Czy większość Polek była molestowana? 

Zachęcam do wysłuchania wyznań bohaterek filmu: ru-vid.com/video/%D0%B2%D0%B8%D0%B4%D0%B5%D0%BE-6okboDTDzlc.html

"Gdy słowa tracą swoje znaczenie, ludzie tracą wolność" - Konfucjusz.

Jako osoba, która była molestowana przez większość swojego życia ( mam na myśli niechciany, bardzo bliski kontakt cielesny), jest mi strasznie przykro słyszeć od niektórych osób, że molestowanie obejmuje to wszystko co przedstawił film "7 metrów pod ziemią". Uważam, że dla prawdziwych ofiar, ostatnie minuty tamtego materiału mogą być bardzo trudne. Odnoszę to tak, jakby to co spotkał nas, ofiary było umniejszane, bo jestem pewna, że osoby, które doznały tak ogromnego cierpienia wymieniłyby wszystko by to co je spotkało zamieniło się w pogwizdywanie gdy przechodzą koło budowy. Cieszę się, że Pan tworzy tak wartościowe filmy, dziękuję.

Cieszy mnie, że coraz więcej mówi się również o molestowanych mężczyznach. Kiedy miałem 17 lat byłem na imprezie urodzinowej. Zaczęło się od tego, że znacznie starsza ode mnie kobieta, 30/40 lat, wpatrywała się we mnie i regularnie przepychała w moją stronę na parkiecie. Było to na tyle męczące, że poprosiłem znajomych o pomoc co faktycznie na chwilę okazało się skuteczne. Jednak gdy wszyscy byli już coraz bardziej pijani ta kobieta łapała mnie za krocze i przyciskała moje ręce do swoich piersi. Próbowałem się bronić, próbowałem uciekać, ale po prostu nie odstępowała mnie na krok. Wtedy moje prośby o pomoc kończyły się albo wyśmianiem albo bagatelizowaniem całej tej sytuacji. Niesamowite, że nawet dzisiaj po kilku latach jeśli dochodzi do wspominania tej imprezy mój przypadek jest traktowany jako zabawna anegdotka. To pewne, że głównie kobiety doświadczają molestowania, ale jestem pewny, że sporo mężczyzn spotkało coś podobnego a zawężanie tego problemu tylko do jeden ze stron jest dla mnie niedorzeczne i niezrozumiałe.

Najgorsza w tym wszystkim jest dewaluacja pojęć przez takie właśnie badania dochodzimy do momentu że słyszysz od kobiety,, facet mnie molestował " i myślisz jak długo na nią patrzał . Przez co słowo molestowanie traci moc.

Sama ta liczba 84% jest już podejrzana na pierwszy rzut oka i nie budzi wiarygodności. Jest to kolejna kampania szkodząca kobietom, bo mężczyźni zamiast wziąć problem molestowania na poważnie kolejny raz się z tego wyśmiewają. Plus mogli też poruszyć temat molestowania mężczyzn, może wtedy kampania by miała lepsze oddziaływanie dla obu płci. A tak wyszła tylko tania reklama kosmetyków dla kobiet, gdzie sama marka ma mało wspólnego z etyką. Przykre jest to jak wykorzystuje się temat molestowania dla własnych zysków i zniekształca obraz tego zjawiska. Co więcej ta reklama nawet nie dotrze do osób, które to robią. Temat molestowania jest tak obszerny i spłycanie tego jest po prostu szkodliwe.

Na własne oczy widziałem jak Polacy byli molestowani. Dotykała ich bieda.

Facet nagabywał mnie na seks oralny w łazience w klubie. Poszedł za mną, gdy szłam z koleżanką, aby nie była sama. Nie miałam jak wyjść, bo zablokował mi drogę przy ścianie. Gdy koleżanka wyszła z kabiny, chłopak rozproszył się i udało mi się wymknąć. Nigdy nie przedstawiałam tego jako molestowanie a brak jakiejś kultury, szczególnie w połączeniu z alkoholem. Podobnie było, gdy czułam wzrok i słyszałam komentarze od pijaczków pod osiedlowym sklepem w mojej małej miejscowości i specjalnie nadkładałam drogi, żeby wejść do sklepu z drugiej strony (wtedy mieli mniej czasu na zmianę tematu, wiadomo że nie zawsze temat był o mnie, ale kilka sytuacji tego typu struło mi chodzenie do osiedlowego jako nastolatce; szczególnie w letnie popołudnie). Było to niekomfortowe i zwalałam to na brak kultury tych mężczyzn oraz alkohol. Nigdy nie myślałam o tym, jako o molestowaniu, gdyż słowo to dla mnie było za mocne, a i czasem od znajomych z podwórka słyszałam gorsze rzeczy (że zostanę zakonnicą i będę dawać księdzu zamiast prostytutki). Za prawdziwe przewinienia (kilkukrotne nabicie mi siniaków w widocznych miejscach, w tym 2x oko i 1x rozwalony bębenek), mój oprawca nigdy nie zostanie skazany, bo nie poszłam nigdy na obdukcję, bo nie chciałam sprawiać kłopotu mojej "miłości". Do tego było zmuszanie mnie do współżycia oraz szantaż emocjonalny. To dla mnie coś, za co chciałabym uzyskać sprawiedliwość i przez własne zaślepienie w tamtym czasie, to nigdy się spełni.

sytuacja z życia. Z jakieś 10 lat temu (miałem wówczas z 11 lat), gdy chodziłem jeszcze z rodzicami i 3 lata starszą siostrą do kościoła, w środku w największym tłumie za kobietami ustawiał się obrzydliwy garbaty skurwysyn i dotykał je. Pewnego razu trafiło na moją siostrę, która od razu poskarżyła się tacie. Po mszy przed kościołem, ojciec wyciągnął tego oblecha za fraki i przed wszystkimi wykrzyczał mu w twarz że, jeśli jeszcze raz dotknie jego córkę to go zajebie, po czym sprzedał mu profilaktyczną listwę. Kilka lat później, w autobusie ten sam typ i tym razem ofiarą była moja znajoma z podstawówki. Zareagowałem bez wahania, podszedłem do niego i wykrzyczałem mu że wiem kim jest i ma natychmiast się odczepić od tej dziewczyny. Przypomniałem mu wówczas też sytuacje spod kościoła, powiedziałem że to mój ojciec go wtedy złapał i że jeśli jeszcze raz coś takiego zobaczę, to dokończę dzieła przodka. Zaczął się śmiać i wysiadł na następnym przystanku. Później widywałem go kilkukrotnie, ale nie wzbudzał podejrzeń, wiec tylko obserwowałem. (Okolice dzielnicy Zalesie w Rzeszowie). Druga sytuacja, z jaką się spotkałem, była dwa lata temu na koncercie Malika Montany w Dynowie. Dzieciarnia straszna, w samym środku koncertu, pomiędzy ludźmi od 13 do 23 lat stoi stary dziad co już samo w sobie było bardzo dziwne, jak na typ imprezy. Poobserwowałem go chwilę i ten sam schemat, co pierwszy typ. Tutaj już samodzielnie nie interweniowałem, tylko poszedłem to zgłosić do ochrony. Nie wiem jak się sytuacja rozwijała potem, ale chyba go zgarneli, bo widziałem ochroniarzy w tłumie, a potem już go nie mogłem znaleźć. Ogólnie moje zdanie jest takie, że faktycznie do molestowania dochodzi, ale większość ludzi, nie tyle nie chce się wtrącać, co nie po prostu tego nie zauważa. Bo co w tym dziwnego że w tłumie ktoś obok kogoś blisko stoi, prawda? No cóż ja po akcji z kościoła, jestem wyczulony na takie akty, więc gdy coś mi śmierdzi, potrafię zareagować.

Szymonie jakże się cieszę że nagrałeś o tym film. Gdy zobaczyłem tytuł tego filmiku oraz owe badania, odsubowałem 7 metrów pod ziemią, lecz frustracja spowodowana tą manipulacją, nie była uleczona. Aż do teraz :)

Wydaje mi się, że wrzucamy do 1 wora wszystko co jest związane z nieprzyjemnym kontaktem kobiety z facetem jako molestowanie. Jestem facetem i mam ponad 30 lat nie raz dostałem w gębę czy też ktoś próbował mnie okraść. Sytuacje z wpatrywaniem, dosiadaniem się w autobusie, tekstami na ulicy itp. zdążyły się i mi. Tylko ja założyłem, że wtedy ktoś chciał, mnie okraść, a nie zaatakować na tle seksualnym. Tak wygląda, życie w społeczeństwie gdzie są jednostki które stwarzają nieprzyjemności jak również zagrożenie dla reszty. Zapewne koleś który się gapi w autobusie na kobietę również będzie się gapił na faceta tylko, że facet poczuje zagrożenie na tle pobicia i kradzieży a kobieta na tle seksualnym. Szymon dość trafianie podsumował całą tą kampanie oraz błędne podejście do tematu. Wrzucamy wszystko do jednego wora czy to niewinne spojrzenie gimnazjalisty na ładną panią w autobusie, czy wpatrywanie się przyćpanego kolesia na przystanku, poprzez napastliwe teksty a kończąc na obmacywaniu. Jak w dzisiejszych czasach nastolatek ma spróbować zagadać do dziewczyny jak wmawiane mu jest, że jego próba może być odebrane jako molestowanie. Świat nie jest czarno biały tylko ma odcienie szarości, a używania słów określających zazwyczaj najpoważniejsze czyny w danym zakresie(tak przez społeczeństwo jest odbierane słowo molestowanie) do przezywania dziewczyn w szkole na prawdę szkodzi dzieciom i młodzieży które jeszcze się kształtują.

