieszonej w powietrzu nad białą odchłanią. Warto zaznaczyć że znajduję się tam w charakterze więźnia i jastem ubrany w ten strój dla psychopatów a auto jedzie samo. W końcu docieramy do lewitującej platformy na której znajduje się spacerniak i ogromny betonowy gmach z tysiącami małych okien na całej długości ze wszystkich stron. Po zaparkowaniu zostaję przeniesiny na noszę i nagle nic nie widzę. Gdy odzyskuję wzrok jestem już na szczycie gmachu i ni stąd ni z owąt tepa się do mnie Saruman z "władcy pierścieni" i odwala ze mną scenę z gandalfem w której zawiesza go nad krawędzią. Zaczyna do mnie coś mówić w nieznanym języku z hiszpańskim akcętem a potem zrzuca mnie w odchłań a ja się budzę...
Oglądam to sobie ostatnio do śniadania, żeby jakoś się nastawić pozytywnie i bootleg Tomasz Karolak sprawił, że kawa mi poszła nosem jak na kreskówkach. Dzięki Wuja, że robisz mi dzień.
Może by tak Pan zrobił film o różnych ,,niezwykłych" teoriach spiskowych, równych płaskiej Ziemi, wklęsłej Ziemi, symulacji, super mega ultra tajnej agencji rządowej kontrolowanej przez reptilian.
Mój porąbany sen: Śniło mi się że jechałem rowerem do sąsiadek i zaczął mnie gonić dzik, one mają wysoką bramę i z dupy wyjąłem pogo. Ja przeskoczyłem bramę na pogo i szybko pobiegłem na domek na palach bo na nim był ich dom (dosłownie, na dachu domku stał dom z fundamentami) i z racji że ich ojciec jest leśniczym powiedziałem że dzik mnie goni to powiedział takie "zobaczymy co twój stary powie" i poszliśmy i tata powiedział "Chcesz piwo?" do ojca moich sąsiadek i się upił i koniec Sen mojej kuzynki : Byli na polu na wykopkach i nagle przyszedł skunks wielkości słonia i wypuścił ten gaz zielony i jej tata zniknął i na jego miejscu pojawiła się urna jak w simsach 1 i jej matka zaczęła płakać jak Sims z 1 kiedy ktoś umrze koniec Następny sen jest mojej kuzynki: Śniło jej się że byli z zamku z bratem matką i jej ojcem i tam był Gargamel ze Smerfów i miał wannę z kwasem i przykleił na super glue jej rodzinę i ona wzięła przepychaczki do sracza i zaczęła się wspinać na tych przepychaczkach po ścianie i powiedziała coś po hiszpańsku i Gargamel zniknął a ona i jej rodzina wpadła do kwasu koniec
Odnośnie snów: Pora wystąpić z moim chyba ulubionym snem. Jak gdyby nigdy nic wyszedłem ze swojego technikum - które z jakiegoś powodu stało w miejscu mojej podstawówki - mając przy sobie worek na buty. Wyszedłem za bramę i już miałem skierować się w stronę domu, gdy zobaczyłem ciała martwych ludzi leżące w rowie. Zdziwiłem się, no bo jak to? Tutaj są ciała ludzi, a nikt z przechodniów nie reaguje? Zdenerwowało mnie to i przysiągłem sobie, że znajdę mordercę. Schowałem te ciała do worka na buty i skręciłem w prawo. Pojawiłem się w obskurnej, surowej kajucie na statku. Był on wykonany z blachy, zarówno ściany jak i podłoga czy sufit. Na jednej ławce (też metalowej) siedziałem ja, a na drugiej dwójka moich przyjaciół - warto zaznaczyć - przyjaciół na potrzebę snu, nie znam ich w rzeczywistości. Rozmawialiśmy na tematy, których przypomnieć sobie nie mogę, jednak w pewnym momencie za oknem przebiegło podejrzane, grube, niskie dziecko co przypomniało mi o morderstwach. Wstałem