taka mała rzecz korwin nie mówi że kosciół nie powinien mieszac się do polityki ale ze papież jest z nim zgodny , korwin uważa że kazdy ma prawo do własnej opinii nawet ksiądz
Ale nie zrozumiałeś. Kościół się nie miesza tylko księża się mieszają. To jeżeli chcielibyśmy aby księża się nie mieszali to musielibyśmy zmuszać Watykan aby zabronił księżą to robić. Ale jako, że nigdy nie zabraniał to może się zdziwić dlaczego teraz miałby to robić? Kościół mógłby powiedzieć: "Jak za komuny Karol Wojtyła się mieszał do polityki to było dobrze a teraz jest źle?" Czyli z tego wychodzi prosty wniosek, że według ludzi księża powinni się mieszać do polityki kiedy jest taka potrzeba. No a takie stwierdzenie już jest chore. Należy wśród narodu propagować po prostu informacje o tym, że w kościele dzieją się różne patologie i niech ludzie odchodzą od kościoła to wtedy kościół może zacznie się trochę reformować i wyjdzie mu to na dobre. Jak kościół straci wiernych to jego mieszanie się w politykę straci na znaczeniu. A jak się zreformuje i będzie lepszy, będzie dobry to jak się będzie mieszać do polityki to wyjdzie na dobre i polityce i ludziom. Ja nie jestem wrogiem kościoła, ale widzę, że ma sporo minusów i chciałbym aby coś z nimi zrobił.
Korwin jest demagogiem level expert. Nigdzie na świecie jego recepty nie są stosowane. Kraje rozwinięte często mają dość wysokie podatki, szeroki zakres usług publicznych a skala nierówności jest tam względnie mała. U korwinistów brak refleksji na temat tego jak świat realnie działa. Nie ma nawyku postrzegania układów typu gospodarka jako pewnego zakresu parametrów. Dla nich polityka gospodarcza to jest taki dwustanowy przełącznik zero-jeden: albo socjalizm albo prawdziwy kapitalizm, nic pośrodku. Tylko Korwin POSIADŁ PRAWDĘ i chce przełączenia na jedynkę. Reszta świata to banda przygłupów która jak na złość trzyma przełącznik w stanie 'zero'. W realnym świecie przełączników takich są dziesiątki i każdy ma dziesiątki stanów pośrednich, a zarządzanie całością tj. polityka przypomina taki 'fine tuning' i nawigację w warunkach niepełnej informacji. Między różnymi krajami trochę się położenia tych ustawień różnią, ale nie aż tak bardzo. Nie ma ani jednego kraju realizującego czyste, idealne tezy Korwina tj. państwo finansujące tylko wojsko, policję i może sądy. Akcje mają swoje konsekwencje i przestawienie wszystkich suwaków w położenie ekstremalne - prowadzi do konsekwencji ekstremalnych, ale nie takich jak sobie to korwiniści wyobrażają... W Polsce problem polega m.in. na wciąż niskim finansowaniu (w stosunku do PKB!) usług publicznych takich jak szkolnictwo czy ochrona zdrowia. Śmiech mnie ogarnia jak słyszę z ust Korwina, że ogólny gradient zmian powinien być przeciwny- w miarę jak Polska się rozwija i bogaci powinniśmy finansować JESZCZE MNIEJ usług publicznych, a najlepiej w ogóle. Że wszystko się "samo zrobi" jak się przestanie zabierać podatki. Nie zrobi się samo. Podatki jako % PKB (2015r.): Birma (5%), Kongo (6%), Jemen (7%), Angola (7%), Kambodża (8%), Gwinea Równikowa (2%) Gwatemala (12%), Haiti (9%) Szwajcaria (29%), USA (26%), Niemcy (40%), Dania (50%), Francja (47%), Wielka Brytania (34%), Holandia (40%), Australia (25%) Podatki nie mogą być oczywiście zbyt wysokie, ale nie mogą być też za niskie, bo żeby się liczyć w światowej gospodarce i zapewnić ludziom wysoki standard życia trzeba mieć sprawne i dobrze zorganizowane państwo, które musi wypełniać różne funkcje. A to kosztuje. Polityka gospodarcza w krajach, na które powołują się korwiniści niewiele ma wspólnego z państwem-minimum: 