Co o przyszłych kierowcach sądzą egzaminatorzy? 

WORD-y powinny być finansowane z poziomu województwa, kursanci oceniani pod kątem psychologicznym, a nie tylko czy potrafią stać na jednej nodze z zamkniętymi oczami i, na Boga, OSK powinny uczyć jeździć, a nie zdać egzamin. Poza tym obowiązkowe szkolenia dla kierowców, nauka w różnych warunkach i, niestety, weryfikowanie zdolności do prowadzenia samochodu po pewnym wieku. I ludzie przestaną ginąć masowo na drogach. Zgadzam się, że nie każdy powinien mieć prawo jazdy, ale nie chodzi o kursantów, ale o tych z prawem jazdy, którzy często czują się zbyt pewnie za kółkiem.

kasa, kasa i jeszcze raz kasa..nie zdaje się naprawdę za blachę błędy..

Jak pokazują relacje dzwoniących do studia to kiedyś było zdać o wiele łatwiej i jakoś Ci ludzie jeżdżą bezproblemowo. A co do 16:45 to są to chyba jakieś kpiny. WORD'y są monopolistami na egzaminowanie i traktują ludzi jak chcą.... czyli bardzo często jak bydło.

egzamin najwyższa filozofia, ale ... tylko w Polsce

Dlaczego czas oczekiwania na egzamin jest tak długi w Krakowie?!

Jeździłem 6 lat bez "prawka"... Cala Europa, Rosja i inne kraje(tak jeździłem bez prawka), ale jak przyszło do egzaminu, to pan egzaminator stwierdził, ze nie zdałem bo źle zmieniałem pasy...

Co oni opisują jak było kiedyś ... NIECH DZWONIĄ CI CO TERAZ ZDAJĄ . Kiedyś , to było kiedyś... WORD to maszynka to zarabiania kasy na niezdanych kursantach.

Znam sytuacje w których egzaminatorzy oblali za tak błahe błędy ,ze nadawałoby się to do sądu. Jeżeli egzaminator chce oblać kursanta to i tak go obleje. No ale np. CE egzamin koszt 245 zł. więc za każde oblanie WORD zarabia ogromne pieniądze.