i wytłumaczyłem pozostałej dwójce sytuację, wyciągając kobiecą łydkę z worka (nic poza nią się już w worku nie znajdowało). Była lodowata. Przyjaciółka bardzo się przejęła, zaczęła mówić, że musimy się jej pozbyć, że na statku mogę ją wyrzucić za burtę itd. Pomyślałem wtedy, że jest wspaniałą przyjaciółką. Tak więc pojawiłem się na korytarzu. Nagi. Trzymając łydkę w worku i przykrywając ją moimi ubraniami by nikt nie podejrzewał. Szedłem sobie w ten sposób gdy doszedłem do schodów, na których skraju stał konduktor. Tak, jestem pewien że to był konduktor. Spojrzałem na niego, on na mnie. Zacząłem uciekać, zrozumiałem, że on wie, że ukrywam łydkę. Wbiegłem na górę i zobaczyłem wspaniały pokład statku wypoczynkowego. Piękna drewniana podłoga, baseny, jacuzzi, leżaki - wszystko zajęte przez starych ludzi. Musiałem przekraść się obok paru basenów ze staruszkami, by dojść do "przebieralni", która okazała się kotłownią ukrytą w szafkach na ubrania. Jednak wyglądając przez okienko w tej przebieralni, zobaczyłem w oddali na dole (mimo to nadal na pokładzie) miejsce, gdzie miałem wyrzucić nogę. Nie jestem w stanie go opisać, jednak wiem, że to było to. Gdy wyszedłem z kotłowni, czekały na mnie piękne schody pnące się donikąd. Zacząłem się wspinać, a schody zaczęły rozrastać się, przekręcać czy wywracać niczym z Harrego Pottera. Skończyło się na labiryncie powietrznych schodów, które doprowadziły mnie do ogromnych (bez problemu 10m wysokości, 4m szerokości) tytanowych drzwi, także w powietrzu. Były to drzwi do damskiej przebieralni, rozpoznałem to, po maleńskiej różowej lampeczce. Uznałem "no trudno, męskiej nie ma". Podszedłem do drzwi. Sięgnąłem ręką i... W tym momencie zobaczyłem męską - w oddali na dole, na pokładzie. W tym momencie się obudziłem
Miałem kiedyś taka sytułację: Siedzimy sobie i jemy śniadanie na obozie. Jest trochę moich rówieśników i nasi przełożeni. Śmieszkujemy sobie i nagle się zakrztusiłem. Przez pół minuty dławiłam się chlebem a oni myśleli że nadal się śmieje. A kiedy w końcu ocaliłam swoje cenne życie biorąc wdech przez nos (Nie wiem czemu ale pomogło A przez chwilę byłam pewna że już po mnie) to oni stwierdzili że trza mnie teraz do pielęgniarki zabrać. A ostatnio śmieszkowałem z znajomymi i jeden z nich zaczoł się strasznie dziwnie śmiać i myślałem że się dławi tak jak ja na tym obozie.
6:54 ktoś nagrał mnie jak próbuję opowiedzieć znajomym jaki niesamowicie zabawny filmik ostatnio obejrzałam dusząc się ze śmiechu, podczas gdy oni patrzą na mnie jak awiec na niego xd
Jak powiedzieli, że 2016 to miałem moment, że przecież to było niedawno, to nie może być prawda. Potem do mnie dotarło że ja w 2016 jeszcze nie mogłem kupić tego złotego napoju napędowego z Wydatnych Chłopaków. Teraz rozumiem, dlaczego wyparłem 2016 z głowy i tak mi się miesza kiedy to było
A propos tytułu: pamietam to jak dziś, mialam 5 lat i śniły mi się te KUKŁY z programu "Śmiechu Warte". Śniło mi się, że doslownie jedna siedziała na moim łóżku i chciała mi coś zrobić 🙃 wyrwałam się od tego czegoś i uciekałam na zewnątrz a tam kolejna kukła z nożem, fajne te programy były, serio, żeby pamiętać takie coś jako dorosła osoba.
