Witam panowie i panie:) Widze ze o tym cynowaniu to legendy ludzie tworzą.Lecz sprawa jest bardzo prosta i nie tak skomplikowana jak sie wydaje.Nie na darmo remontuje sie zabytkowe auta ta wlasnie technologia,gdzie blachy zdrowej zostalo nie wiele a i tak da rade to wszystko naprawic raz na zawsze.Takie auta jak Mercedesy czy Rolsy z lat 50tych nie sa lakierowane najtanszymi lakierami itp,wiec jesli lakierowanie calego samochodu kosztuje okolo 12 tys zl kto i jaki blacharz wpakowal by szpachle w takie cudo ? totalny kretyn i napewno nie fachowiec.....A teraz najciekawsze,kazdy kto interesuje sie chodz troche motoryzacjia,widzial na ulicy Mercedesa W210,z dziurami w progach,nadkolach itp.A wiec takiego posiadam,i powiem jedno! Z nadkoli zostalo sito,tzw korozja nawierzchniowa a po oszlifowaniu i wytrawieniu zostalo milion mikro dziurek....... wiec blacha byla bardzo przerdzewiala i szpachla w takim przypadku tu nic nie zdziala,2lata i jeszcze gorszy syf,koszty naprawy i wogle spawanie,koszmar.Moja walka z nadkolami zakonczyla sie 5 lat temu.Tak jak juz pisalem,mialem wszystko wygryzione,wyszlifowane do golej blachy,nie wiele jej tam zostalo! Postanowilem nie oddawac mojego oczka do jakiegos partacza tylko zakasalem rekawki i do boju.Palnik w dlon i do dziela :) pasta do cynowania,laski cyny i delikatne grzanie blachy,BARDZO DELIKATNE!!! tak aby nie zdeformowac nadkoli bo temperatury nie lubia i mozna narobic wiecej szkod niz sie wydaje.....generalnie jesli pojedziesz po temacie zbyt ostro,czeka cie wycinanie oryginalnego elementu dobrej jakosci i wstawianie reperaturek raczej kiepskiej jakosci.Wiec,wycynowalem nadkola,szlifowanko i na sam koniec pobielilom sama pasta,znowu szlifowanko :) gradacja papierku juz ciensza,a po szlifowanku BARDZO wzny etap!!! czyszczenie miejsc cynawania i wokol roztworem sody oczyszczonej,neutralizuje ona kwasy zawarte w pascie do cynawania,jest to bardzo istotne bo w okol cynowanego miejsca,korozja pojawi sie bardzo szybko,i zadne podklady czy malowanie tu ni pomaga bo kwas bedzie zarl blache od srodka. Po czyszczeniu soda,podkladzik epoxydowy,po nim akrylowy,wypelniajacy i szlifowanko.5 razy akryl i 5 razy szlifowanko,rysy zostaja wypelnione i wyszlifowane do gladkiej powierzchni. Na koniec do lakiernika i po klopocie,pan do ktorego oddalem auto do lakierowania,byl w glebokim szoku jak zobaczyl naprawe nadkoli wykonana przez kompletnego amatora jakim jestem :) Teraz powiem tak,5lat temu zrobione i zapomniany temat na lat 20! Auto naprawiam sam,mechanicznie jak i blacharsko i z banki,a gadki ze W210 to chujowe auto bo gnije czy cos to se mozna w buty wsadzic. 300 tysi na blacie przebyte naszymi drogami i Merc chodzi jak zegareczek....wystarczy delikatnie poprawic fabryke i auto na wiele wiele lat.Ja osobiscie mam 2.9 td w kombi i zadnego innego auta,przynajmniej przez 10lat w moim garażu sie nie spodziewam. Pamietajmy ze blachy sa jak nasze zęby ;) a o nie trzeba dbac.......specyfiki do naprawy powinny byc,dobrej jakosci a odwdzieczy nam sie to przez najblizsze lata. Pozdro dla wszystkich co dbaja o swoje auta i co za tym idzie o bezpieczenstwo nas wszystkich.....troche sie rozpisalem,sory ale sytuacja wymaga ;)