'Jeśli czytasz tylko 'The Economist' albo 'Wall Street Journal', dowiesz się jedynie o wolnorynkowej polityce i otwartym nastawieniu wobec inwestorów. Nigdy nie powiedzą ci, że 90 procent ziemi w Singapurze należy do państwa, 85 procent mieszkań budują korporacje rządowe, a wprost zdumiewające 22 procent PKB jest produkowane przez przedsiębiorstwa państwowe (na świecie jest to przeciętnie zaledwie 9 procent).' Prof. Ha-Joon Chang Nigdy nie istniał żaden 'prawdziwy' kapitalizm gdzie wszyscy mieli równe szanse i bogacili się tylko ciężką pracą na 'wolnym rynku', a władza nikogo nie faworyzowała. Ojczyzna nowoczesnego kapitalizmu- Wlk Brytania- była imperium kolonialnym i podbijała inne kraje. W Indiach Brytyjczycy blokowali rozwój przemysłu, bo kolonie miały być rynkiem zbytu. Swoich konkurentów- Holendrów- pokonali stosując protekcjonizm (akty nawigacyjne). Dopiero w połowie XIXw. znieśli cła, bo mieli przewagę nad resztą świata dzięki wcześniejszej industrializacji, więc nie musieli się bać konkurencji. Jak ktoś nie chciał z nimi handlować to potrafili wysłać wojska, żeby 'otworzyć' taki kraj siłą (wojny opiumowe z Chinami). A jak zapragnęli przejąć kopalnie złota w Afryce Południowej to zbudowali nawet obozy koncentracyjne, żeby dopiąć celu (wojny burskie). XIX-wieczne USA należały do najbardziej protekcjonistycznych państw ówczesnego świata- nakładały cła zaporowe, żeby chronić swój przemysł przed konkurencją (do tego długo podtrzymywały niewolnictwo). Chyba najlepsze czasy w historii kapitalizmu to okres powojenny (tzw. 'złota era', we Francji nazywana 'złotą trzydziestką', lata 1945-75). Gospodarka bardzo dobrze się rozwijała, bezrobocie było niskie. Były to czasy dominacji keynesizmu w ekonomii, silnych związków zawodowych i wysokich podatków dla najbogatszych (w latach 1944-1963 najwyższa stawka PIT w USA nie spadła poniżej 90%, nawet w rządzonym przez 'ordoliberałów' RFN w latach 1948-55 wynosiła 80-95%). Państwa starały się dbać o pełne zatrudnienie. Dzięki takiej polityce bogactwo rozkładało sie bardziej równomiernie w spoleczeństwie, a ze wzrostu gospodarczego korzystali wszyscy, a nie tylko wąska elita. Istniała liczna i silna klasa średnia co przyczyniało się do stabilności zachodnich demokracji- to było bardzo ważne w czasach 'zimnej wojny' i zagrożenia komunistycznego. Rolą państwa jest właśnie pilnowanie, żeby istniała jakaś równowaga w spoleczeństwie- między pracą i kapitałem, interesami robotników i przedsiębiorców, bogatszych i biedniejszych obywateli, sektorem publicznym i prywatnym etc. Korwin wmawia ludziom, że UE to rzekomo 'socjalizm', a 'kapitalizm' jest w Chinach. W rzeczywistości rządzi tam Partia Komunistyczna, która uchwala plany pięcioletnie. Nawet po liberalizacji gospodarki w latach 80. ziemia pozostała własnością państwa, a rząd kontroluje praktycznie w całości sektor bankowy i manipuluje kursem waluty. W 2012r. państwowe firmy wytwarzały ok. 50% PKB. Gdy w 2008r. wybuchł kryzys Chińczycy stymulowali swoją gospodarkę poprzez inwestycje państwowe na ogromną skalę. Chiński 'kapitalizm państwowy' nie polega na wierze w 'niewidzialną rękę rynku', ktora sama wszystko wyreguluje. Korea Płd. w latach 50. była krajem Trzeciego Świata, ale przez ostatnie kilkadziesiąt lat dokonała skoku cywilizacyjnego. Interwencjonizm odegrał bardzo ważną rolę w rozwoju tego kraju- w 1963r. powołano Radę Planowania Ekonomicznego, której przewodniczącym był każdorazowo aktualny wicepremier, a rząd Korei, jak ujął to były premier SaKong Il, stał się 'przedsiębiorcą-zarządcą'. Rada wybierała