Ja tylko swój sen zamieszczę xd Miałam sen a raczej koszmar nie paraliż senny. Później było trochę strasznie. Zaczęlo się spokojnie. Będzie z tego nowelka pls nie kradnąć xd. Byłam białym orłem którego zadaniem było przeprowadzenie ludzi dobrych i o czystym sercu do ogromnego drzewa by tam udali się w podróż w czasie by naprawiać błędy swoich przyjaciół by Ci też mogli odbyć podróż naprawczą. Droga prowadziła przez gęsty las, który nie był jednak bezpieczny. Po to byłam ja, przewodnik. Przed lasem zjawiali się też ludzi źli, których przypałętał tu szary Jastrząb, który potem odgrywa też rolę. Takich ludzi ja jako biały orzeł srowadzałam nad urwisko, mówiąc im, że jeśli skoczą, nie spadną na ostre skały i się zabiją tylko przeniesie ich w czasie tak jak ludzi dobrych. Trochę to okrutne ze strony białego orła sike. Potem poleciałam, albo poleciałem bardziej bo nie czułam się jak kobieta wcale, do szarego jastrzębia ze sprawą by ten zaprzestał przyprowadzania pod las złych ludzi, którzy chcieli odbyć podróż w czasie po to by naprawiać tylko swoje błędy żeby stać się bogatymi ludźmi. Wywiązała się walka, której nie pamiętam ale wiem że nikt nie wygrał. Jastrząb powrócił do siebie i przez dłuższy czas nie przyprowadzał złych ludzi. W tym czasie nie pojawił się też żaden dobry człowiek. Postanowiłem sprawdzić u Boga, bo tam moją pracę nadzorował Bóg. A wsm Jastrząb był jakimś zanimalizowanym diabłem i think idk. Anyway jako orzeł podleciałem tak wysoko w górę, że dotarłem do niebios. Tam zastało mnie ogromne oko i rzędy dużo rzędów złotych skrzydlatych harf. Zapytałem się oka, Boga, dlaczego nikt nie podchodzi pod las. Odpowiedziały mi dziwne jakby komputerowe przestery. To był język Boga, który na szczęście rozumiałem. Zrozumiałem(nie wiem jak), że ludzie źli dowiedzieli się w jakiś sposób o przekręcie z urwiskiem i wszczęli bunt przeciwko Bogu. Zabili lub zniewolili prawie wszystkich ludzi dobrych i sami zamienili się w ten sposób w grube obrzydliwe zhumanizowane zwierzęta głównie świnie. Bóg powiedział też że to wszystko wina szarego jastrzębia. Dali mi więc zadanie. Dali mi moc zmieniania się w jakiekolwiek zwierzę nawet człowieka. Ale też moce żywiołów. Miałem zamieszkać skrycie u ludzi dobrych i tam powoli zbierać rebelię i dawać im nadzieję od Boga że ze mną uda im się zebrać wszystkich ludźi zaprowadzić ich do ogromnego drzewa i tam ponaprawiać w przeszłości błędy ludzi złych, którzy wszczęli rebelię. Pofrunąłem do miejsca blisko domu ludzi gdzie miałem mieszkać. Jednak kiedy zmieniłem się w człowieka, okazało się że nie byłem do końca dobry. Lekko otumaniony zapomniałem przez chwilę że jestem tu po to by naprawiać. Ale nie zapomniałem w jakiś sposób o moim zadaniu, częściowo. Do tego kiedy zmieniałem się w człowieka przez moją klatkę piersiową przeszła rana jakby ktoś ją przeciął nożem przez całą długość na ukos. Znaleźli mnie takiego ci dobrzy ludzie u których miałem mieszkać. Jednak ja nie chciałem pomocy i uciekłem. Gonił mnie syn tych ludzi a ze mnie ociekała moc. Wszystko za mną i wokoło mnie zaczęło zamarzać. I tak było już pochmurno ale bardziej niż zwykle bo przyroda straciła nadzieję i wszystko powiędło i zszarzało a do tego mój lód wszystko mroził. Dotarłem nad jezioro (które aż za bardzo przypominało to z mojego miseczka) wskoczyłem na nie i tafla zamarzła. Biegłem tak po zamrożonej wodzie ale w pewnym momencie upadłem bo coś zachaczyło o moją nogę. Kiedy Spojrzałem na nią była w lodzie. Okazało się, że ten syn tych ludzi potrafi się posługiwać jakąś magią lodu. Próbowałem roztopić lód ogniem ale ten nie znikał. Syn podszedł do mnie i stanął naprzeciw mnie. Zapytał się czy jestem boskim posłańcem i zaoferował mi ochronę na czas zadania. Zaatakowałem go ogniem ale ten wybronił się swoją magią. Po tym zemdlałem i kiedy się obudziłem byłem przy stole z jakimiś ludzki i tym synem. Przede mną był talerz z jakimiś odpadami. Kobieta siedzącą przy stole przeprosiła mówiąc że to wszystko co mają od kiedy źli ludzie