*Wspaniala szkolna Etiuda filmowa z roku 1960.* *Szanowny pan S+P Emil Karewicz w swojej pelnej krasie.* *MIstrzostwo gry aktorskiej .... coz wiecej moznaby rzec o tym wspanialym polskim aktorze.*
Oglądam ten film po raz pierwszy. Jako że jestem osobą 60+, jestem szczęściarzem bo wychowałem się na tego rodzaju filmach. Są to wartościowe produkcje, które niosą jakiś przekaz dla widza, dają do myślenia. To nie to co ta dzisiejsza tandeta, która gloryfikuje chamstwo,cwaniactwo i prostactwo. Ludzie pozbawieni honoru, tacy są dzisiaj na piedestale. No cóż,ryba psuje się od głowy. Od kogo młodzi ludzie mają brać przykład. Widocznie ktoś boi się puszczać w tv tego rodzaju filmy. Poda przykład jedynej sztuki p.t. "Drewniany talerz". Bardzo przejmujący obraz,który daje wiele do myślenia. Pozdrawiam miłośników dobrych,wartościowych filmów.
Zaskakujące jak nasze otoczenie zmieniło się przez 60 lat! W kontraście z askakujące jest też to jak pewne rzeczy nie zmieniają się. Szekspirowskie teksty. Wręcz biblijne. "Kimże bym był bez was?" Epicka prostota. Bohaterowie nie reprezentują indywiduów a ponadczasowe typy ludzi. Idee. Idee, które istnieją jakby ponad nami. Jest to film filozoficzny.
Można narzekać na PRL ale trzeba przyznać, że kinematografię i Aktorów mieliśmy naprawdę na wysokim poziomie. Obecnie prawie same gnioty, tania sensacja - botoxy, kobiety mafii, wszystko marne zrzynki z zachodu. Machanie d... i cyckami, przemoc, co drugie słowo na k... Żadnych pozytywnych wzorców.
Bardo dobrze ujęty problem. To jest wielki problem. Przez takie „wzorce” jak dzisiaj wszystko dookoła chamieje. Jest coraz trudniej i nieprzyjemniej żyć w tym społeczeństwie. Dzicz i walka non stop. Straszne.
*Trudno sie z twoimi slowami nie zgodzic !!!! Masz absolutna racje !! Ja rowniez urodzony i wychowany w PRL-u .... i choc nienawidzilem tego sowieckiego ustrojstwa, to jednak trzeba przyznac ze kultura filmowa (pomimo tych czujnych "patronow" z ulicy Mysiej w Warszawie) kwitla i rozwijala sie w najlepsze. Owszem - opierala sie czasami o te owczesne nasze polskie powojenne PRL-owskie "wzorce". Niemniej jednak byla na najwyzszym poziomie, pomimo tej Zelaznej Kurtyny.* *A dzisiaj to jest produkcja masowa pod tania i niewymagajaca publiczke, w wiekszosci produkcji to filmowa TANDETA, albo anty-polska propaganda opluwajaca nasza Ojczyzne ....* *Reasumujac wszystko obecnie to: >>> syf, kila i ... mogila !!!! :o(*
Było takich bardzo wielu . Zwali się AKTORAMI . Odeszli tam gdzie wszyscy odejdziemy . Ale nie ma co się smucić , są inni , a ponieważ ch..a potrafią to nazywają się dumnie - cwelebryci . Jak odejdą tam gdzie wszyscy to nikt z żalu po nich nawet nie pierdnie !
Swietne kino; z 30-to minutowego filmu mozna byloby nakrecic pelnometrazowy film hollywoodskiej produkcji. Pomimo tego ze chwilami dialogi nie byly najmocniejsza strona tego filmu, to bez watpienia jest godny uwagi. Zakladajac ze budzet i realia tamtych czasow byl maly, oraz ze panowala cenzura, jest to kawalek wspanialego talentu rezyserstwa i aktorstwa.
Takie kino można oglądać codziennie. Przy współczesnym filmowym plastiku o niczym, z nabotoksowanymi celebrytkami (bo trudno nazwać je aktorkami) czy drętwych jak kłoda musiałów, albo pozbawionych minimalnej choćby dykcji Królikowskich (bełkocząc niewyraźnie w każdym „granym” filmie, w życiu swym nigdy nie wypowie przedniojęzykowego L jak aktorzy z tamtych lat i jak tutaj p.Karewicz) to kino z najwyższej półki. I to z czasów tego opluwanego PRL-u. Mega przystojny Emil Karewicz, jego gra wciąga tak bardzo, ze nawet gdyby tu czytał książkę telefoniczną oglądałbym. Żal, ze takiego kina już nikt nie zrobi...
prowincja ,spokoiny styl žycia , kontakty pomiędzy liudžmi , jak to szybko zniklo i tylko pamięč po tym zostala , jednak nie na dlugo moim zdaniem ,czasy czasy ,cicho ,skromnie bez ekscesow ,wszystko pozostaje tam na horyzoncie tuman
Panka karewicz mistrz.. Jak zwykle szyk w grze.. Czyżby dalszą karier tylko zamiast w SD to w Mo.. Życie tynapisalo.. Godny film i ta oprawa muzyczna..
