Czy mężczyźni są dyskryminowani? | Odpowiedź dla "Męskiego głosu" 

Dla wyrobienia sobie własnej opinii zachęcam do zerknięcia na: omawiany odcinek o "wojnie płci": ru-vid.com/video/%D0%B2%D0%B8%D0%B4%D0%B5%D0%BE-9HW321c4k7w.html i komentowany artykuł: czerwonapigulka.pl/szkodliwy-symetryzm-szymona-czyli-polemika-z-filmem-wojny-idei/

Proszę, niech ktoś zbierze te wszystkie twarze z tych miniaturek i stworzy 50 twarzy Szymona

Bardzo rozsądny komentarz panie Szymonie ! Co nie przekreśla działalności Męskiego Głosu który celnie wyciąga wiele patologi prawno- społecznych.

Szymon. Mądry z Ciebie facet. Tak po prostu...

Stefan Molyneux pokazywał fajne badania, że im więcej jest socjalu dla kobiet-matek tym częściej te wybierają samotne wychowywanie dzieci ze szkodą dla tych ostatnich. Tak więc wsparcie dla normalnej rodziny, o którym wspominasz może być powodem do jej rozpadu. Druga sprawa - jeżeli te dysproporcje prawne są prawdziwe (tj. kilka praw dla mężczyzn kilkaset dla kobiet) to nie da się tego zbyć ogólnikiem, że te prawa są "dla rodziny". Jeżeli rodzina działa poprawnie to wiele uregulowań prawnych jest zbędnych. Natomiast prawo jest niezbędne, kiedy rodzina się rozpada i pojawiają się problemy. W tym wypadku mężczyźni są strasznie dyskryminowani jeśli chodzi o kontakty z dzieckiem rzekomo dla dobra dziecka. Sam tego boleśnie doświadczam, dzieciak ma coraz więcej problemów z rozwojem osobowości i ojciec praktycznie nic nie może zrobić wobec błędów popełnianych przez matkę.

Nie powinniśmy traktować jako rozłączne klasy w kontekście rywalizacji - jest pewien aspekt, gdzie ta rywalizacja jest: sąd rodzinny. Tu nawet feministki (większość tych nie oderwanych od rzeczywistości) nie zaprzeczają o dyskryminacji mężczyzn.

Eeee, już nie będę patrzeć na te "wojenki płci" Idę zostać kultystką Cthulhu

Ostatnio starałem się o dofinansowanie do firmy od państwa. Do programu mogły przystąpić: - osoby niepełnosprawne - osoby pozostające ponad rok na bezrobociu - kobiety - mężczyźni powyżej 50 roku życia Nie, nie. Mężczyźni nie są dyskryminowani :)

Bardzo dziękuję za podzielenie się tą odpowiedzią. Jako była feministka (pre-college) i niedoszła była dziewczyna redpillerowca, lepiej bym tego nie ujęła. Moje krótkie doświadczenie z dwiema stronami absurdu wojny płci jest takie, że obie strony głęboko wierzą w tą niesprawiedliwość i szybko zamykają się w swojej narracji, nie widząc luk w swoim toku myślenia czy nie pozwalając sobie na podważanie własnych tez. Jednocześnie onie strony pozują na tą "bardziej racjonalną" i łapią się zero-jedynkowych dowodów. Jeżeli na co dzień tworzy się artykuły o narcystycznych, psychopatycznych kobietach, to nie dziwota, że podświadomie doszukuje się takiego typu osobowości u poznawanych osób. Jeżeli codziennie zaczyna się dzień od szukania seksistowskich, szowinistycznych zachowań, to takie się zauważa w codziennym życiu. Tak działa ludzki mózg, że szuka tego, co chce zobaczyć i trzeba być na prawdę czujnym i otwartym, by umieć przetrawić nieszablonowe dla naszego mózgu rozumowanie. Wierzyłam kiedyś, że w każdym z tych ruchów można znaleźć kogoś, kto jest otwarty na dyskusję i zmianę punktu widzenia, by chociaż zrozumieć, że można inaczej to widzieć, ale nie było mi dane dotąd takiej osoby znaleźć. Role społeczne to coś, czemu my nadajemy sens i o ile z mojej płci wynika, że mogę być matką, ale nie ojcem, o tyle ode mnie zależy, czy rola matki będzie czymś, w czym będę się realizować, czy w czym będę się męczyć; a liczę się z tym, że dopiero moje dorosłe dziecko będzie mogło mnie ocenić z tego, jak się w tej roli sprawowałam. I być może są nierówne pewne rozwiązania prawne dla kobiet i mężczyzn, lecz nie wynika to ze "złego, zdominowanego przez (daną płeć)" systemu, tylko ułomności rozwiązań, jakie dotąd wymyślono. Dlatego kobiety i mężczyźni nie mogą zamykać się ma siebie, bo razem tworzymy społeczeństwo i tylko razem możemy je tworzyć w sposób, który uwzględnia nasze wspólne potrzeby. Próbowałam dotrzeć z tym przekazem i do Dziewuchy Dziewuchom, i do Świadomości Związków, ale feministki mnie tylko uciszały i blokowały, zaś redpillerowcy mi udowadniali, że jestem zaślepiona propagandą. Dlatego obie strony nazywam absurdem i dlatego cieszę się, że Wojna Idei nie uznaje prawdy po żadnej z tych stron, a już na pewno nie po środku, bo centrystyczny absurd pozostaje absurdem. Wojna Idei nieulegająca płciom przywraca mi wiarę w dialog. Życzę dalszej nieuległości i siły do odpierania najśmieszniejszych zarzutów, a osobiście szczerze pozdrawiam. Ps: Ten cytat z sśw to idealny przekrój filozofii autora. Próbowałam to osobiście obalić w prywatnej konwersacji i wiem, że szybko ocenia ludzi i zamiast bronić swoich tez, próbuje wykazać rozmówcy, że to on się myli, że przez płeć (jak pisze z kobietą) widzi to w zakrzywiony sposób i udaje przy tym otwartego, ale jak się z kimś nie zgadza, to słownie da do zrozumienia innym, że ma rację. Dla mnie oba środowiska są równie toksyczne i cieszę się, że z obu szybko wyszłam, ale próba nawiązania dialogu nie jest warta nadszarpywania sobie psychiki. Tym bardziej doceniam Twoją działalność na tym polu i podziwiam wytrzymałość/cierpliwość do ludzi.

Ciekawy temat. Pewnie będą burzliwe dyskusje. Chciałbym jednak zauważyć, że niejako z rozdania mężczyznom odbiera się w społeczeństwie prawo do bycia dyskryminowanymi (no bo jak to facet może byc dyskryminowany) co już jest dyskryminacją.

Chciałbym zobaczyć jak usiłujesz polemizować merytorycznie z którymś z feministycznych portali jak Dziewuchy Dziewuchom czy Maja Staśko na temat tego czy kobiety są dyskryminowane. Kupiłbym dwa wielkie kubki popcornu.