odbierają wszystko wszystkim nawet sobie nawzajem. Wywiązała się rozmowa o całej zaistniałej sytuacji. Okazało się że ludzie źli stracili kontrolę nad tym nad czym pracowali i na porządku dziennym stał się kanibalizm i zabijanie siebie nawzajem na ulicy. Wszędzie leżały zwłoki. Powoli zacząłem uświadamiać sobie moje zadanie i powróciło do mnie dobro. Powiedzieli też że ludzie dobrzy uzyskali od natury pojedyncze moce takie jak lób ogień wiatr woda rośliny czy inne. Przerwało nam dudnienie. Wyszliśmy na ulicę (wgl dom ludzi dobrych to był MÓJ DOM nawet podwórko tylko wszystko było jakieś takie szare zzieleniałe i ponure nawet ulica i pozostałe domy się zgadzały ale ludzie dobrzy u których się zatrzymałem byli inni nie moją rodziną) Okazało się że dudnienie powodowali ludzie źli robiący przemarsz przez ulicę. Śpiewali też. Śpiewali o tym jak to dobrze być paskudnymi zwierzętami i dobrze jest jeść wszystko co jest w zasięgu wzroku. Literalnie grała niepokojącą muzyka a "Ludzie" zachowywali się nienormalnie. Mam na myśli że głównie świnie taszczyły ze sobą talerze i sceneria zmieniła się tak że jakby kamera pokazywała najgorsze sceny. Świnioludzie wbijali sobie widelce i noże w głowy i oczy. Jeden wydłubał drugiemu oko i je zjadł tak po prostu. Ten któremu oko wydłubano nie przejmował się tym szedł dalej i dalej śpiewał. Ogólnie był taki tłok że te potwory się przewracały na siebie robiąc zator. Jedena ze swin (były też inne zwierzęta ale swin najwięcej) wskoczyła na płot dobrych ludzi i tam zaczęła śpiewać jak dobrze że ma dziewczynę bo będzie mógł ją zjeść wyjmując zza pleców jakiś mini teatrzyk (ale całkiem spory) który przedstawiał scene jak owa świnia wyrywa razem z kręgosłupem głowę swojej dziewczyny i zjadą ją. Potem zza kotary wyszła podpieczona głowa normalnej świni, świnia która trzymała ten teatrzyk zaczęła się śmiać ze ta głowa to jego dziewczyna. Zamieniłem się w białego kruka i pofrunąłem na płot domu. Kiedy tylko się tam znalazłem po chwili zwierzęta zaczęły się śmiać i atakować mnie rzucają we mnie czymkolwiek. Odfrunąłem i pierwsze co zrobiłem to powróciłem do orlej postaci i doszedłem do wniosku że po tym co zobaczyłem, dla ludzi nie ma już ratunku. Poleciałem do gniazda szarego jastrzębia. Ten powiedział mi że wkońcu się "obudziłem" moje pióra zaczęły szarzeć albo czernieć. Przypominałem teraz szarego jastrzębia ale nim do końca nie byłem. Jastrząb powiedział mi że jego zadaniem było przyprowadzanie ludzi złych pod las bym ich prowadził ich nad urwisko i żeby się pokolei powoli zabijali. Zapytałem czy tak chciał Bóg. Odpowiedział że Bóg nie byłmu potrzebny by ten miał własną wolę. Powiedział też że ja cały czas byłem jego kolejnym głupim posłańcem. Zapytałem jak to "kolejnym" Kazał mi wyjrzeć zza gniazda. Po niebie zaczęły się zbierać tysiące jak nie miliony podobnych do mnie ptaków. Każdy był inny jednak był szary tak jak Jastrząb z którym rozmawiałem. Powiedział mi że on był pierwszym który się obudził i zlekceważył boską wolę. A to byli kolejni. Wszyscy mieszkali po drugiej stronie lasu wiodąc spokojne życie. Zamieszkałem w gnieździe jastrzębia już do końca świata na całą wieczność. Aa dowiedziałam się też że Jastrząb powiedział że bóg obwnił jego za wszczęcie buntu jednak ludzie sami dowiedzieli się o przekręcie bo powiedziała im to jedna ze skrzydlatych harf ta która była w niebiosach. Powiedział też że ta harfa to prawdziwy "diabeł" jednak bogowie nie zorientowali się gdyż jak powiedział Jastrząb to wilk w owczej skórze
Zrobiłam sobie przerwę w oglądaniu koreańskiej dramy żeby obejrzeć twój filmik.... Studio Yayo jest mniej żenujące niż ta drama. Ale wysoka poprzeczka więc się nie dziwię
Najstraszniejszą opinią o Studio Yayo niech jest to, że te stare dowcipy z książeczek nie były w połowie tak źle jak pan Ryszard. Nie zmienia to faktu, że mogłeś serio puścić Śmiechu Warte, lubiłem je za dzieciaka. A tak, pierwszy raz w życiu zostałem zmuszony do oglądania najgorszego programu w historii Polski. Brawo Bos.
