Reaktor typu RBMK to nie czajnik elektryczny. Sam w sobie jest bardzo niestabilny na małych mocach, poniżej 200 MW. Pan Diatłow przyznał, że operatorzy doprowadzili do spadku mocy poniżej 50 MW. Z tego co się orientuję, w takim przypadku należało reaktor wyłączyć na kilka dni w celu rozkładu ksenonu 135, który wpływał w sposób nieprzewidywalny na zmianę mocy reaktora (zatrucie ksenonowe). Ale test trzeba było wykonać, bo panowie mieli swoje ambicje i parcie na premie. Podobno sam Dyrektor mógł za to wylecieć z partii za niesubordynację. Aby obudzić reaktor zatruty ksenonem wyłączyli większość automatycznych obwodów bezpieczeństwa i wysunęli większość prętów kontrolnych. Rozpoczęła się jazda bez hamulców. Moja teoria jest taka, że zatrucie ksenonem 135 powoduje niejednorodny rozkład mocy i temperatury w rdzeniu, tzn tworzą się "wyspy ciepła", co zaowocowało miejscowym przegrzaniem rdzenia, stopieniem kanałów paliwowych. Procedura AZ-9 była katalizatorem eksplozji z uwagi na obecność grafitu w grotach prętów awaryjnych. Dodatni współczynnik reaktywności pary również wpłynął z na to, że moc wzrosła gwałtownie, co spowodowało rozerwanie kanałów paliwowych, hydrolizę wody z układu chłodzenia na wodór i tlen. Po dostaniu się powietrza z atmosfery miał miejsce drugi, silniejszy wybuch mieszaniny piorunującej. Mamy więc kilka czynników, które nałożyły się tworząc tę katastrofę Technologiczne: 1. Konstrukcja samego reaktora - dodatni współczynnik reaktywności pary, nierównomierny rozkład ciepła w rdzeniu 2. Brak systemu ostrzegania przed zatruciem ksenonowym 3. Groty prętów awaryjnych wykonane z grafitu, który jest moderatorem neutronów 4. Brak podwójnej ochrony biologicznej (basenu), który by chronił przed emisją radionukleotydów do atmosfery Ludzkie: 5. Doprowadzenie do skrajnie niestabilnego stanu reaktora 6. Nie wyłączenie reaktora po spadku mocy poniżej 200 MW 7. Brak wystarczającej wiedzy na temat konstrukcji reaktora, w szczególności budowy prętów awaryjnych.
HBO wykluło nam rzeszę specjalistów z zakresu energetyki jądrowej, wzbogacania paliw jądrowych, produkcji pierwiastków radioaktywnych na potrzeby wojskowe i inżynierów projektantów systemów i procedur bezpieczeństwa jądrowego. Serce rośnie, przed nami świetlana przyszłość kraju-potęgi atomowej. Dziękuję ci HBO ❤
@Adsas Fadsdas Jest takie słowo - sarkazm. A co do strachu to ja się nie boję atomu tylko tego jak się u nas realizuje różne przedsiębwzięcia. 30 lat żyję i dalej z rozwolnieniem do lekarza czekasz min. miesiąc. Lepiej niech się te gamonie za budowanie elektrowni nie biorą bo to by było w dużej mierze przedsiębwzięcie polityczne. A to nic dobrego nie wróży.
Wiecie co... Prawdy,kto lub co, był winny nie dowiemy się nigdy. Ale zakładając hipotetycznie, że Diatlow mówi prawdę pomyślcie co on musiał czuć przez te wszystkie lata,jak tragiczna była jego historia. Cały Świat oskarża Cię za jedną z największych katastrof na Ziemii, a Ty naprawdę chciałeś wykonać dobrze swoją robotę, widać po nim, że ta praca byla jego pasją. Czy znajdując się w środku Diatlow podjąłby niebezpieczne próby narażając samego siebie na śmierć lub co gorsza powolna śmierć w męczarniach? Przecież on musiał być przekonany, że robi wszytsko ok. Po awarii nie uciekł od razu, lecz przez kilka godzin starał się zminimalizować skutki. Minęło wiele lat, został zwolniony z więzienia, wiedział, że niedługo umrze a i tak nadal podtrzymywał swoją wersję, po co by mu to było? Jeżeli on mówi prawdę to prawdziwy hit-film powstałby ukazując całą historię z jego perspektywy, jego dramat. Tylko, tak jak wspomniałam, nigdy nie dowiemy się jak było naprawdę.
