Co do chwytu marketingowego, to przypomniała mi się sprawa z Finlandii. Uwaga, będzie dłuuuuuugo :D Ojciec założył bloga, aby upamiętnić swoją córkę Elisę, która w 2011 roku popełniła samobójstwo ze względu na prześladowanie w szkole. Blog zaczynał zyskiwać coraz większą popularność i ojciec wpadł na pomysł, że historia Elisy powinna zostać wydana jako książka, aby pokazać do czego prowadzi tzw. bullying. Znajomy polecił mu początkującą pisarkę, Minttu Vettenterä, która na pewno będzie zainteresowana współpracą. Podczas spotkania okazało się, że pisarka jest szkolną znajomą ojca Elisy, a on sam za młodu gnębił Minttu. Jednak kobieta wybaczyła swojemu dawnemu oprawcy i obiecała, że napisze tę książkę, a zachwycony ojciec dał jej pamiętniki Elisy. Czytelnicy bloga mieli jednak wątpliwości, czy to dobry pomysł, aby obca kobieta miała dostęp do osobistych wspomnień dziewczyny. Kilka miesięcy później została wydana książka Jonakin päivänä kaduttaa, która osiągnęła nawet spory sukces w Finlandii i sprawa stała się jeszcze głośniejsza. Minttu założyła stronę na Facebooku na temat szkolnych prześladowań, a ich ofiary mogły uzyskać na niej pomoc i wsparcie. Zorganizowano też kilka wydarzeń przeciwko bullyingowi, w których udział wzięli fińscy celebryci. Jednak po czasie ludzie zaczęli domagać się zdjęcia Elisy, bo przecież nic nie szkodzi jeśli jedna fotografia trafi do internetu, a oni są ciekawi jak wyglądała dziewczyna. Ojciec odmówił im tłumacząc się prywatnością. Na dodatek na różnych forach rozgorzały dyskusje, czy ktokolwiek słyszał w swoim otoczeniu o samobójstwie młodej dziewczyny w 2011 i okazało się, że nikt nie przypomina sobie takiego zdarzenia. Tu pojawiły się pierwsze podejrzenia, czy ta historia na pewno jest prawdziwa. W sprawę włączyło się dwoje dziennikarzy gazety Helsingin Sanomat, Hanna Nikkanen i Anu Silfverberg, którzy bardzo sceptycznie podeszli do sprawy i postanowili wypytać Minttu (która kontaktowała się z prasą w imieniu rodziców Elisy), o co tak właściwie chodzi i czy historia Elisy nie jest zmyślona, a jeśli jest prawdziwa, chcą na to dowodów. Minttu oczywiście zaprzeczyła, że to fikcja, a jeśli chodzi o dowody, to rodzice Elisy chcą anonimowości dla swojej córki i nie zamierzają udostępniać żadnych informacji. Dziennikarze jednak nie dali za wygraną i napisali artykuł, w którym podważają istnienie Elisy, na dodatek czytelnicy bloga zaczęli domagać się nazwy miasta, w którym mieszkała i uczyła się dziewczyna. Po pewnym czasie, Minttu powiadamia, że rodzice Elisy pozwolili jej wyjawić, że całe wydarzenie miało miejsce w Lappeenrancie, jednak okazuje się, że nikt z mieszkańców miasta nie przypomina sobie takiej sytuacji. Ludzie próbują dopytać się, w jakiej szkole uczyła się Elisa, jednak pisarka odmawia udzielenia informacji, mówiąc, że to dość elitarna szkoła, a rodzice Elisy nie chcą mieć na pieńku z jej władzami poprzez popsucie reputacji placówki. To wzbudza jeszcze więcej podejrzeń, dlatego na blogu pojawiają się dwa skany stron z pamiętnika Elisy, na których opisuje ona swoje myśli samobójcze oraz w jaki sposób dręczą ją rówieśnicy. Czytelnicy dopatrują się jednak ciekawej rzeczy, zarówno Elisa, jej ojciec, jak i Minttu popełniają podobne błędy językowe a ich wypowiedzi pisane są w tym samym stylu. To mogłoby być prawdopodobne w przypadku członków rodziny, ale dlaczego Minttu, która nie jest z nimi spokrewniona pisze w ten sam sposób? Co więcej, charaktery pisma Elisy i jej ojca były identyczne. W tym momencie wiele osób było już przekonanych, że historia Elisy nie jest prawdą, na dodatek książka została skrytykowana przez kilku specjalistów z zakresu