Problem w tym, że kobiety mają indywidualne przywileje niezwiązane z rodziną, jak np. szybsza emerytura mimo późniejszej śmierci albo wszelkie parytety czy dodatkowe punkty

Mężczyźni są dyskryminowani społecznie na bardzo fundamentalnym poziomie: Odmawia się im prawa do słabości, uświęcając słabość kobiet. A co gorsze, męską wrażliwość, emocjonalność, czyli po prostu naturalne ludzkie cechy, przedstawia się jako słabość, podczas gdy w przypadku kobiet, uznaje się to za coś normalnego. Efekt tego jest taki, że głęboko w męskiej psychice rodzi się poczucie krzywdy i niesprawiedliwości. Społeczeństwo daje prosty przekaz: Jesteś facetem, nie możesz czuć, nie możesz kochać, nie może Ci zależeć, nie możesz pokazać że coś cię boli. Natomiast powinieneś wyzbyć się głębi uczuć i emocji, zagrzebać je głęboko, przybrać pozę zimnego, niewzruszonego, bo to podnieca kobiety. Wszędzie gdzie nie popatrzycie, na wszelkich forach, w mediach, w kulturze, promowany jest obraz mężczyzny psychopaty, stworzonego nie po to by czuł i przeżywał swoje życie, ale by stał się robotem bez uczuć, służącym bez empatii i bez wzniosłości swych uczuć wobec kobiety. Wystarczy wyjść i porozmawiać z ludźmi, by przekonać się jak krzywdzące stereotypy wyznają na temat roli mężczyzny. Co gorsze, sami mężczyźni wolą zagryzać zęby, niż pokazać zarówno przed kobietami, jak i przed samymi sobą, że fasada narzucanej im "męskości", po prostu ich rani. I tego nie należy rozpatrywać w kontekście walki klas, ale w kontekście świadomości społecznej, kultury i przyszłości naszej cywilizacji. Np. spojrzeć na statystyki rozwodowe, żeby jednak uświadomić sobie, iż problem jest realny i dużo głębszy niż chciałyby to przedstawiać feministki czy redpillowcy. Problem leży głównie w wartościowości, a raczej jej braku we współczesnym społeczeństwie. A brak tej wartościowości jest bardzo dużym problemem u ludzi, a zatem po równo u kobiet i u mężczyzn. Jeśli na ten brak świadomości, refleksji, Człowieczeństwa przez duże "C", nałożymy masy stereotypów, presji społecznej na wypełnianie sztywnych ról, to wyjdzie nam jedno: Kobiety i mężczyźni w większości wypadków nie rozumieją czym jest prawdziwa miłość, na czym ona powinna być zbudowana, oraz że źródło jej czystości leży w egzystencjalizmie i wynikającej z niego transcendencji (tu mocno można temat rozwijać). Miłość budowana na fasadzie męskości, czy fasadzie kobiecości, nigdy nie poddana refleksji obu stron, nie uwolniona z bańki społecznej, norm i form, zawsze będzie miłością albo toksyczną, albo jałową. Cenzurowanie emocjonalności męskiej, ostracyzm wobec męskiej wrażliwości jest faktem. I ten ostracyzm nie wypływa jedynie ze strony kobiet, ale w równym stopniu ze strony mężczyzn. I według mnie, jeśli mielibyśmy tworzyć jakikolwiek "ruch społeczny", to tylko taki, w którym uświadamiamy obu stronom, że mężczyźni są istotami silnie emocjonalnymi, złożonymi, słabymi, w równym stopniu podatnymi jak kobiety. A prawdziwa miłość jest tam, gdzie dwoje ludzi potrafi stanąć przed sobą nago, chwycić się za ręce i pragnąć wzlecieć ponad, stworzyć swój własny mikrokosmos, w którym nasze słabości i wady, stają się jednocześnie paliwem do stawania się cudownymi, kochającymi się ludźmi. I paradoksalnie, byśmy mogli stać się wartościowymi członkami społeczeństwa, wartościowymi ludźmi, najpierw musimy mieć odwagę odrzucić wszelkie narzucone nam formy i normy, by nadać im później nasz własny sens i indywidualną interpretację. Miłość jest tam, gdzie te interpretacje są zbieżne. Ale między ludźmi którzy uwierzyli w fasady "siły" u mężczyzn i "słabości" u kobiet, nigdy do prawdziwej miłości nie dojdzie. I wtedy jedynym sposobem na przetrwanie, będzie wzajemna walka strony męskiej z kobiecą.

Mi redpill pokazał wiele ważnych zjawisk dotyczących mężczyzn i kobiet z których nie zdawałem sobie sprawy,i pomaga radzić mi sobie ze swoją nieatrakcyjnością i kochliwością która mnie długo raniła.

A co z sytuacją, że płeć która żyje statystycznie krócej, ma odgórnie narzucony wyższy o pięć lat wiek przejścia na emeryturę? Albo właśnie dlaczego jedna płeć żyje wyraźnie krócej? Albo dlaczego zdecydowana większość bezdomnych jest tylko jednej płci? Oczywiście wojna płci to głupstwo, albo to są chyba rzeczy wymagające większej troski, niż parytety płci w klimatyzowanych salach parlamentarnych czy zarządów przedsiębiorstw.

Mówisz, że przywileje kobiet są też przywilejami dla mężczyzn, którzy z tymi kobietami żyją... tyle że te zakresy nie pokrywają się całościowo, tylko w jakimś zakresie. W jakimś stopniu partnerzy korzystają z przywilejów swoich partnerek. Ale dużo kobiet nie ma partnerów. Poza tym gość wspominał o jakiejś olbrzymiej dysproporcji, a Ty szybko zbyłeś temat. Jeśli chcesz uczciwie podejść do tematu, przyjrzyj się dokładniej.

Zabawne jak głęboko siedzi w nas potrzeba myślenia w kategorii "my" i "oni". Nawet na płaszczyźnie płci xd To wynika jedynie z potrzeby przynależności? Ciężko w to uwierzyć...

Odnośnie krzywdzenia kobiet przez mężczyzn: moja mama została zdradzona przez ojca gdy byłam w gimnazjum, wiadomo, że wtedy zaczynają kształtować się relację z płcią przeciwną. Jej wpływ był tu niestety zbyt duży. Nastawiła mnie przeciwko mężczyznom, wbiła w głowę, że każdy jest taki sam i mam się na nich mścić za to co zrobił mój ojciec. Skutki tego odczuwam do dzisiaj. Naprawdę ciężko jest mi nie bawić się męskimi uczuciami (często robiłam to nieświadomie i dopiero w ostatniej chwili potrafiłam zauważyć co tak naprawdę robię), skrzywdziłam w ten sposób wiele osób, które na to nie zasługiwały. Jest mi z tym źle i cały czas chodzą za mną wyrzuty sumienia. Teraz jestem w związku, staram się jak mogę pozbyć się tej "ideologii" jaką wpoiła mi matka. Jest ciężko, ale jakoś powoli wychodzę na prostą

1:25 Oglądam Ciebie od dawna i żadnej zmiany nie zauważyłem.

Nie wiem czemu ,ale do głowy przyszło zjawisko ,,E-girl'' Gdzie dziewczyny rozpoczynają na YT lub Twitch i o wiele łatwiej znaleźć im widzów ,bo CYCKI.