Generalnie to myśl o tym programie zawsze wzbudzała we mnie uczucie niepokoju. Dzisiaj dzięki tobie Dominik przeszło to już w poważny problem. Płacisz za moją częstszą terapię z pieniędzy za merch...
Kocio goryla twarz spóźniłem się na czytanie snów. Ale co mi tam, łap. (Kopiuje ze specjalnej grupy którą założyłem z ziomkami na taką okazję, więc może być trochę rzeczy z mojego prywatnego życia ale mam wyjebane xd) Śniło mi się że chodziłem po górach i lasach szukając z jakimś zdziwaczałym menelem i moim bratem najlepszej miejscówki na grzyby halucynogenne. Wcześniej jednak spędzając czas z rodziną w jordanowie spostrzegłem że nastała inwazja zombie. Zaintrygowany pobieglem czympr\edzej do przedpokoju by zamknac drzwi. Bylo jednak juz za pozno, jednak jeden z zombiaków powiedział że już wyjebane, żebym poprostu wyszedł i poszedł. Ruszyło mn to na tyle że odpowiedziałem mu by zagwarantował mi że nic nie stanie się mojej rodzinie. Zareagował przewróceniem oczu co nie wróżyło nic dobrego, jednak wyszedłem. Spojżałem na ulice obok i zdałem sobie sprawe z tego że przecież jak oni mnie nie zabiją to i tak kurwa zrobi to reszta tych skurwieli łażących po ulicy. Powiedziałem sobie takie głebokie "Chuj wam na pizde" i skorzystałem z faktu iż kiedyś przy zbieraniu gruszek z drzewa nauczyłem się latać w snach (pro tip: Szybko machasz nogami jakbys mial pływać by nabrać wysokości, by następnie "biegać w powietrzu" by zacząć się oddalać od punktu startu. Jeśli akurat sen nie dał ci możliwości aktywnego lotu polecam spróbować tego sposobu.) i pobiegłem w stronę gór. Sen był oczywiście o wiele dłuższy i bardziej pojebany, np zakładał jeszcze akcje podwładnych Malanowskiego po włamaniu do domu dokonanym przezemnie i menela (Ni chuj nie mam pojecia co on tam robił XD)
Wgl to napisałem to na imprezie totalnie sponiewierany więc sory za rozkurw słownikowy xD Swoją drogą tęsknie za starymi snami jak ten. W tej chwili jedyne co mi się śni to kobiety zamieniające się w worki pełne krówek albo próby napastowania seksualnego samicy bushcrawlera. No i raz rozjebałem wiedźmie łeb butelką soplicy, którą wspólnie po tym obalilismy... Jeszcze takie ps. Ludzie często opisując swoje sny chcą je podkoloryzować dopisując do nich rolę jakimś rozpoznawalnym personom (Więc to zazwyczaj nie jest Makłowicz tylko jakiś random). A latanie w śnie to najlepsze co można osiągnąć w marzeniach sennych pozdro
Dawno temu śniło mi się, że przed moją podstawówką odbywało się jakieś dzikie zebranie, na boisku spełzły się wszystkie klasy. Katechetka zabrała moją klasę do pobliskiego parku. Po chwili marszu trafiliśmy nad brzeg rzeki, która była w cholerę zaśmiecona. Wszyscy pomstowali na jakichś żołnierzy za to rzekome zanieczyszczenie rzeki przez nich mimo iż dwa metry dalej stało blokowisko. W pewnym momencie ja i grupa moich znajomych odłączyliśmy się od klasy i zaczęliśmy zwiedzać osiedle. W międzyczasie minęliśmy menela bez twarzy i kogoś, kto do złudzenia przypominał mi Tomasza