Hej, dla wyjaśnienia, bo widzę, że niektórzy mają tu wątpliwości: w 2:30 mówię "...nie jest tak, że pójdziemy sobie na kierunek lekarski, stomatologię, ratownictwo medyczne czy położnictwo, nauczymy się tyle, ile trzeba, a potem mamy już spokój. Lekarz uczy się przez całe życie...". W tym momencie zwracam uwagę na to, że ciągła nauka dotyczy wszystkich zawodów medycznych, a nie tylko lekarzy! Może to kwestia akcentu, ale niektórzy interpretują to zupełnie odwrotnie. Absolutnie nie byłoby to w moim stylu kontrastowanie w taki sposób tych kierunków :)
Wprawdzie dopiero od początku października studiuję na lekarskim, ale już mogę powiedziec, że na pewno trudną sprawą na tym kierunku jest pozostanie "humble" (nie wiem jak to ująć po polsku). Chodzi mi to, że otaczasz się bardzo wykształconymi i inteligentnymi ludźmi, często o wysokim mniemaniu o sobie, a poza tym każda osoba, której mówisz co studiujesz, łapie się za głowę z wrażenia. Nie pomaga też społeczne przekonanie, że lekarz to nadczłowiek. Jeśli jesteś osobą bardziej podatną, to od tego wszystkiego szybko może uderzyć do głowy woda sodowa. Sama będę bardzo dbała o zachowanie balansu i normalności, ale wiem, że dużo osób nawet nieświadomie nasiąka tą mentalnością wyższości - co potem skutkuje w postaci bardzo przykrego traktowania swoich pacjentow.
A mi się wydaje, tak z autopsji, że to taki "syndrom 1 roku", bo sama tak miałam. W momencie jak się dostałam i przez pierwsze kilka miesięcy studiowania to było takie Wow i tak jak piszesz, jestem kimś i złapałem pana boga za pięty hehe. Ale to mija. Przynajmniej u większości xD kiedy okazuje się to po prostu zwyczajnym studiowaniem, tyle ludzi robi to samo (no bo jak na roku jest nas kilkaset, i 6 roczników, i tyle uczelni ..) że to w sumie nic takiego. Żyjemy jak wszyscy inni, a na zajęciach z lekarzami czy nawet starszymi rocznikami tym bardziej czujesz jak jesteś nikim i nic nie wiesz xD
Nie wolno nigdy się wywyższać, ale lekarzowi należy się szacunek jak żadnemu innemu zawodowi. Ciągła nauka i stres przez jakieś najgorsze 3-4 lata studiów, widząc jak znajomi na innych kierunkach ciągle się bawią. Sam studiuje lek-dent, tu nikt nie jest z powołania tylko dla kasy, więc to cierpienie jest nagradzane w $$$, ale na leku...
Tak! Muszę powiedzieć, jako absolwent plastyka, że z artystami jest dokładnie tak samo! Zwłaszcza jak ktoś dostanie się na ASP. A zauważyłam, że ci biedni studenci często nasiąkają poczuciem wyższości od wykładowców. I pojawia się myślenie, że my to przecież jesteśmy elitą, a inni ludzie to prostacy. Smutne
Właśnie, większość studentów medycyny mówi jak to mało się zarabia, tak samo na stażu i rezydenturze. Dla wielu z nich ten staż to pierwsza pensja i nie zdają spobie sprawy ile trzeba pracy w innych miejscach żeby wyciągnąć te 4300 które stażyści mmają na rękę. Rezydent albo wgl lekarz bez specjalizacji ma możliwość dorabiania w innych miejscach typu sor czy poz gdzie mają minimum 100zl/h na rękę. Co prawda wtedy wychodzi więcej godzin niż standardowe 160h etatu ale to kwestia wyboru ze chce się mieć wyższy poziom zycia. A po 30 jak już masz tą specke to tak jak obserwuje w szpitalach ich prace to 7:30 obchód potem 8-9 przerwa siniadaniowa i pogaduchy kto jaki samochód kiedy kupi po 9 jakieś zabiegi albo przyjęcia planowe, potem od 13 spokojne czekanie do końca zmiany ewentualnie jak nie ma co robić to do domu xD
Niekoniecznie po medycynie trzeba pracować jako lekarz. Moim zdaniem ten kierunek daje wachlarz różnych perspektyw, które odbiegają znacznie od pracy w szpitalu między innymi też pod względem zarobków.
@Paula B. haha :D No to się uśmiałam :D Pracownicy naukowi przeznaczają jedynie część swojego czasu na studentów, w ich obowiązkach jest prowadzenie badań naukowych, a i to nie wystarcza na utrzymanie się. Muszą pracować jeszcze gdzieś indziej, żeby mieć satysfakcjonujące zarobki.
