Duchowość uważności - ks. dr Stanisław Radoń (Smak Karmelu | Ścieżki modlitwy #5) 

Ja mam być w maju w Karmelu na Rakowickiej na jakiejś konferencji i przyniosę na nią fajne - wprawdzie komercyjne a nie profesjonalne - EEG do pomiaru zdolności do medytacji Muse Headband. Osoby chętne będą mogły sobie sprawdzić to "Im gorzej tym lepiej" - bo faktycznie tak jest: im więcej zauważam " zniecierpliwienia własną niedoskonałością, rozproszeniami, wybujałą wyobraźnią", tym większe zaawansowanie w medytacji - EEG to świetnie pokazuje

O opasce Muse Headband można znaleźć więcej informacji w google albo na Facebooku (grupa Muse), ale nie mogę podać linków, to RU-vid każdy link - nie odnoszący sie do RU-vid - systematycznie kasuje...

@@stanisawradon351 serdecznie dziękuję, zainteresuję się i postaram pojawić, sama zapowiedź konferencji już mnie cieszy. Z Panem Bogiem.

Ok, że tak odbieracie. Moje zdanie jest odmienne, co zresztą chyba wyraziłem dość jasno w wywiadzie. Wyniki badań dowodzą, że jeśli ktoś nie praktykuje jakiejkolwiek praktyki duchowej czy świeckiej zgodnie z modelem mindfulness, to nie jest to medytacja ani tym bardziej kontemplacja. Opinie głównych mistyków karmelitańskich oraz Keatinga są tylko subiektywnymi opiniami (na podstawie własnych indywidualnych doświadczeń) nie popartymi jakimikolwiek obiektywnymi badaniami. Na razie więc teza, iż uważność to usuwanie przeszkód w drodze do pełnego rozwoju modlitwy kontemplacyjnej jest przynajmniej wątpliwa, ale na pewno nie mająca żadnego uzasadnienia naukowego. To taka prywatna opinia

@@stanisawradon351 Myślę, że rzadko można w Kościele spotkać podejście traktujące badania naukowe empiryczne jako najbardziej obiektywne źródło poznawcze. Mało kto się póki co na tym opiera. Sam przeczytałem większość książek Keatinga i znam polskich jego "naśladowców" no i tam jest raczej podejście, że kryterium obiektywności jest wzrastanie w owocach Ducha Świętego jako swego rodzaju wskaźnikach poziomu miłości, tj. cierpliwość, mądrość, łagodność, stanowczość, radość, pokój, wierność itp., no i jest myślenie, że jak to masz to wiesz, że to masz i nie ważne co powie ten czy inny autorytet, czy np. nauka, bo jest tak wielkie zaufanie do wewnętrznego doświadczenia. Myślę, że w buddyzmie jest podobnie - przynajmniej jak czytam np. "trzy filary zen" to tam jest mowa o tym, że mistrzowie potwierdzają komuś, że jest oświecony, czyli znowu - doświadczenie, plus ktoś to doświadczenie potwierdza (autorytet). I myślę, że nie ma wielkiej potrzeby w takich osobach, żeby "weryfikować" to poprzez badania. Ale może to się jeszcze zmieni... Może warto rzeczywiście argumentować jakie są korzyści dla świata i dla nas w tym, że poddajemy się badaniom. Myślę, że wciąż silna jest wzajemna nieufność religii i nauki, która była przez wieki bardzo silna.

@@RADEK95 masz zupełną rację, opór przed badaniami dotyczy nie tylko chrześcijan (świeckich i duchownych), ale i buddystów (nie mówię o mnichach i mniszkach, bo ci są w miarę otwarci) - oba stronnictwa z jednakową zaciętością piętnują mindfulness i przy okazji mnie samego, który w Polsce głównie prezentuje to stanowisko. Wyższością buddystów w stosunku do chrześcijan jest fakt, że świeccy faktycznie systematycznie medytują i funkcjonuje pojęcia mistrza duchowego, który ocenia (bardziej lub mniej obiektywnie w zależności pod poziomu dojrzałości psychologicznej) zaawansowanie medytacyjne ucznia. U chrześcijan nie ma nic takiego. Dlatego aktualnie w świecie - na razie nie dotyczy to Polski - naukowym, biznesowym, edukacyjnym, medycznym, psychiatrycznym, psychologicznym, neurologicznym, epigenetycznym itd. liczy się tylko mindfulness, reszta to margines

Ze mną kierownictwo duchowe zasadniczo zazwyczaj wygląda jak mój wstęp "nawzajem"...;)

