Droga środka komuś uciekła ;) zdanie sobie z tego sprawy jest mądrością. Mistrzyni mowi zgodnie z rzeczywistoscia. Jak zawsze. Niech wszystkie istoty będą zawsze szczęśliwe.
Czego boimy się puścić? Boimy się pościć Życia oraz instynktu samozachowawczego, który mu towarzyszy. Że to jest instykt to znaczy ,że istnieje wbrew naszj woli. Jest i nami kieruje i wymusza na nas różnego rodzaju zachowania. Instykykt samozachowawczy to też bojaźń i strach. Są one spreparowane i wtrącone do naszego umysłu , do naszej "wolnej" woli i wpływają znacząco na nasze postępowanie. Nie możemy więc puścić czegoś co nas trzyma. Nie możemy przestać oddychać , nie możemy z własnej woli wstrzymać akcji serca oraz funkcjonowania innych organów. Co to oznacza?, że jesteśmy ubezwłasnowolnieni i żyjemy tutaj nie na naszych warunkach. Warto więc zrobić rozpoznanie tego co możemy i tego na co nie mamy wpływu i tego czego nie możemy. Warto też jest odnaleźć Boską Jaźń w naszym umyśle i Świadomości , by nawiązać z NIĄ kontakt . Możemy wtenczas po pewnym czasie odsłonić kurtynę ciemności ,co pozwoli się nam zorientować jakie jest nasze miejsce w tym Super Labiryncie. Jest to praktycznie jednoznaczne z ukończeniem szkoły i studiów na Ziemi i ich zaliczeniem. Wtedy lecimy już dalej. Pozdrawiam Tułła Zen Hayat 😊
Na szczęśliwą to ona nie wyglada. Również mówi tak jakby wszystko w niej było w rozsypce. W wypowiedziach przebija nihilizm egzystencjalny i brak nadziei
No proszę mistrz a jednak idzie do szpitala, do szpitala w którym są lekarstwa ale po co? Za bardzo się przywiązał ten mistrz do "życia", bał się umrzeć? czyli daleko mu do "nic". Czyli sam się mógł wyleczyć...lipa te opowiastki.
Mistrz idzie do szpitala dla Ciebie.Gdyby dookoła nie było uczniów ,którzy się o niego martwią,to pewnie by nie poszedł,miał dosyć uparty harakter.Może by przeżył,może by umarł.Mistrzowie zen,to nie są supermeni,chorują. W zen podąża się za sytuacją.Jak potrzebujesz operacji,to idziesz na operację.Jak jesteś chory,to idziesz do łużka i bierzesz lekarstwa,albo nie bierzesz i czekasz aż Ci przejdzie.Jak umierasz to umierasz. DSSNima zbadał jeden z uczniów i powiedział mu że powinien iść do szpitala,więc poszedł,bo uczniowie się o niego martwili. Sam by pewnie tego nie zrobił.
@@ewaswierczek Maharishi też miał raka na ramieniu, którego olewał, ale uczniowie go przekonali, żeby dla nich go leczył. Wycinali mu go bez znieczulenia, bo był na takim poziomie rozwoju, że nawet nie czuł bólu. Pozdro tam! 😁