gałęzie przemysłu, w których rodzime firmy miały największe szanse na zdobycie istotnej pozycji na światowych rynkach i wspomagała dany sektor przemysłu (m.in. poprzez przydzielanie kredytów na preferencyjnych warunkach oraz wprowadzanie wysokich ceł ochronnych na wybrane kategorie towarów). W 1967 r. uchwalono specjalne akty prawne wspierające rozwój przemysłu stoczniowego i maszynowego, w 1969 r. elektromaszynowego i elektronicznego, rok później hutnictwa i przemysłu petrochemicznego. Stworzono również duże firmy państwowe, których działalność i rozwój były dotowane przez państwo. Jeszcze raz zacytuję Ha-Joon Changa, który jest ekonomistą pochodzącym właśnie z Korei: 'Różne prywatne firmy zmuszono do inwestowania w nowe technologie. Prywatni biznesmeni nie mieli na to ochoty. Firma LG chciała się zajmować tekstyliami, ale rząd zmusił ją do produkcji kabli, od czego zaczęła się jej ekspansja w dziedzinie technologii. Samsung początkowo był firmą produkującą makaron, ale rząd zachęcił go w latach 60. do zajęcia się elektroniką - dla ułatwienia w pewnym momencie zakazując importu elektroniki, żeby Samsung nie musiał walczyć z konkurencją. Hyundai to była firma budowlana, ale rząd go zmusił do inwestowania w przemysł ciężki - stocznie i motoryzację. Nieźle dziś prosperuje, produkując statki i samochody, ale to nie był jego wybór.' Nawet ludzie nie mający wielkiej wiedzy czują, że w korwiniźmie jest jakiś fałsz, że te obietnice bogactwa dla wszystkich nie mogą być prawdziwe. Stąd wieczna oscylacja koło progu 5%. Dlatego Korwin, jak każdy radykał i fanatyk przekonany o słuszności własnych racji, jest gorącym orędownikiem autorytaryzmu i przeciwnikiem demokracji. To, że taki system w szczegółach MUSI oznaczać solidny zamordyzm z mechanizmami daleko posuniętych represji wobec przeciwników politycznych i osób myślących inaczej jest zamiatane pod dywan (czasem wychodzi na wierzch np. gdy Korwin chwali chińskich komunistów za rozjechanie czołgami pokojowej demonstracji na Tiananmen w 1989r.- to, że jego fani nazywają się często 'wolnościowcami' zakrawa na ponury żart). Korwinizm ma w zasadzie wszelkie cechy sekty. Większość wyznawców to ludzie młodzi nie mający jeszcze doświadczenia życiowego i głębszej wiedzy o świecie. Pamiętam jak jeden taki korwinista rozczarowany tym, że w 2015r. Korwin znowu przegrał z 'socjalistami' stwierdził, że ma dość i wyjeżdża. Gdzie wyjechał? Oczywiście na Zachód, chyba do Hiszpanii gdzie obecnie rządzą socjaliści/socjaldemokraci(!). W krajach rozwiniętych nikt nie realizuje księżycowych pomysłów Korwina- rządzą tam najczęściej politycy umiarkowani (chrześcijańscy demokraci, socjaldemokraci, centrowi liberałowie, ewolucyjni konserwatyści) i nic dziwnego, bo populizm i radykalizm (czy to prawicowy czy lewicowy) zwykle do niczego dobrego nie prowadzi. To szeroko rozumiane centrum jest tam dominującą siłą polityczną. Rządzący dzisiaj Polską PiS nie jest ani chadecją ani socjaldemokracją. Wg mnie to wschodnioeuropejski nacjonalistyczno-populistyczny autorytaryzm, rodzaj putinizmu/erdoganizmu. PiS niszczy trójpodział władzy, a socjal ma to osłaniać- jak powiedział kiedyś szczerze Kuchciński: 'dla ludzi 500+ jest ważniejsze niż Trybunał Konstytucyjny'. PiS buduje państwo autorytarno-etatystyczne, kupując sobie poparcie ludu co może (choć nie musi) skończyć się Argentyną (ten kraj w zasadzie do dzisiaj nie podniósł się po populiźmie Perona, a w 1945r. należał do najbogatszych na świecie). Korwiny i inne wynalazki to polityczna ekstrema, jeszcze bardziej nacjonalistyczna i zamordystyczna niż PiS.
