Dla mnie kolekcjonowanie ma sens. Lubię sobie dokupić jakiś dodatek do gry którą bardzo lubię, postawić ładnie na półce i zerkać na nią, wspominając dobre czasy. Oczywiście wszystko z umiarkowaniem. Pozdrawiam.
Ja jestem alkoholikiem aktualnie I żadnej gry w życiu nie kupiłem prócz Fallouta 3 i gazetowych gierek kiedyś Wszystko na gankplanka wale co mi się nie spodoba szybko mogę usunąć Kupę gier przeszedłem
@@adrianS005 Pewnie ze tak!! Chodziło mi o to że on ma kompletnie inne wzory tutaj też jest coś kompletnie innego ale akurat ja nawet jako dziewczyna nosiłabym 😁😁😁😅
Nie wiem jak wy ale ja kocham kolekcjonować pudełkowe wydania gier :) zawsze cieszy mnie widok gier na półkach które już przeszłam i zawsze wracają te miłe wspomnienia z gry.
Biorąc pod uwagę wspomniany rok rozpoczęcia pracy to trochę poczekasz na taką wypłatę :) Ja po 4 latach z 3500 na 7300 przeszedłem i dalej to rośnie :)
Januszy biznesu trzeba kontrolować "Dzień dobry, przyszliśmy sprawdzić przebieg na płycie" "Panie, kręci się w tym plejstejszyn dzień i noc, bo nie wiem jak zasejwować"
Właśnie nie wiem czemu on obwinia wolny rynek . Alternatywą są kartki na klocki albo sprzedawanie max 1 zestawu na raz ale i tak dało by się obejść a poza tym dość zabawnie przypomina czasy komuny.
Sorry ale no tak jak jestem za wolnym rynkiem to pewne zjawiska takie jak spekulanctwo są po prostu karygodne i nie rozumiem jakiegoś podziwu i obrony tych żmij. To nie są prawdziwi przedsiębiorcy którzy mają jakiś pomysł na biznes, którzy w coś inwestują, przyczyniają się do jakiegoś rozwoju. Wolny rynek nie opiera się na takich śmieciach którzy psują innym PRAWDZIWYM kolekcjonerom gier zabawę dla własnego zysku, tylko na osobach które potrafią wykorzystać swoje mocne strony i po prostu to sprzedają, cokolwiek by to nie było, ale sprzedają to na zasadach uczciwej konkurencji. Obwiniać tutaj raczej należy ludzi którzy nadużywają wolnego rynku, a nie sam rynek.
Ale Jordan tutaj myli dwie różne rzeczy które traktuje tak samo. Kupowanie czegoś żeby to mieć w swojej kolekcji i się tym cieszyć (patrząc np na półkę) nie jest równoznaczne z kupowaniem dla inwestycji czy zarobku...
@@Tonny14Kucus Bo nie mieszka w Polsce. W Polsce za grosze nie kupi takich drogich gier. No i Archon ma własny kanał, a Jordan tylko pracuje dla TVGry.
Mówisz jakby nie można było kolekcjonować po prostu dla funu. Kolekcjonowanie gier to nie tylko limited run i edycje kolekcjonerskie. Wręcz przeciwnie - stara kolekcjonerska zasada mówi, żeby nie zbierać tego co stworzone zostało typowo dla kolekcjonerów... Nie wszyscy też traktują to jako inwestycje, która "musi" się kiedyś zwrócić - wręcz przeciwnie, większość nie traktuje. Sam kolekcjonuje tanie serie wydawnicze sprzed lat: extra klasykę, kolekcje klasyki itd. rzeczy z lat '90, sprzed 30,20 lat i jest to mega zabawa, która nie wymaga milionów w portfelu, a trochę zacięcia i systematyczności. A w dodatku, wszystkie te gry można do dziś uruchomić, bez żadnych kluczy i innych tego typu pierdoł. Może więc kwestia jest nie w tym dlaczego kolekcjonowanie jest bez sensu, tylko dlaczego bez sensu chciałeś kolekcjonować rzeczy, które nie są tego warte? ;)
Powiedz to kolekcjonerom Switcha. Oni już zrobili kilkukrotny profit. Moja kolekcja na PS3 także urosła kilkukrotnie w cenie przez ostatni rok. Wszystko zależy od tego co zbierasz. Ktoś kto siedzi w tym długo potrafi już czasem przewidzieć co może być trudno dostępne w przyszłosci. Wiadomo, że gry w milionowych nakładach nigdy nie zyskają na cenie. Jeszcze wiele innych czynników od tego zależy.
