KTÓRE GWIEZDNE WOJNY NAJLEPSZE? Oceniam 11 filmów Star Wars 

Czekam na fascynującą i kulturalną polemikę w komentarzach -- pokażmy, że fanów Star Wars wyróżnia kultura osobista. 🔥A tu możecie zgarnąć Sokoła Millenium w kolekcji DeAgostini ► tinyurl.com/BEZSCHEMATUMF Użyjcie kodu BEZSCHEMATUMF

Jestem znowu rozczarowany, jak niedoceniana jest "Zemsta Sithów" przez krytyków, zwłaszcza tych starszych fanów. Wychowywałem się przy drugiej trylogii, więc była ona dla mnie benchmarkiem, kiedy oglądałem oryginalną trylogię. I wiecie co? W ogóle nie czułem "tego czegoś" przy niej. Może byłem za młody i faktycznie tamta trylogia była skierowana do starszego widza? Mimo że moi rodzice zawsze mówili: "ło paaanie to było coś nie to co teraz!", oryginalna trylogia nie porwała mnie tak jak ta z lat 2000. Dziś, jako dojrzały widz, dostrzegam i rozumiem krytykę wobec "Mrocznego widma", "Ataku klonów" i nawet "Zemsty Sithów". Zgadzam się z zarzutami dotyczącymi słabej gry aktorskiej aktora Anakina, płytkiego wątku miłosnego czy nieszczęsnego Jar-Jara. Jednak wciąż cenię tę trylogię na równi albo i ponad pierwotną, a przede wszystkim "Zemstę Sithów". Dlaczego? - nowa trylogia dała nam coś zupełnie nowego, co szczególnie powinniśmy docenić widząc najnowszą trylogie która okazała się nie tylko kalką, ale i ulepem z gówna, nie wprowadzającym nic nowego. - WALKI JEDI! To było coś. Zobaczyć prawdziwa potęgę obi-wana, dooku, młodego Vadera no i oczywiście Yody! Wkurwiony yoda który zobaczył jak dooku pokiereszował jego ziomków powodował że dostawałem ciarek na plecach :D ( oglądając pierwotną trylogię Luke ledwo użył miecza świetlnego, wyglądało to zawsze tragicznie) - Wątki geopolityczne, intryga, zarysowanie świata który był PRZED oryginalną trylogią - uważam że to zadanie było mega trudne i twórcy bardzo dobrze sobie z tym poradzili, nie doceniamy tego bo te wydarzenia mają logiczny sens przyczynowo-skutkowy. Więc nie odczuwamy tutaj zachwytu, ot przechodzimy obojętnie. -Ciekawe postacie - Obi-Wan!( w pierwszej trylogii to jest postać o której nic nie wiemy tak na prawdę),Dooku, Palpatine ( w pierwszej trylogii Palpatine był po prostu złym gościem i elo), Yoda, cały zakon Jedi, Samuel L Jackson jako Windu - przedstawienei i rozwinięcie tego czym w ogóle byli Jedi... Wcześniej mieliśmy jedynie strzępki. - No i przede wszystkim historia Vadera... Ciężar emocjonalny jaki dostajemy podczas przemiany Vadera przyćmiewa wszystko inne co się wydarzyło wcześniej i później. To Zemsta Sithów ukształtowała Vadera takim jakim jest, to Zemsta Sithów doskonale połączyła jego wątek z dwoma trylogiami. III część sprawiła że absolutnie najważneijszym bohaterem wszystkich części Star Wars jest właśnie Vader. To o nim tak na prawdę są dwie trylogie. Oglądając pierwszą trylogie i widząc oryginalnego Vadera, mamy z tyłu głowy jego dramatyczną przemianę oraz walkę ze swoim najbliższym przyjacielem. W pewnym sensie Luke był po prostu narzędziem, które miało sprawić że główny bohater wróci na ścieżke dobra. Ale prawdziwe katharsis dostaliśmy w zemście sithów, która to nadała całego sensu IV V i VI części. Dla mnie zemsta jest najważniejszym epizodem w całej sadze. PS. Wpiszcie sobie w youtubie 'Before The Dark Times' - filmik który Wam wyskoczy idealnie pokazuje i podkreśla tragizm wszystkich 6 części SW. Bez pierwszej trylogii nie zrozumielibyśmy na czym ten tragizm w ogóle polega, nie odczulibyśmy tego w tak mocny sposób...

Mnie się wątek Luke'a bardzo podobał w Ostatnim Jedi. Pokazano jego drogę, jego zwątpienie. A to jak z powrotem uwierzył w całą "sprawę" dzięki Yodzie, który również zrozumiał swoje błędy za życia, dla mnie były epickie. Brak walki z Kylo Renem? I to jest właśnie kwintesencja Luke'a. Nie machanie mieczem, a osiągnięcie celu przez brak walki, pokój, jasną stronę.

Drobna fanowska uwaga, wybacz czepialstwo ale miałem mały krwotok uszny jak to usłyszałem, imię Dooku czytamy „Duku” nie „Doku”

43 minuty o gwiezdnych wojnach. Arasz powinien być zadowolony

Jako że jestem relatywnie "młodzikiem" to wkręciłem się w Gwiezdne Wojny poprzez serialowe Wojny Klonów poczynając od 2009 roku. Konsekwetnie ówcześnie nowa trylogia Prequeli stała się moją ulubioną. Potem usytuował bym Oryginalną Trylogię, klasyk. Sequele średnio mi przypadły do gustu, a najlepszy z ery disneyowskiej był Łotr 1 imo. Zemstę Sithów uważam za najlepszy film gwiezdnowojenny. Pozdrawiam.

Łotr 1 jest moim ulubionym produktem filmowym Star Wars od czasu przejęcia tej marki przez Disney jednak nadal brakuje mi tam głębi, którą tak świetnie oddaje Andor. Prequeli osobiście nie cierpię mimo, że z nimi dorastałem a jeśli chodzi o OG trylogię to zdecydowanie pójdę tutaj z głównym nurtem i powiem Imperium Kontratakuje :) Szkoda patrzeć na to co stało się z tą marką, która kiedyś budziła we mnie takie emocje jako dziecko. Podzielam opinię Krzysztofa na temat tego co dalej zrobić z tym IP - zawędrujmy w głębokie lore i przeszłość jak starożytni Sithowie czy okres High Republic.

A propos Ostatniego Jedi, jest tu jedyny moment w całej "nowej" trylogii który sprawił, że miałem ciary na plecach. - scena zabicia snoke przez Kylo - uwielbiam ją.

Oczywiście że Maul to kwitesencja Sitha. Gościu nie ma pojęcia kim jest Anakin, nie ma żadnej instrukcji żeby go wyeliminować a jednak próbuje rozjechać skuterkiem małe uciekające dziecko z czystej złośliwości. Uosobienie gwiezdnego skurczysyna. Chciał zabijać youngligsów kiedy to jeszcze nie było modne. Czy prequele potraktowały go po macoszemu? Dostał dzwona od Kenobiego i spadł w przepaść. Niezależnie jak spin offy później fajnie ograły jego postać, było to absurdalne że wrócił po czymś takim. Nikt mi nie wmówi że było to zaplanowane.

Cieszy fakt, że Łotr tak wysoko :D Przekleję to, co wczoraj napisałem na karcie społeczności: Z filmów po przejęciu Star Wars przez Disneya, tylko Łotr 1 mi się podobał. Niesamowity film. Podobał mi się mroczniejszy klimat, gdzie pokazali normalnych, szarych ludzi. Pamiętam, jak usłyszałem pierwsze informacje o tym, że Disney przejął Gajezdne Wojny i będzie nowa trylogia. Hype jak ch... oroba. Z Przebudzenia Mocy wyszedłem z niedosytem, ale nie skreślałem, bo musieli jakoś wrócić, a że zrobili to mega bezpiecznie, to cóż... Natomiast z Ostatniego Jedi wyszedłem totalnie zawiedziony i stwierdziłem, że ostatniej części nie obejrzę, chyba, że będzie miała dobre oceny. No i nie poszedłem, obejrzałem streszczenie i się ucieszyłem, że nie wydałem na to kasy. Porażka. Ilość głupot, oderwania od kanonu itd. dosłownie mnie przeraża. Nie wiem, czy na następne pójdę do kina. Jak już to ze względu na mojego ojca.

Łotr 1 to propaganda Myszki Miki. Tak naprawdę to Kyle Katarn wykradł plany Gwiazdy Śmierci.

