Żylem w tamtych latach, słuchałem tego jazzu , wędrowałem autostopem nikt mnie nie pałował, nie prześladował .W akademickiej stołówce obiad kosztował ok. 3 złote, akademik bezpłatny, dało się żyć. To był inny świat, świat wartości a nie mamony. Była bieda - fakt.
@@jerzywecawski2488nikt nie pałował bo nie protestowałeś. Ale jak byś głośno powiedział że Ci się coś nie podoba albo się nie zgadzasz, to sam wiesz o konsekwencjach (mogło wystarczyć że przypadkowo byłeś w pobliżu). Dodam, że we wcz. młodości rzadko kto interesuje się polityką, ustrojami, wtedy ważniejsze są inne kwestie. Jak piszesz: koledzy, imprezy, muzyka, dziewczyny etc. Poznawanie świata i otoczenia.
@@jerzywecawski2488ze wszystkim się zgadzałeś, nie narzekałeś, wszystko Ci pasowało, nawet bieda, w nic nie byłeś zaangażowany, ot po prostu Rivanol. No to po co mieli Cię pałować, kiedy byłeś dla nich idealnym obywatelem? Cichy, nie marudzi, posłucha jazzu i zadowolony poczeka na kolejnego kierowcę, który zabierze go dalej...
Swiat był inny. Wszystko rozwijało się inaczej. Nie było u nas żadnych mafii. Świat dążył do produkowania lepszych i solidniejszych urządzeń oraz rozwiązań technicznych. Ludziom przyświecały szlachetniejsze cele. Gospodarka na Bliskim Wschodzie w takich krajach jak Irak, Syria zupełnie inaczej wyglądała. Wszystko było jakieś przejrzystsze niż teraz.
@@waldemarsobkowiak8974 mnie zawsze prowadzą wszędzie jak za rączkę, jak nie ogarniam(czyli często) to gram kartą "młody głupi" zawsze działa do tego uśmiech i udawana naiwność i wszystko wybaczą i pomogą
A ja dobrze wspominam czasy kiedy przyjmowałem się do pracy między innymi do KWK "Mysłowice"w Mysłowicach ,w 1975 r.Osobiście przyjmował mnie Gł.Kadrowy w swoim gabinecie.Kiedy wszedłem podniósł się i przywitał z uśmiechem ,podając na przywitanie rękę.Następnie spytał się czy jestem miejscowy bo jak nie to jest do dyspozycji, od zaraz Hotel Górniczy przy kopalni.Po dwóch latach pracy jest duża nadzieja na mieszkanie górnicze.🍀 Rozmowa przebiegała bardzo kulturalnie i zakończyła się przyjęciem mnie do pracy w Oddziale Szybowym tej kopalni.W tamtych czasach to przeważnie kadrowy osobiście przeprowadzał rozmowę z przyszłym pracownikiem.😀Obecnie jest to nie do pomyślenia.CV składa się u portiera lub u ochroniarza i najczęściej słyszy się,że oddzwonimy i na tym koniec.😞
Chyba jest Pan dawno na emeryturze i nie zna obecnych realiów. CV w dzisiejszych czasach wysyła się elektronicznie to po pierwsze (latanie po firmach z życiorysami skończyło się na dobre jakieś 10 lat temu) Po drugie rozmowa jest prowadzona przez kierownika działu w którym się będzie pracowało a z kadrami ustalane są warunki zatrudnienia. Oczywiście mowa o średnich i dużych firmach.
Do pierwszej pracy w duzej firmie przyjmowalem sie w 2000r. Wyglądało to prawie dokładnie tak samo. Najbardziej to mi kadrowa utkwiła w głowie, z samego końca procesu przyjmowania mnie do pracy tekst "Tu przepustkę ma. Zgubi, zniszczy, dwajeścia złoty"
Ha , ha , ha !!!- jako szczawik po szkole obróbki skrawaniem w latach 80 -tych przyjmowałem się do ZNTK - Jota w jotę ! 😄.Szlag mnie trafiał od tej bieganiny i lęk przed tym kogo zastanę za następnymi drzwiami! Totalny brak empatii - chyba mieli niezły ubaw z nowych .Dzisiaj wspominam to z uśmiechem ,ale wtedy ...
Ja po obróbce skrawaniem w Raciborzu. Dokładnie to samo przechodziłem przy zatrudnieniu! Czy to jest zakład pracy czy urząd miasta, zawsze petent czy klient traktowany jest jako zło konieczne
Ja nie miałem"szczęścia"zatrudniać się w "poważnych zakładach", @le mój ojciec zawsze wspominał jak był " nowym" w Spółdzielni Usługowo-Wytwórczej Kółek Rolniczych i przez pierwsze dni ,a może i tygodnie,snuli się po zakładzie bezczynnie,a gdy przechodził jakiś kierownik to ,udając,że wykonują jakąś robotę stukali młotkiem w szczeble jakiejś drabiny,bądź innego wyposażenia na hali?!
