Zadatek czy zaliczka.. Historia prawdziwa jak ludzie stracili 200 tys. chcąc kupić dom, niestety do transakcji nie dszło.. Może trochę chaotycznie to opowiadam, ale tak ku przestrodze..
Myślę, że taki życiowe rzeczy powinny być uczone w 7/8 klasie, bo uczą się dzieci mnóstwa niepotrzebnych zagadnień z których nigdy nie skorzystają. Człowiek ma 18 lat, jest pełnoprawnym obywatelem a nie ma pojęcia jak załatwić cos w urzędzie, czego musi w życiu pilnować, na co uważać, jak napisać umowę itd.
Dzieci tego nie nauczą bo jakby później w dorosłym wieku je okradali? Prawo ma być zawiłe i nie przejrzyste by jak najwięcej się na to nabrało a "swoi" wiedzą jak je obejść i wykorzystać pod siebie. Pozdrawiam
To pokaż chociaż jedna pełna umowę kredytową że wszystkimi wyłączeniami i dodatkowymi kosztami dla kredytobiorcy opisanymi prostym, zrozumiałym językiem a nie prawno-bankowym żargonem. Jedyne co znajdziesz to reklamy.
@@dladam7434 wystarczy jakby wszyscy klienci zaczęli czytać umowy i pytając się co 2 zdanie, I kolejki kilometrowe i odrazu by zmienili umowy na ludzkie🤣🤣🤣
Tu się nie popisał notariusz. Podczas podpisywania umowy przedwstepnej powinien jasno powiedzieć co oznacza dany zapis w umowie. Nie każdy musi być prawnikiem.
Pamiętajcie, że oni mogli być tak pewni kredytu "od znajomego", że zdawali sobie z tego sprawę, gdyby wszystko poszło ok, to nie byłoby filmu... Shit happens.
Miałem kiedyś podobną sytuację. Ja byłem stroną sprzedającą działkę budowlaną. Kupujący zapłacili mi zadatek i nie mogli uzyskać kredytu na resztę. Mogłem na nich zarobić i mieć działkę. Czekałem cierpliwie w końcu załatwili kasę na zakup i po roku czekania sprzedałem im działkę na której teraz stoi ich domek. Trzeba być człowiekiem a nie h...m
znam podobny temat .....gdzie ludzie stracili 100 tys zł z powodów zdrowotnych , sprzedający się cieszył , że za friko wpadła stówka......po 1,5 r dom który miał być sprzedany uległ spaleniu......karma wraca i wróci ....
Podstawowa sprawa to to, że trzeba być człowiekiem. Sprzedający mógł poczekać, przedłużyć tą umowę jeszcze o kilka miesięcy i zachować się normalnie, po ludzku. Widocznie wyczuł dobrą okazję. To ogólnie bez komentarza. Co do kupujących, to z opowieści wynika, że były to jedyne ich pięniądze, więc szkoda ich ze względu na to, a po drugie szkoda, bo pewnie pogrzebali swoje marzenia, a dodatkowo kilka siwych włosów na głowie im przez to przybyło... delikatnie mówiąc. Pozdro, historia ku przestrodze...
@@adik4785 Sprzedający skorzystał na naiwności kupujących. Kupujący jeśli przebaczą, podniosą się, ale sprzedającemu, wzbogacenie się na ludzkiej krzywdzie szczęścia nie przyniesie.
Ja kupując dom Dałem 120 tysięcy i sam spisałem umowę jako zadatek, resztę bank,a bank przelał resztę po podpisaniu aktu notarialnego,tylko w umowie było przed podpisaniu,ale sprzedając się zgodził.
Mnie też tak w banku załatwili . Kredyt miał być przyznany na 100% a po prawie 3 msc odmowa bez podania przyczyny. Od tamtej pory straciłem chęć do wszelkich inwestycji na kredyt(co mogę to tylko kupuje za gotówkę) banki omijam szerokim łukiem. Myślałem że to poważne instytucje ale tam to jak człowiek chce chwilówki wziąć albo parędziesiąt tys to dzwonią i zapraszają a jak w grę wchodzą poważne pieniądze to zaczyna się kręcenie bo po co bank ma dawać komuś kilka mln zł na niski procent jak może znaleźć kilkadziesiąt osób i im te same pieniądze pożyczyć na kilkanaście procent. W tym kraju bez dobrych znajomości i układów to można się co najwyżej garbu dorobić.
