Na początku drugiej części Harry ma pretensje do Dursley'ów, że zamknęli jego miotłę w komórce pod schodami, nie rozumiejąc, że może stracić miejsce w drużynie Gryffindoru, jeśli nie będzie całe lato ćwiczył. Tylko że gdzie miałby ćwiczyć? W Little Whinging pełnym mugolów? Poza tym biorąc pod uwagę to, że przyjęli go do drużyny po pierwszym razie w życiu, gdy wsiadł na miotłę i to, że rok wcześniej nie mogli znaleźć szukającego, raczej nie ma co się martwić o wyrzucenie xd
Ha, właśnie! Też mnie to zawsze zastanawiało. Poza tym widocznie jakiejś alohomory w zaciszu domowym rzucić mu nie wolno wg minsterstwa, ale już popylać na miotle jak najbardziej
Bo namiar działa na zaklęcia a nie na miotły XDDD w 7 części Moody powiedział mniej więcej tak: "...więc musimy użyć środka transportu którego ministerstwo ni jak nie wykryje... czyli miotły testrale i motor Hagrida...'
Drugi rok. Harry na szlabanie u Lockharta słyszy jakieś głosy. Nikt inny ich nie słyszy. Potem niebu jest wytłumaczone, że to przez to, iż Harry jest wężousty, a głosy wydawał bazyliszek. Ale czy w takim razie Lockhart, który siedział przecież w tej samej klasie co Harry nie powinien usłyszeć na przykład syczenia? Czy ktokolwiek nie powinien czegokolwiek usłyszeć? Nie, lepiej zrobić z Harry'ego psychola, który słyszy głosy w głowie.....
Ponawiam pytanie: Podczas turnieju trójmagicznego podczas 1 zadania ze smokami była widownia, spoko, inni uczniowie mogli oglądać przebieg walki, a co z 2 i 3 zadaniem? Widzowie patrzyli cały czas na tafle wody czy żywopłot i czekali na zawodników, może jakieś ekrany mieli czy co...
@@szumis2172 No w wielu sportach kiedyś tak to wyglądało. Np. dawniej w biegach narciarskich podczas 50 kilometrowego wyścigu widziało się zawodników tylko przez moment.
To proste czemu nikt przed Lily nie oddał za swoje dziecko życia - czarownice to po prostu złe matki, które nie kochają swoich dzieci. Tak robią tylko i wyłącznie prymitywni mugole ;-)
To samo sobie pomyślałam, że czarodzieje musieli być strasznymi egoistami. Jak się popatrzy na Dumbledora, który jest wielką i szanowaną szychą, to by się zgadzało XD On by się nie poświęcił dla nikogo.
Bo musiały wystąpić co najmniej dwa warunki: 1. Poświęcasz swoje życie w jakimś konkretnym celu 2. Nie próbujesz się bronić w żaden sposób Jak często mogło się coś takiego zdarzać i to w tak istotnej sytuacji żeby to zostało odnotowane historycznie
Ja nie rozumiem co w czarze ognia robili przez praktycznie cały rok uczniowie Beauxbatons i Durmstrangu oni przecież nie chodzili na lekcje, chodzili tylko na posiłki i zadania ale co robili przez ten cały czas, przecież tracili cały rok nauki, a nie wydaje mi się, żeby madame Maxime czy Karkarow nadrabiali z nimi ten materiał,
Też się kiedyś nad tym zastanawiałem i nie wpadłem na żaden pomysł. Zapytałbym także co z komunikacją? Przecież oni byli z zupełnie innych krajów, nie każdy musi znać angielski, szczególnie, że to były młode osoby, które niekoniecznie miały możliwośc nauki czegokolwiek poza magią
Podręcznik do eliksirów. Czemu do cholery w Hogwarcie uczono jak warzyć eliksiry ze złych/niedokładnych/nieefektywnych przepisów? Harry bierze podręcznik Snape'a i nagle jest geniuszem eliksirów, bo reszta ma złe przepisy. Ok, Snape może i był samolubem i się nie podzielił swoją wiedzą, ale przecież nie był chyba jedynym kolesiem zdolnym warzyć eliksiry. Choćby łasy na kasę Slughorn, czemu nie wydał swojego, poprawionego podręcznika?
Mnie się wydaje że przepisy nie były złe, tylko łatwe i neutralne żeby każdy załapał. Snape już jako uczeń lubił eksperymentować i ulepszać znane przepisy dlatego robił sobie własne notatki jak by mu było prościej coś zrobić. Jak kucharz. Jedna osoba trzyma się przepisu i zrobi pyszne spaghetterii, a druga doda coś od siebie po kilku prubach, zmieni proporcje według własnego smaku i uzyska coś fenomenalnego. To nie znaczy że oryginalny przepis jest zły.
akane saotome tylko że jak z jednego przepisu na ciasto wszystkim wychodzi zakalec to jednak coś musi być na rzeczy, a tego co było opisane w książkach HP, mikstury uczniów na lekcjach dość mocno odbiegały od poprawnie zrobionych. No nie chce mi się wierzyć żeby hogwart był pełen debili którzy nie umieją dodać do siebie składników wypisanych w podreczniku dokładnie w takiej kolejności... swoją drogą skoro robienie eliksirów szło wszystkim tak mizernie, to jakim cudem Hermiona na drugim roku upichciła eliksir wielosokowy który podobno był bardzo trudnym eliksirem...
panna królik żaden zakalec!!! To tak jak np te fasole które dzieciaki kroiły a geniusz potter zgniatał, to było poprostu efektywniejsze. Wyobraź sobie że pieczesz ciasto i musisz ubić białka, nwm ile to naprawde zajmuje bo nie pieke ale załóżmy że 5min. Jeżeli ktoś poekserymentuje i znajdzie sposób żeby zrobić to w 20 sekund to czy od razu dowie sie o tym cały świat? (zakładając że nie jest to jakiś wybitny znany cukiernik z yt). Albo czy ktoś stwierdzi że z przepisem musi być coś nie tak i wycofa go z książki?
Mnie tam zastanawia jak wyglądały małżeństwa mieszane u czarodziejów. Bo w książkach czarodzieje zupełnie nie potrafią się wtopić w grupę mugoli np. staruszek na mistrzostwach świata w quidditcha nie rozróżniał kobiecych ubrań od męskich. Tak samo pan Wesley mimo pracy związanej z mugolami nie wie czym jest telefon. Czy w takich rodzinach nie wolno było się kontaktować z jej mugolską częścią. Nawet jeśli weźmiemy pod uwagę Lily i Jamesa czy na ich weselu nie było nikogo kto by nie wiedział o magii. Bo rodzice Lily wiedzieli o tym że jest czarownicą, ale np. jej kunzyni? Jak to działało?
Jeśli chodzi o ubrania to Lily przecież nie była takim chamem żeby nie pomóc, wiedziała przecież jak sie ubierają mugole więc pomogła czarodziejom sie wtopić. A w kwestii tego telefonu pana weasleya itp to przecież jeśli pijany człowiek powie źle słowo "telefon" to kto niby powie "to napewno czarodziej bo źle wymawia nazwy urządzeń"
w s Miałam na myśli ogólnie rodziny mieszane. Lily i James to tylko przykład. A uważam że tak czy siak ktoś by się zorientował, bo czarodzieje zachowują się nie jakby żyli w tych samych miastach co mugole a raczej na innej planecie.
Pamiętam jak w filmie (nie pamiętam czy w książce tez) Hagrid powiedział "nie ma na świecie czarodzieja który by nie mial mugola gdzieś w rodzinie" więc mogli byc tak obcy dla czarodziejów
Mnie zastanawia czy duchy nie mogą odkryć komnaty tajemnic? Na pewno był duch który chciał to odkryć a jeśli byłby zaatakowany przez bazyliszka to byłby wniosek że coś tam jest. Marta wiedziała że coś wylazło z toalety, ludzie wiedzieli że coś związanego z komnatą ją zabiło a ona sama mogła powiedzieć innym duchom o tym i by w końcu doszła plotka do poszukiwacza tajemnic.(duch)
Coś mi się kojarzy, że w Zakonie Feniksa Prawie Bezgłowy Nick mówił, że duchy poruszają się po miejscach po których chodzili za życia, ale nie jestem całkiem pewien.
Taaaa... ale tak serio... poruszają się nieraz przez ściany. No trudno to robić za życia. A i fajnie że przytoczyłeś tekst z książki, chodzić ,a nie latać. Powinno być jak już coś użyte "poruszać się"
Ktoś mówi do dyrektora szkoły: ta dziewczyna co umarła jest duchem! Możemy ją przepytać. Mieć wskazówki gdzie jest komnata tajemnic? ! Dyrektor Hogwartu: Zamknij się! Dzieciaki mają to odkryć i narażać swoje życie!
1 Był tam i faktycznie skojarzyć fakty było dość prosto ( mamy prawdopodobnie tajemniczą komnatę, a ją zabił jakiś tajemniczy potwór o którym była mowa w legędzie) 2 Nie pytam bo to toaleta dziewczyn. Ok ja też bym nie wlazł do toalety pełnej dziewczyn ,ale plotka że tam nikt nie chce być nawet do dyrektora hogwartu musiała dojść. Jak jednak nie był pewny to mógł: A) Zapytać się dziewczyn B) Wysłać Mcgonagal ( mam nadzieje że dobrze napisałem.
Jeśli chodzi o podręczniki to można wytłumaczyć to w sposób, że np. Podręcznik do Transmutacji dzielił się na 1-2 klasa 3-5 klasa i te 6-7 dla tych, którzy mieli zdawać OWUTEMY. Więc skoro Ron był na 2 roku, a Ginny na pierwszym to mieli ten sam podręcznik. Z drugiej strony mogli go sobie nawzajem pożyczać, skoro lekcje i tak mieli w innych godzinach.
ja myślę, że może po prostu nie dało się "cofnąć" śmierci człowieka? Hardodziob został uratowany, bo to zwierzak a Syriusz w momencie gdy Harry i Hermiona się przenieśli jeszcze nie umarł, a oczekiwał dopiero na śmierć zamknięty w celi.