On na pawno był przekonany, że robi wszystko okej. Ale można też mieć błedny osąd sytuacji. Wielu ludzi robi krzywdę innym, działając w imieniu najszlachetniejszych intencji i będąc przekonanym o słuszności tych działań. Ale to nie wyklucza, że się mylą. Wg mnie u niego działa mechanizm wyparcia. Sam wierzy w swoją wersję, nie z obłudy, tylko nie udźwignąłby takiej wielkiej winy właśnie dlatego, że to prawdopodobnie był dobry człowiek o dobrych intencjach. Ps. nie mówię, że on tu był jedynym winnym.
@@joannad5143 Problem w tym, że większość oskarżeń wobec niego jest formułowana na podstawie książki Medvedveva, i Czarnobyl był dla niego okazją żeby dodać do historii trochę pikanterii, żeby napisać poczytną książkę. Dlatego potrzebował złego bohateria - Diatłowa. Wiele rzeczy pochodzących z tej książki zostało zdyskredytowanych jako całkowicie fałszywe twierdzenia lub po prostu wymyślanie historyjek. HBO w serialu też oparło postać Diatłowa na tej książce, bo potrzebowali czarnego bohatera do dramatu. W rzeczywistości obiektywny raport międzynarodowej agencji atomistyki INSAG-7 stwierdza, że wybuch równie dobrze mógł się wydarzyć przy innych operacjach związanych z reaktorem. To, że przycisk awaryjnego wyłączenia wysadza reaktor, jest absurdalne. A systemy bezpieczeństwa zostało odłączone, dlatego że wymagała tego specyfikacja testu, którą otrzymali, i bez wyłączenia tych systemów testu nie dało się wykonać - a zgodnie z prawem reaktor mógł być używany tylko po wykonaniu testów. Tutaj najbardziej winni są projektanci reaktora Dollezhall i nadzorujący Alexandrov, którzy kilka lat wcześniej podpisali nawet dokument, świadczący że reaktor 4 przeszedł wszystkie testy, i można go normalnie eksploatować. Nie dość że podpisali nieprawdę - testy nie były skończone, to nawet nie dowiedzieli się potem dokładnie, kiedy obsługa będzie wykonywała ten test - i według jakiej procedury, kto będzie tworzył ten plan. Dlatego projektanci są najbardziej skompromitowani, i nie mają prawa zwalać winy na obsługę, po tym co zaprojektowali i zrobili.
@@cytrynowy_melon6604 noo, dobre merytoryczne wyjaśnienie! Winnych tej tragedii na pewno było wielu, przede wszystkim chory system ówczesnego ZSRR. Ale te informacje co napisałeś, jak najbardziej mają sens. Pośpiech w każdym przedsięwzięciu, za wszelką cenę oddanie czegoś do użytku w terminie itp, itd... na pewno zadziałały na te fatalne przekłamania konstruktorów że wszystkie testy są wykonane i reaktor jest prawnie dopuszczony do użytku i przede wszystkim w 100 % bezpieczny. A Diatłow miał tego pecha, że akurat ten test musiał nadzorować. Mi się wydaje, że nic złego świadomie nie zrobił, postępował według wytycznych z góry, i był totalnie nie świadomy błędów konstrukcyjnych, które doprowadziły do tego że AZ5 praktycznie spowodował detonację reaktora... 🙁 no i stał się praktycznie pierwszym do zrobienia z siebie "kozła ofiarnego". A system komunistyczny nie mógł się przyznać do błędów, więc tak było najprościej. Przykra sprawa...