Nie ma czegoś takiego jak "na 100%"... Bank zawsze ma zapis, że może nie przyznać. Poza tym kredytu nie udziela ten w okienku tylko analityk kredytowy, on ocenia ryzyko - nie tylko związane z klientem, ale i otoczeniem rynkowym (wystarczy, że branża w której ktoś pracuje przestaje być pewna).
@@grzegorzswiatek7519 Tylko że mój miał być konsolidacyjny . Pod zastaw nieruchomości .I obiecano mi że będzie przyznany na 100 %. Wtedy moje nieruchomości były 2 razy więcej warte(nawet według rzeczoznawcy) niż wysokość kredytu o jaki się ubiegałem. Spłaciłem dziadów mimo że mieliśmy ustna umowę w Banku żebym inwestowal a jak będzie mi ciężko to mi skonsiliduja jak się później okazało że ich słowa są nic nie warte . Nie chce więcej robić z nimi żadnych interesów a najlepsze jest to że mimo że nie chciano mi skonsolidować kredytów to według ich wyliczeń mogłem jeszcze spokojnie dobrać sobie kilkadziesiąt tys zł to ja się pytam o co tam chodzi a tak ku przestrodze to mnie tak obsłużono w PKO. Co wydawać by się mogło że to poważny bank.
Mieliśmy podobną sytuację, ale nawet przez myśl nam nie przeszło, żeby wydymać kupującego. Para dała 50k zadatku i coś im się posypało. Kilkukrotnie przedłużaliśmy im terminy, aż w końcu po niemal dwóch latach sprzedaliśmy nieruchomość komuś innemu. Oczywiście zwróciliśmy im kasę.
Bardzo fajne przedstawienie aktualnego problemu. Zaliczka to zaliczka na poczet sumy calkowitej. A zadatek to... proszę, tu ma pan 200 000 zł prosze mi przetrzymać ten dom. A dalej, nie ma kredytu nie ma zadatku. Dzieki za fajny materiał. Bardzo dobrze Pan wytłumaczył.
Zadatek też jest "zaliczką" na poczet sumy całkowitej. Tyle że od chwili podpisania umowy sprzedaży. Do chwili podpisania umowy jest to zapłata za rezerwację nieruchomości.
w USA takie sprawy nie trafiaja do sadow. Poszkodowany w takim przypadku udaje sie do najblizszego sklepu albo do domowego sejfu. I to jest sposob na odciazenie tzw.sadow w Polsce ale równiez Parlamentu Europejskiego
Ten film pokazuje jak trzeba być czujnym ale nie zawsze to wychodzi więc powiem krótko bardzo w spóczuje tym ludzi co stracili pieniądze i dom życzę im dużo siły i szczęścia pozdrawiam serdecznie
Mój kolega stomatolog z Wrocławia w tym samym czasie dał 400 000zł zadatku, stracił w taki sam sposób jak Pan opisał. Potem babka od której miał kupić dom kazała mu dać 150 000zł łapówki za przedłużenie terminu o kolejne dwa miesiące. Nie mam z nim kontaktu od tamtego momentu, ale jak to usłyszałem to myślałem ze takie rzeczy się nie dzieją, tragedia. Babka która go tak zrobiła to jakaś była żona jakiegoś milionera znanego z telewizji, po podziale majątku dostała kilkadziesiąt milionów, ale i tak ograbiła go ze wszystkich pieniędzy.
Sprawa wbrew pozorom nie jest przegrana w 100 %. Istnieje duża szansa na wygranie biorąc pod uwagę klauzule rebus sic standibus i badanie oświadczenia woli Stron. Aczkolwiek nie zmienia to faktu, że powinni taka umowę przed podpisaniem zweryfikować z Radcą prawnym lub Adwokatem i sprawa nie jest prosta. Poza tym dobry film 💪🏻
Podstawa to wpłacać zadatek jak najniższy, szczególnie, kiedy kupuje się na kredyt- dobra rada pracownika banku.Jest wiele rzeczy, które są niezależne od kupującego.W moim przypadku za dom za 300 tys zapłaciłem zadatku 1 tys i sprzedający się zgodził, bo miał czyste intencje i zaufał, umowa przedwstępna spisana zgodnie z gotowych druków z neta , ale w domu , bez kosztów notariusza.W razie nie otrzymania kredytu, tracę niewiele. Tak przy okazji miałem takie zdarzenie, że przy próbie kupna innego budynku i wycofania się , sprzedający oddał mi zadatek w całej kwocie, ale to rzadkość i na to bym nie liczył.