Marta Cofając się w czasie (przynajmniej w uniwersum HP) wszystkie działania podjęte w przeszłości prowadzą do tego, że staje się ona taka ja była przed cofnięciem się w czasie. Co najwyżej można nie wiedzieć o pewnych jej aspektach wywołanych podróżą w czasie. Dobrze wyjaśnione jest to w filmie, gdzie Harry widział kata, który machnął siekierą, ale nie widział, że kat nie zabił Hardodzioba tylko wbił topór w dynię.
Marta Nie to nie o to chodzi po prostu oni nie mogli się przenosić w czasie bo cała historia się zmieni i w ogóle. Załóżmy np. Lily i James gdyby nie zginęli to Voldemort nie stracił by siły, przynajmniej ja tak sądzę 😜
A dlaczego właśnie śmierć ludzi miałaby być takim wyjątkiem. Dlaczego wszystko inne miałoby się odwrócić tylko nie śmierć ludzi. Zycie i śmierć - tak jak wszystko inne - podlegają upływowi czasu, a zmieniacz czasu - jak sama nazwa wskazuje - odwraca bieg czasu - a co za tym idzie - wszystkiego co czasowi podlega, wliczając w to ludzkie życie i śmierć.
Macie chyba wtopę z tym trollem. W Kamieniu Filozoficznym było, że Quirell go wykorzystał jako swoją przeszkodę na drodze do kamienia na trzecim piętrze, a później jedynie pozwolił mu uciec w stosownym dla siebie momencie aby wywołać zamieszanie. Ta kreatura cały czas była w Hogwarcie i wszyscy nauczyciele strzegący kamienia (czyli wszyscy, z Filtchem na czele) wiedzieli o jego obecności.
Wiadomo że Quirell był mistrzem w manipulowaniu trollami, ale jak dostał się do niego, gdy ten był pod klapą w podłodze na 3 piętrze, którą strzegł twójgłowy pies i diabelskie sidła? Dziwne
Ja jestem przekonany, że to ten sam, ale nie mam pod ręką (ani nigdzie) książki, żeby sprawdzić. Jeśli faktycznie to był inny troll, to my bad i absurdalna porażka z nimi.
W książce było powiedziane, że zmieniał się w psa od samego początku odsiadki, żeby nie zwariować, ale nie widział sensu ucieczki. Wszyscy mieli go za mordercę, więc zaraz znowu by go złapali i oddali dementorom. Kiedy zobaczył zdjęcie Parszywka, pojawiła się szansa, żeby udowodnić swoją niewinność, więc lepiej było spróbować złapać prawdziwego winnego niż żałować, że się nie spróbowało.
Mnie zastanawia, gdzie podziali się dziadkowie Harry’ego? Syriusz, kiedy jeszcze uczęszczał do Hogawartu, w wakacje uciekł do Potterów, co oznacza, że James mieszkał z rodzicami. Wątpię, że umarli ze starości. Ci ze strony Lily być może byli źle nastawieni do magii i nie chcieli utrzymywać kontaktu z Harrym. Brak zainteresowania resztą swojej rodziny ze strony Pottera sam w sobie jest pewnego rodzaju absurdem.
W dodatku ojciec Lyli też zmarł przed narodzinami Harry'ego, a jej matka gdzieś na początku jego życia, nie wiadomo jednak dokładnie kiedy, ani ile miał lat.
W kwestii podróży w czasie u Rowling wszystkie podróże w czasie były pętlami bez początku. Jeśli coś się stało i był to potwierdzony fakt, nie dało się tego zmienić. Żeby nie tworzyć paradoksów. Dlatego Hermiona jak zaspała na zajęcia do Flitwicka (czy jak go się tam pisze), nie mogła po prostu cofnąć się w czasie i być na tych zajęciach, bo to Ron i Harry powiadomili ją, że jej na nich nie było, jakby zmieniła przeszłość, nie mogliby jej powiadomić i powstałby paradoks. Osobiście doceniam cudowną pętlę bez początku z ratowaniem Hardodzioba i tym, że nadal bohaterowie byli przekonani, że słodki dziubasek zginął... Acz irytuje nieco pętla bez początku z Harrym widzącym Harry'ego. Bo na samym początku pętli, kto uratował Harry'ego i Syriusza przed dementorami? Naiwne wytłumaczenie, czemu nie użyto zmieniaczy czasu do udaremnienia odrodzenia się Czarnego Pana - cóż, może nieco naiwne, ale: Ministerstwo Magii zarzadzane przez debila, który prędzej zjadłby własny melonik niż przyznał, że nie miał racji. Wszystkie zmieniacze były chyba w Ministerstwie. Oczywiście dowolna osoba z Zakonu Feniksa mogłaby tak naprawdę wykraść te klepsyderki, ale... nie, bo Minister byłby zły, tak? Albo to, co powiedziałam: coś już się stało, więc się stało. Gdyby ktoś pojawił się z przyszłości i uratował bohatera od niechybnej śmierci zanim on zginął, to co innego. Gdy już wszyscy widzieli, że zginął, to trudno. Paradoksy czasowe są trudne do ogarnięcia >.> Ale, fakt, w ogarniętym społeczeństwie powinny zmieniacze czasu funkcjonować, jak przepowiednie w "Raporcie mniejszości". Tylko że tam oni nie zaburzali kontinuum czasoprzestrzennego, nie tworzyli paradoksów. A tu - dajmy na to czarodzieje wiedzą, że jakiś śmierciożerca zabije czarodzieja X. Cofają sie w czasie, zapobiegają temu. Tylko wtedy dlaczego ci z przyszłości, w której czarodziej X nie ginie, mieliby się cofać w czasie? Nie cofają się w czasie, więc w przeszłości czarodziej X ginie... i tak w nieskończoność. Mamy pętlę czasową w postaci wstęgi mobiusa albo paradoks, który (wg jednej z teorii paradoksów) doprowadzi do rozerwania świata lub usunięcia przyczyny problemu (czyli przypuszczalnie gościa, który wpadnie na pomysł użycia zmieniacza czasu). O, właśnie powołałeś się na "Raport mniejszości". Ale nadal nie pamiętasz, że tam to były przepowiednie, a nie cofanie się w czasie. Quirell mógł tego trolla na zajęcia sprowadzić. Lupin, jak pamiętamy, zaciągał na zajęcia różne mniej lub bardziej niebezpieczne zwierzęta. Dziwne jednak jest to, że wpadając na ucztę, nie krzyknął "troll... troll uciekł ze swojej klatki" - i jęk zawodu u uczniów piątej czy wyższej klasy, którym zepsuto niespodziankę z zajęć XD Może byli różni nauczyciele z niektórych przedmiotów i żądali innych podręczników, i Ginny na przykład trafiła na innego niż Ron? Albo jak u nas - co roku jest nowe wydanie tego samego podręcznika. Pamiętam aferę, jak nie mogłam sprzedać podręczników, bo miały niewłaściwy rok wydania... to były książki z matematyki i j.polskiego... żaden z autorów, których dzieła tam zamieszczono, nie mieli prawa nic nowego napisać, bo nie żyli już od kilkudziesięciu do kilkuset lat... a jednak sprzedać nie mogłam, bo Ministerstwo Edukacji zażyczyło sobie AKTUALNYCH. Może w Wlk Brytanii też obowiązuje takie zjebane prawo? Trochę to się kłóci z szóstą częścią, jak Harry i Ron dostają podręczniki, które leżały kilkadziesiąt lat w jakiejś szafie, ale ok... Szczerze mówiąc, wyjaśnienie, że to miłość Lily chroniła Harry'ego jest tak tandetne i tak bardzo mnie zawiodło, jak mało co innego w tej serii. A wierszyk Rona to najbardziej żenująca rzecz. Pamiętajcie, że czarodziejskie dzieci nie chodziły do szkoły. Kto wie, może oni czytać i pisać też uczyli się dopiero w Hogwarcie? Myślę, że Rowling przedstawiając czarodziejów czystej krwi jako skończonych kretynów, chciała też (może podświadomie, ale jednak) pokazać, czym jest chów wsobny i do jakich degeneracji w mózgu może prowadzić... zauważmy, że czarodzieje pół-krwi (Voldemort, Snape) lub spoza czarodziejskich rodzin (Hermiona, Lily) są przedstawiani jako ci inteligentny... czarodzieje z rodzin czystej krwi to często debile (Crabbe i Goyle), słabo umiejący czarować (Draco) i myśleć (Ron). Myślę, że to może być kluczem, dlaczego czarodzieje nie umieją wyjść ponad średniowiecze i wymyślić szybszego sposobu komunikacji niż sowa czy wsadzanie łba do kominka, czy ogarnąć, że facet nie chodzi w sukience, do telefonu nie trzeba drzeć japy, a na kopertę nie ma potrzeby naklejania pierdyliona znaczków.
A może Dzieci z mugolskich rodzin są mądrzejsze, bo nie są takimi leniami i od kilku lat się uczą, a wśród nich zawsze znajdzie się jakiś kujon który większość podręczników przeczyta jeszcze w wakacje.
Co do Mapy Huncwotów, a dokładniej hasła "uroczyście przysięgam, że knuje coś niedobrego" Skąd bliźniacy Weasley je znali? Jakim cudem odkryli że w ogóle jest potrzebne hasło? Jestem pewna że kiedy ją znaleźli mapa była całkiem pusta, a niemożliwym jest, żeby huncwoci zostawili obok mapy karteczkę z hasłem, ani czymkolwiek podobnym. A w ogóle, po co Fred i George po ogarnieciu że to zwykły pergamin po prostu jej nie wyrzucili?
