Proszę pana... jeżeli auto jest tak dobre jak pan mówi, to zapłacę za nie tyle - już przed wyjazdem starajcie się wynegocjować cenę. Po to, by później...
bardziej by pasował tytuł: jak cwaniaczek handlarzyna probuje kupić samochód od prywatnej osoby. przez telefon 2, na miejscu jeszcze 4 bo będzie płakał nad każdą rysą itd. Handlarzy omija się szerokim łukiem przy zakupie jak i przy sprzedaży.
Kultury też naucz by zachowac twarz i dobre imie. -sprzedawałem auto unikatowe porobione wszystko jestem inż. mechanikiem gość szukał dziury w całym to odp. cena jest tyle ( pełen zbiornik paliwa i wszystkie mat ekspl. nowe) i nie ma znaczenia co by nie było jest i tak b. dobra obaj to wiemy. przyjechał inny kutura gość to zjedliśmy po kupnie obiad poopowidaliśmy sobie -cżłowiek intelig. kazdy zadowolony i zadzw.po dotarciu że żonie się podoba i fajnie się prowadzi i podziekował i zaproponował jakbym był przejazdem adres znam.. miło wspominam oby więcej takich a nie cwaniaków pseudo znawców.. chcących uchodzić za mądrzejszych .
Ja jak słyszę, że ktoś jeszcze towaru nie widział a już z ceny chce zejść to na wstępie mu dziękuję bo to że cena jest do negocjacji nie oznacza że za nic opuszczę 2 tysiaki. Więc Twoja metoda bardzo dobra jak ktoś mocno zawyżył cenę lub chce się auta pozbyć co nie znaczy, że nie warto spróbować tak zagrać i mieć na względzie że coś może być nie tak jeśli zbyt gładko poszło.
Nie jestem handlarzem, sprzedawalem swoj prywatny samochod. Takim co probowali schodzic z ceny przez telefon grzecznie dziekowalem za rozmowe zeby nie blokowali linii powaznie zainteresowanym. Po paru dniach zadzwonił pan,umowilismy sie na ogledziny. Przez tel nie wspomniał ani slowem o cenie! Po ogledzinach troche targowania, symboliczne zejscie z ceny, dorzucilem zimowki i pan kupił auto.
Miałem dokładnie to samo przy sprzedaży swojego auta. Ludzie nie pytali o żadne kwestie związane z jego stanem technicznym czy wyposażeniem, jedyne pytanie jakie padało to czy puszczę za jakąś kwotę. Dodam, że auto było wystawione za śmiesznie małe pieniądze, mimo to większość z tych januszy próbowała zbić ją o połowę i strasznie się obrażała, gdy nie zgadzałem się negocjować ceny przez telefon :D
Koleś, który kupił ode mnie wspomniany samochód, zaczął rozmowę właśnie od takiego tekstu XDD Ostatecznie okazało się, że pomylił się przy obliczeniach czy coś bo jednak znalazł w kieszeni brakujących kilka stówek :D
Ta, janusze od razu. Janusz nie zejdzie z ceny i wytyka innych od januszy, że chcą się targować. Chociaż wiadomo, że najpierw trzeba popytać o auto, a nie od razu z grubej rury. Koleś miał tyle przeznaczone na auto, ale widocznie musiał dołożyć z budżetu na co innego, bo przecież nikt nie musi wydawać całych oszczędności życia na samochód.
A co zlego w targowaniu nawet przez telefon jak mam 200 km. Żeby jechać i obejrzeć auto to od razu pytam czy jest cena do negocjacji i czy tyle i tylke by interesowało proste co sie napinac i obrażać jest do negocjacji lub nie przez telefon chcę to.wiedzieć a jak ktoś chcę przepłacać czy nie umie negocjować jego sprawa
Sprzedałem naprawdę dużo aut i wg różnych rzeczy i nigdy przenigdy nie rozmawiam o cenie przez telefon bo to nie poważne jeżeli ktoś nie oglądał danego auta czy danej rzeczy a już się zaczyna negocjować przyjedz obejrzyj i wtedy możemy przejść do negocjacji
Negocjacje w wojnach samochodowych: Auto wystawione za 10 000? 4 000 mogę dać XD Potem Janusze się naoglądają tych "niesamowitych" technik negocjacyjnych i kozaczą :)
Cena 42 tyś. "Panie biorę 40 tyś i jadę". Panie to chyba nie do mnie, bo jeszcze 2 tyś brakuje. I nawet żeby ta kotwica była cięższa od ciebie to nie zejdzie z ceny i koniec.
