@@notyourbiz235rzeczywiście Dąbrowski to b. dobry wokalista i świetny perkusista, ale nie komponował arcydzieł, łącznie z całą instrumentacją na orkiestrę symfoniczną, czy jazzową, jak Wodecki. A co do umiejętności wokalnych, to nie ma porównania, bo, jak powiedział np. Krzesimir Dębski - Wodecki umiał wszystko, a Jacek Cygan stwierdził, że nikt nie umiał śpiewać tak , jak On. Grzegorz Turnau napisał w artykule do Tygodnika Powszechnego po śmierci Pana Zbyszka, że Wodecki i Zaucha to dwa największe głosy epoki. Turnau występował razem z Wodeckim w Nieszporach Ludźmierskich J. K. Pawluśkiewicza. Proszę posłuchać jak śpiewa Wodecki pieśń Pyszni się, pyszni, albo Jeruzalem. Albo jego wykonania Arii Torreadora z opery Carmen, czy Amazing Grace. Żaden Dąbrowski, ani inny wokalista tak nie zabrzmi. Spośród kompozycji Wodeckiego warto poznać mniej znane, a genialne utwory, jak Sobą być, Najszczęśliwszy maj, Ciało i mit, Jurata w Deszcz ( te dwa ostatnie z cudownej płyty z 95r), Ballada o Nieznajomych, Wierzymy w sny, Piosenka do kalendarza, Szczęście lubi tłok, a nade wszystko Panny mego dziadka z niesamowitymi wielogłosowymi chórkami Wodeckiego, Czy ty Heleną jesteś - ponad 8 minut jazzowej muzyki ze świetną solówką Wodeckiego na trąbce i jego niezwykłą wokalizą falsetem oraz jeden z utworów z przedstawienia w Teatrze Stu Sonata Belzebuba pt. Hop, szklankę piwa. On napisał muzykę do całego przedstawienia i grał tytułową rolę. Strasznie mi przykro że ludzie w tak niewielkim stopniu znają tę bardziej ambitną stronę twórczości Pana Zbyszka. Znam ponad 200 Jego różnorodnych nagrań i jestem oszołomiona geniuszem tego Artysty.
@@Hannakuc55 Hmmm... można odwrócić pytanie. Kim Pani jest, aby to oceniać. Np. mówi się, że kompozycje Wasowskiego w USA byłyby na poziomie Gershwina. Kto to oceni, jak nie rynek muzyczny i słuchacze. Ale mieszanie Mozarta i Wodeckiego to też przestawianie półek stylów i epok.
@@Hannakuc55 w dziedzinie muzyki rozrywkowej, a właściwie poezji śpiewanej, ze względu na piękno kompozycji, kunszt wokalny i jakość gry na skrzypcach, to jest poziom światowy. Piszę na podstawie opinii muzycznych autorytetów.
Zbyszek Wodecki... jeden z ostatnich prawdziwych artystów. Dziś w busie usłyszałem, jakiej muzyki dziś słuchają... To zwykle roboty, sroboty itd. to nie śpiew. To jakiś ryk.
Po prostu nikogo nie stać, żeby zapłacić za kompozycję osobie z wykształceniem muzycznym i tekściarzowi z prawdziwego zdarzenia. W komunie nikt z pieniędzmi się nie liczył w szczególności dla artystów, którzy byli pupilkami władzy. Kogo dziś stać żeby jako aranż wziąć sobie orkiestrę symfoniczną jak Pan Zbyszek Wodecki?