Bo teraz to są nic nie znaczące celebryty, którym się wydaje, ze są przystojni, a tak naprawdę to plastikowe wydmuszki. Był mega przystojnym :) mężczyzną. Nie plastikowym wytworem marketingu
Milicjant pofatygowal się (zapewne ) transportem publicznym i na piechotę na przedmieścia Warszawy, i to w czasach gdy transport publiczny w takie miejsca prawie nie istniał... Tak kiedyś było... Pamiętam te przedmieścia, w tamtych czasach (lata 60 i 70) istniały milicyjne patrole piesze, a dzielnicowego znał niemal każdy mieszkaniec, bo dzielnicowy był prawie codziennie w swoim rejonie - pieszo lub rowerem. Rozmawiał z mieszkańcami, interesowal się tym co się dzieje w jego rejonie. I przestępczość byla znikoma w porównaniu do obecnej. I miejscowy złodziej zwykle nie kradł w swoim rejonie gdzie mieszkał. Tak było mniej więcej aż do lat 80. Później już było tylko gorzej. A dzisiaj ktoś widzial, ktoś zna dzielnicowego? Zaopatrzeni w wypasione radiowozy z przyciemnianymi szybami przemykają tylko po ulicach, i tyle ich widać... Policjanta widać tylko z radarem albo w radiowozie, na ulicy ich nie ma jak dawniej. Tak przekształcono milicję w policję po roku 1989... Jest lepiej?
Sama historia trochę naciągana, ale sfilmowane to jest po mistrzowsku - w zaledwie pół godziny mamy zamkniętą opowieść ze świetnie naszkicowanymi portretami bohaterów. I to wszystko mimo dość leniwej, niespiesznej narracji. Minusami są trochę sztywne monologi głównego bohatera, bardzo literackie. Milicjant z dochodzeniówki jest wzorowany na bohaterach filmów amerykańskich. Śledczy jest pewny siebie, zdecydowany, męski i nic nie może mu przeszkodzić w wykonaniu zadania. Dzisiaj śmiesznie brzmi nazywanie "Synem" niemłodego już kelnera. Ale taka też była literatura Hłaski. Mocna, lecz miejscami pretensjonalna. Jednak Emil Karewicz ma tutaj magnetyczną osobowość, co jest wielką zaletą filmu. Budżet pewnie był niewielki, a mimo to film się udał (dzisiaj mamy głównie odwrotne zjawisko). Takich mieliśmy aktorów w tym "strasznym" PRL-u, robili coś z niczego. Dzięki nim da się oglądać filmy mające po 60 lat. Dziś w zalewie aktorskiego plastiku szukać takich osobowości ze świecą, a dzięki odmóżdżającym serialom polskie aktorstwo cofnęło się do czasów kina przedwojennego. Widać wpływy francuskiego egzystencjalizmu ("ludzki wymiar" bandyty mającego skrupuły moralne), a w warstwie sztuki filmowej - wpływ szkoły polskiej (np. Wajdy). Wielkim plusem jest oddanie warszawskiego folkloru miejskiego, pokazanie wielkomiejskich peryferii, tego świata, który już nie istnieje. Został jeszcze tylko w książkach Marka Nowakowskiego czy Wiecha, piosenkach itp. W krótkim filmie-noweli upchnięto nawet specyficzny język dawnej Warszawy: "z nim klapa", "już dawno marzyłem żeby się z tobą trącić" itd. I jeszcze smaczek: pan milicjant kelner wymienia potencjalne haki na kelnera, który nie będzie współpracował. Wśród nich: "mówienie złych rzeczy o ludziach, o których nie wolno źle mówić". Śmiejcie się z komuny, ale komuna wraca, cenzura i karanie za wolność słowa odżyły na nowo.
Wizerunek,może naiwny,jak inteligentny,spokojny,dobrze wygadany wywiadowca może osiągnąć sukces.Pytanie,czy to wyrachowany sukinsyn, karierowicz, czy traktuje tę robotę jak treser, obłaskawiacz, ,czy też to taki doktor Judym ? Słowem fi do zadumy,bez tak powszechnej przemocy. I ta muzyka nawija, jak włoski makaron na uszy. Podobało się !!!!
