Całą tę rozmowę można podsumować końcową wypowiedzią Masłowskiej: „Porzuciwszy tradycyjne formy religijności i duchowości, zyskaliśmy jakąś gigantyczną lukę, która zasysa wszystkie śmieci znajdujące się w polu naszego widzenia”.
Szczera, miła, sympatyczna dziewczyna z dystansem i fajnym poczuciem humoru. Nie połknęła kija, ani sodówa nie uderzyła jej do głowy. Nie rozumiem tego hejtu wylewającego się na nią.
Talent. Nareszcie. Jest pisarz po Reymoncie, a niech będzie, że i po Gombrowiczu (Dziennikach). Jak wspaniale, że Dorota Masłowska nie przejęła tego tonu, tej gadki tych Smoktunowicz, tych Rusin tych Welman, ale i tych bardziej niewinnych ale nie mniej pewnych siebie pogodynek, tych wszystkich dziennikarek, dla których wszystko jest z góry oczywiste. Dzięki za "Kochanie zabiłam nasze koty", czekam na następne dzieła
Dobrze mowi. W dziejszych czasach konsumpcjonizmu kazdy jest popychany do produkowania szybciej i wiecej - ilosc kosztem jakosci. 90% niewolnikow pracuje w pracy o wymuszonym czasie, ramach godzinowych - tak jak ci redaktorzy, wiec ciezko im zrozumiec to, ze mozna zyc normalne, zrownowazone zycie pelne pasji. Gdy zabraknie energii do pracy, czlowiek laduje akumulatory rozrywka, a gdy te sa doladowane - wraca do spontanicznej, niewymuszonej niczym pracy i tak na zmiane. Nie warto byc niewolnikiem (pracownikiem) zamknietym w ramach czasowych, chyba ze jest sie wlascicielem danego biznesu.
Dorotka, zakochałem się w twoich dołeczkach! Z drugiej strony intuicja mi mówi, że drzemie tam w tobie wulkan emocji, które czasem trudno jest opanować.
Rozumiem Masłowską, napisała jedną dobrą książkę. Z jakichś powodów zrobiono z tego wydarzenie medialne co wywiera na nią na pewno ogromną presję. A że jest to pisarka młoda i jeszcze mało doświadczona to wiadomym jest, że od razu nie stworzy kolejnego dzieła na poziomie jakiego się po niej spodziewamy. Równocześnie sama nie może się przyznać do tego wprost bo mimo, że jest to sztuka (pisarstwo) to równocześnie jest to też praca. A nikt w pracy nie lubi tracic klientów.
***** To prawda, a jak wiemy szczerość nie jest u nas ceniona :). Jest tak, że jak nie lubię to nie czytam/nie oglądam, nie "wchodzę" i nie mieszam z błotem. Krytyka jest do przyjęcia, kiedy jest ona konstruktywna. Reszta, to jakieś zawistne odpady.
Boję się komentować, ale w moim odczuciu jakiś sztywny ten wywiad. Czegoś mi tu brakuje. Nie ma w nim życia. Atmosfera dosłownie jak w kościele na kazaniu, brak spontaniczności, brak energii i zaangażowania. Słabe przygotowanie. Dziewczyna może i chce coś powiedzieć, ale nie ma szans, bo prowadzący nie za bardzo wiedzą o co zapytać.
Czemu oceniasz mnie, a nie polemizujesz z tym co napisałem? Czy ja pisałem że jestem pisarzem? A do oceny pisarza jest potrzebna umiejętność czytania, a nie pisania :P
Zgodzę się z tobą połowicznie, jednak nieprzemyślana krytyka raczej nie świadczy dobrze o wyrażającym tę opinię. A poza tym nie oceniam Ciebie, tylko twój komentarz z ponowną "Złotą myślą" pt.: "A do oceny pisarza jest potrzebna umiejętność czytania, a nie pisania :P "- więc pytam którego literaturoznawcę cytujesz stawiając takie twierdzenie.
