Ja uważam że skrzaty z rodzin wiernych Voldemortowi nie były wykorzystywane jako szpiedzy ponieważ czystokrwiste rodziny traktowały skrzaty jak robactwo🐛 i albo nawet nie pomyśleli że mogły by im one pomóc albo po prostu nie chcieli się przyznać że to "robactwo" 🐛 jest od nich silniejsze
15:33 Stworek nie zdradził sekretów Zakonu, bo Syriusz zabronił mu zdradzać tajemnic Zakonu, ale nie zabronił zdradzać innych informacji, np. relacji Syriusza z Harrym
Zawsze myślałam o skrzatach w taki sposób (i to powoduje, że wg mnie są one dość spójnie przedstawionym i stworzeniami), że mimo ogromnej mocy, podstawą ich bytu była służba, a największą dumą zadowolenie pana. ( To wszystko oczywiście zawarłeś w filmie, ale pójdę dalej.) I trochę dlatego one mogły tą wielką mocą dysponować, bo nie miały w sobie żadnej chęci dominacji, byly wręcz uosobieniem odwrotności tego uczucia. I dlatego z jednej strony bywały okrutnie wykorzystywane i nie darzono ich szacunkiem, a z drugiej strony ich moc przerażała panów, więc tym bardziej ich niewolili. Uwielbiam Rowling za to, że przepięknie podprogowo wprowadza pewne przemyślenia i obserwacje, a czasem głębsze prawdy. (Sama przecież doznala przemocy mimo- jak mniemam- wielkiej chęci oddania sie jednemu ukochanemu człowiekowi ze swoją miłością, zaletami itp.) U ludzi dokładnie tak jest: jesli ktoś jest w czymś lepszy (albo przynajmniej nam się tak wydaje) a zarazem ma łagodne usposobienie i chce po prostu dzielić się tymi umiejętnościami, łatwo zostaje wykorzystamy ale tez czesto upokorzony za swoją wewnętrzną siłę. Łagodność często idzie w parze z wewnętrzną siłą i stabilizacją, a słabych ludzi przeraża, co wywołuje agresję i tak to się kręci. Przyklad Mrużki, choc groteskowy, jest moim zdaniem piękną analizą kogos właśnie złamanego, kogo moc dobra i łagodności wykorzystano do ogromnego zła i ona tego nie dźwiga. Ech dlugo bym mogla tu snuc przemyślenia. 😉 Dzięki za ten filmik!
Skrzaty były wyśmienitymi istotami magicznymi. Nie używały różdżki, nie wypowiadały zaklęć a moc miały wielką. Teleportowały się jak chciały i gdzie chciały. Może dlatego zostały zniewolone, żeby zapanować nad ich mocą, żeby nie dopuścić do samodzielnych działań skrzatów. Każdy miał pana i miał służyć jemu i żyć jego życiem, nie własnym. Były tanią siłą roboczą. Zawsze chciałam poczytać więcej o Skrzatach Domowych i Hermionowym WESZ
Świetny filmik i przedstawienie tematu! Tak, uważam podobnie jak wcześniej komentująca tu osoba, że stare, wielkie i szanowane rodziny czarodziejskie nie korzystałyby z mocy swoich skrzatów, bo byłoby to poniżej ich godności. Może też oznaką słabości i tchórzostwa? Wiecie, posługiwanie się skrzatami w przypadkach, gdy trzeba walczyć, używać potężnej magii, itd. Byłby wstyd i wytykanie takich rodzin palcami. Możliwe jest też, że skrzaty domowe miały w naturze zachowywanie się w taki, a nie inny sposób. Były wyjątki od tej reguły, jednostki buntujące się, ale wciąż: miały swój taki wewnętrzny kodeks postępowania, gdzie pewne rzeczy jednak nie wchodziły w grę.
Nie do końca. Dla nich skrzaty były jak sprzęt domowy. Dlaczego niby mieliby nie używać sprzętu - np do komunikacji, trudnej do na mierzenia. Właściciele niewolników też nie mieli problemu z tym by używać swoich niewolników do czego, do przenoszenia wiadomości też...
Ale walnąłem byka 😅 Stworek, oczywiście. Zastosowałem kuriozalny błąd myślowy, mianowicie, że były to dwa skrzaty służące Harry’emu w Hogwarcie (każdy na swój sposób), a później też walczące w jego sprawie (Zgredek w dworze Malfoyów, a Stworek podczas bitwy, kierując się szacunkiem do Regulusa).