michal klosiewicz Podziwiam zaparcia i miłości do swojego autka. Ja jestem posiadaczem nissan pulsar CJ I 2 litrowy diesel (rocznik 99'). Mam problemy z rdzą w progach, nadkola i drzwi. Co więcej zdejmując obicie z drzwi od środka zauważyłem na blasze rdzę, od zewnątrz tego nie widać , bo poprzedni właściciel nieźle go "podpudrował" szpachlą i lakierem. Nie chcę się go pozbywać bo to oryginalny japończyk (fakt kierownica była przestawiana i wszystko jest po japońsku w środku auta), ale właśnie z tego powodu wiem, że te auto jeszcze mi posłuży na długo zwłaszcza silnik. Jedyny mój problem to właśnie boję się oddać do blacharza pierwszego lepszego bo wiem, że będą mi truć, że zrobią dobrze a ostatecznie spieprzą robotę, a trudno znaleźć kogoś od zaufania. Co więcej mój problem ,. że mieszkam w Peru, Lima i tutaj coś jak w Polsce, masa "blacharzy" czyli 3 kg szpachli na jedno miejsce i lakier i już jest, nie wiem czy jest ktoś tutaj kto się zna na cynowaniu, bo tak naprawdę pierwszy raz o tej metodzie słyszę. Spróbuję poszukać także pasty do cynowania i pozostałych składników. W związku z tym mam do Ciebie pytanie, jakie są koszty do cynowania i jakie składniki są potrzebne do tego i czy cynowaniem można załatać dziury o 6 cm na 6 cm czy trzeba po prostu spawać ? Pozdrawiam
jesli chodzi o dziury to musisz wyciac do zdrowego materialu i wspawac wstawke,wyszlifuj do czystego,odtlusc i jechane z tematem......potrzebne ci beda,pasta do cynowania i cyna.25%cyny,reszte stopu to olow.palnik gazowy i 200 stopni.pamietaj ze po cynowaniu musisz zneutralizowac kwasy powstajace w procesie cynowania,bo bedzie gnilo na okolo pola ktore pocynujesz,dobry jest proszek do pieczenia.A raczej roztwor z woda demiralizowana,po neutralizacji,umyj woda zwykla i gotowe ;) kolejnosc....wstawka,szlifowanie,odtluszczanie,smarowanie pasta,grzanie palnikiem az zrobi sie tzw,lustro,trzeba przecierac szmatka 100% bawelna,tak aby tylko sie swiecilo,trzeba sie pozbyc nadmiaru pasty,no i nakladasz material....grzejesz lache cyny ;) do takiego stopnia az zrobi sie plastyczna zarazem lekko podgrzewajac blache,nie za mocno bo splynie.do rozprowadzania uzyj deseczki z buku,deseczke wsadz do wody,wczesniej,tak by lekko namokla :) to tylko naprowadzenie,reszta wyjdzie ci w praktyce.Pamietaj ze to bardzo wdzieczna robota,chodz mozolna.Wytrzyma lata....
Wielkie dzięki za poradę, zanim zabiorę się za robotę porobię zdjęcia przed i po. Na razie wezmę się za poszukiwanie materiałów. Jakby coś to znowu się odezwę po poradę.
A ja w A4 uszkodziłem błotnik, poprostu spadlo auto z podnośnika i zgieło ten rant nadkola jakieś 2 centymetry od konca rantu, farba odprysla i to miejsce zgrzewu fabrycznego pękło, zauważylem też że popekalo orginalne zabezpiecznie antykorozyjne w tym i ocynk ? Nieprostowałem tego a jedynie zamalowałem zaprawką. Wiem że będe się musiał za to zabrać lecz niestety nie wiem jakiej metody uzyć aby było to solidnie zrobione :(
Dobre bo trwałe to jedyna zaleta ..ale ten sposób naprawy raczej nadaje sie do karoserii z aluminium ,bo faktem jest ze mniej bedzie sie utleniac pod wpływem temperatury z palnika niz blacha stalowa stalowo-cynkowa .Z jednej strony naprawia sie uszkodzoną karoserię ,a z drugiej zardzewieje ''zgnije'' szybciej niz w postaci fabrycznej z np ,szpachlą
Jakie ty pierdolisz człowieku głupoty że hej... Do aluminim nie łapie się cyna , ołów a.. i farba (trzeba specjalne podkłady albo maluje się proszkowo. Tak samo z cynowaniem alu , jak i lutowaniem tego się prosto nie zrobi. Dobrze pokryta blacha stalowa cyną-ołowiem lub cynkiem jest bez korozyjna kumasz to ??? Po co się cynkuje rożne elementy. Co za tłuk, tą szpachle możesz sobie podgrzać w mikrofali i zjeść na obiad.