Smutne, że trzeba takie truizmy tłumaczyć. Ale dobrze powiedziane, w wyważony sposób z dobrym rozłożeniem akcentów na realne problemy.

No nie wiem, ja tam w te 84% jestem w stanie uwierzyć głownie na tej podstawie, że wyglądam przy najlepszych wiatrach na 2/10, a i tak kiedyś mając z 19 lat i jadąc wcześnie rano do pracy autobusem, prezentując się jak zwłoki powstałe z grobu, które ktoś ubrał w dres wyciągnięty ze śmietnika, zostałam obmacana przez jakiegoś typa, który do mnie przywarł chociaż nie było tłoku. Moja reakcja była o tyle opóźniona, że ciężko było mi uwierzyć, że to się dzieje i przez chęć dania facetowi benefit of the doubt w pierwszej chwili, że tak może przypadkiem się oparł na mnie albo tylko chce mnie okraść, ale no jak łapa ci ląduje między nogami to już ciężko o przypadkowość i trzeba odpalać tryb ucieczka. Także już pomijając kryteria tego badania, które mogę się zgodzić, są przesadzone, to molestowanie w rozumieniu łapanie za miejsca intymne albo typ walący sobie przed tobą to niestety, ale większość kobiet ma co najmniej jedną taką historię. Ogólna atrakcyjność, pora dnia, ubranie itd nie grają żadnej roli, desperatów nie brakuje.

Niestety osobiście doświadczyłam bardzo wielu sytuacji molestowania w miejscach publicznych. Niepokojace jest szczególnie to, że nie wyglądam na mój wiek, ludzie często dają mi max 16 lat. Spotkało mnie wiele nieprzyjemnych sytuacji, od obmacywania w autobusie, przez stalking, randomowo zaproszenia na sex podczas spaceru po rynku, aż po lapanie moich intymnych części, z nienacka, przez mężczyzn, którzy oczekiwali, że skoro ma duży biust, to znaczy, że jestem zabawką erotyczną. Ta ostatnia sytuacja zostawiła mi traumę. Chodzę z bronią, nerwowo się odwracam bojąc się, że ktoś za mną idzie, jestem uprzedzona to mężczyzn o lekko żółtym zabarwienie skóry. Dopiero niedawno weszłam w dorosłość, a już doświadczyłam tyluakich sytuacji. Nikt z gapiów mi nie pomógł, wielokrotnie zdążyło mi się uderzyć napastnika, a potem bać się konwekwencji, że zostanę posadzona o atak. Ostatnio po jednej takiej sytuacji rozmawiałyśmy o tym na grupie, tego jest naprawdę ogromną ilość i to nie powinno być normalne :/

Ej ale wiecie, ja też myślałam, że wszelkie te "90% doznało molestowania", to na wyrost i "ta, jasne, już, na pewno - przesada i niemożliwe" dopóki samej mnie to nie spotkało i nie porozmawiałam ze znajomymi. Byłam w drugiej klasie liceum, czułam się bezpiecznie w swoim otoczeniu i nie przypuszczałabym, że droga do szkoły w piękny majowy poranek może być jakkolwiek niebezpieczna. Jechałam na rowerze, zsiadłam z roweru przed przejściem dla pieszych, a z naprzeciwka szedł prowadząc rower jakiś brudny pan, żeby nie powiedzieć menel. Widziałam z odległości parudziesięciu metrów, że jakoś dziwnie się szczerzy. Kiedy był jakieś paręnaście metrów ode mnie zaczął gmerać coś przy rozporku, po czym wyciągnął penisa i zaczął nim machać w moją stronę śmiejąc się. Przeraziłam się i pognałam jak najszybciej do szkoły. Cały dzień chodziłam "do tyłu". Po jakimś roku czy dwóch siedząc sobie z koleżankami przy okazji jakiegoś tematu opowiedziałam im o tej sytuacji. Jedna po drugiej zaczęły wymienić jak to jakiś mężczyzna obnażał się przed jedną na dworcu, druga wspomniała sytuację kiedy w autobusie facet się do niej przysiadł i zaczął coś mówić i gładzić po włosach, dotykać po twarzy, o dickpickach nie wspomnę. I wiem że to dowód anegdotyczny, ale z naszej 5 któreś wtedy rozmawiała 4 miała takie doświadczenia. W sensie, wiem wiem, mężczyźni również doświadczają niewybrednych komentarzy od kobiet, ale myślę że mało który ma doświadczenie konieczności wysiadania na wcześniejszym przystanku z tramwaju, bo jakiś typ się do Was przystawia, szepcze Wam coś do ucha, i mimo, że przed chwilą siedział za wami, kiedy wstałyście on też wstał i stanął ewidentnie zbyt blisko i odliczacie sekundy do kolejnego przystanku. Wiem, że mnóstwo - większość moich koleżanek, a w tym i ja, takie doświadczenia ma. Więc mam mieszane odczucia co do tego co mówisz Szymonie, bo no fajnie, że facet nie złapał mnie za cycki, tylko mówił coś do ucha, ale też byłam przerażona. Nie wiem zatem od którego momentu mogę zaliczyć sytuację do molestowania czy nie. Takie rzeczy po prostu nie powinny się dziać.

Ja tylko pragnę zauważyć, że jeśli przyjmiemy tę... luźną definicję molestowania, to wychodzi na to, że i ja wielokrotnie byłem molestowany. Szturchnięcia, nieprzyjemne spojrzenia, komentarze i wyzwiska - owszem, jako facet doświadczyłem takich rzeczy nie raz

To co mówisz o tej ankiecie jest dość szokujące i irytujące, zgadzam się, że ta metodologia jest niepoważna. ALE po przejrzeniu komentarzy widzę, że dla wielu mężczyzn ta liczba 84% jest tak wysoka, że aż nierealistyczna. No więc mnie kompletnie nie szokuje. Ba, chyba nie mam koleżanki, która nie zaliczyłaby jakiejś wyjątkowo nieprzyjemnej sytuacji o podłożu seksualnym. Tyle, że często te sytuacje się wypiera z pamięci i człowiek spytany o to, czy był kiedyś molestowany, odpowiada, że nie. Przypomina mu się właśnie wtedy, kiedy zadaje mu się szczegółowe pytania. Jak w owej ankiecie. Ja nigdy nie czułam się osobą, która przeżyła "molestowanie" - mimo całej listy zdarzeń, z których kilka pod tę definicję podchodzi, a parę się w nią wpisuje. Tak więc dla panów nie wierzących, lista przygód przeciętnej kobiety: - złapanie za krocze i tyłek kiedy szłam na spacerze z mamą w wieku 13 lat, -masturbującego się ekshibicjonistę, -mężczyznę, który po randce próbował siłą wejść za mną do mieszkania, -bardzo wulgarne propozycje seksualne składane przez mężczyzn, którzy szli za mną ulicą i nie chcieli zostawić mnie w spokoju (2 przypadki, z tego jeden w nocy, na opuszczonej ulicy - myślałam, że umrę ze strachu. Facet specjalnie wyszedł za mną z metra). -Nachalne, powtarzające się codziennie w tej samej lokalizacji catcalling, od którego bałam się wracać sama do domu (szemrana pizzeria, gdzie zawsze siedziała ta sama grupa podpitych mężczyzn), -Jednego potencjalnego gwałciciela, którego zgłosiłam na policję (mężczyzna nagabywał kobiety w opuszczonej okolicy, oferował podwózkę do domu itd). -Plus seksualne wykorzystanie przez dobrego "kolegę", kiedy byłam pijana i miał się mną zaopiekować i odprowadzić mnie do domu. I mam niejasne przeczucia, że to jest taki kanon doświadczeń, który wiele dziewczyn zaliczy. A zważcie panowie, że wiele z tych sytuacji, w momencie kiedy się je przeżywa, to momenty, kiedy ma się poczucie zagrożenia życia/zdrowia. Nawet jeśli finalnie kończy się na słownej przepychance i strachu.

Czyli tekst wypowiedziany na ulicy do piętnastolatki, "fajne masz cycuchy" i taksowanie jej wzrokiem nie jest wystarczająco dużym molestowaniem? Zło jest złem i nie powinno być na nie przyzwolenia. Tak, gapienie się jest złe i piętnowanie tego nie umniejsza traumy kobiet które przeżyły gorsze sytuacje.