Miyuki Fujoshi To nie tak. Przecież ta mapa jest MAGICZNA. Skoro była w przedmiotach "niebezpiecznych" u Filcha, to wiedzieli że to nie zwykły kawałek pergaminu. Przecież wystarczyło, że Snape powiedział do niej kilka słów i już pojawiła się cała narracja. Myślę, że mapa dała im jakieś wskazówki jak ją odczytać ;)
Heh oba komentarze skopiowane spod poprzedniego filmiku. Akurat Snape był wrogiem nr 1 Huncwotów, więc prawdopodobne jest to, że taki komentarz pojawiał się indywidualnie TYLKO dla Snape'a. Wątpie, że ktokolwiek inny coś tam mógł odczytać. Rozpracować jej też raczej się tak łatwo nie dało, bo zrobiłby to wcześniej jakiś nauczyciel
Wot4n Heh, nie wiem jak Ty ale ja mam co robić w życiu i nie czytam wszystkich komentarzy na yt, a już tym bardziej nie kopiuję. W mapie były zawarte myśli wszystkich 4 Huncwotów. Jakby to nie były MYŚLI, nie skomentowaliby tego, że Snape był nauczycielem. Także jaki problem, żeby porozmawiać z mapą? Myślę też, że Filch niekoniecznie pokazywał ją komukolwiek, inaczej przez ponad 10 lat nie leżałaby w jego kantorku, ktoś na pewno miałby ochotę ją zbadać. A Filcha, tak samo jak Snape'a mapa znała, bo znali ich Huncwoci. Jeżeli zaś Fred i George próbowali odczytać mapę, mogli pytać ją o to skąd się wzięła u (tego głąba) Filcha lub coś w tym stylu, a mapa mogła odpowiedzieć. Równie dobrze na mapę mogło zostać rzucone zaklęcie, które wyczuwało wiek osoby ją trzymającej, żeby żaden dorosły jej nie przeczytał. Przecież to żartownisie, nie zdziwiłabym się, gdyby tak było
Jezus, jakie zarzuty:P Ja zapamiętałem dwie identyczne wypowiedzi, ponieważ też chciałem poruszyć ten temat i sprawdzałem, czy ktoś tego nie napisał już ^^. Moim zdaniem wytłumaczyć to da się wszystko, ale jest to mega naciągane i jakieś takie niefajne. Moim zdaniem tutaj ponownie wchodzi motyw, który jest częsty u Rowlingowej. Mianowicie, że młodzi/dzieci jak zwykle ogarnęli lepiej niż dorośli
Skąd Fred i George wiedzieli, ze ukradziony przez nich Filchowi kawałek pergaminu to Mapa Huncwotów? I skąd wiedzieli jak ja otworzyć? Raczej jakby miała dołączona jakaś instrukcje to Filch korzystałby z niej cały czas i w tedy schowałby ja dobrze, albo nosił ja przy sobie.
To ja mam pytanie dlaczego gdy Voldemort podobno zabija Harrego i Narcyza Malfoy sprawdza czy Harry żyje Voldemort nie zauważył, że Narcyza kłamie? Przecież w poprzednich częściach książki widać, że bez przerwy kontroluje słowa swoim podwładnych oraz innych osób z którymi rozmawia to dlaczego nie sprawdził Narcyzy w tak ważnym dla siebie momencie? Podobno jeśli chodzi o legimencje to nie ma sobie równych, wiec to trochę dziwne :/
Luna_Butterfly Czytałam o tym wytłumaczeniu Rowling, ale przeciez w Kamieniu Filozoficznych, gdy Voldemort ledwo żył, pił krew jednorożców, był "pasożytów" Quirella to jakos byl w stanie czytać Harremu w myślach w komnacie. Jakos to wytłumaczenie do mnie nie przemawia :D
Może wtedy nie sprawdzał czy Narcyza kłamie. Bo i po co . Wiedział że była lojalna wobec niego. Ewentualnie był tak szczęśliwy że odniósł zwycięstwo że nawet nie pomyślał żeby sprawdzać czy ona kłamie
Sol Dla mnie trochę słabe wytłumaczenie, zwłaszcza, że Voldek miał pretensje do Lucka, że wcześniej go nie szukał. Raczej by ich kontrolował na każdym kroku
Mnie zawsze zastanawiał złoty znicz w quidditchu. Jak dla mnie był on troche bez sensu. Tak jakby liczyli sie sami szukający. Nawet jakby było 140 :0 to jeśli przeciwnik złapie znicz to wygrywa i nawet nie musi sie starać. Gdyby ten znicz był mniej warty albo chociaż można by było go łapać dopiero od 20 minut od rozpoczęcia gry to by było lepiej. Bo tak na prawde to gra sie może zakończyć zanim sie rozkręci. I dlaczego na boisko nie zostało rzucone jakieś zaklęcie które by zatrzymywało uczniów w locie gdyby ci spadli z miotły. Przecież oni mogli tam zginąć. Poza tym sądze też że wszyscy powinni mieć takie same miotły. Bo jesli na przykład jedni mają szybsze to oczywiste jest że szala zwycięstwa przechyli sie na ich strone. Bo jak niby ci drudzy mają ich dogonić?
Znicz daje sto 150 punktów na pamiątkę tego, że kiedyś, kiedy czarodzieje grali w zupełnie inną grę na miotłach to przyszedł jakiś kolo, wypuścił złotego ptaszka, który nazywał się znikaczem i powiedział, że ten kto go złapie dostanie 150 galeonów co wtedy odpowiadało kwocie miliona galeonów. Było o tym w 'Quidditch przez wieki'. A o tym całym spadaniu - Quidditch to brutalna gra i w tym jest większość jej uroku. Jej stara odmiana to latanie wśród ogromnych spadających ci na głowę głazów. Czarodzieje po prostu rozumieją, że ktoś może się 'uszkodzić' :D. Limity czasowe też byłyby bez sensu - to tak jakby w piłce nożnej było ograniczenie do dziesięciu strzelonych bramek, bo kopanie leżącego jest fe.
Renfri jeśli quidditch odnosiłby sie do piłki nożnej to było by tak : 1 drużyna strzeliła np. 4 gole a 2 drużyna tylko 2 ale ješli strzelą następnego to mecz sie kończy a im zamiast jednej bramki zostają policzone powiedzmy 4. Wiec znicz jest bezsensowny bo równie dobrze mogliby tam grać sami szukający.
No, ale wtedy np. taki Harry zobaczyłby znicz a Gryfoni przrgrywaliby o 3 bramki to co, miałby czekać aż dościgną drugą drużynę czy łapać znicz i przynieść porażkę?
Jeśli przewaga przeciwnika nie jest duża to złapanie znicza to nic złego ale jeśli jak mówiłam jest 140:0 i jedna drużyna sie napracowała żeby zdobyc te punkty a druga po prostu łapie znicz i jest 150:140 i ci co sie napracowali żeby zdobyć te punkty przegrywają bo tamci po prostu złapali znicz no to to jest głupie. Zwykle drużyna łapiąca znicz wygrywa właśnie dlatego że jest on aż tyle wart. Jakby nie patrzeć umiejętności pozostałych zawodników nie mają znaczenia jeśli masz dobrego szukającego.
Przecież James oddał życie za Lily i Harry'ego. Wybór miał, mógł się teleportować gdzieś na drugi koniec świata. Jak to możliwe, że Voldemort bez problemu zabił Lily?
Agenci Tarczy Mnie też to od zawsze zastanawiało, przecież można to potraktować jako zasłonięcie kogoś ciałem, w Insygniach było nawet napisane, że nie miał przy sobie różdżki, więc pewnie doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że umrze. A skoro umarł za Lily i Harry'ego, to oboje powinni być chronieni tym czarem, więc ciekawe, dlaczego Lily umarła. Albo Rowling sobie tym strzeliła w kolano, bo po prostu potrzebowała jakiegoś wyjaśnienia, dlaczego tylko Harry przeżył, albo jest to kompletne umniejszenie poświęcenia Jamesa
Agenci Tarczy bo on starał sie (dość mizernie) powstrzymać voldzia i podczas tej próby zginął, a Lily stanęła między nim a harrym z otwartymi ramionami. Różnica jest taka że lily rozłożyła ręce żeby przyjąć cios a james zginął "walcząc", to oznacza że James starał się ochronić własne życie, co prawda też zginął ale jego ochrona miała polegać na ataku a lily na przyjęciu ciosu za harrego. Wiem że nie wszyscy ogarną ale pozdro dla kumatych.
w s Mnie się wydaje, że mimo wszystko próbował ochronić nie tyle swoje życie, co swoją rodzinę, chciał po prostu chciał dać im chwilę czasu na ucieczkę, więc na pewno poszedł tam ze świadomością śmierci. Jednak mimo to faktycznie jest to jakieś wytłumaczenie, skoro chciał jeszcze walczyć, to być może miało to znaczenie.
Tu masz też racje bo wiem że chronił rodzine i miał świadomość śmierci, ale chodzi o to że bronił ich walcząc a nie bezpośrednio oddając sie śmierci, to podobna różnica jak pomiędzy śmiercią syriusza a harrego
w s Właśnie tak teraz zrozumiałam, że to faktycznie mogła być różnica i to by też wyjaśniało, dlaczego Lily umarła i to jej miłość ochroniła Harry'ego. Dziękuję za ciekawe wyjaśnienie, bo zawsze mnie to zastanawiało ;)
Syriusz siedział 12 lat w azkabanie ponieważ nie miał dowodów na to że Peter żyje i uciekl dopiero wteddy kiedy byl w 100% pewien że on jednak przeżył. Nie potrafię tego jakoś logicznie wytłumaczyć ale może siedział tam tylko dlatego, bo nie miał na tyle siły żeby przemienić się w psa. Było to wyjaśnione w WA, że po prostu czekał na znak, że Glizdogon żyje i dostał go, kiedy zobaczyl jego zdjecie w proroku...
Jedyną rzeczą jaka zmotywowała go do ucieczki, to świadomość, że Glizdogon jest blisko Harry'ego i w każdej chwili może zrobić mu krzywdę. Wcześniej nie wiedział, że jest on szczurem innego ucznia Hogwartu
Może to nie jest do końca absurd, ale coś wartego uwagi- Kiedy Ron próbuje rzucić zaklęcie na Parszywka nie zdaje sobie sprawy, że nie jest to prawdziwy szczur ale animag. Może właśnie dlatego zaklęcie nie zadziałało?