@@dominik_8523 Dobra sprawa, ale znając nasz wzorowy system bankowy zdziwiłby się po co Tobie ta kasa, gdzie nieruchomość??W kredycie , to w końcu bank kupuje... W związku z powyzszym nic dziwnego, że bankowość stoi super w Polsce/kryzys w 2008 i ocena banków w Polsce wtedy i teraz/. Przygrywka z podwyższaniem stóp procentowych aktualnie to ta sama zabawa, jak zwykle jesteśmy jako Polacy bardziej papiescy od papieża- dotyczy także kredytów z oprocentowaniem zmiennym, cała Europa bierze kredyty stałe, a my nadal w większości zmienne, przez co bank nie bierze odpowiedzialności za zdarzenia losowe i wtedy nigdy nie straci.Żałosne , że nadal nabieramy się tym "leniwym spaślakom".
Wszystko lege artis. Błąd kupujących polegał na jednej ważnej rzeczy (często przez ludzi popełnianej), że nie mieli w ręce umowy z banku o przyznaniu, a wierzyli, że dostaną, bo pracownik ich "zapewnił". Pamiętajmy umowę podpisujemy z instytucjami nie z pracownikami. Przypadki z życia - umowy na polisy inwestycyjne sprzedawane emerytom, bo"pani z banku" mówiła,że zarobię... A nikt nie czytał zapisu umowy.
Ale rynna... Dzięki za bardzo ważną wstawkę. A podobno każdy jest kowalem swojego losu. Zycie pokazuje jednak, że najczęściej jest się... między młotem a kowadłem 😞 Pozdrawiam Szefa i Szanownych Widzów.
Nie rozumiem sytuacji, w której ktoś kupuje dom za 600k i nie rozróżnia zaliczki od zadatku - a jeśli się kompletnie nie zna na umowach, to nie przeznaczy 500zł przy wydatku 1200x większym żeby zabrać ze sobą człowieka który się zna.
nikt kto się zna czy nie zna na nieruchomościach nie zabiera kogoś do notariusz czyli zawodu zaufania publicznego, bo mu do głowy nie przyjdzie że może on celwo lub nie celowo zrobić taki błąd
Jest też sprawa prostrza.. wydali już te 2 paki i tyle. Byli zdecydowani sprzedać a nie oszukiwać dlatego wiedzieli że mogą to zrobić, a że kupujący nie ma dość kasy... Największym skur.. em to jest tutaj bank. Który zapewniał że kasę da a nie dał.
Niestety prawda. U nas notariuszka była dobra znajoma sprzedających... Czytając dokumenty pominęła kilka kwestii (zaznaczonych jako ważne przez naszego zaprzyjaźnionego notariusza). Jej miną była bezcenna jak zwróciłem jej uwagę na pominięte kwestie... Nieruchomości i tak nabyłem, ale niesmak po francy pozostał i ostrzegam przed rurom znajomych. Zaufany notariusz to bardzo ważna rzecz.
Kiepskiego adwokata mieli. Jest coś takiego jak siła wyższa. Czyli coś co nie było do przewidzenia i niezależne od nich. „Jeżeli niezawarcie umowy przyrzeczonej nastąpiło wskutek okoliczności, za które żadna ze stron nie ponosi odpowiedzialności albo za które ponoszą odpowiedzialność obie strony, zadatek podlega zwrotowi w takiej wysokości, w jakiej został zapłacony.”
Dobry przykład, że jeśli samemu nie zadba się o swoje sprawy to nie ma co liczyć, że ktoś nas w tym wyręczy. Przynajmniej 2 ludzi przyłożyło tu reke 1. Szanujący się notariusz zwraca uwagę stronom na niedopowiedzenia i zagrożenia (jest też prawnikiem). Przerabiają takich umów czasami dziesiątki miesięcznie. Kto skonstruował ta umowę? Z której strony był notariusz? 2. Pracownik banku powinien zaproponować promesę przed podpisaniem umowy przedwstępnej. Może kupujący nie chcieli na nią czekać..
