Cześć! Jesteśmy kanałem, który interesuje wszystko związane z filmem i serialem - podłapiecie u nas trochę edukacji filmowej (seria o języku filmu "To tylko film"), usłyszycie autorskie teorie o naszych ulubionych serialach (przede wszystkim: Twin Peaks, Dark, Legion i Gra o Tron), ale przede wszystkim: RECENZUJEMY najnowsze filmy i seriale. Najbardziej interesuje nas kino festiwalowe, niszowe, tzw. ambitne. Dlaczego? Bo warto o nim rozmawiać. Zazwyczaj unikamy kina seryjnego, tzn. kolejnych części i odsłon przygód superbohaterów, bohaterów kina akcji czy horrorów. Nie dlatego, że na takowe nie chodzimy czy nie lubimy, ale uznaliśmy, że akurat recenzje tych filmów są łatwo dostępne i nie potrzeba wrzucać do tego i tak już obszernego wora naszych trzech groszy. Na bieżąco monitorujemy również progres kina polskiego.
Na pewno był to film podczas którego nie dało się oderwać oczu od ekranu. Końcówka poruszyła kilka osób na sali ale przynajmniej dało się odczuć zaangażowanie widowni. Chapeau bas dla twórców i dzięki za świetną recenzję 💘
Bardzo nie polubiłam tego filmu. Chyba, szczególnie po kilkudziesięciu filmach obejrzanych na Nowych Horyzontach, mam już dość obrzydliwości w kinie. Ciągle czytam w różnych recenzjach, że jest to "miłość do kina klasy B". Nigdy nie byłam fanką, więc i ten film to nie moja bajka. Niepotrzebna przemoc, brutalność, a końcówka a'la Hulk żenująca. Miłości tam nie poczułam, spełnienia nie doznałam. I na pewno nie bawiłam się dobrze.
Byłam w sobotę i ojej, ale się wspaniale bawiłam! Jazda bez trzymanki i wielka frajda dla miłośników kina! Ale na seansie mój mąż i ja byliśmy jedynymi widzami na sali. Mieliśmy kino dla siebie ;)
Serwus! Przez ostatni weekend trochę nadrobiłam.Były seanse: Zabierz mnie na księżyc Twister Wredne liściki- miło i tyle. Cóż, ja mam problem z Kierstan ... nie wierzę jej. Z drugiej strony ilekroć dzięki Wam oglądałam coś, co mnie nie ciekawiło byłam pozytywnie zaskoczona.😊
Obejrzałam na otwarciu Nowych Horyzontów i od momentu, kiedy Lou podjechała swoim truckiem pod dom siostry zaczęłam się wypatrywać innych easter eggow że zmierzchu - i ich tam jest mnóstwo! Nawet na samym początku, kiedy Jackie wchodzi do siłowni, a Lou na nią patrzy - to jest odtworzenie sceny ze stołówki. Dla mnie ten film to jest odkupienie Belli Swan I to jest wspaniałe 💗
Na pewno jest to film przemyślany ale ja też czuję że jest zbyt bezpieczny i szczerze często to czuję przy filmach dystrybuowanych przez A24. Ten idzie daleko ale ta dziwność nie wynosi filmu do jakichś ciekawszych sfer. I ta dziwność wydaje mi się trochę chować tą banalność historii i struktury filmu... A poza tym też chyba nie mój gust. Jednak zostaję przy Cronenbergu i Lynchu. Ale myślę że moja opinia może się zmienić przy rewatchu bo Saint Maud była fantastyczna.