Jakie? Kogo? Jakich ekstaz?...ja jedynie kojarzę badania podobne dotyczące modlitwy anglikańskiej prowadzona przez Ladda i Spilkę, których celem było sprawdzenie, czy modlitwa faktycznie prowadzi do relacji z Bogiem, czy jest gadaniem do siebie...chyba, że chodzi o stare badania z lat 50.-90. (Dryjski, 1947; Goodman, 1986; Hanna, 1988; Petzl, Silverman, Lachmann, Millich, 1982; Sargant, 1973; Snyder, 1986), ale są to bardzo słabe metodologicznie badania, więc trudno się aktualnie do nich odnosić.... więcej w mojej książce z 2006 roku (WAM) "Przeżycia religijne młodzieży uzdolnionej artystycznie"

M.in.na osobach widzących w Kibeho

Oczywiście, że się nie da. Stąd właśnie moje pytanie: co w ogóle da się w ten sposób badać? Każda metoda ma swoje ograniczenia. Badania neuroobrazowania nic nie powiedzą o tym, jak blisko Boga jest człowiek. Ale mogą np. powiedzieć, na ile jest skupiony - i ile to ma wspólnego z tym, co deklaruje, albo co mu się wydaje. Relacja z Bogiem nie jest mierzalna. Ale relacja z Bogiem wywołuje skutki w naszej psychice i one dają się już - w jakiejś mierze i ze świadomością ograniczeń - mierzyć.

Trudno mi w tej chwili przypomnieć sobie, o jaki komentarz chodzi. Zasadniczo nie usuwamy krytycznych komentarzy, o ile krytyka jest merytoryczna, a nie oparta na personalnych wycieczkach w stosunku do naszych rozmówców. Dyskusja pod tym odcinkiem jest chyba najlepszym dowodem, że nie boimy się merytorycznej krytyki. A do zarzutów bpa Siemieniewskiego ks. Radoń odnosi się we wspomnianej książce. Dodałbym jeszcze, że w kwestii medytacji niczego nie propagujemy, a jedynie staramy się rzetelnie zaprezentować zjawisko, które, czy tego chcemy, czy nie, stanowi ważny obszar na mapie współczesnej duchowości. Nawet wyłącznie dla celów krytyki dobrze jest rzetelnie poznać adwersarza. A czasem można się nawet przy okazji czegoś ciekawego nauczyć.

Publikacja Siemieniewskiego jest przestarzała i w żaden sposób nie dotyczy mindfulness a jedynie technik medytacyjnych wywodzących się ze Wschodu (przywołując dokument Ratzingera, który również jest już przestarzały i w żadnym stopniu nie odnosi się do mindfulness). Ponadto owa "krytyka" nie odrzuca wcale technik hinduistycznych i buddyjskich, jedynie przyjmowanie ich założeń doktrynalnych. Aktualna ocenę mindfulness przedstawiam w książce z 2017 roku pt. "Czy medytacja naprawdę działa? Specyfika, uwarunkowania, typologia, struktura, dynamika, funkcje i efektywność uważności oraz kompatybilność jej modelu z chrześcijaństwem" wydana w wydawnictwie jezuitów WAM!, w której nie tylko odnoszę się do Siemieniewskiego (i innych "krytyków" technik wschodnich) a z której wynika nie tylko teza, że model mindfulness jest kompatybilny z chrześcijaństwie, ale nawet bliższy chrześcijaństwu niż większość technik chrześcijańskich. Do tej pory nikt nie podważył takiej interpretacji więc bardzo proszę o ostrożne wypowiadanie się w ten sprawie

Może podałaś jakiś link w wypowiedzi a wtedy RU-vid automatycznie kasuje komentarz

