Jak ja Wam dziękuję, że siedząc w domu mogę słuchać prof. Wolniewicza. Całość wystąpienia jest mi bardzo bliska. Przypomniały mi się słowa dr Kurek o tym, że Polacy nigdy (w sensie dziejowym) nie zaznali głodu ( w przeciwieństwie do innych narodów europejskich) i ten fakt odcisnął piętno na naszej mentalności. Myślę, że bolesny w skutkach romantyczny patriotyzm jest tego ewolucyjnym pokłosiem. Użyteczność niektórych powstań względem narodu polegała na tym , że powstały o nich piękne wiersze w języku polskim- przykre ale prawdziwe. Polski patriotyzm romantyczny wzusza mnie swoją czystością, irytuje naiwnością i doprowadza do szaleństwa bezmyślnością.
Z ekscytacją słuchałem od początku, gdyż zawsze jest ciekawe gdy tak przenikliwy umysł dotyka drażliwych tematów, gdzie z każdej strony wydawałoby się płyną niezwykle ważne i celne uwagi. I nie zawiodłem się.
Mieszkam w Tarnowskich Górach, szkoda, że nie ma Pan już siły na podróżowanie bo chętnie wybrałabym się na spotkanie z Pana udziałem. Czekam na kolejne filmy z wykładami i życzę dużo zdrowia i sił aby było ich jak najwięcej. Pozdrawia tarnogórzanka :)
Jesteśmy tu wprowadzani w błąd przez jeden wybiórczo zarysowany punkt widzenia. Te dychotomie naprawdę nie istnieją, bo zawczasu nigdy nie ma pełnej informacji, a żeby wygrać trzeba grać; bo liczy się słuszność idei i jej upowszechnienie, bo radykalne działania też wymagają przygotowań, a przygotowania bez radykalnych działań są bez sensu. Autor sam przyznaje, że jedno z powstań powiodło się za pierwszą próbą, inne za trzecią; na dłuższą metę wszystkie doprowadziły do niepodległości. Nie można uczciwie twierdzić, że we wrześniu '39 widoki były fatalne - przecież nie wiedzieliśmy o zdradzie naszych sojuszników oraz tajnym pakcie Ribbentrop-Mołotow! Ocena Powstania Warszawskiego też niewłaściwa - i bez niego Niemcy nie zawahaliby się zburzyć Warszawy, a konspiranci wpadliby w łapy gestapo i NKWD, ponadto tysiące bandyckich okupantów nie dostałoby od nas śmiertelnej nauczki. Co do tzw. "systematycznej pracy" - ładnie się skończyły plany naiwnych profesorów UJ oszukanych w r. 1939 przez Niemców i wywiezionych do obozów - szkoda gadać...
BrudnaFoka ojciec Pio kiedyś powiedział o swoim przyjacielu lekarzu: "może ty nie wierzysz w Boga, ale Bóg wierzy w ciebie". Pan profesor też robi bardzo wiele dla Polski, deklaruje też swój sentyment do kultury łacińskiej wypływającej z chrześcijaństwa, iż można by było powiedzieć o nim to samo.
Perspektywa walki o Polskę jest zbyt wąska. Być może najbardziej szalonym, chorym i najgłupszym zrywem w historii było rozpoczęcie II WŚ przez hitlerowskie Niemcy i ich sojuszników (Włochy, Japonię itd., jak wiadomo w kilku etapach). Mała była szansa na wielką wygraną, a duże ryzyko sromotnej klęski się zrealizowało. Tylko dlaczego na dłuższą metę agresorzy niewiele stracili, a coraz więcej zyskują?
Co do Powstania Warszawskiego, to zdecydowanie tak. Jednak co do Wyklętych, to można ich usprawiedliwić aksjomatem obrony ludności przed sowieckim gwałtem, obrony duszy narodu przed sowietyzacją (stając się dlań sumieniem idealnym) , wybór śmierci w boju - kontrolowanej zamiast śmierci w kazamatach czy psychicznego umierania w ciągłej niepewności jutra. Uważam, że dla części narodu ta zła decyzja walki podziemnej była jednak złem mniejszym.