Ja zbieram gry cyfrowo, bo na pudełka szkoda mi miejsca. Ale i cyfrowo powoli nie ma sensu, bo co nie wejdę na portal, to zaraz ktoś walnie tekste, „lepiej przejść na gamepassie”. Nie wiem czy jakiekolwiek teraz zbieranie gier ma sens.
To nie ludzie zepsuli Ci kolekcjonowanie gier, tylko sam sobie je zepsułeś mylnym podejściem do tego. Ja osobiście lubię mieć wydanie fizyczne na półce. Fajnie to wygląda, sporadycznie kupuję wersje cyfrowe na konsole. W przypadku PC już dzieje się to częściej, ale z reguły to stare wyprzedawane gierki na gog'u. Nie czuję presji kolekcjonowanie, nie czuję silnej potrzeby posiadania jakiegoś tytułu. Jeżeli wpadnie mi w ręce to oczywiście się cieszę i utrzymuję trend kupienia sobie gry raz na jakiś czas, ale nie będę wydawać kroci na produkcję, żeby jakiś osioł na tym zarobił. I polecam takie podejście. Kolekcjonowanie gier jest fajne, jeżeli robimy to z głową, a przejmowanie się spekulantami, cóż nie kupować sami zjedzą własne ogony jak umoczą kasę.
Jordan: Rynek komiksowy ma się bardzo dobrze. Rynek komiksowy: Manga Kimetsu no Yaiba sprzedaje się lepiej niż cały amerykański rynek komiksowy razem wzięty.
@@Bednara113 Niby tak ale Amerykanie się burzą że japoński twór kulturalny sprzedaje się lepiej niż wszystkie amerykańskie razem wzięte na ich własnym rynku.
@@ZeroMetalSonic tak, tylko nikt w tych porównaniach nie bierze pod uwagę, że amerykańscy wydawcy oferują swoje dzieła w formie subskrypcji jako ekomiksy. Z tej formy korzystają miliony czytelników.
Nie narzekaj, że na wolnym rynku kilka gier jest drogich bo za komuny był tylko ocet na półkach sklepowych. Klocki Lego to można było kupić tylko w peweksie za dolary, o ile twoi rodzice byli wysoko postawionymi urzędnikami XD
"wolny rynek jest super" ( ironia) tak wolny rynek jest super bo jak sam później dodałeś "mam wybór" a w socjalizmie byś mógł tylko pomarzyć o wspomnianym lego i nie zobaczył byś ani tego Hogwartu ani żadnego innego zestawu.
Jak już chcecie brzmieć mądrze i cytować źródła to zapamiętajcie i wbijcie sobie do łbów raz na zawsze: kupno czegokolwiek w nadziei na to, że wartość tego czegoś wzrośnie to NIGDY nie jest inwestycja. Nawet jeśli mówimy o czymś, co ma niemal 100% pewności na wzrost wartości jak złoto czy sztuka to i tak NIE JEST to inwestycja. Wynika to z prostego znaczenia tego słowa. Inwestycja ma miejsce wtedy, gdy zarabiamy na tym czymś dzięki samemu faktowi posiadania tego czegoś (np. czynsz z nieruchomości, dywidenda z akcji spółek, odsetki od lokat kapitałowych, itp). Działalność obliczona na zysk wynikający ze sprzedaży drożej niż cena zakupu to SPEKULACJA. Zawsze.
Większość kolekcjonuje albo dla wspomnień albo żeby się ładnie prezentowało na półce ale fakt, teraz duża część ludzi myśli tylko jak odsprzedać drożej
realnie patrząc na świecie jest bardzo niewiele rzeczy, które faktycznie opłaca się kolekcjonować, a nawet jeśli to tylko na jakiś okres czasu i trzeba poświęcić danemu rynkowi szczególną uwagę praktycznie cały czas, aby nie przegapić szczytu popularności, aby je wtedy sprzedać
Czyli jak zwykle, gdy pojawiają się spekulanci to niszczą całą zabawę bo robią z niej biznes. Jeszcze zrozumiałbym jakby unikatowe karty kosztowały fortunę bo dzięki ich posiadaniu wygrywa się główne nagrody z turniejów(taka inwestycja na przyszłe rozgrywki) ale przecież takie są OP więc się ich zakazuje na takich imprezach. To już lepiej pójść w sztukę albo złoto a nie popkulkturę.