psychiatrii i psychologii, którzy stwierdzili, że gloryfikuje ona samobójstwo. Dziennikarze gazety Helsingin Sanomat skontaktowali się z Minttu oskarżając ją o oszustwo, po tym incydencie blog zniknął z internetu, jednak jakiś czas później powrócił, a sama pisarka wysłała dziennikarzom akt zgonu Elisy z zamazanymi wszystkimi informacjami oprócz imienia i daty śmierci. Dziennikarze postanowili udać się do urzędu i sprawdzić, czy Minttu nie ściemnia. Tam dowiadują się, że tego dnia w Finlandii nie zmarła żadna 14 czy 15-letnia dziewczyna. Postanawiają złozyć zawiadomienie na policji, że mogło dojść do oszustwa, bo kobieta zarabia na książce robiąc tym samym w konia cały kraj. Minttu zostaje wezwana na przesłuchanie, gdzie oczywiście twierdzi, że historia jest prawdziwa, a Elisa istniała naprawdę. Jednak zapytana o dane rodziców Elisy, nie chce ich podać. Vettenterä przechodzi jeszcze kilka przesłuchań i z czasem mięknie, bo na kolejnym mówi, że historia w książce tylko luźno opiera się na prawdziwych wydarzeniach, później twierdzi, że książka to zbiór historii różnych osób, aż w końcu przyznaje się, że zarówno Elisa, jak i jej rodzice nie istnieją, bloga prowadziła ona sama, a książka to fikcja, przeplatana jednak sytuacjami ze szkolnych lat pisarki. W sierpniu 2012 sprawa trafia do prokuratury, która ma sprawdzić czy Vettenterä dopuściła się oszustwa, z którego czerpie teraz korzyści majątkowe. Minttu nie została jednak ukarana i niedługo później usunęła bloga, który powrócił w 2014 roku ponieważ, jak twierdzi autorka, nie ucieknie już od Elisy. Teraz pod każdym postem widnieje informacja, że jest to fikcja. W 2012 roku Hanna Nikkanen ja Anu Silfverberg otrzymali nagrodę dziennikarską Bonnierin Suuri journalistipalkinto za opisanie sprawy Elisy. W przemówieniu podkreślili jak ważne jest, żeby nie wierzyć we wszystko, co jest napisane w internecie. Tak nudzi mi się, stąd ta ściana tekstu, jeśli ktoś dotrwał do końca, to gratuluję :D Jakby ktoś był zainteresowany sprawą, może wpisać w google Enkeli Elisa, niestety wszystkie źródła są po fińsku.
uff, po słowach: jeśli ktoś dotrwał do końca, spodziewałam się czegoś w stylu: właśnie to wymyśliłem, jeszcze raz podkreślam nie wierzcie we wszystko co piszą w necie :P
Kiedyś słuchałam o tym w podcaście True Crime Finland. Tak w ogóle to babka miała tupet, żeby okłamać tyle osób 🤨 Edit: Link, gdyby ktoś chciał posłuchać podtail.com/podcast/true-crime-finland/episode-038-enkeli-elisa-angel-elisa/
Zaintrygowała mnie ta sprawa. Sprawdziłam gdzie znajduje się ta miejscowość i o ile jest to ta sama miejscowość, to mieszkam 15 mil od niej, 30 min. jazdy autem. Z ciekawości chyba się tam przejadę i trochę popytam tutejszych mieszkańców 😉
Tematy około-paranormalne są ciekawe (nawet dla 100% sceptyka, jak ja), ale ta historia brzmi, jak legenda miejska /creepy pasta. Myślę, że jest kilka lepszych historii tego typu i chętnie posłucham o nich w kolejnych odcinkach z tej serii.
Cześć . Świetna nowa seria ! Nie mogę się doczekać następnych historii z tej tematyki . Na chwile obecna jesteś na pierwszym miejscu na mojej długiej liście „podcasterów True crime” . Kanał na którym warto oglądać reklamy . Twoje podcasty uzależniają !😜 Uwielbiam i pozdrawiam ! „Lecieć w członka”
Jest taki film Sierociniec z 2007 roku hiszpański,śmierć dziecka i matki trochę podobna.Dla matki śmierć dziecka bywa czasem nie do przejścia o ile to była prawda, mogła stracić kontakt z rzeczywistością i siedzieć tak bez ruchu aż zmarła,a kukła to namiastka tego co mogło przypominać jej syna...Po prostu postradała zmysły. Niepokojący jest tylko ten telefon trochę jak z filmu grozy.