Prawdopodobnie ta kasa jest do odzyskania w sadzie. Tkz klazura siły wyzszej. Wystapily zdazenia ktore mialy znaczacy wplyw na umowe, a nie byly wina żadnej ze stron. W takiej sytuacji sprzedawca musi oddac kase. Skonsultować z prawnikiem by to nalezalo.
W takiej sytuacji pieniądze są potencjalnie do odzyskania sądownie na podstawie tej właśnie klauzuli. No chyba, że w momencie podpisywania umowy przedwstępnej opierali się tylko i wyłącznie na opinii znajomego, że dostaną kredyt, a ze strony banku nie było to w żaden sposób potwierdzone. W takim wypadku ( a z tego co rozumiem to tutaj wniosek o kredyt złożyli dopiero po podpisaniu umowy przedwstępnej) jednak będzie problem w oparciu się o to.
Druga rzecz to moim zdaniem notariusz powinien powiedziec ze to jest zadatek albo zaliczka i czym to sie różni. My jak chcielismy kupic dzialke to sie okazalo ze ma zaciagnieta hipoteke i wszystkiego dowiedzielismy sie od notariusza. Mysle ze mogl to byc jakis znajomu sprzedajacych i dobrze wiedzieli co robia, kto wie moze coś z tego przekretu dostal.
Ciężko w to uwierzyć że notariusz ich nie uświadomił sam kupowałem dom i notariusz mi mówił o takiej sytuacji więc sory albo notariusz do bani albo ktoś tu kręci
Gupi mądry, brzydki piękny, łysy owłosiony, a wzbogacić się na ludzkiej krzywdzie to ok? Tylko niegodziwemu nie idzie się dogadać. Ja bym takiemu już ręki we wsi nie podał
Wystarczyło dodać do umowy warunek o kredycie i po sprawie. Z życia wzięte: kupowaliśmy nieruchomośćna wsi, przed pandemia cena dogadana za 150k daliśmy zadatku 10k z umową notarialną sprawą się przeciagala (teraz wiemy że sprzedający kombinował)i nastała pandemia ceny zaczęły rosnąć i znalazł się kupiec za 230k. Kupujący oddał nam 20k ale my za 150k nie mogliśmy już nic sensownego kupic Gdybyśmy dali zadatku 50k nie opłacało by się kombinować. Każdy kij ma dwa końce.
Dokładnie tak, dlatego ja obserwując sytuacje dałem celowo duży zadatek (25% ceny). Sprzedający dzisiaj marudzi ze te ceny tak rosna ale umowa dalej obowiązuje, inaczej bym został z pacem w nosie. Nie chce się na nikim dorobić bo ceny równie dobrze mogły spaść bo sytuacja jest bardzo dynamiczna, ja po prostu chce kupić działkę :)
Bardzo przykra sprawa. No niestety, ludzie są okropni. Można tylko liczyć, że karma te osoby dopadnie, ale najczęściej niestety tak się nie dzieje. Budując dom i mając kontakt z wieloma przypadkowymi osobami widać niestety, że znacząca większość taka jest.
Smutna historia. Tak jak mowi Autor: mozna do tego podejsc po ludzku i zwrocic kase, albo przytulic w imie prawa. Oby jak njwiecej osob obejrzalo ten film, zeby uczyc sie na bledach innych osob.
Żyjąc już trochę na tym świecie , zauważyłem pewną prawidłowość , a mianowicie tylko w taki sposób i tylko w taki sposób ludzie majętni stają się ludźmi majętnymi przykre ale prawdziwe.
Oj komentarz typowego „nieudacznika” bez urazy. Szanowny Panie by zarobić trzeba coś robić i to coś nie nazywa się kraść. Warto się uczyć pogłębiać umiejętności i dać innym coś lub rozwiązać ich problem oferując produkt lub usługę. Rafał Brzoska to też złodziej? Zapraszam do refleksji Pozdrawiam.