@@Hannakuc55 akurat Wodecki nie musiał nikomu płacić za kompozycje i aranżacje, bo sam je tworzył. Był lansowany w tamtych czasach, bo był wyjątkowo utalentowany, ale nie zarabiał jak zachodnia gwiazda,czy jak te nasze obecne. Czytałam, że w radiu Wolna Europa mówiono w latach 80tych, iż tak wybitny muzyk jak On nie jest w Polsce wystarczająco wspierany. Teraz wiem, że nagrał dużo więcej piosenek i utworów instrumentalnych,, jazzowych z orkiestrami, niż jest na płytach. One są w archiwach radiowych, niektóre nigdy nie publikowane. Za "komuny" Wodeckiemu wydano tylko dwie płyty długogrające, chociaż nagrał ponad sto utworów. Artyści wcale nie mieli wtedy tak łatwo, a o wydawaniu płyt decydowali państwowi urzędnicy.
To była Izolda smutniejsza od łez Niebieska jak ziemi tło Jeszcze dziś wierny jej jest Nocą mój cichy dom To była Izolda mądrzejsza niż ja Wierniejsza niż noce złe Jak sadów różowa mgła Wiosną mi rozwiała się Lecz został cień i coraz większy liści szum gorliwe sny garbatych drzew, bielonych pni. Nim coraz krótszy będzie każdy dzień i coraz większy naszych gości tłum, do naszych drzwi zastuka ktoś. To może Ty? To może Ty? To była Izolda smutniejsza od łez Niebieska jak ziemi tło Jeszcze dziś wierny jej jest Nocą mój cichy dom To była Izolda mądrzejsza niż ja Wierniejsza niż noce złe Jak sadów różowa mgła Wiosną mi rozwiała się Lecz został cień i coraz większy liści szum gorliwe sny garbatych drzew, bielonych pni. Nim coraz krótszy będzie każdy dzień i coraz większy naszych gości tłum, do naszych drzwi zastuka ktoś. To może Ty? To może Ty?
"Izolda" nigdy nie była moim numerem 1 wśród kompozycji Pana Zbigniewa. Aż do momentu, kiedy usłyszałem tą wersję. Refren miażdży wszystko, nawet "Lubię Wracać Tam, Gdzie Byłem". Czy ktoś wie, dlaczego artysta nie wykonywał już później tej wersji, z tym właśnie absolutnie genialnym, niosącym potężne emocje i siłę refrenem...?
podobno była napisana zbyt wysoko dla solisty :) ja w to nie wierzę, absolutnie! Przecież napisał ją sobie sam Mistrz i pięknie śpiewał. Uwielbiam to lekkie załamanie głosu w refrenie.
Pan Zbyszek bardziej cenił radiową wersję z 77r, jaką nagrał z orkiestrą PR pod dyrekcją Jana Pruszaka, która trwa 5 '27, a solówka na skrzypcach ponad półtorej minuty. Mnie również w przeciwieństwie do większości, bardziej podoba się ta radiowa wersja. Mistrz wiedział, że na festiwalu potrzebny jest popis wokalny, więc przedstawił wersję bardziej spektakularną. Kiedyś opowiedział anegdotę: Zapytano Beethovena Mistrzu dlaczego 5 - ta Symfonia jest bardziej popularna od 7-mej? Odpowiedział : bo 7-ma jest lepsza.
Istnieje wiele takich pereł Pana Zbyszka, ale niestety nie są tak znane, jak ta, nawet osobom ze starszego pokolenia. Warto odkrywać na YouTubie np. utwory z płyty z 95r jak Będzie tak nie raz, Ciało i mit, Kołysanka Chłodnik, Jurata w Deszcz, Okno z widokiem na przeszłość, Cyrk w zimie, albo z płyty z 76r jak Pieśń ciszy, Odjechałaś tak daleko, Kochałem panią kilka chwil, Panny mego dziadka. Są też takie, których nie ma na żadnej płycie, jak Wierzymy w sny, Poważni ludzie, Piosenka do kalendarza, Tylko w kinie i inne. To są wszystko rzeczy niezwykłe, a mało kto je zna.
