Ostatnio uczestniczyłem we mszy pierwszokomunijnej trydenckiej w duszpasterstwie tradycji we Wrocławiu i bardzo mi się spodobało to jak wyglądała. 9 dzieci, ubrane w białe stroje, siedziały w pierwszych ławkach, ale razem z rodzicami. Do komunii dzieci podchodziły do klęcznika razem z rodzicami i ksiądz najpierw udzielał komunii dziecku a potem rodzicom. Myślę, że tak to powinno wyglądać.
To jest symptom znacznie znacznie szerszego problemu. Wszyscy chrzczą to i ja muszę, wszyscy wyprawiają komunie to ja też muszę aby moje dziecko nie odstawało od reszty, wszyscy idą na studia to i ja idę chociażby na kulturoznawstwo czy inną europeistykę, wszyscy palą papierosy to i ja zapale przecież nic mi się nie stanie, wszyscy biora ślub kościelny no przecież inna decyzja złamałaby babci serce, zrobię to bierzmowanie a co jak kiedyś będę potrzebował ślub kościelny, kupię ten samochód nie ważne że drastycznie straci na wartości trzeba się jakoś pokazać, wybuduje ten wielki dom żeby "było jakby luksusowo", napije się z wujkiem Heńkiem no co z nim się nie napije, będę naciskał na swoje dzieci żeby miały same piątki i szóstki, przecież nie moje dziecko nie może być gorsze od innych. Kupię dziecku ten komputer, iphona rower tablet hulajnoge drona playstation no przecież ono musi mieć wszystko to czego ja nie miałem.
Mnie najbardziej denerwują turyści kościelni - goście którzy nie umieją się zachowywać w kościele ale i tak tam idą i podczas mszy chodzą z konta w kąt jedzą piją albo ubrani są w sposób który nie przystoi nikomu 😑 Najlepiej to widać po rodzicach
Sama chodzę do kościoła od wielkiego dzwona jakoś raz do trzech razy w roku ale jakże mnie wkurza jak ludzie się spóźniają chodzą po kościele albo grzebią w telefonach. Rety jak człowieku żeś się zdecydował tam iść to chociaż się ogarnij w zachowaniu.
Trochę rozumiem twoje zdenerwowanie- ci ludzie nie są częścią Kościoła, to co robią w kościele? Ale zwrócę twoją uwagę, że w zarówno św Paweł (listy) jak ewangelie zalecają nie wymaganie od pogan, aby przestrzegali naszych zwyczajów! Świątynie nie są własnością Kościoła, tylko społeczeństwa, więc każdy może w nich przebywać. Nawet poganin. Misja też zaleca nam, żebyśmy raczej wpuszczali pogan do kościołów w nadziei , że doznają nawrócenia, a nie wyrzucali ich z naszego grona, bo są inni niż my. Wreszcie Chrystus każe kochać bliźniego, tak jak Samarytanin kochał Żyda pobitego na drodze. Samarytanie byli ż Żydami w konflikcie religijnym, a tu taka historia. Myślę, że ci ludzie mają prawo wziąć udział w uroczystości swoje rodziny, a to my powinniśmy wybrać mszę i kościół gdzie ich nie ma, jeśli nam przeszkadzają.
@@guciolini123 Piszesz bzdury. Kosciòł jako budynek należy do wyznawców danej religii i to przez nich jest budowany, aby móc w nim sprawować obrzędy religijne. Prawda jest że osoba nie wierząca może tam wejść, ale na zasadach gościa. Nie potrafisz się zachować, to do widzenia się. Krótko mówiąc - kwestia kultury.
Z perspektywy czasu cieszę się że moja Komunia przypadła na kryzys w 2009r i nawet bogatsze rodziny nie weszły zbytnio w konsumpcyjny wyścig zbrojeń, a uroczystość przebiegła w gronie najbliższej rodziny
Jak zawsze w takich przypadkach... Nie pochwalam, ale rozumiem to, że osoba niewierzącą może uznać komunię za sympatyczny rytuał I wysłać dziecko dla spokoju. Jak dla mnie ochrona sakramentu przed, nie bójmy się tego słowa, swietokradztwem, to coś czym powinni się zainteresować przede wszystkim ludzie wierzący. Ale na razie jest silna mentalność, że dobrze jak nas dużo i nie oczekuję niestety, żeby kapłani i wierni wspierali ludzi w decyzji o nie braniu udziału w rytuałach niezgodnych z poglądami. A masówka niestety była zawsze, z moich przygotowań do komunii pamiętam kolegów przeszkadzających w ostatnich ławkach, otwarcie niezainteresowanych, ale o tym, żeby nie iść, nikt nawet nie myślał.