O matuchno, ależ wy jesteście marudni! Kolejna osoba trafiła na waszą czarną listę marnego aktorstwa. Tym razem padło na aktora grającego rolę Jacaerysa. W przypadku GoT prowadziliście podobną listę? 🤔 A propos syna Rhaenyry szanowna recenzentka bardzo popłynęła z interpretacją, według mnie chłopak jest zatroskany WYŁĄCZNIE o swoje prawo do tronu i po ludzku zazdrosny o to, że innym trafiają się o wiele potężniejsze smoki niż jemu. Królowa zaś rzeczywiście nie miała i nie ma innych opcji jak tylko skorzystać z usług bękartów. I moim zdaniem słusznie zaczęła olewać radę dzidersów i sama przeszła do działania. Fanatyzm Rhaenyry? To ona wg recenzentki ma argumentować swoje racje niczym współczesna feministka prawiąc o ambicji, którą ma prawo mieć i ją realizować? 🤣 Oczywiście że będzie się powoływać na bogów, przeznaczenie etc bo w uniwersum HOTD tym się tłumaczy swoje prawo do tronu.
Odcinek był zdecydowanie lepszy od większości. Epizod z młodym lordem Tully przypomniał klimaty GoT. Nadal jednak nie widzę tam prawdziwego kandydata na króla. Rhaenyra, która chce rządzić królestwem, a nie bardzo sobie radzi na Smoczej Skale, nie przekonuje mnie do niczego. Podobnie Daemon, którego - być może - młody Tully wyrwał z odrętwienia. Aegon - wprawdzie odważny i sprawczy, ale w głowie mu raczej zemsta niż dobro królestwa. Co do Alicent - nie zgadzam się z oceną, że była żądna władzy. Nadal uważam, że uwikłana w swoją rolę przez ojca i męża, robiła co musiała, żeby uchronić siebie i swoje dzieci od zagłady. Jej życie to ciągły kielich goryczy, który właśnie się przelał. Ona w żadnej sytuacji nie jest w zgodzie z sobą. Być może, paradoksalnie, Aemond zrobił jej przysługę, usuwając ją z rady. Zobaczymy.
Ogromne wrażenie na mnie zrobiło przyzywanie Vermithora przez Rhaenyrę. Pokazała taką siłę smoczego lorda, że aż miałam ciary. Akcent D'Arcy w starovalyriańskim absolutny majstersztyk👌🏻. To "dohaeras!" cud! W tej scenie wierzyłam w prawdziwość tego świata, języka, stworzeń. Swoją drogą Vermithor był samotny, widać lubił poprzebywać ze smoczymi lordami, głaskanie po pysku i valyriańskie kołysanki, nie rozumiem o czym mówiła Rhaenyra, jak określiła go jako najbardziej zajadłego 😂.
Słabo Was się słucha straszna szydera i widać brak wiedzy na temat omawianego świata, bardzo kiepsko na tle konkurencji myślałem ze czegoś fajnego posłucham na ten temat ale wiem żeby już więcej niewchodzić na Wasz kanał.
Moim zdaniem bohaterem odcinka jest młody Lord Tully. Krótka ale wyrazista scena w której wraz ze swą świtą podjeżdża pod Harrenhal jest epicka! Zgarbiony na koniu, ze znudzoną miną, w tle wzniosła i posępna muzyka. Od razu widać, że do zamku przybywa nie byle kto, co udowadnia w kolejnych scenach poskramiając Daemona. Młody, bystry, inteligentny, z honorem i zasadami - myślę że na Żelaznym Tronie poradziłby sobie o wiele lepiej od zagubionej Rhaenyry.
Mnie to jakos ten serial nudzi, az wlaczylam GOT od 1. sezonu i nawet nie ma porownania... Natomiast musze jeszcze raz napisac, ze Marta masz super fryzure :D
Ja was pogodzę..Oboje macie racje! Zabawne jest to że wy w zasadzie mówicie o tym samym. Mianowicie z jednej strony Rheanyry totalnie "olewa" swoją radę, udała się do Kings Landing by "poplotkować" z Alicent (co było bezdennie głupie) Leci bez słowa, spotkać się z nieznanym nowym Jeźdźcem Seasmoke. Nie pyta się nikogo o nic. A z drugiej strony, nie ma żadnej (kompletni nic) interakcji królowej ze Corlysem Velaryonem. Poza (plaskacza w pysk) nie rozmawia z członkami rady. Jeśli ma jakiś pomysł(choćby ten z smoczym nasieniem) nie konsultuje tego z nikim, poza Mysarią. Jej własny syn następca tronu, dowiaduje się "po fakcie" To jest niesamowita jak ci ludzie nie komunikują się między sobą, potem narzekają że nikt ich nie słucha!!