Moim skromnym zdaniem nie zawsze mamy do czynienia z sytuacją "albo-albo". I jedna i druga postawa zasługuje na uznanie i szacunek. Jedna i druga była potrzebna. Można było wybrać jeszcze trzecią - wyjazd z kraju, ale ta akurat, chociaż nie hańbiąca - powodów do chwały nie daje żadnych. Słusznie zauważył Marcin Nowak, że dla żołnierzy wyklętych to nie była sprawa wyboru - oni i tak przeznaczeni byli przez nowego okupanta "na odstrzał" Poza tym przecież dostajemy od Boga różne dary - nie każdy jest stworzony do heroicznych czynów, jak nie każdy nada się do mozolnej pracy.
Jeden ze współczesnych, prominentnych polityków Chin, zapytany o skutki rewolucji francuskiej, po chwili namysłu odpowiedział: "Zbyt mało czasu upłynęło by oceniać tamte wydarzenia". Pan Profesor ocenia wojskowych, którzy widząc to co sowieci robili na wschodzie z oddziałami Wojska Polskiego, postanowili stawić zdecydowany opór licząc na przyzwoitość reszty świata? Bardzo mocne słowa, gdyż owoce ich ofiary mogą dopiero kiełkować. Popieranie wystąpienia z szeregu przeciw hitlerowskim Niemcom w 1939 r. z jednoczesnym ośmieszaniem słuszności sprzeciwu wyklętych jest dychotomią. Jeśli mamy mówić o ocenie roku 39 to trzeba najpierw zauważyć, że czas na to by przeciwstawić się Niemcom był przed zajęciem Czechosłowacji - potem ta "moralność" była nieuzasadniona - stąd Pana niekonsekwencja (podobnie jak sanacyjnego rządu). Co ciekawe lwia część wyklętych to narodowcy, którzy właśnie sprzeciwiali się organizacji tragicznego w skutkach Powstania Warszawskiego nie widząc jego zasadności i szans na pomyślnie zakończenie. Nie wiem za to na ile Pan profesor zna historię Powstania Antykomunistycznego, ale wszelkie zapiski i rozkazy świadczą, że pierwsze lata były ewidentnie po stronie powstańców i gdyby nie ogromne wsparcie dla komunistów od sowietów, Polska zostałaby odzyskana. Przeciw komunistycznym bandom, po prostu niezorganizowanym bandytom stanęło świetnie wyposażone, zorganizowane i karne Wojsko Polskie. Dopiero nieustająca pomoc od strony sowietów przechyliła szalę na korzyść zainstalowanych podstępem okupantów. Jeśli jest coś o co warto walczyć, o co warto podjąć walkę to jest to prawda - bo tylko na niej można budować. Mówi Pan, że gdy człowiek nie wie jak się zachować powinien zachować się przyzwoicie - właśnie tak oni się zachowali, gdy każdego wieczora siedząc przy małym ognisku w lesie, spoglądali z nadzieją na zachód. Cenię sobie Pana działalność, jednak w tej subiektywnej ocenie, którą Pan wygłasza czuję wpływ: 1) Pańską historią i przynależnością do partii, 2) zachodniego pochodzenia, które jak Pan słusznie i szczerze przyznał jest często wykastrowane ze wzniosłego i romantycznego kolorytu polskości. Zdaję sobie sprawę, że zostanę zrugany za argumenty ad personam, ale moim zdaniem polskość to symbioza między organiczną, fizyczną pracą na rzecz poprawienia bytu Narodu (tych którzy byli, są i będą) oraz tym romantycznym uczuciem. Patriotyzm jest takim uczuciem, nacjonalizm jest postawą z niego wynikającą i to on dopełnia polskość. Z wyrazami szacunku, Bartłomiej Witek
Była to metafora, przepraszam jeśli zbyt subtelna dla Pana. Jeśli jest Pan zainteresowany faktami to zapraszam do przeczytania zbioru rozkazów i notatek dowódców NSZ i WiN opublikowanych przez IPN, wyłoni się Panu faktyczny obraz początku Powstania Antykomunistycznego. Jest wiele opracowań o tym i to, że wiele z tym tematów i materiałów ujrzało światło dzienne stosunkowo niedawno faktów nie zmienia.