Warto spojrzeć na różnice pomiędzy pojęciem "molestowanie" a "molestowanie sekusalne"

Miałam w swoim życiu masę sytuacji z różnych "biegunów" molestowania, ale przytoczę kilka: 1. Miałam 12 lat, byłam na zakupach z tatą i siostrą w Biedronce. W tym wieku miałam już mocno rozwinięte piersi i ogólnie bardziej "dorosłą" budowę ciała. Było lato, byłam ubrana w sukienkę wiązaną na szyi, z wyraźnym dekoltem. Poszłam poszukać sama jakichś lodów i między lodówkami z mrożonkami jakiś mężczyzna zastąpił mi drogę i zaczął się wgapiać mi w dekolt jednocześnie się oblizując. Sparaliżowało mnie, nie mogłam się ruszyć. Na szczęście przyszła moja siostra i mnie stamtąd zabrało. Do dziś mi niedobrze jak myślę o tej sytuacji. 2. Byłam ze współlokatorką na imprezie w klubie, tańczyłyśmy sobie we dwie na parkiecie. Jakiś chłopak zaszedł mnie od tyłu, złapał za tyłek i zaczął "rozchylać mi pośladki". 3. Inna impreza w klubie, tańczyłam z poznanym tam chłopakiem ale zaczął być nachalny, dotkać mnie w sposób, który mi się nie podobał, więc powiedziałam mu że nie chcę się już z nim bawić. Chodził za mną po całym klubie, musiałam uciec do damskiej toalety, a jak wyszłam czekał pod drzwiami. Przegoniła go moja koleżanka, która powiedziała mu, że jak się nie odczepi to idziemy po ochronę. 4. Chłopak chciał mój numer telefonu, nie chciałam mu go podać, ale tak bardzo naciskał, że podałam mu jakiś wymyślony. Wpisał go przy mnie do telefonu, zaczął na niego dzwonić i kazał mi wyjąć z torebki mój telefon, żeby sprawdzić czy to faktycznie mój numer, a jak okazało się, że nie, to nie chciał mnie puścić. Ponownie uratowała mnie koleżanka. 5. Facet chciał wejść za mną do toalety w pubie, ledwie wypchnęłam go z drzwi i zatrzasnęłam zamek. 6. Wracałam ze spotkania ze znajomymi w nocy do domu. Była druga w nocy, ja na obcasach. Z klatki dwa bloki przed moim wyszedł chłopak, zaczął za mną iść i stwierdził, że może mi się coś stać więc odprowadzi mnie do domu i żebym się nie bała bo "przecież nic mi nie zrobi". Powiedziałam, że dam sobie radę i pójdę sama, a on cały czas szedł za mną w odległości kilku kroków. Z nerwów i strachu ledwo otworzyłam zamek od klatki. Szanuję Cię Szymon, mimo że (a może właśnie dlatego że) mamy różne poglądy w wieku kwestiach. Jesteś inteligentnym, oczytanym i interesującym człowiekiem. Ale tym materiałem sprawiasz mi przykrość. Jako osoba, która została dotknięta różnymi formami molestowania, od głupich uwag słownych przez faktyczny dotyk i poczucie ogromnego zagrożenia, uważam, że nikt nie ma prawa wartościować odczuć drugiej osoby w tej kwestii. Mnie np. o wiele bardziej dotknęło to obleśne gapienie się na mnie, dziecko, w supermarkecie i oblizywanie się, niż zostanie "przemacaną" w klubie. To w tym supermarkecie czułam się najbardziej bezbronna, najbardziej przerażona i najbardziej "brudna". Dodam jeszcze, że nie sądzę, że ta statystyka jest przesadzona. Nie znam żadnej dziewczyny, która nie miałaby w swoim życiu incydentu, który ma znamiona molestowania. Wszystkie moje koleżanki, moja siostra, mama, nawet babcie doświadczyły czegoś takiego. I myślę, że takie umniejszanie problemowi, wartościowanie krzywdy ("no bo on tylko patrzył, tylko chciał mój numer, przecież mnie nie dotknął ani nic") powoduje tylko, że to nadal jest zjawisko powszechne, bo przecież "to nic takiego". Tak jak Ty Szymon, posłużę się przykładem: ktoś jest chory na boreliozę, a ktoś inny na raka. Czy to, że ktoś inny ma raka sprawia, że borelioza tego pierwszego jest mniej groźna lub można stwierdzić, że jest on mniej chory? A jeżeli można tak stwierdzić, to czy to stwierdzenie odbierze temu choremu na boreliozę ból, z którym się zmaga? No właśnie.

*Jas Kapela has quitted the chat*

Miałam nieprzyjemność spotkać kilku obcych mi mężczyzn zachowujących się okropnie wobec kobiet. Jeden masturbował się w parku gdy tylko przechodziła obok jakaś kobieta, byłam w tym czasie w liceum. W tym samym roku wracałam do bursy ze spotkania z przyjaciółmi, byłam sama bo miałam blisko. Facet idący z naprzeciwka złapał mnie i przytulił, wyrwałam się krzycząc że ma mnie puścić bo go nie znam, akurat zrobił to pod hotelem gdzie była kamera. A drzwi otwierają się automatycznie. Więc po prostu przestraszył się i uciekł. Obie sytuacje traktuję na tym samym poziomie. Zdarzyło się też kilka jeśli nie kilkanaście razy że słyszałam gwizdy lub obleśne komentarze w moim lub moich koleżanek kierunku. To były tylko dźwięki ale też robią sieczkę jeśli słyszysz je często.

Pod kioskiem jakiś dzieciak który był z starszym bratem klepnął mnie w tyłek. Na basenie jakiś chłopaczek z kolegami dotknął mój tyłek a mój pierwszy pocałunek "przeżyłam" przygwożdżona do oparcia ławki, tak że nie mogłam się ruszyć. Przy tym ostatnim nie próbowałam uciec albo się buntować ale jednocześnie byłam skołowana i to doświadczenie było dalekie od miłego. Do tej pory nie jestem pewna, czy mogę to wszystko nazwać "molestowaniem".

Szymon, szanuje Twoj punkt widzenia i zgadzam się z nim w pewnym sensie. Powiem szczerze, że ta liczba ponad 80% w ogóle nie wydała mi się zawyżona. Sama w swoim 30letnim życiu wielokrotnie, (podkreślam co najmniej kilkanaście razy) doświadczyłam sytuacji gdzie jakiś mężczyzna próbował dotykać mnie wbrew mojej woli, zaczepiał mnie, parę razy widziałam ekshibicjonistę i raz jakis mężczyzna masturbowałem się w pociągu wpatrując się we mnie. Nie sądzę, aby te sytuacje były czymś wyjątkowym dla większości kobiet. Większość moich koleżanek doświadczyło podobnych sytuacji. Czy wszystkie z nich można nazwać molestowaniem? Nie wiem... jak zwykle wszystko jest kwestią kontekstu i definicji. Jeśli chodzi o samo gapienie... nie nazwałabym tego w ten sposób, ale jak widzisz linia pomiędzy niepokojącym zachowaniem, a jakiegoś rodzaju lubieżnymi czynami jest bardzo cienka i bardzo wielu kobiet może poczuć się zagrożonych w takiej sytuacji.

Raz mieliśmy do wypełnienia w szkole średniej ankietę o tolerancji. Było pytanie o tym, czy wiemy o jakiś koleżankach homoseksualnych w naszej placówce edukacyjnej. Po pierwsze, nie wiem jak brak znajomości takiej osoby wskazywałoby na brak tolerancji, a po drugie... Na 1000 uczniów naszego technikum mieliśmy jedynie 26 dziewczyn.

Tak, Polska jest strasznym krajem. Wystarczy jechać autobusem po 22 albo wracać mniej ruchwilą uliczką do domu. Nie mam traum nie czuje się molestowana- ACZKOLWIEK! doświadczyłam prawie wszystkich form o których mowa i to wiele razy! Uświadomiłes mi to. Zawsze to samo obrzydliwe zachowanie. Odkąd skończyłam 14 lat i jakiś stary oblech próbował mi rozwiązać górę od stroju kąpielowego na basenie w biały dzień, gdzie moi rodzice byli 10 metrów dalej. Faceci masturbujacy się na ulicy? No chyba że 3 razy coś takiego widziałam. I jeszcze komentarz " chodź tu kotku". Nagabywanie w autobusie. Milion razy. Nie odpuszczają nawet kiedy jestem z wózkiem i niemowlakiem, do tego trzeba tylko jednego przysłowiowego żula. Odzywki na ulicy w cieply dzień kiedy zwyczajnie jadłam sobie loda, wiadomo jakie. Z samochodu. Zatrzyma się taki idiota bo wie, że zaraz odjedzie. Co jeszcze:Zaproszenia do samochodu, bo kobieta sama wieczorem wraca z pracy to wiadomo, że szuka przygód. Aha jeszcze jakieś dwa lata temu o 7 rano facet szedł za mną z dworca PKP aż pod sam dom proponując mi seks za 1000 zł. Nie odzywałam sie, tylko prosiłam żeby zostawił mnie w spokoju. Ludzie... Szymon, to naprawdę jest wszędzie. Ja nie imprezuje, nie ubieram się kontrowersyjnie, nie piję, jestem mamą, ba w ciąży mnie to też spotkało ( "skąd masz brzuszek co ty tam robiłaś"). To nie jest 80%... myślę że każda kobieta czegoś takiego doświadczyła. Bo to jest wszędzie. I nie tylko w Polsce.

Szanowny autorze, myślę że 84% jest adekwatne A to dlatego że właśnie nie bierzemy poważnie jako społeczeństwo takich zachowań. Miałam z uczelni drogę na stadion przez park. Często czekał tam pan z opuszczonym spodniami, pojawiał się i znikał pewnie że względu na małą szkodliwość czynu nigdy nie został dotkliwie ukarany. Mogę powiedzieć że 100% studentek z mojej uczelni była świadkiem jego wyczynów. Jeżeli wydaje się autorowi że zaczepki słowne są ok to zapraszam na spacer koło stadionu piłkarskiego przed meczem, zobaczymy jak radośnie będzie odpowiadał na pytania za kim jest. Tak więc jak zaczepił Cię ktoś z wyraźną przewagą fizyczną to każda zaczepka wywołuje strach. Jest to to samo doświadczenie jak pobicie? Nie. Czy ma wpływ na nasze życie i sprawia że nie chodzimy koło stadionów? Czyli dres może robić co chce A my mamy robić uniki?

Inflacja wartości pojęć to rzecz chyba bez pozytywów. Tak jak teraz mowa o molestowaniu : - Molestowano mnie! - Ok, ile sekund na ciebie patrzył? Tak o Faszyźmie : - jESteŚ FasZYSTą!1!11! - Gdybym dostawał grosz za każdym razem gdy to słyszę, Bezos pucował by mi buty. Odbierając wartość słową tracimy ważny element naszej komunikacji. Jak ostrzec kogoś przed wilkami, skoro wilkiem nazywa się wszystko co chodzi na czworaka?