Może to zabrzmi dziwnie, ale po przeczytaniu całej serii, po raz któryś-nasty coś szalonego wpadło mi do głowy 😅 jakoś nigdy wcześniej nie zwróciłem na to uwagi, ale jest strasznie dużo zbiegów okoliczności w temacie śmiecie Lilly i Jamesa. Dumbledore już kilka chwil po „śmierci” Voldemorta wiedział o tym co się stało. Wiedział też o przepowiedni, bo sam jej wysłuchał. Wiedział, że Snape podsłuchał i doniósł Voldemortowi, wiedział, że Voldemort zdecydował się zabić Potterów a nie Longbottomów, bo przecież Snape mu o tym powiedział, mógł też się dowiedzieć/domyślić kiedy będzie chciał to zrobić i akurat przypadkiem wtedy pożyczył pelerynę od Jamesa. Dużo tych przypadków 😅 więc teraz szalona teoria. To nie żadna „magia krwi” uratowała Harrego, tylko jakaś potężna niewerbalna wersja zaklęcia tarczy, rzucona w odpowiednim momencie pomiędzy Harrego a Voldemorta przez Dumbledore’a schowanego pod peleryną za pomocą czarnej różdżki. To by wyjaśniało kilka rzeczy. Po pierwsze, w jaki sposób tak szybko Albus się o tym dowiedział - był na miejscu. Dom wybuchł - potężny rykoszet po zderzeniu dwóch potężnych zaklęć. Zaginęło ciało Voldemorta, sam mógł je zabrać/transmutowac itp. (W końcu był mistrzem transmutacji). Po wszystkim z ciałem Voldemorta, zdeportował się i wysłał Hagrida do doliny Godryka bo sie „dowiedział” co sie stało. Stad tez miał pewność, że potęga Voldemorta sie załamała - nie musiał szukać czy Imperiusy przestały działać ;) a po co to zrobił? Żeby wypełnić przepowiednię, żeby Czarny Pan zamiast zabić „naznaczył chłopca na równego sobie” oddając mu cześć swojej duszy. To tez wyjaśnia oskarżenia Snape’a o to, że nie uratował Lilly chociaż o wszystkim wiedział, to wyjaśnia wszystkie sugestie Dumbledore’a że „zrobił kiedyś coś złego”. To nawet wyjaśnia unikanie Harrego (zwłaszcza kontaktu wzrokowego) w Zakonie Feniksa. Bo bał się, że Voldemort mógłby opętać Harrego przez ich więź, i poznać prawdę co sie wtedy stało (Voldemort to mistrz leglimencji a ta wymaga kontaktu wzrokowego - Snape moim zdaniem nie podkreślał tego bez powodu). I to dlatego Dumbledore chciał zamknąć umysł Harrego, żeby chronić siebie a nie jego. Bo gdyby Voldemort sie dowiedział, że to wszystko to mistyfikacja i nie ma żadnej „magii miłości” to przestałby sie bać o swoje życie i nie odsłoniłby się w odpowiednim momencie próbując desperacko znaleźć sposób na ocalenie siebie. Voldemort nie mial pojęcia czy takie coś jak „ochrona przez miłość” może istnieć, bo nie znał i nie rozumiał czegoś takiego jak miłość, a Dumbledore to wykorzystał i przez 17 lat grał w tę grę i plótł intrygi mające na celu oddalenie od siebie zagrożenia za strony Voldemorta i „wyhodowanie” wojownika który dokończy jego dzieło. Dumbledore dobrze znał Voldemorta, bo wcale sie tak bardzo od niego nie różnił, był równie zręcznym manipulatorem, jeśli nie lepszym. Aberforfh sam to o nim powiedział. To brzmi potwornie cynicznie, ale Dumbledore był takim właśnie cynikiem. Nie wahał sie poświęcał ludzi dla „większego dobra” :) może to szalona teoria ale moim zdaniem brzmi spójnie 😅 Edit: to wyjaśnia nawet ,dlaczego nikt nie użył zmieniacza czasu, żeby ich uratować. Nie dlatego, że to „za duże konsekwencje” ale dlatego, że osoba, która cofnęłaby się w czasie, zobaczyłaby co naprawdę się wtedy stało i cały misterny plan wiadomo gdzie 😅
5 лет назад
Trochę się nie zgadzam z waszym uczepieniem się zmieniacza czasu. Warto przyjrzeć się literaturze i książkom SCI FI. W takiej literaturze dość często pojawiają się dwie zasady: - nie zmieniania nadmiernie linii czasu - omijania walki na czas, ponieważ spowoduje to kontr odpowiedź na drugiej stronie i kompletny chaos w czasoprzestrzeni.
Trochę spóźniony przychodzę na tę imprezę, ale z cofnięciem się w czasie aby uratować Potterów mogło być tak, że Ministerstu była cała ta sytuacja na rękę, ponieważ podczas niej zginął Voldemort. Wtedy jeszcze nie wiedziano o Horkruksach, więc wszyscy musieli założyć, że mają z głowy największe niebezpieczeństwo jakie ich dotychczas spotkało. A biorąc pod uwagę, że nikt nie był w stanie pokonać Voldemorta, to jego uniknięcie śmierci z powodu braku starcia z Harrym mogło się okazać znacznie gorsze w skutkach niż śmierć dwójki ludzi.
Ja z HP najbardziej nie lubię "Więźnia Azkabanu". Cała ta książka to dla mnie absurd, bo pomyślcie logicznie: 1. Jesteście chłopcem, żyjącym w przeświadczeniu, że przez cały rok poluje na niego słynny morderca 2. Dowiadujecie się, że zdradził waszych rodziców, zranił portrety, włamał się do zamku 3. Porywa waszego kumpla 4. Bez problemu zaufajcie mu, bo pokazał, że Parszywek to człowiek 5. Niezwykła więź instant w ciągu (przyjmijmy) 2h i to tak silna, że cofacie się dla niego w czasie, bo "ojoj to jedyna rodzina, muszę go ocalić, on mnie lubi!" Nie mówiąc już o tym, że w późniejszych częściach Syriusz istnieje tylko po to, aby go zabić, bo nijak wierzyć mi się nie chce w jego relację z Harrym.
Nawet jeżeli zmieniacz czasu zaczął poprawnie działać po 13 latach od śmierci Lili i Jamesa to przecież z tej pozycji też można było się cofnąć i ostrzec rodziców Harrego. W Insygniach gdy Voldi szuka tej najważniejszej różdżki trafia gdzieś (Austria? Niemcy?) gdzie kobieta mówi, że "jego tu nie ma. On tu nie mieszka". Zasłania sobą dwoje dzieci. Voldek wszystkich zabija. Czy nie powinien raczej unikać zbijania matek chroniących swoje dzieci?
Nie wierzę, właśnie skończyłam nadrabiać poprzednie odcinki, przed chwilą skończyłam 7 odcinek, i kilka minut później odcinek 8. :D Zabieram się za oglądanie.
To akurat jest logiczne, dlaczego po 3 części nie używano zmieniacza czasu do ratowania tych wszystkich ludzi, a już szczególnie dlaczego nie robiło tego ministerstwo. Na końcu 3 roku Hermiona oddała swój zmieniacz, więc sama nie mogła go używać (dlaczego w ogóle go dostała to już inna bajka ~ może dlatego, że stosunkowo mało mogła namieszać 'jeśli już' no i byli nauczyciele, którzy mogliby to odkręcić). Ministerstwo od samej śmierci Cedrika negowało powrót Voldemorta i nie chciało dopuścić do siebie myśli, że może być inaczej: każde działanie podjęte by kogokolwiek ratować mogłoby przypadkiem ujawnić niewygodną prawdę, że Beznosy jednak wrócił i szerzy terror. Dlatego nie próbowało nawet podchodzić do tych tajemniczych zniknięć/morderstw, od których na kilometr było czuć Czarnym Panem
1. Tom Marvolo Riddle niby był taki mądry, ale naśmiewał się z feniksa płaczącego nad raną Harry'ego w Komnacie Tajemnic :). 2. Jak to możliwe, że Hermiona nigdy nie zainteresowała się tym co ciągnie szkolne powozy? Zawsze dociekała co i jak działa, ale w tym przypadku po prostu wbiła sobie do głowy, że to samo jedzie? 3. Ja rozumiem, że ten lot samochodem do Hogwartu w drugiej części miał nieco ubarwić akcję. Ale czy Harry i Ron serio nie pomyśleli, że przecież państwo Weasley'owie musieli zauważyć, że brakuje ich na peronie 9 i 3/4? Nawet jeśli z powodu pośpiechu przeoczyliby ten fakt, to raczej musieli wrócić na parking. Zostawili przecież naszpikowany magią samochód (co za tym idzie, nielegalny samochód) w środku miasta pełnego mugoli. Chłopcy naprawdę myśleli, że państwo Weasley'owie machną na to ręką i po prostu teleportują się do Nory?
Mieli po 12 lat i myśleli jak dzieciaki. :) Ile dzieci w tym wieku myśli poważnie o konsekwencjach swoich działań i to przy tak ważnej dla nich sprawie?
Hermiona pochodziła z mugoli, znała samochody. Może nie zwróciła uwagi, czemu nic nie ciągnie wozów, bo naturalniejsza wydawała jej się mechanika ruchu jak w autach.