@@Dziewczynanamedycynie pozniej to juz raczej wchodzi syndrom wypalenia zawodowego, coraz częstszy już u studentów i stażystow. Sytuacja w pl ochronie zdrowia mu bardzo sprzyja :(
Fajny filmik , miło się Ciebie ogląda bo widać w Tobie pasje , a nie hype na bycie cooool medstudentem jak u 90% osób na medycynie , ja raczej zrezygnuję z tych studiów za niedługo tylko problem w tym że nie mam kompletnie pomysłu co robić niby około 100% z biolki i chemii siadło ale bez matmy jestem z ręką w nocniku imo , bo w tym kraju nie ma czego szukać , może jedynie rzeczy przed terminem na śmietnikach po innych studiach po biol-chem . W każdym razie , nic tylko zakasać rękawy i napisać matematykę 😅
1. Pierwsze 2 lata to typowa nauka na pamięć i trochę 3 roku, potem większość nauki zdobywa się na zajęciach praktycznych w klinicznym szpitalu. Nie da się wszystkiego wiedzieć. Po to są specjalizacje aby wybrać coś co nam się podoba i w tym pomagać pacjentom, a w innych jeśli brak pewności to zawsze mozna skierować do specjalisty. 2. Dystans bo wszyscy umrzemy 3. Patomorfologia i medycyna sadowa ma nikły kontakt z pacjentami 4.cale studia rozwijałem pasje , hajs obecnie nawet od razu po stażu w POZ/sor/Npl jest na tyle duży że można zarabiać normalnie i mieć mnóstwo czasu albo zapierdalac 200-300h i dobijać lekko do 30k tys na rękę po stażu 5. W tych czasach jest na tyle poradników darmowych i płatnych gdzie w samym poz nanstarciu trudno o pomyłkę . Praktycznie nie ma chorób gdzie objaw jest charakterystyczny dla danej choroby, badania i diagnostyka to podstawa
Masz rację, więc w każdym z tych przypadków to może być argument przeciw wybieraniu tego zawodu, si? ale tak jak powiedziałam, ciągła nauka to może być zarówno minus, jak i duży plus (ja lubię) :) Stres u lekarzy jednak jest jeszcze związany często z odpowiedzialnością za czyjeś zdrowie i życie i dużym emocjonalnym obciążeniem
@@Dziewczynanamedycynie Masz racje. Lekarz lekarzowi nie równy.Wypisywanie recepty a granie na giełdzie czyimiś pieniędzmi to jednak jest roznica :P ale nie bedac czepliwym masz racje
@@Dziewczynanamedycynie Stres bo duża odpowiedzialność... Hmm, myślę że warto po prostu pamiętać, że lekarz mimo wszystko nie jest bogiem. Sytuacji, w których nie uda się uratować życia będzie nawet więcej niż tych, kiedy się to uda. Wystarczy po prostu być tego świadomym na samym początku obrania tej drogi życia albo chociaż w chwili zdobycia tytułu lekarza i powinno być dobrze. Nie brać za bardzo sobie do serca rzeczy typu, że rodzina pacjenta wyzywa i klnie na lekarza, kiedy nie udało się pomóc/uratować pacjenta... to normalne ludzkie zachowanie, zwłaszcza kiedy w grę wchodzą uczucia, emocje czy wyobrażenia o boskości lekarza... Po prostu być świadomym swoich możliwości jak i ograniczeń, być tolerancyjnym i żadne wypalenie zawodowe nie będzie straszne. Nie przejmować się za bardzo nie udaną interwencją, często jest to po prostu niemożliwe... Czasami pozwolić umrzeć pacjentowi jest najbardziej humanitarną rzeczą jaką można zrobić. Dawajmy po prostu z siebie 10 milionów procent nie oczekując niczego. Jeśli się uda, nagrodą będzie satysfakcja, samospełnienie i radość najbliższych pacjenta, jeśli się nie uda... trudno, tak miało być i tyle. W sumie to nie lekarz w końcu ratuje życie, on jedynie pomaga organizmowi pacjenta w poradzeniu sobie z jakimś problemem. Zarobki... można zarabiać dużo nawet po samych studiach, wystarczy po prostu wyjechać za granicę, np. do Niemiec czy Szwajcarii. Jestem Technikiem Masażystą, mam za sobą 1 rok fizjoterapii, kilka praktyk w przychodni/szpitalu... aktualnie pracuję jako masażysta w prywatnej placówce i przygotowuje się do IMATu we Włoszech, bo chcę studiować tam Medycynę, ponieważ uważam zawód lekarza za najpiękniejszy zawód na świecie i najbardziej odpowiedni dla mnie... wbrew temu co myśli rodzina i znajomi... (Będąc dobrze świadomym tych wszystkich minusów...) Pozdrawiam cieplutko magiczny garnek i Marysię 😊
Co prawda ratownictwo medyczne nie jest uważane za medyczny kierunek, to ja uważam, że jest on w tej medycznej bańce. O ile nic mnie nie zniechęci o tyle obawiam się, że gdziekolwiek nie pójdę nie będę w stanie jakkolwiek wykorzystać wiedzy ze studiów w pracy... nie umiem tego wyjaśnić, ale jestem świadomy jak odpowiedzialna jest praca, którą wykonujemy, więc muszę mieć wiedze by ją wykonywać, o którą się boję , że nie będę jej miał na tyle by wykonywać tą pracę?