11:00 rozumiem że Twoja definicja molestowania i to co do niej należy jest lepsza od tej używanej przez autorów badania ponieważ jak wiadomo jesteś osobą która zajmuję się tym tematem od lat i dlatego możesz bez żadnych problemów stwierdzić że to definicja badaczy jest zbyt szeroka a nie że to twoja jest zbyt wąska. Co do przykładu z pobiciem który podajesz to specjalnie używasz potecznego słowa "pobicie" ponieważ bo gdybyś użył bardziej profesjonalnego słowa (czyli takiego jakim słowem jest molestowanie ) przemoc fizyczna to nagle twój przykład już niezbyt sens.

Jako kobieta, nie znam dziewczyny, która nie była molestowana. Dlaczego mężczyznom jest tak trudno w to uwierzyć? (Ja tu nie mówię o patrzeniu się na kogoś, tylko prawdziwe molestowanie) Zapytajcie się swoich matek, sióstr, żon i córek 😢

Mnie właśnie też uderzyła kontrproduktywność tego tytułu w odniesieniu do poważnego problemu przedstawionego w materiale. Naprawdę szanuję, że podjąłeś ten temat. Pozdrawiam

Dobra, to może się wypowiem. Jedną z moich licznych przygód, z komunikacją miejską, była sytuacja w której wracając po długim i wyczerpującym dniu na uczelni pewien "dobrze zbudowany" pan postanowił mi zrobić "masaż" uda. Chciałabym zaznaczyć że o to nie prosiłam ale jako że była to pierwsza taka sytuacja w moim życiu i koleś wziął mnie z zaskoczenia to mnie sparaliżowało. W sensie pewnie bym coś zrobiłam ale jak ze mną "rozmawiał" to jak go chciałam zbyć to zrobił taką minę że myślałam że umrę na miejscu. Autobus nie był bardzo zatłoczony więc wydaje mi się że ktoś mógł widzieć tą sytuację ale najwyraźniej miał to w dupie. W każdym razie po jakim czasie udało mi się z spierniczyć bo mu szybko powiedziałam że muszę już wysiadać, a jak mi tam zaczął coś proponować gdzie to on by mnie nie zabrał to powiedziałam że nie mam czasu ale "dziękuję i do widzenia". Dopiero jak się wydostałam z autobusu i trochę ochłonęłam to ogarnęłam że "jakie kurwa dziękuję? jakie do widzenia? wtf". W każdym razie jestem z małego miasta więc pewnie jeszcze tego pana spotkam i trochę niezręczna sytuacja wynikła. Może się komuś teraz wydawać że nie było to aż takie straszne przeżycie skoro opisuję je z takim dystansem ale chciałabym tylko powiedzieć że to jest mój sposób na radzenie sobie z trudnym czy stresującym zdarzeniami - przedstawienie ich w najbardziej humorystyczny sposób jaki tylko mogę. Mogę żartować że spotkałam ugly bastard w prawdziwym życiu ale to nie zmieni faktu, że przez kilka dni miałam poczucie ciepłej łapy na nodze i jak jadę sama to już nie siadam miejscach z którym nie miałabym potencialnej, szybkiej ucieczki. I teraz tak: wydaje mi się że to co mnie spotkało nie było aż tak dramatyczne jak przytaczane w materiale próby g***tu ale tez nie jest na tyle lajtowa żeby postawić obok budowlańców, którzy mówią rzeczy typu "ale szprycha" czy inne bezeceństwa. Dlatego też zgadzam się że nie wszystkie molestowania mają ten sam poziom.

Widziałam i słuchałam zachowań nieprzyjemnych od obcych facetów odkąd miałam kilkanaście lat (zaczęłam mieć kobiecy wygląd) czyli gwizdanie, komentarze, uporczywe gapienie się i nagabywanie (często przeciągające się jeśli nie odeszlam) itp, unikałam żuli koło sklepów i przyspieszalam jak ktoś taki zaczynał iść w moim kierunku. Mam córkę, niefajna perspektywa i ktoś naprawdę musi zacząć uczyć chłopców skutecznie o takich rzeczach, niestety to głównie ojcowie powinni, a już są spaczeni (mam na myśli wielu, nie wszystkich) i dają zły przykład. Tego nie nazwę jednak molestowaniem, zgodnie z opisaną w filmie potrzebą stopniowania. To jest brak kultury i seksizm. Na miłe i kulturalne komplementy, prośby o nr tel itp. reaguję pozytywnie (o ile ktoś rozumie słowo nie jeśli mam taką potrzebę). Flirtowac jako pierwszej też mi się zdarzyło, a nawet przytulić z kimś ledwo znanym o ile mową ciała lub słownie była na to zgoda. Nie wydaje mi się żeby druga osoba czuła się z tym źle, a jeśli tak się zdarza to sie wyjaśnia swoje zamiary i ew. przeprasza. Nie przeszkadzają mi luźne żarty i komentarze wśród znajomych np. w pracy bo to są ludzie których znam i czuje się bezpiecznie, ale jeśli miałabym odpowiadać na te pytania w badaniu to pewnie większość byłoby TAK, doświadczyłam, nawet jeśli nie w złym kontekście. Sum up: brak kultury to nie molestowanie, badanie stronnicze, stopniowanie zła bardzo potrzebne

Według mnie to badanie jest jak najbardziej poprawne. To znaczy to badanie nie zostało stworzone po to, aby ścigać się w tym kto miał najgorzej. Nie zostało stworzone po to, aby przedstawiać tylko i wyłącznie najgorsze przypadki molestowania. Badanie to, przedstawia ile kobiet doświadczyło zachowań, które destabilizowały ich życie. I to, jakie były to zachowania nie ma znaczenia. Bo każdy ma inną wrażliwość, każdy wychowywał się w innym domu, każdy mieszka w innym środowisku. Tak więc dla każdej osoby zupełnie inne doświadczenia będą tymi, które mają znaczący wpływ na ich życie.

Gdy byłem jeszcze pięknym i młodym nastolatkiem koleżanka obmacywała mnie podczas mszy w kościele...ale się nie dałem. Proszę wysokieobcasy o dodanie mnie do kontr-statystyk.

Momentami Szymon popłynąłeś np. sugerując ze całowanie jest inna kategoria niz przytulenie. Jeśli robi to osoba, której prawie nie znasz i sobie tego nie życzysz, to jak najbardziej jest to naruszenie granic podobnej kategorii. Natrętne wpatrywanie się również potrafi być przekroczeniem granic, bo sprawia, że można poczuć się zagrożonym. Dzisiaj się ktoś wpatruje, a jutro może Ci tym samym miejscu zrobić krzywdę...a przecież jak komuś o tym powiesz/zgłosisz wpatrywanie, to zostaniesz wyśmiany. Nie stawiałabym tutaj znaku równości z poważnymi przestępstwami dokonanymi, ale w krótkim filmie też nie da się zagłębiać szczegółowo w detale... Czuję że momentami niepotrzebnie na siłę szukasz powodu do krytyki. Twoje argumenty bronią się same, bo masz w wielu kwestiach rację. Jako nastolatka nie byłam np. zgwalcona, ale aluzje seksualne, niechciane poklepywanie po pupie...to w Polsce standard i bardzo wątpię, że cokolwiek się zmieniło w przeciągu ostatnich lat. Największego nasilenia tych zjawisk doswiadczylam w okresie gimnazjum-studia. Po emigracji na zachód zaraz po studiach problem zniknął jak ręką odjął. Nie spotkało mnie to jak do tej pory. Jedyne komentarze jakie słyszę na temat wyglądu sa o tym że bardzo młodo wyglądam, komuś podoba się moje ubranie, etc. Bardzo dobrze, że są takie kampanie informujące. Ja do dzisiaj mam w pamięci komentarze mojego znajomego lekarza(!) na temat tego, że nie ogolilam nóg i żarciki że już legalnie ze mną można, bo miałam wtedy 16 lat. Dzisiaj wiem, że on mając wtedy 27 lat patrzył na mnie wyłącznie jak na obiekt seksualny i chyba już zawsze będę czuła do niego obrzydzenie, zwłaszcza, że kiedyś był dla mnie autorytetem.

Ja np nie jestem femistką i nie cierpię tego że kobiety ostatnio na okrągło robią z siebie ofiary, ale jesli chodzi o molestowanie w miejscach publicznych to mimo, że normalnym facetom cięžko w to uwierzyć, jest to na prawdę niemalże codzienność. Ja doświadczyłam tego przynajmniej z 8 razy i to prawie zawsze transport publiczny ma to cudowne 1 miejsce w rankingu. I (nie przesadzam) dosłownie każda dziewczyna z którą poruszałam ten temat miała po kilka razy taką sytuację. Tylko to co najbardziej mnie wkurwia to to że feministki zamiast przeciwdziałać takiemu zjawisku zachęcając kobiety do rezygnacji z "sex workingu" który karmi tego potwora niepochamowanej rządzy u facetow, to zajmują się tylko krzyczeniem, że ten problem jest i wysyłaniem wzruszających okejek do sexworkerek.