Wybrane karty są bardzo drogie, ze względu na ilość nadruku. Czasami jest to 5-10 kart, na mln, jak nie mld wydrukowanych. To sprawia że są bardzo rzadkie, a graczów którzy chcieli by ją mieć mnóstwo!! Tak samo z kartami sportowymi, premium gdzie możesz trafić autografy, itp. Autograf Messiego 1 of 1 ( superfractor ), będzie sporo droższy od autografu Messiego 1 z 100. Superfractor 1 of 1 to jedyna taka karta, a limit do 100 to jednak 100 takich samych autografów. W grach tego nie ma. Tu wiesz co kupujesz. W kartach jest to w 100% losowe!
Żeby zrozumieć o co biega, wytlumacze ci na przykładzie. Kupiłem sobie multipacka kart piłkarskich za 5,99£ Były to trzy saszetki!! Jedna warta poonad 10 pln. W jednej trafiłem.bardzo rzadką kartę ( 1 na 1600 saszetek ) z prawdziwym autografem światowej klasy zawodnika z limitem do 10. Karta warta około 200£. Teoretycznie wygrałem, wyciągnełem z tego zakupu 194£ W kartach jest pełna losowość, płacisz za rzadkość. W geach bardziej spekulacja, scalperstwo!!
Ja kolekcjonerek nie kupuje ale zawsze i na zawsze będę za kupowaniem gier w pudełkach gdyż, ponieważ takową wersję gry, jeśli nie podejdzie, można zawsze odsprzedać lub podarować komuś, kto akurat ma ochotę na dany tytuł, a kupując grę w wersji elektronicznej, jeśli się nie spodoba wywalasz do kosza razem z tymi trzema stówami które na tą grę wydałeś, dla mnie to jest równe z brakiem poszanowania dla pieniądza. Moja subiektywna opinia.
Nie, skąd znowu? Po prostu mówię, że też jako dzieciak myślałem, że jako dorosły będę w stanie sobie kupować kolekcjonerskie wydania gier. Niestety rzeczywistość zweryfikowała.
Gry są co raz droższe. To prawda. A czyja to wina? Kolekcjonerów, którzy psują rynek tak jak płatne dlc i mikro transakcje. Wykupujecie gry, które potem kurzą się na waszych półkach. Normalny gracz, chce wrócić do jakiegoś tytuły, a nie może. Dlaczego? Bo gier, których do niedawna było pełno na Allegro już po prostu nie ma, lub cena jest mocno zawyżona i nieadekwatna do jakości oferowanej przez grę. Bawcie się dalej w kolekcjonerów, a niebawem dojdzie do absurdu, że zwykły TR Legend wydany na plejaka2 będzie unikatem wartym kilkaset złotych :)
Też to zauważyłem. Gdyby gracze kupowali tylko to w co faktycznie chcą zagrać, lub gry do których mają sentyment to sytuacja byłaby inna. Obecnie co raz więcej pojawia się kolekcjonerów, którzy w ogóle w to co kupują nie grają. Przez takich ludzi część szlagierów jest w wysokich cenach. Nawet zwykłe przeciętne stare gry potrafią sporo kosztować. Dlaczego mam przepłacać tylko dlatego, że jacyś Janusze kupili gry by się s puszczać jak stoją u nich na półce. To psucie rynku.
Pudełka mają taką wartość, że mogę później taką grę odsprzedać. Kupuję gry raczej z drugiej ręki i fajnie jest kupić grę o połowę taniej lub nawet za 25% ceny początkowej w dniu premiery. jedynym minusem jest czas oczekiwania na taką cenę. Za to mogę być przekonany, że większość błędów już została naprawiona. + cena (zarówno przy kupnie jak i sprzedaży) + mniej błędów - czas zakupu gry po premierze
Mam tak samo. Gry sieciowe czasami warto mieć na start ( by rywalizować od początku ), ale typowe singlówki zawsze nabywam w promocji, z 2 ręki, za 25-40% pierwotnej wartośći.