Mimo wszystko sądownictwo rodzinie jest ewidentnie skierowane na demonizację mężczyzn. Proponuję spojrzeć na statystyki spraw o przyznanie opieki nad dziećmi. W takim wypadku trudno patrzeć na uprzywilejowanie kobiet jako uprzywilejowanie również i mężczyzn

14:20 - to jest uprzywilejowanie kobiet. Wyobraź sobie sytuację kiedy mężczyzna i kobieta wychowują dziecko samotnie, bez partnera. Kobieta zyskuje na tym przepisie, mężczyzna nie. Mężczyzna musi pracować więcej, żeby zyskać ten 1000 zł dla syna lub córki, kobieta dostaje odgórnie, z jakiej racji się pytam? Mamy tutaj obiektywnie - przywilej samotnych kobiet, dyskryminacje samotnych mężczyzn. Nie wspominam, że nawet w małżeństwie te pieniądze nie trafiają bezpośrednio do dziecka czy rodziny, tylko do kobiety, a czy wyda je wszystkie na dziecko, czy na siebie zależy tylko od niej.

14:30 Tak, jest to na korzyść kobiet, a konkretnie pewnej ich podgrupy. W przypadku rodzin bilans jest na zero (pracując płacą podatki, które częściowo wracają w postaci zasiłku). Różnica jest na samotnych matkach - dostaną zasiłek finansowany przez resztę społeczeństwa: rodziny oraz samotnych mężczyzn. Jakby nie patrzeć przepis ten w pewnym stopniu zachęca do związania się z rządem, zamiast ojcem dziecka.

Uważam że bardziej dyskryminowani są mężczyźni przez wiele powodów np. w sądach , na policji i wielu innych ale niektóre ruchy które chcą temu przeciwdziałać często robią to w taki sposób że wychodzi z tego skrajna przeciwność skrajnego feminizmu

Znam osobę, która należała na Facebooku do obu tych grup. To co on wypisywał, zbudowało mi obraz o tych męskich grupach o rzędy wielkości gorszy od obrazu feminizmu (oczywiście zdaję sobie sprawę, że na podstawie jednej osoby, nie powinienem sobie wyrabiać opinii o całym ruchu). Jaki był powód jego dołączenia? Mnóstwo kobiet odrzuciło jego zaloty. Nie mógł zrozumieć dlaczego kobiety to materialistki, które chcą z nim być dlatego, że nie ma pracy. Ja się tym kobietom nie dziwiłem. Facet, który ma 30 parę lat i od 10 lat nie pracuje oraz żyje na utrzymaniu rodziców, nie jest zbyt zachęcającą opcją. Zwłaszcza, że jako zdrowy człowiek i po technicznym wykształceniu bez problemu mógłby znaleźć dobrze płatną pracę. Na Facebooku ziała z niego taka nienawiść do kobiet, utożsamiał je ze wszystkim co najgorsze. Nawet swoją siostrę uważał za manipulantkę (co w ogóle nie było prawdą). Minęło trochę czasu (rok, może więcej), znalazł w końcu kobietę, nawet spłodził z nią dziecko, i wtedy opuścił te grupy. Sam przyznał, że przesadzał ze swoimi wpisami i wynikało to z jego frustracji. A tak uogólniając, to z tego co widzę, dość sporo osób dołącza do różnych radykalnych grup, nie dlatego, że wcześniej się zapoznało z ich postulatami i stwierdziło, że mają one sens, a dlatego, że w życiu spotkały ich negatywne zdarzenia, które wytworzyły potrzebę odnalezienia winnego (nawet jeśli te osoby same sobie były winne).

Nie masz racji w części aspektów. Po pierwsze dyskryminacja prawna. Podaj jeden przepis, który dyskryminuje kobiety. Natomiast mężczyźni mają wyższy wiek emerytalny, po przekroczeniu 18 lat obowiązek kwalifikacji wojskowej, pobór w czasie wojny. A traktowanie społeczeństwa jako ogół również jest błędne, raz że nie każdy mężczyzna jest w związku z kobietą, dwa, że nawet jak są to mogą mieć osobne budżety. Dyskryminacja w sądach rodzinnych, ani słowa o tym w tym filmie. Niższe kwoty na leczenie męskich chorób w porównaniu do analogicznych kobiecych, np rak prostaty vs tak piersi. Liczba samobójstw spowodowana przecież w głównej mierze podejściem społeczeństwa do mężczyzn. Alienacja rodzicielska, masie mężczyzn kobiety ograniczają kontakty z dziećmi, złe je nastawiają do ojców i są kompletnie bezkarne. Ostatnio przeszła ustawa, dzięki której można wyrzucić z domu osobę podejrzaną o przemoc domową. PODEJRZANĄ. Bez wyroku sądu, po prostu na słowo ofiary. Myślisz, że komu policjant uwierzy, kobiecie czy mężczyźnie? A przemoc domową popełniają mężczyźni o kobiety podobnie często, po prostu mężczyźni częściej fizyczną, a kobiety psychiczną.

Każdy jest dyskryminowany z różnych powodów.Nie chodzi o to kto ma gorzej .Problemem jest to, że ludzie chcą z tego zrobić konkurs na najbardziej pokrzywdzonego.

Liczę na rozmowę z kimś, kto należy do tego ruchu.

Jez ale to jest chore że trzeba tak wszystko 3 razy tłumaczyć i podkreślać. jak o przykład komunizmu vs faszyzm.. to było oczywiste że to luźny przykład i nawet mi nie przyszło na myśl żeby te sprawy łączyć. Ale faktycznie -pewnie z doświadczenia- autor wolał się wytłumaczyć, bo ktoś zaraz by powiedział że porównuje faszyzm z feminizmem..

Mężczyzna w Polsce jest dyskryminowany przez polskie sądy.

Oczywiście, że mężczyźni są dyskryminowani, tak było od zawsze.

Szymon: Uwaga techniczna - dobrym zwyczajem jest podawać w opisie filmu linki do różnych źródeł a już na pewno do artykułu, z którym polemizujesz (nie w komentarzu) Kiedyś trzeba się spotkać na kawie i możemy pogadać o zmieniającym się charakterze filmów, które tworzysz - mam swoje zdanie i chętnie się nim podzielę ale na pewno nie na forum publicznym :) Pozdrawiam

Red pil i feminizm to temat nie na 10 minutowy film ale na serie książek. 14:00 Ciągłe mówienie o ułatwianiu życia matkom raczej nie sprawia że niektórym odbija. Po za tym pracodawcy też często mają rodziny i czy dodatkowy urlop rodzicielski jest dla nich dobry czy nie?

Zgadza się, ale przyznasz że jeżeli mężczyzna ma dziecko z patologiczną matką, to jest na przegranej pozycjiw naszej kulturze.

Panie Szymonie, dziękuję, że chce się Panu tłumaczyć to wszystko. Podziwiam.