Nie widze za nic H. Bogarta grajacego role herr Obersturmfuhrera SS i Policji BRUNERA !!!! To by nigdy nie przeszlo !!!! Nie ma na to najmniejszej szansy !!!!
Wiele już powiedziano w komentarzach na temat tego filmu ale czy ktoś się zgodzi że przedmieścia warszawy poprzez klimatyczną muzykę to niczym południe włoch?
Ja się zgodzę,i nie tylko Włochy,przypomina,ta muzyka,ale i klimat ,,starych przedmieść'' Warszawy...jeden czuje tak,inny inaczej..ale,to,co dla mnie najważniejsze,to gra Karewicza..fenomen..pozdrawiam.
Stare dobre kino na pewno lepsze niż dzisiejsze filmy z hameryki..choć nie mówie bo Gajos Fronczewski ,Pazura ,Linda,oraz inni to aktorzy 1 liga!!kazdy film z nimi jest udany.
Kompletnie nie po drodze mi ze zgłaszanymi zastrzeżeniami. Świetne, męskie kino. Uwagi natury leksykalnej, nawet jeśli do obronienia, bez wpływu na wartość artystyczną. Natomiast uwagi o zestawieniu wielu współczesnych produkcji z tym filmem bardzo trafne. Karewicz- klasa sama w sobie, ale to obraz konsekwentny, oddający ducha Hłaski. Do tego niedostrzegalna w odbiorze maestria aktorska szeregu ról drugoplanowych czy epizodycznych. Właśnie to robi różnicę.
Karewicz ma w/g mnie jedną słabą rolę- w"Alternatywy4". Ten prażanin mu ciut nie wyszedł. Faktem jest,że to aktorski geniusz. I jako słodka menda ze stawki i ta lebiega -ojciec Izy Łęckiej czy posąg pod Grunwaldem. Tu podobnie jak w "Historii współczesnej" obezwładnia urodą. Piękny mężczyzna.
TO NIE JEST MARYMONT-TO TYLKO SŁOWA A OBRAZ JEST Z PORTU PRASKIEGO I WIDAĆ DOMY PRZY ULICY ZAMOJSKIEGO RÓG SIERAKOWSKIEGO . A SCENARIUSZ - MAREK HŁASKO
Taka miniaturka, a jaki przejmujący obraz... Nie na darmo Fellini mówił o polskiej szkole filmowej. Karewicz to aktor światowej klasy, czysta przyjemność go oglądać.
Wydawałoby się, że muzyka Nino Roty jest ściągnięta z Ojca Chrzestnego F.Coppoli. Zwłaszcza te sceny gdy Micheal przyjeżdża na Sycylię i podobnie jak tu błąka się po prowincji. Ale amerykański film nakręcono 10 lat później! Myślę, że Amerykanie mogli się wzorować na tej etiudzie z Karewiczem
ZAMÓWIENIA BYŁY PROSTE=WÓDKA I RADOMSKIE LUB SPORTY!! A TERAZ WÓDKA TAKA A TAK i papierosy,a jakie -grube ,cienkie ,z kulką ,mentolowe ,mocne ,słabe itp. a ja i tak kupuje te z 2 kulkami @@
Scenariusz powstał na podstawie opowiadania Marka Hłaski. Wobec faktu, że film ujrzał światło dzienne już po jego wyjeździe do Paryża, nie ma ani słowa na ten temat w napisach. Wymazany, jak po kolei współpracownicy Stalina, na zdjęciach z wodzem. To takie bolszewickie podejście do kwestii własności intelektualnej, choć już siedem lat po śmierci Stalina.
Podobnie było z czeskim śpiewakiem, Matuszką. Po jego ucieczce do USA, w czołówce serialu "Pod Jednym Dachem" zamiast wcześniejszej piosenki była tylko melodia.
Spoiler* Koleś ucieka z więzienia, zabijając strażnika żeby poleżeć na łóżku i wypić wódkę. Szybko wytropiony przez tajniaka poddaje się bez niczego i na koniec czeka na tego tajniaka grzecznie na łódce paląc papierosa aż tamten sobie nabierze trochę pomidorków od znajomego ogrodnika... XD
Emil Karewicz świetny... ta dykcja... tembr głosu... mimika... tylko tytuł filmu do bani - "Zbieg"...!? - raczej "Pies", bo to skrótowy film o tzw. psychologicznej pracy psa tropiącego z MO...
Dziwny film.Zgadzam sie ze wszystkimi tu uwagami na temat aktorstwa, ,lody Karewicz super,nire do rozpoznania przystojny,ale ta filozofia policyjna....
Dawniej kablowali a teraz korumpują, kradną, oszukują. Korporacje wyzyskują swoich pracowników. Żaden system nie jest doskonały. Takich aktorów jak Emil Karewicz już nie ma. Za to Lewandowscy wyglądają z lodówki.