Czytałem książkę "O północy w Czarnobylu" Adama z długim nazwiskiem i Diatłow nie jest tam ukazany jako winny. Faktycznie chłop miał łeb nie od parady. Osobiście wieżę w to co mówi. Można założyć że trochę chcę się wybielić ale ogólne założenie do owej sytuacji jest słuszne. Książka przedstawia to szeroko z tłem gospodarczo politycznym i wiele to wyjaśnia. Reaktor był wadliwy, wiadomo było o tym, był ogromny i ciężki do kontrolowania, coś jak w piecu "tu ci gaśnie, dajesz powietrza a gdzie indziej już się robi piekło i o tym nie bardzo wiesz". A fakty były ukrywane.
Pod tego typu filmami komentarze powinny być wyłączone żeby Polscy domorośli inżynierowie cebulowo-jądrowi oszczędzili swoich "genialnych" wywodów i teorii.
Karaluchy w komentarzach plują się że nie ma napisów do filmu. No tak, jak autor nie wtopił to Janusz nie może włączyć CC w ustawieniach - przerasta to jego możliwości ale oczywiście jest na tyle głupio-mądry by napisać że nie ma napisów. Niedoinformowany ale pretensje do całego swiata. Tacy ludzie mają prawo głosu i od 30 lat głosują na te same komunistyczne mordy. Po robocie żubr do mordy kiepa odpala i dawaj "będziemy oglądać". 2600 brutto i tak się dzieje ten życia cud. Taki wasz obraz. :D Piękne pocieszenie patrzyć na was w sklepach i zakładach jak gnijecie za najniższą krajową. Uwielbiam to. Lepsze to niż alkohol droższy niż wasza tygodniówka. Pozdrawiam wszystkich myślących i dziękuję serdecznie autorowi za wstawienie.
Zastanawiające jest to jak obsługiwano przez lata pozostałe działające bloki reaktorów, w otoczeniu promieniowania,dosłownie za ścianą ? To jest jeszcze ciekawsze od tego wszystkiego.
Normalnie. Ogromne promieniowanie jest tylko tam, gdzie jest stopiony reaktor, jego fragmeny oraz materiały (ubrania, maszyny itp) które miały bezpośrednią styczność z promieniowaniem, przez co same są jego źródłem. W dużej części zony teraz promieniowanie jest mniejsze niż w Łodzi, czy Warszawie. Na dodatek załoga nie przebywała tam cały czas, a też sarkofag, odległość od rdzenia i po prostu to, że dookoła jest osłonięty ogromnymi ilościami głównie betonu zatrzymuje promieniowanie
@Adsas Fadsdas Widzę, że mam do czynienia z osobą, która coś wie, więc zadam dość ważne dla mnie ( jak i zapewne dla innych ) pytanie: skoro można połknąć cząstkę przez którą będzie się cały czas napromieniowanym to dlaczego ktoś w ogóle przebywa w okolicach Czarnobyla ( mam na myśli naukowców jak i turystów). Niby jest tam bezpiecznie, jeśli nie robi się "głupich " rzeczy. Kompletnie nie znam się na fizyce jądrowej, ale domyślam się, że cząstki są niewidoczne dla człowieka i mogą pofrunąć razem z wiatrem przez co szansa na połknięcie czegoś takiego jest ogromna. Poza tym, czy to możliwe, że każdy człowiek w Polsce mógł nieświadomie połknąć taką cząstkę nie ruszając się z naszego kraju? EDIT: I jeszcze takie pytanie - w serialu i w dokumencie od Discovery jako przyczynę podaje się to, że obudowa prętów była wykonana z jakiegoś pierwiastka, który był zapalnikiem ( chodzi mi o te pręty, które były sterowane przyciskiem AZ5 ). Co by się stało, gdyby nie naciśnięto przycisku AZ5? Czy doszłoby do katastrofy?
Abstrahując od tego, czy Diatłow próbował się wybielić czy nie, to raczej jasno i stanowczo można włożyć między bajki teorie o "przepaleniu się dachu reaktora po dwóch dniach".
Diatłow sam mówił w innym wywiadzie, że brakowało dokumentów właściwych reaktora na miejscu testów i że reaktor nigdy nie powinien zostać udany do użytku, poszedł na zatracenie.