Nie jestem wierząca a mój sceptycyzm pojawił się jeszcze przed komunią. Na parę dni przed tym wielkim religijnym świętem zginął w wypadku mój wujek. Człowiek który był dla mnie autorytetem. Byłam trudnym dzieckiem a on jako jedyny otwarcie wyrażał szczere nadzieje na to że osiągnę w życiu sukces. W dniu w którym zginął w wypadku byłam w kościele i modliłam się również w jego intencji. Komunii nie przeżyłam jakoś szczególnie, ot impreza i prezenty. Do bierzmowania zostałam zmuszona przez rodzinę bo "Dopóki nie jesteś dorosła masz co niedzielę chodzić do kościoła". W związku z tym i niezbyt przyjemnym księdzem który wiecznie narzekał na tych co nie chodzą do kościoła i wypominał tych co go po kolędzie nie ugościli całkowicie przestałam wierzyć. Jednak mając na uwadze to jak zachowują się wyznawcy innych religii cieszy mnie to że w Polsce chrześcijanizm jest nadal żywy. Ja się zraziłam do wszelkich bóstw ale jak popatrzę na to co się dzieje w takiej Szwecji to człowiek nie ma siły już nawet tego komentować. Dopóki nikt usilnie nie próbuje mnie przekonać do swojej wiary to otwarcie informuje, że nie zależy mi na "objawieniu prawdy" innym. Po dwóch pogrzebach w dwa tygodnie rozumiem jeszcze lepiej jak dużo wiara daje ludziom i może to trzyma ich jeszcze w jakichś ryzach społecznych.
@@jjele919 Przy czym duszpasterze żyjący z datków wiernych zdecydowanie powinni również być brani pod uwagę przy ocenie odpowiedzialności. Dobry duszpasterz nie dość, że nie powinien swoją małostkowością zniechęcić, to jeszcze powinien tak kształtować zgromadzonych w okół niego wiernych, że nawet jeśli on sam upadnie, to oni będą mieli właśnie postawę wiary w Boga, a nie jego autorytet, i wpływ jego upadku będzie niewielki. Zastanówmy się jednak, jak często słyszymy o tym, że duchowieństwo zamiast przewodnika w wierze, wybiera rolę lokalnego, obyczajowego herszta i sędziego.
@@Qwert0mietek Może kiedyś tak było. Dzisiaj po słusznej a często niesłusznej nagonce na Kościół, wielu boi się własnego cienia.Na kazaniach rzadko słyszy się jakiekolwiek pouczenia, co świadczy o wylaniu dziecka z kąpielą.
Zawsze zastanawia mnie co przyświeca ludziom, którzy twierdzą, że nie wierzą, bo ksiądz/kościół/ludzie... Wierzy się w boga, nie w ludzi. Rozumiem odejście od kościoła, ale porzucenie boga? Bez sensu :/
@@kiranlilith9086 Twoje zastanawianie się jest bardzo słuszne i nawet potrzebne. Problem jednak na tym, że w katolicyzmie tak nie można. Oczywiście możesz sobie wierzyć w Boga "samemu", ale KK na to nie pozwala. Więc albo odejdziesz z KK albo musisz wierzyć i w Boga i w kościół. Sorry
W temacie komunii, ostatnio wewnętrznie zabił mnie filmik, w którym matka zrobiła córeczce paznokcie komunijne i były tam jakieś ozdóbki, hostia, a na końcu pokazany symbol $ i komentarz w stylu "no bo wszyscy wiemy o co w tym wszystkim chodzi". To kiedy ta krucjata?
Niektóre święta rodzinne były kiedyś obchodzone przez cały tydzień. Ludzie maja potrzebe wystawności, nawet, jeśli są biedni. Tym bardziej, że jest w PL sporo nowobogackich, którzy mają jednak przyzwyczajenia biednych przodków, to znaczy spłukać się do zera, byle sie pokazać. Niezależnie od tego, czy oznacza to oddanie ostatniej szklanki mleka, czy wręczenie samochodu. Po prostu jeszcze nie dorośliśmy do tego, do czego sie dorobiliśmy. Potrzebujemy czasu (pokoleń), żeby się ogarnąć.