Idę do szóstej klasy podstawowej. W 4 klasie zainteresowałam się medycyną, a w szczególności neurochirurgii. Natomiast teraz spodobała mi się ortopedia
"iść na medycynę" czyli na co? Medycyna to nie tylko kierunek lekarski ani "stomatologiczny" (właściwe: lekarsko-dentystyczny) a jest tych kierunków ponad 70.
Myślę, że te zarobki po medycynie nie są aż tak tragiczne jak na przykład w przypadku Medycyny Weterynaryjnej. Również kończysz 6 letnie, piekielnie trudne studia i przez pierwszy rok obowiązkowego stażu zarabiasz około 800 zł co jest totalną kpiną... Dopiero po 2 latach można starać się o specjalizacje ale płatną ( nie wiem jak jest w przypadku lekarskiego ) a po tym zarabiać również śmieszne pieniądze po 9 latach studiowania...( 6studia +1staż +2/3lat spec.) Dlatego większość lekarzy weterynarii wyjeżdża za granice, w szczególności do Angli i Niemiec gdzie zarobki są zdecydowanie bardziej adekwatne do poświęconych lat nauki.
po specjalizacji w medycynie ludzkiej, można otworzyć swój gabinet, w którym najdroższym sprzętem będzie np. Usg i tyle wystarczy, bo na dalszą diagnostykę można skierować pacjenta do szpitala, a za wizytę i tak skasować 150/200 złotych. W weterynarii na otworzenie swojego gabinetu trzeba wydać ogromne pieniądze: na usg,rtg,szpital,laboratorium(wirówki etc.),stoły operacyjne, lampy itd. i brać za to minimum z minimum żeby klient z pacjentem wrócił..marna rzeczywistość dlatego ja również z czystym sumieniem odradzam kierunek na którym jestem.
@@vetmed8407 jeśli dostaniesz się na specjalizację w trybie rezydenckim, to płaci za nią i za Twoją wypłatę ministerstwo zdrowia. Faktycznie zarobki są na starcie wyższe, ale sami moi znajomi weterynarze opowiadali, że studia, mimo, że mają szeroki zakres, to jego opanowanie nie jest tak bardzo wymagane jak na lekarskim i że dużo łatwiej jest uzyskać zaliczenia. Po medycynie nikt nie otwiera swojego gabinetu od razu, a już na pewno nie szpitala! W zależności od specjalizacji możesz to zrobić po kilku latach i to normalne, że najpierw pracujesz dla kogoś, jak w weterynarii. Dopiero po pewnym czasie możesz próbować zainwestować we własny gabinet (np.psychiatria) albo wynajmować go w spółdzielniach lekarskich czy przychodniach (chirurgia, inne zabiegowe). Własny gabinet zabiegowy, gdzie masz specjalistyczny sprzęt to gigantyczne pieniądze i lata pracy. Pamiętaj też, że weterynarze często pracują na dużo starszym, używanym sprzęcie i to jest akceptowalne. Nie ma takiej odpowiedzialności, pozwów, odszkodowań, ton papierologii i kontrolowania przez ZUS, NFZ, śmierć pacjenta jest lepiej tolerowana. Próbki zwierzęce i ludzkie wysyła się do zewnętrznych laboratoriów, kogo dzisiaj stać na własne? Do wszystkiego dochodzi się powoli. Weterynarz musi mieć szeroką wiedzę ze wszystkiego po trochu i za to szacun, ale każdy z tych zawodów ma swoje plusy i minusy. Powodzenia w Twojej ścieżce!
