Videoblog opowiadający o moich, doświadczeniach i wieloletniej praktyce związanej z Permakulturą - projektowaniem w zgodzie z Naturą. Kiedy mając 13 lat, po raz pierwszy usłyszałem ten termin, wydał mi się bardzo dziwny, zabawny, ale też intrygujący zarazem. Początkowy sceptycyzm przerodził się w chęć zweryfikowania podstawowych założeń Permakultury: dbałości o ziemię; dbałości o ludzi; dzielenie się nadmiarem. Wnikliwe obserwacje, testy i eksperymenty dają mi obecnie przekonanie, że Permakultura jest nie tylko systemem projektowania zrównoważonych, ekologicznych siedzib ludzkich działających w zgodzie z Naturą. Jest to sprawdzona, alternatywna ścieżka rozwoju naszej cywilizacji, którą z czystym sumieniem mogę polecić każdemu. Stała się dla mnie naczelną filozofią i pasją, nadaje głębszy sens mojemu istnieniu. Jest niewątpliwie, najbardziej ekscytującą przygodą w moim życiu. Jeżeli chcecie, podzielę się z wami, swoimi doświadczeniami jakie gromadzę od blisko 20 lat.
Dodam od siebie, że poprzez klepanie stal zmienia strukturę, staje się twardsza, zastępuje w pewnym sensie hartowanie. Polecam wszystkim też klepanie noży do kosiarek, zamiast szlifowania kontówkami zdzierającymi warstwę fabrycznego powierzchniowego hartowania.
Opiekuję się kilkoma polami wierzby wiciowej. Różnica temperatury w łanie i na zewnątrz jest bardzo mocno odczuwalna. Nigdy tego nie mierzyłem ale to może być i z 10 stopni.
Motyka Graca Dziabka co kraj to obyczaj Tak robiła stara szkołą chodzi żeby zageścić materiał i wyciąć samo ostrze i żądło ostrza coś podobnie jak w kosie
W proporcji 1:50 to tych składników pokarmowych tam prawie nie będzie. Bez przesady, gnojówki nie są aż mocno stężonymi nawozami skoro podlewając pomidory czystą bez rozcieńczania dobrze rosną. Jeśli dane z internetu nie kłamią to w przeliczeniu 1l gnojówki z pokrzyw zawiera 50mg N a zalecane stężenie N w pożywce do fertygacji pomidora oscyluje w okolicy 120mg N / l roztworu do fertyfacji.
Ja tą gnojówki stosuję nie tylko pod pomidory. Pomidory mają akurat wysoką tolerancję na azot, ale w wyniku fermentacji beztlenowej powstają też inne związki poza azotanami, stąd dla pewności zalecam takie proporcje. Ale każdy, na własną odpowiedzialność może sobie robić co tam chce. Chodzi też o to, że przy większych dawkach rośliny pięknie idą w zieloną biomasę, ale nie zawiązują później tak dobrze owoców, więc znów powód, aby gnojówkę dawać bardziej rozcieńczoną.