Jak sobie o tym pomyśle to tez bardzo mi pasuje nazwisko Mabel do postaci filmu grozy (i również nie jestem w stanie wytłumaczyć dlaczego XD). Świetny odcinek!
Może dlatego, że Mabel to tak naprawdę imię żeńskie, dziś już przestarzałe - taka anglosaska Stanisława albo Kazimiera. Jeżeli ktoś się nazywa Olivia Mabel, to brzmi to tak, jakby miał (a właściwie miała) dwa imiona, a żadnego nazwiska, jak duch, a nie realny, żywy człowiek.
@@HulajDuszaPodcast No, mnie to tam daleko do perfekcji. Trudno mi sie skupic na jednej rzeczy, takze ciagle cos nieskonczone. I brudne talerze mnie nie strasza, bo to tylko talerze, a ja akurat w danym momencie mam wazniejsze rzeczy do zrobienia ;) Takze, niestety, to tylko zbieznosc imion.
@@kamilkamil3534 A ja wierze, ze imiona sa sprzezone z pewnymi cechami charakteru i osoby o tym samym imieniu moga miec cos wspolnego ;) Zauwaz, ze napisalam "moga"
Mega historia. I taka seria dla mnie jak Najbardziej na Tak!!!! Nawet jak nie wierzę do końca w takie rzeczy , to fajnie się tego słucha i zawsze to coś innego niż mordy, morderstwa i zabójstwa.
Bardzo mi się podoba pomysł takiej serii. Chętnie posłucham podobnych spraw. Nie rozwiązane zaginięcia są frustrujące na dłuższą metę. Wielkie pokłony i wyrazy uznania za kreatywność i troskę o swoich subskrybentów.
Historia bardzo ciekawa. Po przeglądnięciu tych zdjęć w źródłach tez mam wrazenie, ze to jednak jest chwyt marketingowy, ktory mogl byc luzno oparty na jakims prawdziwym wydarzeniu, np faktycznego utonięcia chłopca i rozpaczy matki, a reszta zostala wymyślona. To tak jak bylo z Blair Witch Projekt (notabene jeden z moich ulubionych filmow), gdzie cala otoczka wokół historii przedstawionej byla tez tworzona jako prawdziwa i tutaj, w tej sytuacji mogło byc tak samo. W kazdym razie seria zapowiada sie niesamowicie,juz czekam na kolejne odcinki. Leciec w członka 😄
Nie mogę się doczekać kolejnych odcinków!!! Świetna seria... Jak zawsze cudownie się słucha❤️... Na koniec jak za każdym razem.. lecieć w członka!!! Buziaki wszystkim
Do serii nieproszeni gości pasowałaby sprawa na podstawie której został nakręcony horror "Verónica" do obejrzenia na netflixie. Sprawa bardzo tajemnicza i niepokojącą. Zostawiłam suba ❤️
To będzie moja ulubiona seria. Dawać łapki w górę, nie lecieć w członka! 😝 Dziękuję, super pomysł na podcast, doceniam dociekliwość w badaniu źródeł, świetny materiał! Pozdrowienia!
Osobiście jestem bardzo chętna na tą serię 😊 niby nie lubię się bać, a ciekawość nie pozwala przejść obojętnie obok takich tematów ;-) Lecieć w członka! (Zawsze słucham do końca, choć raczej jako słuchacz-widmo 🙊)
Brak stawu przecież też nie przeszkadza w historii o utopionym dziecku 😉 Jest przecież legenda o znikającym stawie. Któregoś zimowego poranka mróz zamienił wodę w lód i uwięził wszystkie kaczki, które nie zdążyły jeszcze odlecieć. przestraszone ptaki poderwały się do lotu zabierając ze sobą caly staw. Jak ktoś chce w coś wierzyć, to żadne fakty nie przekonają go do zmiany decyzji 😆👍 Pozdrawiam
Jakie to było dobre! Wysłuchałam do ostatniej okruszynki 😍 Uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam takie creepy historię (później boje się w nocy iść do toalety, ale co tam 🤣🤣). Czekam na więcej, duuuuużo więcej ❤️ Lecieć w członka rządzi ahahaha
Lecieć w członka. Świetnie przedstawiona historia, temat na serię też ciekawy - nawet dla takiego sceptyka jak ja. Co do sprawy, brzmi to dla mnie jak klasyczna ciarowklejka, za dużo rzeczy się tu nie zgadza, a "dowody" są łatwe do podrobienia. Jeśli sprawa byłaby prawdziwa, bardzo dziwne byłoby postępowanie sąsiadów. Wszyscy się znają, lubią i co? Matka przeżywa niewyobrażalną tragedię, nie wychodzi latami z domu, a oni nic? Nawet nie zainteresują się gdzie jest, czy może jakoś jej pomóc? Dziwne to.