Witam Pozdrawiam Seria świetna i cieszę się że powstaje i budzi do dyskusji. 1 a Podróż w czasie: Moim zdaniem nikt nie chciał uratować Lily i Jamesa dla większego dobra. Już tłumacze o co mi chodziło. Otóż gdyby uratowano Potterów, a nie zabito Voldemorta, to Harry nie zostałby naznaczony na "równego sobie" przez Sami - Wiecie - Kogo, na czym zależało Dumbledorowi, aby pozbyć się Ridlle`a.raz na zawsze, a tylko Potter mógł to zrobić, bo przez ten wypadek, w którym miał zginąć zyskał na mocy i mógł się siłować z nim na magie ( Co raz bardziej przypomina dto Dragon Balla ). Poświęcenie musiało zostać dokonane, i chodź się starał się temu zapobiec (próbując zostać strażnikiem tajemnicy i podpowiadając im aby użyli potężnego zaklęcia Fideliusa) to po fakcie nie zamierzał się cofać aby napluć sobie w brode pozbawiając Pottera koniecznej do pokonania wroga mocy. Oddał nawet swoje życie, aby Sami - Wiecie- Kto zaufał Snape`owi,i poświęcił Harry`ego nie mówiąc miu że ten musi zginąć, czekając z tym do końca, ochraniając go w swoim interesie. 1.b Hermiona nie zamierzała zmieniać swojej ani czyjejś przeszłości, tylko chodzić na lekcje. zmieniała kilka chwil w swoim życiu tak że raz odbyła lekcje potem się cofała i byla gdzie indziej ( Co moim zdaniem jest większym absurdem, bo jest większa szansa że się to wyda i powinna zostać wyrzucona za manipulacje w tej sferze ponieważ to jest niesprawiedliwe wobec innych domów, ale podejrzewam że McGonnagal chciała aby ona zdobyła mnóstwo punktów dla swojego domu , tak jak chciała aby Potter wygrał Puchar Quiditcha dając mu najlepszą miotłe czy też w ogóle dopuszczając aby mógł na niej latać w przeciwieństwie do innych używających standardowych mioteł). 1.c Z uratowanie Hipogryfa i Syriusza to się zgadzam to jest bezsens, Bo użyli zmieniacza aby uratować prawie obcego nie dawno poznanego człowieka a swojego kumpla ze szkoły czy innych ofiar śmierciożerców, mogli się cofnąć i uratować Longbottomów, którzy teraz wegetują z powodu klątwy. Co do Ztego argumentu zgadzam się w zupełności z tym co mówicie. 2 Co do Quirela, On lubiał "trolować" np Snape`a nie mam nic do powiedzenia, a nie może jednak. 2.a może wziął kogośz rodziny Malfoyów nie musiałby go bardzo trasmutować, bo oni mają trolowanie we krwi ;-) 2.b moim zdaniem skoro był znim Voldemort to mógł rzucić Imperiusa na Filtcha, a Irytka przekonać że będą jaja i zadyma, albo mógł też powiedzieć Filtchowi że chce się zemścić na czarodziejach a ten mu pozwolił, chociaż potem mmusiałby to pewnie posprzątać więc to chyba odpada aby mu pozwolił. ;-) 2.c magia zmniejszająca ? ;-) skoro jest powiększająca., a imperius chyba też można chyba rzucić na trolle chociaż nie wiem . przemieszczanie trolla też jazdaale rolle chyba słuchały Toma myle się ? 3. a Zgadzam się w zupełności co do książek dla Ginny i Rona i bliźniaków po starszym rodzeństwie, ale to może chodziło tylko o książki do nauki obrony przed czarną magią, czy opieki nad magicznymi zwięrzętami gdzie była rotacja jak mówicie nauczycieli, a te magiczne zaklęcia pewnie dziedziczyli rok po roku po sobie ;-) 3.b chociaż może książki różniły się wydaniami albo szybko się aktualizowały i potzrbne były nowe ta młodzież w Hogwarcie jest taka ambitna, skoro więcej ich zna Patronusa niż w ministerstwie. 3.c Chyba że tu też wypływa ich arogancja musimy mieć wszystko nowe. 4.Zgadzam się z czytaczem co do Syriusza. 5.Zasłąnianie piersią swojego dziecka zgadzam się w zupełności. z czytaczami. 6. Hermionaa była ambitna, Ron był półgłówkiem, który robi sobie krzywde, a Harry był ignorantem takie połączenie talentu Hermiony i arogancji Rona, bo sam nie sięgnie do książki wszyscy muszą się dla niego poświęcać . patrze Hermiona czara ognia czar accio, czy patronus część trzecia. Ten komentarz nie ma zamiaru krytykowania filmu, ale rozpoczęcie dyskusji na temat poruszonych kwestii. Osobiście cieszę się tą serią z każdym odcinkiem. natomiast mam też swoje pytanie, jak to jestże kluczowy dla udowodnienia niewinnoości Syriusza ( wyjawienie że Peter Petigreew, żyje, że zabił Berte Jorkins) Barty Craugh został wycałowany przez dementora przed przesłuchaniem w ministerstwie, Czemu nie został użyty zmieniacz czasu aby się cofnąć do czasu pocałunku i go chociaż przesłuchać zwłaszcza ze zostały zniszczone dopiero w piątej części. i tak się zachowuje minister magii Knott pełna profeska czara ognia końcówka. Pozdrawiam i czekam na dalsze odcinki tej serii.
Dla mnie absurdem było to, że bliźniacy Weasley mieli mape huncwotów na trzecim roku golden trio czyli sami byli na piątym. Jak pewnie wszyscy wiedzą ukradli mape z gabinetu Filcha. Ale mniejsza o to, potem dowiadujemy się, że można widzieć animaga na mapie w postaci zwięrzęcia. Czyli, jak jeszcze bliźniacy mieli mape nie zastanawiało ich to dlaczego ich brat (Ron) śpi z kimś o imieniu Peter Pettigrew?
W którymś odcinku już o tym było :) ale moje wytłumaczenie jest jedno- chłopcy śledząc mapę nie patrzyli na sypialnie chłopców gdzie był Ron, tylko na korytarze, pokoje nauczycieli czy co tam jeszcze co było dla nich ciekawe, i pomagało im bezpiecznie psocić, a śpiący w swoich sypialniach chłopcy nie byli dla nich ciekawi :)
@@xenia116 a po drugie tylko huncwot może zobaczyć na mapie innego huncwota( w książce Harry nie widział petera na mapie, zobaczył go lupin po skonfiskowaniu Harry’emu tej mapy).
A co do Syriusza, nie było tak, że cele w Azkabanie jak innych pierdlach dla magów były obłożone zaklęciami antymagicznymi? Właśnie w tym chyba sęk że nie dało się tam za bardzo czarować
Mam absurd! W więźniu askabanu gdy syriusz, harry, remus itd. Wyszli z wrzeszczącej chaty chcąc powiadomić wszystkich o tym że potterów zdradził peter a nie syriusz nagle chmury odkrywają księrzyc a remus zmienia się w wilkołaka. Czy pełnia zaczeła się od tego momentu? Dlaczego Remus nie zamienił się w cześniej? Bo ta chmura raczej nie przysłaniała księrzyca przez godzine...
Przecież kiedy Lupin przyszedł do Wrzeszczącej Chaty było jeszcze dość wcześnie. Możliwe, że spędzili na rozmowie z Glizdogonem i Snape'em cały wieczór i księżyc urósł dopiero gdy zaczęli wracać do zamku. Inna sprawa, że to było bardzo nieodpowiedzialne ze strony Lupina - przecież wiedział, że tego dnia jest pełnia i nie zażył eliksiru tojadowego, a mimo to poszedł wraz ze swoim najlepszym przyjacielem, trójką uczniów i niebezpiecznym więźniem zamiast przeczekać noc w Chacie, tak jak dawniej.
Paw Kam to nie był wypad na pogaduchy. Zobaczył że razem z trójką jego uczniów jest zbiegły więzień-"sługa voldzia" i człowiek który niby od dawna nie żyje
Nie pamiętam dokładnie ale wydaje mi się że gdy tam szedł księżyc jeszcze nie wzeszedł. A jeżeli się mylę to zawsze jest opcja że wtedy księżyc zasłaniała inna chmura.
Miałem na myśli powrót do zamku - Glizdogon był związany i rozbrojony, a Snape oszołomiony, więc sytuacja była opanowana. Lupin nie musiał ryzykować życia wszystkich swoich towarzyszy wracając z nimi do zamku w noc pełni księżyca, ale to zrobił.
Jeśli chodzi o to oddanie życia... można zwrócić uwagę, że Lily miała wybór. Voldemort jej powiedział: odsuń się. Oczywiście, że każdy kto się poświęca, ma wybór, ale w przypadku Lily ten wybór był jednak bardziej zaznaczony.
Mnie zastanawia kwestia religii. W Hogwarcie obchodzi się święta Bożego Narodzenia, ale czy jest w okolicy jakiś kościoł, by wierzący mogli wziąć udział w mszy świętej. ;) Tak właściwie to... chrześcijaństwo stoi na bakier z magią i czarodziejstwem, ciekawe jak radzą sobie z tym wierzący.
Poziomka Leśna większość uczniów wyjeżdżała do domu na święta, a jak np. wiadomo z HP7 w dolinie godryka był kościół i cmentarz na którym byli chowani czarodzieje. Ci co wierzyli chodzili do kościoła, kto nie to nie.
Nie sądzę by czarodzieje mocno wierzyli. Dla nich to nie musiało mieć większego znaczenia czy bog jest czy nie. Radzili sobie bez niego. Myślę, że chodzenie do kościoła mogło być po prostu przykrywką, żeby się wtopic w mugoli.
No właśnie, załóżmy, że taki dzieciak został ochrzczony, potem komunia św., a potem...trafia do miejsca, gdzie o religii nic się nie mówi, a wręcz robi się rzeczy zakazane przez kościół czyli czary mary i te sprawy. Poza tym dla dorastajacego człowieka często wiara jest ważnym zagadnieniem a tu nie wiadomo, czy czarodzieje bardziej wierzą w teorię ewolucji czy w jakiegoś boga. A może mają jakąś własną mitologię. ;)
Co się działo z Luną przez pierwsze 4 lata? Nie ma o niej nawet wzmianki, a niemożliwym jest by nasi bohaterowie pominęli tak charakterystyczną postać. Ona po prostu rzucała się w oczy
Jeśli cofniesz się w czasie i zmienisz to, dlaczego cofnąłeś się w czasie, to nie będziesz musiał cofać się w czasie. Załóżmy, Lily i James giną -> KTOŚ cofa się w czasie by ich uratować -> nie giną - > KTOŚ nie cofa się w czasie by ich uratować -> giną i koło się zamyka. Zauważmy, że Harry i Hermiona cofnęli się w czasie i zmienili tyle, że ich dawne wcielenia nie wiedziały o tych zmianach, więc dalej chciały się cofnąć w czasie by te zmiany wprowadzić, ze śmiercią Potterów mogłoby się tak nie udać.
