Stara, powojenna piosenka, ale nie przekazującą do końca prawdy o miłości, bo ta jak śpiewają piosenkarze z zespołu Don Vasyla jest w stanie "pokonać nawet czas".
Mieczysław Milecki był wybitnym aktorem, ale jego delikatny, kojący wręcz głos nie pasuje do tego tanga. Bardziej przekonujące pod tym względem jest wykonanie Tadeusza Faliszewskiego. Słowa kierowane są do tancerki z tawerny, która nieszczęśliwie zakochała się w jednym z gości. On - lekkoduch i drań - nic sobie nie robi z jej cierpienia: "Szkoda próżnych słów, nie zabłysną znów tęcze naszych snów, co dziś powstają, jutro giną" i po chamsku brnie dalej: "Więc napijmy się za miłość, której nie ma już! Zapomnijmy się! Pójdź do mnie, szczęście mi stwórz!" Do tego inni goście, zapewne sami mężczyźni, "puszczając z fajek dym", domagają się występów i samopoczucie tancerki wcale ich nie obchodzi. No dzieje się w tej piosence, jak w starym dramacie. Pan Milecki nie traktowałby kobiety tak obcesowo, a taką tancbudę omijałby z daleka.