Owszem, akcja jest manipulacją typową dla środowiska feministycznego, ale nie zgodzę się, że mówimy tu o zjawiskach z zupełnie różnych kategorii. Jeśli ktoś nas umyślnie i silnie szturcha na ulicy to TAK, padamy ofiarą pobicia. To nie jest identyczne pobicie, jak połamanie kończyn, ale co do zasady - pobicie. Zaraz uzasadnię. Kobieta, za którą gwiżdże budowlaniec, średnio odbiera ten akt w zupełnie, ZUPEŁNIE innej kategorii, niż mężczyzna, na którego zacmoka kobieta. Przyczyna jest prosta - jeśli ten budowlaniec za moment stwierdzi, że ma jednak ochotę na coś więcej, niż lubieżny komentarz, ta kobieta może zostać zgwałcona. W drugą stronę najczęściej to nie działa. Osoba, na którą gwiżdżą, nie siedzi w głowie gwiżdżącego i nie ma pojęcia, jakie są lub będą jego dalsze zamiary. Podobnie, tą samą kategorią zdarzenia jest włamanie się do domu pijaczka, by zabrać mi flaszkę z barku i włamanie się profesjonalnego złodzieja, by ukraść mi wszystkie kosztowności i oszczędności życia. W obu przypadkach, jeśli będę na miejscu, mogę dostać ciężkim przedmiotem w głowę i skończyć w prosektorium. W naruszeniu nietykalności nie chodzi o skalę czy poziom uszczerbku psychofizycznego - chodzi o to, że agresja w ogóle następuje i może eskalować do ekstremum w przeciągu sekund. I dokładnie tak jak powiedział Szymon - jeśli kolega mówi nam "zostałem pobity" - to NIE WIEMY dokładnie, co się stało. Pojęcia te - pobicie czy molestowanie - nie powinny wszelako służyć do budowania kultu ofiary czy walki klasowej, są one po to, aby jasno można było stwierdzić, że ktoś padł ofiarą agresji, a agresora można było ukarać - stosownie oczywiście do skali jego zachowania. Kategoria pozostaje wszędzie ta sama, co NIE znaczy, że kobiety nagabywane o numer i zgwałcone padły ofiarą TAKIEGO SAMEGO czynu. Uczepiłbym się co najwyżej tego "wpatrywania", bo tutaj jest już ogromne pole do działań nieintencjonalnych - jak ktoś się tępo gapi przed siebie, a tam akurat w autobusie siedzi kobieta, to równie dobrze mógłby być to pies i człowiek ten robiłby to samo.

Jak to gadali, gdyby w 50 twarzy greya głównego aktora zastąpić grubym mechanikiem samochodowym to był by to Horror a tak jest to Erotyk.

Ktoś się źle patrzy na kogoś. Popełnił przestępstwo skazać go do więzienia.

Raz jako nastolatka biały dzien zostałam wrzucona do rowu przez pijanego faceta, który na szczęście sam się przewrócił i zdołałam uciec. To było dosyć traumatyczne przeżycie... Gapienia się, żartów też doświadczyłam ale takie rzeczy nie dotyczą tylko kobiet w moim odczuciu, ja też nie raz się gapiłam na facetów i przytuliłam być może bez zgody bo z zaskoczenia.... Moim zdaniem to zupełnie inna kategoria.

Dzięki za rozjaśnienie tematu. Gdy zobaczyłam film z kanału 7 metrów pod ziemią, mocno zdziwiła mnie ta statystyka

Och tak. Powiedziałeś na końcu to, co czułam od początku. Wkurza mnie strasznie, kiedy komuś powiem o facecie co mnie łapał między nogami a ja nie miałam gdzie uciec, potem mnie nachodził w pracy gdzie byłam sama, a w odpowiedzi słyszę, że "ja też byłam molestowana, kierowca taksówki proponował mi stosunek". Moja sprawa skończyła się w sądzie, a twoja? Tak też mam z depresją. "Też miałam depresję, ale posłuchałam dobrej muzyki i poszłam na spacer to mi przeszło. Myśl pozytywnie". Mnie na siłę zawieźli karetką do szpitala psychiatrycznego, a ciebie? W sumie, sama czasem zaczynałam myśleć w drugą stronę, że to ja mam gorzej niż wszyscy i nikt się nie zna. I zrównuję moją sytuację z czyimś wieloletnim molestowaniem przez wujka. Takie jednorazowe sytuacje mogłyby nas uczyć, że zamiast "mam tak samo, wiem co czujesz" może być "domyślam się, co możesz czuć, bo przytrafiła mi się sytuacja z tej samej kategorii, choć innego kalibru". I zamiast się licytować, to wymienić doświadczeniami. A poradzenie sobie z tym traktować jako nadzieję, że drugiej osobie też się uda.

Nawet ta ostatnia kategoria jest tak luźna, że można się zastanawiać, bo widziałem np. przypadki gdzie pijana dziewczyna na imprezie zdejmowała stanik i rzucała go w tłum. Z takiego zdarzenia dostajemy 80 osób które "doświadczyły nieobyczajnego obnażania". Edit: Nie mówiąc już, że nigdzie w tym punkcie nie ma mowy o niechcianych doświadczeniach co zakłada Szymon.

Jako osoba, która wielokrotnie musiała wysłuchiwać nacechowanych seksualnie tekstów od kompletnie obcych facetów z pobliskiej budowy, nie będąc jeszcze nawet w tym czasie "legalną": różnorakie uwagi są niekomfortowe i potrafią nieźle straumatyzować. Szczególnie, kiedy ma się 13-14 lat. Do dziś mam w swoim mieście miejsca, gdzie się już nie zapuszczę, bo na samo wspomnienie tych sytuacji po plecach przechodzi mi dreszcz, choć nigdy żaden z tych mężczyzn mnie nie dotknął. Bez wątpienia jest to dla mnie trudne, jak i dla wielu innych kobiet. Ale zrównywanie tego z sytuacją, gdzie ktoś zaciągnąłby mnie w bramę i obłapił, to brak szacunku dla kobiet, które doświadczyły tego drugiego. Język polski jest o tyle niefortunny, że brakuje nam rozróżnienia między jednym a drugim, możemy co najwyżej zaciągnąć angielskie catcalling (wygwizdywanie nie oddaje imo do końca sedna sprawy). Co do przytulenia - tu już bez wątpienia postawiłabym granicę. Przytulenie losowej osoby na ulicy jest dziwne samo w sobie i nie powinno mieć miejsca, i jak najbardziej może być nacechowane seksualnie.

Miałem kiedyś taką sytuację, wracając autobusem do domu po 12 godzinach fizycznej pracy pewna baba wydarła się ma mnie, że się na nią gapię. Mój wzrok skupił się na jej zegarku, myślałem co kupić mamie na urodziny - odpłynąłem gdzieś myślami i nie myślałem, że to powoduje czyjś dyskomfort ale reakcja tej kobiety była przesadzona, oskarżyła mnie o molestowanie. Całe szczęście zbliżał się mój przystanek, wstałem i puściłem głośnego bąka przed jej nosem i na wyjebce wysiadłem. Bo z arogancją można walczyć tylko ignorancją. Pozdrawiam

Z filmami Szymona mam dwa problemy - pierwszy jest taki, że mi się skończyły, a drugi jest taki, że jak już pojawiają się nowe, to zawsze w trakcie moich zajęć w związku z czym nie mogę ich obejrzeć od razu. A tak już na poważnie - dziękuję za to co robisz! ❤️

najlepsze jest to, że połowa tych rzeczy nie ma nic związanego z molestowaniem.

Ściągnęli statystyki od Jasia Kapeli. XD

Jgdy mialam 12 lat chlopaki jechali za mna samochodem i pytali sie czy mnie podwiezc i namawiali do wejscia do samochodu. Dpstawalam tez zdjecia przyrodzenia a takze begl za mna i za moimi kolezankamo ekschibicjonista i sie przy tym masturbowal. A jesli chodzi o patrzenie to zadne z powyzszych nie bylo dla mnie tak traumatyczne jak chlopak mojej siostry patrzyl sie na mnie mowiac ze pieknie dzisiaj wygladam i wpattywal sie uporczywie... I myslalam ze cos ze mna jest nie tak ze czulam sie okropnie z tym jego wzrokiem przez wlasnie takie komentarze ze wpatrywanie sie nie jest wcale molestowaniem. A tak na prawde z tych wszystkich rzeczy to tamta wprawila mnie w traume. A i zapomnialam dodac ze obmacywal mnie rowniez kolega po piersiach kiedy bylam pod wpływem ale dalej to wpatrzywanie sie we mnie i tworzenie takiej atmosfery jest dla mnie najgorsze.

Nie można umniejszać aktom molestowania tylko dlatego że ktoś miał gorzej

Gdybym miał przyjąć takie kryteria molestowania seksualnego jak w badaniu, to nagle bym się dowiedział, że w moim środowisku koleżeńskim wszyscy się nawzajem regularnie molestują i nie zdają z tego sprawy. Dałbym głowę, że w takich okolicznościach 100% mężczyzn było w swoim życiu "molestowanych" i to nie raz. Ma to sens w sytuacji, gdy istnieją ofiary rzeczywistych napaści na tle seksualnym, których godność osobowa została podeptana i które wymagają pomocy specjalisty? No nie.

Seksualne docinki czy obrażanie to poważny problem, szczególnie w internecie

Z mojej perspektywy widzę w Twoim rozumieniu jeden, zasadniczy błąd. Tak, powszechnie pod pojęciem "molestowanie seksualne" mamy przed oczyma osobę, której ktoś wkłada rękę w spodnie, masturbuje się przy niej etc. Z tego też względu jak słyszymy o tym, że ktoś "tylko" się przytulił czy "tylko" stosował catcalling to wydaje się to czymś błahym, czymś co deprecjonuje ofiary "prawdziwego" molestowania. A tak nie jest. Ze społecznym postrzeganiem zgwałcenia już się zmiana tej perspektywy udała. Zgwałcenie nie może odbywać się tylko w ciemnym zaułku nocą, zgwałcenie w małżeństwie JUŻ istnieje. Przemoc nie jest w społecznym postrzeganiu jedynym czynnikiem warunkującym zgwałcenie, a jest nim na równi z groźbą karalną czy podstępem, co dla prawników od dawna było oczywiste. To, że pod jednym dachem "przestępstwo" ( nie rozbijając na zbrodnie i występki, choć podobną analogię możemy zrobić również w tych zbiorach) mamy zarówno kradzież iphone'a 11 oraz standardowe 148 kk czyli zabójstwo nie oznacza, że bagatelizujemy to drugie. Oznacza, że oba te czyny są niedopuszczalne i powinny być penalizowane. Co najwyżej kara za nie winna być różna, bo cechują się innym stopniem społecznej szkodliwości, uderzają w inne dobra chronione prawem.