"NOWA NADZIEJA' trafiła do kin w 1977 roku a w Polsce w 1979 roku

3:54 czemu ludzie z jakiegoś powodu na palpatina mówią palpatajn

Pominę nową trylogię dla mnie nie istnieje, jedynie Przebudzenie Mocy ma momenty w których wygląda jak SW (pewnie przez fan service). Swoją drogą to zabawne że filmy które na nim jadą nie dają nawet sekundy na ekranie Lukeowi Hanowi I Lei razem. Ja mam tylko jeden mocniejszy zgrzyt w tym rankingu. Dla mnie Zemsta Sithów jest arcydziełem i wybaczcie original trylogy, numerem 1 może nr 2 tuż za plecami Imperium. Nie zgadzam się też ze w "Klonach" nie wybrzmiewa trauma śmierci matki Anakina. Jest to dla mnie najmocniejszy moment filmu i nie przez przypadek mamy w nim powrót "Duel of Fates" Czy ta scena jest fundamentem upadku Anakina? MMMM not so sure about that. powiedziałbym że jest kredytem na kupno ziemi i budowę domu. Prawdziwym fundamentem jest ciąża Padme i strach przed powtórką historii z matką. Czy bez ciąży z Padme Anakin przeszedłby na ciemną stronę? Nie sądzę, na pewno byłoby to dużo trudniejsze. No chyba żę Disney... wtedy "Anakin somehow turned to the dark side" Spowrotem do Sithów. Zemsta domyka wątki i historię upadku Anakina. Nie ma tu głupotek poprzednich części. Mam wrażenie że Zemsta Sithów jedzie na irytujących momentach poprzednich dwóch części. Na Jar Jarze, na „szorstkim piasku” Natomiast jeżeli weźmiemy te dobre momenty „Widma” i „Klonów” i potraktujemy „Zemstę” jako ich domknięcie to okazuje się że wszystko nabiera sensu. Zgadzam się że Ewan jest wpaniały ale i Hayden w tej częsci daje radę. Czy tempo jest nie równe? Może tak. Czy jadę na emocjonalnym haju końcówki? Naprawdę uważam, że nie. A jeśli tak to mam to gdzieś xD Samospełniająca się przepowiednia, intryga Palpatina który od "Klonów" pchał Anakina do Padme, ślepota Jedi, którzy sami wpychali Anakina tylko w ręce Lorda Sithów. To że kazali mu ignorować uczucia do ludzi których kocha i działać wbrew ideałom Jedi. Wg mnie Anakin miał wystarczająco dużo powodów żeby się na nich wypiąć ... (nie uspawiedliwiam). Fakt że Anakin potrzebował ojca nie brata jakim był Obi Wan. Że Duel of Fates z „Widma” to Fate Anakina nie Qui Gona. Ostatni ruch Anakina który próbuje pokonać Obi Wana w ten sam sposób co on Maula, Strach przed ponowną stratą matki i nawet to że umiera ona tak sam jak później Vader, na rękach swojego syna. To wszystko domyka i wybrzmiewa w "Zemsście" a piszę tylko z pamięci. Boże i jeszcze ta walka na Mustafar, muzyka I aktorstwo. Ludzie podśmiechują z Lucasa i tak, mają podstawy. Tylko że nikt nie pamięta, że po drugiej stronie „I dont’ like sand” jest „You were supposed to bring balance to the force not leave it in darkness." Większość nie analizuje Zemsty jako części całości, chyba że musi ona odpowiadać za kretyńską postać Jar Jara. Myślę że to jeest powód dla którego jest unawana za conajwyżej dobrą. Mówisz też z zarzutem o wielkiej polityce. No gdyby tego nie było to w jaki sposób wytłumaczylibyśmy że "stary, oszpecony" typ dostaję absurdalną władzę i tworzy Imperium (mocno upraszczam to zagadnieni ale nie chce mi się już więcej pisać xD ) Zrobiłem ostatnio rewatch po latach i już nie jako dzieciak. Największym sukcesem prequeli jest to że są innymi filmami niż oryginalna trylogia. A to próbowało choćby 45 reżyserów i 123 scenarzystów nowej trylogii. Sequeele opowiadają o innym świecie pomimo tego że tak naprawdę ta sama historia co oryginał. Nie bez swoich problemów. Natomiast żadne SW nie zachwyca mnie i nie porusza tak jak Zemsta... Honorable mentions: MUZYKA. Star Wars bez muzyki Johna Williamsa nie istnieje. Darth Maul 🖤❤ Rogue One ma więcej SW niż cała nowa trylogia razem wzięta. Ostatnia rzecz. Na kanale Bullets&Blockbusters jest film ze zleakowaną fabułą skasowanej trylogii Obiw Wana. Obejrzyjcie to. Jeżeli ktoś tęskni za starym SW niech chociaż zobaczy co mogło być. Dzięki za ten materiał

Jestem tu zeby napisac ze Phantom Menace i Zemsta Sithow to najlepsze Star Wars ever.Dziekuje i milego dnia

Bardzo dobry Ranking. W sposób inteligentny i ciekawy opisany każdy tytuł. Sam bym listę ułożył niemal identycznie. Miło się słuchało, dzięki.

Moja subiektywna klasyfikacja filmów gwiezdnowojennych: 1. Zemsta Sithów 2. Imperium Kontratakuje 3. Atak Klonów 4. Nowa Nadzieja 5. Powrót Jedi 6. Mroczne Widmo 7. Łotr 1 8. Wojny Klonów film 9. Przebudzenie Mocy 10. Solo 11. Skywalker Odrodzenie 12. Ostatni Jedi Jako trylogie: Prequele > Oryginalna Trylogia > Sequele

Ale odrobinę jestem rozczarowany (z przymrużeniem oka 😉) bo o ile nie ma w gole dyskusji nad dwoma pierwszymi miejscami, tak liczyłem, że przełamiesz schemat i zobaczę Rogue One na trzecim miejscu, przed Nową Nadzieją. Dlaczego? Dlatego bo RO dał nam właśnie to wszytko, czego oczekiwaliśmy po ostatniej trylogii. Film, który nie jest jej główną częścią dał nam idealnie wyważone proporcje między bohaterami i historią ich poświęcenia, a fanserwisem, który nie jest wpychaniem w usta widza bzdur, ale stanowi elementarną część świata i fabuły. Wracam do tego filmu regularnie, za każdym razem przeżywam go w ten sam sposób. Jest piękny, jest epicki, jest bardziej starwarsowy, w klasycznym rozumieniu, niż cokolwiek, co dostaliśmy predxej i później od Disneya.

Jesli ,,Ostatni Jedi" będzie miał jednego fana, to będę nim ja. Jeśli bedzie miał miliony, to będę wśród nim ja. Jeśli nie bedzie żadnego, to znaczy, że nie żyje. Absolutnie uwielbiam ten film, lubię go nawet mocniej niż Imperium Kontrakuje, który nadal jest scenariuszowo perfekcyjnie, ale zwyczajnie nie działa emocjonalnie na mnie tak mocno. Wątek Luke'a, który okazał się zwyczajnie człowiekiem a nie wielkim i mądrym mistrzem jest dla mnie perfekcyjny - to nie jest napierdalacz rodem z wizji koniobijcy Legend. Luke jest złamany, z własnej winy a pobudki i podbudowę, że w gruncie rzeczy on się niezbyt nadaje na postać posągową mamy już w oryginalnej trylogii, gdzie on prędzej działa niż myśli. I dlatego scena gdy chce zamordować Bena jest tak łamiącą serce - bo czujemy ten dramat Bena, Rey oraz samego Luke'a, który jako wuj i najbliższa osoba nie dał rady i działał pochopnie. A jego wejście na ten wyższy poziom to jest dla mnie peak idei Jedi jako takiej - nie napierdala mieczem, on nawet nie jest fizycznie zaangażowany w walkę a broni bezbronnych, czyli to do czego Jedi zostali stworzeni, a nie jak w prequelach gdzie każdy odpala miecze z byle powodu. Paralelny wątek Rey i Kylo, którzy są jednocześnie najbliższą sobie, a jednoczesnie najdalej jak tylko mogą. Rozumieją się bardziej niż ktokolwiek inny, ale żadna ze stron nie może ustąpić i cofnąć się o krok. A dodatkowo sama Rey ma wątek kryzysu tożsamości i jest ona nikim z nikąd, którą Moc wybrała jest świetnym przesłaniem, wreszcie mamy szeroką galaktykę i dobrze, że pomysł z midichlorianami został wyjebany do kosza. Jasne, wątek kasyna jest zbędny, ale nadal przesłanie, mimo że toporne mi się podoba i mnie zwyczajnie nie boli. Jakby się zastanowić to ma to i tak więcej sensu i związku z resztą filmu niż ten szum na Endorze w finale Powrotu Jedi. Mam kompletnie wywalone na to by jakiś film się spinał z lore szerszego świata - interesuje mnie by ten film który oglądam był dobry i działał na własnych zasadach, a tak jest w tym przypadku. Prequele działają jako przemyślana historia, ale co z tego jeśli jakość tych filmów leży i kwiczy - postaci nie ma, relacje są nam mówione a nie pokazywane, fabuła jest żenująca a jedyna scena gdzie czuję Gwiezdne Wojny to finał ostatniego filmu, gdzie ciocia i wuj Luke'a patrzą w podwójne słońca Tatooine. Ostatni Jedi dodatkowo zyskuje dla mnie znaczenia w kontekście odwracania oczekiwań fanów - ta marka jest znana z brania tych samych, przeoranych już klisz fabularnych a Johnson podszedł do tego od innej strony i postanowił przewrócić to do góry nogami, a jednoczesnie dalej rozwijając postaci, wbrew pozorom nie zaprzeczając ich rozwojowi w Przebudzeniu Mocy. I choćby przez fakt splakania się hardcorowych fanów, którzy niemal biblijne pochodzą do tych filmów kocham Riana, który nie podszedł do tego na kolanach a przetworzył to przez swoją wrażliwość i swoją wizję tych postaci. A tak powinno sie robic filmy, szczególnie w tak skostniałej marce jak Gwiezdne Wojny.