Karolaka, ale bałam się spytać. Zaczynało się ściemniać, a przed nami zaczęły pojawiać się błękitne ogniki, coś jak te duszki w Meridzie Walecznej. Poszliśmy za nimi i zaprowadziły nas na klatkę schodową. Pamiętam, że podczas wchodzenia po schodach rozmawialiśmy o seksie i szatanie, nie żeby miało to ze sobą jakikolwiek związek. Z klatki schodowej wyszliśmy na wspólny, nieogrodzony balkon dwóch mieszkań. Zajrzeliśmy do jednego z nich przez okno, a tam jakiś stary chłop oglądał Familiadę i poprosił nas, żebyśmy weszli. My na to spieprzamy, ile sił w nogach, wracamy z powrotem do klasy i udajemy się w stronę szkoły. W międzyczasie jedna z moich znajomych rozmawia z katechetką (każdy wiedział, że jest super uzdolniona plastycznie i kocha rysować) (znajoma, nie katechetka). Nauczycielka spytała ją, gdzie chce iść do szkoły średniej, na co ona odparła, że do plastyka. Katechetka tylko pokiwała głową i powiedziała "No no, w Watykanie, ciekawe" Wtedy z wrażenia aż się obudziłam
odpalasz sobie filmik, dzień jak co dzień i nagle znowu słyszysz nazwę swojego małego, 13tyś. miasteczka w internecie. Od czasów wilkołaka z Wąbrzeźna wciąż się zastanawiam czym sobie na to zasłużyliśmy.
Miałam sen w którym płynęłam katamaranem przez strumyk i łowiłam sumy 2-3 m. Gdy już wypłynołam na może i nadal łowiłam sumy słodkowodne. Po przepłynięciu przez to może znalazłam się w porcie gdzie był konkurs łowienia sumuw. Było też tam kilka wież i zaczęłam na nie wchodzić na nie a gdy byłam na guże wszystkie wieże zaczeły się palić i się obudziłam.
Chcę wystartować w konkursie na najbardziej chore sny: 1. Lew Predator: uciekałam przed lwem predatorem, czyli robił się niewidzialny. Uciekałam przez dżunglę i nagle pojawiła się przede mną kuchnia (szafki kuchenne dookoła rozstawione jak w pokoju, tylko w dżungli), na jednej z szafek siedział jakiś gość i zajadał się czereśniami, poprosiłam go o pomoc, ale powiedział że ma deal z lwem. W tym momencie wpada lew i widzę z góry jak się na mnie rzuca i rozszarpuje moje plecy ALE oczywiście nic mi nie jest i uciekam dalej. Wpadłam w panice w jakieś stare baraki i spotkałam w nich (już nie pamietam ktore gwiazdy, możecie sobie wymyślić) niech bedzie Angelina Jolie i Brad Pitt i mówią mi ej, jak się wysmarujesz kupą to lew Cię nie dorwie! No więc wiecie co zrobiłam, lew mnie nie dorwał i się obudziłam! Milego dnia lecę do pracy, nie mam czasu opisać mojego snu nr 2 "dziecko z klątwy" :(
Kiedyś śniło mi się że idę se po ulicy a tam Dominik Boss no to do niego podszedłem a wtedy zamienił się w wielką czerwoną godzillę i nagle pojawił się Jarek Kaczyński w mecha kin-kongu z logiem TVP na brzuchu po czym zaczeła się walka. Po walce konający w swoim mechu Kaczyński zrzucił atomówkę na moje miasto i się obudziłem (wiem to pojebane XD ale wygrałeś Dominik)
A najgorsze jest to że Ryszard Makowski czyli jeden z prowadzących tą szmirę był kiedyś członkiem jednego z najlepszych kabaretów w Polsce Kabaretu OTTO starsi zapewne pamiętają.
