Cześć. 0:31 BRAWO Kiedyś znajomy wycinał śrubę amortyzatora w przyczepce. Ciasno było i zamiast odkręcić koło to ściągnął osłonę... Jakoś się pod przyczepkę wczołgał ,jednak nie dociął do końca bo tarczę zblokowało. Teraz z jednej strony twarzy uśmiech mu się kończy tak z 2 cm. pod uchem... Drugi przypadek. Byliśmy kiedyś na SOR z młodym ,bo fiknął na rowerku i rękę połamał. Jak sobie tak czekaliśmy to przywieźli młodego chłopaka z tarczka wbitą w oko / policzek. Przytomny był - do dzisiaj pamiętam jak krzyczał i prosił żeby mu krew wytarli ,bo nic nie widzi na to oko. Zrobili zdjęcia czy tam tomograf i... I w miedzy czasie przyjechała jego żona z mama (teściowa ,mniejsza o to) Też w tym samym "miedzy czasie" ściągnęli anestezjologa - "uśpił chłopaka" ranę opatrzyli / unieruchomili tarczke tak ,że wystawała miedzy bandażami. Żonie powiedzieli że oko stracone a zatoki roztrzaskane bardzo poważnie i za kilkanaście minut będzie po niego lądował śmigłowiec LPR`u bo już jest w drodze i zabierają go do Poznania. Dobra ,tyle morałów - "paczam" dalej.
Miałem tego nie pokazywać, ale swierdziłem, że może choć jedna osoba po obejrzeniu tego filmu poleci do garażu i założy osłonę do szlifierki. To już będzie sukces.