Całymi latami Izolda to była moja ukochana piosenka Pana Zbyszka, niedoścignione arcydzieło. W ciągu ostatnich lat odkrywam jego twórczość i już nie wiem, które z jego arcydzieł to mój numer jeden. A może Panny mego dziadka, Cyrk W zimie, Zaproszę cię dziś na bal, Kochałem panią kilka chwil, czy Rzuć to wszystko co złe?! Lista jest jeszcze długa i ciągle jestem w szoku, jaki to był geniusz.
Mi Wodecki był bardzo bliski. Mimo, że go nigdy nie znałem. Po prostu tak dużo obejrzałem wywiadów z tym człowiekiem i tak się jakoś do niego przywiązałem, że strasznie mi było smutno jak umarł.
Żyjesz wiecznie w naszych sercach,jedna z wielu piosenek która chwyta za serce,był jenym z niewielu artystów,który z każdą piosenką,trafiał do serc publiczności
Uwielbiam użycie wibraslapu w tej kompozycji. Szkoda, że ta i parę innych Jego przebojów z przełomu lat 70-tych i 80-tych nie doczekała się w swoim czasie wydania na dużej płycie. Poza tym, są dwie (lub więcej) wersje tekstu tej piosenki.
Ooo, nie ma co żałować - P. Zbyszek spędził sobie wtedy spokojny czas przy osobnym stoliku i miał chwilkę dla siebie. Dobrze Pani zrobiła nie podchodząc 🙂❤️
Jako nastolatek grał z kolegami na potańcówkach najpierw na perkusji, kontrabasie, gitarze, potem na trąbce. Już jako solista wiadomo głównie był skrzypkiem, ale przecież grał jeszcze na fortepianie. Są co najmniej trzy utwory, gdzie można usłyszeć jak gra na gitarze akustycznej : Panny mego dziadka, Partyjka, Nauczmy się żyć obok siebie. Czytałam opinię fachowców, że za młodu w grze na skrzypcach osiągnął światowy poziom. Zachwycony nim Kazimierz Kord, gdy Wodecki miał 21 lat, zaprosił Go do Krakowskiej Orkiestry Kameralnej. Do tego kompozytor, aranżer, genialny wokalista, aktor, konferansjer, showman. Włodzimierz Korcz powiedział że drugiego takiego artysty nie było i nie ma we wszechświecie.
Tych perełek znam ponad sto i wiele z nich ozdobionych jest przez Pana Zbyszka cudownymi solówkami na skrzypcach, trąbce, fortepianie, czy nawet gitarze.
Alicja Majewska powiedziała, że Zbyszek był lepszy od Sinatry i Nat King Cole'a razem wziętych. Zgadzam się z nią. Rozumieją to szczególnie osoby wykształcone muzycznie i znające wszystkie dokonania tego Wielkiego Artysty.
Fantastyczna jest ta wersja, szkoda że później Pan Wodecki wykonywał ją z innym refrenem i tekstem - swoją drogą, ciekawe dlaczego? Bardzo dziękuję za publikację nagrania :) Czy wie Pan może czy istnieje studyjne nagranie "Izoldy" z tym tekstem i linią melodyczną refrenu?
Tu współautor książki o Wodeckim - próbowałem ze wszystkich sił ustalić, czemu zmienił, bo też uwielbiam tę wersję. Nikt z żyjących nie pamięta. Rodzina nie pamięta, Terakowski nie żyje, wdowa po nim nie pamięta, panie z Alibabek nie pamiętają. Chyba się nie dowiemy :) i nie znalazłem studyjnej wersji też.
@@balukgada Panie Kamilu, istnieje jeszcze jeden trop - pocztówka dźwiękowa Tonpress R-0770. Teoretycznie tam może być ta wersja, ale ciężko dotrzeć do tej pocztówki albo kogoś kto ją ma. Co do alternatywnego tekstu, może jakimś wytłumaczeniem byłyby osobiste sprawy sercowe (słową różnią się znaczeniem)? Równie dziwne było nagrywanie tych samych melodii z kompletnie innym tekstem - "Szach i mat" (tekst J. Cygana) vs "Zabiorę Cię dziś na bal" (tekst Andrzeja Sikorowskiego, na wielu płytach błędnie przypisany J. Terakowskiemu) oraz druga taka para "Tylko Ty" (Z. Książek) vs "Kawiarniana miłość" (J. Wołek). Pana książka czeka u mnie na półce w kolejce do przeczytania 😊 Pozdrawiam!