@@Elercik "dużo łatwiej uzyskać zaliczenia" to się uśmiałam 😂 weterynaria weterynarii nie równa. Tak samo poziom medycyny zależy od tego w jakim jesteś mieście.
W sumie kazdy kierunek medyczny nie jest latwy :/ a raczej kazdy gdzie wystepuje anatomia dosyc dokladna 😁a medycyna... strach pomyslec choc gdybym byl pare lat mlodszy to moze podjalbym wyzwanie 😁uwielbiam Cie ogladac 😊😊
Całkowicie zgadzam się z p.1. Cechą charakterystyczną lekarzy jest całkowity brak zdolności do logicznego myślenia. Po wieloletnim bezmyślnym wkuwaniu na pamięć, charakteryzują się zespołem debilizmu nabytego. Wyjątkowo ociężałe umysłowo osobniki.
Czy jest możliwość w jakikolwiek sposób połączyć nauke na medycynie z pracą 2-3h dziennie ( programowanie na 1/3 etatu)? Czy raczej jest taki natłok nauki że lepiej wybić to sobie z głowy?
ja gdzies chyba na tikotoku widzialam dziewczyne ktora wlasnie jest na medycynie i chyba pracuje gdzies w recepcji po 3 godziny 4 dni w tygodniu wiec chyba sie da ;p
Dziewczyno na medycynie, jestem ratownikiem medycznym po tzw 2 letniej przyzakładówce. Nie jest tak jak mówisz, iż kończysz naukę i masz spokój po tym kierunku. Pierwsza sprawa dopiero zaczynasz się uczyć i to sam, interny, kardiologi, pediatrii, geriatrii, a liznąc trzeba jeszcze więcej. Ponieważ pracując w karetce w Polskim systemie robisz za mobilny POZ. Natomiast pracy ratownika medycznego masz może z 15%, do tego dochodzi ustawowe kształcenie nadzorowane przez wojewodę. Jasno trzeba powiedzieć do zawodów medycznych nie nadają się wrażliwi ludzie, takich ten zawód zniszczy, jednak skorupy nabiera się z czasem (szary wenflon szara igła, wytrzymam każdy ból pacjenta) Kolejna sprawa Ty jeszcze nie wiesz jaka jesteś i czy się nadajesz, to że zaliczyłaś prosektorium o niczym nie świadczy. Skończymy zapewne studia w tym samym czasie, jednak Ty będziesz całe lata za mną przez doświadczenie jakie Ja posiadam. Nie znajdziesz balansu do 40 stki po 35 roku znormalniejesz))))) skąd wiem, poprostu wiem. Pozdrawiam
Dziękuję za komentarz, ale wyjaśniam: ja w tym fragmencie podkreśliłam, że ciągła nauka, także po studiach, dotyczy każdego z wymienionych kierunków. Oczywiście, że nie skontrastowałam m.in. ratownictwa medycznego z kierunkiem lekarskim w tym zakresie, a wręcz odwrotnie. Może rzeczywiście specyficznie to zaakcentowałam, ale przesłuchaj jeszcze raz, zobaczysz, tu cytat: „to nie jest tak, że pójdziemy sobie na kierunek lekarski, stomatologię, ratownictwo czy położnictwo, nauczymy się raz i mamy spokój na całe życie”. Potem rzeczywiście zaczynam od „lekarz”, więc może dlatego. / Szczerze mówiąc, na tym kanale pokazuję raczej doświadczenie w wystąpieniach, a niekoniecznie w medycynie :) Co będzie w przyszłości, jeszcze zobaczymy
Każdy zawód ściśle medyczny ( lekarz, pielęgniarka, ratownik medyczny ) nie jest dla wszystkich. Jeśli ktokolwiek myśli jedynie o dobrych zarobkach i poważaniu od innych ludzi, niech nawet nie próbuje aplikować na te studia. Bycie w ochronie zdrowia wymaga pasji, chęci do rozwoju i miłości do innych ludzi. Bez tego będzie się pustym człowiekiem, tak naprawdę nieskutecznie zapychającym system ochrony zdrowia w Polsce. Krew, wymiociny, płyny ustrojowe, amputacje urazowe, śmierć i cierpienie w wielu przypadkach na porządku dziennym. ( bo sorry, ale dla mnie siedzenie za biurkiem cały dzień, zlecanie prawie zawsze tych samych leków i diagnozowanie większości rzeczy jako nieokreślony ból czegośtam lub kataru i otrzymywanie 10 tysięcy złoty nie ma wiele wspólnego z prawdziwą medycyną ). Jeśli ktoś nie ma do tego psychiki, to raczej nie da sobie rady... Empatia okazywana we właściwy sposób to klucz by być zawodowcem. Życzę Wam wszystkim takiego zapału w pracy czy nauce jaki ma większość na początku studiów i takiej empatii jaką ma matka do własnego dziecka. Pozdrawia student ratownictwa medycznego 🚑
Jestem już na pierwszym roku magisterki i myślę nad tym czy nie napisać ponownie matury by pójść na medycynę :/ Zastanawiam się jak traktowane są dużo starsze osoby na roku przez innych studentów i wykładowców, ma tu ktoś z tym jakieś doświadczenia?