No niestety, Rhaenyra tak postępując nie powinna się dziwić, że cała Czarna Rada i jej syn podkopują jej autorytet, bo sama odcina się od ośrodka władzy - Rady. Wybrała Corlysa na swojego Namiestnika, tylko, że ona z Namiestnikiem się nawet obecnie nie kontaktuje, tylko przesiaduje z jakąś nieznajomą z gminu. Zielonym można sporo zarzucić, ale Aemond jest władcą aktywnym, każdy w Radzie wie, że on jest regentem - dlatego Alicent była pewnym problemem, bo wchodziła w konflikty i podpopywała autorytet czy to Aegona, czy Aemonda. Zresztą - już za młodu Rhaenyra jakoś nie była fanką Małej Rady i uderzała w ojca.
Jej zachowanie wydaje mi się konsekwencją tego, że była zbywana. Wytworzył się w niej mechanizm oblężonej twierdzi i zaczęła działać całkowicie indywidualnie (lub z jedną osobą).
@@franekpp8893 Z serialu fantasy gdzie, to tu to tam snują się smoki, wiwerny i bękarty! Zrobil sie nam, film moralnego niepokoju z podwójnym dnem znaczeniowym, oh my gosh!! 😵💫😵💫
Mnie jakoś w tym sezonie wyjątkowo drażni Jace. Stał się zimny i pozbawiony uczuć. Nie ma tej więzi między nim a matką. Nawet między nim a Baelą nic się nie dzieje chociaż to jego przyszła żona. Poza tym nadmuchany i nafochany wyrzuca Renyrze angażowanie bękartów podczas gdy sam nim jest i dobrze o tym wie.
Moim zdaniem jest to w pełni logiczne, że czuje się urażony decyzją o rozdaniu smoków bękartom - sam nawet to wyjaśnia: traci jedyny punkt, który czynił go Targarienem mimo problematycznego pochodzenia. Teraz bękart z włosami przypominającymi Targarienów dosiądą smoków - Jace będzie wyglądał jak kolejny pospolity bękart dla wielu, gdzie Ulf i Hugh wypadną na większych Targarienów od niego. A jego zachowanie - Jace i Rhaenyra w zasadzie są w konflikcie, Rada Czarnych przypomina targowisko do plotkowania, a nie urząd, gdzie sprawuje się władzę. Syn podważa autorytet matki, matka podważa autorytet syna. Jasne, że będzie zimny, zwłaszcza jak matka pliczkuje go w tym odcinku mocniej od lorda Celtigara. Na dodatek olewa Radę i naradza się z Mysarią, która dla wszystkich wysoko urodzonych jest przygarniętą prostaczką, a nie istotnym ogniwem władzy. Ale zgadzam się z tym, że wgl nie ma tematu narzeczeństwa Jacea i Baely. Sam czasami już o tym zapominam, bo to w tym sezonie jest pominięte, nie widzę ani chemii ani scen z tymi postaciami.
Co do ludzi opiekujących się smokami to nie są znów aż tak starożytni. Wprowadził ich stary król Jaehaerys I Targaryen po jednym bardzo tragicznym i owianym tajemnicą wydarzeniu. Wcześniej smoki były pozostawione same sobie w jamach i niestety młode książątka albo rządni przygód ludzie mogły łatwo do nich wejść i wpaść na jakiś głupi pomysł.