Bez kitu tez kiedyś sprzedawałem auto i chcieli cała rodzinka kupić za połowę powiedziałem wypierdalac z podwórka na drugi dzień przyjechał chłopaczek który pracował za granicą wziął z pocałowaniem w rękę. Dbasz sobie o samochód wszystko na czas kupiec zawsze się znajdzie
Znam to rozwiązanie - jednak osobiście przy sprzedaży samochodów (moich) w ciągu ostatnich dwóch lat (jeden był uszkodzony i wszystko było opisane) a drugi w pełni sprawny (zbieram dokumentację naprawczą samochodu zawsze) sprawdzony przez kupującego też na stacji nie rozmawiam o negocjacji ceny przez telefon (zresztą Moto Doradca też takie coś chyba kiedyś omawiał). Już kiedyś tak było, że zgodziłem się obniżyć cenę a na miejscu kupujący jeszcze chciał zbić cenę o ponad połowę (kupujący to handlarz był). Także osobiście po stronie kupującego dobre rozwiązanie ale sprzedający chce jak najwięcej otrzymać.
Kotwica kotwicą, lecz sam powiedziałeś, że startujemy od 40-stu a cena jest 42. Powiedziałeś też, jeśli auto będzie takie jak twierdzi sprzedawca, to dasz te 40. Ja zawsze uczciwie podchodzę do sprzedaży auta. Gdy dzwoni taka osoba jak Ty i tak mówi, to za mniej niż 40 nigdy nie sprzedaję. Dwa tysiące upustu w zupełności wystarczy. Tekst Panie, mam tyle i tyle pieniędzy, z reguły kwituję, zna Pan cenę podaną w ogłoszeniu.
Często wygląda to tak: dzwoni Janusz: Panie daje 40 przyjeżdżam i zabieram. Mirek handlarz: To wpłać pan na konto, pieniędze dotrą to sobie pan zabierzesz autko. Janusz: ale jak to? tak bez oglądania?
Dobry patent p. Przemku. W negocjacjach (i nie tylko) zawsze lepsza jakakolwiek strategia, niż żadna. Jedyna rzecz, jaką pozwolę sobie dodać - złożenie takiej oferty sprzedającemu ma o wiele większe szanse na akceptację w sytuacji, gdy zrobimy to konkretnie i rzecz jasna w granicach rozsądku (czyt. przykład podany przez p. Przemka). Nie zawsze jednak jest tak kolorowo. Jako kupujący pamiętajmy, że nikt nie potraktuje nas poważnie, jeśli w pierwszym czy drugim zdaniu zaskoczymy sprzedającego ceną 40% - 50% niższą od wyjściowej, mówiąc: "przyjeżdżam, płacę i zabieram jak stoi" - 9/10 szkoda naszego czasu i pieniędzy na telefon. Przed "zarzuceniem kotwicy" zapytajmy sprzedającego o dodatkowe szczegóły, których brak w opisie. Zapewniam - żadne ogłoszenie nie zawiera wszystkich informacji i ZAWSZE jest co najmniej kilka mniej lub bardziej istotnych rzeczy, o które warto zapytać, zanim w ogóle wyruszymy na oględziny. Z kolei zadając dodatkowe pytania 1). brzmimy bardziej wiarygodnie jako potencjalny klient budując przy okazji grunt pod dalsze negocjacje już na miejscu, 2). szanujemy wspólny czas, 3). oszczędzamy sobie zbędnych kosztów w przypadku nagłych niespodzianek podczas oględzin. Co również istotne, taki wstęp do negocjacji działa częściej w przypadku handlarzy - są oni bardziej otwarci i elastyczni, bo jak wiadomo płynność finansowa to podstawa. Prywatnym właścicielom najczęściej się nie spieszy, a i widełki cenowe w tym przypadku są na nieco innym poziomie, o czym również należy pamiętać zanim rzucimy naszą kotwicę w kierunku sprzedającego. Pozdrawiam. .