Też tak uważam. Ludzie mają hopla na punkcie swoich mieszkań i porównywania się kto ma lepiej, a kto gorzej. Nie mogą po prostu pójść do kogoś na kawę, tylko dookoła tego muszą się pojawić komentarze o zastawie stołowej, kanapie, cukiernicy i braku czystej łyżeczki do niej. Mam wrażenie, że niektóre rodziny funkcjonują na zasadzie ,,nie dość, że ich zaprosiliśmy to jeszcze przyszli” 😅
Szymonie, twoje podejście w kontekście zachowania ludzi wierzących jest bardzo idealistyczne. Miałam koleżankę, której rodzice, zgodnie ze swoimi przekonaniami, nie zapisali swojej córki na religię, gdy ta była w przedszkolu. I panie przedszkolanki zamiast zabrać ją do innej sali kazały odwracać się od całej grupy, gdy odbywały się lekcje religii. Potem część dzieci nie chciały bawić się z moją koleżanką, bo ich rodzice powiedzieli im, że ze względu na to, że na religię nie chodzi nie powinny się z nią zadawać
To co napiszę poniżej, proszę potraktować, jako świadectwo tego, że można, jeśli się chce. Każde z trójki moich dzieci, przeżywało swoje pierwsze pełne uczestnictwo w Eucharystii indywidualnie lub w niewielkiej grupie i to rok wcześniej niż rówieśnicy w klasie. Na zwykłej niedzielnej lub świątecznej liturgii, przyjmowało po raz pierwszy Jezusa Eucharystycznego. Świadkami tego była tylko najbliższa rodzina i zaangażowani religijnie przyjaciele. Nie wiązały się z tym wydarzeniem żadne większe prezenty, poza takimi o charakterze religijnym lub intelektualnym. Są dziś w wieku 18, 15 i 12 lat. Wierność Eucharystii i dbanie o jej oprawę wciąż są z ich strony na porządku dziennym. Można dodać póki co, ale to już byłaby złośliwość tego, kto tak powie 😉
Jestem niewierzący. Czytałem jednak mojemu synowi Pismo Święte i starałem się go zapoznawać z interpretacjami Kościoła Katolickiego i Świadków Jehowy oraz zestawiałem to z interpretacją mojej rodziny. Podchodzę do tego na zasadzie przekazu jaki słyszałem w Kościele. Wiara to dar. Mi on nie został dany ale niekoniecznie jest to dobre. Niech mój syn wybierze, czy ksiądz do niego trafia z przekazem. Teraz mój syn chciał iść do komunii.
Ostrożnie podchodziłbym do Świadków Jehowy. Według ekspertów, jak Steven Hassan, ich organizacja jest kultem. Warto czytać zewnętrzne źródła, nie tylko ich własne materiały.
no ciekawe dlaczego dziecko chciałoby iść do komunii, to na pewno bardzo dojrzała decyzja 8-latka kierowana głeboką refleksją teologiczną, a nie tym, że komunia to fajna impreza z prezentami. "Wiara to dar, mi on nie został dany" - wiesz, że to jest argumentacja z perspektywy ludzi wierzących? Czy ludzie w tym kraju mają jakiś syndrom sztokholmski wobec tej śmiesznej instytucji?
Społeczeństwo jest konformistyczne, default jest chrzest ponieważ po co sobie robić złą opinie w rodzinie, lepiej ochrzcić i mieć spokój. Albo nie mieć dzieci też rozwiązanie, smutne, ale prawdziwe
Tak właśnie zrobiłam -skoro my,rodzice, jesteśmy niewierzący, moje dzieci ani nie uczęszczały na religię ani nie poszły do Komunii. Czy martwiłam się jak to będzie? Pewnie. Ale to była jedyna słuszna droga. Nie chciałam wychowywać dzieci robiąc im wodę z mózgu. W tym roku zrobiłam kolejny krok - dziecko w rodzinie idzie do Komunii. Odmówiłam zaproszenia. Też biłam się z myślami, ale kilka lat wcześniej byłam na Komunii innego ich dziecka i miałam poczucie, że biorę udział w szopce. Mama otwarcie deklaruje, że jest niewierząca. Przyjęcie jest chyba bardziej okazją do sprawdzenia się w roli organizatora, choć też niestety do "pokazania się". Wpasowałam się wtedy w ogólnie panujący klimat i podarowałam kosztowny prezent. Zginął w tłumie jeszcze droższych jak wnioskuję po późniejszym wyliczaniu "co młody dostał". Dlatego w tym roku powiedziałam NIE- ani teraz, ani już nigdy więcej. Smutna prawda jest taka, że wszyscy uczestniczymy w tych szopkach (mam na myśli Komunie dzieci rodziców, którzy z Kościołem nie mają nic wspólnego). Często wykosztowujemy się na prezenty czy koperty, których nie podarowalibyśmy najbliższym , np. naszym dzieciom, bo nas zwyczajnie na to nie stać.
Dzieci nie mam ochrzczonych jedynie babcie marudzą, twierdząc że inne dzieci będą się z nich śmiały bo nie mają chrztu xD i dokładnie to samo uważam piękna szopka dla gawiedzi a ksiądz już zaciera rączki na koperty.