Na wstępie trzy słowa do Ojca prowadzącego ;) - świetnie i ciekawie opowiadasz, dobrze się Ciebie słucha. Na żaden inny kanał nie jestem w stanie poświęcić 40 min. a tutaj nie wiadomo kiedy minęły. Co do samych Filmów. Cieszy mnie, ze fani SW mają bardzo zbliżone zdania i rankingi. Dla mnie trylogia disneya nie istnieje. Nie mogę się pogodzić z tym, że opowiedzieli dalszą historie w chyba w najgorszy z możliwych sposobów, każdy kolejny film jest coraz bardziej niedorzeczny, bezsensowny. Postacie z tej trylogii są słabe, nie budzą emocji, może po za Kylo i BB8 czy jak ten robot się zwał, reszta jest bez wyrazu. W starych trylogiach postacie były napisane świetnie i nie zapomniane, tymczasem, Ray, Finn czy Poe są nijakie. Wcześniejsze dwie trylogie są spójne i doskonale się uzupełniają, tworząc dobry, zwarty i sensowny monolit - Historie ojca, który zabłądził i syna, który go uratował... Albo: Historie człowieka, który zniszczył w sobie zło. Trylogia Disneya jakby niweczy wszystko, czego dokonał Luke i jego Ojciec Cały wysiłek walka rebelii, niszczenie gwiazd śmierci, wygrane bitwy - wszystko na nic bo oto w nowym filmie znowu Death Star niszczy sobie całą nową republike jednym strzałem. -Nie moge się z tym pogodzić i na to patrzeć. A jak ubili mi Hana Solo, to się wkur*!&@m ostatecznie. Na pozostale 2 gnioty już nie poszedłem do kina. Obejrzałem na kompie, żeby mieć pojęcie... Wracając to początków - Po dziś dzień podziwiam efekty specjalne w starej, pierwszej trylogii - ludzie oni nie mieli wtedy komputerów, ku&@a - nie mieli nic jak zaczynali, a zrobili taką robote - po dziś dzień jak w pierwszej scenie New Hope wjeżdza uciekający statek i imperialny niszczyciel na ekran,- gacie spadają, - i pomysleć, że to makiety. Te efekty starzeją się wolniej, niźli komputerowe w prequelach. O ile Disney położył nową trylogie, o tyle filmy poboczne jak Rouge 1, Han Solo, Czy serial Mandalorian lepiej im wyszły. Rouge One jest naprawdę świetnym filmem, tak powinny być robione wszystkie nowe disneyowskie. Nie zgadzam sięz autorem co do Hana Solo, - mi się film podobał. Ma fajny humor i daje rade, akcja też jest spoko. D. jest bardzo nie równy. Bardzo czekałem i miałem nadzieje na dobrego Obi Wana, niestety tez strasznie się zawiodłem. Wracając do trylogii - Mam wrażenie, ze zrobili skok na kase i pojechali na legendzie starych trylogii, wiedząc, ze dzieciaki, dorośli, wszyscy fani SW pójdą i zapłaca im za te G... Tak jakby ktoś zlecił byle komu, kto nie jest fanem uniwersum napisanie byle jakiego scenariusza byle zrobić i sprzedać. Podoba mi się w prequelach jak fajnie pogłębiają i prowadzą intrygę i przemianę Anakina w Vadera. Podobają mi się pobudki, którymi kierował się Anakin. Chyba ktoś to przemyślał i dobrze napisał, bo utrata matki, a potem ukochanej to dwie nałożone na siebie traumy, mogące spowodować głęboki wstrząs psychologiczny i przemianę... Pamietam jak szedłem do kina na Zemste...i jak potem dyskutowaliśmy z kumplem po filmie zajarani. Jak mój synek będzie miał 7 lat odpale mu Tę Epopeję i tu polecam wszystkim, którzy nie widzieli albo chcą pokazać swoim pociechom- oglądać napierw trylogie starszą - oryginalną i potem prequeli, czyli tak jak powstawały po kolei , a nie chronologicznie w g oznaczeń epizodów. Ja jestem ze starego pokolenia -byłem na Powrocie Jedi w kinie i dla mnie super było po latach dostać odpowiedzi na pytania: co to były te wojny klonów? Jak to przeszedl na ciemną strone? Dlaczego? Jak to się stało? ,co do tego doprowadziło? Druga rzecz, to jak się ogląda chronologicznie - po zemście Sithów jak leci New Hope to jednak energia, akcja , ilośc efektów troche siada, w drugą strone jest lepiej ogladać - bo technologia idzie na przód wraz z kolejnymi seansami :) Wbrew pozorom Gwiezdne Wojny to opowieść alegoryczna i ponad czasowa o walce dobra ze złem, niby w odległej galaktyce, ale to walka bliska każdemu, odbywa się w głębi każdego o z nas. Albowiem każdy nosi w sobie Dartha Vadera i Anakina Skywalkera, to od nas zależy, który z nich wygra...

Pamiętam jak przed premierą Star Wars Przebudzenie Mocy, był fan śmiertelnie chory, i miał jedno życzenie: zdążyć obejrzeć film zanim odejdzie z tego świata, ciekaw jestem czy był załamany jak większość fanów uniwersum

miałem 17 lat jak w 79r byłem na premierze "Nowej Nadziei" i kocham ten świat do dzisiaj,nie będę porównywał który lepszy który gorszy bo to jest subiektywne odczucie,ze wskazaniem z racji wieku na starą trylogię,ale jednej rzeczy nigdy nie strawię końcówka "Skywalker Odrodzenie" tej "szarży" po kadłubie statku lecącego w przestrzeni gdyż nawet w świecie SW używano czegoś takiego jak skafandry kosmiczne ale to tylko takie odczucia starego człowieka🙂 pozdrowienia i szacunek dla prowadzącego jeden z Najlepszych materiałów jaki wdziałem w tym temacie

Boże z iloma zdaniami tu wypowiedzianymi ja się zgadzam! I doskonale rozumiem fascynację Nową Nadzieją, bo również jako dzieciakowi pokazał mi ją ojciec i wpadłem po uszy w świat Star Wars. Szkoda niewykorzystanego potencjału najnowszych sequeli, natomiast liczę na to, że kolejne seriale pójdą w ślad za Andorem, bo to jest sztosiwo! Czekam na kolejny ranking :)

Muszę na wstępie pochwalić autora za temat - właśnie takich treści oczekiwałem na takim kanale. Kulturowy fenomen jakim są Gwiezdne Wojny zasługiwał na poważną analizę pod kątem kreatywności, spójności opowiadanej historii i walorów artystycznych. Wszyscy zadajemy sobie pytanie - dlaczego to właśnie Gwiezdne Wojny stanowią ten wyjątkowy, wymarzony i ukochany obiekt fascynacji dla milionów ludzi na świecie. Co sprawia, że jest to wyjątkowa opowieść, wyzwalająca w ludziach tyle pozytywnych emocji i zwyczajnie bliska sercu. Mój prywatny ranking filmów SW niewiele różni się od zaprezentowanego. Moja przygoda z Gwiezdnymi Wojnami zaczęła się od Starej Trylogii, którą pokochałem już jako dziecko. Po prostu nie było drugiego takiego filmu, tak pełnego tej niezwykłej, lekkiej i nieuchwytnej magii kina, niczym nomen omen - Mocy. Koniec Powrotu Jedi, scena świętowania zwycięstwa na Endor, z piękną muzyką to kwintesencja Happy Endu. Rogue One, historia ludzi z drugiego szeregu, prostych, zwyczajnych, i wielkiej siły jaką potrafią w sobie wyzwolić na przekór przeciwnościom i potędze Imperium, wagi poświęcenia i odwagi stanowi wspaniały, wręcz modelowy przykład kina wojennego. Rozmach świata wykreowanego w Prequelach, Wielkiej Republiki niczym starożytnego Rzymu, z senatem, wyścigami rydwanów, areną gladiatorów, wielokulturowym i wielorasowym tłumem polityków, bogaczy i niewolników, wykorzystywał w twórczy sposób schematy kina sandałowego, tworząc niesamowity spektakl o galaktycznej skali. Poznajemy funkcjonowanie zakonu Jedi i przyczyny jego upadku. Historia Anakina i dojścia do władzy Palpatine'a pokazuje jak charyzmatyczni przywódcy potrafią zręcznie manipulować ludźmi by osiągnąć swoje cele i osiągnąć najwyższą władzę. Nadmiar polityki mi nie przeszkadzał, dzięki niemu poznajemy początki budzącego podziw i grozę Galaktycznego Imperium. Z trylogii Sequeli na uwagę zasługiwał Ostatni Jedi, mający pełen niespodzianek scenariusz, z pięknie naszkicowaną relacją Rey i Kylo Rena, którzy najlepiej się rozumieją pomimo tego że są w przeciwnych obozach, oraz odważny wątek Luke'a, który musi poradzić sobie z własną porażką i naprawić błędy przeszłości. Mark Hamil zagrał fenomenalnie i nie sposób oderwać od niego wzroku. O Gwiezdnych Wojnach można opowiadać bardzo, bardzo długo i o ich wielkości świadczy fakt że po kilku latach od nieudanej trylogii i zawiedzionych nadziejach wciąż stanowią punkt odniesienia i łączą wokół siebie ludzi poprzez pasję jaką wciąż wzniecają w ich sercach. To dopiero prawdziwy fenomen.

Mam swoją teorię odnośnie spin-off'ów. Dlaczego Łotr wyszedł, a Solo nie - zasadniczo Łotr jest filmem o wydarzeniu, Solo o postaci. W pierwszym liczy się doprowadzenie do kluczowego wydarzenia, a bohaterowie mają mniejsze znaczenie, w drugim akcja ma drugorzędne znaczenie i w sumie jest tylko zlepkiem fanserwisów i nawiązań do legendy Hana Solo.

"Skywalker Odrodzenie", jedyny film (nie tylko z sagi Gwiezdnych wojen) na którym zasnąłem w kinie! :D Jak tylko moja mama (która wie że jestem turbofanem) to usłyszała, to spadła z krzesła śmiejąc się w niebogłosy

Moje Gwiezdne Wojny miały dwa albo trzy początki. Pierwszy to był rok 1997 o ile dobrze pamiętam, byłem na koloni w Pustkowiu nad morzem, starsze chłopaki oglądali film o ubranym na czarno kolesiu w pelerynie chodzącym po szarych korytarzach... nie zainteresowało mnie. Potem w wakacje, dziadek wypożyczył Powrót Jedi na wideo, dawniej były wypożyczalnie kaset wideo i bardzo mnie wciągnęło. Kolejny rok to były wypożyczalnie kaset, w tym jedna w mojej szkole, dobrze ją pamiętam, lizaki z nakjekami, gumy (gumy najwcześniej, co pierwszy raz E:VI wypożyczony) i TAZOSy :) Dziś uważam że Imperium Kontratakuje to najlepszy film.

Nie wiem czy po tym filmie zrobiłbym swój ranking filmów GW bo jest to ranking płynny xd Ale z pewnością sam bym zamienił Ostatniego Jedi z Przebudzeniem mocy, bo o ile ten drugi to totalnie odgrzewany kotlet dający dobitnie do zrozumienia że JJ Abrams to najwyżej naśladowca a nie wizjoner, o tyle ten pierwszy po prostu ma zbyt wiele niedoróbek które na pierwszy rzut oka nie przeszkadzają, a na drugi to już są nie do zignorowania i zwyczajnie denerwują (z wyjąkiem wizualnego cudu srebrnego ekranu jakim jest BEN SWOLO - całego filmu mogłoby nie być, ta scena zostać) Ale chcę na parę rzeczy zwrócić uwagę! Przez ten ranking uświadomiłem sobie, że w Widmie Lucas zmarnował wielką okazję. On chciał zabawnej postaci dla dzieciaków i stąd Jar Jar, i o ile sam wątek Gunganów możnaby zostawić ale przepisać, o tyle przecież już miał świetną postać komediową, JUŻ OBECNĄ w tym filmie - C3PO. On w duecie z R2, tworzą dla mnie najzabawniejsze postaci w serii, i jak najbardziej dałoby się ten film napisać tak, by oni stanowili źródło humoru. Że Lucas o tym nie pomyślał... I jeszcze jedna rzecz - to że Rogue One udowadnia, że solowe, nowe historie są tym co w Gwiezdnych Wojnach wychodzi najlepiej. No przecież tak było od dawna! Poza filmami wiele ulubionego przez fanów materiału to osobne historie - książki o Darthie Banie, wiele komiksów które były zamkniętymi pobocznymi historiami (ja bardzo lubię taki jeden który opowiada historię osobistej vendetty pewnego Jedi który chce zlikwidować Generała Grievousa, a historia nie ma do końca pozytywnego zakończenia), świetne mini arki w Wojnach Klonów - to zawsze był najlepszy materiał i szkoda, że obecnie włodaże tego uniwersum nie są w stanie wyściubić nosa zza malejącej kupy pieniędzy by zobaczyć co by tę kupę powiększyło A swoją drogą, naprawdę fajny ranking z dużą ilością komentarza - bardzo chętnie obejrzę więcej materiałów o Gwiezdnych Wojnach, a już w ogóle byłbym MEGA zainteresowany recenzją albo analizą Wojen Klonów, tych animowanych w 3D, bo tam naprawdę powstało sporo materiału który na luzie dorównuje filmom (może nie cała seria, ale i tak znaczna jej część). Tak trzymać, Filip, niech moc będzie z tobą P.S - najlepszym filmem gwiezdnowojennym, który nie jest filmem gwiezdnowojennym są Kosmiczne Jaja i nie zapraszam do dyskusji bo nie ma o czym