Aktor grający Jacea sprawdziłby się w reklamie, albo grać geja ( w scenie ze Starkiem z Nocnej Straży było takie homo napięcie i chemia, już myślałam że się romans szykuje), tu mi się jakoś nie widzi. Ładny chłopak jak laleczka. Móglby zastąpic Timothee Chalamet w filmie " tamte dni, tamte noce"
Mi też się podobała scena rozmowy Rheanyry z Jace'em i także uważam, że Rheanyra próbując wygrać wojnę w jakiś sposób może się przyczynić do upadku Targarienów i zarzuty syna są jak najbardziej na miejscu (domysły - książek nie czytałam). Pokazano nam w serialu, że Targarienowie traktowani są jak bogowie ze względu na więź ze smokiem, gdy smoka dosiada 'zwykły' człowiek, to trochę pryska czar wyjątkowości tej dynastii. Stąd rozumiem obawy syna królowej, że jego pozycja w tym momencie zmalała (włosów białych nie ma, teraz inne bękarty też mają smoka - czemu więc po śmierci Rheanyry mają słuchać jego?). Dużo widziałam opinii jakoby ta scena pokazywała kompleksy jace'a, trochę może tak, ale są one wg mnie uzasadnione. Może taka opinia wynika z gry aktora (ktoś w omówieniu na yt (nw czy Wy czy na innym kanale) powiedział że każdy kadr z nim wygląda jak reklama balenciagi xD, więc fakt że czasami wychodzi to karykaturalnie). Odcinek bardzo dobry, ale jest mi trochę niewygodnie z tym, że cały sezon jest raczej średni, teraz dwa ostatnie odcinki będą świetne co sprawi, że będę niecierpliwie wyczekiwać kolejnego sezonu. Dają nam teraz na koniec cukierka, ale trochę krótko będzie dane się nim cieszyć. + highlight odcinka - znów Rheanyra pyta 'co mam zrobić' (scena z Jace'em xD)
o balenciadze bylo na bez schematu, właśnie słuchałam tego lajwa xD swoją drogą ciekawe czy Marta i Mateusz by chcieli może dołączyć do takiego strima, ja bym się cieszyła na pewno ale zależy czy oni mają ochote
Zgadzam się odnośnie Jacea, po prostu matka go policzkuje wstawiając na smoczych jeźdźców ludzi, którzy dla wielu przypominają Targarienów bardziej niż on. Odbiera mu legitymizację i przy okazji pewnie też przypomina o tym, że sam jest bękartem - jeżeli bękart może zasiąć na tronie, to co powstrzymuje Ulfa i Hugha przed pretensjami do tronu? Do tej pory bękarty były poza systemem, a Rheanyra znalazła jakiś element hierarchii, gdzie wynosi bękarty do jakiegoś statysu. Po prostu to działa też politycznie na jej niekorzyść, bo wygląda to jak obalanie systemu, nawet tyranię, bo bękarty z najniższego gminu będą mogły terroryzować arystokrację - świecąc przy tym swoim prawdopodobnym pochodzeniem.
@@hephaestion8998 o właśnie, słucham zawsze kilku kanałów po odcinku więc już mi się zlewa co gdzie było mówione. Właśnie na ostatnim lajwie chłopaki mówili że mają plan zrobić większą rozmowę na koniec serialu i zaprosić gości, faktycznie fajnie by to mogło wyjść razem.
Glowny zalozenie horroru - zrealizowane. Jako 30-letnia osoba, ktora jest uodporniona od lat na horrory i malo czego sie boi, mam czasem problemy z zasnieciem, bo moj mozg generuje w ciemnosci w rogu pokoju longlegsa... ❤
Ale w Westeros też nigdy nie było problemu z powierzeniem kobiecie dowodzenia. W chwili, kiedy Raehenyra snuje się po Smoczej Skale, Doliną Arrynów zarządza kuzynka jej matki. W GOT Tayrrelami dowodziła Olena, a Mormontami Lyanna (a wcześniej jej matka). Siedem królestw mialo w historii od groma i trochę regentek. Ten wątek dyskryminacji kobiet jest tak na siłę wciskany w fabułę, że aż się niedobrze robi. W książkach to byl konflikt dwuch silnych kobiet, które miały władzę i wykorzystały ją w najgorszy możliwy sposób.