Przypomina mi się określenie jakiego używa Rafał z kanału 'Ocal siebie' - 'Kobieco-centryzm' czy narracja kobieco-centryczna. Red pill (jego wersja mówiąca o relacjach damsko-męskich), jest według mojej oceny, odpowiedzią głównie na to. Szymon przedstawia to jako walkę, ale to nie o walkę klas tu chodzi, tylko zaburzoną narrację (Bo podział zawsze był i nie można tego zmienić, podział na płcie). Red pill mówi - 'patrzcie, od zawsze była narracja kobieto-centryczna'. I mają rację, tylko że to jest wszystko na co się wszyscy zgadzają, bo to jest właśnie tak czerwona pigułka do przełknięcia. Gdzie tu walka? Teraz jest pełno możliwości co z tym dalej robią (podam kilka podejść, jest więcej): - narracja kobieto-centryczna była dobra, bo wspierała rodzinny i potencjalne matki, ale to było wtedy, gdy były wojny i głód, a każda kobieta mogąca urodzić była cenna, teraz to bez sensu - narracja ma sens, ale w obecnym medialnym świecie, ludzie pragnący władzy (nie tylko kobiety) wykorzystują ją dla własnych celów i wbrew jej biologicznym celom (powinna być pro-rodzinna, a jest często odwrotnie). No i w połączeniu z technologią, ryje psychikę. - trzeba zmienić system oraz narrację i dopasować go do nowych warunków, jak przeludnienie, zmiana warunków na rynku pracy czy pigułki antykoncepcyjnej (MRA) - systemu i narracji nie da się zmienić, będę go wykorzystywał/ała żeby możliwie jak najwięcej korzyści wyciągnąć od drugiej płci (większość młodych, PUA) - systemu i narracji nie da się zmienić za mojego życia, a wchodzenie w relacje z przeciwna płcią jest zbyt niebezpieczne, zostanę mnichem (MGTOW, mężczyzni którzy obserwują akcję 'me too') Ps. Gdy mówię 'system', to mam na myśli rządy i prawo, które np. tak definiuje przemoc domową, że może się jej dopuścić jedynie mężczyzna. No i wyborcami są głównie kobiety ;)

Oczywiście, że są dyskryminowani. Dyskryminacja jak i seksizm nie dotyczy tylko kobiet.

Wydaje mi się że to jeden z Twoich lepszych komentarzy. Mówię nie tylko o treści, ale również formie - bardzo jasno wytłumaczone błędy logiczne i przedstawiony alternatywny pogląd, w żadnym miejscu nie atakujący drugiej strony, jednak diametralnie się z nim niezgadzający. Kurcze, chciałbym mieć tak gadane :D

13:05 przecież walka z toksyczną męskością zakładała pierwotnie ocalenie mężczyzn przed dyskryminacją właśnie - odchodzenie od takich sloganów jak "chłopaki nie płaczą" albo walkę z presją doprowadzającą mężczyzn na skraje psychiczne i samobójstwa. W ogóle feminizm, który ja wyznawałam (teraz on trochę skręca, a przynajmniej tak to prezentują media) zakładał równość obu płci m.in.: urlopów tacierzynskich, wyrównania wieku emerytalnego, możliwość pozostawania dzieci z ojcem po rozwodach itd. Nawet tego, żeby faceci mogli normalnie nosić różowe koszulki, albo farbować włosy gdy siwieją, żeby nie było to uznawane za "gejowe". Nie wiem co się dzieje z tym światem, czemu wszyscy się muszą ze wszystkimi kłócić?

Nie twierdzę, że feminizm czy mgtow mają rację (jeśli ktoś tak odebral mój komentarz nt MGTOW pod filmem o walce płci). BO NIE MAJĄ. Obie te perspektywy są skrzywione, jak powiedział Szymon. Po prostu mogę po części zrozumieć PODSTAWY PODSTAW tych ruchów, to na czym to dalsze "skrzywienie" się buduje. To tak jak z #metoo - ogólny zamysł był zrozumiały i dobry, ale pojawiło się mnóstwo fałszywych oskarżeń (wykorzystywanie władzy jaką dostała "ofiara" nad "sprawcą") i to ten ruch skrzywiło. Jak zwykle, ludzie zaczęli coś, co stało się toksyczne. Życie, niestety. Wyedytowałam tamten komentarz i dopisałam o co mi chodziło.

Oczywiście, że dyskryminacja mężczyzn jest systemowa i interesy płci są sprzeczne bo mają różne potrzeby, nawet te biologiczne. Niedopasowane z natury. Red Pill nie jest lustrzanym odbiciem feminizmu, Red pill jedynie chce powrotu tradycyjnych przywilejów kobiet w miejsce feministycznych. To tylko druga strona ginocentrycznej monety.

Moim zdaniem zarówno Szymon, jak i nawet autor Czerwonej Pigułki tak naprawdę rozmawiają o MGTOW, a Red Pill jest tutaj wrzucany przypadkiem, niemalże jako substytut - mimo, że są to bardzo różne środowiska. "We are better together with women than we are apart" - Rollo Tomassi, jeden z głównym "myślicieli" ruchu Red Pill W przeciwieństwie do MGTOW, Red Pillowcy przeważnie uważają, że trzymając się pewnych zasad możemy i powinniśmy dobrze żyć z kobietami. Uważają też, że obarczanie kogokolwiek oprócz siebie za to, że czyjeś życie ssie (czy to winienie feminizmu, czy hipergamii kobiet, czy czegokolwiek innego) jest żenującą postawą i często z tego powodu krytycznie wypowiadają się o MGTOW. Często też powtarzają, że ich feminizm nie jest winą obecnych kobiet, tylko ich wychowania. Wielu red pillowców zachęca też do tego, żeby nie przyjmować tej idei na ślepo, tylko wyrobić sobie własne zdanie, więc zachęt do kolektywnego myślenia też tutaj nie widzę.

5:10 nie, wcale nie muszą Edit. 5:38 można to rozumieć na różne sposoby, ale bardziej w tym chodzi o to, jak jesteśmy postrzegani i traktowani ze względu na naszą płeć i to jak się zachowamy również zostanie różnie zinterpretowane i odebrane przez innych ze względu na naszą płeć.

Dla tych co uważają, że płeć nie pełni żadnych roli społecznych, tylko biologicznych - chciałbym zobaczyć ich w wypadku agresji na nasz kraj. Już widzę te feministki walczące w pierwszej linii razem z mężczyznami przeciwko obcym wojskom.

Szacunek Szymon, że Ci się chce rozbijać na czynniki i tłumaczyć wręcz oczywiste sprawy. Jak widać przywrócenie logiki niektórym środowiskom jest bardzo potrzebne.

Szymonie, zrobisz rozmowę z Mikołajem Kapustą z kanału Dobra Nowina?

Artykuł mówi że szymon twierdzi jabłka są czerwone a autor że gruszki są zielone

Nie wiem co musisz czuć ty wyrażasz swoją opinię nie robisz nikomu krzywdy a jednak każdy cie obraża

Straszny bełkot. Jedna kwestia. Zasady redpilu tłumaczą co zrobić, żeby zyskały OBIE płcie. Więc nie ma tu mowy o żadnej walce płci. Tylko o zwalczaniu wynaturzenia, które szkodzi wszystkim.

W niektórych sferach życia/sytuacjach/środowiskach tak.

Oczywiście, że faceci są JAWNIE i PRAWNIE dyskryminowani w Polsce np. przez to, mają wyższy wiek przejścia na emeryturę pomimo tego, że kobiety żyją o około 8lat dłużej. Jest to ogromna dyskryminacja zapisana w PRAWIE i wg mojej wiedzy nie ma drugiegi takiego zapisu w prawie aż tak dyskryminującego kobiety. Inny przykład jawnej dyskryminacji to krótsze/lżejsze wyroki dla kobiet za te same przestępstwa. Szymon niestety ale dobierasz argumenty i przykłady tak jak Ci wygodnie.

Czy zrobiłbyś rozmowę z kiki89uuu? Jest to według wielu kontrowersyjna postać. Jedni go nienawidzą a drudzy go doceniają. Jestem bardzo ciekaw, jak wyglądałaby wasza rozmowa.