Jeżeli jesteś naprawdę zainteresowany to nie negocjujesz ceny tylko dopytujesz dokładnie o stan pojazdu. A jeżeli jesteś już na miejscu to negocjujesz o ewentualne drobne usterki. Jeżeli ktoś się ze mną targuje przez telefon to mówię ok prześlij kase a ja Ci auto kurierem wyślę. To wtedy żaden mądry. Cwaniactwo. Mówić prawdę i po problemie. Zainteresowany zawsze przyjedzie a nie pseudo handlarze chcą zbić 40% ceny przez telefon.
Ja czasami kupię uszkodzony pojazd ale tylko mechanicznie. Wiadomo takie uszkodzenia wiążą się z brakiem jazdy próbnej. Kupując kota w worku trzeba dodatkowo coś zrobić przy zawieszeniu lub coś innego. Jak sprzedaje to pierwsze co polecam kupującemu wizytę na stacji diagnostycznej. Natomiast wszystkie uszkodzone i wymienione części pakuje do bagażnika.
Gdybym usłyszał jakąś kwotę przez telefon, to ok zgoda. Ale jeśli ustalamy 40 tys. przez telefon to zastrzegam że na miejscu już nie ma kolejnych negocjacji albo bierzesz za 40 tys. albo nie...
Jak ktoś schodzi z ceny przez telefon i jeszcze na miejscu to chce się pozbyć grata. Tyle. Gdy samochód jest naprawdę warty grosza - często sprzedający nie opuści nawet na paliwo.
Zrobił to ze mną jeden gość. Auto sprzedawałem za 10 000 ale żeby było z czego upuszczać to wystawiłem za 11 000. Przez telefon, chociaż nie chciałem obniżyłem mu do tych do bo strasznie negocjował. Auto było fajne, pooglądał, zatarł rączki, pyta za ile chcę sprzedać. To mówię że za 11 000. Zbulwersował się że przecież o 10 mówiliśmy. No to mówię że za 10 to się ewentualnie zgodzę sprzedać minimalnie, ale chcę 11. Na tym negocjacje stanęły. Tak się napiął żeby jeszcze coś urwać, że puściłem mu jeszcze stówę niżej (do 9 900) za to o zimówki nie zapytał. Podaliśmy sobie ręce, powiedziałem że tylko rzeczy wyjmę z auta. Otwieram bagażnik i wyciągam sobie komplet tych kół jedno sezonowych. Bardzo mu się opłaciła ta metoda negocjacyjna.
Np auto wystawione tak jak ty za 10tysi. Dzwoni handlarz i proponuję 9tysi. No ok zgadzam się, wiadomo pierwszy kupiec trzeba go łapać. Przyjeżdża ogląda, marudzi i pyta się rozbawiony a ile chcesz naprawdę za niego. Jednemu już zajebałem pizdę na ryj, no puściły mi nerwy i tyle. Nawet sprawy mi nie wykręcił za to:)
Nikt nie jest taki głupi żeby tyle spuścić na starcie A na miejscu jeszcze opuścićic cene. Po za tym nikt mądry nie negocjuje cene przez tel. Handlarz nie jest głupi tak jak myślisz także twoje sztuczki możesz dzieciom opowiadać jak rower kupić
Mam znajomego handlarza, który kupuje auta od innych handlarzy i wiesz co? Są tacy głupi. On już przez telefon robi rabat 1000, 2000 czy 5000. Jak nie umiesz gadać to sprzedający jeszcze podniesie cenę za samochód, a Ty jako kupujący się zgodzisz. Ale pod tym filmikiem jest wysyp znaFców od negocjacji, aż szkoda czytać
Takie schodzenie z ceny dotyczy aut ,w których właściciel nie ważne czy to handlarz czy osoba prywatna, wie że coś tam jest nie tak w środku z autem fakt są wyjątki czasami po prostu trudna sytuacja życiowa finansowa i ktoś zmuszony jest szybko i tanio sprzedać auto ale takie przypadki to jeden na milion ! Jak ktoś ma igiełeczkę to trzyma cenę sztywno takie urywanie dotyczy tylko aut do remontu lub po prostu do poprawek lakierniczych czy mechanicznych !
Nie ma na to zasady, jak masz trupa kupić to go kupisz nie ważne za jaką cenę. Jednemu się spieszy i sprzeda taniej, a drugiemu nie bo jest handlarzem, ma setki aut i go gila czy dzisiaj pchnie czy jutro.