Tak jak rozumiem większość wpisu, tak naprawdę nie rozumiem odmowy uczestnictwa w wydarzeniach religijnych, ważnych dla najbliższej rodziny. To trochę tak, jakby odmówić zaproszenia na ślub, bo nie podoba ci się partner/partnerka osoby z rodziny.
@@blazej799 Helynka w nicku, to czego nie rozumiesz? Jak trzeba iść na imprezę i wydać pieniądze to ateiści, ale jak sami potrzebują to doskonale wiedzą do kogo iść.
Chrzczona nie byłam i nie miałam komunii. I jedyne co pamiętam to lekka zazdrość o zestawik z kalkulatorem, długooisem i zegarkiem który każde dziecko dostało a ja nie. :)
W kościele w UK do komunii idą dzieci z drugiej, trzeciej albo czwartej klasy, przygotowania odbywają się poza szkołą w kościele a same uroczystości rozłożone na kilka tygodni żebu nie wszyscy naraz. Wtedy nie ma takich sytuacji że jak jakieś dziecko nie idzie to nie czuje się gorsze bo wszyscy inni tak. A mówię o katolickiej szkole mojego syna
Jestem wierząca, jak już kiedyś będę robić komunię mojemu dziecku, to nie wydam fortuny na zbędne gadżety, nie będzie limuzyny ani stylistki paznokci. Ale mimo wszystko uważam, że wyjątkowe dni trzeba wyjątkowo spędzać, lubię imprezy rodzinne, więc jakaś impreza będzie. Ale zamierzam ją wzorować na komuniach z naszych czasów (jestem rocznik 94), a nie na.obecnym przepychu. I będę kładła duży nacisk na to, że istotą tego dnia jest sakrament, a impreza jest tylko dodatkiem.
Żeby dziecku nie było przykro można nie posyłając go do komunii też zrobić dla niego przyjęcie i kupić mu prezenty albo znaleźć inną okazję do świętowania, np. urodziny.
W mojej rodzinnej wsi szkolna katechetka cieszyła się wysokim autorytetem i na I Komunię zapisywano nas całą klasą, przy czym mój stosunek do religii był taki, że to po prostu taki obyczaj i trzeba go dokonać, przygotowanie duchowe do tego wydarzenia częściowo w ogóle było olane. To samo z bierzmowaniem. Co to za sakrament „dojrzałości chrześcijańskiej”, skoro przyjmuje się praktycznie hurtowo. Swoją drogą, bierzmowanie też może być tematem jednego z przyszłych odcinków serii.
Inna sprawa, że Duch wieje tam gdzie chce, i ja podchodząc tak jak Ty, w rezultacie bierzmowaniem a potem chrztem chrześniaka dałam podwaliny solidnego nawrócenia. :)
W kontekście utrzymywania tradycji dla samej tradycji, to u mnie w rodzinie byla drama o to, ze tort na moim weselu postanowiłem podać o 21, a nie tradycyjnie o polnocy. Argument ze o dziewiątej lidzie beda jeszcze na tyle trzezwi zeby robic zdjęcia przy tym torcie nie zostal zrozumiany.
Pamiętam że dla mnie pierwsza komunia była jedynie jakąś maskaradą. Wszyscy zachowywali się tak jakby to jak wyglądamy i prezentujemy się na zdjęciach było ważniejsze od duchowych aspektów tego święta, więc i mnie nie skłoniło ono do żadnej refleksji.
W mojej bańce nikt nie chodzi do kościoła, nikt nie lubi księży, każdy cytuje nagłówki z Onetu czy innej Wyborczej. Aż tu nagle zderzenie z rzeczywistością - w klasie mojego dziecka tylko ono nie chodzi na religię i tylko ono nie poszło do Komunii. Mieszkamy w dużym mieście. To w nawiązaniu do początku tego filmu, gdy mówisz o statystykach, które z nagłówkami w portalach internetowych nie mają wiele części wspólnych.
Współczuję bańki. Jednak , jak widzisz, to nie jest tak,jak wydaje się na pozór.W wielu ludziach jest potrzeba podążania za stadem. Jednak w głębi duszy niektórzy wiedzą, że to niewłaściwa droga,zwłaszcza gdy Onet czy wybiórczą uważa się za autorytet. Warto zajrzeć poza bańkę.