Absolutnie nie prawda ,aktorów mamy świetnych bez kompleksów na światowym poziomie, to zwykły sentyment do starych produkcji ,gra była bardziej Teatralna dzisiaj gra się mniej charakterystycznie ale równie dobrze
Piszesz o patologiach bo takie też były, ale głównie z upływem lat. Tutaj to jest film z 1966 r. i zapytam: skoro nikt nie pracował, to czy Polska po zniszczeniach II wojny św. odbudowała się "sama"?.. Czy to może zrobili Eskimosi, "druzja" ze wschodu lub wierchuszka z PZPR zakasała rękawy i w czynie partyjnym to wykonała?.. Słowem spokojnie z tymi sloganami i stereotypami. To nie jest takie proste.
Jeden niedopałek a już nie mamy domeczku 🙂 fabryczki... ☺️ nic nie mamy 😍 Ile pali się co roku dobra narodowego... 😀 A u nas na zakładzie... ani jednego pożaru 🥺
Oglądam dopiero czwartą minutę i już mogę stwierdzić, że to genialnie oddaje polską mentalność. Nic się w nas nie zmieniło od 1966, przerażające. Ta nieprzychylność, obcesowość i traktowanie petenta jak zło konieczne...
To tylko połowa historii. Prawo pracy w Polsce to fikcja, zbiór przepisów żeby było ale w reczywistości poza rzuceniem papierem (kiedy się coś nie podoba, a jakże), nie masz w rzeczywistości żadnych praw.
To chyba mieszkasz nad złą rzeką... Wisłą czy innym Bugiem. U nas W Wielkopolsce, podstawą jest uprzejmość nacisk na rozwiązani sprawy. To opłaca się każdemu.
Genialny materiał. Ale trochę zrobiło mi się smutno na koniec jak zobaczyłem pracowników wchodzących do fabryki... "Zakład pracy" z nazwy jak "Zakładnicy" kojarzy mi się z niewolnictwem. I w sumie z perspektywy czasu widać, że pracując za "pieniądz", oddajemy czas/zdrowie czemuś co tak na prawdę traci na wartości i tylko nieliczni zdołają utrzymać jego wartość inwestując w odpowiednio (podejrzewam, że 5-10% pracujących). Taki mechanizm, który ktoś stworzył celowo. To tak jakby otrzymywać kostkę lodu, która się topi i koniec końców, musimy znowu pracować aby ją otrzymać. Takie życie :)
Ale wtedy uproscili i nie trzeba bylo zyciorysu. dzis zyciorys, cv, podanie, etc, etc. mam pomysl. mize zrovimy wspolnie najdluzsza liste rzeczy potrzebnych do przyjecia do pracy?
Kiedyś w założeniach przynamniej pracowało się na korzyść całego społeczeństwa, czyli ta nadwyżka wyprodukowana przez zaklad powinna trafić na cele wspólne, dzisiaj większość nadwyżki trafia do wąskiej grupy najbogatszych ludzi. Oczywiście, nie twierdzę że rzeczywiście w czasach PRL nadwyżka trafiała tylko na cele społeczne ale z pewnością większa jej część tak.
Fajnie sie to oglada bo to taka pocztowka z lat minionych. Dla jednych wspomnienie a dla innych ciekawostka. Obsada znakomita, nawet w krociutkich rolach. Dzieki
Fantastyczny film pokazujący jak traktuje się młodego człowieka który chce podjąć pracę. Od początku ma on możliwość zauważyć jak wszyscy w zakładzie "szanują" swoją pracę a jednocześnie poczuć się nie jak ktoś kto jest tam oczekiwany i potrzebny ale jak intruz zakłócający święty spokój urzędników. Trzeba dodać że film ogląda się bardzo dobrze dzięki temu że w poszczególnych rolach zostali obsadzeni zawodowi aktorzy z czołówki aktorskiej tamtych czasów.
Poza tymi wspaniałymi Aktorami, wtedy piękni i młodzi, a teraz niestety ich nie ma, od czasów tow. Wiesława wiele się w mentalności Polaków nie zmieniło.
17:45 Oswiadczenie BHP 375/67 czyli powinno byc ono z 1967 roku. Ale film jest z 1966 roku. To jest genialne ten film antycypowal przyszlosc - jak Krzyk Ciszy z filmu Zmiennicy Barei.