Na wstępie zaznaczę, że moją pierwszą częścią, jaką obejrzałem, było Przebudzenie Mocy. Byłem wtedy jeszcze dzieciakiem, który nie słyszał o czymś takim, jak Gwiezdne Wojny. Jednak pokochałem tę serię i stałem się fanem. Mój ranking wygląda tak: 11. Skywalker Odrodzenie - to jest jedyny film, ze świata GW, który mi się nie podoba. Już pominę tę absurdy w fabule, które niejeden raz doprowadzały mnie do śmiechu. Najbardziej boli mnie w tym filmie, że opluto moje ulubione postacie w tej trylogii. Chodzi o Finna i Kylo Rena. Uważam, że któryś z nich, nadałby się lepiej na protagonistę nowej trylogii, niżeli Rey. 10. Solo - gdy oglądałem ten film pierwszy raz, to prawie zasnąłem. Uważam, że założenia film miał całkiem dobre, ale coś się w trakcie pokićkało. Nie uważam, że jest to zły film, uważam, że jest on nijaki. Gdyby poprawić parę rzeczy, to mógłby z tego wyjść naprawdę dobry film. 9. Ostatni Jedi - urzekła mnie twoja wypowiedź na temat tego filmu. Jednak, gdy ja go oglądałem, to wydawał się pomieszany. Uważam, że ten film dałoby się spokojnie skrócić. Muszę przyznać, że wizja fabuły, którą mógł nam dać Rian Johnson, bardziej mnie ciekawiła, niż wizja Abramsa. 8. Nowa Nadzieja - wiem, że wiele osób się ze mną nie zgodzi. Jednak dla mnie ten film był nudny. Ktoś może powiedzieć, że jestem za młody, że kiedyś ludzie mniej oczekiwali, ale moim zdaniem, w tym filmie nie dzieje się za dużo. Postacie są największym plusem tego filmu. Pamiętam, że jak pierwszy raz obejrzałem tę część, to nie mogłem się zadziwić, że ten film trwa 2h. Może oceniam go nisko, bo dla mnie, tą ''pierwszą częścią" było Przebudzenie Mocy. Co nie zmienia faktu, że Nowa Nadzieja nie jest złym filmem. 7. Przebudzenie Mocy - jest moim pierwszym filmem ze świata SW, ale nie jest ulubionym. Przemawia przeze mnie nostalgia, ale potrafię ocenić, że ten film jest podróbką Nowej Nadzieji. Uważam, że ten film, jako początek nowej trylogii, spisał się dobrze. Zachęcił do oglądania, pokazał nowe twarze, które da się polubić i zarysował fabułę. 6. Mroczne Widmo - film jest infantylny. Dla mnie jednak zaczął mój ulubiony czas w GW. Uważam, że dostał za duży hejt w swoich czasach. Z perspektywy lat, chyba większość ludzi uważa, że to nie był zły film. Ludzie po prostu spodziewali się czegoś innego, niż to, co dostali. 5. Atak Klonów - Uważam, że film dobrze zaczyna pewne wątki, które będą miały swoje konsekwencje w 3 części. Ja uważam, że ten film jest trudno oceniać pojedynczo, bo on lepiej wychodzi, gdy jest w połączeniu z Zemstą Sithów. Dla mnie ten film nie jest wybitny, ale jest potrzebny, aby Zemsta Sithów miała taki impakt. 4. Łotr 1 - Chociaż jest to spin off, to mi się bardzo podobał. Fabuła dobrze wprowadza do 4 części. Zakończenie, choć nie jest szczęśliwe, to daje (tytułową) nadzieję, na to, że da się coś zmienić w galaktyce. Postacie, które można polubić, oraz fabuła daje ciekawe przeżycie, które ponownie poczułem w Andorze. 3. Imperium Kontratakuje - Dla wielu, jest to najlepszy film z GW, ale dla mnie jest to, po prostu bardzo dobry film. Muszę powiedzieć, że zawsze mam problem z powiedzeniem, czy bardziej wolę ten film, czy Powrót Jedi. Ja te filmy traktuje na równi, jednak może ociupinkę bardziej wolę część 6, bo daje satysfakcjonujące zakończenie. Relacje głównych bohaterów, fabuła i klimat mają coś w sobie. 2. Powrót Jedi - To, co różni część 6 od 5, to zakończenie. Ktoś może powiedzieć, że jest ono przesłodzone, ale ja uważam, że idealnie pasowało do tego świata. Cieszyłem się, gdy Anakin się odkupił i oddał życie dla syna. Wiara w to, że może się, on nawrócić wyszła od jedynej osoby, która w niego wierzyła. Dla mnie ten film jest świetnym zakończeniem GW. 1. Zemsta Sithów - zanim zacznę, to powiem, że obejrzałem Wojny Klonów parę razy. Jest to mój ulubiony film. Moim zdaniem: świetna choreografia pojedynków, muzyka, historia, relacje a na końcu ból, gdy wiemy, jak to się skończy. Podczas seansu, było mi smutno. Pamiętne ''I have failed you" albo ''You were my brother" kontrastują ze śmiesznymi scenami, takimi jak ''Hello there" lub "This is where the fun begins". Właśnie chyba tak mogę opisać ten film. To jest taki "śmiech przez łzy". Dla mnie Zemsta Sithów jest najlepszym filmem ze świata GW, ponieważ idealnie pokazuje to, co kochamy w GW, czyli z jednej strony, te śmieszne elementy, a z drugiej ciemność, która może nas pochłonąć, nawet gdy chcemy dobrze. Jest to moja subiektywna ocena. Na pewno mamy różne opinie. Tak poza tym, to jest to mój najdłuższy komentarz w życiu.

Z trylogii sequeli obejrzeliśmy z moim mężem tylko "Przebudzenie mocy" i stwierdziliśmy, że resztę tych odgrzewanych kotletów sobie podarujemy. Skusiliśmy się potem jeszcze na "Łotra 1" i w tym przypadku miło się zaskoczyliśmy.

1. Imperium Kontratakuje 2. Zemsta Sithów 3. Powrót Jedi 4. Nowa Nadzieja 5. Łotr 1 6. Atak Klonów 7. Wojny Klonów (animowany) 8. Mroczne Widmo I tyle bo reszta to guano nie mające nic wspólnego z wizją Georga Lucasa imho.

1-2. Nowa nadzieja i Imperium Kontratakuje 8/10 3. Powrót Jedi 7.5/10 4-6. Zemsta Sithów, Ostatni Jedi i Rogue One 7/10 (nie rozdzielę tych filmów za cholerę, nie potrafię - 3. część kocham za memiczność i za historię, ale to też jeden z najlepszych przekładów w historii kina, że historia i scenariusz to bardzo różne rzeczy; 8. część ciągnie w dół do bólu przeciętny wątek z kasynem; a łotrzyk to solidne pozytywne zaskoczenie z kilkoma genialnymi momentami) 7. Przebudzenie Mocy 6/10 (solidna zrzyna z Nowej Nadziei) 8. Solo 5/10 (strasznie nijaki, prawie nic z niego nie pamiętam bez dłuższego zastanowienia) 9. Mroczne Widmo 4.5/10 (generalnie poziom Ataku Klonów, ale Maul i Qui-Gon ciągną go mocno w górę) 10. Atak Klonów 3.5/10 (jedyna naprawdę dobra scena, to pojedynek Dooku vs Yoda) 11. Skywalker. Odrodzenie 3/10 (poza Driverem ciężko mi tu znaleźć wyraźne plusy) Oryginalna trylogia to filmy, o których zmieniałem zdanie więcej razy niż o jakichkolwiek innych produkcjach, jakie w życiu widziałem, więc ich ułożenie jest dosyć umowne i sam nie jestem go pewny. Nigdy nie kochałem ich bezgranicznie, ale bardzo je lubię i szanuję.

Moja Top 10 filmów Star Wars 1.Revenge of The Sith 2.Imperium Kontratakuje 3.Łotr 1 4.Powrót Jedi 5.Mroczne Widmo 6.Atak Klonów 7.Nowa Nadzieja 8.Przebudzenie Mocy 9.The Last Jedi 10.Skywalker Odrodzenie

Olaboga, nie dość, że deagostini nadal istnieje to jeszcze ciągle mają ten sam model biznesowy. Pamiętam jak w latach 90 sprzedawali kamienie XD

Materiał o Gwiezdnych Wojnach na Bez/Schematu? Tego chyba jeszcze nie było 🤔😅

Niestety uważam że Disney nie zrobił nic dobrego dla tego Universum. Niestety istnieje dla mnie 6 części.... resztę traktuje jak Rings of power....a uwierzcie lub nie długo dawałem szansę, bo bardzo liczyłem na fajne filmy od mojego ukochanego Universum

U mnie 12- Palpatine 0drodzenie| 11- gapinie się w sufit przez 2 h| 10 - Solo| 9- Przebudzenie Mocy| 8 - Mroczne Widmo| 7 - Atak Klonów| 6- Nowa Nadzieja| 5 - Zemsta Sithów| 4 - Powrót Jedi| 3 - Rogue One| 2 - Ostani Jedi| 1 - Imperium kontratakuje. Luke z 8 cześci to mój Luke. Totalnie kupuje to, że droga jaka przeszedł mogła doprowadzić do tego punktu. Oczywiście są tutaj głuptki logiczne, ale nie oszukujmy się to samo można o każdej części. Dla mnie to była szansa na coś nowego, ale Disney nie miał jaj i dostaliśmy kaszankę zamaistk kolejnej części...

