Pozazdraszczam tych przewyższeń. Jako mieszkaniec Mazowsza jedyne jakie spotykam to wiadukty . Używam sigmę rox 12.1 i póki co polecam . Dziś też jeździłem w upale ponad 30 stopni , pot lał się ze mnie strumieniami ale ogólnie jestem zadowolony . Ponad 60 km w 3 godziny w takim upale to jak na mnie osiągnięcie . Każdemu polecam kolarstwo 😎
No mądrze prawisz - jedzenie i piciu to podstawa w takich sytuacjach. Dwa tyg. temu zaliczyłem SOG z Krakowa do Częstochowy + Ojców. Dla kogoś z płasko-polski to jednak jest pewne wyzwanie, tym bardziej że na ciężko z bagażami. Natomiast jak mówiłeś, po wszystkim jest to duża satysfakcja, że się udało.
Mam 47 lat i 86kg dwa tygodnie temu objechałem tatry 234km 2700 w góre polecam sa scianki 12% uwazam ze jak sie człowiek zapsze to da radę góry i rower to najlepsze endorfiny pozdrawiam i dalej ogladam suba dałem
Mieszkam na płaskim mazowszu, ale bardzo lubię pojeździć w górach. Jeździłem po górach stołowych, wycieczki ze dwie w rejonie Karpcza/Szklarskiej Poręby, słynny podjazd Gliczarów. Mimo, że było ciężko to wielką frajdę mi to sprawiało. Niedługo jadę na tygodniowy wyjazd na Małopolskę i będzie mnie czekało około 8000m przewyższeń na około 700km trasy. Będzie ciekawie, szczególnie że większość (około 450km i 5500 przewyższeń) będzie jeżdżona dodatkowo z sakwami :)
Podjazdy to moja pieta achillesowa😅, ale pracuję nad tym, i ostatnio byłam z siebie dumna, bo pokonałam 3 km podjazdu i to objuczona sakwami 😅😅, więc cały czas do przodu 🚴🚴
Najgorzej jeżeli człowiek sobie będzie wmawiał że nie da rady, to nic z tego nie będzie. Od samego początku podjazdu zawsze z pokorą, bez szarpania i płynna jazda, góry są po prostu piękne 🚵♂️
Mam żonę z Opolszczyzny, a mieszkamy w równopolsce pod Warszawą więc kiedy jadę do teściów to zawsze z rowerem . Tą trasę znam doskonale zarówno w wersji szosowej jak i gravelowej . Generalnie dojeżdżając do tych gór kiedy widzę je coraz bliżej i bliżej to czuje taką ekscytację pomimo, że wiem iż zaraz będę mieć PROBLEMY :) W ogóle wjeżdżając do Czech ma się wrażenie jakby czas wolniej płynął, widać większe zadbanie o szczegóły, większe poczucie estetyki. Któregoś razu jadąc przez pierwszą czeską wioskę szły 3 Czeszki, ja byłem 300 metrów za nimi i poczułem - zapach mydła zielone jabłuszko, albo szamponu, albo żelu pod prysznic, nie wiem :). Od razu przypomniały mi się lata -30 lat w PL, kiedy też były takie kosmetyki. Obecnie nie idzie kupić w PL zwykłego mydła zielone jabłuszko ...Śmieszne, ale to było w pierwszej wiosce w Czechach i ten zapach przywołał we mnie takie przemyślenia, że ten kraj jest konserwatywny, przynajmniej jeśli chodzi o przemysł :), a to zwiastuje niezachwiany rozwój. Słynna studzienka z kubeczkiem zawsze pomocna, kiedyś był tam zeszyt i długopis do wpisów pamiątkowych
Rzeczywiście podjazdy to sentencja kolarstwa. Pod Poznaniem trudno o takie elementy, ale bywam w górach. Zdecydowanie wolę podjazdy niż jazdę po płaskim / sprinty.