Też to zauważyłem. Ciężkie jest życie, jak się jest takim spostrzegawczym i wyłapywać takie kwiatki, co nie? Potem trzeba pisać komentarze, odpowiadać na nie. Bo jak się jest spostrzegawczym, to zwykle jest się też obowiązkowym... I potem brakuje czasu na pracę, życie rodzinne, robota leży, żona odchodzi, podział majątku, oczywiście mieszkanie dostaje żona z dziećmi, człowiek ląduje na bruku, zaczyna pić, po roku pije już denaturat, po kolejnych pięciu wysiada wątroba i - finito!... Pozdrawiam!
Dziś też są w dużych instytucjach, zwłaszcza tych finansowanych ze skarbu państwa plus to samo dla studentów na koniec nauki, przed obroną czasami już trzeba złożyć obiegówkę.
Bardzo mnie rozbawił ten film 😄 Gdy w 2002 roku przyjmowałem sie do MAN (dawny FSC STAR Starachowice) na serio dokładnie tak to wyglądało 🤣😂😂 Zakład pod nowym szyldem, ale częściowo załoga i kadry z minionego słusznie ustroju 😆 To było piękne gdy wchodziło się do sekretariatu jak do jakiegoś prezesa najważniejszego i trzeba się było płaszczyć bo inaczej można było czekać i czekać na korytarzu 😆
Jak ja bym oglądał swoją rekrutacje w tym roku do pracy do dużego zakładu ... Nic się nie zmieniło od 1966r. Ale to i może dobrze jak się dziś patrzy po prywatnych zakładach ;)
Miałem okazję zacząć pracę w Zakładzie 2000 pracowników..padający zakład PRL..od każdego działu był kierownik majstrowie uczniowie stażyści strażacy bhp owiec..itd itd...piękne czasy
W 1996 zaczynałem pracę w Nowej Hucie (Sędzimira). Nie wiem czy wtedy tak bardzo potrzebowali tam ludzi ale te wszytkie rzeczy robiłem już po przyjęciu i przepracowaniu chyba dwuch miesięcy.... Pamiętam że raczej wszyscy mi nadskakiwali.. tylko żebym nie zrezynował. Szkolenie Ppoż maiałem chyba rok po przyjęciu do pracy. Elektryk utrzymania ruchu z SEP do 10kV na elektrofiltry kominowe... hehe dawne czasy.
Warto od razu polecić rozszerzoną wersję tego filmu z 1969 r. pt. "Nowy". Scena z Kazimierzem Opalińskim (Referat Socjalny) do dziś mnie rozkłada na łopatki. W ogóle uważam, że pan Jerzy Ziarnik wyprzedził o parę lat filmy Barei a wcale się o tym nie mówi. Obejrzyjcie "Kłopotliwego gościa", bardzo polecam.
Kiedy przyjmowałem się na początku wieku do stoczni też musiałem taką pielgrzymkę po przyzakładowym szpitalu odbyć z tą różnicą że tych pieczątek musiałem raz tyle nazbierać.
Pamiętam te obiegówki. Jednym z takich przystanków było oddanie moczu do analizy. Przyjmowano tylko do 8.30, a ja właśnie byłem tam o 8,25 i nic, a nic. Nalałem do pełna wody z kranu(półlitrowa butelka, będąc solidnym kandydatem na pracownika) i wyniki były super. Po miesiącu pracy jednak olałem ten zakład, ale pieczątkę w dowodzie osobistym o zatrudnieniu zachowałem dla niebieskich hien, by nie być posądzonym o bycie niebieskim ptakiem, chociaż ptaka miałem tylko w kompletnie inny kolorze.
Dzisiaj nadal tak jest. Moja mama z ciężką cukrzycą robiła badania i wyszło że cukier w normie! Zrobiła prywatnie za 70zł no i cukier 180 miała. Żeby nie prywatnie to by zmarła.
Ale ja nie pytam jaki zawód! Gdyby odpowiedział TAK, to by od razu pytała "ale jaki?" Podobnie jest teraz np. w żabce przy odbieraniu przesyłki: Dzień dobry, chciałbym odebrać przesyłkę, kod odbioru.... a babka woła: powoli człowieku, muszę najpierw wszystko wprowadzić! Za 2 dni u tej samej babki wszystko tak samo tylko bez kodu, a ona na cały sklep: "Ten kod do odbioru to sama mam zgadywać??? Od razu trzeba mówić!!!"
Bo widzicie, jak każdy ma podejście do pracy jakby tam był za karę, to tak własnie jest. Ja od wielu lat pracuję, bo lubię, bo chcę, ale etap załatwiania lekarza ciągle mnie denerwuje. Ostatnio mnie lekarka opierdoliła, bo ją o coś zapytałem. pojutrze znowu ją spotkam, już się najeżyłem.