Słuchajcie wy.....odwaliliście świetną wręcz fantastyczną robotę!!!!! i wy jeszcze ten film zdobyliście to już jest coś! to dla mnie jako pasjonatki Czarnobyla i całej energii atomowej jest super! nie muszę na okrągło oglądać tego samego filmu dokumentalnego właśnie o Czarnobylu. (film dokumentalny bardzo polecam tam postacie są lepiej odwzorowane niż w samym serialu HBO o Czarnobylu) jeszcze raz wielkie brawa dla was!!!🥰😍🤩😜❤❤❤
Pomimo że była też w tym jego wina, był on osądzony niesłusznie, ponieważ to KC ZSRR zataił wady konstrukcyjne i nie bylo mowy o zwiększeniu mocy przy włożeniu do reaktora minimum 20 prętów naraz
Sorry za datę. Dlaczego niesłusznie? Bardzo słusznie, a nawet jeszcze za mało. W leningradzie 10 lat wcześniej doszło do podobnej awarii, ale tam sytuacja została opanowana, bo żaden partyjny aparatczyk, patrzący tylko jakby tu jeszcze wejść szczebel wyżej, choćby po trupach nie doprowadził reaktora na skraj katastrofy, poprzez nieodpowiedzialne zarządzanie i zlekceważenia znaków zwiastujacych katastrofę.
@@jakubw.2779 Niesłusznie, po wypadku w Leningradzie powinno się zmienić konstrukcje reaktora, ale to olano, tak samo jak przepływ informacji o nim. Tam po prostu było mniej prętów kontrolnych opuszczanych i dlatego nastąpiło tylko stopienie kilku kase a nie wybuch. Diatłow nie należał do partii, a reaktor do momentu wciśnięcia AZ-5 nie dawał żadnych znaków zwiastujących katastrofę.
@@jakubw.2779 XD Specjalista po HBO xD Już tłumaczę czemu. Bo w leningradzie cudem pękł jeden przewód paliwowy. RBMK jest skonstruowany tak, aby przetrwać pęknięcie maks dwóch. W czernobylu pękły conajmniej 4.
Obejrzałem wiele filmów dokumentalnych zarówno profesjonalnych jak i te zupełnie amatorskie a ostatnio zacząłem oglądać serial "Czarnobyl" na HBO GO. Wiedziałem, że coś tu jest nie tak. Że oskarża się nie właściwe osoby. Dlaczego ? Ano z prostej przyczyny, wszystkie dokumenty, które oglądałem opierały się na wersjach przekazanych przez władze i niejednokrotnie sprzeczne ze sobą w niektórych kluczowych kwestiach. Zawsze gdy ujawnia się wadę jakiegoś produktu, nieważne jakiego, choćby zabawki dla dzieci, producenci próbują umyć rączki, że to nie ich wina i przeważnie się im to udaje. Zapewne było tak w przypadku awarii reaktora, w skutek której doszło do wybuchu. Aby tylko nie ucierpiała ich reputacja i dalej mogli sprzedawać swoje wątpliwej jakości produkty. Niestety takie są realia, że to lobbyści sterują gospodarką niejednokrotnie przekupując naszych zdradzieckich polityków obojętnie którego państwa a nam mydli się oczy opiniami niby biegłych specjalistów, często nie mające z rzeczywistością nic wspólnego.
Kawał dobrej roboty,chłopaki jak byście mogli to przetłumaczcie jeszcze ten wywiad z Borisem Stolarczukiem, jednym z ostatnich ludzi "4 Zmiany" ru-vid.com/video/%D0%B2%D0%B8%D0%B4%D0%B5%D0%BE-uPRyciXh07k.html
Szczery wywiad z naukowcem, polityczny wcisnął przycisk i rozwaliło elektrownię. Piłem ten płyn lugola czy jak mu tam było. Komunisci go zniszczyli, chociaż nie zawinił. Ile takich historii jest u ruskich?