To może być przyczyną.​@@stanisawradon351

​@@stanisawradon351Widzę w wypowiedziach księdza wiele nispójności. Twierdzi ksiądz, że "mindfulness to technika świecka, tam nie ma nic duchowego, ale niestety praktyka jest inna, ten buddyzmu tam siedzi"- ok.11 min., a przecież twórca zaczerpnął tą metodę z buddyzmu, -mówi ksiądz, że by być nauczycielem mindfulness trzeba mieć uznanego mistrza duchowego, katolik jest tu wykluczony, bo nie mamy mistrzów duchowych. Ok.11-12 min - "w praktyce mindfulness tkwią elementy buddyzmu" To rzeczywiście nie ma tam nic duchowego? Każdy mistrz duchowy wschodniej religii np. buddyzmu wyśmiałby próby oddzielenia technik od duchowości, dla nich to jest jedność. Mówi ksiądz, że u nas element motywacyjny to osoba Jezusa , a jednocześnie jest ksiądz za usuwaniem elementu motywacyjnego ok. 13 min. !? " Wystarczy być i nie potrzeba budować elementów chrześcijańskich, to jest medytacja chrześcijanska", czy to stwierdzenie nie zrównuje mindfulness, w którym podobno nie ma nic z duchowości z modlitwą, medytacją chrześcijańską, w której centrum jest Trojca Św. , Tajemnice Chrystusa, a nie moje "ja". To droga do kontemplacji poznawania i miłowania Boga, zjednoczeniaz Bogiem. 28min. "medytacja to jest sama relacja" - to chyba duże nieporozumienie, bo przecież mindfulness to podobno technika świecka. Czym dla księdza jest medytacja i kontemplacja ignacjanska ? Dlaczego ksiądz nie mówi, w ramach rzetelnego ujęcia tematu o zagrożeniach tej metody, chociażby dla zdrowia psychcznego, znalazłam trochę materiałów. Ciekawe jakie EEG wyszłoby świętym karmelu:) Co do opracowania Siemieniewskiego, uważam że jest ono dzisiaj bardzo aktualne i potrzebne, widząc jak rozplenia się nurt propagowany na gruncie polskim przez ks. Drążka. Min. na jezuickiej Pogłębiarce. A teraz pytania do O. Karmelitów. -poproszę o odniesienie się do zdania, że dla buddystów medytacja to to samo ,co dla nas kontemplacja. Kogo kontempluje buddysta, a kogo chrześcijanin? -Czy nazywa smaki Karmelu jadnak do czegoś nie zobowiązuje? Czy nie lepiej czerpać i wprowadzać ludzi w bogactwo Waszego zakonu, gdzie święci mówią o oderwaniu, prostocie, ufność, zamiast jakiejś bezcelowości, ktora wg ksiedza jest celem medytacji . A jak ważne jest przechodzenie przez medytacje Człowieczeństwa Chrystusa, Teresa o tym pisze. Oby się Wam nie znudził ten "pokarm mizerny".

Komentarze są przestrzenią otwartą na merytoryczną dyskusję. Konsekwentnie usuwam te komentarze, które zawierają inwektywy, osobiste wycieczki w stronę rozmówców, a także oskarżenia wysuwane anonimowo i bez żadnej możliwości ich weryfikacji. Do ich zgłaszania są przeznaczone inne kanały, do reagowania powołane inne organy.

@@karmelicibosikrakow to ta sama, tylko pod innym kontem - Terka (inne konta afrykańskilink, hiporagundia, tumor) notorycznie na moim poście lub wystąpieniu stosuje stalking

Brykaj dalej hiporagundia (inne konta Terka ver afrykańskilink ver tumor) - notoryczność to główny wymiar stalkingu - w sieci nic nie ginie

@@karmelicibosikrakow bardo ławro to zweryfikować wystarczy poprosić twojego swoich o wykazanie metodologi swoich badać

Kto mówił, że celem medytacji jest dobrostan? Kto mówił, że celem bezpośrednim a nie ubocznym? O buddyzmie była tylko mowa wtedy, kiedy była mowa o uprzedzeniach chrześcijan wobec buddyzmu, zen, jogi czy samego mindfulness. Główną osnową rozmowy - jak dowodzi wyraźnie opis podcastu - była teza, że dobrze praktykowana medytacja lub modlitwa prowadzi do pogłębienia relacji ("ukierunkowanie medytacji na spotkanie Żywego Boga w relacji miłości")...chyba słuchaliśmy innego podcastu albo innymi uszami

⁠@@stanisawradon351słuchaliśmy innymi duchowymi uszami, zgadza się

​@@dorotaporzucek2689 oooo... ktoś wyraźnie ma poczucie wyższości duchowej ("ten kapłan błądzi, a w najlepszym wypadku nie jest przekonywujący"), wszechwiedzy i nieomylności ("Tutaj wszystko jakoś wydaje się bardzo naciągane") nie słuchając rozmówcy i nie popierając swoje wywody jakimiś konkretnymi argumentami a opierając się o jakieś intuicje...jeśli nadal w ten sposób będziemy się prezentować w świecie naukowym, to nie dziwię się, jak zresztą mówiłem, że religia katolicka się marginalizuje...szkoda

Jesteśmy otwarci na dyskusję i krytykę, ale raczej merytoryczną...

...jesteśmy otwarci również na chamskie komentarze, ponieważ one świadczą głównie o piszącym ... świadczą albo jego trosce o rzetelność przekazywanej wiedzy albo o jego uprzedzeniach... diagnoza zależy od tego, czy dyskusja się skończy na takim komentarzu czy też rozwinie się w jakąś pozytywną stronę

Lichutkie te moje fale.

@@wiktorzet I OK...