Gowno prawda, ciezko pracuje i mam chate ok ok 30tki, bez kredytu. Zamiast sugerowac oszustwa wszystkim naokolo naucz sie zawodu ktory jest dobrze platny, nie chlej wodki i sie douczaj zeby wiecej zarabiac. Jak sie opierdzielales albo nie chcialo sie uczyc to masz co masz
Nie rozumiem problemu, kupno i sprzedaż domu czy mieszkania zawsze wiąże się z ryzykiem dla obu stron. Dlatego zadatek jest korzystny dla kupującego ( dostaje dwukrotność zadatku) oraz sprzedającego otrzymuje zadatek, jeśli kupujący nie zamknie tranzakcji. Przy takiej kwocie zadatek wynosi około 10% tranzakcji. Notariusz zawsze o tym mówi. Wina kupujących.
Glupia jestes. Zadatek to sie wplaca wtedy kiedy masz kase I chcesz cos szybko zaklepac bo masz to w genialnej cenie, a nie chcesz zeby okazja przeszla obok nosa!!! Przy zakupie domu czy mieszkania po cenach rynkowych, nikt nie powinien wplacac ani wolac zadatku.
Nie rozumiem jak kupując lub sprzedając nieruchomość można nie wiedzieć co to jest zaliczka a co to jest zadatek. Co robił notariusz (którego wybiera sobie kupujący), że nie poinformował obu stron o niuansach umowy. Zadatek ma celowo taką konstrukcję i działa inaczej niż zaliczka. Chroni obie strony umowy, aby te nie wycofały się z transakcji. Ja nie dziwię się sprzedającemu, ponieważ umowa jest wiążąca dla obu stron i dając zadatek jako kupujący musimy być pewni, że transakcję zrealizujemy. To jest nasze ryzyko. Zaliczka natomiast żadnej ze stron do niczego nie zobowiązuje i idąc po kredyt i dostając go i tak nie mamy pewności, że sprzedający nie znajdzie klienta za większą kwotę i nie odstąpi od umowy. Kredycik nam leci a kasa w tej sytuacji zbędna. Jesteśmy z ratami i bez domu.
To na jaki grzyb chodzic do notariusza i to spisywac te umowy skoro ten notariusz glab nie powiedzial im ze jezeli zadatek to moze przepasc a jak zaliczka to musi oddac. A moze to bylo zaplanowane i tak ludzi na wala robia ?
Jestem daleki od takich zachowań ale w tym przypadku zwróciłbym się do sumtnych panów za 50% tej kwoty by grzecznie poprosili sprzedającego o zwrot kasy. Ciekawe czy notariusz brał w tym udział.
Dyletanci prawni błyszczą intelektem. Prawo prawem, a "sprawiedliwość" musi być po naszej stronie. Nie macie pojęcia jakie głupoty piszecie i jeszcze jesteście dumni ze swoich "genialnych" pomysłów. O tym, że macie mentalność bandytów, nie wspomnę.
@@witoldtychy7993 zgodnie z prawem w trakcie sporządzania umowy notariusz ma obowiązek poinformować o takim zagrożeniu. Tutaj widocznie tego nie było co wykorzystała druga strona. Wobec powyższego zgodnie z prawem zostali oszukani "inteligencie". Ja ktoś się chce bawić w złodzieja to niech się liczy z konsekwencjami.
Czytam komentarze i widzę że fajnie się mówi i ocenia gdy ktoś jest obyty z podobnymi transakcjami, obraca dużymi pieniędzmi itd. Zwykły śmiertelnik który odłożył trochę grosza podchodzi do tego jak człowiek do człowieka. Według mnie rolą notariusza jest przedstawić wszystkie możliwe zagrożenia i sporządzić uczciwą umowę ( uczciwą to nie znaczy że ma być tylko i wyłącznie zgodna z prawem ). Niestety, kto ma do czynienia z biznesem wie, że w większości przypadków uczciwość i przejrzystość umów to nierealne marzenia. To że nieraz małżonkowie okradają się z majątków nie znaczy że każdy ma w swoim partnerze widzieć potencjalne zagrożenie zamiast kogoś bliskiego.
Wina leży po stronie rządzących, którzy zamknęli kraj. Gdyby ogłosili stan wyjątkowy to musieli by wypłacać odszkodowania tym ludziom z cateringu a tak to ich okradli podwójnie : raz zakazując im. Pracy a drugi raz dopuszczając do tego, że banki pomimo lockdown traktowali ludzi od cateringu jak by to była ich wina, że nie chodzą do pracy.. Takich sytuacji były tysiące a teraz nagle pandemua nie groźna. Podaj informację jaki to bank, niech ludzie wiedzą.
