Alkoholik się nie wstydzi, on jest dumny z tego że lubi się napić, abstrahując że jego wygląd stanowi rozrywkę dla innych bo w naszym społeczeństwie fajnie się patrzy jak ktoś ma problem z chodzeniem, przykre że coraz częściej współuzależnieni to faceci, co raz częściej to oni dbają i opiekują się dziećmi, mam wrażenie że emancypacja kobiet im nie służy...
Mój mąż codziennie wychodzi do pracy jak normalny człowiek. Po pracy codziennie 100 2 browary i więcej a potem awantury . I jak przyjdzie sobota to pół litra. Ja mojego męża nie chronię powiedziałam wszystko rodzinie stwierdzili że przesadzam. Gdy powiedziałam że chcę mu pomuc i iść na terapię to mi powiedział że nie będzie się leczyć.
@@mateuszbetnarski390 zostawić kogoś bo nam coś w nim nie pasuje to tak jak po stresującym dniu napić się alkoholu dla rozluźnienia. Niby działa, ale na krótko i nie jest to rozwiązanie na dłuższy czas.
Jesteś męczennica na własne żądanie. Dla mnie alkoholik to nie chory człowiek. Nikt mu do ryja nie lał, sam sięgał. Nie miałam i nie mam litości kogoś takiego ratować. Jeżeli, to ratować swoje i dzieci życie. A niech sie zachleje na śmierć, jego wybór, nie mój. Przy okazji zaoszczędzisz sobie wstydu gdziekolwiek pójdziecie razem. Po powrocie do domu AWANTURA i szukanie jeszcze gorzały lub piwa, bo temu pijusowi wiecznie mało. Dlaczego mam JEDNO życie poświęcić takiemu Dnu i go z niego wyciągać. Zrobił z siebie wrak człowieka i za chwilę ty też przy nim będziesz. Uwierz mi. 💩💩💩
Po 30 latach życia z alkoholikiem tzw wysokofunkcjonującym, po terapii dla współuzależnionych uważam, że jedynym wyjściem jest odejście od osoby uzależnionej i to jak najszybsze, aby zminimalizować straty, szczególnie jeśli w domu są dzieci. Na terapii za dużo się poświęca czasu na naukę życia z alkoholikiem, a tak naprawdę to jest to czas zmarnowany, bo alkoholicy nie chcą podejmować terapii, a jeśli nawet do tego dojdzie to tylko 2% udaje się wyjść z nałogu. Szkoda życia i relacji z innymi ludźmi na życie z alkoholikiem, szczególnie, że w naszym społeczeństwie jest ogólne przyzwolenie na picie i rzadko kto widzi w tym problem. Ale wszystko co Pan mówi to prawda - tak to wygląda. Ze swojego doświadczenia tylko dodam, że nadziei na pomoc ze strony żony w zasadzie nie ma i lepiej nie mieć złudzeń - dla alkoholika żona to wariatka albo główna przyczyna jego nałogu.
Moje pytanie (Zdaję sobie sprawę, że dla niektórych bardzo głupie). Kto stwierdza chorobę alkoholową? Mój mąż pije od dawna do upadłego w każdy piątek i sobotę. Uważam, że jest alkoholikiem, on ma inne zdanie. Dyskutujemy o terapii, ale niebardzo wiemy, od czego zacząć.
Chorobę stwierdza lekarz od uzależnień. W moim przypadku było tak; kiedy zorientowałam się, że to uzależnienie złożyłam wniosek w prokuraturze o przymusowe leczenie. Opisałam, co się dzieje w domu. Mąż został wezwany na badanie do poradni uzależnień, która stwierdziła, że ma problem. Papiery poszły do sądu. Była rozprawa, byłam wzywana jako świadek i zeznawałam przy nim. Sędzina skierowała go na leczenie odwykowe w poradni. Gdyby to wszystko olał to zamknęliby go w szpitalu na leczeniu. Powiem tak, ta droga jest w cholerę ciężka. Powiedziałam męzowi, że go zgłoszę zanim to zrobiłam. W domu miałam ciężko, gdy po zgłoszeniu przyjechał dzielnicowy na wywiad i mąż zdał sobie sprawę z tego, ze nie straszyłam. Buntował się przeciwko wszystkiemu. Jednak aktualnie chodzi na spotkania do terapeutki, więc warto spróbować. Na razie jest u początku drogi i jeszcze nie jest kolorowo. Ponad to ma dozór kuratora, który przyjeżdża i sprawdza czy jeździ na spotkania.