Miałem bardzo podobny problem kilkukrotnie gdzie na przykład posiadając kolekcje gier planszowych na którą wydałem pewnie ponad 20 tysięcy uświadomiłem sobie że przy modelu mojego życia nie jestem fizycznie w stanie zagrać w większość z nich lub książki, których pewnie w ogromnej części nawet nie zacznę czytać. Podobnie ma się sprawa z kolekcją "Fantastyka" której mam wszystkie wydania razem z bonusowymi zeszytami do 2003 roku. Stroje na larpy, karcianki czy koszulki których miałem ponad sto. Rozumiem rozgorycznie Jordana . W pewnym momencie życia człowiek zaczyna się zastanawiać czy te wszystkie rzeczy którymi się otaczamy są warte naszej pracy, czasu i wysiłku skoro koniec końców one do nas nie przemówią , a finalnie i tak na koniec będzie się liczyło czy w czterech ścianach usłyszymy głos którego za pieniądze się nie kupi
Miałem ostatnio pomysł żeby pozbyć się swoich starych gier w zwykłych wydaniach, lub jakichś kolekcjach klasyki i nabyć w zamian jakieś ładne wydania tych ulubionych gier, które chce zachować. No i właśnie szybko odbiłem się od tego o czym mówisz. Każde wydanie z innej beczki,w innym stylu, nawet gry z jednej serii ciężko znaleźć w spójnych wydaniach, żeby na półce to dobrze wyglądało. Ostatecznie zrezygnowałem, bo to bez sensu
Niech mówią co chcą, ale ja do dziś ciesze się z posiadania Kolekcjonerki Gothica 3 i wydań boxowych Gothiców z lat 2000-2003. Dla mnie to były złote czasy kolekcjonowania. Niestety dzisiaj wydania gier to nawet już nie pudełko, a byle ikonka w sklepie cyfrowym. Ostatnią dobrą edycją jaką było mi dane zakupić to kolekcjonerka Wiedźmin 3, miała dobrą w miarę cenę (350zł?) Do tego co oferowała. Niestety czasy kolekcjonowania mineły bezpowrotnie.
Pamiętam akcje z mini nesem i do dziś przeraża mnie to, że ceny w normalnych sklepach zaczeły wariować. Kupiłem za pierwotną cene, a skończyło się na tym, że cena dwókrotnie poszła do góry wszędzie, niecmówiąc już o skalperach, którzy próbowali napompować bańke
Mam podobne dylematy odnośnie analogowych wydań muzyki. Potrafię przeglądać aukcje i strony wydawców długi czas, obgryzając paznokcie i bijąc się po rękach, żeby nie wydawać głupio pieniędzy, a na końcu i tak odzyskuję świadomość biedniejszy o 300 złotych.
Mam tą przyjemność, że w ciągu dnia mogę znaleźć pół godziny na oglądanie yt, więc widzę was codziennie. W sumie nawet podoba mi się nowe podejście do odcinków. Nie mówię tu o wskakującym Jordanie, ale o poruszaniu tematu o grach, a przy okazji mówieine o tematach do gier nienawiązujących lub mających mało wspólnego (mam tu na myśli opowiadanie Jordana o rynku czy Gambrinusa mówiącego o dawaniu zwierzętom zachowań i wyglądu przypominającego ludziom). Wiem że taki sposób był od zawsze ale od tych dwóch odcinków odczuwam to bardziej. Oby tak dalej bo to naprawdę rewelacja : D
Od lat kurzyły mi się opakowania gier z lat 90tych większość kompletna z dyskietkami, instrukcjami. Zamiast się ich pozbyć spróbowałem wystawić je na licytacji... zarobiłem więcej niż za nie zapłaciłem lata temu. Nigdy nie wiadomo co będzie w przyszłości wartościowe.
Podobny trend jest w Polsce widoczny z preorderowymi wydaniami rapowych albumów. Już pewną normą jest, ze kilka dni po premierze na Allegro pojawiają się aukcje w cenach czasami kilkukrotnie wyższych niż oficjalna cena w sklepie. Że już o momentami absurdalnych pieniądzach za pierwsze wydania sprzed 10-20 lat nie wspomnę
Właśnie mi przypomniałeś jak 3-4 lat temu mając jeszcze PS3 chciałem sobie skompletować wszystkie części Buzz!-a z polskim dubbingiem i się okazało że musiałem wydać na to ok. 750zł a to przecież tylko 3 gry + buzzery i z tego co kojarzę to nadal stoją w podobnej cenie.