Nie tylko woda ale bio masa powstała z fermentującej gnojówki to świetny ale i długotrwale działający nawóz. Po kilku dniach fermentacji gnojówka śmierdzi dokładnie tak jak kurzy obornik, bo w sumie składa się z tego samego, a w jej rozkładzie brały udział bakterie identyczne z tymi w jelitach. Na czym polega fenomen nawozu opartego na gnojówce, oborniku czy kompoście ? Bakterie rozkładające biomasę nie mają żołądka jak kręgowce więc trawienie musi się odbywać poza bakterią. W tym celu bakteria wydziela na zewnątrz enzymy trawienne (stąd smród), które rozpuszczają biomasę ALE również minerały uwięzione w ziemi. Bo bakterie same w sobie nie stanowią dla korzeni roślin jakiegoś pożywienia, po prostu bakterie uwalniają minerały z biomasy, dokładnie tak jak w ludzkich jelitach. Jest kilka zasad do stworzenia idealnych warunków do rozkładu oraz wysokiej zawartości minerałów w gnojówce. Tak jak w jelitach, stwórz środowisko mokre, ciemne, najlepiej ciepłe (choćby pojemnik ogrzewany promieniami słonecznymi), daj pokarm czyli KAŻDĄ rozdrobnioną biomasę poczynając od chwatów, odpadków z kuchni, również zwierzęcych (poza kośćmi). Dosyp troszkę ziemi i piasku, by enzymy bakterii uwalniały z nich minerały. Wymieszaj i poczekaj z tydzień, dwa. Jak aplikować do ziemi ? Jeśli wrzucisz to na korzeń to możesz poparzyć roślinę, gdyż odczyn jest na pewno bardzo kwaśny. Dlatego ja jeśli na przykład sadzę powiedzmy pomidory, dynie, ogórki z rozsady, to wpierw wykopuje głębszy dołek, rozprowadzam trochę tej gnojówki, następnie przykrywam warstwą ziemi około 2cm i lekko ją ubijam, aby odizolować na tym etapie korzeń od gnojówki. Następnie posypuję troszeczkę rozdrobnionymi kurzymi skorupkami (wapń bardzo ważny dla wielu roślin jak pomidor, papryka, itp) i kładę na to wyjętą z doniczki flancę. Głębokość dołka powinna być taka by jeszcze lekko przykryć łodygę u podstawy. Roślina za pewne po tygodniu albo dwóch dojdzie korzeniami do gnojówki, ale zrobi to sama w skali odpowiedniej dla siebie. O klasie ziemi decyduje jaką ma zawartość próchnicy w sobie. Próchnica (humus) to suma rozłożonej materii organicznej w glebie. Aby mieć dużo próchnicy musisz dać 'papu' ziemi. Nigdy nie wyrzucaj wszelkich odpadków organicznych, lepiej nakarm nimi ziemie, po kilku latach będziesz miał ziemie bardziej czarną niż najlepsze ukraińskie czarnoziemy, ze znacznie większą zawartością próchnicy. Dobrze jest pomóc ziemi w procesie rozkładu stosując jakąś ściółkę, która zatrzyma wilgoć, jednocześnie zaciemi i zatrzyma wzrost chwatów, a czasem sama jest również biomasą (np sucha trawa, zrębki drewna, itp.)
Też tak robię, i rozcieńczam 2 litry w 8 litrach wody i szczerze mówiąc nie ma efektu wow :) Nie robiłem testu że jedno podlewam a drugie nie więc nie mogę stwierdzić na pewno że nie działa, ale no szału nie ma u mnie.
Poza tym, przy takim rozcieńczeniu nadal widać świetne rezultaty, a gnojówki wystarcza na większą powierzchnię. Natomiast w przypadku gnojówki z pokrzywy to zależy czy stosujemy ją jako oprysk do zwalczania np. mszycy, czy jako źródło azotu i składników mineralnych. Może też zrobię o tym odcinek :)
Od dwóch sezonów robię gnojówki mieszane z tego, co mam na działce, ale stawiam je na Słońcu i przykrywam firanką, by żadne stworzonko nie zechciało się w niej wykąpać. Jedno pytanie Panie Łukaszu - dlaczego fermentacja beztlenowa jest lepsza ?
Nie jest lepsza, ani gorsza, na pewno w warunkach beztlenowych zgromadzona materia organiczna ulega szybciej rozkładowi i uwalnia zamknięte w niej związki mineralne. Większość mikroorganizmów beztlenowych i tak obumiera w wierzchniej warstwie gleby, gdzie dominują warunki tlenowe.
W jednym z wcześniej opublikowanych filmów pokazuję, jak zrobić ekstrakt kompostowy, który przygotowuję z pomocą napowietrzania, więc mamy tu do czynienia z procesem tlenowym.
No w sumie można, ale nie wyobrażam sobie tego hałasu kompresora przez 24 h napowietrzania. No i trzeba się liczyć ze znacznie większym zużyciem energii, a wtedy cała zabawa staje się nieopłacalna ekonomicznie.
Chciałbym ostrzec przed stosowaniem obornika końskiego , mimo niesamowitych zalet ma jedną podstawową wadę , ściągnie do naszego ogrodu wszystkie turkocie podjadki z okolicy , no chyba ze chcemy mieć hodowlę turkocia Pozdrawiam 👍
Jak się dobrze przekompostuje koński obornik "na gorąco" to nie ma problemu z turkuciem podjadkiem. Koński obornik stosuję u siebie od lat, właśnie taką metodą.