Bawiłem się kiedyś w posiadanie tulpy. Olivia mogła często mówić w myślach do syna. Wtedy mózg reaguje obroną, czyli zaczyna odpowiadać wyimaginowanym głosem w głowie by nie zwariować i by mieć „do kogo” mówić. W mózgu wytwarzają się wtedy specjalnie neurony i tulpa może magazynować informacje, kreować swój własny charakter i upodobania, tak samo jak orientację seksualną czy wygląd. Wtedy poniekąd tulpa staje się też fizycznym tworem. W dodatku tulpę można nie tylko słyszeć, ale jeśli bardzo się postarasz i włożysz w nią mnóstwo czasu oraz energii jesteś w stanie czuć jej zapach i widzieć ją w świecie rzeczywistym, ale to naprawdę zaawansowana praktyka. Może Olivia stworzyła kukłę, by odzwierciedlić głosy w głowie
Julia, uwielbiam Twoje podcasty i wręcz je chłonę całą sobą. Jest jednak jedna sprawa, mianowicie... nie ma czegoś takiego jak czarna lub biała magia :) Magia jest poniekąd narzędziem. To od osoby używającej jej zależy w jakim celu i z jaką intencją będzie z niej korzystać. Trochę jak na przykład nóż - może być wykorzystany do przecięcia więzów, albo do zabicia ktoś. Wszystko zależy od osobistej manifestacji :) Ściskam mocno i czekam na kolejne opracowania ♡
Ale niestety niektórzy tego nie zrozumieją. Ten mąż tej kobiety beznadziejny. Zostawił żonę w takim stanie i założył sobie nową rodzinę. Faceci to naprawdę inny gatunek.
@@iwonasowa1255 no wlasnie to samo pomyslałam. Ogon pod sirbie i w nogi. Moze on ja obwinial bo dziecko w chwili wypadku bylo pod jej opieka ale to zadne usprawiedliwienie.0
jako dziecko, juz w wieku przedszkolnym, mialam taka "tuple" czyli wyimaginowana siostre bliźniaczke. ale nikomu o niej nie mówilam, nasze rozmowy byly calkowicie prywatne :-)
Jeżeli ta historia jest nieprawdziwa, Olivia nie istniała, nie ma wspólnych zdjęć małżonków, to nie bardzo rozumiem jak "lokalne plotkary" i mieszkańcy tej miejscowości mogli widywać tę rodzinę w kościele i kto w takim razie zapisał chłopca do szkoły? Następnie po zniknięciu dziecka mieszkańcy przyłączyli się do poszukiwań. Szukali go z nieistniejącą matką? Grubsza akcja 😁 Historia świetna, absolutnie intrygująca i rzeczywiście zapada w pamięć. Rewelacyjnie się Ciebie słucha! Uwìelbiam Jaśmin z kanału Stanowo, teraz mam już dwa ulubione powiedzonka : oczy jak sarna na autostradzie i oczy jak pięć złotych z rybakiem 😂
Tak sobie myślę na temat autentyczności tych rzeczy ze zdjęć. Jeśli się robi film, to łatwo zrobić taką scenografię, łącznie ze zrobieniem aktu zgonu, który wygląda jak prawdziwy. No i faktycznie miało się komu chcieć to robić, bo była to akcja promocyjna.