3-4 lata temu buzz + buzzery były tanie teraz Janusze wkroczyli na rewir i wystawiają nawet za 1000 zł wiec mogę im pomachać środkowym palcem XD Miałem podobnie ale ostatecznie nie kupiłem i teraz żałuje, to co się wyprawia teraz z cenami nie tylko buzz+buzzery to jest jakaś parodia i nieśmieszny żart ale jak to mówią jedni chcą sprzedać inni chcą sprzedawać i szukają zbłąkanych,zdesperowanych owieczek,Jelonków :P
Dzięki temu materiałowi przypomniałem sobie że kiedyś miałem pokaźną kolekcje kart yu gi oh. Które z braku niewiedzy zostały wyrzucone jakieś 6-7 lat temu. Należy dodać że niektóre wydane karty miały jakieś 12 lat i większość była opakowana w folie. Nie za bardzo byłem zachwycony zerkając na cenę tych które mniej więcej pamiętałem z wyglądu i szukałem ich po necie.
Smutno jest ze wszystko tak obraca się w stosunku do pieniędzy np twórcy nie zrobią jakieś ciekawej kolekcjonerki tylko z kopiują tą co zrobili rok temu w gorszy stanie i wymyślą jakąś chorą cene.
Dla mnie kolekcjonowanie gier na series x ma wielki sens, jest masa uzywanych gier i nowych w rtv agd na przecenach. Wiec mozemy miec jedne z najlepszych tytulow od 60 do 130 zl. Gry z xbox one dzialaja na series x, wiec tez mase starych tytulow np. bioshock collection dostaniemy za grosze i do tego free patcha z lepsza rozdzielka i fpsami w wiekszosci tytulow. Najlepsze jest to, ze mam fizycznie gry i moge je pozyczc znajomemu lub je sprzedac na voucher w cexie i wziac cos innego. Na steamie to sa jaja,mialem konto od 11 roku zycia w pizde gier i usunalem 8 lat później maila na ktorym mialem zalozone to konto, po tylu latach nawet nie pamietalem o tym i mi konto zablokowali przez steam guarda. Pokazalem im wszystkie paragony mowilem w jakiej kolejnosci jaka platnoacia vyly dokonywane transakcje i konta nie zwrocili. Wiec powodzenia w kolekcjonowaniu gier na steamie czy epicu, jak cos sie odwali to nic ich nie obchodzicie. Druga sprawa to taki gamepass, jak aie nie kupi to nie ma sie motywacji do ogrania, czasami sa ciezsze poczatki i sie pprzuca gre bo sie ma za duzy wybor, tak juz dzialamy. Dlatego posiadanie wlasnej polki z grami, ktore beda dzialac przez kolejne 10 lat jest zajebiste
nie wiem Jordan, ale wydaje mi się że przesadzasz. Rynek wtórny w zdecydowanej więszości przypadków to zbawienie, by nie musieć kupować 5 letniej gry za 250zł z psn-a, a to że kilka jakiś starych gier które są w większości znane głównie przez to że są drogie chyba nie są warte krytykowanie tego systemu;d to że ci co masowo kupowali ps5 psuli rynek i wkurzali wszystkich, no tak, ale nic nie poradzimy na ich działania więc po co się denerwować. Nie zgodzę się z tym że kolekcjonowanie ogólnie nie ma sensu, ale myślę że trzeba kolekcjonować coś konkretnego, a nie jak w twoim przypadku steelbooki, bo wtedy faktycznie trzeba śledzić każdą premierę i okresy preorderów. np ja zbieram gadżety z konkretnie świata wiedźmina, warcrafta i soulsów, i raczej daje rade z spokojnym śledzeniem co pojawia sie na aukcjach i grupach, ale właśnie nie poluję na każde możliwe wydanie specjalne każdej gry, tylko tych kilku konkretnych;d
Co to znaczy "psuli rynek"? Jeśli podaż jest ograniczona, to konsument który płaci więcej kupuje sobie przed Tobą pierwszeństwo. Co, nie powinien jej kupować żebyś Ty miał szansę zwinąć mu ją sprzed nosa gdy stanieje? Co to za logika cebulacka? Jedyne co tu jest zepsute to edukacja ekonomiczna wśród ludzi, którzy nie rozumieją różnicy między ceną sugerowaną, a wartością towaru.
@@Tarets dobry komentarz. A pozostałym czytającym polecam przeczytać "Zasady Ekonomii" Carla Mengera. Jedna z podstawowych książek, które powinien przeczytać każdy, bo wiedza w niej zawarta się naprawdę przyda
@@Tarets no psuli rynek poprzez masowe wykupywanie konsol. przez co zwykły klient nie mógł jej dostać i sztucznie podbijali cene towaru. Oczywiście mógli to zrobić, i pewnie zarobili na tym sporo, choć nie wiem ile osób kupiło ps5 za kilkukrotność bazowej ceny. Użyłem określenia psuli rynek bardziej z etycznej strony, gdzie botujesz strony sklepów i w kilka sekund wykupujesz cały nakład by chwile później wystawić na ebayu za 3 krotność ceny bazowej.