Moja złota rada jak przekonać handlarza: Weź żadnego handlarza nie przekonuj i z żadnym handlarzem nie rób żadnych interesów! Handlarz Cię omami i wykorzysta Twoją niewiedzę i nieznajomość jego technik manipulacyjnych. Handlarz jest jak akwizytor sprzedawca cudownych uzdrawiających garnków za 5000 zł obaj chcą Cię omamić i wcisnąć Ci coś za kwotę dużą większą niż faktyczna wartość ich produktu! Nie daj się! Jesteś osobą wierzącą? Niech handlarz będzie dla Ciebie wcieleniem diabła! Nie jesteś? Nie szkodzi traktuj handlarza jak oszusta, akwizytora który chce Ci wcisnąć swój bubel i zarobić na Tobie jak najwięcej! Puściłbyś babcie na pokaz cudownych garnków? Nie? Więc dlaczego sam wchodzisz do paszczy lwa który chce Cię zmanipulować tymi samymi technikami co akwizytor Twoją babcię? Nie kuś losu okazje u handlarza nie istnieją! Chcesz kupić auto? Bądź cierpliwy i szukaj tylko prywatnych ogłoszeń! Uważaj handlarz może Cię okłamać i ukrywać fakt że jest handlarzem! Gdy umawiasz się na oględziny auta uczciwy sprzedawca zgodzi się na zwrot kosztów Twojej podróży jeżeli auto będzie ewidentnie i widocznie odbiegać od opisu w ogłoszeniu. Chcesz sprzedać auto? Nie sprzedawaj handlarzowi on drastycznie zaniży wartość Twojego samochodu! Potrzebujesz szybko gotówki dlatego nie chcesz czekać na kupca i jesteś gotów sprzedać auto handlarzowi? Przemyśl to jeszcze co najmniej 10 razy! Bo prawdopodobnie dużo bardziej będzie Ci się opłacało wziąć kredyt i spłacić go gdy już sprzedasz auto a po jego spłacie zostanie Ci ładna górka banknocików której byś nie miał sprzedając od razu, szybko auto handlarzowi!
Ja skrupulatnie wypytuje o stan auta, przede wszystkim blacharka. Szukam aut tylko Polskich, bo ma zagraniczne szkoda mi czasu i nerwów, a i tak nigdy nie były całe w momencie targania zza granicy, nawet jeśli lakier ori to walniety silnik itd. W przypadku aut krajowych dopuszczam max 2 właścicieli, bo te auta są naprawdę w super stanie i porównując je do zachodnich okazji to zazwyczaj wsiadasz i jedziesz. Przy rozmowie w milo pytam, że mam świadomość tego, że auto nie jest już nowe i mogło mieć jakieś przygody, później stan mechaniki, I zadaje pytanie, czy z tej ceny coś da się opuścić i zazwyczaj są 2 opcje. Tak i nie dopytuje o jej wysokość, lub opcją numer 2 i sprzedający podaje kwotę, która go interesuje. Zazwyczaj udaje mi się osiągnąć cenę która mnie satysfakcjonuje. A jeśli są to osoby, które sprzedają auto po 5-8 latach on jeździ dla nich znacznie gorzej, niż kiedyś i nie ma problemu z opuszczeniem, bo albo kupili już nowy, albo chcą ów zakupić i 1000pln w skali wydatki na nowszy mają gdzieś. Najgorzej to jak ktoś kupił lale 1 rok, lub 2 temu ściągniętą z zachodu i czego to on nie sprzedaje... takich omijam szerokim łukiem. Sprzedając auto POLSKIE założyłem, że zejdę z ceny max 2500tys więc prosiłem, by kupujacy sam zaproponował cenę. Auto miało 10 lat, jak na warunki naszych aut było niemal idealne poza obtartym zderzakiem i jakimiś dwiema lichymi usterkami, które nie przeszkadzały w niczym, a ich naprawa kosztowała ok 200pln. Stan auta był tak dobry, że kupujący zaproponował 500pln. Obbizki. Cena była wyższa niż średnia, ale auto było pewne! To tylko ludzie i jeśli nie handlują autami mają dość oszołomów i w momencie gdy przyjedzie normalny kupujący bez większego zastanowienia opuszcza, za co bardzo dziękuję. Nie handluje autami, jeżdżę często że znajomymi gdy szukają używanych to moje hobby !:)
W rasowym auto skupie.. Latają figuranci na podjazd z misja zbijamy cenę i płaczemy.. Łącznie z klękaniem przy aucie.., podjeżdża Misio dla zrezygnowanego klienta i auto kupione za pół. WELCOME IN USA.
