Niska zdawalność wynika z tego że to się poprostu opłaca ośrodkom szkolenia i ośrodkom egzaminującym , uwalają - zdający się stresuje i znów oblewa a towarzystwo zarabia
To co ten gość mówi od 6:40 to jest totalne nieporozumienie. Co to da? Analizowanie najbardziej stresowych elementów mija się z celem. W Polsce najtrudniej jest zdać egzamin na prawo jazdy, a wypadkowość jest masakryczna! Egzaminatorzy są pionkami tych leszczy z rządu. Tutaj trzeba zabrać się za sprawę z innej strony i zmienić system egzaminowania. Wiadomo, że większość kursantów, to są młodzi ludzi, którzy na pewno będą się mocno stresować. Z mojego punktu widzenia, jeżeli ktoś normalnie czuje się pewnie za kółkiem, instruktor go chwali i mówi, że jest świetnym kierowcom, a przy egzaminatorze nie daje rady, to wszystko jest jasne. Minimum połowa z tych nie zdających nie zdaje przez stres lub kaprys egzaminatora (nie, to nie mit), a bardzo mało osób przez to, że po prostu jeszcze się na prawdę nie oduczył jeździć.
W pełni się zgadzam z Twoją wypowiedzią. Do mnie burak bezczelnie przyczepił się o nazwanie pokrywy silnika... maską! I też popędzał na łuku bo hrabiemu deszczyk padał. WORD to binzes nabijania kasy a nie rzetelne egzaminy.
A mi wpisał błąd za przepuszczenie pieszych na przejściu.Stwierdził że nie wolno przepuszczać pieszych ponieważ to tworzy korki a za mną nikogo nie było xD.Pozdrawiam word We Włocławku :).
Stresują się bo mają nędzę w głowie. Nagadają po rodzinie że zdają, ci robią presję, w dodatku myślą że muszą za pierwszym i srają w gacie itd. Ja miałem to w dupie. Pierwsze podejście traktowałem jako probę i nie mogłem sie doczekać z ciekawości bo tylu typów mowiło że to niesamowity stres a ja czytając o tym od pół roku robienia kursu zaczęło mnie to wkurwiać że nie może tak być że to nie możliwe że to jakieś cio*y same to piszą. No i na złość się nie stresowałem żeby pokazać że można a reszta to jakieś łazęgi wystraszone. W samochodzie jako kierowca czułem się dobrze. Skupiłem się na zadaniach "Proszę zjechać do ośrodka" i nara i za pierwszym. A koleś z którym jeździłem tego samego tygodnia to mu ręce opadły po jeździe ze mną i widać po nim bylo że mi nie daje szans bo jeździłem jak dzikus. Jeszcze pieprzył że ci co nie mieli do czynienia z samochodem to muszą ok 40 h wyjeździć żeby zdać bez problemu od razu. Gówno prawda jak się okazuje. Nie ma co się bać tylko ruura ogień, najwyżej egzaminator zahamuje. "Dynamiczna jazda też bedzie oceniana" powiedział - no to już się ucieszyłem. Zobaczył że jeżdżę pewnie to dał mi prostą trasę i 35 minut jazdy tylko. IZI. Stresuje to ja się trochę teraz jak mam jechać BEZ egzaminatora :)
W Niemczech 80% zdają egzamin za pierwszym razem a wypadków drogowych jest 3 razy mniej. To może warto zastanowić się nad tym jak pracuje word i głównie skąd on ma finansowanie. Z KOLEJNYCH PRÓB ZDAWANIA EGZAMINU!
bo w Polsce zawsze dorabia się na przekręcie, a tym przekrętem są egzaminy wewnętrzne i brak rzetelnej nauki trasy egzaminacyjnej dopóki nie wykupi się dodatkowych godzin. To jest machina idealna, bo na starcie zostawiasz 3000 zł na sam kurs podstawowy, to wiadomo że potem dopłacisz te 500, 600 czy nawet 1000 zł żeby zdać wewnętrzny i móc łaskawie podejść do egzaminu państwowego
Jeżeli osoba egzaminowana nie widzi znaków, to nie nadaje sie na kierowcę, proste. W takim razie trasa egzaminacyjna ma być jak najprotsza? Byle by nie było zakazu? Bo to od razu pułapka? Bzdura. Jazda samochodem to nie jest zabawa. Potem mamy takie sytuacje, że ktoś jedzie pod prąd, albo nie potrafi sie zachować na rondzie. Egzaminy na prawo jazdy są za proste!