Taaak, też kiedyś marzyłem o regale z moją własną kolekcją gier... Teraz kupuję wszystko cyfrowo na promocjach bo nie chce mi się dupy z kanapy podnosić żeby zmienić płytę...
Spoko. Ja nie kupuję wcale cyfrówek, po za tymi dostępnymi w abonamencie ps plus. Wiedz tylko że jest ryzyko, że taki steam, uplay, itp. może kiedyś zbankrutować, zamknąć serwis, to zostaniesz z niczym.
Cały odcinek o polowaniu na kolekcjonerskie edycje, absurdalna krytyka wolnego rynku przy jednoczesnym propagowaniu kapitalizmu, a na końcu umycie rączek hasłem: "nie dajcie się zwariować, to tylko pudełka". Uśmiałem się, jak przy wielu materiałach Jordana :)
This feeling when you just clicked random video on RU-vid and under main title only what you can see is not a numer, not even a stork but words which saying "no views".
akurat nie do końca zgodzę się z przykładem z klockami bo inwestorzy zazwyczaj kupują zestawy w momencie gdy są najtańsze a Hogwart był po prosu nowy. A jeśli chodzi o inwestowanie w lego to chyba najlepsze są modulary, zawsze rosną na wartości oraz są stosunkowo łatwe do sprzedaży
Narzekanie na fakt, że cena jakiegoś dobra została wywindowana przez spekulantów do takich rozmiarów, że znalazło się daleko poza zasięgiem finansowym swojej grupy docelowej (a w niektórych przypadkach de facto całkowicie usunięte z rynku) i stanowi w tym momencie wyłącznie lokatę kapitału jest lewactwem?
9:20 trzeba znać rynek i wiedzieć, które serie na 100% będą zyskiwać na wartości. Powiem od razu, że wszystkie serie związane z jednorazowymi zestawami jakiejś konkretnej franczyzy będą warte dużo na 100%. Szczególnie jak coś jest tak kultowe jak "Friends", czy właśnie "Star Wars" (te większe zestawy i poszczególne figurki). Największym problemem lego jest to, że niesamowicie rżnie w dupę portfele, a od lat wszystko się staje coraz droższe. Również serie o motywach średniowiecznych i pirackich mają turbopotencjał na rynku wtórnym. Jeszcze można dodać, że jeśli się przypadkiem kupiło taki wspomniany Hogwart czy coś to należy poczekać kilka lat, najlepiej w stanie MSIB. Wtedy naprawdę porządne kasiwo się zbierze.
10:44 z tym, że w przypadku switcha tego drogiego pudełkowego Hadesa możesz odsprzedać komu chcesz( oczywiście tracąc na nim część kasy), a tego cyfrowego już nie zwrócisz.
Czekam na kolejne odcinki z serii - Dla czego nie warto kolekcjonować : komiksy, mangi, filmy na DVD, filmy na Blu-ray, figurek sprzętów... Moja odpowiedź : warto bo mi to sprawia przyjemność, bo sprawia to przyjemność innym osobom które się w to bawią, grunt to zachować zdrowy rozsądek i nie przepłacać czy po prostu polować na okazje co też daje satysfakcję... A jeśli komuś to nie odpowiada to luz, jego sprawa.
Też za dzieciaka miałem marzenia. A teraz to praca, studia zaocznie, mam mocnego laptopa, PS4 a lista gier do przejścia tylko rośnie, bo nie ma kurna czasu na granie ani grama. To jest smutne.
Ja lubiłem zbierać takie zwykłe wydania pudełkowe na PS1, PS2 i PS3, ale zawsze wkurzało mnie, jak wymyślili coś na tych pudełkach, że napis na bocznej okładce wyglądał jakoś dziwnie. Zawsze to na półce wyglądało źle :D
ma ewidetny bol d00py ze mlody gracz nie zagra w jakas fabularna gre, albo ze nie postawi sobie na poleczce jakiegos gownianego pudelka. wyorslem z takiego dziecinnego podejscia juz dawno w gimbazie. komus jednak zostalo
"Wolny rynek jest super" - tak jest. Gdyby klocki te pozostały w normalnej cenie kupili by je pierwsi klienci, z kolei wyższa cena pozwala kupić tym co najbardziej chcą je kupić. A z czasem jak jest popyt to pojawia się podaż i cena spada. Wtedy kupić mogą Ci którym tak nie zależało.
