Ja na Kubie pierwszy raz byłem dopiero w 1996 mam więc nieco inne doświadczenie. Ostatnio 2 tygodnie temu. W sumie 9 razy: 2 w Varadero z wyjazdami do Hawany i 7 razy w pobliżu Holguin z wycieczkami do Holguin i Santiago de Cuba a także zwiedzaniem okolic: Guardalavaca, Melilla, Rafael Freyre, Fray Benito. Lot z Kanady nie jest obecnie ryzykowny. I dzisiaj koszul się nie sprzedaje, tylko rozdaje. Także inne ubrania, kosmetyki i… długopisy. Kiedy słyszą, ze jesteśmy Polakami wołają: Polonia długopis! W ciagu ostatnich 16 miesięcy byliśmy 3 razy, także w sporym gronie rodzinnym i pomimo niskiego limitu bagażu zostawiliśmy ponad 120 kg i 200 długopisów. W ciagu 27 lat bieda się powiększyła ale przybyło trochę wolności. Mogą prywatnie sprzedawać owoce i pamiątki, oferować przejazdy dorożka czy taksówką. Czasem także mini-ZOO na swoim podwórku. Kiedyś nie mogli wchodzić na plaże, gdzie byli turyści a teraz mogą wchodzić także do hotelu i restauracji. Kubańczycy są biedni ale życzliwi i znoszą te trudne warunki życia z godnością.
miałem kurs językowy w szkole języków i facet mówił że bardziej kładzie nacisk aby rozmawiać , rozmawiać ze sobą po Angielsku, żeby te konwersacje były i używac tego języka
Wspomiane nazwy (...tenango) nie pochodza z jezyka Majów, a z jezyka nahuatl, którym poslugiwali sie Tlaxcaltecowie, których Hiszpanie zabrali ze soba do Guatemali, jako przewodników. Tlaxcaltecas nadali miejscowosciom swoje nazwy, jako ze oryginalnych (majowskich) nie znali.
Mnie podoba się bardzo Kolumbia i Panama. W Kolumbii byłem już siedem razy, a w Panamie cztery. Dwunastego Sierpnia wróciłem właśnie z Panamy, po dziewięcio dniowym pobycie. W Listopadzie lecę na Kubę z narzeczoną Kolumbijką i znajomymi na moje zaręczyny. Siedem osób w sumie. Po zaręczynach lecimy do Medellin in Barranquilla w Kolumbii i ostatecznie Ciudad de Panama w Panamie. Bardzo lubię Amerykę łacińską.
Gdybyś ty był taki mądry jak Pan Cejrowski "głupi", to byłbyś milionerem i zamiast ma utrzymaniu matki, spędzałbyś tak jak on i ja wakacje na kataibach, ty lewacki bydlku.
Ja też mówię biegle po amerykńsku (angielski) i po kolumbijsku (hiszpański). Angielski poznałem mieszkając 30 lat w Kanadzie, a hiszpański poznałem przez Skype rozmawiając z poznaną Kolumbijką na internecie, oraz w siedmiu podróżach do Kolumbii i czterech do Panamy. Teraz codziennie rozmawiam po hiszpańsku przez Whatsup z moją nową narzeczoną Kolumbijką mieszkającą na stałe w Panamie. Dobrze jest znać języki obce. Można zaznać dzięki temu wiele przyjemności.