Ja zawsze się zastanawiam.... Czy skoro oni się cofneli w czasie, a ich przeszłe wcielenie o tym nie wiedziało, a historia wyglądała identycznie, to czy później te przeszłe wcielenie zostawało tym cofającym się i było nieskończenie wiele tych wcieleń? 🤔
No jak sie cocali to robili tzw. Pentle czasowa. I nie bylo ich nieskoczenie wiele bo pentla po zrobieniu okrazenia wracala do punktu wyjscia czyli momentu cofniecia sie w czasoe dlatego wazne bylo zeby wrócili tam z kąd wyruszyli (tu: do skrzydła szpitalnego) i czas wracał do biegu liniowego. Przynajmniej ja tak to zawsze rozumiałm ale moge sie mylić =)
My śledzimy gr. 1, (harry i hermiona) gr1 śledzi grupe 2 i zmienia czas. Kiedy gr.2 cofa sie do czasu gr3 to gr1 wchodzi na miejsce grupy2 ->później 2 na 3, 3na 4 itd ale gr 1 już żyje sobie w rzeczywistości grupy 2 i całe podmiany ma w dupie. Gdyby zamiast czekać (w tym przypadku od zmierzchu do rana) wracałoby sie do swojego czasu to gr 1 naprawia czas, wraca do siebie a gr 2 ma fajne życie i nie robi nic i gr 3 znowu ma przesrane itd DLATEGO DO MOMENTU ZNIKNIĘCIA GRUPY 2 MUSIELI CZEKAĆ
Nie mogli zapobiec spotkania voldemorta z Harrym Potterem z powodu że właśnie wtedy Voldemort przekazał jakąś tam część swoich umiejętności Haremu inaczej to by było w ogóle bez sensu i nikt by voldemorta nie pokonał
Myślę, że z Weasleyami było tak, że Irytek czy inne magiczne stworzenia doprowadzały podręczniki do stanu nieużywalności. Chociaż po to są czasy, aby naprawiać... Co do Syriusza, myślę, że więcej sensu by miało, gdyby Peter dał mu coś odurzającego czy halucygennego, przez co sam Syriusza by nie był pewny czy to on oszalał i zabijał jak na Blacka przystało, a dopiero gazeta by mu uzmysłowiła, że hej, chyba to nie ja, bo ten wstrętny szczur jest w gazecie
Mnie zawsze nurtuje kwestia: Dlaczego Harry NIGDY nie pożyczył albo dał Wesleyom swoich pieniędzy. Miał ich przecież mnóstwo. W książce było napisane że nie proponował im tego, bo wiedział i tak że mu odmawią. Ale mógł nwm... Włożyć im do krypty w banku Gringotta. A nie kurde on opływa w galeonach a oni mieszkają w jakimś starym domu i jeszcze dają mu prezenty na Boże Narodzenie. No bez przesady! Albo wygrał tysiąc galeonów i dał je bliźniakom na sklep z magicznymi gadżetami.
Gdy bym ja była w sytuacji państwa Wesley i dowiedziała bym się że Harry włożył bez uprzedzenia jakąś sumę do mojej skrytki (o ile było by to w ogóle możliwe) to było by mi bardzo niezręcznie że ktoś uważa mnie za biedaka który nie radzi sobie z życiem. Rozumiem pomóc komuś jak potrzebuje i chce ale pomaganie na siłę też nie jest dobre. Jeżeli Harry ich zna i wie że by tego nie przyjeli to po co sie narzucać? A co do prezentów on przecież też kupował im prezenty na święta. Pozdrawiam
W kwestii trolla - wyobrażam sobie, że Quirrell obszedł jakoś zabezpieczenia Hogwartu przed teleportacją i przeteleportował tego trolla z bardzo daleka za pomocą np. świstoklika prosto do wnętrza samej szkoły.
Dlaczego tak łatwo jest dostać się do skrytki w Banku Gringotta? Przecież wystarczy takiego goblina pozbawić ręki, dostać się do Banku pod pretekstem odwiedzenia swojej skrytki, po czym obrabować wszystkie skrytki w pobliżu.
Jeżeli chodzi o Syriusza to może w obecności detektorów trudniej mu było sie przemienić w psa. Dopiero po tylu latach udało mu się to osiągnąć i uciec w ten sposób by żaden więzień go nie zauważył.
Harry Potter i Komnata Tajemnic: W trakcie lekcji obrony przed zgubnymi zakleciami zorganizowana przez Lockharta, Harry zaczyna mówić językiem węży. Inni dokoła słyszą syk. Ale kiedy Harry idzie korytarzem z Ronem i Hermioną (przed odkryciem napisu na scianie) i słyszy słowa "Zabije Cię" czy "Wygłodniały od tak dawna..." to Ron i Hermiona nic nie słyszą. A powinni słyszeć syk. Taka sama sytuacja ma miejsce jak Harry odrabia szlaban u Lockharta i znowu słyszy "mordercze" słowa. Wtedy Lockhart nie słyszy nic, a powinien syczenie. Absurd. Następny.
Gold stalactite Ale zobacz. Wyobraź sobie sytuację kiedy stoimy: ja, Ty i Twoja koleżanka. Ja mówię do Ciebie, czyli ona też słyszy, prawda? Nie możemy się porozumiewać bez reakcji otoczenia ani za pomocą telepatii xD 😉❤❤❤❤
Mnie zastanawiają dwie rzezy: 1. Na początku nikt nie wie w jaki sposób odbywa się ceremonia przydziału. Ron mówi że Fred i George wspomnieli coś o teście. Nawet Hermiona, która przeczytała historię Hogwartu nie znalazła wzmianki o Tiarze Przydziału. Jak w kolejnych książkach się dowiadujemy , Tiara sama opowiada historie o sobie i faktycznie jest dla szkoły bardzo waznym przedmiotem ( czemu w książce nic o niej nie napisali?). Dziwne że Ron nic nie wiedział nawet od rodziców. Jak u licha nikt nie wiedział nic o tej ceremoni?! 2. Podczas poszukiwania horkruksów, Harry Ron i Hermiona spedzili wiele miesiecy w namiocie, bez mozliwosci prania ciuchów, pójścia do sklepu. Ciekawi mnie jak w takim razie Hermiona przeżywała miesiączki? Możliwe że był jakiś eliksir albo zaklęcie ale ciekawi mnie tego rozwiązanie. No nie wiem czego ona musiała używać XD Wyjaśnieniem może być to że to książka dla dzieci, ale umówmy się: starsi tez to czytają i doszukują się braku logiki ( chyba że wogóle nie miesiączkowała)
Prawdopodobnie wszyscy wiedzieli o tej ceremonii, ale trzymali to w tajemnicy przed dziećmi, które dopiero miały iść do Hogwartu. Gdyby dowiedziały się wcześniej, mogłyby być bardziej pewne siebie niż są normalnie albo w ogóle się na coś nastawić i tiara źle by ich przypierdzieliła.
A dla mnie absurdalne jest to, że niby przejmujesz różdzkę kogoś kogo rozbroisz. Najpierw było powiedziane, ze aby przejąć czyjąś rózdżkę trzeba tę osobę zabić, ale nagle by wyszło, że czarna różdżka należy do Harryego, to wystarczy jedynie expelliarmus i każda różdżka jest Twoja. To tego zaklęcia nawet nie powinni uczyć na zajęciach w Hogwarcie z obawy, że różdżka przestanie należeć do danej osoby. Przecież nawet na zajęciach w Gwardii Dumbledora 50 osob uczyło się zaklęcia rozbrajającego, więc wychodzi na to, że wszyscy z Gwardii powinni potracić swoje różdżki i one powinny przestać ich słuchać. Dla mnie zostało to nieźle naciągnięte, tylko pod fakt, by Harry mógł się pochwalić, że miał w posiadaniu wszystkie insygnia śmierci...
Może i by miało to jakiś sens co piszesz, ale sprawdziłam, że chociażby w 5 części na stronie 863 Harry został rozbrojony przez śmierciożercę, więc jak by nie patrzeć jego różdżka powinna przestać go słuchać. I na pewno nie oddał swojej różdżki dobrowolnie.
Wydaje mi się, że Lily i Jamesa nie uratowano ponieważ bano się, że Voldemort nie utraci wtedy swojej mocy i nie zniknie, a będzie dalej siał terror. Co do reszty ofiar... no cóż... Tu już nie znajdę usprawiedliwienia 🤷♂️
Ciekawe, czemu ci cali aurorzy nie używali zaklęć niewybaczalnych przeciwko śmierciożercom, tylko napieprzali w nich jakimiś drętwotami i expeliarmusami dla nastolatków. Przecież to utrudnia jakąkolwiek walkę z przestępczością. Powinno być tak jak w realu, że niektórzy mają takie jakby zezwolenie na zaklęcia niewybaczalne, tak jak mugole mogą mieć zezwolenie na broń ostrą.
Mi to się wydaje, że te akcje ze zmieniaczem czasu to można wytłumaczyć polityką. Można jasno spekulować, że między Dumblem a Voldkiem toczyła się mocno polityczna walka (gdzieś pod inną częścią widziałam fajny komentarz na ten temat). Także po prostu Dumbl nie użył zmieniacza czasu by ratować Potterów, bo to było mu nie na rękę - musiałby wysłać innych, dobrych w magii zwolenników i jeszcze nie miałby gwarancji, co się stanie, czy wszystko pójdzie zgodnie z planem. Ale użycie zmieniacza czasu do ratowania Hardodzioba nie było już tak dużym ryzykiem, tamta sytuacja nie była tak niebezpieczna jak z Voldkiem. Poza tym Dumbl potrzebował chłopca do przepowiedni, żeby zapewnić sobie szanse pokonania Voldzia. Dlatego szczuł Harrego na niego i robił wszystko, by obalić swojego przeciwnika, nieważne jakim kosztem. A to wszystko czyni go zwykłym politykiem idącym po trupach do celu.