@@balukgada Książka jest fantastyczna, jak cenny dokument. Ja ją czytałam już kilka razy i za każdym razem doszukuję się czegoś nowego między wierszami. Gratulacje.
i końcówka tekstu: To była Izolda smutniejsza od łez Niebieska jak ziemi tło Jeszcze dziś wierny jej jest Nocą mój cichy dom To była Izolda, mądrzejsza niż ja, wierniejsza, niż noce złe. Jak sadów różowa mgła - znikła mi pośród drzew, wielkich drzew...
Dla mnie lepsza jest pierwsza wersja od tej festiwalowej, w której zgodzę się, że pan Zbyszek daje spektakularny popis swoich możliwości wokalnych. Wersja wcześniejsza , nagrana w 77 roku w studiu radiowym z orkiestrą Jana Pruszaka muzycznie, aranżacyjnie i pod względem wymowy tekstu, dla mnie jest arcydziełem i jestem pewna, że pan Zbyszek również ją wolał. Dlatego ponownie ją nagrał pod koniec lat 80-tych,tylko krótszą o jedną zwrotkę i tylko te dwie wersje, krótszą ( 3 ' 12) i dłuższą ( 5'27} z pełną solówką na skrzypcach uwiecznił na płytach.
Skuteczną metodą szantażowania artystów w PRL-u były działania wpływające na ich status materialny. Pisarze, poeci, malarze czy muzycy pozostawali w tamtych czasach praktycznie na państwowym garnuszku. Gdy władza uznała, że twórca nie zachowuje się jak należy, to - mówiąc kolokwialnie - dostawał po kieszeni. Jak więc widać, bycie artystą w PRL-u nie składało się z samych przyjemności. Ówcześni twórcy musieli odpowiedzieć sobie na pytanie, czy chcą być posłuszni władzy i korzystać z wynikających stąd profitów, czy też narażać się na szykany i inwigilację. Wybór należał do nich. Na muzyków nakładano zakaz koncertowania lub - w wersji łagodniejszej - zakaz intratnych koncertów zagranicznych. Nie pozwalano wydawać płyt lub poważnie zmniejszano ich nakład, blokowano puszczanie piosnek w radiu i telewizji, zabraniano publikowania wywiadów. W skrajnych przypadkach podpadnięcie władzy oznaczało nie tylko brak środków do życia, ale w ogóle zniknięcie z obiegu publicznego. ("Jak bezpieka inwigilowała artystów w PRL").
Dlaczego dzisiaj się tak nie śpiewa? Po prostu nikogo nie stać, żeby zapłacić za kompozycję osobie z wykształceniem muzycznym i tekściarzowi z prawdziwego zdarzenia. W komunie nikt z pieniędzmi się nie liczył w szczególności dla artystów, którzy byli pupilkami władzy. Kogo dziś stać żeby jako akompaniament wziąć sobie orkiestrę symfoniczną jak Pan Zbyszek Wodecki? W komunie artyści, którym sprzyjała władza, mieli dużą swobodę, której nie mają obecnie artyści związani kontraktami i pracującymi pod presją czasu i budżetu, który musi się spiąć. Dlatego komercja przeważa. Kto dziś odważyłby się wydać taki utwór? W komunie taksty pisali prawdziwi poeci tacy jak Młynarski czy Osiecka a muzykę komponowali prawdziwi kompozytorzy tacy jak Kilar czy Korcz. Teraz "każdy śpiewać może" i śpiewa jak może.