Faktem powszechnie znanym była również obecność Rządu RP w Londynie, z którym się podziemie długo komunikowało, niestety głównie jednostronnie. Ci którzy pozostali w walce pozostali do samego końca postanowili, że pozostaną pomnikami i świadectwem tamtych wydarzeń, jednak początek tego zrywu nie był beznadziejny. Już nie mówiąc o tym, że to Teheran był pieczęcią odnośnie Europy Wschodniej, w Jałcie Roosevelt i Churchill się zawahali - poniewczasie. Proszę jeszcze raz o przejrzenie tych dokumentów, książeczka za 20zł.
+Bartek Witek Wbrew powszechnym opiniom "...na konferencjach w Teheranie, Jałcie i Poczdamie NIE USTALONO NIC, a już na pewno nie ustalano, że Polska będzie w obozie wschodnim..." Wielka Żydowska Trojka: Churchill, FDR i Stalin, jako typowi żydowscy figuranci, nie mieli w tych sprawach nic do powiedzenia. Zwycięstwo światowego komunizmu, a tym samym upadek Polski, zostały zaplanowane jeszcze przed "WYBUCHEM" tzw. II Wojny Światowej. Świadczy o tym chociażby tzw. mapa Gomberga, o której bardzo dobry artykuł znaleźć można na stronie Wspaniałej Rzeczpospolitej.
Nie podejrzewam Profesora o kiepskie intencje, nie mniej rozumiem dlaczego II ga część nie zaistniala podczas spotkania. To zbyt rozległy i głęboki w polskich uczuciach problem aby zamknąć go krótkim aktykulem z jednoznaczną oceną skutecznosci i znaczenia powstań polskich. O skuteczności można dyskutować, ale nie o znaczeniu panie profesorze kochany. Beze względu na skutek znaczenie ich jest tak wielkie jak istnienie Polski dziś. M.K
Co do tzw. żołnierzy wyklętych 100 % racji. TA walka nie miała jakiegokolwiek sensu a ofiara niestety bezowocna. Należy jednak odgraniczyć w/w ofiary na czynne i te < bez wyjścia> zamordowane dla zasady.
A może jeszcze kolejny milion Polaków powinien wg Ciebie zostać wyrżnięty bo w Powstaniu to za mało wymordowali? Może marzy Ci się druga Hiroszima i Nagasaki tyle że na terenach Polski - wtedy byłbyś zadowolony, że był "odpowiedni" opór społeczeństwa a Polacy zachowali się godnie??? Po Jałcie porządek świata mogłaby zmienić tylko III Wojna Światowa - tyle, że bomby atomowe na Polskę miał rzucać nie ZSRR tylko USA. Ot taka doktryna "obrony" Europy naszym kosztem.
Ogarnij się . W JAKIM powstaniu ??? wg ciebie prawie 200 000 ofiar i wymordowanie prawie całej kardy AK , to sukces. Zatem wyślij kwiaty na grób tego grubego nazisty z Wielkiej Brytanii , który domagał się od Stalina całkowitej zagłady Polski i włączenia jej do sojuzu. Wcześniej zamordował gen. Sikorskiego wraz z cała rodziną czym wzbudził podziw nie tylko u Stalina, lecz nawet Hitler był zaskoczony.
UWAŻAJCIE NA PATRIOTÓW! Żeby pójść w bój (bez broni) trzeba mieć dowódcę, którego sztab planuje walkę. To znaczy planuje zagładę własnych żołnierzy pod ogniem wroga! Kim wiec byli dowódcy nieudanych powstań? Byli patriotami czyli patriotyzm to prowokacja.