Dla mnie zastanawiające jest to jak Quirrell dostał się do kamienia filozoficznego. Przecież w ostatniej komnacie były eliksiry, a jak wiemy eliksir pozwalający przejść do kamienia mógł starczyć dla jednej osoby, którą był Harry. Więc co? Quirrell jest nie śmiertelny, czy znalazł inne przejście? Jest to bardzo dziwne.
jowita ale w książce ktoś powiedział (chyba Hermiona) że jest to zagadka logiczna i że czarodzieje zabardzo nie potrafią ich rozwiązywać. Poza tym fiolka z eliksirem była mał więc możliwe że cała zawartość mogła starczyć dla jednej osoby.
Hahaha fajna ta seria... Robię ciąg i od 2óch godzin oglądam i dotrwałem do tego odcinka... 😊 Często jak czytałem za młodu któryś z kolei całą serię od początku zadawałem sobie dużo tych pytań... A w waszym wykonaniu brzmi to bardzo zabawnie i co jakiś czas parsknę śmiechem... 😂 Bardzo przyjemnie się ogląda.
No właśnie to było bez zensu. A może nie tyle bezsensu co mało rozwinięte. Syriusz to moja ulubiona postać i szkoda że Rowling go Tak zepsuła. A potem zabiła
Karolina Gieła ehh mam to samo i nie mogę obejrzeć 5 części bo zaczynam ryczeć😭😭 chyba najbardziej mi go żal 😭😭 jak słyszę albo widzę jego imię to na początku mam na twarzy wielki uśmiech a później łzy w oczach...
Julcia Snopkiewicz ja też. To była taka ciekawa, zabawna postać, o genialnej osobowości którą można było tak pięknie rozwinąć. Tyle czekania by zobaczyć reszte jego życia. Był dla harrego jak ojciec i szkoda go było jak w 4 części się ukrywał i głodował. Po 3 byłam smutna że nie oczyścili go z zarzutów no ale dla fabuły potrzebne. Zabawna była ta zgoda do HogremadeXD. Aż nagle zabijają go w 5 części. A Harry nawet nie może odwiedzaç grobu... Teraz czytałam drugi raz serie i ciągle szukałam jak padało jego imię ale jestem na 5 części i w głębi duszy nie chce jej kończyć... Syriusz był super.
Lili dała Haremu barierę ponieważ Voldemort dał jej wybór. Snape błagał go by oszczędził Lili i odziwo Carny Pan posłuchał więc Lili tak naprawde mogła przeżyć ale wolała oddać życie z Harego
Po pierwsze miała wybór, po drugie nie walczyła. Większość będąc w takiej sytuacji próbuje jednak walczyć, a jednym z warunków by ochrona zadziałała było to żeby Harry się nie bronił
Druga sprawa to że skoro Dumbledore wiedział o istnieniu takiej magii to musiał się z tym spotkać przynajmniej kilkukrotnie, może inne przypadki nie były tak powszechnie znane. Bardziej chyba chodzi o to że Harry jako jedyny przeżył nie tyle Avade co atak Voldemorta, ale mogły się takie przypadki zdarzać kameralnie że jakiś random chciał zabić innego randoma i nie wyszło ale nikt o tym nie napisał albo napisał w mało popularnej książce.
2:30 biorąc pod uwagę to co powiedziała JKR to zmieniacze czasu istniały przed 1899 (sprawa Eloise Mintumble, która cofnęła się o 500 lat) 12:00 może chodzi o to, że Voldemort nie znał miłości/dobrych uczuć
cofnięcie się w czasie aby uratować Lily i Jamesa Potterów było by bardzo nierozsądne, gdyż gdyby się przenieśli w jakieś inne miejsce (razem z Harrym) Harry prawdopodobnie nie "pokonał by" Toma Riddla Przez co ten mógłby dalej siać terror i prawdopodobnie zabiłby jeszcze więcej ludzi.
Dlaczego jęcząca Marta nikomu nie powiedziała że zabił ją bazyliszek ? przecież była w toalecie praktycznie cały czas , a mogłoby to pomóc w znalezieniu go i komnaty tajemnic , poza tym Hogwart podobno był przeszukiwany kilka razy żeby znaleźć komnatę tajemnic , tak więc Duchy pewnie też pomagali w poszukiwaniach . ps : wysyłam ten absurd 3 raz ale nie tracę nadziei xd
Achhh , nie chce mi się 3 raz na te samo pytanie odpowiadać , w hogwarcie ginie dziewczynka w niewyjaśnionych okolicznościach , po czym pojawia się nowy duch i żaden nauczyciel się jej nie zapytał jak zginęła ? Chociaż najprawdopodobniej wiedzieli że jest to duch tamtej dziewczynki .
Tak sobie myśle że (poprawcie mnie jeśli sie myle) żaden nauczyciel nigdy nie wspomniał o jęczącej marcie więc mogli o niej nie wiedzieć. Niby uczniowie wiedzieli ale nikt jej nie powiązał z potworem petryfikującym uczniów. Nauczyciele mogli myśleć że "poszła dalej" bo mało osób zostawało duchami. 2. Z martą raczej ciężko byłoby pogadać o jej śmierci tak jak z sir Nicolasem o jedzeniu ;) niby sie wygadała ale czasem trzeba mieć na to odpowiedni dzień jeśli wydarzenie jest takie traumatyczne
W sumie Syriusza do ucieczki zmotywował fakt, że zobaczył w gazecie Petera i wtedy przynajmniej mialby jakies szanse na wyjasnienie swojej niewinności i to był impuls, bo chciał się na nim zemścić za zdradę na Potterach
Podejrzewam, że za pomocą zmieniacza czasu nie da się uratować kogoś zmarłego ( Syriusz przecież nie umarł, tylko dementorzy wyssali mu duszę, a Hardodziob to nie człowiek) , bo zmieniacz czasu w jakiś sposób nie był na tyle potężny albo czarodzieje nie dali rady tego zrobić bo nikt jeszcze nie opanował tak dobrze zmieniacza czasu ( to tylko moja teoria)
Akurat to z Syriuszem i ucieczką z Azkabanu mam wrażenie, że było w pewnym stopniu wyjaśnione w książce. Z tego co pamiętam, to on tam mówił, że owszem, jego niewinność była rzeczą, która chociaż trochę utrzymywała go przy zdrowych zmysłach, ale nadal nie był w stanie na tyle trzeźwo myśleć i myśleć pozytywnie i tak dalej, żeby uciec, czy chociaż próbować. I według tego, to dopiero w momencie zobaczenia Petere'a pod postacią Parszywka w tej gazecie oprzytomniał i zobaczył nadzieję, czy coś takiego
Dlaczego jest to Komnata Tajemnic, a nie tajemnicy? Przecież tam był tylko bazyliszek. Ok rozumiem że był też Tom Riddle ale przed nim? Jak jest Komnata TajemniC to znaczy że jest coś więcej i nie wiem np. ukryty gabinet Salazara Slytherina z książkami o takiej wiedzy, o której normalni czarodzieje mogli se pomarzyć...😑😑
Julcia Snopkiewicz tego sie nie czepiaj bo tak brzmi lepiej, poza tym może i ma więcej tajemnic bo my wiemy tylko tyle ile harry a on tam nie był na wycieczce żeby podziwiać architektóre tego miejsca tylko ratował siebie i ginny przed tomem
Tajemnic, bo nikt nie wie gdzie się znajduje, tak samo nie wiedzą czym jest potwór, nie wiedzą kto jest Dziedzicem. No kilka tych tajemnic komnata w sobie kryje, choć nie jest to w każdym przypadku takie materialne ukrywanie, a bardziej w przenośni :)
Salazar na pewno jej tak nie nazwał (dla niego nie było tan żadnej tajemnicy). Nazwę dodano później, kiedy powstało mnóstwo legend i domysłów na temat tego, gdzie się znajduje albo co w niej jest i co się stanie, kiedy przypadkiem trafi tam ktoś niespokrewniony ze Slitherinem. I te opowieści to były właśnie te "tajemnice" (nikt nie wiedział, która z nich jest prawdziwa).
A może Śmierciożercy również posiadali własny zestaw zmieniaczy czasu, dzięki którym mogliby zapobiec zmianie czasu na ich niekorzyść lub jakieś urządzenie/zaklęcie, które zakłócało jego działanie?
przecież ucieczka z więzienia to nie taka prosta rzecz. uciekłby i co? sam, bez pieniędzy, bez sprzymierzeńców, za to z listem gończym. stan psychiczny też nie był bez znaczenia. musiał być na to gotowy, i obmyślić jakiś plan, logiczne, że zajęło mu to jakiś czas.
I to jest rzeczywiście jeden z NAJWIĘKSZYCH absurdów w HP! Wykorzystywane już w tysiącach memów, np "Nie uratujemy Harry twoich rodziców bo to niebezpieczne, ale chodźmy uratować hardodzioba" WTF Rowling!?
bo seria HP napisana przez Rowling to jedno, a Przeklęte dziecko to zapomnijmyotejksiążce - drugie. Z resztą skoro coś zmienili w przeszłości to bitwa o Hogwart mogła wyglądać inaczej niż przed zmianą.