Ja uwielbiam Lukea w Last Jedi, jest świetną kontynuacją i rozwojem tej postaci z Powrotu Jedi

Za każdym razem jak słyszę Palpatajn (patataj) zamiast Palpatin to mam ochotę wyłączyć, gryzie mnie to niemożebnie....

Świetny materiał, bardzo fajnie się słuchało. Osobiście, unikam tematu Star Wars od czasu, jak Disney pociągnął całą markę w swoim kierunku. 9. epizod całkowicie pogrzebał tę sympatię (wypalił), którą wzbudziła u mnie Oryginalna Trylogia pod koniec lat 90., później prequele, a następnie książki i komiksy z Expanded Universe (Nowa Era Jedi i Dziedzictwo były najlepsze). Jako długoletni fan oczekiwałem, że zobaczę w nowych filmach coś z tego co było w książkach/komiksach, wizja Disneya była inna, nie udało się. Jedynie Łotr Jeden dał radę, podobnie jak dwa pierwsze sezony Mandalorianina. Trylogii sequeli w ogóle nie umieściłbym na mojej liście filmów SW. Brakuje mi tam sensownego rozwinięcia świata, nowych technologii, innych ciekawszych designów statków, zapadających w pamięć postaci i ras, które chociażby dostaliśmy w Prequelach, czy w książkach i komiksach. Życzę wszystkim, którzy śledzą jeszcze SW, takiego samego funu jaki ja miałem, wczytując się w książki i komiksy (z tych teraz tzw Legend) i przyzwoitych produkcji. mtfbwy.

Akurat co do praw droidów to ta kwestia przewijała się w lore świata (może nie w filmach). W Legendach taki IG 88 (droid zabójca z Imperium Kontratakuje) był samoświadomy i planował rozpętać ogólnogalaktyczną rewolucję, w wyniku której droidy miały przejąć władzę.

Cześć :) Jestem stary. Pierwszymi Star Warsami jarałem się w podstawówce, więc u mnie tez te części są na szczycie. W ciut innej kolejności. Imperium Kontratakuje najlepsze. Nowa Nadzieja na drugim. Powrót Jedi ostatnie miejsce podium. W czasie środkowej trylogii byłem już dorosły, choć wciąż młody. Pierwsze wrażenie było negatywne. Po Mrocznym Widmie byłem rozczarowany, że to jakiś film dla dzieci. Kolejne części były coraz lepsze, więc tendencja wzrostowa. Po latach uważam, że cała środkowa trylogia jest całkiem spoko. Najnowsza trylogia to dramat, szczególnie jej zakończenie. Zabili Gwiezdne Wojny :( Wśród filmów jednoczęściowych Łotr zasługuje na uwagę. Też bym go umieścił na 4 miejscu. Rankingu. Niech moc będzie z wami!

Kocham ten Świat. Nie wazne czy kanon czy legendy. Oczywiście nie wszystko jest dobre jak taki ep 9 ale ciesze sie że te universum żyje i wyszły te wszyskie filmy, seriale, gry, ksiązki czy komiksy nawet jeśli mam coś złego do powiedzenia o niektorych tytułach.

Nie będę oryginalny ale najlepszą kontynuacją pierwszych trzech filmów G.Lucasa, byłaby ekranizacja tzw. Trylogii Thrawna. Natomiast z najnowszych pełnometrażowych produkcji najb. podobał mi się Łotr 1i.... Han Solo:) Seriali nie oglądałem więc się nie wypowiem. Z gier KOTOR 1 i 2 rządzą.

0:51 Aż sie wzruszyłem w tym momencie, miałem literalnie tak samo, tylko zamiast VHS-ów były DVD ;)

"To nie najlepiej świadczy o rządach nowej republiki" Też byłem na tym w kinie i to był od początku mój problem, no bo nagle się okazuje, że dekady po tym jak rebelianci wygrali ludzie tacy jak Rey ciągle zajmują się rozbieraniem star destroyerów za co dostają grosze i żyją w warunkach, które są absolutnie tragiczne. Pierwsze pytanie jakie się pojawiło w mojej głowie: "To po co do ciężkiej cholery była ta cała pieprzona rebelia?!" Jeśli ludzie w "galaktyce daleko stąd" po 20 latach rządów rebeliantów ciągle żyją w takich warunkach to oznacza, że rebelia była całkowitą porażką i albo Leia po wygranej pojechała od razu na wakacje i już nie wróciła (do momentu pojawienia się nowego zagrożenia) albo była tak fatalną rządzącą, że reszta ją wygnała sama od siebie. Zresztą rebelia to nie tylko Leia, tam są też inne postacie przecież. Konsekwencja tego wszystkiego jest taka, że gdybym ja wewnętrznie uznał, że 7. część to faktycznie jest kanon Gwiezdnych Wojen, to 7. niszczy sens rebelii więc psuje mi też części 4-6! Oglądając oryginalną trylogię musiałbym się bić z ciągle przewijającą się myślą "przecież to co próbujecie zrobić i tak nie ma żadnego sensu, dajcie sobie spokój, lepiej niech tymi ludźmi rządzi już to imperium a nie wy" i dlatego stanowczo odrzucam nową trylogię i dla mnie to nie są Gwiezdne Wojny, to są Gwiezdne Wojny wg Disneya, to jest jakiś równoległy świat jak się często robiło w DC, to jest jakiś "What if" jak u Marvela ("What if rebels won and were terrible rulers"?) Pamiętam też jak oglądałem "The Mandalorian" i tak jak u bardzo wielu osób finał drugiego sezonu dał mi bardzo duże nadzieje na to, że teraz już to pójdzie w dobrym kierunku, a potem w sezonie trzecim byli imperialsi ogrywali urzędasów Nowej Republiki jak chcieli a więc kontynuacja wątku "rebelianci kompletnie nie potrafią rządzić" Długo można by dyskutować o tej nowej trylogii, mnie załamały już pierwsze minuty 7. części, a jak do tego dołożymy co twórcy zrobili z Lukiem w 8. części to już wgl chyba się powinno rozważyć jakiegoś dożywotniego bana dla nich, żeby przy Gwiezdnych Wojnach już nigdy nie mogli pracować :P

Jedyne co potrzebuje do szczęścia to 4 godzinna, reżyserska wersja Zemsty Sithów

12:55 - U mnie w kinie to samo. Gdy zdjął hełm, wszyscy wybuchli gromkim śmiechem.

Casus Star Wars to idealne spełnienie wizji o chciwym korpo. Chyba największe uniwersum jakie tylko można sobie wyobrazić, bo do dyspozycji twórców jest cała je*ana galaktyka, której losy kształtowały się na przestrzeni dziesiątek tysięcy lat. Powstały ciekawe opowieści pokroju KOTORa I i II, klasyka gatunku w postaci części IV i V i przychodzi ta cholerna Myszka Miki... Myszka mogła zrobić WSZYSTKO (przecież to uniwersum nawet defekuje na prawa fizyki), ale poszła w merch, dużą stację kosmiczną, która laserkiem niszczy planety i armię plastikowych białych celujących inaczej typków, na czele których stoi pomarszczony dziadek w pelerynie... Najlepsze co im wyszło to Łotr, który ma najmniej wspólnego z aktualnym SW. Taki New Vegas w erze Bethesdy. Wal się zatem Myszko, przynajmniej wspomnień mi nie zabierzesz, a tych mam wiele z młodzieńczych przygód w pewnej odległej galaktyce

Obejrzenie tej relacji sprawiło mi ogromną satysfakcję. Szanuję, że tak wysoko wrzuciłeś produkcje z Cassianem - ja bym je nawet wrzucił do pierwszej trójki :D

Twój ranking pokrywa się z moim. Wychowałem się na "starej" trylogii. "Nową nadzieję" obejrzałem w 1979 roku mając dziewięć lat i od tamtego dnia mnie wciągnęło. Całe dzieciństwo obracało się wokół Gwiezdnych wojen i tak już zostało. Czekam na ranking seriali. Pozdrawiam

Co Ty robisz w wieży sławnego magusa, Krzysztofa M. Maja? :D

Moja topka: 1. Część III: Zemsta Sithów 2. Część II: Atak Klonów 3. Część VI: Powrót Jedi 4. Część V: Imperium Kontratakuje 5. Część VII: Ostatni Jedi 6. Część IX: Skywalker Odrodzenie 7. Część IV: Nowa Nadzieja 8. Część VII: Przebudzenie Mocy 9. Łotr 1 10. Część I: Mroczne Widmo 11. Han Solo

11 - rise of skywalker 10 - atak klonow 9 i 8 - ostatni jedi, mroczne widmo 7 han solo 6 przebudzenie mocy 5 zemsta sithow 4 nowa nadzieja 3 imperium kontratakuje 2 rough 1 1 powró jedi

Cieszę się, że zacząłeś zarabiać na prowadzeniu kanału, bo zasługujesz na to, jak mało kto.

Co ty mówisz, Lucas był dalej bardzo zaangażowany w imperium kontratakuje mimo że był najmniej, napisał drugi szkic scenariusza ale ze względu na śmierć Leigh Brackett postanowił nie dawać sobie kredytu, napisał również zarys i był jak sam mówił praktycznie codziennie na planie obserwując to czy tamto, pewnie też dawał wskazówki. To tylko tyle ode mnie, fajny film.

1. Powrót Jedi - tu jestem pod prąd do większości, ale uzasadnię. Po pierwsze fantastyczny powrót Luka - już jako Jedi/Bad Assa, który wchodzi do Jabby na pełnej i pokazuje potęgę mocy i treningu Jedi, do tej pory mam ciary. Po drugie finałowa konfrontacja z Vadrem i Palpatinem - zawsze wierna jasnej stronie postawa Luka, do końca, mimo chwil zwątpienia oraz jego niezłomna wiara w zwycięstwo tej małej iskierki dobroci w sercu Ojca i ostateczne odkupienie Anakina.. O rany, do tej pory mnie to wzrusza..😥 2. Imperium kontratakuje - rewelacja, doskonały środek trylogii, bohaterowie są w odwrocie, świetne twisty i wielkie objawienie fabularne - I am Your father! 3. Zemsta Sithów - zwieńczenie historii Anakina Skywalkera, mojej ukochanej i jednej z najtragiczniejszych postaci kina, wraz z jego transformacją. Dla mnie potężny ładunek emocjonalny. 4. Nowa nadzieja - Klasyk, ale ponieważ całą trylogię oglądałem na VHSie ciągiem, to ta część podobała mi się najmniej. 5. Łotr 1 - świetny spin off, sprytnie wyjaśniający dlaczego rebelia tak łatwo zniszczyła pierwszą Gwiazdę śmierci. 6. Atak klonów - fajne pojedynki i dużo Jedi w akcji. 7. Przebudzenie mocy - Kalka, nic więcej nie mam. 8. Mroczne widmo - bajeczka dla dzieci, może po za finałową konfrontacja z Maulem. 9. Nie oglądałem: Ostatni Jedi, Odrodzenie, Solo.