Każde auto jakie sprzedaje, wystawiam w cenie uśrednionej ostatecznej. Trochę już naobracałem się autami i znam wartość rynkową. Dzięki temu, dzwonią tylko ci, którzy naprawdę chcą kupić bez obrażaniela mnie. W handlu szanuje siebie i tego oczekuje od innych...
Pracuję w salonie sprzedaży nowych samochodów i równie często słyszę w słuchawce "co macie na stanie i czemu tak drogo he he", albo kiedy rozmowa tyczy się konkretnego samochodu z konkretną specyfikacją i przeliczam naprawdę dobrze cenę sprzedaży, bo klient z daleka (200 km+) więc chcę żeby opłacało mu się do mnie przyjechać i podpisać zamówienie. Wychodzi dajmy na to 103 700 zł gdzie mam akceptowalną dla mnie marżę na poziomie około 2% wartości specyfikacji (przy czym to nie moja marża, tylko marża mojego pracodawcy, salon, media, kawa, duży stock z wyborem aut nie wspominając o moim wynagrodzeniu itd. itp) i człowiek po drugiej stronie słuchawki do mnie mówi tak: "dobra to będą te 103 tysiące jutro się widzimy i jeszcze coś pogadamy hehe". Ja na to "zapraszam he he" i tyle. Będzie gość cwaniakował i nie da sobie wytłumaczyć pewnych spraw, odjedzie z niczym tzn. fochem to na pewno. Bardzo często klient, który na prawdę jest w porządku i traktuje nas poważnie, dostaje niezłe extrasy bo nam też miło się z takimi ludźmi pracuje. Jesteś zainteresowany/a samochodem, poświęć swój czas i przyjedź. Rozmowa o cenie powinna odbyć się na miejscu. Jak ktoś przez telefon się tak zakotwicza, najczęściej traci tylko swój czas.
... na miejscu niektórych sprzedających trauma zostaje na długie miesiące po obejrzeniu odcinka w którym zeszli z ceny tak nisko że w najczarniejszych snach niebyli by w stanie sobie wyobrazić tak niskiej ceny 😇
Człowieku Ty naprawdę masz problem ze sobą. Uważasz siebie za wybitnego eksperta we wszystkim co robisz. Nigdy w życiu nie kupił bym od Ciebie żadnego pojazdu. Jesteś wyjątkowym dziadem ludziom wytykasz że samochod ma wady wynikające z eksploatacji a przy sprzedaży te same wady pomijasz. Zal mi osób które muszą z Tobą pracować. Zmień podejście a najlepiej przestań brylować bo wiesz tyle co większość ludzi żyjących z handlu samochodami. Trafiłeś w ten biznes z przypadku. Żaden z Ciebie wybitny specjalista.
„Technika” na buraka. Zadzwon tak do mnie ze z 42 robisz na telefon 40 😂 potem sie ludzie naogladaja tvn turbo i padaja durne propozycje. Cena podana w ogloszeniu, jak z autem wszystko gra to co chcesz negocjowac? Moze w górę?
E tam bzdura handlarz często twardo trzyma się swojej ceny i żadne techniki nie pomogą chyba że koniecznie chce się pozbyć auta które mu zalega. Handlarze wychodzą z założenia że jak nie ten to przyjdzie inny .Ja jako prywatny sprzedawca w swoich samochodów jak wystawiam ogłoszenie to przede wszystkim Nie negocjuje ceny przez telefon. cena w ogłoszeniu uwzględnia drobne mankamenty pojazdów. Negocjacje mogą się odbyć po oględzinach a ponieważ przedstawiam uczciwie stan pojazdu jak przez telefon tak i na miejscu więc negocjacja dotyczy raczej tego Ile jestem w stanie opuścić ceny a nie ze względu na zły stan techniczny pojazdu.