Kolekcjonowanie gier ma swoje pozytywy i negatywy: z jednej strony, ładnie te gry wyglądają na półce ale kiedy masz np. 20 gier na Switcha w wersji fizyczniej, to trudno to wszystko wziąć np. na wakacje.
Dodam od siebie, że starsze modele aut do składania też potrafią niestety dużo kosztować. Te które były w mniejszych partiach też potrafią zaboleć przy kupnie. Do tego dochodzi przesyłka no i czasem się odechciewa zakupu. Często też trzeba po prostu polować na aukcje bądź na forach, żeby dostać to co się chce. W pełni rozumiem Jordana.
Granie w gry video jest pasją, czy tam hobby. I kolekcjonowanie gier jest jego częścią. Sprawia to nam przyjemność, daje satysfakcję... Więc dlaczego nie wydawać na to kasy? Jedni kopią piłkę i co rusz, kupują nowy (lepszy sprzęt do tego) itp. Nie robienie tego, to jak jazda na ośle, będąc fanem jeździectwa konnego. ;) Generalnie da się, ale to nie to samo. Co do łapania się na sztuczki sprzedawców, którzy korzystając na tym się bogacą. Zgadzam się z Tobą. Prawda jest taka, że warto zachowywać we wszystkim umiar i zdrowy rozsądek... A decyzję podejmować mimo wszystko na chłodno. Inaczej po padnie się w niezdrowy fanatyzm... A materiał bardzo fajny. 😁 Pozdrawiam.
Czyli czekaj: kolekcjonowanie "nie ma sensu", bo można na nim zarobić gruby hajs, tylko trzeba mieć refleks i dobre rozeznanie w rynku, żeby wiedzieć, co kupować?:) Zaiste, bardzo "przemyślana" obrona przedstawionej przez siebie tezy, Jordanie! Ach, no i uwielbiam te ubliżanie ludziom, którzy ewidentnie są wystarczająco sprytni i obrotni by dyktować ceny. "Janusze biznesu", a jakże. :)
Nie wynika z tego materiału, jakoby Jordan nie rozumiał funkcjonowania wolnego rynku. Wskazuje tylko na absurdy, które są jego naturalną konsekwencją (przy wielu jego zaletach). Analogiczny przykład - karty graficzne. No po prostu chwała sprytnym chińskim geniuszom biznesu, że wywindowali koparkami ceny tak, że normalny człowiek sobie komputera nie może złożyć.
@@jadeed14 Co jest absurdalnego w tym, że rzadkie kolekcjonerskie przedmioty są drogie? Tak działa rynek i cały świat: jesteś super informatykiem? Zapłacą Ci w Krzemowej Dolinie 10-15 razy więcej niż przeciętnemu. Jesteś super kucharzem? Najlepsze hotele/restauracje zapłacą Ci tysiące za to, żebyś na 5 minut wszedł do kuchni, skosztował jedzenia i powiedział, że Ci smakuje. Jesteś super piłkarzem? Kupisz sobie zegarek za pół miliona i wcale nie odczujesz? Skoro są ludzie gotowi dać tyle kasy za starą grę, nic Jordanowi do tego. To nie jest chleb czy woda bez której nie da się żyć. Problemem nie jest to, że Jordana nie stać czy szkoda mu kasy na wersję "kolekcjonerską" tylko, że pluje na ludzi, dla których te gry są cenne na tyle, żeby ją kupić lub tych, którzy na tym zarabiają.
@@piotrtoborek2442 Tylko że problem nie polega na tym, że rzadkie dobra, na które jest zapotrzebowanie mają wysokie ceny, tylko że w niektórych przypadkach pewne dobra osiągają cenę tak wysoką i wywindowaną przez spekulantów, że przestają pełnić swoją pierwotną funkcję i stają się wyłącznie lokatą kapitału. I to jest pewien absurd/wypaczenie (nawet jeśli odbywa się to w myśl zasad wolnorynkowych). No i świetny informatyk, kucharz, a nawet piłkarz coś "dają", ich praca ma przełożenie na lepsze funkcjonowanie gospodarki (w ten czy inny sposób podnoszą jakość życia innym ludziom). Natomiast samo operowanie kapitałem dla operowania kapitałem niczego nie "tworzy", jest w pewien sposób próżne. Dodatkowo czasem odbywa się kosztem tych, którzy z tych dóbr chcą korzystać (drastyczny przykład: rynek nieruchomości w Stanach przed 2008 rokiem). Owszem, za zarobione pieniądze można stworzyć miejsca pracy albo wesprzeć potrzebujących, ale to już jest dobra wola posiadacza tych pieniędzy. Zgoda co do tego, że to nie artykuł pierwszej potrzeby i nie ma o co drzeć szat. Natomiast myślę, że Jordan też to wie i dlatego w filmie tylko sobie marudzi, a nie "bije na alarm".