Pamiętam jak w kinie zobaczyłem końcową scenę Rogue 1, w której Vader po prostu szlachtuje kolejnych żołnierzy Rebeli. Ciarki biegały po moim ciele jeszcze długo po wyjściu z kina. Od Vadera biła powaga, biła ta moc. On nie musiał biegać i skakać czy robić efektownych tricków, gośc samą obecnością roztaczał de-buffy w morale przeciwników.

Kurcze... Co klikam w każdy Twój nowy film, to trzymam kciuki, że będzie już z nowego studia 😊😊

Co do seriali to scena końcowa ( po napisach Andora) jest niesamowita.

Star Warsy oglądałam na VHS, jeszcze zanim nauczyłam się dobrze mówić, to moje ulubione uniwersum. Nowa trylogia jest dla mnie meh, jedynymi postaciami, które lubię są BB8 i Babu Frik... Han Solo dla mnie jest nieoglądalny. Za to Łotr 1 to pierwsza klasa, tak samo jak większość seriali animowanych (Wojny klonów i bad batch

No fajne filmy. Nie to co trylogia LotR, ale do obejrzenia się nadawały ;)

Han Solo jest na mnie świetny filmem kinowym.

Trochę w tym opisie brakuje mi kontekstu, bo pierwsza trylogia to nie tylko archetypowa opowieść połączona z przełomem/wymyśleniem CGI, ale tez właśnie kontekst świata końcówki lat 70 i lat 80. Gwiezdne Wojny "zażarły" bo w kosmicznym anturażu dostaliśmy starą jak świat opowieść o walce dobra i zła, które właśnie ścierało się na naszych oczach. I nie bez powodu Ronald Reagan mówił o Imperium Zła i zapoczątkował program Gwiezdnych Wojen. Bo wtedy wszystko było jasne, może nie tak bardzo czarno-białe, ale jeszcze dobrzy byli dobrzy, a źli byli źli. I była piękna księżniczka, i byli rycerze i rabusie, I chcieliśmy, żeby ten nasz szary świat pasował do tego kolorowego. Dlatego wszystkie części poza pierwszą trylogią nie mają już w sobie tej magii - lewicowa ideologia, która w marszu przez instytucje zaczęła pożerać jak rak mózgi twórców caly czas próbowala nam pokazywać, że hmm. może ci rycerze, nie byli tacy rycerscy, może to już jest wszystko takie bardziej szare, Ta idea eksplodowała w ostatniej trylogii - handlarz broni, który pokazuje, ze sprzedawał broń jednym i drugim, to umazanie rąk trzymających miecze świetlne w gównie. (nie mówię już o ostatnim serialu, bo jeśli ktoś nie dostrzega w nim totalnej ofensywy woke izmu, to pewnie niebawem się na ulicy pod samochód wpier...). Jeśli miałbym wskazać filmy, które były "duchowymi" kontynuacjami Gwiezdnych Wojen, to (będzie jazda) powiedziałbym, że Shrek i Piraci z Karaibów, bo też brały archetypowe historie i wkładaly je w nieoczekiwany kostium.

Przychodzę tylko napisać, że najlepsza jest trzecia część, na razie

Yyy, czemu wymawiasz "Doku" a nie "Duku"?

Ranking w 100% pokrywa się z moimi odczuciami. A pierwsze miejsce czyli "Imprium Kontratakuje" to był mój pierwszy film z serii STAR WARS jaki oglądałem. A oglądałem go w kinie (w tym roku kończę 50)i pamiętam do dzisiaj jak wychodziłem z kina z otwartą buzią. Potem za klika lat POWTÓT JEDI. Na Nową Nadzieję w kinie się spóźniłem, musiałem więc czekać znowu kilka lat gdy pszyszły czasy VHS. Pozdrawiam!!! Wiecznie młody fan STAR WARS i nie tylko🙂

ja po każdej części najnowszej trylogii wychodziłem rozbity,ale desant koniami na gwiezdny niszczyciel zakończył definitywnie moją przygodę ze Star Wars....

Dobieraj sobie lepiej reklamy błagam, promowania naciagactwa nam chyba wszystkim nie brakuje

5 epizod gwiezdnych wojen uważam za najlepszy ze względu na ten mroczny klimat. Sentyment mam też ogromny do Zemsty Sithow, bo miałem wtedy z 8 lat kiedy pierwszy raz poszedłem do kina na Star Warsy :)

Z listą prawie się zgadzam - przesunąłbym tylko SOLO znacznie bliżej podium (przed cz 1 środkowej trylogii). Generalnie - top 4 to nie ma co się sprzeczać. Co do starej/ pierwszej trylogii - ona ukazuje tą dawną szkołę filmową. BALANS. To dobre słowo. W danym czasie udaje się upchnąć historię opowiedzianą w dobrym tempie generalnym (świetnie dobrane wolniejsze i szybsze fragmenty), cudowna muzyka, gra na poziomie (nawet aktorów dopiero zaczynających), kręcenie kamery, emocje/napięcie itp itd. I Andor to echo tego dawnego mistrzostwa. Dlatego tak się podobał i tak dobre ma oceny. Co cudowne - wypączkował z tego serial i też w top ocenach jest. W nowych filmach często mamy dobrą muzykę i...tyle. Aktorzy niewykorzystani/ niedopasowani do ról. Tempo filmu męczące. Brak pewnego globalnego zamysłu/logiki. Ba.. brak przesłania. Dlaczego klasyki stały się klasykami? Dlaczego nastąpił regres jak po upadku cestarstwa rzymskiego gdzie pierwsze setki lat średniowiecza to odkrywanie koła na nowo? Ja nie wiem dlaczego tak się stało. Nadal żyją dawni mistrzowie ale chleb już nie jest tak smaczny jak kiedyś. Ten problem dotyczy też gier komputerowych. Dawny mrok i napięcie nie do osiągnięcia obecnie. Oczywiście są współczesne wyjątki ale...to są wyjątki. A może po prostu dawno temu zastygł mój fundament gustu i marudzę teraz niesłusznie. Pozdrawiam

Serdeczne dzięki za materiał. Prenumerata zamówiona, zawsze myślałem o wiernej replice Sokoła i w końcu podjąłem decyzje :) Pozdrawiam

Też się śmiałem jak zobaczyłem po raz pierwszy twarz Kylo Rena xD. Przebudzenie mocy miało jednak atut w postaci doskonałej ścieżki dźwiękowej. Tylko dla samej muzyki poszedłem na to drugi raz do kina.

Na Star Wars świetnie widać różnice pokoleń :D 11. Mroczne Widmo - dla mnie największa kupa z sagi ever. To film, który nie dość, że jest najbardziej infantylny z całej serii to w dodatku zabił potężną część mitu pierwotnej sagi. Zrobiono z mocy genetyczny szajs, z Zakonu Jedi galaktyczne ABW, a z rycerzy nie do końca rozgarniętych agentów (po dziś dzień nikt mi nie wytłumaczył, czemu dwójka Jedi zamiast zdobyć mostek postanowiło uciec ze statku dowodzenia Kompanii Handlowej. W tym filmie nic się nie trzyma logiki i to było dla mnie dramatyczne rozczarowanie. 10. Skywalker Odrodzenie, bo to nawet nie jest film tylko skrypt-ściąga z serialu, który nigdy nie powstał i który nie miał nic wspólnego z resztą. 9. Atak Klonów - w którym prócz dramatycznie odegranego melodramatu, mamy do czynienia z infantylnymi Jedi, gdzie nawet Yoda zachowuje się, jak Szkodliwy Idiota. W tym filmie Zakon to już ABW w stadium ostatecznego Rozbratu od Rozumu. 8. Han Solo - pełna zgoda, co do argumentacji, choć chętnie obejrzałbym ciąg dalszy ;) 7. Przebudzenie Mocy, bo była nowym oddechem i cudownie mało infantylne w porównaniu z poprzednią trylogią. Jak oglądałem w kinie byłem zachwycony, dopiero po seansie dopadały człowieka znane wątpliwości. 6. Powrót Jedi, bo ten film nie jest tak wielki, jakim miał być w pierwotnym scenariuszu. Jest świetny, a mógł być Największym... 5. Ostatni Jedi, bo jest czymś nowym, odmiennym i ciekawym krokiem naprzód w całej sadze, a w dodatku Ostatni Walka Lucka! To coś, co najbardziej pamiętam. 4. Nowa Nadzieja, bo jest pierwsza i najbardziej się zestarzała z całej pierwotnej serii. 3. Zemsta Sithów, za mroczność, skalę działania i zamknięcie udaną klamrą pierwszej i drugiej sagi. 2. Łotr 1, bo jest najbardziej serio i najbardziej "szara" z całej serii. Genialne w swojej prostocie i prawdziwej potędze Imperium. 1. Imperium Kontratakuje - i tu się zgadzam w pełni z argumentacją Pozdrawiam