Całkowicie się zgadzam, że dziecko powinno uczyć się, że nie musi dopasowywać się do otoczenia pod każdym możliwym względem. Jako protestantka nie przystępowałam do żadnych katolickich sakramentów. Mama nauczyła mnie, że warto po prostu rozmawiać o różnicach. Przyjaciół zawsze miałam i różnice te nie sprawiły to że zostałam w jakikolwiek sposób wykluczona. Pojawiały się pytania może nawet i głupkowate żarty ale jako 8 latka potrafiłam opowiedzieć o sobie i się tego nie wstydzić. Na religię uczęszczałam jako "wolny słuchacz", nie dostawałam ocen, o czym każdy wiedział. Mogłam dzięki temu zrozumieć inne dzieciaki lepiej, niż gdybym się odcięła i nic nie wiedziała o katolicyzmie. Dzisiaj w wieku 24 lat cieszę się, że nikt nie obchodził się ze mną jak z jajkiem kiedy byłam dzieckiem. Życzę rodzicom, żeby nie ulegali presjom społecznym i żyli w zgodzie sami ze sobą. Dzięki za super materiał Szymon!
W tym roku na moim osiedlu ksiądz organizował indywidualne komunie dla dzieci które szczerze angażują się w religijne życie i jednej dla reszty dzieci.
@@yerbaciarz92 9/10 lat to jeszcze sie nie jest ma etapie operacji formalnej, nie rozumie sie abstrakcji, odsylam do psychologii rozwojowej i teorii Piageta
@@mmgs1148 z tego co pamiętam to 10 latki już są wstanie wybrać sobie zainteresowania, zdecydować czy chcą się w coś angażować czy nie więc może wybrać czy chce np grać na kompie czy służyć do mszy w czasie wolnym
@@lukasz9094 > Katolicyzm polsko-jasełkowy Inaczej katolicyzm kulturowy (obrzędy, imprezy, etc. - TAK, obowiązki wymagane od wiary - NIE) > materialistyczny Czyli widzący świat tylko materialnie lub ateistycznie. > świętospokoizm Od "święty spokój", czyli mający na celu uspokojenie, bo "jeśli Bóg istnieje, to przecież jestem dobrą osobą i na pewno trafię do nieba" Taka moja interpretacja ;)
W dyskusji na temat tego czy posyłaść dzieci do komunii czy nie dorośli najwięcej uwagi poświęcają kwestiom światopoglądowym, a szczerze mówiąc dzieci mało co to obchodzi, skoro głównie przystępują do niej ze względu na prezenty.
Według mnie, jest coraz mniej katolików prawdziwych niż katolików udawanych, bo ciężko przyjść do kościoła w niedzielę. Tak samo fakt zrozumienia czym jest msza święta i co się na niej dzieje, też powoduje że ludzie chodząc nie wiedzą co faktycznie tam robią i co się dzieje w danym momencie.
Po prostu ludziom się nie chce poświęcać godziny na mszę, którą uważają za nudną. Jest to wyjątkowo głupie podejście, jeśli uważa się za osobę wierząca ale tak to już działa.
U mnie w rodzinie była prosta zasada - wszystkie prezenty, który dostawał świeżo upieczony komunista musiały mieć charakter religijny. Stąd dostawaliśmy dewocjonalia, obrazy, książki religijne a cała kasa (nieduża zresztą) była zbierana i przeznaczana na pielgrzymkę śladami patrona. I nikt w sumie nie miał jakiegoś poczucia, że jest to niesprawiedliwe i krzywdzące. Czy mieliśmy wrażenie, że czymś odstawaliśmy? Trochę tak, aczkolwiek raczej w pozytywnym sensie - całość miała znacznie bardziej religijny charakter. No ale u nas większość rodziny traktowała to bardzo poważnie i sami świadczyła to swoim życiem.
Fanem wystawianie małego wesela z okazji Chrzcin, Pierwszej Komunii Świętej czy inne uroczystości nie jestem, ale z tego co obserwuję, często jest to jedyna okazja do spotkania się rodziny w tak dużym gronie
Ja sobie postanowiłam, że w rok komunii zrobię purchlaczkowi imprezę z prezentami. I z punktu widzenia jasełkowo-katolickiego wyjdzie na to samo. Jeszcze bedzie miało lepiej, bo nie bedzie musiało chodzić do kościoła i zadławić się tzw. opłatkiem, żeby te prezenty dostać.
Chciałbym zobaczyć jakiś odcinek o problemach religii, całkiem na poważnie, ale Szymon ma przez cały czas na głowie hełm krzyżowca. Ale nic o nim nie wspomina.
Ale wiesz, że on ma całą serię katolicyzm kontra katolicyzm polsko-jasełkowy, która opowiada o problemach z katolicyzmem w Polsce? Edit: Nie doszedłem do tego fragmentu w filmie. Dobre.
Gdyby władze Kościoła miały więcej wiary i oleju w głowie, już dawno by zakazali takich szopek, albo przynajmniej robili wszystko żeby nie były to masowe szkolne spędy, np. wprowadzić zwyczaj że 1 Komunię Świętą przyjmuje się w rocznicę urodzin.
