Na naszym kanale zobaczysz filmy o Twoich ulubionych artystach - głównie ze świata muzyki rockowej i metalowej. Historie, wywiady, ciekawostki, newsy i dużo więcej. Subskrybuj, żeby być na bieżąco!
Wszystko fajnie, ale ktoś zapomniał, że album Coven nigdy nie ukazał się poza USA i Kanadą. Utwor nie był też singlem. Z tego co wiem Coven niegrał też poza USA w 69. Od debiutu Coven do pierwszego koncertu pod nazwa Black Sabbath upłyneły jakieś dwa miesiące, a utwor BS i zmiana nazwy nastąpiła wcześniej. Jedyne co łączy BS z Coven to, to że należeli do jednej wytwórni (ale innych odziałów) i to wytwórnia narzuciła "satanistyczny" wygląd pierwszej płyty BS. Wystarczy poczytać teksty Butlera by się przekonać, że BS to nie Black Widow. Jak widać amerykanie mają kompleksy i ból dupy, choć z drugiej strony aferka mogła być zagraniem marketingowym Jinx by spić trochę śmietanki z sławy BS. Dlatego odłożyłem książkę "Ciężar przeznaczenia" na półkę po pierwszym rozdziale...
Warto wspomnieć że poza Black Sabbath równiez zespół Budgie mial kolosalny wplyw np. na Metallike i Iron Maiden. Wystarczyłoby że Iron Maiden nagrałoby tylko 2 covery: Paranoid i Napoleon Bona part 2 i wszystko stało by sie jasne ;)
nie popadajmy w paranoję 😆przed Iron Maiden (tym który wszyscy znamy) też istniał zespół o tej samej nazwie (koniec lat 60-tych) ale grał zupełnie inną muzykę... ...i to się głównie powinno liczyć w odbiorze danej grupy
Oczywiście nie mam takiej wiedzy jak autor wspomnianej książki, ale jestem prawie pewny, że Black Sabbath nie znało zespołu Coven. Kompletnie nigdzie nie ma o tym żadnej wzmianki. Jak wspominał Geezer Butler tytuł został zaczerpnięty z horroru. Jedynie co czytałem, to jest jeden zespół, który jest wspominany jako prekursor heavy metalu. Jest to amerykański Bluecheer pochodzący z San Francisco, który wydał swoją pierwszą płytę w 1968 zwaną Vincebus Eruptum
Black Sabbath nie stworzyli heavy metal. Tylko amerykański zespół Blue Cheer, który dzięki swojemu pierwszemu albumowi nagrywanego w 1967 roku stworzyli heavy metal. W porównaniu z Black Sabbath jest dwa lata różnicy. Black Sabbath nagrywali swój pierwszy album w 1969 roku. Więc, aż dwa lata różnicy pomiędzy pierwszym albumem Blue Cheer a Black Sabbath. Jak ktoś nie wierzy, to niech se sprawdzi w wikipedii.
Tu bym polemizował. Outsideinside to typowy hard rock tak samo Blue Cheer i New! Improwed. A Vingebus różni się głównie od tych w/w albumów głównie brudniejszym brzmieniem.
Cóż za wspaniałe odkrycie. ♥ Nie jestem pierwszy, który zmuszony jest przyznać, że Coven brzmi jak Jefferson Airplane ale z fiksacją na punkcie Szatana. Dzięki!
Powiedziałbym, że Led Zeppelin był prekursorem metalu! Jednak chyba nie ma jednego takiego. Ozzy robi wrażenie człowieka niedorobionego ale honor trzeba mu oddać, ma chłop głos! Ten serial Rodzina Osbourne'ów był dla debili!
Jak przystało na prekursorów to nieco słabo brzmi na tle iron Maiden gnr ac dc czy metaica No ale oni są jak Apple pierwsi stworzyli metal tak jak Apple smartfon
Black Sabbath porównujesz do Iron Maiden, AC/DC i Metallica, chłopie to jak porównać porcelanę z Miśni do glinianego garnka kupionego na targu w XVIII wieku
Ta afera nie sprawi że Foo Fighters zakończą działalność. Prawdziwi fani zostaną a jest ich na tyle by spokojnie nadal wypełniać stadiony. Także póki im sie chce a z tego co Dave mówił nawet na ostatnim koncercie w Polsce, wciąż kochają grać, to możemy być spokojni na najbliższe lata. Nie wiem czemu ludzie traktowali Grohla jak jakiegoś anioła zesłanego na Ziemie. Znaliśmy Dave'a na tyle na ile dał sie nam poznać, najbliższe nam osoby nie zawsze wiedzą co sie dzieje w naszej głowie więc co my możemy wiedzieć o gwiazdorze którego znamy z nagrań, wywiadów i książek
Sabotage nie jest zła, jest pełna niepokoju i to jest dobre i to ją odróżnia od Sabbath bloody Sabbath i Vol 4. Vol 4 to szczyt szczęścia i spełnienia i również okładka to świetnie oddaje. Sabotage okładka uważam że jest ciekawa i właśnie fajnie że Ozzy z Billem założyli te dziwne rzeczy, to jest uważam na plus niezależnie od tego co sami o tym myślą
Hehe sensacja, że rockman na boki chodzi i jakieś dzieci nieślubne. Niby wizerunek, ale w tej branży mało to dziwne. Hetfield po 25 latach zmienił kobietę i jakoś wielkiego szumu nie było.
Ponad 20 lat temu było kilka dobrych albumów nu-metalowych, przewrotnie pierwsza płyta jaka przyszła mi do głowy to "The Burning Red" nieodżałowanego zespołu Machine Head, który pod koniec tysiąclecia skręcił niebezpieczne w "nowoczesne brzmienia". Do tego "iSsues" KoRna, album nagrany na szybko a wyszło świetnie: klimatowy, gitarowy album, bez udziwnień.
Dla mnie coś takiego jak "wiara w wizerunek" szczególnie celebryty czy gwiazdy rocka to szczyt głupoty. Można lubić czyjąś muzykę czy inną formę sztuki i nic ponad to.
Dla mnie najlepszym zespołem nu metalowym jest zdecydowanie Deftones, ale Korn jest na drugim miejscu. Album miałbym trudniej wybrać (najpewniej White Pony).