Ja lubię myśleć, że skrzaty domowe przejechały się na swojej dobroci. Jako że oni w ogóle nie muszą używać różdżki, ani nie potrzebują chodzić do szkoły, by tej magii się nauczyć, to zakładam, że taki przeciętny skrzat ma o wiele większą magiczną moc niż przeciętny mag-człowiek. I pewnie też goblin. I według mnie, dawno, dawno temu ludzie magii nie mieli, a nie umieli sobie poradzić, np. z magicznymi stworzeniami i te skrzaty się nad nimi zlitowały i obdarowały je magią (bo były uber-potężne i to potrafiły). Nie, że całą ludzkość, tylko jakieś kilka plemion, a może był to moment "wąskiego gardła" ludzkości i dlatego jako gatunek przetrwaliśmy? I jak na początku rzeczywiście skrzaty były przy ludziach z własnej woli, żeby nauczyć pierwszych magów jak się z nowymi umiejętnościami obchodzić, tak z czasem ludzie ich przechytrzyli i zniewolili. Nie byli tak potężni, żeby usunąć im magię, zakazanie różdżek (jak w przypadku goblinów) nie miało sensu, więc chociaż tak je "poskromili", żeby skrzaty nie stały się zagrożeniem także w przyszłości - a nuż pomyślałyby o tym, że trzeba naprawić błąd przodków i zabrać ludziom magię z powrotem? A potem poszło pokoleniowe pranie mózgu i w świecie HP mamy taki stan rzeczy, jaki mamy.
Stworek podlegał Fideliusowi, bo nie mógł zdradzić takich wiadomości jak adres siedziby zakonu czy jego skład, ale za to zdradził wiadomości, których np. fidelius nie obejmował, takie jak fakt, że Syriusz jest dla Harry'ego ważny. Zastanawia mnie, czy Zgredek pomyślał choć przez chwilę, że zrzucając Belli na łeb wielki żyrandol nie tylko mógł ją zabić, ale i co najmniej uszkodzić Hermionę
1. Wydaje mi się że jak się z kimś związuje to są silniejsze. 2. W sumie mogli się bać o skrzaty no ostatni vo pomógł woltemortowi według nich skączył w jeziorze
Wydaje mi się, że rody pokroju Malfoy'ów. Nie tolerowały skrzatów domowych i nie poliłyby im np. misji śledzenia kogoś z Zakonu Feniksa, albo GD. Bo tego typu rody uważały, że nadają się do zadań typu przynieś, wynieś pozamiataj.
Zastanawiam się czy skrzat domowy posłuchał by kogoś kto się podszywa pod jego pana za pomocą eliksiru wielosokowego. Jak myślicie? Czy skrzat by wyczuł, że to nie jest jego prawdziwy pan?
Cały czas opierasz się na przeświadczeniu że teleportacja czarodziejów i skrzatów to dokładnie taka sama magia. Nie jest tak. I dlatego przy nałożeniu blokady na magie teleportacji dla ludzi nie objęła ona skrzatów. Więc nie jest to kwestia niewiadomo jak wielkiej mocy. Tak samo w jaskini, Tom nałożył tylko ograniczenie na czarodziejów nie myśląc o innych istotach. Co do Mrużki, ona dostała dwa polecenia od swojego Pana i one były ze sobą sprzeczne. Jedno dotyczyło bycia z Bartym, pełnienia nad nim kontroli w pewnym sensie, chronienia tajemnicy że nie jest on w Azkabanie, a drugie dotyczyła zostania w namiocie. I gdy zobaczyła ona że Barty jest pobudzony, nie działa już Imperius to związała go ze sobą czarami (dlatego szła "pochylona") i chciała go chronić przed śmierciożercami żeby ich nie zaatakował i się nie wydał, wiec dlatego mogla wyjsc z namiotu - bo to polecenie bylo dla jej Pana ważniejsze i przez to dla niej również. Mi sie wydaje ze danie skrzatom zadania znalezienia horkruksa nic by nie dało, bo jednak ich moc też była ograniczona. I np. Stworek nie zniszczył horkruksa pomimo ze takie dostał zadanie i probował wszelkimi sposobami. Wiec skrzat by szukał ale niekoniecznie by coś znalazł. Ich moc też nie wynajdowała by horkruksow, bo przeciez Stworek nie wiedzial czym byl medalion. I oczywiscie moglibysmy zadac sobie pytanie czy Harry mogl prosic zgredka o teleportacje do wnetrza skarbca Bellatrix i wziecie miecza bo byc moze Gobliny jako strażnicy banku i też stworzenia swiata magicznego przewidzieli magie innych stworzen i dali ograniczenia i by nie mógł. Zobaczcie że pomimo że zarowno Zgredek jak i Stworek sledzili Malfoya to nie udalo im sie zdobyc informacji co on planuje i co dokladnie robi.