Szymonie zaprawdę powiadam Ci iż strach przed odrzuceniem najczęściej pojawiał się na ustach tych, którzy próbowali na mnie wpłynąć, aby ochrzcić dzieci. Pojawiał się też argument "no co ci zależy przecież tobie powinno być wszystko jedno". Żaden kontrargument nie docierał do tych ludzi. Jak z klapkami na oczach - zrób to i koniec. Ktoś nawet namawiał żonę aby zrobić to w tajemnicy przedemną. Niemniej wiedziałem, że trzeba to zrobić od początku (czyli chrztu) i życie pokazuje, że miałem rację. Jak na stosunkowo małe i religijne miasto prawie tego nie odczuliśmy. A wręcz to ludzie czuli zakłopotanie dowiadując się z czasem od dzieci, że nie idą do komunii. I to zmieszanie w ich oczach kiedy małe dziecko tłumaczy im dlaczego - bezcenne. Byłem wręcz zaskoczony jak dzieci bezproblemowo to przyjęły, a to otoczenie jest zakłopotane. A jeżeli ktoś będzie chciał obrobić dupę to i tak to zrobi i znajdzie jakiś powód. Moje dzieci nie są już odosobnione. Proporcjonalnie z wiekiem dostrzegam coraz więcej takich postaw. Rozmawiając z ich rodzicami widzę, że robią to z pełną świadomością. Cóż zatem mogę powiedzieć, a byłem sam przeciwko wszystkim. Nie lękajcie się.
pewnie rzeczy 10cio latek czesciej zrozumie niz babcie i ciocie ktore odpalaja 500% presji spolecznych w tym wzgledzie. I czasami odstawi sie szopke zeby byl spokoj w domu.
@@Roksana-p3q Czasy kiedy wiek się wiązał z mądrością minęły dawno temu. Teraz to żadna sztuka dożyć wieku 50+, a większość ludzi jeśli była głupia za młodu to i dalej jest głupia na starość, tylko jeszcze się do tego zaczyna sadzić bo ooo ja jestem starszy mi się należy szacunek i posłuch, bo tak.
@@Roksana-p3q Ja nie mowie madrzejszy, tylko ze szybciej zrozumie. Znacznie latwiej jest wytlumaczyc dziecku ze jest to decyzja w ktorej moze wybrac czy chce robic tak jak inne dzeici czy chce zrobic inaczej. A babcie zaraz probuja presji emocjonalnych, "co sasiedzi powiedza", "jak mi to mozesz zrobic" etc. Uwazam ze jesli dziecko chce chodzic do koszciola i uznaje religie za wazna dal siebie to powinno miec prawo, ale nie jest to cos co powinno sie robic bo tak robia inni, i w srod dzieci/mlodziezy i osob doroslych to cos co latwo wyjasnic, ale u babc to przychodzi ciezko
Hmm myślę że nie powinno do końca oceniać się wielkości imprezy bo sama za miesiąc mam chrzciny syna i to będzie "impreza" na 39 osób i może niektórych to zaskoczy ale ja nie potrafię i nie chce z żadnej osoby zrezygnować bo są to nam faktycznie najbliżsi... a przy okazji urok dużej i zgranej rodziny😉
A czy nasze życia nie są celebracją konsumpcjonizmu? Czy to nie jest już teraz tak, że z wygody (bo posiadanie dziecka/dzieci nie jest wygodne i niezaprzeczalnie wymaga wyrzeczeń i poświęceń które w ogóle nie istnieją w życiu bezdzietnym) i w imię tego żeby było nas stać- czy to na wakacje czy fajny, nowszy, bardziej luksusowy samochód, czy na fajne ciuchy, rozwój osobysty rezygnujemy z posiadania swojego, jakiegoś małego choćby dziedzictwa? Przecież pojmowanie naszych społeczeństw jest tak skrzywione, że to się w pale nie mieści. Mój kolega kiedyś powiedział (jak go zapytałem czy planują dzieci z żoną) "dzieci? Na 60 metrach kwadratowych? Gdzie ja te dzieci mam mieć?".........ja żyłem z dwójką rodzeństwa na 37 metrach, znam większe rodziny które na takich powierzchniach mieszkały, a teraz mam troje swoich dzieci na niecałych 70m i jest zajebiście :D
Ja byłem na w niedzielę na komunii i jak zobaczyłem że na imprezie po jest dmuchana zjeżdżalnia to byłem na prawdę zdzwiony. Ja osobiście nawet sali nie miałem tylko w domu z bliską rodziną max 25 osób teraz to jest jakieś wielkie wydarzenie a nie komunia.