Swoją pierwszą nieruchomość kupowałem i sprzedawałem za granicą. Wszystkie rozliczenia z obiema stronami transakcji jak i bankiem dokonuje Notariusz. Wzorce umów też są notarialne. Tam nikt nie podpisuje umowy o treści jakiej sprzedający sobie wymyśli i nie przelewa ani grosza sprzedającemu przed notarialnym przeniesieniem własności. Norariusz jest gwarantem bezpieczeństwa całej transakcji. Rozliczenie i pieniądze otrzymałem od notariusza kilka dni po podpisaniu finalnej umowy. W Polsce natomiast jest to totalnie idiotyczna i wyjątkowo niebezpieczna procedura. Sprzedający wymyśla sobie treść umowy przedwstępnej a kupujący ją podpisuje i przelewa znaczącą sumę pieniędzy na konto sprzedającego. Kompletny brak kontroli transakcji i ogromne ryzyko kupującego.
Ale kto ma dostać kosę? Sprzedający? Sprzedający jest na legalu i jest to uzasadnione prawnie, ekonomicznie, że względu na bezpieczeństwo transakcji na rynku nieruchomości. Natomiast kupujący próbował złamać prawo, wymuszać coś na sprzedającym. Tak, jak był delikatny i prosił, to ok, ale jak darł ryja i straszył, to moim zdaniem ryzykował kosę. Autor odcinka też sobie pozwala na zbyt dużo... i tu też kosa może się ruszać. Autor nagrania niech się trzyma z dala od samodzielnych transakcji na rynku nieruchomości. Piszę to jako pośrednik w obrocie nieruchomościami.
Głupole bez pośredników zawsze napierdzielą głupot. Tu potrzebna była pisemna promesa z banku i zapis w umowie przedwstępnej o tym, że ostatecznie kupującym może być ten kupujący, lub jakakolwiek osoba przez niego wskazana.
Tam gdzie w grę wchodzą duże pieniądze, dorobek życia, trzeba myśleć logicznie, nie emocjami. Po drugie zapoznać się z prawem, poczytać, dowiedzieć się, udać za 200 zł do doradcy...
Ale nikt nikogo nie oszukał. Kupujący za mocno uwierzyli w swoją zdolność kredytową i poszli na całość. Wszystko odbyło się zgodnie z prawem. Przykra sprawa.
Wina to jest w systemie edukacji... 8 letnie dziecko powinno się już uczyć w szkole o finansach a nie takich pierdół jak budowa pantofelka, sinusy kosinusy... patrz czego uczą się Żydzi w szkole od na młodszych lat i kto rządzi światem. Pozdrawiam
Temat stary jak świat! Jak poniżej kilka osób słusznie przytoczyło notarjusz przy sporzadzaniu aktu odczytuje go i objasnia jakie sa skutki prawne. Niestety znajomość prawa szkodzi i ten co sprzedawał miał pełne prawo do tych pieniedzy. Jedno co ja bym w takim przypadku spróbował zrobić to skarżyć pracownika banku za podanie błednej informacji (jak faktycznie potwierdził że nie ma różnicy dla banku czy te 200K bedzie na koncie sobie leżeć czy można wplacić w postaci zadatku). Dziwi mnie tylko ten pośpiech gdyż kupujacy powinien poczekac na promesse z banku w formie pisemnej. Wówczas można by się domagać gratyfikacji bezpośredbio od banku - tak myślę.
Warto zawsze zawrzeć klauzulę o zwrocie zadatku w przypadku nie uzyskania kredytu na wnioskowaną do banku kwotę. Banki zazwyczaj nie odmawiają kredytu, a oferują niższą kwotę kredytu. Zadatek nie jest czymś złym, trzeba się tylko upewnić, że dodatkowe klauzule są w umowie wstępnej.
tak, ale sprzedajacy moze sie nie zgodzic na taki zapis. Nie dosyc ze 3 miesiace sie czeka na pieniadze i kilku klientow juz mogl stracic to jeszcze nic z tego by nie miał. Odpowiedzialnie trzeba podejsc i wziac na siebie ze jesli kredytu sie nie dostanie to zadatek przepadnie, kwestia tylko kwoty ktorą sie ryzykuje. Ja tak zaryzykowalem przy kupnie dzialki a pieniedzy nie mialem jeszcze bo czekalem na pieniadze ze sprzedazy mieszkania, a ten kupujacy czekal z kolei na kredyt a mimo to zaryzykowalem mimo ze nie bylem pewien ze dostanie kredyt..