A czy robił Pan badania gleby? Jeżeli tak, to zapraszam z wynikami na konsultacje on-line, pomogę dobrać konkretne odmiany i dam dalsze wskazówki uprawy drzew owocowych. Info na temat konsultacji jest na mojej stronie: lukasznowacki.pl/konsultacje-online/ A tak ogólnie temat ujmując to polecam stare odmiany szczepione na silnie rosnących podkładkach.
Wschodnia część Polski Centralnej, obszar obrzeża antykliny inowłodzkiej na Wysoczyźnie Rawskiej, między Tomaszowem Mazowieckim a Nowym Miastem nad Pilicą :)
Oczywiście, że tak. Proszę tylko pamiętać, że warzywa sadzimy w takim przypadku najlepiej z rozsady i sadzimy je do gleby pod ściółką, a nie w ściółkę.
Popatrzyłem na ceny... ciagnik, przyczepka, wozek, do tego obciążniki, aerator, pług, glebogryzarka. Kwota 25 tysięcy przy mocnej złotówce to na kieszeń Polaka chyba slabo. Wygląda ok, ma kilka bajerów. Lubię Czechów. Mam wielu znajomych pod Opavą ale cena...
No oczywiście, że to kosztuje. Ale proszę mi pokazać lepszą alternatywę z tak bogatym osprzętem i funkcjonalnością. Nie wszystkie akcesoria trzeba kupować od razu. Wszystko zależy od potrzeb i prac jakie są do wykonania w gospodarstwie.
To po prostu troszkę szybciej idąca historia. Setki lat temu nasi przodkowie uprawiali pole ręcznie a później konno czy wołem. Później powstały silniki a więc ciągniki stacjonarne i wreszcie ciągniki. Początkowo ciągnęły pług jednoskibowy a teraz mamy ciągniki wieloskibowe, siewniki, kombajny, prasy. Powiedzcie czym różni się to gospodarstwo permakulturowe od obecnych wielohektarowych poza użyciem chemikaliów, które choć zwiększają plon to jednak często są trucizną? Czy gdyby bez chemikaliów uprawiać większe pole większym ciągnikiem to będzie ekologicznie czy nie? Rozumiem większą podatność na choroby większych skupisk roślin i większe koszty maszyn oraz większe straty w wypadku niepogody lub innego kataklizmu ale różnica jest tylko w tej chemii ;)
Istotne jest to do czego się takiego sprzętu używa. U mnie nie zobaczysz zaoranych po horyzont pól. Pług wykorzystuję głównie do tworzenia rowów konturowych. Czasami jak przejmuję nowy kawałek gruntu i trzeba zremineralizować glebę i wbudować większe ilości materii organicznej, żeby wystartować procesy biologiczne w glebie np. przyoranie kompostu z biowęglem, ale nic poza tym. I to właśnie robi kolosalną różnicę.
Przez krótki czas nie przeszkadza, ale zawsze warto zostawić dystans od pnia. Na filmie tego nie widać, ale przy kolejnych pracach pielęgnacyjnych związanych ze zrębkowaniem zostało to wykonane i tak też robię przy każdym drzewie.
Najlepiej kupić gotową mieszankę ziołową CARDIOSAN, w jej składzie jest ziele żarnowca. Ale stosuje się go u osób starszych cierpiących na niemiarowość, kołatanie serca i przy skłonnościach do obrzęków. Niekiedy siarczan sparteiny (sparteina to główny alkaloid zawarty w zielu żarnowca), wykorzystywany był w położnictwie (nie wiem jak jest obecnie) dla zainicjowania porodu, ponieważ wzmaga amplitudę skórczów macicy. Nie jest to zioło, które można sobie od tak stosować, więc odradzam samodzielne przyjmowanie, zwłaszcza przy braku wiedzy w tym temacie, bo można sobie bardzo zaszkodzić. Najlepiej konsultować takie tematy z wykwalifikowanym zielarzem lub lekarzem, który posiada odpowiednią wiedzę.