Co do detetminowania rol społecznych przez płeć Wydaje mi się że autorowi mogło chodzić o rolę, i stosunki między plciami Np.: pierwsza randka gentleman, po kobietę powinien podjechać Ją zawieść do restauracji (dobrze żeby drogiej) Zapłacić za oba posiłki Czasem wręczyć jakiś upominek Potem odwieźć do domu No proszę mi powiedzieć że tutaj nie ma ewidentnie relacji podplec do nadplci Mężczyzna ma o kobietę zadbać! To on się ma na odrzucenie (przez to upokorzenie) narazić przez chociażby poproszenie o rękę Kobieta jako kasta wyższa tylko powie "tak", lub "nie". Jeżeli kobieta zaplacze, to jest to wielka porażka mężczyzny Można by wymieniać do jutra W relacjach damsko męskich widać wyraźnie że jest płeć nadrzędną i podrzedna Dlatego bycie gentlemanem uważam za upakarzanie się, i przejaw "Białorycerstwa"

Odkąd wróciłeś to, mam wrażenie że o to temu panu chodziło, przestałem krytykować i wyśmiewać jedynie feministki, a zacząłeś także krytykować ruch Red Pill.

Jesstes w blędzie Szymek, bo redpill nie ma ambicji aby mieć jakies polityczne wpływy albo zeby zmieniać system jak feminizm. W ogole to jest jakas dziwna interpretacja tego gościa o dyskryminacji systemowej, nigdzie tego nie ma na pejdzach redpillowych w glownych założeniach tego ruchu.

Po tym filmie na Wojnie Idei uświadomiłem sobie, że we współczesnym "konflikcie" płci wcale nie chodzi o przywileje i dominację. Wszystko rozbija się o zazdrość i krótkowzroczność. Każda osoba reprezentująca "skrzywdzoną" płeć widzi tylko, że tym drugim jest łatwiej; sememu nie dostrzegając swoich pozytywnych cech. Mężczyznom łatwiej dostać i utrzymać pracę, ale kobiety mają lepszy kontakt ze swoimi dziećmi. Mężczyźni są silniejsi fizycznie, ale kobiety lepiej znoszą ból długotrwały. Mężczyźni szybciej podejmują trudne decyzje, ale to kobiety są lepiej zorganizowane. Jednak ludzie tego nie rozumieją i chcą mieć wszystkie zalety i żadnych wad. Nie da się tego zmienić, więc zazdroszczą co prowadzi do żalu i rozgoryczenia.

Klasy społeczne (kobiet i mężczyzn) tworzy prawo. A chęć stałego związku a możliwość go to dwie różne sprawy według statystyk w polsce jest 5 milionów kawalerów i 3 panien czyli 2 miliony facetów nie są stanie zawrzeć stałego związku.

Bracia samiec joined the chat . . . . . . . . pozew do sadu już jedzie

Nie jestem zwolennikiem MGTOW, feministek czy innego Red Pilla ale w jednym miejscu się Szymonie moim zdaniem mocno mylisz: mówiąc o tym, że kobiety dostają 1000 złotych zasiłku jest uprzywilejowaniem rodzin a nie kobiet. Gdyby faktycznie chodziło o rodziny to zasiłek byłby przyznawany na dziecko (albo niepracującego rodzica) - z tego, co mówisz jest na matkę. Czyli jeśli matka pracuje a ojciec nie to sorry. Albo jeśli z jakiegokolwiek powodu mamy do czynienia z samotnym ojcem to też sorry. To jest jednak uprzywilejowanie kobiet. Owszem, może z tego korzystać cała rodzina ale jednak...

Według mnie feministki powinny walczyć o zrównanie praw w sprawie wieku emerytalnego, powinny pracować tyle co mężczyźni może wtedy ZUS później by upadł

Kobiety są uprzywilejowane w dostępie do dzieci, orzecznictwie i braku egzekwowania praw dzieci do kontaktu z ojcami. To są fakty - na poziomie praktycznym (statystycznym w orzecznictwie), na poziomie instytucji wspierających orzecznictwo, typu OZSS, biegłe, i na poziomie przepisów - niezdolnych egzekwować prawa dzieci.

Te materiały są trochu mniej emm dosadne? W sensie odczuwam ze boisz się kogokolwiek urazić mówiąc prawdę

Szczerze mówiąc to jako ewolucjonista/biolog/genetyk patrzę na "walkę płci" niemal jak na starcie kosmitów. ;) Oczywiście nie zgadzam się z takim typowym (i wyklętym) socjobiologicznym obrazem człowieka (do czego całkiem często wraca psychologia, która jako dziedzina humanistyczna od czasu do czasu przejawia tendencję do "wynajdywania koła"), ale zarówno płeć, jak i całe życie umysłowe człowieka bardzo zależy od podstawowych prawideł biologii (weźmy choćby te nieszczęsne hormony, które są kłopotliwe zarówno dla kobiet, jak i dla mężczyzn). Nasze rozumy, żyją we współczesności, ale mózgi zakotwiczone są dawno dawno temu, gdy podział ról między płciami był bardzo wyraźny, a uznawane obecnie za stereotypowe cechy płciowe (znajdujące, tak BTW, odbicie w nowoczesnym obrazowaniu pracy mózgu, jak również w łatwo dostrzegalnych różnicach w budowie i możliwościach ciała oraz różnicach odnośnie preferencji co do idealnego partnera/partnerki ) wyraźnie wpływały na sukces rozrodczy i przeżywalność potomstwa w rodzinie. Nie można patrzeć na człowieka z pominięciem kontekstu ewolucyjnego i biologicznego, choć same rozważania w typie socjobiologicznym nie są w pełni rozważaniami naukowymi (ale to zbyt szeroki temat, więc nie będę rozwadniał zasadniczego problemu, który chciałem poruszyć).

17:04 Wybacz, ale nie. O ile mnie pamięć nie myli, MeToo jako dyskryminację wskazywało wymaganie od kobiet dowodów przy oskarżeniu o gwałt (dokładnie tak samo jak od mężczyzn), podczas gdy tutaj z tego co sam mówisz wynika, że RP/MG wskazuje jako dyskryminację prawa w których dostaje się przywileje za bycie kobietą. Jest jakby lekka różnica. I żeby nie było, zgadzam się, że liczenie na punkty (one dostały 8 a my 1) jest błędne ponieważ samo rozróżnianie płci przy tworzeniu prawa jest naganne niezależnie od ilości.

Matka chce mieć urlop dla siebie żeby nasz pracował. A co do subsydiowania rodzin to to dyskryminuje mężczyzn którzy nie chcą albo nie mogą ze względy na deselekcje przez kobiety, którzy muszą łożyć na czyjeś kobiety i dzieci.

Ten uczuć, gdy Szymon musi tłumaczyć coraz więcej jak amebom, bo jak widać co chwilę ktoś nie rozumie co on mówi. Chyba to się zmieniło. To jest takie "Ej, ja tylko mówię jak to widzę, nie hejtujcie mnie za to, że źle to interpretujecie!". Rozumiem, że tak się dzieje, i ów odcinek tylko w tym utwierdza. Urok dzisiejszych czasów (choć pewnie tak było zawsze, tylko ja tego nie widziałem).