Uwielbiam cie! Obejrzałam ten filmik i w ogóle mnie nie zniechęcił. Czuje, ze medycyna to moje powołanie u mnie problem leży w tym czy dam rade się dostać, bo mimo bardzo dużych starań nie zawsze wszystko mi wychodzi.. nie czuje, ze dlatego bo może to nie jest dla mnie bardziej boje się z tego powodu, ze nie mam dużych możliwości.. nie jestem bogata i nie stać mnie na konkretne książki jedyne co mam to zbiory witowskiego do chemii a reszty uczę się tylko z podręcznika i zadań z internetu.. czy to wystarczy? Chciałabym zapytać tez czy wystarczy mi po jednej jakiejś dobrej książce czy może lepiej zbiorze zadań z biologii i chemii i czy jest możliwe pojąć tak ogromna wiedze z małymi trudnościami bez korepetycji.. naprawdę chce pomagać ludziom w przyszłości i zostać lekarzem. Liczę, ze odpowiesz i choć w małym stopniu mi pomożesz 😇
@@Dziewczynanamedycynie A jaka wiedza się nie zmienia? Człowiek się nie zmienia. Jak ktoś nsprawia telefony to telefony sie zmieniają w zawrotnym tempie i metody ich naprawy. Nawet ten sam model w zależności od wersji oprogramowania której się zmienia kilka razy w roku a modeli telefonów tysiące.
Hejjj, odnośnie do stwierdzenia że "medycyna nie jest piękna" i może być obrzydliwa, to czy łatwo przchodziło ci od początku radzenie sobie z takimi rzeczami jak nwm przyszywanie palców czy szycie skóry, czy też z czasem wykształciłaś w sobie poprostu taką odporność? Byłabym wdzięczna za odpowiedź, bo od dawna dręczy mnie to pytanie❤️😄
Proszę o odpowiedz mam 12 lat mam na koniec 6 z biologi i angielskiego(m.in.) i lubię się uczyć od 6 roku życia się tym interesuje i zastanawiam się nad studiami na dentyste robinie kursów za granicą i założenie własnego gabinetu, dobry plan?(zarobkowo)
Z całym szacunkiem, ale w podstawówce to nie jest wyczyn mieć 6 z takich przedmiotów i to nijak nie weryfikuje tego czy się dostaniesz na studia, bo osoby mające przez całe życie średnia 6.0 w szkołach się nie dostają.
Po angielsku to najlepiej w a Anglii. Od razu wchodzisz w tamten krag kultury i srodowisko. Oraz rowniez zarobki. Zamiast się tutaj dołować, że masz naukę za która nikt Ci nie płaci.
Ja leczę się na depresję i zamierzam iść na medycynę, ale jeśli Ty się na przykład nad tym zastanawiasz bo nie wiesz czy podołasz albo czy Cię to nie obciąży psychicznie to pogadaj z terapeutą. Bo zakładam, że jak leczysz depresję to chodzisz na terapię i do psychiatry.
W prawdzie nie zmagam się z tym problemem, ale mam trochę doświadczenia na tym kierunku, zebranego również od przyjaciół z różnych uczelni. Odpowiedź nie jest oczywista. Najlepiej zrobić wywiad na uczelniach, które Cię interesują. Są uczelnie (nie będę wskazywać palcem, ale zwykle te najstarsze, największe i najdumniejsze), w których student może czuć się niepotrzebny dla nauczycieli, a wręcz zgnębiony i to nie będzie w Twojej sytuacji rozsądny wybór, bo może pogorszyć Twój stan. Wybór uczelni, która dopiero co otworzyła kierunek lekarski może być rozsądniejszy. Większość ma poziom co najmniej tak wysoki jak te stare i dumne, a nauczyciele nie są jeszcze "zmęczeni" studentami i skupiają się na tym, żeby ich uczyć a nie gnębić. Ale tak jak wyżej - najważniejsze jest popytać osoby ze starszych roczników na danym uniwersytecie i od nich dowiedzieć się, jak wyglądała sytuacja z prowadzącymi zajęcia. Mam nadzieję, że pomogłem ;)
Jeśli jesteś pod stałą opieką lekarzy, nie zawalasz terapii i farmakoterapii to tak. Ja przez to, że na med.weterynaryjną poszłam nie biorąc leków po 4 miesiącach w stanie krytycznym wylądowałam na dziekance. Teraz przy lekach daję radę od nowego roku.