@@jadeed14 A co tworzy np złoto lub platyna? Pieniądze są używane dla wygody, żeby nie trzymać kilogramów/metrów sześciennych towarów na wymianę. Z pozoru ze strony teoretycznej nie ma znaczenia czy komuś płacisz pieniądzem czy towarem o takiej samej wartości, ale wyobraź sobie, że pracownik fabryki dostaje wypłatę np w śrubach. Okazuje się że pieniądz jednak tworzy usługę wygodnego rozliczania wbrew temu co pisałeś. Pożyteczne jest również gromadzenie kapitału, gdyby nie było to użyteczne w społeczeństwie nie istniałyby banki, zarabiające na tym, że od czasu do czasu potrzebny jest duży kapitał na inwestycję. Wyobraź sobie, że firma z rocznym obrotem 20 mln zł i zyskiem 2 mln zł chce zainwestować w maszynę, która podwoi obrót i potroi zysk, ale jej koszt to 5 mln. I niech teraz czeka 2,5 roku lub pożycza po średnio 1000 zł od 5000 osób prywatnych. Rynek nieruchomości w USA został zaburzony najpierw przez dopłaty rządowe (pompowany popyt - ceny w górę, potem przez kredyty sub-prime, czyli znowu popyt w górę, na koniec rząd federalny ocalił od upadku wielkie banki, które powinny upaść). Tylko drugi z czynników można przypisać wolnemu rynkowi. Ceny nieruchomości są dobrym wskaźnikiem inflacji, z czego część osób sobie nie zdaje sprawy. "Absurdalne ceny" to subiektywna opinia - wszystko jest warte tyle za ile możesz to sprzedać/chcesz to kupić. Jest to zbadane i opisane, istnieją również wyjątki (sztywny popyt, sztywna podaż) i to one głównie odpowiadają za takie skoki cen (Czarny Lotos czy Rule of Rose są chyba najlepszymi przykładami). Na koniec: nie kłócę się z główną tezą Jordana (kolekcjonowanie gier jest bez sensu) tylko z jego bezsensownymi wtraceniami nt. wolnego rynku. Niech sobie marudzi w prywatnej rozmowie, a nie w profesjonalnym materiale :P Albo niech zrobi TVRynekPL i tam omawia prawdziwe i rzekome wady kapitalizmu :D
Sam się w to złapałem. Mam masę gier gdzie 1. Nie grałem w nie nigdy 2. Nie mam nawet odpowiedniej konsoli żeby w nie zagrać (niekiedy zdarza się, że dany tytuł wyjdzie na którąś z nowszych konsol. Wtedy je nadrabiam mając już i tak w kolekcji). Za niektóre z tych gier dałem konkretne sumy, śmieszne bo na Rule of Rose też polowałem swego czasu. Prawdopodobieństwo jednak, że zagrałbym w tą gierę byłoby nikłe. Obecnie kupuję już tylko gierki, w które faktycznie zagram. Czasami w edycji kolekcjonerskiej czasami limitowanej, ale nie biorę udziału w wyścigu szczurów. Jak jest normalnie na stanie to kupię, a jak nie to biorę zwykłą wersję. Przed oczami mam tutaj Nintendo, które ma już swoje za uszami jeśli chodzi o ich limitowane wydania. To co się czasami dzieje wokół nich to jakaś totalna paranoja. Ostatnio np odwalili akcję z kolekcją Marianów na NS. Ja się pytam. Po co to? Nie pierwszy i nie ostatni raz zapewne.
Zabrzmię może boomersko, ale pamiętam jak kupiłem w 99roku Half-Life'a w dużym kartonie zawierającym, zeszyt z instrukcją i wprowadzeniem do gry, artbooka, miniksiążeczkę w pudełku CD i plakat A4 - nie.. nie była to kolekcjonerka - tak się kiedyś sprzedawało gry :D A dziś.. dostajesz z punktu widzenia developera kawałek kopii kodu jako BONUS w postaci skórki na giwerę i się cieszymy! :D