Im wiekszy smok, tym ma większą bezwładność i wolniej się porusza. Raehenys miala matematyczne szanse, wykorzystując większą zwinność swojego smoka. Tragiczne jest to, że rycerze zielonych wdarli się do Gawroniego Gniazda, przez wyłom w murze, ktory zrobiło padajace ciało Meleys.
Marny ten sezon, to co mówię od 3 odcinka poza jednym który był dobry reszta nijaka, szkoda zmarnowany potencjał na zajebisty sezon, a dostajemy przeciagane i przedłuzane wątki, cliffhangery jak dla idiotów mody na sukces, mierne dialogi, akcja jak na grzybach,no dramat jezeli to ma byc serial na który czekam 2 lata to sorry no XD jedynie zdjecia ujecia sceneria i widoki lokalizacje są mega
Wszyscy rozpaczliwie poszukujemy w tym serialu smaków i aromatów GoT. Nieprzewidywalnego rozwoju sytuacji, zagadek, magii, powolnego odsłaniania przeszłości, która ma wpływ na teraźniejszość, ukrytych początkowo motywacji różnych postaci, które nagle ukazują je w nowym świetle, jak choćby piętnowane królobójstwo Jaime Lannistera, które ostatecznie okazało się czynem wyzwalającym królestwo spod obłąkanej tyranii szalonego króla, co zmusiło widzów do weryfikacji opinii na jego temat. To tylko jeden przykład, a przecież można by ich przytoczyć dziesiątki. Kochaliśmy to: mylić się w swoich ocenach i oczekiwaniach, zgadywać, snuć teorie, odczytywać znaki. Śledzenie historii GoT było jak gra w reversi: odsłonięcie jednego ważnego szczegółu zmieniało wszystko na planszy. Tutaj patrzymy, patrzymy, patrzymy, czekamy, czekamy i... nic. Nie ma zaskakujących zwrotów akcji, ba, w ogóle nie ma akcji, nie obserwujemy rozwoju fascynujących relacji między postaciami (Aria/Ogar, Bienne/Jaime, Tyrion/Tywin Lannister... itd.), nie ma żadnego trickstera (Tyrion!), nie ma soczystych dialogów, cierpko-cynicznych komentarzy, sprowadzających nazbyt patetyczne akcenty na ziemię, humoru rozładowującego napięcie, nie ma wreszcie prawdziwej intrygi, która by dojrzewała z czasem. Nie ma ekscytującej magii, wilkorów, legend Starej Niani. Nie ma sosu dziwnych zjawisk nadprzyrodzonych, który w GoT determinował częściowo rozwój wydarzeń. Nie ma cynicznego Bronna ani patetycznej Brienne. Nie ma szokujących epizodów (w GoT już w pierwszym odcinku otrzymaliśmy mrożącą krew w żyłach scenę ścięcia głowy, niewinnemu w odczuciu widza, uciekinierowi z nocnej straży - w obecności młodych Starków, nie mówiąc o zrzuceniu Brana z okna wieży). W Rodzie Smoka nie mamy reversi, tylko żmudne puzzle, kawałeczki fabuły, które składają się wprawdzie na jakąś całość, ale nie mają dynamiki. Postacie są bezbarwne, nieprzekonujące, nie angażują naszych emocji, a często zwyczajnie nudzą. Jednym słowem: zawiedzione nadzieje fanów Gry o Tron. Na koniec mój komentarz na temat sceny pocałunku Mysarii i Rhaenyry. Kiedy to się stało, pomyślałam: serio? jeszcze tylko tego brakowało! Owszem, zauważyłam w pierwszym sezonie pewien erotyczny podtekst w relacji Rhaenyry i Alicent, bardzo subtelnie zasygnalizowany, więc opcja homoseksualna mnie nie zaskoczyła. Ale nie w takim wydaniu! Wyjaśnienia, że dwie zagubione i bezradne kobiety - ofiary losu, znalazłszy w sobie oparcie, kończą wylewanie żalów w stylu me too namiętnym pocałunkiem, kompletnie do mnie nie przemawia! Jakie one zagubione? Jedna - królowa, zdeterminowana walczyć o koronę, gotowa poświęcić wszystko, żeby zasiąść na tronie. Druga: właścicielka burdelu, kochanka Daemona, z którym przez jakiś czas przebywa na Smoczej Skale, ta, która nie zawahała się ukrywać królewskiego syna, unikającego koronacji, po czym nie miała oporów, aby zdradzić jego kryjówkę poszukującym go bliźniakom. I w dodatku szefowa siatki szpiegowskiej, którą obecnie angażuje w interesy