1:19 Tak, Ja marzę o tym od dziecka a mam 12 lat XDDD.I myślę że 3/4 pacjentów zginie z mojego powodu a pozostali umrą jak nawet podniose rękawiczki XDD
Najgorsze jest to że często na medycynę dostają się osoby które właśnie miały znajomości rodzinne albo idą dla zarobku a co z osobami które faktycznie chcą to robić bo czują pasję? Na to również należy zwrocic uwagę 😄 Świetny film ❤
Boże to najśmieszniejszy I najbardziej żałosny mit powielany od lat, na studia na uczelniach publicznych NIE DA SIE dostać przez znajomości (nieważne czy medycyna czy inne), a osoby, które "faktycznie chcą to robić I czuja pasje" a nie dostały się - zwyczajnie miały za słabe wyniki, ludzie przestańcie obwiniać innych za wasze porażki, dostali się bo mieli lepsze wyniki A nie "znajomości" XD niestety pasja nie zawsze wystarczy, żeby być w czymś dobrym I tyle
Przede wszystkim, nie można dostać się na medycynę przez znajomości - o dostaniu się decyduje liczba punktów czyli wynik na maturze! Jeżeli masz przez to na myśli rodzinną tradycję, lekarzy w rodzinie i tak dalej - czasem osoby z takich rodzin rzeczywiście nie idą na medycynę z własnej "woli", ale z drugiej strony to idealne otoczenie do tego, żeby rozwinęła się w nich wspomniana przez Ciebie pasja. Można tak mówić, wiem co możesz mieć na myśli, ale po pierwsze wśród osób, które się dostają jest na szczęście mnóstwo szczerze zainteresowanych medycyną, a po drugie te osoby, które bardzo chcą, a którym się nie udało, mogą próbować kolejny raz (i tak naprawdę kilka razy) i zwykle w końcu się dostają :)
Nie da się dostać po znajomości. A jak ktoś ma "pasję" do tego to niech się uczy, żeby się dostać, a nie zasłaniać się, że ktoś po znajomosci się dostał i narzeka. A co złego w tym, że ktoś idzie dla zarobku? Taka osoba może być lepszym lekarzem niż ktoś gadający o swoich ideałach i pasji, a jego motywację to tylko jego prywatna sprawa.
nie wiem czemu w Polsce mamy taką mentalność, że po znajomosci albo, że ktoś coś komuś załatwił. jest wystarczający wynik? dostajesz się, nie to nie. Twoi rodzice maja na studia niestacjonarne bo zabrakło Ci niewiele punktów? dostajesz się, jak nie to nie:) przestańmy umniejszać pracę innych.
Problemy psychiczne w gratisie. Z badań wynika, że większość studentów miało podczas studiów myśli samobójcze. Lekarze są grupą z dużym odsetkiem alkoholików. Ogólnie to idźcie na polibude, moi znajomi są tam szczęśliwsi, a ci co skończyli zarabiają dobrze i kończą pracę o 16. Pozdrawiam z 5 roku i nie polecam tych studiów. Medycyna mnie fascynuje, ale drugi raz bym nie poszła.
ja mam stetoskop Littmanna (to właśnie ten niebieski na końcu filmu), ale jak mówi Paula to na początku nie ma znaczenia i używa się od praktyk po drugim roku. Tymczasem u Izy jest cały film o stetoskopach (w którym poleca firmę Spirit)! Pozdrów ją ode mnie w komentarzu
@Paula B. Littmann jest po prostu lansiarski i sprawdzony, wiele osób dostaje go w prezencie na początku studiów. Podstawowe modele nie są aż takie drogie. Ja dostałam swój na pierwszym roku i używam go od prawie 10 lat. Jest ok na moje potrzeby, nie sądzę, że będę potrzebowała kupować kolejny w najbliższym czasie, więc jeśli możesz sobie pozwolić, to lepiej kupić jeden i korzystać z niego długo, po co mnożyć śmieci. Natomiast jeśli będziesz iść w kierunku kardiologii to na bank po jakimś czasie przyda Ci się superprofesjonalny kardiologiczny stetoskop. Spirit jest również na zdecydowanie wystarczającym na studiach poziomie, a jest zdecydowanie tańszy. Mnóstwo ludzi ich używa i nie zauważają różnicy z podstawowym Littmannem, a już na pewno nie na poziomie studenta ;)
jestem na humanie i chcę zdawać rozszerzenie z polskiego, chemii i biologii i iść na medycynę. Nie chcę zmieniać klasy, ale boję się, że nie zdam wystarczająco dobrze :(
kwiatek karolina Nie martw się, zawsze możesz pisać drugi raz ;) Kup sobie najlepiej książki z rozszerzonej chemii i biologii i ucz się z nich dodatkowo, rozwiązuj dużo poprzednich matur z tych rozszerzeń i na pewno sobie poradzisz! Trzymam za ciebie kciuki :))
Uczyć się regularnie i nie dać się zwariować w trzeciej klasie, że już nie ma życia, bo tylko matura i matura. Nie zaczniesz żyć po studiach, korzystaj ze wszystkiego rozsądnie.