A mnie zastanawia skąd Zgredek wiedział o tym że zostanie otwarta komnata tajemnic. Skoro Malfoyowie nie wiedzieli że dziennik był horkruksem i że opera Ginny
Dumbledore jeśli było trzeba to zniósł ograniczenie teleportacji w obrębie Wielkiej Sali, aby uczniowie mogli ćwiczyć. Więc było to ograniczenie wprowadzone ze względów bezpieczeństwa Czy mógł znosić to ograniczenie, podobnie jak znosił barierę otaczającą Hogwart aby można było wlecieć na miotłach. Skrzatów po prostu to ograniczenie nie dotyczyło, bo one pracowały i dlatego miały taką możliwość przemieszczania się po szkole.
Zastanawiam się czy najlepszym wytłumaczeniem tego nie jest jakiś rodzaj starożytnej klątwy lub układu między jednymi, a drugimi, który teraz tylko niewinnie wygląda. Może starzy czarodzieje specjalnie związali ich magią, aby skrzaty im właśnie nie zagroziły. Ogólnie ciekawy temat Rowling powinna to wytłumaczyć, albo ktoś bardziej chętny, o ile mądry, za nią ;)
Rowling jest zbyt zajęta twittowaniem o osobach trans... Chyba w jej obecnym stanie psychicznym nic innego nie jest w stanie z niej wyjść. Co jest smutne - masz hajsu jak lodu, stać cie na najlepszych psychiatrów świata, ale wybierasz szaleństwo w swojej twierdzy i grzyb na ściśnie...
Serio, kwiecień? Kocha Harry'ego Pottera a najpewniej nie będę mogła uczestniczyć. A ja myślę, że to nie rozkaz Croucha utrudniał jej chodzenie tylko to, że przywiązała do siebie Barty'ego.
A ja się zastanawiam, czy gobliny nałożyły ochronę przed teleportacją w Gringocie na wszystkie istoty, czy tylko na czarodziejów. Jesli to drugie, wystarczyło wezwać Stworka, złapać go za rękę, przenieść się do skrytki Bellatrix i zdobyć puchar w 10 minut 😂
Moja teoria niemająca żadnego poparcia w serii: pierwsze skrzaty domowe staly sie niewolnikami bo zostaly przez swoich oddane albo za karę albo dla zysku. To co wiąże ich z właścicielami to magia samych skrzatów. Z czasem czarodzieje coraz bardziej podporządkowali sobie magiczny swiat i wybili te wolne skrzaty wiec wszyskie kolejne byly juz związane magia. Zakaz uzywania różdżek wszedł duzo później. Same skrzaty nie musialy być bardzo potężne, wystarczylo ze nikt sie och nie spodziewał. Ograniczenia w Hogwarcie dotyczyly ludzi nie magicznych stworzeń, Lucjusz nie spodziewal sie ze jego skrzat ktorego przeciez wcale nie chciał uwolnić go zaatakuje. W ogole cala magia innych istot niż czarodzieje była potezniejsza tylko pod tym wzgledem że była nieznana i ignorowana. A różdżki sprawiały może że zaklęcia byly bardziej precyzyjne ale mocno uzależniały od siebie użytkowników, więc czarodziejom tylko sie wydawało ze są przez to lepsi więc afrykańscy czarodzieje mogli być dużo potężniejsi i np. mniej w szoku w starciu ze stworzeniami ktore też nie uzywaly różdżek jak skrzaty.