Rhaenyry. Czy to jest życiorys biednego niewiniątka? No, ludzie, jaka ona zagubiona? Ja tu widzę cwaną babkę, która robi, co może, żeby wywalczyć sobie wysoką pozycję na dworze i sterować królową. Jej wyznania, że będzie służyć Rhaenyrze, bo ta puściła ją wolno (a wcale nie musiała), zalatują tanią tandetą. A królowa, która wiedząc doskonale, kim jest Mysaria, nagle znajduje w niej powiernicę i darzy ją pełnym zaufaniem (choć kontekst błaga o nieufność!), a w końcu dopuszcza do zaawansowanej intymności - czy jest ta królowa choć trochę przekonująca? Dla mnie wcale. Więc ta cała intymność jest dla mnie sztuczna, niewiarygodna, żenująca. Bardziej bym uwierzyła, że obie panie kręci świadomość, że miały tego samego kochanka. Przynajmniej nie musiałyby wtedy być żałosnymi ofiarami, tylko w pełni świadomymi swojej seksualności, dojrzałymi kobietami, które mają apetyt na taką przygodę. Czy to nie byłoby ciekawsze i bardziej adekwatne do ich doświadczenia i pozycji? Uff, ależ się rozgadałam :) Pozdrawiam tego, kto doczyta do końca :)))
Bardzo trafnie opisane. W pełni się zgadzam, niestety. Oczekiwania były duże, a poza odcinkiem 4 (który też nie był jakiś wybitny) sezon mocno rozczarowuje.
Brat(Jaime) zaliczający siostrę(Cercei) na balkonie lub gwałcący ją przy grobie bodajże jednego z ich dzieci-luzik. Bratanek(Jon Snow) posuwający swą ciotkę(Dankę)-luzik i jakie to romantyczne, u Targaryenów w zasadzie to normalne. To samo z wujaszkiem (Daemonem) baraszkującym z bratanicą(Rhaenyrą) podczas ich nocy poślubnej.No i wreszcie fantazje/zwidy erotyczne syna(Deamona) na temat własnej matki-no trochę, żeśmy pokręcili noskiem, ale w sumie przeszliśmy nad tym do porządku dziennego. Jednak gdy Rhaenyra całuje Mysarię(one jeszcze ze sobą nie spały i wątpię by w tym serialu uraczono nas sceną ich seksu) to jest to „źle rozumiany feminizm, który mógł stworzyć tylko mężczyzna jako swój mokry sen”. Kto by pomyślał, aby dwóm silnym kobietom zdarzyła się wzajemna fascynacja o podłożu erotycznym?! Najwyraźniej pan recenzent nie jest w stanie tego ogarnąć .To przecież niemożliwe. Brat z siostrą, bratanek z ciotką, wujek z bratanicą, syn z matką jest ok. Ale królowa z własną doradczynią-niedopuszczalne! Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że dla szanownego recenzenta wszystko jest dopuszczalne dopóki jest hetero! Niczym typowy Januszek:"Mnie tam zasadniczo elgiebety nie przeszkadzają tylko niech mi ich nie pokazują w telewizorach!" W tym kontekście taka spontaniczna reakcja jest bardziej wiarygodna niż ustawka przy recenzowaniu tzw gejowskiego kina, które od czasu do czasu zawita na waszym kanale. Że to zawsze tylko wątki homo choćby najdrobniejsze muszą mieć szczególne umocowanie w fabule. Analogiczny wątek hetero nawet jeśli jest kompletnie zbędny i wyciągnięty z dudy to może wszyscy na nim ziewają, ale nie wywołuje takich emocji, nikt się nad tym nie rozwodzi i nie wywołuje goownoburzy. PS Dobrze rozumiany feminizm i dobre watki feministyczne w tym serialu to łopatologicznie przedstawiana mizoginia i seksizm oraz okrutne i momentami wręcz obrzydliwe sceny porodów, szczególnie te które kończą się zgonem. To jest dobrze rozumiany feminizm wg waszej dwójki. Nie tam jakieś dwie całujące się baby. Szanowny recenzent jest chyba ślepy skoro go to zaskoczyło! Od ich pierwszego spotkania to wisiało w powietrzu. Ukradkowe mierzenie wzrokiem , mimowolne zapatrzenia etc Ponadto już po pierwszym sezonie( a może nawet w trakcie) twórcy tego serialu sugerowali, że to co łączyło Rhaenyrę z Alicent wykraczało poza więź przyjacielską, zatem to, co stało się w szóstym odcinku było tylko potwierdzeniem biseksualnych preferencji królowej.