Zależy o co chodzi, bo jeśli uznamy przykładowo nieoczekiwane otrzymanie "dickpicka" to te procenty mogą być prawdziwe

Widziałem na miescie juz dobre 2 miesiace temu te plakaty "83% polek była molestowana", w sumie zastanawiam sie że kompletnie żadne służby się tym nie zajeły, bo jest to ewidentne kłamstwo i zakłamywanie rzeczywistosci.

LOL gdybym ja spisał wszystkie rzeczy jakie w mojej obecności lub mnie osobiście, w sposób ukierunkowany, wygadywały dziewczyny, od lekko frywolnie-aluzyjnych, do wprost sformułowanych pytań o możliwości, tudzież np. opowieści o własnych nietrywialnych użyciach kiełbas oraz mankamentach tych kiełbas spowodowanych nędznym dopasowaniem do budowy anatomicznej koleżanek, to byłbym największa ofiarą molestowania północnej hemisfery. Przy czym NIGDY nie inicjowałem tego typu tematów. Kolejne 7 metrów kichy wyciągniętej z du*y. To jest kreowanie i organizowanie rynku dla molestowanego targetu, nic więcej. Tyle w tym szczerości i zatroskania co w obrzydzeniu Stuhra do Polaków-pijaków.

Jeszcze niedawno gdyby ktoś zadał mi pytanie czy byłam kiedykolwiek molestowana odpowiedziałabym: nie. Natomiast po przemyśleniu przychodzi do głowy kilka takich sytuacji które zaraz wymienię. Dlaczego tak jest? Może nie jestem na tyle wrażliwa żeby te sytuacje mnie traumatyzowały czy mój mózg by to zakwalifikował jako ciężar który muszę dźwigać i wspominać z lękiem do końca życia. Dwukrotnie doświadczyłam napadnięcia w odosobnionym miejscu przez ekshibicjonistę który masturbował się gdy zobaczył mnie w bliskiej odległości. Za pierwszym razem miałam 13 lat. Uciekłam. Za drugim razem miałam dwadzieścia parę - wyjęłam teelfon i udawałam że robię mu zdjęcia i zaczęłam krzyczeć że dzwonię na policję. Inna sytuacja to około 12 lat temu zaproponowanie mi wynajęcia dla mnie mieszkania w którym mogłabym zamieszkać w zamian za to że oferent "odwiedzałby" mnie kilka razy w miesiącu w wiadomym celu. Facet starszy ode mnie kilkadziesiąt lat. Znałam go bo był stałym klientem gastronomi przy moim uwczesnym miejscu pracy i nieraz gawędziliśmy przyjacielsko na lunchu. O swojej sytuacji życiowej, o tym że on ma żonę i dzieci. Flirtu tam nie było ale obleśna propozycja padła. Kilka lat temu gdy dobiegłam trzydziestki, na imprezie rodzinnej, wyszłam na zewnątrz zapalić papierosa. Stałam pod ścianą budynku. Pijany szwagier wyszedł za mną, przyparł mnie do ściany, powiedział kilka zdań i zbliżał usta do mojej szyi. W żaden sposób nie dawałam mu sygnałów że jestem zainteresowana. Nie byłam ubrana w żaden prowokujący sposob. Facet oświadczył się kuzynce u której odbywała się impreza gdy miałam 5 lat! Odepchnęłam go i wróciłam do mieszkania. Nigdy kuzynce nie powiedziałam o sytuacji, przypuszczam z on nawet tego nie pamięta. Pomijam już różne obleśne teksty od pijanych wujków na imprezach rodzinnych. Te wspomnienia nasunęły mi się poprzez popularyzowanie tego tematu. Musimy uświadamiać młode dziewczyny i nasze córki. Że nie wolno się na to godzić i należy reagować. Nie panikować i stopniować wagę tych zajść.

Ksiądz się na mnie kiedyś patrzał na mszy wiecie co to znaczy ?

Przypomina mi się jeden z odcinków o Batmanie na wojnie idei, jak również analiza Jokera tutaj, a konkretnie wniosek z tych filmów, że media będą podsycać konflikty społeczne, żeby tylko zwiększyć sobie oglądalność poprzez sensacje. Bo na widok tezy, że 84% Polek było molestowanych, myślę, że będą dominować 2 reakcje: To musi być kłamstwo, manipulacja i zagrywka jakiś wariatek ALBO, To dowód, że cały nasz naród jest zły i wszyscy, którzy jeszcze próbują umniejszać to co się dzieje też są źli i winni temu systemowi. I wojna gotowa.

Albo ignorujemy brutalne zgwałcenia, albo skwapliwie ocieramy łzy uronione nad źle dobranym komplementem i kamienujemy autora. Zajęcie rozsądnego, wypośrodkowanego stanowiska zdaje się być dla ludzkości awykonalne.

Akurat z niewinnością i nieszkodliwością przytulenia bez zgody osoby to bym nie przesadzała. W trakcie takiego zdarzenia jeśli jesteś osobą mniejszą i mniej silną fizycznie to skąd możesz wiedzieć, że natręt na tym poprzestanie? Że nie przejdzie do czegoś gorszego? W zależności od sytuacji i wcześniejszych doświadczeń ofiary coś takiego może być dość traumatyczne nawet jeśli skończy się tylko na "niewinnym" przytulasie. Oczywiście blednie to przy pobiciu czy gwałcie ale jednak zwykle jest to o wiele bardziej niepokojące niż gapienie się czy sprośne uwagi.

Wszystkie rzeczy, o których wspomniałeś (fizyczna napaść, obmacywanie, śledzenie, sytuacja w autobusie, dodatkowo ekshibicjonizm) przytrafiły mi się osobiście. Było to kilka różnych sytuacji, podobne doświadczenia mają moje koleżanki. Dodam, że nigdy nie byłam imprezowiczką, nie prowokowałam tych mężczyzn, nie pojawiałam się w podejrzanych miejscach, ubierałam się zawsze raczej skromnie. Byłam nastolatką, nikt mi nie pomógł. W moim mieście grasowało kilku zboczeńców, napastowali kobiety w miejscach publicznych przez wiele miesięcy, nie wiem, czy policja coś z tym w końcu zrobiła, a jeśli tak, to czy na trwałe. I tak, myślę, że pod tym względem żyjemy w strasznym kraju. Wierzę w te statystyki, chociaż wolałabym, żeby były naciągane, szczerze. Z sytuacji moich przyjaciółek: pogoń za jedną z nich i szarpanie jej, gdy była w ciąży (!). Inną napastował starszy facet, krzyczał za nią i próbował dotykać, wykrzykując obleśne teksty... Wymieniłabym jeszcze co najmniej kilka, ale na samo wspomnienie robi mi się niedobrze. Generalnie nie ruszam się sama z domu po zmroku, a jeśli muszę, to tylko z gazem pieprzowym i latarką. Nauczyłam się nawet chodzić zamaszyściej i energiczniej, żeby następny zboczeniec pomyślał, że w razie napaści ucieknę albo go uderzę. Może to chore, ale raczej trudno mi się dziwić. Może to tylko moje miasto jest nienormalne, oby.

W 2012 roku jako młodziutki chłopak byłem na szkoleniu, po którym miałem podjąć pracę promotora, aby dorobić sobie do studenckiego budżetu. Na tym szkoleniu wpadła mi w oko jedna dziewczyna i przez dłuższą część szkolenia się na nią patrzyłem. W pewnym momencie dziewczyna nie wytrzymała i powiedziała głośno, czy mógłbym przestać się na nią patrzeć. Zrobiło mi się głupio, przeprosiłem i wpatrywałem się w inny punkt. Nie sądziłem, że po latach okaże się, że byłem potworem, który molestował tą biedną dziewczynę.

Nie patrz na kobiety, nie podawaj swojego numeru, telefonu nie prosi o numer, nie zagaduj, nie proponuj randki. Ciekawe co jest dopuszczalne żeby spróbować umówić się z dziewczyną?

"Zło to zło, Stregoborze - rzekł poważnie wiedźmin wstając. - Mniejsze, większe, średnie, wszystko jedno, proporcje są umowne a granice zatarte. Nie jestem świątobliwym pustelnikiem, nie samo dobro czyniłem w życiu. Ale jeżeli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale."

Za moich czasów nauczyciele godzinami patrzyli na uczniów (niepełnoletnich!), dzieci były pod przymusem zmuszane do przebywania w klasach, w których musiały kierować swoje twarze w stronę pedagogów.

Akurat to 84% nie jest dla mnie takie nierealistyczne. Już jako nastolatce przytrafiło mi się spotkać ekshibicjonistę, który się przede mną masturbował, jak i mężczyzn którzy nie umieli trzymać rąk na wodzy. Myśle że nie mam przyjaciółki albo koleżanki, która nie miałaby podobnych doświadczeń. W moim odczuciu w Polsce panuje kultura macho i niewielu polskich mężczyzn jest prawdziwie empatycznych w stosunku do kobiet. A pijanych mężczyzn unikam jak ognia.

