Ja nie lubię gotować, nawet w domu. Można się zawsze najeść bez gotowania. Tylko kawę gotuję w czajniku samochodowym. Do picia tylko biorę zimą wodę, cały czas, w domu również czasem taka lodowata że aż w czoło coś łupie podczas picia.
Co do przejściówki, to na większości kempingów oczywiście się spisze. Byłem jednak w tym roku w Chorwacji i skrzynka z prądem była zamykana i ta twoja ze względu na długość po prostu by się nie zmieściła. Ja mam podobną tylko w postaci krótkiego przedłużacza (ok 30 cm) Wpina się wtyczkę, a gniazdo wisi sobie na kablu, tym samym nie przeszkadza w zamknięciu tejże skrzynki. Pod drzwiczkami jest wolna przestrzeń która pozwala wprowadzić przedłużacz do naszego adaptera. Jeśli idzie o grzałkę, to chyba używasz ze względu na sentyment, prawda? ;) Moim zdaniem o wiele praktyczniejszy jest zwykły czajnik elektryczny również za 50 zł. Jeżdżąc na motocyklu również korzystałem z kartuszów i palników gazowych. Jednak obecnie jeżdżąc autem kupiłem kuchenkę/kocherek indukcyjny za 80 zł i sprawdza się rewelacyjnie. Skoro i tak płacę za prąd, to po co dodatkowo za gaz?
piszecie o krajach zachodnich ja tak jak Marcel jeżdżę tylko samochodem nawet podobnym ja twój bo ford tyle ze mondeo nawet nie biorę namiotu bo to kombiak miejsca full. Preferuje Polskę piękny kraj i bezpieczny.Spie na dziko byle blisko miejsca gdzie chce zwiedzać
A czy za kempingi nie płaci się nieporównywalnie drogo niż za prywatną kwaterę? Ja tak uważam. Dla mnie nie warto. Na dodatek w namiocie jest za gorąco, pot leje się strumieniami nawet podczas snu. Tylko za ja mam mały, samorozkładający, który można rozłożyć i złożyć w ciągu minuty a nie wiem jak jest w dużym namiocie.
Hmm. Za cztery dni na polu namiotowym w Zarzęcinie, nad Zalewem Sulejowskim: 48zł. Za auto (przerobione do spania), dwie osoby +pies + prąd. Drogo? Może być ciut drożej ale i tak taniej niż kwatery czy hotele. Ale nie o koszty chodzi. Akurat nasze motto to: " nie dla nas all inclusive", my wolimy "no exclusive". ;)
oko4000 Ja nie mam takiego szczęścia, za tani kemping w Hiszpanii ( jedna noc) zapłaciłem 200 zł za 2 osoby i samochód, za kratery prywatne była ta sama cena. Tylko kemping był z basenem wliczonym w cenę - 3.5m głębokości, plaża trawiasta i pod palmami. Dzwoniłem na sąsiedni kemping i było jeszcze drożej. Prawie zawsze śpimy w kwaterach bo jest niewiele drożej i nie trzeba rozkładać namiotu. Tylko w Norwegii najczęściej rozbijało się namiot a prysznice braliśmy na kempingach - 5 zł za 5 minut. Kemping jest lepszy jeżeli ktoś potrzebuje natury i chce tak przebywać na świeżym powietrzu i tak spać. Ja zieloną trawę i świeże powietrze mam codzienne wokół domu a wyjeżdżam nie po to żeby mieszkać na wsi tylko jedynie po to żeby zwiedzać. Na nocleg przychodzimy wieczorem i wyjeżdżamy na drugi dzień zobaczyć coś ciekawego. Kiedy się znudzi, mieszkamy dwa, góra cztery dni w jednym miejscu i jedziemy dalej. Nieraz robimy kilka tysięcy kilometrów przez wakacje, a najładniej jest czasem w najdzikszych nie rozreklamowanych miejscach.
Kempingi bywają drogie w Europie Zachodniej, czasem bardziej opłaca się kwatera z wygodnym łóżkiem i własną łazienką. Ale. Po pierwsze nie zawsze da się znaleźć pokój (dotyczy zwłaszcza kurortów nad morzem w sezonie), a po drugie kempingowanie ma swoje zalety, przede wszystkim większą swobodę podróżowania - łatwiej znaleźć miejsce na kempingu bez wcześniejszej rezerwacji. Tak, w namiocie bywa gorąco, dlatego mądrzy ludzie w ciepłych krajach zawsze sadzą na polach namiotowych drzewa i wysokie krzewy, żeby był cień :) Bywa też zimno w nocy, dlatego mądry kempingowicz zabiera gruby koc i śpiwór nawet nad Morze Śródziemne :)