Najlepszą sceną była ta z Alicent i jej bratem. Widać jak niesamowicie pragnie rozgrzeszenia, chce odpowiedzi czy jest winna, jednocześnie reflektując nad własnym życiem i nad tym co doprowadziło ją do miejsca w którym się znajduje. I po części odnajduje małe, słodko gorzkie uspokojenie w wieści o dobrym Daeronie.
Zgadzam się w 99% z Wami. Dzięki za rzucenie spojrzenia na to, że to ród niemal boski i Renira powinna być traktowana na równi z pozostałymi. Tymczasem pomiatają nią jakby znalazła się w tym miejscu przez przypadek. Ona zaczyna być irytująca. Wszystkie postacie zaczynają mnie tak irytować, że zaczynam tęsknić za hasłem "Wszyscy muszą umrzeć". To byłoby najlepsze dla serialu! Natomiast scena z nieudaną próbą oswojenia smoka dla mnie była komiczna. Nie mogłem oderwać wzroku od tych 2 rycerzy trzymających te patyki w rękach. Kije niby wielkie, grube - ale co z tego? Przy smoku wyglądało to jakby chcieli mu wydłubać coś z między zębów.
Poszedł Sapochnik, to i serial poszedł. Po odcinkach GOT (Hardhome, Battle of The Bastards) można było sądzić, że Sapochnik sobie świetnie radzi z widowiskowością i akcją na ekranie. W pierwszym sezonie Rodu Smoka okazało się, że świetnie też radzi sobie w bardziej teatralnej konwencji rozmów w komnatach, na przestrzeni kilkudziesięciu lat. Nadał serialowi oryginalny sznyt (praca kamery, kolorystyka). Było może parę głupotek, ale śledziło się to z zainteresowaniem, bo klimat i epickość się sączyły z ekranu (no i - Viserys the best!). W drugim sezonie mało z tego zostało.