@@radekmaczo2478 Singapur to miasto-panstwo, ktore zyje z handlu korzystajac ze swojego strategicznego polozenia. Trudno je porownywac z Polska. Jesli chodzi o autorytaryzm to Singapur jest raczej wyjatkiem od reguly, bo w zdecydowanej wiekszosci panstw autorytarnych sytuacja juz tak rozowo nie wyglada. Ja osobiscie nie chcialbym zyc w kraju, w ktorym wladza nie musi sie zbytnio przejmowac opinia obywateli.
@@slabart12 a tajwan? chile? hiszpania w okresie franco? wspomniana przez ciebie korea? chiny sie teraz rozwijaja. a zachod przeciez nie stal sie potega przez demokracje...
@@radekmaczo2478 Chile ma PKB per capita na poziomie Polski. A szybki wzrost gospodarczy to mial tam miejsce raczej juz pod upadku dyktatury. Hiszpania po rzadach Franco byla biedniejsza niz np. Wlochy, w ktorych po wojnie panowala demokracja. Korea to jest wlasnie jeden z tych wyjatkow. Duzo wiecej jest przykladow panstw, w ktorych autorytaryzm wiaze sie z bieda i zacofaniem. Poczatki demokracji na Zachodzie siegaja XVIIIw. W Wielkiej Brytanii juz na poczatku XVIIIw. powaznie ograniczono wladze krolewska. USA juz w momencie powstania nalezaly do najbardziej demokratyczych panstw swiata. Glowe panstwa- prezydenta - wybierano tam w demokratycznych wyborach podczas gdy w wielu krajach swiata nie bylo w ogole parlamentu ani wyborow- np. w Rosji car dopiero w obliczu rewolucji w 1906r. zgodzil sie laskawie powolac parlament. Na przelomie XIX i XXw. najbardziej rozwiniete panstwa byly demokratyczne (USA, Wlk Brytania, Francja, Szwajcaria), a monarchia absolutna przetrwala nadluzej w krajach zacofanych takich jak Rosja czy Turcja.
@@slabart12 ale w chile i hiszpanii byl wzrost z niskiego poziomu. rzad wybrany po pinochecie kontynuowal kurs liberalny mimo ze uwazal sie za socjalistyczny. ciekawe czy bez dyktatury byloby to mozliwe w przypadku chile. a zachod to w ogole wszedl w demokracje XXI wieku z poziomu monarchii konstytucyjnych w ktorych nikt nie pytal o zdanie obywatela tak jak to jest teraz. juz wtedy europa przodowala w swiecie. a tych "wyjatkow" to jest wiecej - mowilem tez o tajwanie, chinach. autorytaryzm nie musi byc zly. bynajmniej w mojej opinii nie mniej glupie i patologiczne moga byc dzisiejsze demokracje i ich decyzje, nawet w krajach zwanych "rozwinietymi demokracjami".
Według danych opublikowanych w 2015 r. przez Główny Urząd Statystyczny dotyczących wiary Polaków, odsetek Polaków deklarujących się jako niezdecydowani, obojętni lub niewierzący wynosi 19,9% (co piąta osoba), jednak w miastach powyżej 500 tysięcy mieszkańców, co druga osoba (w sumie 51,7%) deklaruje się jako raczej niezwiązana (20,4%) lub zupełnie niezwiązana (31,3%) z lokalną wspólnotą religijną, parafią czy kościołem Im tez ma wtrącać się kościół do życia? Kościół to instytucja powołana przez Jezusa i nie przypominam żeby mówił ze maja się wtrącać w sprawy państwa. Jeśli chcą to najpierw bym na ich miejscu może upublikował ewangelie św Tomasza. Pewnie Pan nawet o tym nie słyszał. Papież dobrze mówi, kościół to zakłamana instytucja i niech nie wtrącają się w nie swoje sprawy. Wydaje mi się ze powinni się słuchać swojego zwierzchnika.