Panie Profesorze, nie jest prawdą że przed wybuchem 2wojny światowej nie mieliśmy innych możliwości ani tym bardzie że zachowajaliśmy się prawidłowo. chociaż by dlatego że zawsze jest inne wyjście. chyba że mówi Pan tutaj o tym że politycy w tamtych czasach byli ślepi i tak słabi że nie mogli walczyć w żaden sposób z nastrojami społecznymi. ale w takim przypadku wypadało by powiedzieć że było to jedyne wyjście które rząd potrafił zrealizować. nieszczęsny Piłsudski urodził się 20 lat za wcześnie.
To nie był heroizm tylko wybór godnej śmierci. Żołnierze wyklęci mogli zginąć w boju, albo w UB-eckich kazamatach. Mam kruchą nadzieje, że pański pogląd wynika z tęsknoty do młodości w PRL, a nie do systemu komunistycznego jako takiego. Jest mi z tym źle, że ktoś taki jak Pan Profesor racjonalizuje zło, tylko dla wewnętrznej spójności z sobą samym.
Pan profesor to moim zdaniem bardzo mądry filozof. Bardzo lubię go słuchać. Mam natomiast wątpliwości co do jego wiedzy w sprawach politycznych i technicznych lub co gorsze, że jest czymś w rodzaju konia trojańskiego lewactwa. Swiadczy o tym przez niego głoszone opinie na temat powstań czy katastrofy smoleńskiej. Poglądy na temat tej ostatniej o tym dobitnie świadczą. Widzę tu taktykę np Gazety Wyborczej, Generalnie mówić prawdę ale od czasu do czasu na ważny temat wpleść kłamstwo. Takie przypuszczenia stawiają w wątpliwości jego postawę moralną. Mógłbym podać więcej przykładów ale pozostanę na tym jednym.
sam nie wiem... to wszystko jest bardzo złożone; z dzisiejszej perspektywy łatwiej oceniać, bo wiemy jak się historia potoczyła, ale czy na prawdę takim oczywistym był triumf Powstania Wielkopolskiego...? takie gdybanie "co by było gdyby...", przecież Żołnierze Wyklęci nie wiedzieli jak się potoczy historia - a np. gdyby USA wypowiedziały wojnę ZSRR...? niemożliwe...? "jedna bomba atomowa i wrócimy znów to Lwowa, druga mała, ale silna i wrócimy znów do Wilna"... a proszę zobaczyć jak było po II WŚ z Koreą: przecież wojna koreańska to w istocie wojna proxy, gdzie północ to sowiety, a południe Amerykanie: i oczywiście Korea jest do dziś podzielona, ale proszę zwrócić uwagę gdzie dziś jest Korea Północna(nie ma tam nic...), a jaką potęgą jest Korea Południowa... czy niemożliwy był scenariusz optymistyczny dla Polski...? Pan Profesor jest osobą bardzo mądrą i myślę, że rozeznaną we wszystkich wydarzeniach, a przy okazji osobą wiekową - jako osoba ledwie 30-letnia byłbym zobowiązany, gdyby Pan jak najwięcej opowiadał o czasach powojennych, co się działo, na jakiej podstawie opiera Pan swoje sądy...?
No na końcu Pan profesor nie miał racji w UB nie istniała logika i nie można takich działań i ludzi którzy byli ostatnimi wolnymi ludźmi określać opisywać po przez logikę, filozofię i jeszcze wyciągać wnioski.
Profesor się myli, zapewne dlatego ,że jest filozofem a nie historykiem a dopiero od niedawna odkłamuje się historie, 39 nie był konieczny, była alternatywa i to nie jedna natomiast powstanie antykomunistyczne mimo ,że upadło przyniosło ze sobą wiele dobrego, nie mówiąc już o tym ,że Ci chłopcy najczęściej nie mieli innego wyjścia, mogli zginąć z bronią w ręku lub mogli być zakatowani w więzeniach przez komunistów
G To jak szanowny polemizator wyobraża sobie przegraną Niemiec w sytuacji gdy Polska uderza razem z Wermachtem na Rosję. Rosja przegrywa i jak wówczas pokonać Niemcy? Nie żebym sie upierał, tylko przychylnie odnosząc się do Zychowicza, taką mam zagwozdkę.