Pragnę zwrócić uwagę na jedną rzecz, która nie występowała we wcześniejszych epokach, mianowicie konkurencje kobiet i mężczyzn na rynku pracy. Wydaje mi się, że o ile obecnie nie jest ona odczuwalna w dużym zakresie to być może rozwój techniczny to zmieni. Ciekawi mnie jak to może wpłynąć na relacje pomiędzy płciami, ponieważ jakby nie patrzeć to biologicznie zarówno kobiety jak i mężczyźni są bardziej przystosowani do rywalizacji wewnątrz własnej płci aniżeli pomiędzy sobą.

Redpill nauczył mnie pewnej dojrzałości, pokazując pewne wzorce zachowań, których wcześniej nie znałem. Wydaje mi się że przyczyną nie zaznajomienia się z nimi było ogłupienie przez wszelkiego rodzaju teksty współczesnej kultury, przekazujące że na siłę to jedna płeć musi "zdobywać" tą drugą, co z góry zakłada że różnice są nie do przeskoczenia. Media też wydają mi się bardzo rozgraniczać wszystko na siłę żeby oglądalność rosła (co ma dla nich jak najbardziej uzasadnienie), jednak przyczynia się również do tworzenia sztucznych podziałów, przykładowo kiedyś było dosyć głośno o "Ustawie przeciwko przemocy wobec kobiet". Oznacza to moim zdaniem że przemoc wobec kobiet stoi jakoś wyżej w hierarchii niż przemoc wobec mężczyzny psa, dziecka, czy czegokolwiek innego. Przemoc to przemoc(przydałby tu się mem) i nie widzę potrzeby aby kara za ten czyn była jakoś inaczej wymierzana ze względu na płeć. Poza tym ja odebrałem ten ruch nieco inaczej, jako przede wszystkim walczącym z feminizacją mężczyzn, a nie z walką o jakiekolwiek prawa(chociaż może po prostu aż tak głęboko się nie zapuściłem).

Czy mężczyźni są dyskryminowani? Na pewno mężczyźni są odwrotnie traktowani do kobiet w każdej sferze, w sensie negatywnym.

Te miniatórko z twoją twarzą są genialne

Coraz silniejsza polaryzacja jest bardzo niebezpieczna.

Zróbcie debatę!

No i ładnie dałeś się sprowokować, niepotrzebnie wypromowałeś jego artykuł.

sorry ale z niektórymi częściami się nie mogę zgodzić. Dla przykładu mówisz, że jeśli facet się ożeni to też będzie korzystał pośrednio z przywilejów które ma żona... pomijając już kwestię tego że może po prostu faktycznie nie chce się mieszać w sformalizowany związek i co wtedy? Bo zdajesz się mówić jakby to, ze facet nie chce mieć sformalizowanego związku sprawiało, że można robić prawo tak by był dyskryminowany względem kobiet. Może być też sytuacja, gdy np. kobieta w danym związku woli rozwijać swoją karierę i dalej chodzić do pracy i ustalają że facet będzie siedział z dzieckiem. Albo mówisz o samotnej matce wychowującej syna... z tego co rozumiem, może się mylę, jeśli samotny facet wychowuje syna to nie dostaje tych pieniędzy, więc twierdzenie że to nie jest uprzywilejowanie kobiet jest moim zdaniem śmieszne, jak jesteś facetem to będziesz musiał pracować po godzinach, może drugą pracę na część etatu szukać albo dorywczą... a jak jesteś kobietą to nie ci pomogą i nie musi tego wszystkiego robić? Dodatkowo mam wrażenie że troche odwracasz kota ogonem, jeśli prawo robi podział na kobiety i mężczyzn poprzez uprzywilejowanie kobiet, i ktoś zwraca uwagę że to jest nie fair względem mężczyzn, to ta osoba co zwraca uwagę nie tworzy podziału na dwie walczące grupy kobiet i mężczyzn, państwo to robi. Ten ktoś tylko zwraca uwagę, że tak nie powinno być. I jeszcze kwestia tego, że feministki twierdzą, że prawo faworyzuje mężczyzn a męski głos że faworyzuje kobiety... Oglądam serię change my mind od Stevena Crowdera i raczej ci co się z nim kłócą twierdzą, że albo kiedyś coś takiego było, albo że co prawda prawnie nie ma, ale społecznie jest itd. Za to w Polsce mamy prawne dyskryminowanie mężczyzn, np. kobiety żyją średnio prawie 8 lat dłużej niż mężczyźni, wydaje się więc logiczne, że skoro kobieta będzie żyła dłużej to musi wypracować więcej emerytury bo dłużej będzie z niej korzystała, a nie tylko nie pracuje dłużej, nawet nie tyle samo, pracuje do 60 roku życia a facet 65. Średnio mężczyźni umierają w wieku 74 lat, kobiety 82, czyli mężczyźni 9 lat pobierają emeryturę, kobiety 22. A są jeszcze inne sprawy, na przykład wojsko, jak będzie jakiś konflikt to facet będzie MUSIAŁ iść, natomiast kobieta będzie MOGŁA iść.

Ogólnie MGTW bierze swój plan na zmianę systemu z Ayn Rand i jej "Atlasu Zbuntowanego". Takie mam wrażeniem, że ich celem jest paraliż systemu jakby nagłe zatrzymanie ruchu drogowego poprzez wyłączenie sygnalizacji świetlnej. Czy należałoby rozumieć, że libertarianizm jest koncepcją marksistowską opartą na kolektywizmie (w tym przypadku przedsiębiorców)? Działanie Marksistowskie do tej pory kojarzyło mi się z próbą nacisku na władze ustawodawczych, przenikanie tych idei do elit poprzez długi marsz na instytucje. Takie działanie jest typowe dla feminizmu, ale nie dostrzegam tego w "ruchu mężczyzn".

Szymonie, jeżeli kobiety krzywdzą mężczyzn, czy to zgodnie z prawem, czy nie, to winni są kobiety czy mężczyźni temu krzywdzeniu?

Jak ktos napisal zrobcie debate ale przez skeypa albo jakis glosowy komunikator zeby nie bylo wymiany artykulow itp

14:00 a mężczyzna który nie pracuje też dostaje 1000zł tacierzyńskiego?

Jedno wielkie nieporozumienie; Szymon mówi o generalizacjach dokonywanych przez TRP, przypominające generalizacje dokonywane przez feministki; Mężczyzna Racjonalny o feministkach jako rewolucjonistach(walka z patriarchatem) mających wywrócić świat do góry nogami, a TRP jako obrońców naturalnego ładu, a bez walki z matriarchatem.

1:19 też odniosłem takie wrażenie jak oni

LOL genialne według Szymona perspektywa staje sie prawdziwa dopiero jak sam zostaniesz skrzywdzony, czyli zagrożenie staje sie faktem dopiero jak sam doznasz krzywdy WTF. Przeciez starzy redpillowcy specjalnie mowia to mlodym zeby nie skonczyli tak samo, to jest caly sens tego ruchu.

Tak samo jak uważam ze feminizm jest najbardziej szkodliwy dla samych kobiet(np.parytety-czyli ciekawe jak się pracuje gdzies gdzie się dostałaś tylko dlatego ze jesteś kobieta? Może się mylę, ale chyba do dupy). Natomiast red pill „kastruje” młodych mężczyzn w i tak już trudnych czasach, przez i tak już modne(bo wygodne) podejście nihilistyczne i zachecanie do trwania w syndromie ofiary.