Nie bardzo rozumiem, czemu tylu "znawców" pruje się pod tym filmem jak stare gacie ojca Tadeusza Autorowi chodzi o to, że proponujesz - składasz stronie sprzedającej swoją ofertę. On się godzi lub nie i tyle filozofii. Każdy ma jakieś założenie - granice ceny na auto. Jeżeli, dla przykładu, masz 10 tysi na jakiegoś dziadka, a sprzedający wystawił interesujący ciebie samochód za 11 tys., to jaki jest problem, aby zadzwonić i przedstawić swoją ofertę. Wszyscy tu piszą, "targować się można po oględzinach auta". Bzdura! Po ki chuj mam tłuc kilometry, skoro mam 10 tys., a Mirek będzie mi udowadniał, ze ma najlepszy wóz w gminie i opuści jedynie na wino i to z wielkiej łaski. Zadziwia mnie rownież jedna rzecz, a mianowicie: jak Mirek chce kupić używany samochód, to jebaniec przyjedzie z całą rodziną, celem poszukiwania rys i brudu na felgami, ale jak Mirek sam sprzedaje, to w ogłoszeniu i przez telefon ukryje wszystko! Wiem co mowię, bo nakręciłem już setki kilometrów i mogę śmiało stwierdzić, że max 3 auta na 10 odpowiadają stanowi jaki został przedstawiony w ogłoszeniach ...
Pamiętam jak moja siostra sprzedawała szrota za 2 tys zloty (stary scenic z 2000 roku chyba) i wpadła cała rodzinka na oględziny. To był dopiero żart którego bym się nie spodziewał :D. Chyba pomylili wycieczkę do salonu po nowy samochód z tym czymś co można było nazwać samochodem. Wiem, że nie w temacie, ale jakoś mi się teraz to przypomniało :D. Pozdrawiam, miłego weekendu.
Ta kotwica to słaba zagrywka - jeśli przez telefon ktoś chce się targować to ok- ale wtedy na miejscu możemy się zdziwić jak mimo znalezienia dodatkowych wad usłyszymy - " przecież juz zjechałem z ceny". Swoja drogą targować się przez telefon warto z salonem samochodowym co do nowego auta. Z używanym jednak warto obejrzeć najpierw- to tak jak bysmy kupowali warzywa przez telefon bez możliwości zwrotu- niby mozna , ale czy warto ryzykować (np moga byc obtłuczone ). I po trzecie weź mi WildChicken100 wytłumacz po jakiego grzyba ktoś mając 10tys ogłada samochody po 11tys i więcej? Jeszcze po 10,5 tys rozumiem. I po czwarte- co do Mirka kupującego z całą rodziną- oj prawda
No tak ale handlarzem to jest Motosynteza, mnie na to byś nie nabrał, powiedziałbym że wystawione jest za 42 skoro brakuje to sorry gregory, zapraszam obejrzeć, a jak się spodoba to pożycz od teściowej brakującą kwotę :P
Szanowny panie w takiej sytuacji jeżeli auto jest wystawione za 42,5 tyś a ty przy rozmowie bez oględzin proponujesz 40 tyś to żegnamy się od razu a kotwiczyć możesz swój kajak na EC Siekierki.
Na wstępie negocjacji powiem ci nara! Taką kotwicę to od razu wyrzucam za burtę. Ustalanie ceny przez telefon nie wchodzi w grę. Takich kupujących nie biorą na poważnie i pod uwagę.