tak isc z hitlerem mordowac razem z nimi a potem negocjowac ze Stalinem warunki pokoju wyobraz to sobie a te bandy wyklete po amnestii gro z nich wstapilo do Mo i Sb mordercy tym byli
Prof. Wolniewicz mówił nieprawdę. Praca organiczna w Wielkopolsce nie przyniosła temu regionowi wolności. Przyniosła ją dopiero walka zbrojna (powstanie wielkopolskie). Szkoda, że w swoim skupieniu się na filozofii profesor zaniedbał zdobywanie podstawowej wiedzy historycznej.
Paradygmaty i egzystencjalne wybory zasadnicze wpływają chyba częściowo na precyzję, empatię i subtelność myślenia. U Wolniewicza naiwne zaangażowanie w marksistowskie budowanie ojczystego domu z 1956 (PZPR), jak i bezwzględne trzymanie się logiki operującej na światopoglądzie empirycznym, nie dało mu z jednej strony uchwycić sensu uczciwości Wyklętych, a z drugiej od nieobecności Boga deistycznego w świecie postrzeganym przejść do teistycznego widzenia Boga w Chrystusie (Zbawienie), Duchu (Opatrzność), Kościele (Wspólnota, subordynacja i kult) i sumieniu (prowadzenie).
Powstanie Śląskie właśćiwie nie było powstaniem ,gdyż sląsk nie był pod żadnym zaborem ; Już dawno Polska się nas zrzekła ,a samo mówienie ,że Śląsk jest Polski jest błędne ,bo Śląsk jest Śląski.
Aha, no nieźle. Dlatego że Kazimierz Wielki zrzekł się zwierzchność kilku księstw na rzecz Czech (pod naciskiem Czech i Zakonu Krzyżackiego) to Niemcy mają prawo do Śląska? Bo nie oszukujmy się w powstaniach śląskich były tylko dwie strony Polska i Niemiecka, nie było żadnej trzeciej "śląskiej". Co to wogóle jest głupawa argumentacja? Czy np. Bułgaria która też straciła niepodległość w Średniowieczu nie miała prawa powstać w XIXw. przeciwko Imperium Otomańskiemu? Pozatym my Polacy musimy się kierować naszym interesem, a nie grzecznie respektować interesy innych, bo w konsekwencji nasze terytorium zostanie zredukowane do jakiegoś obozu wielkości powiatu gdzieś pod Warszawą w którym dodatkowo będzie trzeba mówić i myśleć po francusku.
A ja się nie zgodzę - przecież nawet przegrane powstania budują tożsamość narodową. Czym byłaby dziś polska literatura bez powstania listopadowego? Bez "Kordiana" i "Pana Tadeusza"? warto było polską ziemię podlać krwią aby wydała taki plon.
Nie warto było. A Polska była by racjonalna, a nie romantyczna, co by pozytywnie wpływało na obecną politykę a podczas zaborów szybciej byśmy niepodległość odzyskali. Powstania żadnej tożsamości nie budowały, tylko ją niszczyły. Żadne z państw które powstały po I wojnie światowej takich kretyńskich powstań nie wywoływały, a niepodległość odzyskały. Takie poglądy jak twoje wtłaczają w polskie mózgi wrogowie ojczyzny, których celem jest podsycanie samobójczych tendencji narodu, które mają doprowadzić do naszego ostatecznego końca.
No tak, poślijmy do piachu tysiące ludzi żeby potem sobie dzieciaki poczytały romantyczne opowieści o tym jak to fajnie jest zginąć z ojczyzną na ustach
tchorzostwo a realia to jest roznica kolego mylisz sie 60tys naszych rodakow kolaborowalo z Niemcami Gestapo nie nadazalo z przerobem donosow ja nie slyszalem kawalow o glupich francuzach