Super odcinek jak zawsze! Mnie najbardziej podoba się seria 'Gdzie jesteś?' ale to też fajna odmiana, czekam na kolejne odcinki z tej serii. Pozdrawiam z Singapuru! :)
Zwykle ciało topielca wypływa na wierzch po tym jak zbierają się gazy, ciało puchnie...a nie tak od razu... Mi się wydaje że sytuacja nie miała miejsca....mieli oni wielu znajomych a skoro byli zamożni to też byli znani wśród okolicznych mieszkańców. Mało prawdopodobne że nikt ich nie zna nikt o nich nie słyszał, a nawet koledzy z klasy ich syna teraz byliby to dorośli ludzie którzy znając go napisaliby co nieco lub porzucali jakieś zdjęcia z kroniki szkolnej na Reddit
A są jakieś osoby co tam mieszkają od lat i stwierdzą, że oni nigdy nie istnieli? Poza tym chłopiec miał ok. 5 lat, jeszcze nie zdążył pójść do szkoły, co najwyżej do przedszkola.
Tulpy nie trzeba sprowadzać na świat przy użyciu czarów. Tworząc tulpę i "pracując" z nią, nadajemy jej jej własną wolę, więc jest ona samodzielnym bytem, który lubi dręczyć swojego twórcę. Ciężko jest unicestwić tulpę, dlatego nie radzę powoływać jej do życia.
Lecieć w członka😅😅😅😅a tak w ogóle to sarna, dzik i wiewiórka na autostradzie, razem wzięci😂😂😂😂takie miał oczy😅😅😅😅😅😅😅😅😅😅😅Haha LOVE😁😁😁😁 A co do sprawy to, myślę że w każdym kłamstwie jest ziarenko prawdy i tu zapewne też jest. Pozdrawiam, seria ciekawa aczkolwiek ja z tych bojących, niemniej będę słuchała, bo CIEBIE NIE DA SIĘ NIE SŁUCHAĆ😅😅😅😅😅😅Buziaki, ściskam, pozdrawiam❤️🌸🥀💕💮🌼💐🌹🍀
Fajnie. Dowiedziałam się , że blondwłosa wrożka Julia, wyimaginowana moja przyjaciółka z dzieciństwa, to "tulpa". Hmmm może już wtedy miałam CHAD, tylko jeszcze go u mnie nie zdiagnozowano? Ale to tak na marginesie.
Myślę, że cała historia jest zmyslona, ale posklejana z elementów, z których niektóre naprawdę miały miejsce, np. utonięcie dziecka o takim nazwisku. Z resztą to nie jedyna taka w internetach, które jak wiemy lubią lecieć w członka 😜
jak słyszę idealna matka ,idealne dziecko to kojarzy mi się z "perfekcyjną panią domu" która tak perfekcyjnie sprzątała,że pociechom zabawki pozabierała ,bo bałagan był .Oczywiście tragedia koszmarna,ale ludzi idealnych nie ma
Ja jestem raczej sceptykiem, ale nie odrzucam rzeczy określanych jako "paranormalne" od razu (przynajmniej części z nich). Ale nie uważam że to jakieś czary mary. Na pewno istnieją rzeczy, których jeszcze nie odkryliśmy i nie zbadaliśmy. Byłoby głupim sądzić, że posiedliśmy już cała wiedzę wszechświata. ;) Kiedyś ludzie nie wiedzieli o istnieniu zarazków, nie umieli wyjaśnić chorób i jakoś nieszczególnie przeszkadzało to chorobom istnieć. Może coś z tych wszystkich postrzelonych rzeczy ma jednak w pełni naukowe wyjaśnienie?
Ja chciałbym tylko doprecyzować co do tulp. Zmyśleni przyjaciele to stworzenia typowe dla umysłu dziecka. Taki przyjaciel jest mniej więcej na tym poziomie rozwoju co dziecko, często jest przyjazne i mniej lub bardziej podobne do twórcy. Tulpę tworzy jednak dorosły. Tulpa różni się tym od zmyślonego przyjaciela dziecka, że może żyć zupełnie swoim życiem, być niezależna, mieć swoje pasje, rozwijać umysł i uczyć się, dosłownie żyć zupełnie inaczej, niż tworzący ją człowiek. Nie musi być przelana w obiekt fizyczny, może być wyobrażoną, poruszająca się postacią, wyglądem przypominającą innego człowieka. Tulpę zresztą trudno wytworzyć, trudno ją też okiełznać, bywa niebezpieczna, bo może zdominować "stwórcę", wręcz podżegać do samobójstwa. To prawdopodobnie silna autosugestia w kryzysowych okresach danej osoby. Pokazuje, jaki potencjał ma ludzki mózg, choć ma to często niestety negatywne skutki.