Po zrobieniu matury możesz pojechać do UK i załatwić sobie "praktykę lekarską" w szpitalu. Będziesz obserwował jak pracuje lekarz, staniesz się jego cieniem - shadowing. Przekonasz się czy jest to zawód dla Ciebie czy jednak nie. W Polsce raczej Ciebie wyśmieją jak poprosisz o taką praktykę, ale w UK jest to normalne, bardzo częste i mile widziane, jak po studiach szukasz miejsca na rezydenturę czy speckę.
Najpierw skończ biolchem jak się śmieje mój wychowawca - we wrześniu w 1 klasie na początku jest 30 przyszłych lekarzy a w czwartej 6 z czego jeden się nie dostanie albo zmieni zdanie
@@czlowiek_komar 99% idących na biolchem ma takie plany od wielu lat xD więc serio, to nie jest nic wyjątkowego. I w tym wieku każdy tak mówi, ale później to się weryfikuje. Tak 3-4 poprawa matury może zniechęcić na pewno.
Ciągle wchodzą nowe technologie - szczególnie, gdy ktoś pracuje w USA. Trzeba iść na kursy, zapłacić! za nie, nauczyć się teorii i techniki używania nowego sprzętu medycznego i zdobyć licencję (zakupić sprzęt, gdy ma się swój gabinet :D Pacjenci najczęściej są brudnawi, cierpią, jęczą, narzekają, i śmierdzą :D
Przepraszam bardzo, ale studia w porównaniu do pracy sa ultra łatwe. Absurdalnym jest, że wg pani ktoś, kto woli zrozumieć, a nie uczyć sie bezsensownie na pamiec jest predysponowany. Taki czlowiek nie pamieta dlugo bezsensownej nieulozonej logicznie wiedzy i jest zwyczajnie niebezpieczny. Nawet nie wymysli rozwiazania. Kreatywonosc i wyobraznia w polskim beznadziejnym systemie to podstawa. A wysokie iq i szbkie zorientiwanie sie w sytuacji, to wygrane ludzkie zycie. Moim zdaniem na kazda uczelnie medyczna powinny byc obowiazkowe mat, fiz, chem I bio.
Taak, trudno mi się z panią nie zgodzić i mogłabym to w filmie uściślić, gdybym nagrywała go teraz. Nie mam wątpliwości co do tego, że kreatywność, wyobraźnia i to niesamowicie przydatne cechy. Medycyna jednak ma to do siebie, że wymaga (często absurdalnie właśnie) wielu godzin spędzonych na zapamiętywaniu faktów i algorytmów postępowania - dla niektórych więc inne kierunki mogą wydać się bardziej atrakcyjne. Rok temu, kiedy nagrywałam filmik, chodziło mi po prostu zwrócenie uwagi na ten aspekt studiowania i pracy :)
@@Dziewczynanamedycynie pamięć idzie rozwinać, inteligencji nie. Studia maja się nijak do pracy. Dla mnie były odmóżdżajace. Dla wielu moich znajomych też. Głupie jest to, że wychodzi się bez dobrze ugruntowanej wiedzy o stanach nagłych. Nikt nie umie leczyć obrzęku płuc. Studia w polskich realiach to absurd. A mnie chuj strzela, jak widzę lekarzy, którzy nie potrafia łaczyć faktów.