@@marcinhello1 Może się nie zgodzić. Jeżeli komuś się spieszy, to poluje na klientów za gotówkę. Człowiek nie po to odkłada 5-10 lat pieniądze, by je stracić przez głupi czynnik losu. Różne rzeczy się dzieją podczas weryfikacji wniosku kredytowego. Ważne jest to, by obie strony były prawnie bezpieczne, a sprzedaż była uczciwa. Tego typu punkt na to pozwala. Jeżeli konkretny sprzedawca nie zgadza się na coś takiego, to szukam dalej. Rozsądek zawsze na 1 miejscu.
Czy wobec tego notariusz jest świętą krową, która może być bezkarna za tragicznie spisaną umowę? Może dochodzenie odszkodowania od notariusza, za wprowadzenie w błąd lub jawnie działanie na niekorzyść kupujących?
Nie strasz ludzi zadatkami. Są powszechnie stosowane przy transakcjach na nieruchomościach. Dają też ochronę kupującemu w przypadku gdyby sprzedający się rozmyślił. A przed kupnem domu często ponosi się różne koszty typu rzeczoznawcy, prowizje pośredników itd. Zaliczkę sprzedający po prostu oddaje i tyle. Po temacie. Konieczność zwrotu podwójnego zadatku wybija głupie pomysły z głowy, a ostatecznie pozwala pokryć poniesione koszty. Ci ludzie powinni mieć pretensje do notariusza, że nie podpowiedział im jak napisać dobrą umowę przedwstępną. Ja miałem zapisy na wypadek odmowy udzielenia kredytu, utraty pracy i innych czynników uniemożliwiających wywiązanie się z umowy nie ze swojej winy. Wtedy zadatek podlegałby zwrotowi. Inna sprawa że CI sprzedający to fiuty, na zdrowie im ta kasa nie wyjdzie. Karma wraca.
Notariusz musi takie rzeczy wytłumaczyć i poinformować o skutkach, przy podpisaniu umowy przedwstępnej. Wina kupujących, ewentualnie notariusza gdy nie poinformował, w co wątpie
Dokładnie tak, jeśli to była umowa notarialna, to byłaby nieważna, gdyby notariusz nieprawidłowo wykonał swoje obowiązki. Myślę, że przedstawienie tej sprawy jest trochę a'la plotka krążąca po okolicy, tak jak w tym kawale, że w czasach, gdy się stało za papierem toaletowym w kolejkach, jedna baba na końcu kolejki powiedziała: - o chyba papier przyjechał -, a jak doszło na początek kolejki to już wersja była, że: - Papież przyjechał.
Mogli wiedzieć, ale "znajomy gwarantował kredyt", więc byli przekonani, że są we właściwym miejscu i jeszcze mogą 200k ugrać jak nie doszłoby do transakcji z winy sprzedajecego.
@@STOP2NWO chodzi Ci że kupujący mogli jednak wiedzieć że to zadatek tak? No to w takim razie nie mogli nic ugrać od Sprzedającego, bo sprzedający miał tylko sprzedać - jakby kupujący mieli kasę, to on mówi śmiało kasa i proszę się wprowadzać. Sprzedający nic na tym nie mógł ugrać. Albo jest jakieś drugie dno albo nie wiem o co kaman. Jakby notariusz coś skopał to ja bym nie odpuścił za 200 tysi to takiego papugę można wynająć że ten notariusz nigdy by już nic nie przeczytał. Skoro nie poszli do sądu to coś jest na rzeczy. Takie wiejskie opowieści jak dla mnie.
