Тёмный

"...bo moga!" - Mój Główny Sudecki, część 2.: Spacer Karkonoszami 

Z rynsztoka na sam szczyt
Подписаться 65
Просмотров 218
50% 1

Solidnie, Sudetami, dzień 2.:
(PTTK Hala Szrenicka - Karpacz) - raport wieczorny 😊:
Wczoraj, na swoim pierwszym dniu Sudecenia, dałem se dystans taki dość - jak na moje siły - konkretny. Całe Izery i start podejścia na Karkonosze. Plusy: nie trzeba z samego rana szarpać aż tylu upów; minusy: będzie dużo boleści do rozchadzania, możliwy zgon 🤣. Ale nie było aż tak tragicznie. Organizm chyba zaakceptował fakty 😁.
Budzik 5:30, wymarsz 6:45.
Chciałem dziś przejść do końca Karkonosze i przeskoczyć poza Karpacz. Chciałem też być dziś ze wszystkim gotowy na dwudziestą i nie spóźnić się na spotkanie organizacyjne d/s hasania po Kilimandżaro, dlatego uciąłem sobie z trasy trzy godzinki marszu, żeby mieć bufor czasowy. Spanko klepnąłem na 31. kilometrze, na wylocie Karpacza, a na spotkanie i tak się spóźniłem, bo poszedłem na miasto żreć 🤣. Ale już spoko - posłuchane, podbita motywacja do trzymania formy; wpadło dużo pożytecznego info. Do wylotu do Tanzanii mamy jeszcze osiem miesięcy, ale to śmignie w parę chwil. Będą włażone dwie Góry: na rozruch trzydniowa, afrykańska „piąteczka” - Mt. Meru, a następnie - już zacnie zaaklimatyzowani - pójdziemy na Kili. Najdłuższym z możliwych Szlaków, chyba tydzień Górskiej akcji... 😁
Dobra, wracajmy w Karkonosze.
Spałem na schronie na Hali Szrenickiej, na wysokości 1200 metrów. Dziś, przez dużo czasu, wysokości oscylowały mi pomiędzy 1200 a 1500 metrów; gdybym szedł na Śnieżkę, wtedy dobiłoby do sudeckiego maxa - 1603 m npm.
Po raz pierwszy obejrzałem sobie Śnieżne Kotły, bom od tej strony jeszcze nie hasał. Ładne, i z fajną chatką Muminków nieopodal 😁.
Prawie wszystko, aż do Domu Śląskiego było terenem kosodrzewiniastym, więc - po wczorajszych, niższych, leśnych kawałkach - dziś widoczki były otwarte. Świeciło mi Słoneczko, wiał ożywczy wiatr. Naturalne chłodzenie, zawsze dobrze mi to robi 😊.
Często z gołym cycem; na trokach plecaka suszyło się pranie. Któraś z Wędrowniczek miała obawy co do moich ramion, co strzaskało je Słoneczko - „Będziesz Pan kwiczał w nocy” - „Paaaani, z tych wszystkich moich bólów, ten to jak łaskotanie...” 🤣
Oswajam się z plecakiem - dziś dałem go trochę bardziej na rzyć, potem znowu podwyższyłem. Sam się i tak nie chce nieść, ale już coraz więcej momentów, gdzie zapomniałem, że go niosę. Akceptacja przejebaności 😁. Kumpel, Rafał, też Sobie taki sprezentował, więc przez Sudety idą teraz minimum dwie Kajki 😁.
Na Szlaku pełno dziś Czechów i Wędrowców niemieckojęzycznych. Na czwartej godzinie dotarłem do schronu Odrodzenie, gdzie pyszną jajecznicę mi zaaplikowali. Energia, zaiste, wzięła się i odrodziła 😁. Następne żarełko miałem dopiero na Domu Śląskim. Serniczek. Fantastycznie dobry.
Przedtem, dane mi było ponapawać się widoczkiem kilku formacji skalnych, miałem też śliczny widok z góry na Samotnię. Bardzo urokliwy schron 😍, z której strony by nie patrzeć.
Wspomniany Dom Śląski miałem na, chyba, dwudziestym kilometrze. W tym czasie, wiatr zdążył już nagonić trochę chmur. Aura się zmieniała. Po serniczku, nieczuły na wdzięki kapryśnej Kurewny Śnieżki, co kiedyś zaiwaniła mi kapelusz, nie poszedłem Jej na audiencję, tylko zacząłem schodzić ku Karpaczowi. Ostre tracenie wysokości na kamiennych schodkach, później już lajtowo, bo mniej stromo i lasem.
Z wtórem lekkiej ulewy i, niestety, grzmotami, zlazłem aż ku Karpaczowi. Przeskoczyłem większość tego - plastikowego jak zawsze - miasta, spojrzałem na zegarek: jeśli pójdę aż do planowych Mysłakowic, to na spotkanie zdążę na styk, a tak nie lubię. Klepnąłem więc sobie fajne spanie na obrzeżach Karpacza, i już od siedemnastej nie robię nic ambitnego, tylko leżę, żrę hotdogi z żaby i bujam się po pseudo-egzgluzywnych żarciodajniach 🤣. Snobiszon na pełnej 🤣.
Po dwóch dniach, czerwonej Ścieżki ubyło o 65, może 68 kilometrów; za plecami mam tematy najroślejsze. Jutro relatywnie niskie pagórki - najpierw wbijam na chwilę w kotlinę jeleniogórską, później przejdę w pasmo Rudaw Janowickich. Tam czeka kolejna, Koronna zdobycz - Skalnik, a ile jutro pójdę, to się okaże za dnia.
W sumie, nic mnie nie goni, a Wojtek, co zaczął Szlak jeden dzień wcześniej, bardzo Sobie chwalił agroturystykę, co miałbym ją jutro na 32. kilometrze. Brzmi jak fajny plan na niespieszne zapełnienie dziesięciu godzin Przygody 😁. A, zdaje się, że reszta Bandy już też mnie dobiegła i są gdzieś na Karpaczu. Może tam gdzieś jutro się na chwilę spikniemy? 🤔
Dobra, wrzucam fociunie i idę spać 😊. Dobrej nocy! Jutro bez budzika 😁.
A całość z fociuniami jest na fb, tutaj:
www.facebook.c...

Опубликовано:

 

11 сен 2024

Поделиться:

Ссылка:

Скачать:

Готовим ссылку...

Добавить в:

Мой плейлист
Посмотреть позже
Комментарии : 4   
@izaak.salomon5048
@izaak.salomon5048 Месяц назад
Super kanał, super przygoda!
@DamianGudz
@DamianGudz Месяц назад
A ja mieszkam w Eindhoven, w zeszłym roku przeszedłem GSS, ale z Prudnika. W następnym tygodniu ruszam GSB z Wołosatego 😀 Pozdrawiam!
@z_rynsztoka_na_sam_szczyt
@z_rynsztoka_na_sam_szczyt Месяц назад
@@DamianGudz - dobrej Aury na Szlaku! GSB chyba jednak jeszcze bardziej wciągający 😊. Pozdrówa, Wędrowniku! 💪😁
@izaak.salomon5048
@izaak.salomon5048 Месяц назад
Kolego,co robisz zawodowo???
Далее
Презентация iPhone 16 за 4 минуты
04:00
Porozmawiajmy o Łodzi - Krzysztof Cwynar
1:21:48
Demokracja Warcząca?
32:36
Просмотров 59 тыс.
Spacer Rotterdamem
48:10
Просмотров 43
Biurokracja nie zastąpi nam Polski
35:48
Просмотров 72 тыс.