Woo szczerze to dobrze że powstał ten artykuł bo dostałeś okazję by pokazać to o czym mówiłeś na "żywym przykładzie". Bardzo dobrze rozkładasz to na czynniki pierwsze ;)

Od kiety to odmawianie wchodzenia z kimś w relacje jest postawą wrogą i jak sam powiedziałeś nieodpowiedzialną? Skoro podejście każdy sobie rzepkę skrobie ktoś uważa za nieodpowiedzialne i wrogie to ktoś tu żyje na czyjś koszt nie uważasz? MGTOW to forma bojkotu. Czy bojkot komunikacji miejskiej przez murzynów w USA miał slużyć trwalej rezygnacji z autobusów? Oczywiście ze jeśli mam się kobietą opiekować to żądam wyższego statusu, szacunku i SŁUCHANIA MNIE.Jeśli kobieta ma robić co chce a ja nadal mam być za nią dpowiedzialny ( na tym opieka m in polega) to nie mogę tego uczciwie zrobić zatem składam DYMISJĘ z funkcji opiekuna kobiety. I to jest właśnie odpowiedzialne, bo jeśli ona się mnie nie słucha to to jest klasyczna " lwia spółka" a takie jest podejście szymona - egalitarysty. Zatem pie...oły o tym że tetaz to jest równouprawnienie można między bajki dla grzecznych dzieci włożyć. I mówią to już na głos nie tylko chłopcy , ale po cichu i w prywatnych rozmowach same dziewczyny

16:21 I traci na przywilejach, które dostają Ci, którzy rodziny nie założą.

Jeśli uznalibyśmy rodzinę za najmniejszą jednostkę społeczną, której członkowie mają takie same potrzeby, szczęście jednego z nich zawsze zapewnia szczęście pozostałym, a rodziny zakładają wszyscy ludzie i nie dochodzi do rozwodów to miałbyś rację, ale tak nie jest. Jeśli żona po urodzeniu dziecka dostawałaby od państwa średnie wynagrodzenie przez 18 lat, a mąż takiego benefitu by nie mógł otrzymać, a po rozwodzie pieniądze przysługiwałyby tylko matce, to czymże by to było jak nie dyskryminacją. I nie, nie stawiam tu mężczyzny jako dyskryminowanego przez kobiety, tylko mężczyznę dyskryminowanego (a kobietę uprzywilejowaną) przez całe społeczeństwo. Osią problemu jest nie to, czyim jest to kosztem, tylko to kto i na jakiej podstawie otrzymuje benefity, a kto nie. Muszę się z Tobą zgodzić, że pogląd jaki przedstawia to środowisko, jakoby za dyskryminację mężczyzn odpowiadały wyłącznie kobiety jest niebezpieczny, ale bagatelizujesz obecne problemy nierówności płci sprowadzając to do swoistego kolejnego wydania wojny klas. Nie sądzę, że kobiety i mężczyźni mają przeciwne interesy i dążą do wzajemnego wykorzystywania, ale to nie znaczy, iż przyjęte normy i idące za nimi prawo nie są oparte na generalizacji. Przyjęto je nie z powodu tego że kobieta jest kobietą, tylko że kobieta przeważnie pełni jakąś funkcję społeczną. Kobieta przeważnie będzie lepszym rodzicem, to prawda, ale to nie powód by wszystkie kobiety miały pierwszeństwo do kontaktów z dziećmi po rozwodzie. Kobieta na emeryturze przeważnie będzie opiekowała się wnukami. OK, ale to nie jest powód by wszystkie kobiety szły wcześniej na emeryturę itd. Wojna płci jest bez sensu, bo stawia każdego członka przeciwnej płci (wśród których są również nasi najbliżsi) jako reprezentanta uciskającego wroga, a tak naprawdę to nie wina kobiet, iż są uprzywilejowane. To wina polityków i przedstawicieli obu płci kierujących się ogólnikami i stereotypami. To tak, jakby wszyscy aktorzy, nawet Ci, którzy nie zjawili się na scenie dostali premię, bo reszta zagrałaby perfekcyjnie, kosztem droższych biletów dla wszystkich widzów, bo część z nich sam fakt bycia aktorem wiąże z perfekcyjną grą i chce by aktorzy byli lepiej opłacani przez dyrektora. Uprzywilejowanie aktorów (płci)? Tak Wina aktorów? Nie (kto normalny odmawia premii w imię zasad) Wina dyrektora i niektórych widzów? Jak najbardziej. Każdy powinien być oceniany indywidualnie.

Szymon nagraj swoją piosenkę 1 min z pełnymi prawami do niej, opubikuj u dystrybutora muzyki i umieść ją na koniec filmu. Aby odzyskać monetyzację, wielu autorów używa metody copyright claim my own video. There is plenty of movies how to break youtube.

W końcu jakiś w miarę na poziomie komentarz o tym. Bo zazwyczaj za temat "red pill" czy "MGTOW" biorą się feministki, dla których obiektywne spojrzenie na tą sprawę jest wręcz antonimem. Czy w przyszłości planujesz może dłuższą rozmowę z "Męskim głosem" lub "Red pill"?

Ty prowadzisz dyskusje opartą na tezie, że wszyscy podlegamy tym samym prawom fizyki. A adwersarze posługują się ideami wysokiej abstrakcji. W jednym stwierdzeniu potrafią uzasadnić przykładową tezę, by innym razem udowadniać coś zgoła odmiennego. W obu przypadkach powiedzą że dowody są zależne od kontekstu i oba twierdzenia są jednocześnie słuszne. Jak to się nazywa?

Nie oglądam Cię aż tak często, ale pamiętam, że pozytywnie komentowałem za ostrożność i precyzję w formułowaniu myśli - i było to sprzed afery z usunięciem konta, nie sądzę więc, aby teraz coś się zmieniło nieświadomie w Twojej retoryce. Co do treści filmiku, to mam wrażenie, że myśl autora artykułu jest prosta: MGTOW ma rację, feministki nie mają racji, więc nie może to być lustrzane odbicie.

I Ostateczny CIOS w teorie SZYMONA, patrzenie na stosunki płci jako walke klas zawsze bedzie chociaż częściowo właściwe, bo jesteśmy jednostkami nawet w małżeństwie i mamy swoje indywidualne, sprzeczne interesy, zawsze ktoś będzie ulegał czy poswiecal sie dla drugiej strony. Wedlug badan zwiazki moga przetrwac jesli kobieta ulega, bo w drugą stronę to nie działa (3/4 zwiazkow gdzie kobieta ma wiekszy wklad w budżet domowy rozpadnie sie w ciagu 3 najblizszych lat).