@@toja2918 Notariusze mają ubezpieczenia na takie sytuacje, więc luzik. Gdyby dostali kredyt nie byłoby afery, a oni cieszyliby się "biznesem życia". Nikt z planujących zakup nie podejrzewał takiego fukupu z sytuacja cv19... Ceny nieruchomości stopniowo rosły do góry, może 600k to była okazyjna cena, na tamten czas (dom i duża dzialka) i chcieli mieć zaklepane, nie znamy wszystkich szczegółów. Nauczka jedna, planowanie zakupów z bankiem w tle to słaby biznes + warto zakładac najgorsze scenariusze 😉
@@STOP2NWO ok spoko, ale mi nie o to chodzi w tej sferze to wystarczyło jedno słowo w umowie, nie zadatek a zaliczka i po zawodach. Jeśli notariusz by nie dopełnił obowiązkow i zamotal to żadna ubezpieczenia by mu nie pomogły. Mi tylko chodzi o to że to jest jakaś wioskowa opowieść i nie wiadomo jak było naprawdę. To jakieś dziwne opowieści, bo z opowieści wioskowych wynika, że kupujący nie wiedzieli co to zadatek a co to zaliczka (a tak właściwie to skoro to nie było zapisane i odczytane, że to zadatek, to jest kryminał) ale i wynika że sprzedający też nie wiedzieli ( bo słyszymy w filmie, że dopiero ktoś tam coś tam powiedział sprzedającemu, że ty nie musisz tej kasy oddawać, bo to zadatek, a nato sprzedający hurrra, to super, bo nie wiedziałem) 😜 Potrzebne byłyby konkretne informacje jak było, bo dla mnie to Zdzisława opowieści z Narnii i tyle 😉. Pozdrowienia
Dzień dobry, zadatek nie jest prawnie uregulowany w sensie ile procent całości kwoty może obejmować? Szczerze sprzedawca mógł to rozwiązać na korzyść obu stron wynajmując dom kupującym, skoro ma inne lokum do którego może się przeprowadzić.
@@bikecitywarsawrentabike2077 jeśli strony ustaliły warunki zwrotu wtedy zmieniamy definicję zadatku. Nie wiem jak to wygląda prawnie ale używałem tego zapisu już 2 razy.
@@bikecitywarsawrentabike2077 będzie ważny bo nie jest niezgodny z obowiązującym prawem. Standardowo przy wycofaniu się z transakcji zadatek przepada, ale jeżeli w umowie zawrze się sytuacje np. nieotrzymania kredytu to jak najbardziej można taki zapis zastosować. Jest to częsta praktyka
Współczuję. Jeżeli jednak umowa byłaby fikcją, zadatek (dochód) 200 tys jest zwolniony z podatku. Czyli 38 tys w kieszeni i wyprane pieniądze . Potrącając umowę przedwstępną to chyba warto.
Kiedyś miałem problem z komornikiem. Mamy z żoną rozdzielność majątkową. Czasem używałem jej samochodu, i zajął ten samochód ponieważ ja byłem w jego "władaniu". Były tam perypetie, ale chodzi o grę słówek którą prawo wykorzysta przeciwko Tobie. Kiedy myślisz że jest ok, to różnica jednego słowa może być kosztowna ...
Owszem ludzie są jacy są, ale z drugiej strony sprzedający jeśli faktycznie kupili mieszkanie i wydali te 200k to skąd mieli je wziać spowrotem aby oddać temu kupującemu ?
Dla przykładu i informacji w Stanach Zjednoczonych zaliczka zostaje wpłacana na neutralne konto i ani sprzedający ani kupujący nie ma do tego dostępu. Zaliczka plus reszta pieniędzy za dany dom zostaje dostarczona do sprzedającego w dniu zwanym „closing” czyli dzień zamknięcia transakcji kupna/sprzedaży. Wszystkim zajmują się prawnicy reprezentujący sprzedającego i kupującego.
Jak masz gotówkę i obawiasz się ze sprzedający się wycofa to wpisać zadatek ,jeżeli masz cześć pieniędzy i czekasz na kredyt z banku to zawsze wpisywać ze to zaliczka .
Takich mamy notariuszy i prawników radców prawnych , po prostu zorganizowana grupa przestepcza.Notariusz powinien poinformować człowieka o jego prawach przy zawieraniu umowy notarialnej.
Dzidek.. karma zawsze wraca :) tym sk.. m tez wroci :) potrzeba czasu :) Znajomi tez wyjda na swoje :) cierpliwosc, spokoj.. i bedzie dobrze :) Pozdrowienia dla rodzinki 💪
Wróci do sukinsynów, złodziei. Jak nie do nich to na ich kolejne pokolenia. To będzie klątwa pokoleniowa. Nie buduje się życia na czyimś nieszczęściu. Tfu! Na pohybel złodziejom, oszustom