Wiecie dlaczego nie robi się już takiego cynkowania?? Jak wiadomo cyna i ołow konstrukcyjnie rzadko znajdują zastosowanie, jak już to jako powłoki lub spajanie materiałów. Na przykładzie samochodów w Polsce: niech jeden czy drugi wykona taką powłokę, a tak czy tak takie elementy trafiają na złom. Jak wiadomo taki złom ląduje w hucie a tam ładuje się go jako dodatek "nowej stali". I nie było nic w tym dziwnego gdy okazuje się że spektrometr pokazuje pół tablicy Mendelejewa w tej stali. Oczywiście można pozbyć się niektórych pierwistków, ale właśnie z cyną i ołowiem do tej pory są problemy.A potem niektórzy stękają że Ople lub Fiaty rdzewieją już w salonach... i nie ma się co dziwić. Dobre firmy które zajmują się galwanizacją nakłdaja powłokę max. do 12 mikrometrów. Więc jeśli ktoś chce cynować w karoserii, to najwyżej złącza spawane w granicy SWC. A w sprawie blacharki: gdybym chciał odrestaurować auto, uzbroiłbym się w cierpliwość oraz dużą ilość gotówki na samą karoserię...
pasta do rurek z miedzi,kompletnie sie nie nadaje do blachy stalowej,nie mieszajmy innym w glowach :) lutowanie rur cyna,to nie jest blacharka w samochodzie,należy o tym pamietac ;)
Drogi Grzegorzu, Reparaturkę do trzydrzwiowego widziano ostatnio coś koło '83, z resztą i tak by tu nie podpasowała, bo to nadwozie jest cokolwiek freestylowe. Co do reszty to faktycznie chodzi o uzupełnienie niedoskonałości. pzdr
Każda metoda jest dobra o ile robi to fachowiec .Nie wiem jak współczesne ale wiele dawnych szpachli nie wolno było kłaść na gołą blachę bo były hydroskopijne , i nawet zabezpieczone lakierem bardzo szybko rdzewiały.przy cenach 300-500 zł za element to tylko prowizorka -policzyć ceny szpachli -papierów ściernych ,robocizny,lakierów,podkładu ,kosztów miejsca !
Czas przede wszystkim. No i przerzucenie części roboty blacharskiej na lakiernika. Blacharz wstawia reperaturki na zakładkę itp.a najgorsze że młodzi się tego uczą i powstaje co raz to większe zacofanie. "Przyjdzie kit będzie git rozumisz o co chodzi."
To też. Tam gdzie robiłem robota blacharza była rozliczana na godziny a lakiernika od elementu, czyli blacharz byle szybciej miał zrobić a lakiernik potem mógł nadrabiać kitem pół dnia. Czas blacharza wpływał na cenę a lakiernika nie, więc żeby klient nie płakał... a jeszcze jakby trzeba było za cynę zapłacić to katastrofa.
dzidzia2425 Tak swoją drogą, czy nie po to mamy ubezpieczenie żeby argument "cholernie drogie" odpadał? Trochę przykre jest że w większości wypadków ludzie wolą kasę do ręki niż zostawienie rozliczania się z ubezpieczycielem w gestii zakładu blacharskiego, no ale wtedy na flache juz nie będzie... Swoją drogą nasz "piękny" kraj trzyma sie na taśmie i wd-40, wracając z wycieczki autokarem, w układzie chłodzenia siadło kolanko i płyn zleciał. Macgyver możę sie uczyć od nas, wleciała taśma, woda z baniaków i heja...
Tylko że ubezpieczyciel nie zawsze chce zapłacić ile trzeba. Jeszcze odnośnie cynowania rolę może grać ochrona środowiska, ale to spokojnie da się ominąć.
ja wam powiem czemu juz tak nikt nie robi jedziesz do blacharza naprawiac auto i pierwsze o co pytasz to cena teoretycznie powie ci za cos 500zł a z cynowaniem kosztowało by 800zł dlatego mało kto juz to roi i umie ps nie jestem blacharzem tylko lakiernikiem jak by co
Cholera, nie pamiętam już takich detali, to było 12 lat temu. Po wywaleniu drzwi i postykaniu tego wszystkiego dupa poszła mocno w gorę i stał jak koza, więc były skracane wieszaki resorów, żeby zaczęło to wyglądać. Wyleciało ze 40 kilo na pewno. Uzbrojone drzwi są całkiem ciężkie.
@@WRNinnaczej tak...robiłem sporo blacharki przy autach z lat 80tych,najcięższe drzwi były z mercedesa ,z poldka,125p to samemu na kolanie dało radę założyć.
Gratulacje! Dawno nie widziałem takiego samobójcy przy pracy. OPARY OŁOWIU bez wyciągu, elektrofiltrów, nawiewu w maskę. Nie istnieją maseczki (środki ochrony osobistej) które zabezpieczą przed oparami ołowiu. Trzeba bardziej cenić auto niż swoje zdrowie OŁOWICA zatrucie oparami cyny. Rozumiem że Pan lubi się struć ale szkolić innych z tego jak się truć. Naprawdę to auto jest ważniejsze od zdrowia?