W nowej Polsce po 89 roku PR i TVP stopniowo wycofywała się z obowiązku pełnienia misji, jaką było promowanie najwybitniejszych talentów muzycznych i wokalnych. Za to nie brakowało im kasy na lansowanie przeciętnej, czy wręcz prymitywnej muzyki, jak disco polo i innego badziewia, czym powinny się zajmować komercyjne stacje, czy wytwórnie muzyczne,jeśli już. Czyli nie podobało się pani lansowanie i wspieranie największych talentów za tzw. komuny i umożliwianie im nagrywania pięknej, wartościowej muzyki ku uciesze słuchaczy. Kto broni publicznym i komercyjnym mediom lansowania sztuki wyższej obecnie ? Tak jak mówił Wodecki komercja zabija sztukę, ale to dlatego, że decydenci w tej branży w Polsce wmówili sobie iż na ambitnej, świetnie zagranej muzyce nie da się zarobić. Przeczy temu słynny już projekt, do jakiego namówili Wodeckiego muzycy zespołu Mitch & Mitch i ich płyta pt. 1976 A Space Odyssey - Zbigniew Wodecki with Mitch&Mitch, Orchestra and Choir. Nagrali ją w 2014 roku czasie koncertu live w studiu 2 programu PR odtwarzając nieznaną prawie, debiutancką płytę Wodeckiego z 76 roku, której wtedy nie lansowano prawie w ogóle ( teraz twórcy mają przynajmniej internet). Prawie 3 lata koncertowali i projekt robił furorę i to głównie wśród młodszego pokolenia, które dowiedziało się, że Wodecki to nie tylko Pan od Pszczółki. Utwory od 2015 roku zajmowały pierwsze miejsca na listach przebojów, a w 2016 roku Wodecki odebrał dwa Fryderyki za nią. Dwa koncerty odbyły się nawet w NOSPR z udziałem tej orkiestry. Okazało się, że możliwy jest jednocześnie sukces komercyjny i artystyczny. Jednak to była inicjatywa młodszych o pokolenie muzyków (i ich małej wytwórni Lado ABC, która wydała płytę DVD i CD ), zachwyconych kompozycjami Wodeckiego sprzed 37 lat. Bardzo wiele przepięknych utworów Wodeckiego jest nieznanych, zarówno tych z lat 70tych,80tych,jak i tych nagranych po 89 roku. W 95 roku wydał cudowną płytę z poezją Jana Wołka i mało kto ją zna, bo nigdy tych utworów nigdzie nie grano, ale teraz wszystko można odnaleźć na RU-vid . Proszę pamiętać - różnica w zarobkach obecnych największych" gwiazd", a tych sprzed lat jest gigantyczna, a TVP i PR za Pisu też miały wielką kasę ze skarbu państwa.
@@ewakaczorowska7801 bardzo cenie i szanuje twórczość Zbigniewa Wodeckiego. Musiał jednak współpracować z władzą, żeby śpiewać. Wytwórnie komercyjne w Polsce są zbyt ubogie na to, by być mecenasami sztuki dlatego minimalizują ryzyko porażki. Problem dzis polega na tym jak połączyć mecenat państwowy z ryzykiem korupcji i kumoterstwa.
@@piotrapinski3089 Sprawdziłem, i na 'Alibabkach' jest druga/nowsza wersja tylko w akustycznej aranżacji. Ostatni bastion to dorwać się do pocztówki dźwiękowej.
Ja zachwyciłam się tym utworem w 78r, choć byłam nastolatką uwielbiającą tańczyć do dynamicznej muzyki. Wersja studyjna, którą kocham, istniała już wtedy. Proszę obejrzeć program z 78r pt. Z cyklu kaprysy A.Trzaskowskiego - Zbigniew Wodecki.
p. Zbyszek był z Krakowa, więc taki zaśpiew jest jak najbardziej na miejscu. Potem już go nie było, a szkoda :) Podobnie mówią też poznaniacy, ale to już nie to samo :)