- bo widzisz synku, idziesz do komunii, żeby cię ochronić - ale przed czym, mamo ? - przed tym , co ci zrobią dzieci katolikow, gdy do tej komunii nie przystąpisz
Większosć ludzi posyła dzieci do komunii, aby nie zostali wytykani palcami przez ludzi i rodzinę oraz aby ksiądz źle nie gadał o nich. Szczególnie dotyczy to ludzi ze wsi, bo w mieście wszystcy wszystkich mają w czterech literach.
Na obrazie po prawej stronie niby maj, bo to wszak miesiąc pierwszych komunii świętych, a jednak drzewo jest bez liści. W tym czasie to już nawet dęby są zielone.
Uwagi w stylu a dlaczego moje nie, nie są zrozumiałe. Jak ktoś się decyduje na pewien krok to bierze się za to odpowiedzialny. Nie posyłam na religię posyłam na jakąś etykę. Należysz do innego wyznania to celebruje "sakramenty" innego wyznania. Sakrament jest symbolem jedności z Bogiem i przygotowywaniem do wiary. Mimo że ktoś na przykład nie chodzi zbyt często do kościoła i nie jest głęboko wierzącą osobą nie musi to oznaczać od razu że nie poślę dzieci do chrztu czy komunii. Ja do kościoła nie chodzę zbyt często. Ale swoje dziecko wspieram w sprawie w Bogu którego dopiero poznaję w obrazkowym piśmie świętym którego razem czytamy i staram się odpowiedzieć na wszystkie pytania związane z ogólno kulturową etyką
Prezenty i kasa to także "ważna" sprawa dla rodziny. Ja dostałam zegarek i kolczyki, i byłqm zadowolona, a teraz to nie taki model smartfonu może wywołać hejt ze strony kolegów.
Temat ciekawy. Ostatnio sam byłem na komunii. Kościół w małej wiosce, 6 dzieci przystępowało do sakramentu. Jedno z nich miało zorganizowaną imprezę z tej okazji na 180 osób. Jak dla mnie nieważne, jak kogoś stać i czuje taką potrzebę to spoko. Tylko że spodziewałem się że kościół będzie pękał w szwach a można było leżeć na ławce więc pytanie jaki w tym sens? Co świętujemy? Bo skoro nie ma nas w kościele... No nie wiem
Ludzie to zwierzęta społeczne, potrzebujemy rytuałów żeby nadawać sens naszym relacjom z innymi ludźmi oraz radzić sobie z upływem czasu. W tym nie ma nic nadprzyrodzonego. Ale super, gdyby nie zamieniało się w targowisko próżności.
Przynajmniej dla mnie największy problem z Komunią jest logistyka. To znaczy kiedy większość osób w moim domu już dawno jest dorosła i pracuje, a tu nagle pojawia się potrzeba wysyłania "gówniaka" do kościoła w ciągu tygodnia gdzie robi się to wręcz uciążliwe, szczególnie jak ktoś ma po-południowe godziny pracy albo odsypia po nockach. Nie wiem jak to jest w innych parafiach ale przynajmniej u nas ksiądz wymaga obecności przynajmniej raz na tydzień na próbach (co jeszcze idzie ogarnąć) ale także chodzenia na mniejsze uroczystości pn-śr-pt no i oczywiście wmieszane są w to te przepiękne "podpisy" by był dowód że "gówniak" był. Dodajmy jeszcze to, że nasza parafia jest wiejska dlatego też większość osób uczęszczających do niej musi dowozić autem/mogłaby rowerem ale wiąże się to z przynajmniej pół godzinnym wcześniejszym wyjazdem. To wszystko wręcz zniechęca mnie do przechodzenia przez to jeszcze raz gdybym sam miał założyć rodzinę, gdzie choć jestem osobą wierzącą to coraz bardziej odpycha mnie bierność samego Kościoła Katolickiego względem rzeczywistości w jakiej zaczynamy się znajdować. Przynajmniej z mojej perspektywy Kościół obecnie nie wnosi do życia człowieka zbyt wiele poza odklejonymi od rzeczywistości kazaniami co niedziele gdzie bardzo często słyszę od wielu ludzi "właściwie to o czym on gadał?" więc i tak wielu ludzi nic nie wynosi z tych spotkań.
Rozumiem, wożenie gówniaka może być uciążliwe. Ale w sumie jakby grało w piłkę na orliku to też musi do niego dojść. Ja miałam do szkoły 30 min. pieszo. Do głowy mi nie przyszło żeby być niezadowolonym z tego powodu, wychodziłam wcześniej i tyle. To żadna odległość, a ruch jest wskazany w każdym wieku. Taki gowniak kiedyś urośnie i też będzie musiał gdzieś dojeżdżać. A co do kościoła, u mnie na wsi też nic ciekawego nie ma na mszy. Natomiast w mieście, jeszcze w fajnym zakonie kazania są naprawdę ciekawe i aż chciało się chodzić.