@@en3241 Przywracasz mi nadzieję i wiarę w lekarzy. Nigdy nie daj w sobie złamać niezależności myślenia. Brawo. I jeszcze piszesz normalnie, a nie jak ta napuszona dziewczynanamedycynie, co wyzej s.a niz d..e ma
6:19 No nie wydaje mi się... Co niby takiego związanego z chemią/biologią daje wyższe zarobki w Polsce? Farmacja to 95% szans na zostanie aptekarzem, a to chyba nie są jakieś super pieniądze. Chemia, biotechnologia, biofizyka? Albo jako inżynier dla przemysłu, albo jako naukowiec - większość naukowców w Polsce słabo zarabia, a Ci którym się udaje pracują na to pewnie jeszcze dłużej niż lekarze. Nie wierzę żeby przeciętny magister po chemii zarabiał więcej niż lekarz. Są jeszcze koncerny farmaceutyczne i na pewno można w nich zdobyć dobrze płatną pracę, ale największe koncerny są w USA, no jeszcze kilka w zachodniej Europie, a w Polsce produkuje się głównie generyki i miejsc pracy dla chemików czy biofizyków raczej nie ma zbyt dużo. Mimo wszystko uważam, że jeżeli ktoś w Polsce lubi nauki przyrodnicze to medycyna i stomatologia dają mu najlepsze perspektywy na dobre zarobki. Jasne, jest branża IT - ale raczej nie dla osób po biol-chemie.
Może po stomatologii? Wydaje mi się, że szybciej trochę uzyskuje się większe zarobki niż jako lekarz, ale mogę się mylić. Bo tutaj nie tylko chodziło o to, że wyższe, ale też, że szybciej się osiąga te zarobki na innych kierunkach.
Myślę, że miałam na myśli biznes, technologie, firmy farmaceutyczne (tak, też w Polsce), czy też niekiedy niektóre ścieżki naukowe. I zgodzę się też z komentarzem Asi. Oczywiście, może bez przesady ze słowem „wiele” w kontekście zawodów związanych z biologią/chemią, chodziło mi głównie o zwrócenie uwagi na to, że są inne niż medycyna sposoby na dobre zarobki :)
@@asiagrzelec9884 nie ma stomatologii. Jest lekarski i lekarskodentystyczny, oba to kierunki, po których jest się lekarzem, więc w wypadku tej wypowiedzi na jedno wychodzi
Beznadzieja. Po co opowiadać o zawodzie lekarza, o studiach medycznych skoro nic się na ten temat nie wiem. Zajmij się czymś inny. Bo szału nie robisz.
matematyka rozszerzona jest wymagana tylko na niektórych uczelniach medycznych. Większość wymaga tylko matury z biologii i z chemii. Sprawdź, jakie zasady rekrutacji mają uczelnie, które najbardziej Cię interesują :)
Nie prawda :D Większość osób na roku to zazwyczaj „bieżący” rocznik, a tak na oko 10-20% jest starsza. Pisząc starsza mam na myśli najczęściej rok czy dwa, ale zdążają się czasami nawet ludzie po 30 na pierwszym roku.
Michał Krawiec tez studiuję na SUMie, w grupie 11-osobowej mamy tylko 3 osoby z 2000 i z tego co kojarzę jeśli chodzi o cały rok - większość osób jest raczej starsza, 2000 to mniejszość
Sara S ja akurat jestem lekarsko-dentystyczny i szczerze mówiąc jest bardzo ciężko, mam współlokatorki z lekarskiego i w porównaniu do nas lekarski ma totalny luz, o wiele mniej przedmiotów i nauki
Panie Januszu, dzień dobry 😂 Czytam Wasze komentarze, chociaż nie do końca się zgadzam z “nie mieszaj języków” to w kolejnych filmach już tego nie ma 😉
MOŻE SOBIE ODRADŹ MEDYCYNĘ , A LUDZIOM POZWÓL MYŚLEĆ , PO LUDZKU , TY SIĘ CHYBA NIE NADAJESZ , BO KOMBINUJESZ JUŻ NA STARCIE , PEWNIE CI CHODZI TYLKO O POSADĘ, A GDZIE TAM POMOC NIEŚĆ LUDZIOM , PRZYNAJMNIEJ TAKIE ODNOSZĘ WRAŻENIE
Wszystko. Te profile nic w zyciu nie zmieniaja i rownie dobrze mozesz isc na prawo, a osoba np. po matfizie zrobic policealna i byc stylistka paznokci. Sama na medycyne poszlam z matgeo, mimo ze szlam na ten profil z mysla o prawie. Droga otwarta - sama wybierasz
Po biolchemie mozna wiele. Mozna zostac ministrem albo nawet prezydentem czy eurokratą w PE.. a tak serio @@madisonhill2464 Zgadza się, Można być rownież elektromonterem, realizatorem dżwięku czy operatorem filmowym. Moja znajoma po biolchemie poszła na studia związane z chemią, a teraz uczy w szkole biologii.