5:50 groźna nadinterpretacja, która może zostać odebrana przez widzów jako zjawisko, gdy manosferze będzie przeszkadzać np kobieta w warsztacie albo mężczyzna-kosmetolog 7:48 nie podoba się to, gdy w poprzednim filmie w minucie ok 3:19 pokazałeś post ze skrajną wypowiedzią, łącząc to z postulatami MGTOW. Nie sugeruj, jakoby ludzie popierający ten ruch byliby z reguły obrażeni na kobiety do tego stopnia, że nie pomogliby jej w razie niebezpieczeństwa. 9:36 z tego co wiem, to jest różnica. Środowiska manosfery uczą, jak postępować w relacjach damsko-męskich- mówią o np. intercyzie, testach DNA, odbieraniu sygnałów wysyłanych w komunikacji z kobietą, kontrolowaniu swoich popędów. Rezygnacja z małżeństwa to jeden z wyborów. Równocześnie mógłbyś tak powiedzieć o przysłowiowym wujku, który podpity na rodzinnym przyjęciu zawsze zacznie narzekać na swoje małżeństwo i zacznie doradzać, by się nie żenić. 10:13 no nie, osoba wtajemniczająca się w MGTOW i tego typu poglądy ma swój rozum, więc dlaczego przestrzegający przed konsekwencjami małżeństwa lub związku musi być odpowiedzialny za skrzywioną interpretację jego słów? 14:20 tu chodzi o dysproporcję. W przywilejach dla kobiet znajdziemy nie tylko te prawa, które powstały z powodu ich rozrodczości. 17:10 szybciutko zmienisz zdanie na sali sądowej, gdy będą decydować nad losem twoich dzieci podczas rozwodu - życzę ci tego, abyś nie doświadczył

Generalnie po latach prowadzenia dyskusji w internecie zauważyłem, że to nie ma żadnego sensu. Tzn jeśli np spotykają się 2... albo nawet 3 strony. I jedna uważa jedną rzecz, druga uważa sprzeczną rzecz. A 3 strona uważa, że obie strony się mylą. To cały ten intelektualny wysiłek(bez względy na to kto ma rację) można spuścić w kiblu. Po co to? Ano dyskusja służy temu by przekonać kogoś do swojej racji. Ale o ile nie dyskutuje się z kimś kto NIE MA ZDANIA w temacie, MA ŚWIADOMOŚĆ TEGO, ŻE NIE MA DOŚĆ DUŻEJ WIEDZY W TEMACIE, lub JEST DZIECKIEM to nie ma takiej możliwości by go przekonać. Większość dorosłych ludzi(30+) ma tak... upierdolony na mózg(bo nie ma innych słów, które lepiej to oddają) swój światopogląd, że każdą próbę poszerzenia ich horyzontów, albo ukazania prawdy na jakiś temat traktują jak atak na własną osobę. A nawet jeśli owa osoba zacznie zdawać sobie sprawę z tego, że nie ma racji to się nie przyzna. Bo musiałaby przyznać, że jest głupsza(na tym polu) od drugiej osoby. "Przyznanie się do błędu" to konstrukt tak abstrakcyjny jak "czajniczek russella". To może istnieć. Ale nikt nigdy nie udowodnił, że to istnieje. Generalnie ostatnie pokolenia tzn rocznik 90-2005 to ciekawy przypadek. Bo jak zawsze wcześniej to rodzic był mądrzejszy od swojego dziecka tak tu zaczęło się robić odwrotnie. Dzieci bardziej chłonęły nową technologię. Bardziej ogarniały internet, pozyskiwanie informacji i PRZESIEWANIE tychże w poszukiwaniu fakeów. I tutaj taka anegdotka. Mój ojciec(człowiek bardzo mądry, ale lubujący się w teoriach spiskowych) szukał po internetach jakichś informacji na temat CHEMTRAILS. I szukając tego dostał się na wirusową stronę, która zablokowała mu przeglądarkę grożąc, że namierza go FBI i musi uiścić opłatę bo cośtam. Oczywiście tego nie zrobił tylko jakoś wyłączył przeglądarkę. Ale do dziś wspomina to mówiąc, że 'WŁAMAŁ SIĘ NA JAKĄŚ RZĄDOWĄ STRONĘ I GO NAMIERZALI'. A jak słucham tego zza ściany i myślę, jak tu szybko popełnić samobójstwo. I podjąłem z nim kiedyś dyskusję o tym. Najpierw podkopałem fundamenty jego poglądu twardą logiką. Potem zachwiałem jego pewnością siebie sugerując, że wpadł na zwykłego wirusa. A potem rzuciłem mu w twarz dowodami, że chemtrails to mistyfikacja i przekłamania. Nie zmienił zdania. Tak samo jak polecił mi kiedyś jakiś filmik na ytubie(30 min zmarnowanego życia) mówiący o końcu świata. No i zaczęło się wiarygodnie. Wyczerpujące się surowce, wojna światowa o zasoby, ocieplenie klimatu, osłabienie pola magnetycznego ziemi... a potem ziomek zaczął pieprzyć cytatami z biblii. I zaczęło mi to śmierdzieć. Ale oglądałem dalej... aż w końcu gość powiedział o urządzeniu, które będzie ratunkiem dla ludzkości. Nie pamiętam nazwy, ale jak sobie to wyguglowałem to znalazłem jeden wynik. Strona na szybko sklejona w notatniku, a tak bzdury takie, że najwięksi bajkopisarze z danikenem pukają się w czoło. Ten sam ziomek, który zrobił ten filmik napisał na tej stronie, że to urządzenie to coś co on zaprojektował. A ludzie w przyszłości w oparciu o jego pracę zbudują wehikuł czasu. No i wytknąłem to ojcu. Że to jeden wielki stek bzdur. A tydzień później słyszałem jak cytował ten film w dyskusji o końcu świata i polecał go obejrzeć.

Dlaczego rozdzielasz feminizm od TRP a nie rozdzielasz kobiet i mężczyzn? Przecież to są ruchy tych właśnie płci. Czy może się mylę - ich postulaty przywędrowały na Ziemię od Obcych?

Uważam, że by zrozumieć członków Red Pill trzeba spojrzeć z jeszcze innej perspektywy. W rodzinach występuje jakiś podział obowiązków, może być on niesprawiedliwy, najlepszy przykład Ferdynand Kiepski, który pasożytuje na małżonce. Mam wrażenie, że członkowie Red Pill sądzą, że najbardziej popularny podział obowiązków jest niesprawiedliwy. Problemem jest przyjęcie perspektywy, że wzajemne korzyści są niesprawiedliwie (nie po równo?) rozdzielone i mężczyźni otrzymują mniej niż powinni, lub w skrajnych przypadkach nic, więc nie powinni się angażować w takie niesprawiedliwe układy. To nie jest moje zdanie, tylko tak mi się wydaje, że uważają członkowie Red Pill. Materiał ogólnie bardzo ciekawy, choć mam wrażenie, że trochę zabrakło do pełnego zrozumienia się.

Coś mi się wydaje, że autor tekstu, słuchając komentarz Szymona, miał taką samą minę jak ta pani z ostatniego filmu z Jordanem Patersonem o pseudo moralizatorstwie :)

To smutne że ludziom trzeba tłumaczyć takie truizmy.

Mam takie przykre wrażenie że dopiero kiedy obie strony straciłyby wszystkie swoje prawa to dotarłoby do nich jak bardzo pozbawiony sensu jest ten konflikt.

Pewno w wielu sprawach, okolicznościach tak .

Szymon, myślę że kwestia urlopów i przepisów "na korzyść" płci nie rowna się szkodzie płci przeciwnej. Chodzi tylko o to, aby tych przepisów pomagających kobiecie czy mężczyźnie np. wychowywać dziecko była podobna ilość w przypadku obu płci. Nie ze względu na wyszarpywanie sobie przywilejów, tylko na sprawiedliwość. To prawda, że podział na płcie to nie jest (a raczej nie powinien być) podział na odrębne klasy społeczne o sprzecznych interesach. Jednakże dlaczego nie dać obu płciom takich samych mozliwosci?