@@karpatka_ tylko chciałbym zauważyć że chodzenie na Orlika wiąże się z paroma oczywistymi zaletami takimi jak poprawiona kondycja ze względu na aktywność fizyczną, szlifowaniem zdolności społecznych poprzez kontakt z rówieśnikami czy po prostu rozwijanie zainteresowania, które może potem przełożyć się na rzeczywistą karierę zawodową. Czy można powiedzieć to samo o kościele? Jakby ktoś się uparł z ostatnim punktem tak ale jakoś wątpię czy słuchanie odklejonego od rzeczywistości klechy coś zmieni w czymś życiu, a przynajmniej na pewno nie na dobre. Zakładając w ogóle czy dzieciak będzie go słuchał czy po prostu zamiast tego z nudów wiercił się i pytał się mamy co chwilę "kiedy koniec?".
Szczerze, byłem jednym z tych dzieci, których komunia kosztowała więcej niż pokój. Dziś jako młody dorosły będący agnostykiem, wolałbym, by zamiast imprezy ktoś lepiej wytłumaczył mi sens tamtej uroczystości.
Dzieciom da się wytłumaczyć wszystko. Tylko niestety niektóre dzieci mają durnowatych rodziców i tu robi się problem... Komunijny wyścig zbrojeń robią dorośli, a nie dzieci. Dzieci zostają w ten cyrk po prostu wrzucone i powtarzają zachowania otaczających ich dorosłych.
Szymonie, dziś to raczej katolicyzm jest przyczyna wysmiewania i odstawania w szkole. A bycie wierzacym (poza I Komunia) bylo przyczyna wysmiewania juz 30 lat temu.
Niezgodzę się. Jeszcze niedawno chodziłem do liceum przez 5 lat i nigdy nie spotkałem się z przypadkiem wyśmiewania osób wierzących. Szczerze mówiąc, wyśmiewanie katolików i ogólnie osób wierzących, jest popularne głównie wśród podstarzałych ateistów, uważających się za lepszych od tzw. "ciemnoty" i nie mających najmniejszej wiedzy o chrześcijaństwie. Całe szczęście, nie jest to jakaś ogromna grupa.
@@janiiisobieski1012 niestety mylisz się. Obecnie wiele młodych osób nawet w dyskusji boi się przyznać, że są wierzący, bo jest to bardzo wyśmiewane przez rówieśników.
A mi się wydaje, że to nie tyle imprezy komunijne są największym problem, co wyścig o to kto da bardziej wypasiony prezent. To chyba te przesadzone i coraz droższe prezenty bardziej przesłaniają sakrament niż impreza.
To nie tak, że się nie zgadzam, bo faktycznie niektórzy przesadzają. Chcę tylko zauważyć, że około 10:40, gdy mówiłeś o dobrych i złych tradycjach, skojarzyło mi się to strasznie z przemówieniem umbridge o tradycjach XD
księdzu nie zależało na owieczce to w połowie przygotowania i po zapłaceniu wszystkiego dziecko nie poszło jak co pare dni dodatkowe wymagania powstaawały których nie było ustalanych na początku
Ksiądz Piotr Pawlukiewicz miał na to fajne określenie: antyewangelia. Choć wtedy mówił, że jeśli dziecko widzi ojca rozmawiającego z ojcami innych dzieci, podczas gdy ono idzie do kościoła, to wtedy uczy się, by religii nie traktować poważnie.
A który rodzic nie zmusza czasami do różnych obowiązków w domu czy w szkole by potem dzieciak wiedział, że są sprawy które trzeba wykonać, jak chociażby nauka, pomoc w domu itp Tak samo z obowiązkiem niedzielnej Mszy św. najpierw uczenie chodzenia na Mszę a potem uczenie świadomego uczestnictwa i odkrywania Pana Boga😅
@@nutkamilutka77 no ale właśnie o to chodzi, że wierzyć nie trzeba, tylko można. Tylko ciężko dojść do takich wniosków jeżeli od małego przeszło się formatowanie w określonym kierunku. To naprawdę zabawne jak chrześcijaństwo przez lata zawłaszczało ludowość a teraz jest zdziwione, że wiara to dla większości tylko kwestia kulturowa 😁
Chrzest dzieci to imo tylko tradycja. Nacisk starszych członków rodziny. Komunia to obawa przed wykluczeniem. Małżeństwo to rytuał który ma utrwalić związek. Wszystko to nie ma nic wspólnego z Bogiem. Kościół tylko czerpie z tego korzyści. Można to zamienić na inne rytuały albo nawet się ich pozbyć. W sumie to nie tylko można a nawet powinno się to zrobić. Życzę tego nam wszystkim.