Znakomity materiał! 💜 Star Warsy mają zawsze specjalne miejsce w moim kaprawym serduszku Szacun i gratulacje dla DarkeTheLittle i Łukasza za pomoc bo czuć w tym serce i wiedze na temat historii całej serii. Brawo Panowie Ja mam zawsze problem z oceną tego uniwersum i filmów w nim bo to druga taka seria, którą tak bardzo jestem przesiąknięty praktycznie od zawsze... Brak mi przez to kompletnie obiektywizmu. Do tego różne części widziałem na różnym etapie mojego życia i ocena zmieniała się w czasie, do tego z jedną z trylogii jestem bardziej związany bo to "ta moja", na którą chodziłem do kina i kiedy hype na SW był dla mnie największy. Więc jeśli chodzi o to co mówisz w swoim materiale to rozum generalnie zgadza się z Twoimi ocenami i Twoim uszeregowaniem, ale serce mówi co innego Za nową trylogią po prostu nie przepadam. Nie tego oczekiwałem jako dojrzały, świadomy widz i fan więc bardzo zawiodłem się tym co dostałem. W kinie byłem tylko na Przebudzeniu Mocy, szedłem nakręcony jak szwajcarski zegarek, przebierałem nóżkami jak głupi na samą myśl, a jak zaczął się seans miałem ciary... Tylko, że wyszedłem z kina z podobnym odczuciem jak Ty, "Ja to wszystko już kurna gdzieś widziałem"... Szlag w pysk normalnie... Jasne miała swoje momenty, miała kilka fajnych pomysłów, ale w ogólnym odczuciu była tak odtwórcza, że aż bolały zęby. Na resztę do kina nawet już się nie wybierałem, widziałem tylko w TV albo na streamingu. O Ostatnim Jedi i Skywalker Odrodzenie zostało chyba powiedziane już wszystko i z większością merytorycznych ocen się zgadzam. Ja tych filmów po prostu nie lubię i zupełnie ich nie czuję, zabiły we mnie trochę miłość do marki. Gdyby nie gry, seriale (niektóre ;) i animacje to pewnie ta miłość umarłaby śmiercią naturalną... Ocena środkowej trylogii przysparza mi najwięcej trudności bo to ta moja trylogia, to na nią jako dzieciak chodziłem do kina i jarałem się praktycznie wszystkim. Tylko, że to tutaj moja ocena filmów najbardziej zmieniła się w czasie... Kiedy chodziła do kina na te części to każda kolejna była lepsza od poprzedniej, świetne wprowadzenie do historii, rozwinięcie pełne akcji i budowania świata, a wszystko zwieńczone emocjonalną i epicką bombą. A po czasie... Uwielbiam Mroczne Widmo, tak ma słabsze momenty i głupkowatego Jar Jara, ale nostalgia do tej pierwszej części, którą mogłem zobaczyć w kinie jest nadal we mnie bardzo silna. Nawet po latach często wracam do tego filmu i zawsze oglądam go z takim nostalgicznym uśmiechem na twarzy, zawsze budzi te miłe emocje, które robią ciepło na serduszku. Walka z Maulem, Duel of the Fates to dla mnie peak Atak klonów... Wszystko spoko gdyby nie rozhisteryzowany, wiecznie płaczący, nielubiący piasku Anakin. Wszystko inne dla mnie działa, ale jego nie umiem przeżyć. Jakby zostawić tylko przygody Obi Wana, historię powstania klonów i walkę na Geonosis to byłby majstersztyk xD Czasem wracam do tej części, ale zdecydowanie rzadziej niż do Mrocznego widma. Zmesta Sithów, Anakin już mniej rozhisteryzowany, ale dalej wiecznie nafąfany, rozdrażniony i krnąbrny. Padme rżnie głupa i nie ogarnia rzeczywistości, a Obi Wan próbuje posklejać i naprawić tą porąbaną rodzinę ze średnim skutkiem bo ma obowiązki. No, ale też tutaj jest najbardziej epicko i najbardziej WOW. Order 66, rzeź w świątyni jedi, Mustafar... Dzieje się! Tylko moim zdaniem to chyba jeden z niewielu filmów w historii, który zyskałby na podzieleniu go na dwie części (sic!). Straciłby dłużyzny pełne ekspozycji, ograniczono by ilość pitu pitu, lepiej poodpinano wątki i rozpisano historię, można byłoby dołożyć jeszcze więcej epickości i intryg. No, ale to tylko moje zdanie. Do pojedynczych scen z tej części wracam często, do całego filmu praktycznie w ogóle. Najlepsze w środkowej trylogii są Clone Wars, które nie są częścią trylogii Stara trylogia... To za co wszyscy kochamy Star Wars. Pod wszystkim co o o tych częściach powiedziałeś mogę się podpisać rękami i nogami. Tylko ciutkę inaczej bym je ułożył. Imperium kontratakuje zostaje na pierwszym miejscy bo to po prostu, nawet po latach, bardzo dobry film. Świetnie rozpisany, ze znakomitym plot twistem i chemią między bohaterami. Zagrało tu wszystko od początku do końca. Drugie miejsce Nowa nadziej, bo to początek wszystkiego ze świetną historią i postaciami, których ciężko nie lubić. Do dzisiaj po 47 latach efekty specjalne w tym filmie to dla mnie WOW. No i ten miks inspiracji, który tu jest dalej chyba na mnie działa. Jest to chyba naprawdę jeden z niewielu przypadków kiedy z innych dzieł wyjęto to co najlepsze, zmieszano razem i wyszło coś lepszego. Ba! Wszyło coś co przyćmiło swoją popularnością i wpływem na popkulturę tamte dzieła! Do dziś nie rozumiem jak mogło się to udać, ale cieszę się, że się udało. No i miejsce trzecie Powrót Jedi. Nie dlatego, że to zły film, ale pozostałe są po prostu lepsze, mają dla mnie większy ładunek emocjonalny. Tu też wszystko gra, jest świetna akcja, piękne sceny, emocje, jest to piękne zwieńczenie wspaniałej historii, wspanialej przygodny, ale, i to chyba największy minus, właśnie zwieńczenie Na koniec spin-offy. Dla mnie oba były wielkim i miłym zaskoczeniem, ale odkrytym bardzo późno. Zrażony tym co prezentuje sobą nowa trylogia nie poszedłem na żaden do kina... Do dzisiaj pluję sobie w brodę. Jak się w końcu zebrałem i kiedyś z nudów puściłem Rogue One na streamingu to zbierałem szczękę z podłogi. Byłem w szoku jak te "nowe Star Warsy" mogą zaproponować coś tak świeżego, tak innego. Właśnie przez swoją świeżość i inność ten film jest tak dobry. Pokazuje nam uniwersum z perspektywy nie tych najważniejszych, głównych bohaterów i złoczyńców, ale tych pobocznych choć z równie wielkim wpływem na galaktykę. To było coś co znałem z gier w tym świecie, ale nie z filmów i kupiło mnie to totalnie. No i to gorzkie zakończenie, które wzrusza i powoduje ciary do dzisiaj. Solo zobaczyłem kiedyś z przypadku na piwie u kumpla. Z tematu o jakiejś grze wywiązała się typowa rozmowa w stylu "Widziałeś? Nope. Noooo kurwa to musisz zobaczyć, zaskoczysz się miło". Kumpel puścił, nie wyspałem się do roboty, ale się miło zaskoczyłem Nie jest to ani wybitny ani nawet bardzo dobry film moim zdaniem, ale jest to na pewno dobre kino rozrywkowe. Do zobaczenia na czilu z kanapy by móc znowu zanurzyć się w tej odległej galaktyce film wręcz idealny. Bawi, angażuje, trzyma uwagę. Nic więcej, nic mniej. I chyba się zgodzę z tym, że gdyby opowiadał historię jakiegoś losowego przemytnika, a zamiast wookieego byłby nie wiem trandoshanin to film by tylko zyskał jako fajna star warsowa przygoda. Można spokojnie powiedzieć, że ciężar bycia o Solo zmiażdżył Solo. Tyle moich wypocin. Nie podejmę się uszeregowania wszystkich filmów, ale podam moje TOP 3: Miejsce trzecie, Rogue One 🥉 Za powiew świeżości i poważną historię. Miejsce drugie, Mroczne widmo 🥈 Z sentymentu za bycie moimi pierwszymi kinowymi Star Warsami, za to, że ciągle mam uśmiech na twarzy gdy je oglądam. Miejsce pierwsze, Imperium kontratakuje 🥇 bo to znakomity film i kontynuacja idealna. Jeszcze raz dzięki i gratulacja dla całej ekipy za super materiał Zmobilizował mnie do napisania zajebiście długiego komentarza po długim okresie bez życia na bez schematu! Popkulturo... WRACAMY!

Zgadzam się, że szkoda, że Fall Guya widzowie nie docenili, ale to też był przecież remake

Darth Maul miał też naprawdę dobry motyw muzyczny :)

1. Imperium kontratakuje 2. Zemsta Sithów 3. Łotr 1 4. Nowa nadzieja 5. Powrót jedi 6. Mroczne widmo 7. Ostatni Jedi / Skywalker.Odrodzenie 8. Solo 9. Atak Klonów 10. Przebudzenie mocy

Oglądałem filmy o ewokach gdzieś na początku lat 90 na jakimś zagranicznym kanale TV-SAT - Filmnet 24 czy coś takiego. Z tego co pamiętam to było to bardziej fantasy ze złą czarownicą, jednorożcem i zombiako-szkieletami. To że występujące tam futrzaki to ewoki z Gwiezdych Wojen zorientowałem się dużo później. Bardziej klimatem to przypominało Willow-a.

Jak cudownie byłoby zobaczyć kiedyś KotORa I i II na streamach a ten drugi koniecznie z restoration modem. Świetny materiał, nawet z rankingiem się zgadzam. Najbardziej mi szkoda The Last Jedi, ten film mógłby być czymś wyjątkowym gdyby nie zmiany wizji i wciśnięcie tego w środek między Abramsa. Szkoda że Rian nie dostanie swojej trylogii bo mógłby jednak udowodnić że potrafi zrobić coś dobrego gdy nie ma presji i ciężaru oraz sam jest w stanie nakreślić ramy historii i kierunku.