Właśnie sobie uświadomiłem, że też padłem ofiarą molestowania. To było dawno... miałem jakieś 7 lat... pamiętam, że jechaliśmy bardzo długo fiatem 126p. Gdy dojechaliśmy na miejsce, nagle, jakaś starsza kobieta, bez mojego pozwolenia, uścisneła mnie i zaczeła całować bardzo mocno. Przytulała mnie do siebie a ja byłem jak sparaliżowany, nie mogłem się ruszyć. Byłem bardzo wystraszony, widziałem ją pierwszy raz w życiu. Gdy skończyła mnie przytulać, zaczeła się na mnie gapić uporczywym wzrokiem. Zdezorientowany, nie wiedząc co robić wyksztusiłem z siebie - Mamusiu, kto to jest? Uslyszałem tylko - To twoja babcia synku.

Powiem tak: Doświadczyłam również molestowania w formie naruszenia mojej nietykalności fizycznej jak i w formie obleśnego wpatrywania się we mnie (przez różne osoby), i śmiało określam obie sytuację jako molestowanie. Porównanie dotykania i wiercenia dziury wzrokiem do pobicia i szturchnięcia jest według mnie nie na miejscu, obleśne wpatrywanie się lub niestosowne komentarze nie są wydarzeniem na poziomie szturchnięcia w ramie, są dużo większe. Jeśli ktoś mnie szturchnie, nawet celowo to najpewniej zdenerwuje się, ale zapomnę o tym na drugi dzień, a jeśli ktoś będzie się we mnie natarczywie wpatrywał obleśnym wzrokiem lub rzuci niestosowny tekst na mój temat kiedy ja sobie tego nie życzę to będę pamiętać to znacznie dłużej oraz będę potrzebować dużo więcej czasu aby dojść po tym do siebie. Kiedy ktoś wpatruje się wzrokiem sugerującym, że chciałby Cię wyruchać to po prostu czujesz jakby Cię dotykał. Oczywiście, nie jest to tak duży problem jak naruszenie nietykalności fizycznej, ale uważam, że obie sytuację należą do kategorii molestowania jednak oczywiście mają różny poziom szkodliwości.

Faceci, ktorzy nigdy nie byli kobietą, a się wypowiadaja, że nie jest tak zle - blagam, nie wiecie co to znaczy byc kobietą w Polsce. Pozdrawiam :)

Ten kanał jest zajebisty, dziękuje

Coraz więcej mocnych pojęć traci znaczenie i moc przez ludzi, którzy nie rozróżniają rzeczywistości od wyobraźni.

Najczęstsze formy molestowania: - wpatrywanie się w kobietę - Emmm, aha czyli wpatrywanie się w faceta jest już okej?; - zaczepki słowne - zgoda, zapewne powszechne i niemiłe; - komentarze o podtekście seksualnym - No byłem kilka razy molestowany w ten sposób (licząc tylko te incydenty gdy nie czułem się okej z tym); uwielbiam w szczególności jak ktoś nie ogarnia, że słyszę jego komentarze... - NAGABYWANIE o podanie swojego numeru telefonu - Emm, no okej zdarzyło się kilka razy, że musiałem wielokrotnie odmawiać dziewczynie w szczególności, że nawet nigdy jej wcześniej nie widziałem, a raczej wprost komunikowałem, że nie jestem nią zainteresowany; - Niepożądany dotyk w formie przytulania lub całowania - Uwielbiam jak ktoś mi się rzuca na szyję wyznając mi miłość podczas gdy nawet zbytnio nie znam tego człowieka, (sic! miał miejsce taki jeden incydent) ale spoko rozumiem, kobiety nie molestują.... - doświadczenie nieobyczajnego obnażania, nagabywanie o usługi seksualne... - nieobyczajne obnażanie; w sumie jeżeli wpatrywanie się to molestowanie, to w sumie niestety miałem okazje być molestowanym także w ten sposób... A co do faktycznego molestowania to w sumie w wieku szkolnym celowo i dosyć perfidnie zostałem złapany za kroczę przez - o dziwo religijną - dziewczynę - i nie, nie było to wcale komfortowe.. A teraz mam pytanie ilu facetów doświadczyło molestowania według tej tabelki, bo coś czuję, że gdyby się zastanowić to większość społeczeństwa - może faktycznie te 84%. A z 2 strony zastanawiam się jak faktycznie wyglądają liczby i czemu w ogóle dochodzi do molestowań, bo może: - pewna mała część mężczyzn odpowiada za 90% przypadków molestowań kobiet; - a zarazem 75% kobiet odpowiada za molestowanie pewnej małej grupy mężczyzn?

Jakże się cieszę, że poruszasz ten temat... Czym innym jest molestowanie seksualne a czym innym nieprzyzwoite zachowanie. Nie ma życia bez przykrych odczuć. Jeszcze chwila a każdy zamknie się w swoich domach i zacznie się izolować albo z przyczyny strachu przed odczuwaniem przykrych odczuć albo z powodu, że będzie się oskarżonym o powodowanie u kogoś przykrych odczuć.

mnie gosciu napastowal podczas koncertu wsrod tysiaca ludzi, przykleil sie do mnie od tylu i agresywnie zaczal dotykac po miejscach intymnych. bylo tam tak ciasno, ze nie moglam sie ruszyc, zaczelam sie przepychac zeby od niego uciec, zaczepilam 2 roslych facetow proszac o pomoc, obesmiali mnie. chcialo mi sie plakac, caly czas czulam jego reke na moim ramieniu, podazal za mna caly czas. koncert przeje''bany. naszczescie w koncu go zgubilam, potem balam sie w drodze z areny koncertowej na postoj taxi. dostalam paranoi, nigdy wiecej sama nie jade na koncert

Jestem facetem i dowiedziałem się że niejednokrotnie padłem ofiarą molestowania i to w miejscach publicznych - ludzie się na mnie gapili. Czy mogę gdzieś wnosić o nagrania z monitoringu i wpakować tych zwyrodnialców za kratki?

W komunikacji miejskiej często dochodzi do molestowania, panowie umiejętnie wykorzystują sytuacje i smyrają kobiety po wiadomej części ciała. Nie bądźmy obojętni

Przytulaniu też może towarzyszyć wzwód i co masz zrobić, jak się zachować? Wpólne słowo na "molestowanie" nie umniejsza tym większym tragediom... Nawet mniejsze incydenty piętnują dziewczyny i nigdy się nie zapomina ani strachu ani podłości sytuacji. Firmy niestety chwytają się wszystkiego by skorzystać, jednak dobrze jest piętnować każde zachowania które mogą się przerodzić w takie nadużycia.

Molestujesz jak jesteś biedny i brzydki. Jak jesteś 10/10 i bogaty to już nie.

Po 5 minutach tego filmu jest mi przykro. Bo tak, doświadczyłam taj uporczywego i obleśnego gapienia się na mnie, ze było mi bardziej zle niż gdy zobaczyłam masturbujacego się faceta w krzakach. Faceci potrafią być obleśni i natarczywi na milion sposobów, nie wspomnę o czasach gdy pracowałam na call center i dowiadywałam się jakiż to mam seksowny głos i co sobie ktoś wyobraża o mnie. Tak, takie rzeczy potrafią być bardzo niemile i bardzo nieprzyjemne, a reakcje panie gdy zwróci się im uwagę - to już w ogóle patologia.

A Panu chodziło pomoc kobietom, czy raczej o to, żeby zrelatywizować i rozmyć problem molestowania? Bo sądzę, że o to drugie. I w jednym się z Panem zgadzam: powtarza Pan co chwila, że nie wie. No cóż, to prawda, rzeczywiście Pan nie wie. Nic. Na ten temat. Może jednak proszę mówić o czymś, o czym Pan ma najsłabsze choćby pojęcie.

Zostałem kilkukrotnie w życiu pobity, będąc dużo młodszym i nie będąc agresorem, raz nawet wylądowałem na SOR z rozbitą głową i musieli mnie szyć bo bym się wykrwawił. Zawsze potem słyszałem teksty w stylu że to moja wina bo "trzeba było nie chodzić po nocy" albo "trzeba było tyle nie pić, to by cię tak łatwo nie pozamiatał". A teraz wyobraźmy sobie, że ktoś ofierze molestowania mówi dokładnie to samo. Przykro mi, ale z tego powodu kompletnie nie mam współczucia względem kobiet, na które ktoś się gapił albo którym ktoś rzucił jakimś chamskim tekstem. Trzeba było nie chodzić po nocy.

jako kobieta, powiem ci, ze to wcale nie jest wygorowana liczba ja "zaliczylam" tylko takie rzeczy jak klepanie przez ojca w tylek, wlazenie mi do lazienki, kiedy kapalam sie bedac nastolatka, zawstydzanie w towarzystwie, masturbujacego sie faceta na przystanku, 60letniego dziada przywierajacego mi do plecow lub do klatki piersiowej (3 zajscia) w tramwaju, potem okazalo sie, ze ze mna pracuje, tylko w innym dziale i wiekszosc moich kolezanek doswiadczyla: - "konskich zalotow" w stylu klepanie po pupie, zadzieranie spodniczki, strzelanie ze stanikow - gwizdanie na ulicy, niechciane komentarze - zawstydzanie w rodzinie typu "ooo cycuszki ci rosna", "pokaz sie w tej bieliznie" (w odniesieniu do prezentu na swieta) - seksizm typu ze jak sie wscieka, to pewnie ma okres - niechciane dickpicki i to, ze 84% kobiet tego doswiadczylo, nie oznacza, ze 84% facetow to robi... molestowaniem jest KAZDE NIECHCIANE ZACHOWANIE O CHARAKTERZE SEKSUALNYM tego sie moj drogi nie kategoryzuje, KRZYWDE MIERZY SIE WRAZLIWOSCIA KRZYWDZONEGO, NIE INTENCJA KRZYWDZACEGO

Myślę, że może tu chodzić o poczucie samego bezpieczeństwa. Może tym razem skończyło się jedynie na samym wpatrywaniu. Czy ta osoba posunęłaby się dalej, gdyby nie (i tu możemy wstawić różne opcje, np. ktoś był jeszcze z nami w autobusie więc ten mężczyzna się nie odważył itp). W tym badaniu wymieniono wszelkie niewłaściwe zachowania względem kobiet. Takie sytuacje po prostu nie powinny mieć miejsca. I tyle. Każde z tych zachowań może zachwiać poczucie bezpieczeństwa, namieszać w głowie- zwłaszcza młodej osobie. Uważam, że należy o tym mówić i zaangażować w temat społeczeństwo, żeby reagowało w takich sytuacjach. Wtedy żylibyśmy w nieco bezpieczniejszym miejscu.