Zgadzam w 100% tak nie wykorzystany potencjał, ten bękart mógł przecież dosłowanie odegrać scene z jak wytresować smoka i by było bardziej wiarygodnie!! że ten smok gdzies sobie pił, odpoczywał, a ten Adam (chyba) podchodzi i go ujarzmia tak Aeamond... No ale to smoki to takie duże pieski
Chyba generalnie motywem przewodnim tego odcinka może być prośba o pomoc, rhaenyra ma pomoc od mysarii, daemon od tej wiedźmy, ludzie w kings landing od czarnych, aemond od ottona, król viserys od daemona (w wizjach - kiedy chciał żeby ten go pocieszył po śmierci żony)
Między Mysarią a Rhaenyrą nie było żadnej chemii, zero. Ten pocałunek był , przepraszam, ale z du**, brak podbudowy. Lubię słuchać Pana Mateusza bo jest słusznie krytyczny, a pani Marta jest za to piękna:)
"Lubię słuchać Pana Mateusza bo jest słusznie krytyczny" Taaa, niczym typowy Januszek:"Mnie tam zasadniczo elgiebety nie przeszkadzają tylko niech mi ich nie pokazują w telewizorach!" W tym kontekście taka spontaniczna reakcja jest bardziej wiarygodna niż ustawka przy recenzowaniu tzw gejowskiego kina, które od czasu do czasu pojawia się na tym kanale. Że to zawsze tylko wątki homo choćby najdrobniejsze muszą mieć szczególne umocowanie w fabule. Analogiczny wątek hetero nawet jeśli jest kompletnie zbędny i wyciągnięty z dudy to może wszyscy na nim ziewają, ale nie budzi takich emocji, nikt się nad tym nie rozwodzi i nie wywołuje goownoburzy. Nie było podbudowy?Ależ była! Ukradkowe wzajemne mierzenie wzrokiem, mimowolne zapatrzenia. A przede wszystkim tłumaczenie przez samych twórców w pierwszym sezonie, że relacja między Rhaenyrą a Alicent wykraczała poza czysta przyjaźń. Zatem Rhaenyra ma preferencje biseksualne. A że jest bardziej od Alicent wyzwolona to pocałowała kobietę i tyle. W GoT i HOTD pokazywano nam seks sióstr z braćmi(nie tylko ze smoczego rodu), ciotki z bratankiem, wujka z bratanicą, a nawet matki z synem(jako fantazja tego drugiego), ale to jeden pocałunek 2 kobiet wywołuje zniesmaczenie. Kuriozalne.
@@PatScorovitzwidzę, że Cię zdenerwowałem moją opinią. Przykro mi. Ale nie powinieneś się przejmować i czerpać przyjemność z własnego pozytywnego odbioru tej sceny!
@@fantasiazplatkami A mnie o Twoje stwierdzenie"brak podbudowy" Mysaria uratowała życie Rhaenyrze, jako jedyna ją realnie wspiera i jako jedyna widzi w niej królową. Nawet jej syn widzi w niej tylko matronę w koronie, już nie wspominając o jej psychopatycznym mężulku, którego się boi, czy o leśnych dziadach z rady, którzy ją lekceważą. Jeśli to nie jest odpowiednia podbudowa(oprócz dla mnie ewidentnego pociągu Reni do swej doradczyni) to nie wiem co jeszcze Mysaria musiałaby zrobić, by "zasłużyć" na buziaka od królowej...
@@DrugiSeans Po pierwsze rozmawiasz z kobietą. No dobra, tego mogłeś nie wiedzieć. GoT i HOTD to osobliwe opowieści o żądzy władzy wymagające od widza szczególnych sadomasochistycznych upodobań, ale to także opowieść o przeróżnych wariantach kazirodztwa-wybija się ono na plan pierwszy. Bo w GoT najważniejsze związki to związek Danki i Jona oraz Cercei i Jaimiego, zaś w HOTD mamy cały ród,który na takich związkach się opiera. Widzieliśmy już w tych seriach wiele różnych nawet okrutnych scen seksu, gwałtów. A ty biadolisz z powodu jednego całusa dwóch babek. Żeby tego było mało robisz miniwykład z feminizmu. Dobry feminizm to kobieta konająca w męczarniach, której wyrywa się z łona martwe dziecko, zły feminizm to "lesbijski buziak". Dobry feminizm to milczące cierpiętnictwo, zły feminizm to świadome artykułowanie ewidentnych upokorzeń. Ciekawe czy do tej pory wywalczyłybyśmy sobie jakiekolwiek prawa,np dostęp do wyższych uczelni, gdyby nasze przodkinie zatrzymały się na tej pierwszej akceptowanej przez Ciebie postawie. Naprawdę nie zauważasz jaki jesteś w tym śmieszny?
Myślę że wątek rhenyry jest świetnym przykładem na to że nieważne jak obiektywnie zajebisty sam jesteś, jak nie masz przy sobie ludzi którzy cię wspierają, to chuja możesz, nie będziesz w siebie wierzyć, bo człowiek to istota społeczna