Każdy broni się jak może. 1. próba miała się odbyć przy 700MW a nie przy 200MW. Awaryjne wyłączenie nie miało by katastrofalnych skutków przy większej mocy nawet pomimo niewielkiego jej wzrostu z powodu wprowadzenia prętów z grafitowymi końcówkami. 2. Nie nastąpiło by wówczas zatrucie ksenonowe gdyż nie było by wcześniejszego gwałtownego zniżania mocy. 3. Powyższe czynniki spowodowały że reaktor nie był stabilny tylko jego moc rosła w tym także w związku z "trawieniem ksenonu" co by nie miało miejsca w czasie realizacji eksperymentu zgodnie z wytycznymi. Czy Diatłow był tego świadomy? Mówi jak by nie był ale równie dobrze może to być "myślenie tunelowe" połączone z "kapitanozą" a za to jako przełożony również powinien wziąć odpowiedzialność. 4. Wcześniejsze włączenie AZ5 i tak spowodowało by chwilowy skok mocy ale w związku z jej wzrostem nastąpiło by to na niższym jej poziomie i dało by jakieś szanse na uratowanie reaktora.
ru-vid.com/video/%D0%B2%D0%B8%D0%B4%D0%B5%D0%BE-uPRyciXh07k.htmlsi=UdjiNYMi5pxgGrsu Pod tym linkiem jest wywiad z nim (jest w języku rosyjskim, ale można włączyć angielskie napisy)
Ciekawe czy żyją jeszcze jacyś inni świadkowie tej katastrofy, którzy mogliby uczciwie wyrazić swoje zdanie na ten temat, co ich zdaniem rzeczywiście doprowadziło do tragedii. Oglądając ten wywiad jestem skłonny uwierzyć w to, że powodem katastrofy była wada elektrowni, a nie personelu który go obsługiwał.
Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej w raporcie INSAG-7 z 1994 roku stwierdziła ostatecznie że winą za wypadek ponoszą projektanci reaktora i ogólnie system sowiecki (wada która wysadziła reaktor była Instytutowi Kurczatowa znana od...dekady).
ru-vid.com/video/%D0%B2%D0%B8%D0%B4%D0%B5%D0%BE-uPRyciXh07k.htmlsi=UdjiNYMi5pxgGrsu Pod tym linkiem jest wywiad z innym świadkiem katastrofy (jest w języku rosyjskim, ale można włączyć angielskie napisy)
Najlepsze jest to ze oglądałem jego inny wywiad dotyczący momentu samej katastrofy i tam jego opowieść była zupełnie inna że urządzenia pomiarowe pokazały wzrost mocy że byli zdenerwowani itp eh czego to człowiek nie dopracuje sobie przez lata żeby się wybielić. Według mnie przyczynił się do największej katastrofy nuklearnej w dziejach ludzkości a usprawiedliwianie się nie ma najmniejszego sensu. Zamiast się usprawiedliwiać powinien spojrzeć prawdzie w oczy bo to ze reaktor miał wadliwą konstrukcje to jedno a to ze ktoś z dzi zawinił to drugie
Co do trzęsień ziemii to przewidzieli je osadzając elektrownie 25m niżej na litej skale, ale nie przewidzieli, ze trzęsienie ziemii będzie większe niż 6st w skali Richtera tak samo jak przewidzieli tsunami ale do 6m, a nie ponad 12. Przewidzieli zasilanie awaryjne, ale nie przewidzieli, że linie zostaną zerwane a położone ziemią trasy kablowe uszkodzone przez niewłaściwie utrzymywaną łąkę i dość płytkie zakopanie. Agregaty awaryjne były ale podziemne zbiorniki z paliwem zostały zniszczone. Ot prawo Murph'ego wiecznie aktualne na dużą i na małą katastrofę...
Tak jak powiedział, ktoś musiał być winny. Jednocześnie nikogo nie broniąc i nie dowiedziałem się z tego z HBO Diatłow był "produktem" ówczesnego programu energetyki jądrowej. Wiedział o reaktorach tyle i le powinien, resztę dowiedział się po "awarii".
No niestety, ZSRR chciało szybko wybudować elektrownie atomową, pomimo zagrożeń, jakie wynikały z tego tytułu. Nawet przed swoimi udawali, że w elektrowni nie ma błędów.