Co najciekawsze , mam bardzo podobną historię jak Filip zapoznaniem się z sagą ST. Też byłem u dziadków, wtedy jakoś w telewizji leciała Nowa Nadzieja i mój tata powiedział chodź razem obejrzymy. Gdy zobaczyłem jak Vader wchodzi na statek Leii zakochałem sie w tej sadze

Obejrzałem cały film i w pełni się zgadzam z listą. Dodam od Siebie, że ja bym chciał na jeden dzień trafić do universum w którym nową trylogię w całości realizował Rian Johnson. I przez tę informację z 38:09 muszę wiedzieć: Jak zakończyłeś historię Darth Revana? :D Święty kanon? Czy wręcz przeciwnie :P

Tak czułem że Imperium Kontratakuje będzie u Ciebie na 1 miejscu. Kiedy myślę o filmach z uniwersum Gwiezdnych Wojen o scenach które na mnie zrobiły wielkie wrażenie, to zawsze w czołowce jest pojedynek na Mustafar. A zaraz po nim scena "narodzin" Dartha Vadera. Droidy zakuwają zmasakrowane ciało Skywalkera w ikoniczny czarny pancerz a po chwili ciszy pierwszy chrapliwy oddech. CIARY! Ciekawostka o Ewokach (sorry jeśli o tym wiedziałeś). Jest komiks, ukazał się w Polsce, w którym weteran szturmowców opowiada słuchaczom o swoich przygodach na Endorze. Opisuje swoje i innych przerażenie jakie wywoływały w nich te małe futrzaki. W jego opowieści Ewoki są mistrzami partyzantki. Atakującymi z zasadzki okrutnymi wrogami, porywającymi nieostrożnych szturmowcow w mrok nocy, gdzie znikali bez śladu. Czasem znajdowano tylko zakrwawione fragmenty białych pancerzy. Facet miał regularne PTSD. Pozdrawiam a jako że wcześniej wpadłen na Bez Życia to gratuluje wyjścia z bezdomności. 😁 Chociaż nadal są problemy to teraz może być tylko lepiej!

Dzięki za materiał. Disney i Marvel zaczęli łatać najnowszą trylogię w książkach i komiksach pokazując niektóre elementy wielkiego plany Palpatine`a (Vader za życia odwiedził Exagol i widział produkcję gwiezdnych niszczycieli), ale na tym etapie było już za późno aby to wpłynęło na odbiór tych filmów. Dla mnie najlepszymi częściami jest Imperium Kontratakuje i Zemsta Sithów. Pierwszy film w większości za to co powiedziałeś, a Zemstę Sithów za pokazanie upadku Jedi i Republiki.

Osobiście najbardziej podoba mi się trylogia sequeli, nie znaczy to że pozostałe są złe. Ja w ogóle lubię każdy film z gwiezdnych wojen, bo to gwiezdne wojny. Każdy film jest inny i ma coś innego do przekazania, jakąś inną historię do opowiedzenia, każdy jest ciekawy, bo jest inny od wszystkich. Będąc wieloletnim fanem uważam że the last jedi to mój ulubiony film z całej sagi, gdyż moim zdaniem to imperium kontratakuje, ale lepsze pod wielomia względami. Cała ta nowa trylogia.. No, widać serducho i pracę włożoną w te filmy. Ale chociażby prequele to dla mnie absolutne klasyki, zemsta sithów to do dzisiaj mistrzostwo świata, a pozostałe odsłony też trzymają poziom. Oryginalna trylogia to dla mnie ciężki temat, uważam że na przestrzeni lat trochę się ona zestarzała, nadal to dobre filmy, aczkolwiek chyba moje najmniej lubiane. Za to rogue one.. To jest czyste arcydzieło, nie da się tego inaczej opisać, solo też bym całkiem fajny. Klimatem i stylem przypominał Andora, a wszystko co jest jak andor, jest świetne. Niech moc będzie z wami

Ja wraz z kuzynem tworzymy od dzieciaka do teraz jedno wielkie uniwersum, jest narazie w naszych głowach ale mamy plany na napisanie książki, a w przyszłości seriale może się uda

Dwie ciekawostki. Niedawno wyszedł komiks o tym jak Lucas nagrywał "Nową Nadzieję". Druga bardziej prywatna - byłem na seansie w kine "Leningrad" Gdańsk rok 1979 a epizod nie miał jeszcze numerka IV . Niech moc będzie z tobą. Zawsze!

O dziwo Last Jedi zrobił na mnie - w zasadzie jak i na Tobie zdecydowanie najlepsze wrażenie. Był czymś świeżym po tej kalce Abramsa do tego rozwinięcie Kylo Rena chyba jedynej nie zerojedynkowej postaci... chętnie bym obejrzał dalszą historię galaktyki według Johnsona. Jasne wiele rozwiązań nam fanom nie spasowało a z drugiej strony to jedyny film nowej trylogii do której wracam.

A jeszcze jest Gwiezde wojny: Wojny klonów - film. Niby animowany i niby część serialu, ale jednak film. Moim zdaniem na tej liście byłby pomiędzy Mrocznym Widmem i Atakiem Klonów

Akolita, to serio dobry serial jak na D+ I jest w tej produkcji więcej mocy Jedi niż w każdej innej. Jak na D+ to przyjemny serial. Z wadami takimi jakie są w produkcjach D+

"Dżenosis", "Doku", 11 a nie 12 filmow, nazywanie "bycie głupim" lubienie Mrocznego Widma, "Sifowie", "zielone mleko", NAZWANIE PREQUELI "SEQUELAMI". AAAAAAAAAH JAK TY RANISZ MOJE SERCE CZŁOWIEKU!

bardzo chetnie obejrzę film o serialach SW... a przede wszystkim o twoich wspomnieniach z grami SW

Bardzo fajny materiał, który przypomniał mi za co kocham to uniwersum i markę bo obecne ruchy disneya już prawie doszczętnie wypaliły moją, o ironio nadzieję na przywrócenie magii temu światu

Kurcze, ale ten motyw Kylo Rena ktory okazal sie popierdolka pod badassową maską był spoko

Matko, pamiętam, że jak wyszedłem z kina po "Zemście Sifów" 🤪 to byłem zachwycony! Uważałem, że to jedna z najlepszych części sagi. Ale z biegiem czasu i kolejnymi seansami traciłem ten zapał a na powierzchnię wypływały wszystkie głupoty, skróty i usilne próby połączenia z Nową nadzieją. Przemiana Anakina, wygnanie Yody, śmierć Padme, wszystko to stało się płaskie. Film nadal ma mocne momenty, się wolę już obejrzeć Atak Glonów (gdyby go skrócić o 40 minut 😎)

Miło się słuchało. Sugestia: analogiczne zestawienie seriali i gier ze świata GW / SW

Ja bym zamienił miejscami Przebudzenie z ostatnio Jedi poza tym się zgadzam. Pamiętam jakie były moje odczucia po wyjściu z sesnsu ostatniego Jedi, miałem wrażenie że ktoś zrobił sobię jaja z gwiezdnych wojen. Niech mi ktoś w końcu wytłumaczy, jak można robić trylogię za miliony monet bez pomysłu na fabułę!!!

Bardzo dobrze się Ciebie słucha jak opowiadasz. Twój głos jest bardzo jakby to ująć "lektorowy" przez co 40 minut materiału poleciało nawet nie wiem kiedy. Czuć też, że to co mówisz nie jest jakieś przygotowane na kartce i czytane monotonnie, ale rzeczywiście temat jest Ci bardziej bliższy. Nie jest to odbębnienie znanego frazesu, by się klikało i robiło wyświetlenia. Można powiedzieć, że wychowałem się na Gwiezdnych wojnach i Lotrze. Filmy oglądałem wiele razy, lecz nie mógłbym rozmawiać z prawdziwym fanem na temat lore, które jest bardzo rozległe, ponieważ szybko byłbym sprowadzony na ziemię. Jeśli chodzi o trylogię to najnowsza kompletnie mi się nie podobała tak jak i przedstawieni w niej bohaterowie. Oglądając Jak Leia szybuje w pustce wywoływało u mnie uśmiech politowania. Wszystkie poboczne historie jako filmy wypadało w moim odczuciu dużo lepiej od samej nowej trylogii co może tylko pokazać jaki był poziom tej produkcji. Sam fakt ile film zarobił dawno już nie ma żadnego znaczenia. Jedna rzecz jednak jest niezmienna. Najstarsze części były tymi najlepszymi. Podobnie jak w przypadku Lotra, a następnie Hobbita te filmy wraz z rozwojem efektów traciły tą "duszę". Hobbit utracił cząstkę przykładowo charakteryzacją Bolga, a raczej jej brakiem. Tak samo Gwiezdne poszły momentami na łatwiznę (szybkość) produkcji. Dlatego też do takich starych części wracam z entuzjazmem, a o nowej trylogii Gwiezdnych wolę zapomnieć i nigdy sobie jej nie przypominać. W Rogue one jest scena 2 minutowa z Darth Vaderem w korytarzu, która bije na głowę w moim odczuciu całość nowej trylogii. Problem Gwiezdnych z disney'em nie skończył się jednak na trylogii, bo pomimo Andora, Mandaloriana (nie całości, ale większej części) powstała średnia, jeśli nie okropna Księga Boby Fetta, gdzie najlepszym odcinkiem jest ten z pojawieniem się Mando co tylko pokazuje jak twórcy niszczą naszego legendarnego łowce. O tym jakie tam są głupie sceny w postaci tego, że zaprawiony Bounty hunter nie radzi sobie z 4 świniami nie wspomnę. Otóż mimo wielkiego zamiłowania do twórczości część dzieł z tego uniwersum obawiam się, że nie dostaniemy w najbliższym czasie ani nawet w ogóle już filmu, który moglibyśmy zrównać z naszymi staruszkami. Nie w tych rękach.

Ja tam najbardziej lubię atak klonów i jest to mój ulubiony okres historii gwiezdnych wojen tuż obok starej republiki. Podoba mi się wizja Corouscant jako miejsce dla pozornie każdego bez patroli szturmowców. W ogóle wolę klony od szturmowców i bardziej podobał mi się pomysł walk z droidami. Dawało to różnorodność. Nigdy nie przepadałem za rebeliantami. A co do nowej trylogii to uważam że Kylo powinien być głównym bohaterem bo jest w nim więcej głębi. Gdyby wszedł zamiast Rey i pokazane by było jak ciągle przegrywa aż w końcu zacznie wygrywać pojedynki po wielkich trudach - to by było interesujące. Rey do wyrzucenia - nie dlatego że to żeńska postać tylko dlatego że to postać zapychacz, której wszystko udaje się od razu. Może to film dzieje się za szybko ale dla mnie ona od razu wpisała kody na nieśmiertelność i max level walki. Na bieżąco hakuje ona Kylo sprawiając że nagle taki zabijaka nie umie się poruszać. Rouge One imo jeden z najlepszych spin-offów. Nie przepadam też za tymi serialami z Disneya bo jest wrażenie że robione na siłę. Pozdrawiam

Do Skywakler Odrodzenie - Wyjaśnienie jak wrócił Palpatine, było odkręcane przez Filoniego, w The Mandalorian i Bad Batch, czyli po 5 latach zostało to chociaż trochę odkręcone