Zawsze chciał bym przeżyć ten strach pomimo że przez lata nurkowałem na powietrzu gdzie granice były przekraczane a tabele nie obejmowały ,,, pomimo że często pracuję na dużych wysokościach żurawiach wieżowych nie mając lęków to świadomy skok w nieprzewidywalne i znając i tak swój koniec oblewa mnie lękiem ...
Ja mam pytanie odnośnie wysokościomierza. Mógłbyś nagrać film na ten temat. Chodzi mi głównie o to, co Myślisz na temat wysokościomierzy w zegarkach typu garmin itd. Czy można opierać się na nich, czy warto kupić osobny? A jeżeli tak, to jaki? Bo z tego co wiem, to są wysokościomierze elektroniczne i zastanawiam się czy różnią się one od tych w zegarkach sportowych. Bo chyba wszystkie wysokościomierze są barometryczne? A przynajmniej nie spotkałem się z innymi. Z góry dziękuję za odpowiedź 😉
Nie mam doświadczenia z wysokościomierzami w zegarkach, ale widzę, że są popularne. Na strefie widzę instruktorów, którzy z powodzeniem używają suunto i garmin. Przypuszczam, że podobnie ja producenci wysokościomierzy elektronicznych opierają o takie same sensory ciśnienia. Niestety takie zabawki nie dla mnie, bo już mam syndrom zbyt krótkiego ramienia ;)) i cyferki dla mnie są za małe. Ba, zamierzam wymienić moje Viso2 na Aresa, z tego samego powodu. Nie używam też od lat zegarków, więc tym bardziej zakup byłby nietrafiony. Moim zdaniem nie ma żadnych przeciwwskazań ale polecałbym przejściowo poskakać z analogiem i zegarkiem jednocześnie, aby się obyć z nową zabawką bez zbędnego ryzyka.
śmierć na miejscu to śmierć na miejscu. nie ma tu nic do rzeczy długość umierania. tak samo jak wykonanie usługi na miejscu. śmierć natychmiastowa jest z automatu na miejscu, ale niekoniecznie na odwrót. dlatego właśnie mówimy że poniósł śmierć na miescu a nie że umarł natychmiast. Twoja definicja tego pojęcia jest poprawna.
Dziękuję. Dziwię się, że komuś chce się przyczepiać akurat do tego. To przypomina mi film na YT, gdzie koleś jedzie na rowerze i jednocześnie gra na gitarze. Dorobił się komentarza: łańcuch nasmaruj baranie.
witam. takie pytanie jeśli można. od dziecka zafascynowany tym sportem jako, że mieszkałem blisko lotniska w Radawcu zawsze chciałem skakać. Zawsze gdy były skoki byłem na lotnisku. W zasadzie czekałem tylko na ukończenie wymaganych 18 lat bo na 16 za zgodą rodziców nie było szans. Niestety pewnej niedzieli stała się rzecz straszna. Znajomy można powiedzieć sąsiad zginął. Lata osiemdziesiąte więc nie wiem czy było śledztwo jakieś czy nie. Jeśli było to jakie były wyniki. Opieram się zatem na tym co mówił kolejny znajomy, który tego dnia był w samolocie - miał skakać w następnej trójce. On mówił, że Witek przeciągnął w dół głową zaplątał się w linki przy otwieraniu. Mówił też, że było wysoko ale nie był w stanie się uwolnić. Miesiąc temu odpoczywałem w rodzinnych stronach i poszedłem popatrzeć na skoki. W zasadzie to robiłem zdjęcia. Oglądam je teraz i przerażają mnie. Skoki są na linę więc teoretycznie skoczek za nic nie odpowiada. Pozycje jakie mają skoczkowie przy otwieraniu są czasem trudne do wyobrażenia. Tyłem, bokiem, głowa w dół. Przypomniało mi to ten wypadek sprzed lat i w związku z tym chciałem zapytać jakie ryzyko niesie skok na linę? czy w tym przypadku nie można zaplątać się w linki gdy ma się taką dziwną pozycję? Załączam zdjęcie: pictours.net/poland/radawiec/aeroclub/20170727-091719-0300_dsc07584_1080.jpg
Zamieściłem ten komentarz zanim jeszcze obejrzałem resztę filmików i w jednym z nich mówi pan właśnie o tym wypadku w Zielonej Górze. Pomyślałem, że moje pytanie już nieaktualne mimo to dziękuję za odpowiedź. Pozdrawiam. Dochodzę do wniosku, że prawidłowe ułożenie tuż po odczepieniu się od samolotu jest niesłychanie trudne szczególnie dla początkujących. Wykręcają czasem takie figury jakby rządził tym kompletny przypadek.