A ja tutaj mam inną zagwozdke i jestem ciekaw waszej opinii (kto wie może znajdzie się w jakimś odcinku) Otóż zastanawia mnie samą istota różdżek i ich wyrabiania. Jak wiemy każda różdżka ma rdzeń który jest bardzo rzadki i potężny magicznie. Również wiemy, że z jednego stworzenia można wytworzyć tylko jedną różdżkę, wyjątkami były tylko różdżki Pottera i Voldemorta gdzie miały rdzeń od tego samego stworzenia. W książce mieliśmy informację, że w samym sklepie Olivandera były setki różdżek, do tego były też inne sklepy dookoła, czyli liczba ich różdżek też musiała być dość wysoka. Jakby więc nie patrzeć to do zrobienia różdżek musiało zginąć setki stworzeń o wielkiej mocy magicznej (lub oddać cześć siebie). Do tego różdżki te były śmiesznie tanie jak na warunki czarodziejów i to ile potrzeba pracy do ich stworzenia. Harry za różdżkę z piorę z dosłownie mitycznego stworzenia zapłacił ledwo 7 galeonów, gdzie założę się, że Feniksy nie mieszkają na kominkach jak bociany. Jak najbardziej rozumiem, że jest to najbardziej podstawowe narzędzie magiczne, lecz dalej nie powinno być tak tanie patrząc na rzadkość zdobywania surowców. No chyba iż można zrobić różdżkę przykładowo z serca druzgotka a sprzedawca tylko mówi iż jest to serce smoka.
Proszę o cytat, skąd wiemy, że z jednego stworzenia można wytworzyć tylko jedną różdżkę (z sagi oczywiście a nie z artykułu). Można wytworzyć więcej różdżek, tylko, akurat w przypadku tego konkretnego feniksa to wydał on tylko dwa pióra. Jeśli by było tak jak mówisz, to co by się stało gdyby tworca znalazl wlos jednorozca w lesie (jak Hagrid) i zrobil rozdzkę a pozniej innego razu znowu by znalazl wlos tego samego jednorożdza. Skąd by wiedział że on tego konkretnego juz nie można?! 😅 i co zrobiłby różdżkę a ona by nie działała? Mi sie wydaje ze jak najbardziej mozna bylo wykorzystywac po wielokroc takie surowce i o ile wlosy jednorozcow byly latwe do znalezienia w lasach gdzie owe stworzenia zyly to np serce smoka bylo juz rzadsze, jednak wytworcy rozdzek mogli miec umowy z osobami takimi jak Charlie by dowiadywac sie o smierci np naturalnej smoka o wtedy takie jedno serce starczalo na wiele rozdzek. A to ze te rozdzki bylyby wtedy braterkie/blizniacze - to chyba by nie mialo az takiego problemu gdyz to rozdzki Harryego i Toma mialy taką silną potrzebe wykazywania swojego braterstwa, a nie wszystkie. Widzimy to np w momencie gdy rozdzka Harryego zaatakowala sama Voldemorta gdy on mial rozdzke Malfoya, bo wykryla ze ta osoba jest jej wrogiem. Poza tym sytuacje gdy czarodzieje walczyli miedzy sobą nie byly az tak powszechne w tym swiecie, jesli chodzi o zwykle profesje a nie np. aurorow
jednak musze się tu nie zgodzić, w końcu to że skrzaty potrafią się aportować nie wynika z ich mocy tylko z zaklęcia niewoli, a jeszcze biorąc po uwagę że skrzaty nie są w stanie zniszczyć horkruksa gdzie takie zaklęcia jak szatańska pożoga może gdzie byle uczeń jest w stanie je wyczarować, magia niewerbalna i bezruszczkowa jest trudniejsza ale nie jest powiedziane że jest p potężniejsza. Skrzaty są potężne ale przesadzacie kreując je na istoty prawie półboskie i też kwestia czy antydeportacja w Hogwarcie nie była ustawiona tylko na ludzi
Jak się wmawiano skrzatom że są niewolnikami przez całe życie tak skrzaty rozumowały i się cieszyły i nie wyobrażały innego życia tak jak z ludzmi jak się wmawia im,że tradycja i wiara mimo niemawiści i staromodnych zwyczajów niepasujących do dzisiejszej rzeczywistości np kościół katolicki tak człowiek będzie służył i się cieszył że oddaje swoje pieniądze np rydzykowi ✋👍💪🦾
Mam nadzieję, że będziemy mogli mieć dobre wiadomości w tym temacie, ale trzeba jeszcze "chwilę" poczekać. Prawdopodobnie jeszcze kilkadziesiąt biletów uda nam się puścić po zapowiedzi naszego gościa specjalnego, natomiast nie ukrywamy: nie dysponujemy magią, a miejsce ma swoje ograniczenia :(