^ Człowiek "bystry" na tyle, by zauważyć, że do oceny pisarza jest potrzebna umiejętność pisania, nie czytania. Niestety zbyt mało bystry, by dojść do tego, żę charyzma i elokwencja też nie są do tego potrzebne ;)
Pani Passent, to że po znajomości załatwiła sobie Pani ciepłą posadkę w TV, nie oznacza, że jest Pani kompetentna, potrafi w sposób ciekawy i interesujący prowadzić rozmowę z inteligentnymi ludźmi, skoro pod każdym Pani "wywiadem" znajduje się przynajmniej jedna krytycznie odnosząca się uwaga o tym, że bez polotu, pomysłu, charyzmy, elokwencji, na spółkę ze śmiertelnie poważnym kolegą zarabiacie sobie niezłą kaskę, chyba powinno skłonić Panią do zastanowienia się nad własnymi umiejętnościami i wykrzesania z siebie odrobiny samokrytycyzmu i pokory. Myślę, że niejeden student dziennikarstwa czy polonistyki 100 razy lepiej poprowadziłby te wywiady..
Mylisz się i sam jesteś biedny kolego, skoro nie stać Cię na to, żeby jednak od pisarki wymagać. Ja nie piszę książek, ćwierć wieku jestem poza Polską, połowę mojego obecnego życia, a gdybym mówił w taki sposób jak ona, to byłoby mi wstyd, i mojej matce za mnie też, no ale nas uczono dbałości o szczegóły, co te Solidaruchy zrobiły mi z ojczyzny, wielki Boże...
Ona przecież rzadko krytykuje. Prędzej jej do formułowania komentarzy dokumentujących jej spostrzeżenia, które częściej są krzywym zwierciadłem niż wyrocznią. Brzydko mówi? W sensie: bez zadętej, sztywnej maniery? Bez notorycznego używania słownictwa z górnej półki? Popełniając jakieś rażące błędy? Błagam...
Tylko że dykcją i sposobem artykułowania słów nie mierzy się jakość i poziom pisarki, którą bez wątpienia Masłowska jest. Warto wylać trochę nienawiści na kogoś komu zazdrościmy- szczególnie tyczy się to granulek1 i kriminaltango1 z których wyłazi smutne POLACTWO- pt. "Dowalę komuś kto jest lepszy ode mnie i od razu poczuję się lepiej, chociaż pomimo to nadal jestem nikim"
Filologia Germańska ogólnie zgoda, ale odpierdol się od Polaków. tvn i onet wmówili ci,że to polska, narodowa cecha. zastanów się też, filologio germanska, nad polską składnią
***** chyba w twoim otoczeniu, nie w moim. poza tym jeśli ktoś wynosi coś z czegoś nie analizując słuszności takiego zachowania jest zwykłą amebą niezależnie od narodowości
Filologia Germańska Pomyśl trochę, nie próbuję się dowartościować, ale wystarczy tylko trochę ruszyć głową. Skoro osoba pisze książki to musi mieć bogate słownictwo, a co za tym idzie sposób w jaki się wypowiada również jest bogatszy, bez powtórzeń, niepotrzebnych przerw itd. A co do samej Masłowskiej, naprawdę nie mogę się wypowiedzieć o jej twórczości, bo zwyczajnie w świecie nie czytałem jej książek, a mój komentarz wynika tylko i wyłącznie z obserwacji tego filmiku. Pozdrawiam i życzę trochę mniej spięć do wszystkiego. :)
Znam wielu ludzi z bogatym slownictwem, myslyslacych szablonowo. Dzieje sie tak, bo jeden nauczony obcojezyczny wyraz ( bogata forma ) narzuca im cala ideologie, tok myslenia. Teraz mamy przesyt formy nad trescia. Widac to wyraznie w mlodym pokoleniu. Osobiscie tesknie za prosta forma o bogatej tresci. Mozna to porownac do czarno-bialego zdjecia, gdzie jeden odcien szarosci tworzy gleboka sztuke, gdzie uwage przykuwa tresc, ktora budzi w nas autentyczne emocje, a nie jaskrawe kolory, ktore przykuwaja tylko uwage. Forma to tylko fasada, za ktora moze ( i czesto tak bywa ) nie kryc sie nic wartego uwagi. Bogata tresc, choc uboga w swej formie moze otwierac nasze umysly, poszerzac nasze horyzonty myslowe, uwrazliwiac na piekno. Pozdrawiam.