Mnie ciekawi Puchar Domów, a w zasadzie same punkty. Na koniec Kamienia mamy taką sytuacje (już po bonusach Dumbledora): Gryffindor 482, Slytherin 472, Ravenclaw 426 i Hufflepuff 352. Po pierwsze czy Ravenclaw nie powinien być wyżej jako ci najinteligentniejsi skoro główne źródło punktów to codzienne zajęcia? A po drugie, czy to nie za mało? Punkty były za lekcje oraz dodatkowe zajęcia (np. quidditch), z niektórych lekcji, które mam przedstawione w książce, wiemy, że Hermiona dostawała czasami na jednej z nich kilka (-naście). Dziennie jest kilka lekcji, razy dni tygodnia, razy tygodnie w roku szkolnym, no i takie zdolne "Hermiony" się pewnie trafią na każdym roczniku. 482 punkty to Hermiona pewnie trzaskała w miesiąc lub mniej. Tyle było kar i ujemnych punktów w Hogwarcie czy po prostu było to nieprzemyślane?
nie mogli uratować lily i jamesa bo linia wydażeń była już z góry ustawiona przez to nawet gdyby kyoś sie cofną to i tak jakimś trafem by mu sie nie udało
Ehh... bo Harry Potter według J. K. Rowling musiał być bohaterem tragicznym... Dla mnie to jest okropne że stracił on wszystkich których kochał (nie liczyć Przeklętego Dziecka)
No. Ja też pisze wiec rozumiem że rozmach, tragedia i problemy no ale kurde masz racje. Rodziców zaciukał Voldemort jak był mały więc nawet ich nie znał. Petunia nic o nich nie opowiadała. Wychowywali go okropni wujostwo z chamskim Dudleyem (i zawsze mnie zastanawiało czy Harry skarżył się ciotce i wujowi jak Dydley go bił a nawet gdyby mu nie wierzyli to mógł go nagrać i czemu nie uświadomił ich że on całe życie ratuje ich przed voldziem np po dementprze w 5 części. Ja na ich miejscu byłabym wdzięczna i doceniła go) no ale wracając. Okrutni Dursleyowie ukrywali przed nim tak cudowny dar jak magia. Omal nie ginął na każdym roku. W wakacje nie miał kontaktu z przyjaciółmi. Opieka społeczna nie interweniowała. Po tylu latach u Dursleyów miał szanse zamieszkać z super ojcem chrzestnym ale i to zostało mu odebrane i fatalnie zakończyło trzecią część. Pomijając fabułe to w szkole też miał przesrane bo i wężoustośćXD i Malfoy. No fatalnie. W czwartej zmuszano go do morderczych bojów i zobaczył śmierć Cedrika wobec czego mógł mieć poczucie winy na zawsze. W piątej części odebrali mu Syriusza co mocno przeżył. Nie miał już żadnej ,,rodziny '' oprucz Weasleayów. Snape morduje Dumbledora. A na koniec bitwa o Hogwart i TOTALNIE BEZ SENSU umiera 3/4 postaci!!!! Ja rozumiem że odeszli jak bohaterowie ale czemu wszyscy?! Tonks, Lumpin, Fred i wiele innych już nie pamiętam!!
To jest właśnie problem wielu początkujących pisarzy, zwłaszcza, kiedy od razu wezmą się za całą sagę. Na koniec trzeba jakoś zamknąć wątek każdej stworzonej postaci, a najłatwiej wszystkich pozabijać w jakiejś kulminacyjnej katastrofie.
W Czarze Ognia, dzień przed wyjazdem do Hogwartu, Ginny siedzi w Norze na podłodze i klei starą książkę Rona, której będzie używać w trzeciej klasie...
Mnie zastanawia jedno skoro Voldemort zabijał wszystkich na swojej drodze to czemu na przykład nie zabił Nevila albo Rona, Freda czy Georga. A tylko na Harrego wołali "Chłopiec który przeżył" skoro wszyscy z uczniów Hogwartu przeżyli???
bo Harry był chłopcem który przeżył atak Voldemorta i zaklęcie uśmiercające bezpośrednio w niego wycelowane, a nie że ogólnie nie zginął w ciężkich czasach jakie nastały :D
Tak tylko uzupełniając skutki zaklęcia Avada Kedavra trafnie opisał Moody w 4.tomie książki "Nie ma na to żadnej ochrony. Żadnego przeciwzaklęcia. Znam tylko jedną osobę która to przeżyła i właśnie siedzi tuż przede mną".
Może Quirell przywołał sobie powiedzmy do Zakazanego Lasu trolla za pomocą zaklęcia Accio ;) A tak na poważnie, to skądkolwiek go wziął, to mógł go zaczarować Imperiusem i zakamuflować Zaklęciem Kameleona, jak Moody Harry'ego w 5. części, albo mógł go przetransmutować w coś, wnieść do zamku, potem go wrócić do postaci trolla i pozwolić siać zniszczenie. Edit: Jeszcze mnie zastanawia, skąd taki troll wziął spodnie, w które Harry wytarł usmarkaną różdżkę, bo jakoś sobie nie wyobrażam trolla w sklepie z ciuchami albo kupującego sobie materiał do samedzielnego uszycia gaci.
1) przy zmieniaczach czasu nie można było być zauważonym 2) Quirrel mógł transmutować trolla 3) książki zmieniały się, na 2 roku zostały zmienione na Lockharta a potem po prostu wychodzili na Pokątną
Tzn cofanie w czasie rozumiem bo oni nie mogli interweniowac bo jesli cofneliby sie w czasie i oni by nie zgineli wiec nie trzeba by bylo uzywac cofacza czasu. W trzeciej czesci gdyby nie mysleli ze Hardodziob umarl i gdyby zdawali sobie sprawe ze Syriusz zostal uratowany nie cofneli by sie w czasie. Wtedy tez nie zostal by uratowany hardodziob i syriusz - jest to paradoks wlasnie :) Jak pytanie czy moge cofnac sie w czasie by zabic wlasnego dziadka? no nie bo wtedy bys sie nie urodzil i nie bylo by ciebie moglbys sie cofnac w czasie. Uwielbiam takie konwersacje bo nie maja one konca :)
Daję łapkę w górę i propozycje na dziewiąty odcinek serii :). 1. W "Opowieści Księcia" (HP i Insygnia Śmierci) Lily Evans-Potter pokazuje Severusowi Snape'owi jak czarami zwija i rozwija płatki kwiatka. Czyli w pełni świadomie uprawia magię bezróżdżkową. Czemu wobec tego uczniowie w Hogwarcie nie uczą się jak przynajmniej niektóre zaklęcia rzucać bez różdżek? Przecież Albus "Drops" Dumbledore rzucał niektóre zaklęcia bez różdżki. Specjalnie pomijam np. nadmuchanie ciotki Marge Dursley przez Harryego Pottera czy napady u Ariany Dumbledore, bo to są przypadki nieświadomych czarów. 2. Czemu po rozwiązaniu sprawy z Komnatą Tajemnic, kiedy Rubeus Hagrid został oczyszczony z zarzutów, nie umożliwiono mu nadrobienia zaległości w edukacji? Przecież nawet w naszym mugolskim świecie są na takie i podobne okazje szkoły wieczorowe, itp.. Nawet edukację Voldzia opłacał jakiś fundusz, jak mówił Drops w jednym ze swoich wspomnień w HP i Księciu Półkrwi. 3. Od początku wiemy, że Zgredek może się teleportować w Hogwarcie. Wobec tego czemu nie mógł ewakuować całej GD w bezpieczne miejsce, zanim Dolores Umbridge i jej Brygada Inkwizycyjna zdołała wszystkich wyłapać. 4. Wiemy, że eliksir Felix Felicis musi być niezwykle starannie przyrządzony, by działać poprawnie. Czemu wobec tego taki super-hiper czarodziej jak Drops nie wypił nie zrobił sobie kociołka i nie wyłapał dzięki niemu wszystkich horkruksów Voldka? A może tak zrobił, tylko wolał umyślić sobie, że będzie szukać ich pojedynczo, by zostawić trochę dla Harryego? 5. Wszyscy byli takimi matołami, że pozwolili na aresztowanie Syriusza Blacka mając za dowód jedynie to, że rżał jak szaleniec przy 12 trupach i wielkim leju na ulicy, itp.? Nie mogli podać mu Veritaserum? 6. Czemu przez calusieńkie 11 lat pozostawiono Harryego na Privet Drive zaledwie pod okiem Arabelli Figg? Minerwa McGonagall ostrzegała Dropsa jacy Dursley'owie są. Rozumiem początkowe lata, kiedy wszyscy przeżywali Pierwszą Wojnę CZarodziejów. Jednak całe 11 lat? Czemu Drops po jakimś czasie nie mógł wysłać kogoś na zwiady, by obaczył jak Harry się ma i w razie czego coś zaradzić? Nie mówię, że trzeba było Harryego rozpieszczać, ale by sprawować nad nim dyskretną opiekę. Wiemy, że Drops powiedział, że każda otwarta interwencja spowodowałaby wrogość u Dursley'ów, dlatego mówię o opiece dyskretnej.
2:57 nie wykorzystano zmieniacza w przypadku Cedrika, bo Ministerstwo posiadało wszystkie zmieniacze a nikt nie wpadł na ten pomysł prócz ojca Cedrika, o czym dowiadujemy się w „przeklętym dziecku”.
A mnie zastanawia edukacja czarodziejów przed 11 rokiem życia. Czy chodzili do zwykłych szkół? Jakoś nie trzyma mi się to kupy, bo czarodzieje średnio potrafią się kamuflować (co było widać w Czarze Ognia). Wyobrażacie sobie, że Draco miałby chodzić do klasy pełnej mugoli? Albo pana Weasleya na wywiadówce zachwycającego się wszystkim co mugolskie?
2:13 wie. Że może się mylę ale to moja myśl dlaczego nie cofnęli się w czasie dlaczego czarodzieje nie uciekli, po pierwsze sewerus Snape nadal był by smiercionosnym, a tom riddle by zapewne szukał ich wszędzie i wkoncu by znalazl. I co najważniejsze by nie było tylu książek xD
Czasu w Harrym Potterze nie można zmienić, Dumbledore powiedział im by ratowali Hardodzioba bo TAM BYŁ i widział że dziobek zniknął. A że Lily i James zginęli znaczy że nie było opcji by cofnąć się w czasie, tu nie ma układu: przyczyna - > skutek, tylko jest pętla. Zjebany ten piękny układ został niestety w tym fanfiku... przeklęte krzesło? Jakoś tak, tym co na scenie wystawiają. Ale to nie jest canon. Nie można niczemu zapobiec, bo jeżeli cofniesz się w czasie i to zrobisz to nagle nie masz po co cofać się w czasie, ergo nie cofasz się w czasie i tego nie zmieniasz. W Więźniu Azkabanu jest to ładnie pokazane, bo nasi bohaterowe tylko myślą, że Dziobek umarł, podczas gdy kat ze złością rozwalił co innego ( w filmie to była dynia nie pamiętam co było w książce, albo dynia albo płotek) bo ich przyszłe ja już uratowały hippogryfa. Nie można stworzyć paradoxu, ergo - to nie żaden absurd tylko sprytny myk, który nie każdy podłapał.