Witajcie. 10 marca rusza następna grupa zawierzenia się Maryji. Otrzymałem natchnienie aby ponownie utworzyć grupę i poprowadzić ludzi do pełnego i prawdziwego zawierzenia się Najświętszej Maryji Pannie. Aby to zawierzenie zrobić prawidłowo koniecznie trzeba zachować prawidłową kolejność: - najpierw na tej grupie przeczytamy "Traktat o prawdziwym nabożeństwie do NMP" autorstwa św. Ludwika Maria Grinion de Montfort, - zrobimy 33 dni przygotowania się do zawierzenia się, - i punktem finalnym będzie samo zawierzenie się Maryji. (Zawierzenie - jak pisze św. Ludwik - musi być odnawianie raz w roku więc zapraszam też tych którzy chcą swoje zawierzenie się Maryi powtórzyć). Jeżeli masz już dość jechania w życiu na własnych pomysłach i szukasz pomocy to zapraszam Cię do nowej podróży podczas której poznasz kogoś kto bardzo chce przejąć stery Twego życia i przywrócić Cię do harmonii z naszym Stworcą, uporządkować Twe życie, poustawiać w nim wszystko tak aby było na swoim miejscu. Tej decyzji nigdy nie pożałujesz i odkryjesz że jesteś kochany i wyczekiwany przez kochającego Boga Ojca. Jeżeli szukasz prawdziwej miłości (nie takiej którą ofiarują Ci ludzie i świat) to zapraszam Cię do poznania Tej która kocha naprawdę bez żadnego fałszu, zapraszam Cię do - najpierw - poznania Maryji (poprzez "Traktat") a następnie oddania się Jej całkowicie, a Ona sprawi iż po raz pierwszy w życiu poczujesz w sercu pokój. Jeżeli chcesz zawierzyć osoby które są daleko od Boga - również i je możesz i wręcz powinieneś zawierzyć Maryji i Maryja weźmie je pod swój płaszcz i zacznie pracować nad ich sercami ku ich nawróceniu.Aby dołączyć do grupy proszę naciśnij poniższy niebieski link poprzez który automatycznie wejdziesz do grupy. Zaczynamy 10 marca. Pozdrawiam serdecznie. Mariusz chat.whatsapp.com/HfUVrATvFQb64G85kLF3Lf
Dobre rady ale jak jedziesz do innego miasta, to nie mów tego handlarzowi. Bo to wykorzysta, że na pusto nie bedzie ci się chciało wracać. Teraz auta nie są już wywożone na Ukraine, to handlarzom sie ujebało eldorado.
Nie rozmawiam o pieniądzach przed fizycznym obejrzeniem samochodu i to jest podstawowa zasada chyba że pan "handlarz" chce robić z siebie niepowaznego człowieka to niech takie praktyki stosuje
Nie wiem, chyba trzeba mieć dar przekonywania :D Po co gość ma sprzedawać komuś mądremu i cwanemu 2k taniej skoro może poczekać i przyjedzie ktoś kto się będzie cieszył z obniżenia ceny o 300zł :D
Bo jest coś takiego jak płynność finansowa. Lepiej sprzedać miesięcznie 4 samochody po 3 tys zysku na każdym niż 2 samochody po 5tys zysku. / a jak sprzedajesz prywatnie to każdy dzień to bliżej końca przeglądu, ubezpieczenia i tracisz czas i energię na pokazywanie auta, jazdy próbne czasem lepiej mocniej zejsć i suma sumarum lepiej się na tym wyjdzie.
..dokładnie, ja tak zrobiłem i sprzedałem pierwszemu klientowi ale byłem gdzieś tysiąc do tyłu ale zaoszczędziło mi to dużo nerwów, czasu i pracy..a odnośnie tego co napisałeś w pełni się zgadzam i w myśl powiedzenia "najgorszy hurt jest lepszy niż najlepszy detal"
Taka technika na cwaniaka troszeczkę co ? Jak ktoś nie widząc towaru już negocjuje cenę przez telefon to moja odpowiedź jest jedna - nie przyjeżdżaj wcale. Jest to kupujący nie zabardzo poważny krytego można sobie odpuścić bo właśnie będzie cenę jeszcze nadciągał jak przyjedzie - strata czasu na cwaniaka.
Gdybyś zadzwonił do mnie z tekstem ze mozesz przyjechac i ze zapłacisz za nie tyle ile tam sobie wymyslisz z automatu uzyskasz odpowiedz nie prosze pana auto jest w cennie x- podanej w ogłoszeniu a wszelkie rozmowy na temat cenny tylko przy samochodzie. Widzisz swiadomośc ludzi sie zwieksza zarówno po jednej jak i 2 stronie barykady . Po drugie juz sie skazujesz takim tekstem na to ze jestes handlarzem bo nagminie oni uzywaja takich technik a wiec w oczach właściciela pojazdu nie jestes osoba docelowa tylko posrednikiem który na starcie bedzie schodził 10-15 proc bez oglądania auta. Jest tylko 1 metoda by sprzedac auto za sensowne pieniądze szukaj klienta docelowego czyli kupujacego dla siebie po drugie daj sobie czas nie wystawiaj auta o 15 tys wiecej niz srednia rynkowa tylko o te 3-4 tys większa ilość klientów itd.