Metodologia tego badania jest rzeczywiście wątpliwa i też wolałabym, żeby wyodrębniono i jasno wskazano, ile kobiet doświadczyło jakiego rodzaju molestowania. Ale... na pewno molestowanie jest stopniowalne i jest nim zarówno nachalne nagabywanie z podtekstem seksualnym, jak i obmacywanie czy ocieranie się. Kobiety zresztą zaznaczały po kilka odpowiedzi, bo logiczne jest, że jedna osoba mogła doświadczyć kilku form molestowania. Dlatego te 87% wydaje mi się wynikiem wiarygodnym. Myślę, że większość, zwłaszcza młodych kobiet, ma za sobą podobne doświadczenia, tylko różny jest stopień związanej z tym traumy. Ja też przed laty je miałam i to przynajmniej w kilku sytuacjach. Wartościowe w tej kampanii medialnej jest nie tyle szokowanie statystyką, co przekazywanie wskazówek, jak pomóc ofierze molestowania w miejscu publicznym - myślę, że na to powinien być położony większy akcent.

Wydaje mi się, że po prostu w filmie pod hasło "molestowanie seksualne" zostało podciągnięte też takie zachowanie jak klepnięcie w tyłek, a niech kamieniem rzuci pierwsza dziewczyna, która będąc w klubie na imprezie nie widziała albo nie była bliska takiej sytuacji. Alkohol, specyficzne towarzystwo i zdarzają się ludziom takie głupie zachowania. Koleżanki ze studiów często opowiadają, że tańcząc gdzieś w klubie na parkiecie w tłumie jest sporo kolesi, którzy tańcząc niby to "przypadkiem" się o nie ocierają, albo ręką gdzieś szturchnął. Wydaje mi się, że ta liczba jest nie tyle co przekłamana, a naciągnięta takimi niegroźnymi przypadkami (aczkolwiek wciąż nieco niesmacznymi). Przez całe życie napotkamy na prawdę ogrom ludzi i szanse, że będąc kobietą trafimy na kogoś kto będzie się nam nachalnie przyglądał, zagwizda albo zachowa w inny tego typu sposób jest bardzo wysokie. Może wartość w filmie wydaje się wysoka, ale naprawdę uważam, iż wyżej wymienione zachowania w społeczeństwie powinny być tępione w społeczeństwie. Niestety nie są. Reasumując czy rzeczywiście 84% kobiet było molestowane seksualnie? Jeżeli przyjąć tak naciąganą definicję to możliwe, natomiast aby nie umniejszać osobom, którym ktoś wyrządził realnie krzywdę poprzez molestowanie, cielesny kontakt nie robiłbym tego. Czy problem istnieje? Na pewno. Co z tym zrobić? Pozostawiam pytanie otwarte. Miłego :>

Jak tak chciałam napisać o tym niechcianym przytuleniu - uważam, że jest to molestowanie, ponieważ ktoś, kto nachalnie przytula mimo prostestow kobiety, może mieć różne intencje. Może to być albo wujek, którego nie lubimy i po prostu nie chcemy, żeby nas przytulał - wtedy okej, to nie jest molestowanie. Ale zdarzają się przypadki i sama go doświadczyłam, że facet zachowywał się jak lepka ośmiornica i byłam przekonana, że chodzi o przylgnięcie tak, by ta torsie czuć moje piersi etc. W sumie to takie macanie, tylko że nie dłońmi. To podrzucam do rozważenia ;)

Nie wiem czy te dane są prawdziwe, mogę tylko za siebie powiedzieć, że kilka razy sama miałam sytuacje które odczułam jako molestowanie np; kiedy tańczyłam z kolesiem w klubie i on mnie objął, po tańcu on nie chciał mnie puścić mimo moich próśb, dopiero po chwili się wyrwałam z dużym trudem. Inni wypisywali do mnie, dostawałam raz nagie zdjęcie niecenzuralne od obcego mężczyzny, oraz sporo niecenzuralnych ofert erotycznych, chociaż moje zdjęcia w portalach społecznościowych zawsze pokazywały jedynie uśmiechniętą twarz. Nie raz jako studentka idąc na wykłady słyszałam gwizdanie robotników albo krzyki i zaproszenia z okien, starszych podpitych facetów. Pamiętam, że mając jakoś 13 lat kiedy szłam ulicą, trąbili na mnie faceci, czułam się okropnie po tym, byłam dzieckiem.

I tak to lepsze, niż mówienie, że to były przypadki gwałtu

W dzisiejszych czasach słowo "molestowanie" jest bardzo nadużywane. Dodam jeszcze, że znam jeden prawdziwy przypadek, gdzie molestowanie nie miało miejsca, a zostało "ogłoszone". Betlejewski zajmuje się takim szambem. Szkoda tylko tych kobiet, które naprawdę tego doświadczyły.

Do czasu, kiedy to mężczyźni bedą skalować poziom molestowania bedzie rósł odsetek kobiet czujących się molestowanymi. Nie podważaj uczuć ludzi, gdyż wtedy bedzie rósł ich poziom poczucia krzywdy. Więc tak, jeśli mężczyzna twierdzi, że tylko niechciany dotyk jest molestowaniem, w kobiecie bedzie narastał strach, każący jej czuć się poniżoną nawet przez lubieżne patrzenie.

Bardzo mnie dziwi że tak trudno niektórym zrozumieć że pewne pojęcia obejmują spektrum zjawiska. Wyobrażam sobie, że mówię 'pada deszcz', czy to oznacza że to zdanie jest prawdziwe tylko kiedy jest ekstremalna ulewa? Czy wtedy kiedy jest sloneczny, wiosenny dzień i kapuśniaczek to moje zdanie jest fałszywe? Pomyślmy o spektrum autyzmu, od głębokiego autyzmu po wysokofunkcjonujący. Bardzo wiele pojęć obejmuje szerokie spektrum, ale nie zmienia znaczenia zjawiska. Np. molestowanie słowne jest formą molestowania i przerażające jest to jak powszechnie występuje i dlaczego jest minimalizowane. Polecam sprawdzić czym jest 'piramida kultury gwałtu' i jak ignorowanie potencjalnie mniej groźnych zachowań ostatecznie daje przyzwolnie na coraz poważniejsze.

Wiecie, czasem ciężko się postawić w takiej sytuacji. Mam 31 lat, wielokrotnie doświadczyłam molestowania w różnej formie (łącznie z obmacywaniem). Ale jak niedawno gość usiadł obok mnie w pustym autobusie, gapił się na mnie, a potem wysiadł i zaczął za mną iść, byłam przerażona. Jasny dzień, ale było pusto dookoła. Pod koniec zaczęłam biec, bo przyśpieszał razem ze mną. Nie mam 15 lat, ale poważnie się wystraszyłam i już wybierałam numer do siostry. Na szczęście nie miałam daleko do domu. To się może wydaje historia do pośmiania, ale mi nie było wtedy do śmiechu bo jestem dość drobna i miałam słabe buty do ucieczki. Także odpowiadając na pytanie - tak, wpatrywanie się i śledzenie jest, przynajmniej dla mnie, podobnym doświadczeniem, jak obmacanie. Nawet jak o tym piszę, się zdenerwowałam. I fajnie się pośmiać, jak się jest silnym facetem. Ale molestowanie to realny problem.

To nie polska jest strasznym miejscem do życia. To CAŁY ŚWIAT.

84% jak rocznik 84, premiera Terminatora. Cóż za przypadek. Te 84 % według mnie jest możliwe, bo kobieta mogła być molestowana chociaż raz w życiu. Nie pisze przecież że chodzi o to że 84% doznaje molestowania regularnie, zatem wystarczy jedynie raz. 84% dzielone na 63,6 lat ( średnia długość życia Polek wynosi 81,6 lat, zatem daje to właśnie 63,6 lat życia dorosłego ) wynosi ok. 1,32%/rok. Czyli taki odsetek kobiet w Polsce doznaje molestowania w ciągu roku co najmniej raz. Jak ja lubię wszystko przeliczać.

Cholera, czyli cały ten czas jako facet byłem molestowany. Ileż to razy ktoś się na mnie patrzył, czy przytulił na imprezie. Stawianie zdarzeń irytujących na równi z traumatycznymi to totalna głupota i działanie na szkodę ofiar.

Najlepsze że wśród tych wyselekcjonowanych najbardziej skrajnych przykładów molestowania znalazło się np stanięcie blisko kobiety w autobusie, albo spytanie na rozmowie rekrutacyjnej o hobby wpisane w cv xd I to są najbardziej skrajne przykłady wylosowane z tych kilkunastu milionów molestowanych xd

To smutne jak korporacje kłamią aby zarobić

Szczerze to nie ma drugiego tak baezpiecznego miejsca dla kobiet na świecie jak Polska.