Pan Diatłow zapomniał powiedzieć, że test miał się odbyć przy 750 -1000 MW, a przy ilu się odbył? Przy 200 MW. W tym zakresie reaktor jest najmniej stabilny. I to była jego decyzja. Została odnotowana w logu. Więc kto kłamie?
elektrownia nr. 4 została oddana do użytku w szybkim tempie, sam dach reaktora został zbudowany z łatwo palnych i kiepskich materiałów na szybkiego aby inżynierowie mogli zdążyć z terminem i z nagrodami za oddanie do użytku elektrowni. Więc pytanie się nasuwa, czy elektrownia nr. 4 to nie był bubel w jej pośpiesznym wykonaniu i oddaniu do użytku?
To był bubel i to nie reaktor nr 4 , ale cała elektrownia. Warto dodać że reaktor nr jeden pracował permanentnie na 80% mocy a samo KGB prowadziło dochodzenie w sprawie nieprawidłowości na budowie WSZYSTKICH energobloków:)
Chętnie bym zobaczył inny jego wilywiad w którym o tym opowiada. Ja wiem, że filmy bardzo to koloryzują, ale sam fakt, że nie zatrzymał eksperymentu, gdy moc reaktora spadła aż do 50MW, już o czymś świadczy. Nie zdawał sobie sprawy co się już działo z reaktorem, nie brał pod uwagę zatrucia ksenonowego. Ale zastanawia jego stwierdzenie, że AZ5 mialo być wciśnięte od razu po odcięciu dopływu pary do turbiny a nie po tym fakcie, jak to ustalono. I to daje lekko do myślenia.
Około 20 min. Diatłow mówi o AZ-5 .Gdyby był włączony wcześniej jak to podobno "ustnie" omówili to i tak reaktor by wybuchł. Nie jest do końca szczery bo widać że sam ma wątpliwości. Nie ma żadnych obliczeń, bo brak pewnych danych- ale taka wersja jest ustalona i tyle.(dodatkowa moderacja) Jest inna możliwość po wciśnięciu AZ-5: Ciśnienie pary w reaktorze uniemożliwiło wejście prętów kontrolnych. Po 1-wszej eksplozji pręty ruszyły ze względu na spadek ciśnienia. Po drugiej eksplozji pręty się powyginały. Uważam że jest to hipoteza co najmniej tak samo prawdopodobna jak oficjalnie ustalona
Bzdura. Kanaly pretow kontrolnych jak i same prety sa tak skonstruowane, ze opadaja pod wlasnym ciezarem gdy je sie uwolni z serwomotorow. Zadne cisnienie wody czy pary temu nie przeszkadza.
To prawda, wyglądał strasznie i z pewnością rolę główną odegrała tu choroba popromienna. Dodatkowo młodość spędził w Norylsku, a to najbardziej depresyjne i zanieczyszczone miasto świata.
Ja tylko przypomnę osobom broniącym tego Pana, jak i innym odwiedzającym, że jest on powiązany z jeszcze jednym wypadkiem jądrowym w którym nawiasem pisząc przyjął dawkę promieniowania wynoszącą około 200 remów (w Czarnobylu przyjął około 400 remów).
Tak zgadzam się. Djatłow pracował przy łodzi podwodnej, w których znajdowały się głowice jądrowe. I pewnego razu doszło do wypadku. Chłopina miał zniszczone życie😕
Przypominam tylko że w raporcie z wypadku jego nazwisko nie pada (a byłby dogodnym celem, bo nie należy do partii - dlatego też zrobiono z niego głównego winnego w Czarnobylu) a sama sprawa wypłynęła dopiero po katastrofie i jest to najprawdopodobniej czarny PR robiony Diatłowowi by odsunąć podejrzenia od głównych winnych - konstruktorów reaktora.