Grzegorz Wysopal to kierownik Działu Szkoleń Małopolskiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Krakowie; egzaminator, instruktor techniki jazdy, instruktor nauki jazdy, absolwent Wydziału Mechanicznego Politechniki Krakowskiej i absolwent studiów doktoranckich Wydziału Paliw i Energii Akademii Górniczo-Hutniczej. Jako znawca prawa o ruchu drogowym samouk, tak jak każdy polski państwowy egzaminator. Bywają nimi także socjologowie, historycy a nawet katecheci i religioznawcy. Prawo drogowe, co do jego litery, znają doskonale, gorzej jest z jego właściwym rozumieniem i stosowaniem. Tą wiedzę mają z przekazu kolegów i dyrektora WORD lub wprost z wewnętrznego prawa korporacyjnego, co WORD to nieco innego. Dla jednych wyrocznią jest ich dyrektor, tak jak dla pana Grzegorza i redaktorów radia i telewizji z Krakowa, pan Marek Dworak, a dla innych grupa dyrektorów WORD w postaci Krajowej Rady AUDYTORÓW, czyli Grupy Samozwańczych Autorytetów. Mamy zatem jedno prawo ustawowe i tyle praw zwyczajowych ilu jest wpływowych w danym środowisku dyrektorów WORD. To oni decydują jak poprawnie należy poruszać się na drogach i tzw. "trudnych skrzyżowaniach" nie mając świadomości tego, że skrzyżowaniem w rozumieniu zasad ruchu jest każde pojedyncze klasyczne skrzyżowanie, zwane zwykłym, a nie budowla drogowa, często bardzo złożona i skomplikowana. W Krakowie pan Marek Dworak wymaga od pana Grzegorza, by na rondach jeżdżono wg jego rozumienia prawa, ale w warszawskim WORD szydzą z pana Dworaka i jego krakowskiej szkoły. On sam nie jest dłużny i publicznie ośmiesza szkołę warszawską i wydawane przez "ekspertów" z Warszawy książeczki dotyczące "ruchu okrężnego". Ci z Warszawy, a także ci z Częstochowy, których dotyczył wyrok twierdzą, że sędziowie WSA w Gliwicach nie znają obowiązującego prawa, a pan Marek Dworak, że od dawna jest zgodny z wyrokiem tego sadu. I tu ciekawostka. Mając świadomość braku zmiany kierunku jazdy na wlocie, wymaga, tak jak w Warszawie i innych WORD, zajmowania lewego pasa ruchu przed wjazdem na rondo, przy wolnym prawym pasie ruchu, bez strzałek kierunkowych. Pan Grzegorz, jako podwładny pana Marka, czyni tak samo, czym zaprzecza art. 16.4 ustawy Prawo o ruchu drogowym. Pan Grzegorz twierdzi, że egzaminator nie ma prawa wydawać sprzecznych z prawem poleceń. A czym jest polecenie skręcenia w lewo na rondzie zorganizowanym wg zasad "ruchu okrężnego", na którym zmiana kierunku jazdy, w rozumieniu art. 22 ustawy Prawo o ruchu drogowym, następuje tylko w prawo, co potwierdzają także SĄDY prawomocnymi wyrokami. Na jezdni tak zorganizowanego ronda nie można zmienić kierunku jazydy w lewo, a zatem ani skręcić w lewo z jego jezdni, ani na niej zawrócić. Zawracanie na drodze z pierwszeństwem to następny popis indolencji państwowych, wykształconych lecz bezmyślnych państwowych egzaminatorów, uległych wobec tych którzy ich zatrudniają, czyli zarozumiałych i dobrze ustosunkowanych dyrektorów WORD. Zawracający na drodze z pierwszeństwem nie nabywa żadnych praw ani uprawnień, tylko z tego powodu, że usunięto zbędny i niepoprawny w swej redakcji zapis Kodeksu drogowego obowiązującego w latach 1984-1997. W tym peerelowskim prawie było wiele wymysłów i zbędnych zapisów. Wśród nich był zapis o zawracaniu na drodze z pierwszeństwem, który w 1997 roku usunięto jako zbyteczny, gdyż wynikał z przepisów ogólnych. Powstał z pomysłu pewnego dobrze ustosunkowanego eksperta, niestety z racji zajmowanych stanowisk w PRL, a nie wiedzy i wykształcenia, który w swych książkach uznał, że usuniecie zapisu jego autorstwa, nadało pierwszeństwo zawracającemu, co w wielu WORD bezprawnie uznano za oficjalna wykładnię prawa. Tu uczciwie przyznam, że Pan Marek Dworak nie do końca zgadza się z takim interpretowaniem prawa. Do tego dodajmy ograniczenie Kodeksem drogowym z 1983 roku znaczenia znaku C-12 i bezprawnego uznania ronda jako skrzyżowania w rozumieniu zasad ruchu drogowego. Cóż z tego, że zmieniono to w obecnie obowiązującym prawie, skoro wg WORD i GDDKiA znak C-12 to nie znak nakazu organizacji ruchu "ruch okrężny", zgodny ze znakiem D,3 wg Konwencji, a wciąż peerelowski znak nakazu kierunku jazdy z prawej strony wyspy ronda, czyli taki odpowiednik znaku C-9 i nic więcej? Zapraszam na mego bloga, chociażby tylko po to, by zrozumieć dlaczego od kilkunastu lat dyskutujemy o prawie, o ruchu okrężnym, kierunkowskazach, pierwszeństwie łamanym, rondach, skrzyżowaniach i zmianie kierunku jazdy. Dyskutujemy, obrażamy się nawzajem, a na drogach ginie coraz więcej źle szkolonych, z winy WORD, MORD i PORD, nie tylko młodych kierowców, którzy brak wiedzy zamieniają w bezmyślną arogancję na drodze. Problemem jest też brak świadomości zmiany prawa w 1997 roku, przez tych, którzy zdobywali uprawnienia w oparciu o stary Kodeks drogowy z 1983 roku. mrerdek1.blogspot.com/2018/05/129-sygnalizowanie-zamiarow-w-ruchu.html

robicie z ludzi idiotów, w niektórych krajach nie ma egzaminów, a mniej wypadków niż w Polsce, bo obowiązuje zasada ZERO ZAUFANIA na drodze

jak zdajesz egzamin an kategorie A, to jak egzaminator ma prawo cie oceniać i sam kontrolować własną jazdę, niemożliwe.

koszt egzaminu wysoki, widzę że się powodzi, okrągła wypłata, okrągły kształt

Egzaminatorzy ci sądzą? A śmieją się pod nosem z nas

DARMOZJADY...

Na kursach niczego nie uczą, na egzaminach niczego nie wymagają, więc po co cały ten cyrk, jeżeli chodzi tylko o kasę. Zapłacić i wydać prawko wraz z dowodem osobistym, a efekty na drodze będą podobne

stare ubeki egzaminatorami

ja zdalem za 2gim razem bym zdal za pierwszym razem gdybym sie zatrzymal na strzalce skrecajac w prawo

Nie rozumiem o co chodzi z tym płaczem o niezdane egzaminy. Ktoś nie zdał, bo popełnił jakiś błąd (źle pojechał, stworzył zagrożenie itd.) No chyba o to chodzi, by uzmysłowić tej osobie co zrobiła źle i nad czym powinna jeszcze poćwiczyć. Mało jest gamoni na drogach którzy w nosie mają przepisy lub o istnieniu niektórych nie mają pojęcia? Dadzą takiemu prawo jazdy, a potem zrobi komuś krzywdę...

Prawda jest taka, że poziom trudności egzaminu praktycznego i wiedzy na nim wymaganej jest naprawdę bardzo niski.

Cieszy mnie, że panowie założyli swoje kóło różańcowe. Teraz mają się z kim zbierać na spędach bydła.