Audycja radiowa może być sklejona z kilku różnych, albo opowiadać o podobnym wydarzeniu. Nie słuchałam jej, ale jeśli to tylko plik z głosem to dlaczego nie można go nagrać samodzielnie i dodać szumy w postprodukcji? Notatka służbowa to tylko kawałek papieru zwykle zapisany odręcznie przez policjanta na kolanie, często bez pieczątki. W zasadzie nie używa się jej jako dowodu w sądzie, jak na dokument urzędowy łatwo ją podrobić. Tak samo akt zgonu, są nawet generatory online, tylko pieczątkę warto sobie zrobić na zamówienie. Ale dziwne, że nie ma wywiadów z mieszkańcami miasteczka, a jest z jakimś randomem. Skoro to mała miejscowość to raczej wszyscy by o tym mówili, że jak to u nich coś takiego miało miejsce, sprawa nie jest bardzo stara. Są sprawy, które ciężko wyjaśnić logicznie, są też dobre mistyfikacje ale tu dowody są po prostu słabe.
Dzień dobry Pani Julio :>:) Zabieram się za słuchanie! :>:) Dziękuję i Pozdrawiam delikatnie! :>:) PS: Przepraszam, ale teraz tak mnie naszło, bo się zastanawiałem, gdyby ktoś mnie zapytał, do jakich grup należę na facebooku i bym powiedział, że do Pani grupy czyli "Kryminalne Kapucynki", to mógłbym się czuć jak Kapucyn? xD Jak komuś to powiedzieć, "Ty no wiesz, ja to w ogóle to jestem jednym z Kapucynów Pani Julii" xD (Bo przecież mężczyźni także słuchają Pani podcastów :> ) xD Przepraszam, ale bardzo mnie to rozśmieszyło haha :) Hasło do tego filmu to Lecieć w członka -,0
Zapowiada się świetna seria! Bardzo ciekawy materiał, o którym nie słyszałam. Lubię słuchać o takich rzeczach, dawaj więcej :). Co do samej historii to bardziej skłaniałabym się ku wersji, że to mistyfikacja i promocja filmu, który nie powstał (a szkoda). Zbyt dużo argumentów za tym przemawia. Te wszystkie "dowody" mogły zostać stworzone przez twórców filmu. Akt zgonu i notatkę policyjną też można podrobić, większość ludzi (według mnie) nie zna się na tym na tyle dobrze, żeby odróżnić prawdziwe dokumenty od fałszywych. I też szukałam zdjęcia Travisa w google ;). PS. Lecieć w członka :P.
Twoj tybetanski mnie rozwalil hhahahhahhahhahahahhhahahhahhahh Poczucie humoru masz bardzo w moim stylu, wiec dobrze mi sie Ciebie slucha. Ciekawa historia ale mysle ze fake. Te zwloki w fotelu kojarza mi sie troche z "Psychozá" Hitchcocka, tylko role odwrocone.
Myśle, ze to naprawdę była jakaś nieudolna prowokacja w celu promocji a sama Olivia nigdy nie istniała. Nie wierze, ze przez tyle lat nikt z jej rodziny, czy chociażby jej rzekomy były mąż się nie odezwał w tej sprawie.
Lecieć w członka. Wg mnie to jakaś typowa urban legend, po ludziach zawsze zostają jakieś ślady i jest ich więcej niż jedno zdjęcie, tak naprawdę nie wiadomo czyje. Są członkowie rodzin etc. etc. Wg mnie sprawa wymyślona. A gdyby nawet była prawdziwa to można ją łatwo wytłumaczyć, matka po stracie dziecka popadła w obłęd, stworzyła ołtarzyk i laleczkę mającą uosabiać jej zmarłego syna a w fotelu umarła śmiercią samobójczą, np. poprzez przedawkowanie leków. Co do telefonu, mógł go wykonać nawet jakiś sOMsiad, który zaniepokojony przyszedł do niej, przeważnie w domach znajduje się więcej niż jedna para drzwi wejściowych, można też dostać się do domu od poziomu piwnicy lub z okien, biorąc pod uwagę, że tam nie ma mentalności zamykania się w domu na 4 spusty, żeby ktoś Cię nie okradł jak u nas :D a że nikt się nie odezwał, to może dlatego, że były jakieś zakłócenia albo ta osoba była w szoku po tym co zobaczyła. Taka jest moja teoria. Olivia raczej na pewno nie istniała. Notatki policyjne czy akty zgonu łatwo spreparować jak ma się odpowiednie dojścia.