Cześć jestem Przemek i prowadzę wojny. Kupuje auta za połowę wartości ceny z uszkodzonym silnikiem po czym wymieniam jeden kabelek i silnik ożywa. Potem wystawiam za 2x więcej i jestem twardy i nieugiety w negocjacjach. Tak łatwo jest przecież kupić samochód używany a dookoła wyrastają jak grzyby po deszczu same okazję. A teraz kończymy bajeczke i idziemy już spać do następnego programu.
Cos tam handluje samochodami ale tylko dorywczo. Jak ktos proponuje jakas smieszna kwote to kaze mu spierdalac. Najgorzej jak przyjezdzaja "znawcy", ktorzy szukaja na sile problemow, ktorych nie ma. Pamietam jak jakas grupa mlodych osob odkrecila korek od wlewu oleju i cos nawymyslali, ze cos jest nie tak. Nawet nie potrafili powiedziec co :D cos bylo nie tak bo oni tak mowili
to co Pan mówi jest nie realne w Polsce ... ile kto ceni za tyle mniej więcej chce sprzedać. I w takim stanie jakim auto jest A nie że nagle zejdzie z ceny kilka tysięcy ... bo opony łyse... 🙂
Raz dałem się nabrać na to Twoje negocjowanie przez telefon. Handlarz przyjechał lawetą i zabrał auto za 60% wartości (albo i mniej) i się tylko kutas cieszył, że nabił gówniarza w butelkę. Miałem wtedy 18 lat, ale się nauczyłem, że jeśli ktoś próbuje negocjować przez telefon to należy się od razu rozłączyć. Więc w dupę sobie wsadź swoje techniki Mirka handlarza.
Jak się negocjowałem na komisie to facet mnie wypierdolil ... Twierdzi że perfekcja igła pozwolił na wpięcie komputera itp silnik już można powiedzieć koniec (A4 B7 2007 2.0fsi q przebieg 160kkm) auto niby nie bite ale oczywiście robione i w 100% przez niego bo było widać ... Facet się wkurwił jak mu zaproponowałem cenę niższą o 4k i wyprosił na drugi dzień samochodu nie było na komisie i się już nie pojawił nawet w okolicznych komisach
Ojciec kumpla to zbił kiedyś przez tel w roku 2007 golfa 2 z 5 na 3 tys i jeszcze 200zl na miejscu tak więc dojebal taka kotwice że sprzedawcę utopił :D
Ja sprzedałem wiele aut i zawsze dostałem tyle ile chciałem, sposób jest prosty, obliczanie ile wyszło mnie auto z zakupem naprawami itd oczywiście ja kupuję Anglików dlatego mam duże pole do manewru :) przykładowo miałem ostatnio BMW X3 piękne z książkami serwisowymi oryginalnym lakierze full wypas, przebieg udokumentowany bo UK nie ma możliwości oszustwa :) wyszła mnie 10000zł więc mówię 2 tysie muszę zarobić wystawiłem za 17,5 schodziłem z ceny codzienie o 100zł żeby oglądalność była po miesiącu było ok 13000zł, skończyło się ogłoszenie dwa dni przerwy wystawiłem ponownie i jeb! Telefon przyjeżdżam za 2 godziny, cena do minimalnej negocjacji i 12500 w kieszeni, morał taki że mentalność Polaka jest taka żeby wydymać do końca sprzedającego a sam jest wydymany :)
nigdy nie negocjuje się ceny przez tel,ja zawsze ucinam takie rozmowy odpowiedzą ze najpierw misi Pan obejrzec auto a potem porozmawiamy, i nigdy nie neguje się stanu auta,wprowadza sie nerwowa atmosfere, proponujesz cene i sprzedajacy się godzi albo nie
OKLOCKI SIE KOŃCZĄ...OPONY...DROGI PANIE ZNAFCO..WSZYSTKO ZALEZY OD JAKIEJ CENY KTOŚ ZACZYNA NEGOCJOWAĆ,. BO NIE OD KAŻDEJ WYPADA. JAK MIAŁBYM OPUŚCIC KOMUŚ NA KLOCKI CZY OPONY TO POWIEDZIAŁBYM-SPIERDALAJ KUPIĆ ROWER..