Ruskie telewizory wybuchały od wciśnięcia guzika to co się dziwić elektrowni atomowej . Po mojemu z mowy ciała , dellikatnie przegiął , nie spidziewał się, ale czuje się winny. Może za bardzo zaufał konstruktorom i propagandzie politycznej .
chłop miał zdrowie, kilkukrotnie wyszedł na zewnątrz, obszedł bloki 4 i 3,, wpadł na 3 i zapytał czy wszystko w normie, potem poprowadził strażaków bo mimo że miejscowi to nie wiedzieli gdzie znajdują się ujęcia wody. Później wskazał nosze które znajdowały się na korytarzu bo przecież nikt ich nie widział przechodząc korytarzem kilkukrotnie w ciągu doby przez kilka lat. Potem pobiegł na 3 blok i wydał rozkaz wyłączenia reaktora, jak wrócił odebrał telefon od Briuchanowa bo co na 3 blok nie było zasięgu? Czy operator poza siecią? Potem pojechał na dywan. Tam zrobiło mu się niedobrze. Wybiegł na ulcę, nie było w tym budynku toalety (każdy po pobiegł by do toalety, nawet jakby była 2x dalej), mało tego, czekała już nawet na niego karetka. Oj coś przed spotkaniem z kostucha Pan Anatolij chciał się chyba wyspowiadać a raczej wybielić. Oczka latają na wszystkie strony, kluczy, łże. Ja nie wierzę w połowę co powiedział. W sterowni mówi że było 13-15 osób. Wiadomo czy ktoś przeżył?
Na pewno przeżył Borys Stoliarczuk, jest z nim wywiad w necie. Wydaje mi się, że przeżył też Jurij Tregub, ale co z innymi, nie wiem. Musielibyśmy sprawdzić.
radbar Cmon ile masz lat. : "Potem pobiegł na 3 blok i wydał rozkaz wyłączenia reaktora, jak wrócił odebrał telefon od Briuchanowa bo co na 3 blok nie było zasięgu? Czy operator poza siecią?" - Wyobraź sobie że komórki nie istniały w czarnobylu w 1986 i cała telefonia była kablowa. I akurat jak wymiotujesz od popromiennej to wątpie byś miał tyle chęci by biec do toalety. Pomijam że on nie ma się z czego wybielać poza tym że był bardzo niemiłą osobą i wymagającą. To był jego głowny zarzut. Poczytaj trochę o tamtych czasach i jakie były presje na wykonywanie celów itd.. Błąd był w reaktorze i każdy o tym wie. Obsługa po prostu była w złym momencie w złym czasie. I została odznaczona po upadku Związku radzieckiego orderami.
Miał zdrowie jak diabli, to była jego druga śmiertelna dawka promieniowania a umarł dopiero w 1995. Teraz takich ludzi już nie produkują. A co do zarzutu rzygania na ulicę... Jakby ludzie mogli to kontrolować to by nie rzygali nigdy.
Diatłow nie mówi prawdy w okolicach 31 minuty: to nie były normalne warunki pracy reaktora, lecz warunki skrajne (wysunięte niemal wszystkie pręty kontrolne, zatrucie ksenonem, moc 100x niższa od nominalnej, tzn 30MW zamiast 3200). A już słowa o tym, że nie działo się nic niepokojącego to zwykły cynizm: alarmów ze strony układów zabezpieczających nie było, bo je wyłączono. Przepływ chłodziwa był ostatnią rzeczą, która chroniła reaktor - konstrukcyjnie posiadający właściwość dodatniej reaktywności par - przed wybuchem. Operatorzy jechali samochodem 150km/h w terenie zabudowanym z odłączonym hamulcem nożnym, rozbiegającym się silnikiem Diesla, urwaną linką sprzęgła i liczyli na zabezpieczenie w postaci hamulca ręcznego wierząc, że się zdążą zatrzymać przed przejściem dla pieszych?
To nie były warunki skrajne - reaktor pracował na mocy 200MW. Skoro 6% mocy nominalnej to skrajne warunki to co sie dzieje przy 100%? Wyciągniecie nawet wszystkich prętów kontrolnych w normalnym reaktorze nie doprowadziło by do wybuchu. ale to nie były normalne pręty i nie był to normalnie zaprojektowany reaktor... Nie wyłączono też żadnych systemów mogących mieć wpływ na bezpieczeństwo - mało tego, to automatyka sterowania reaktora zmniejszyła moc z 760 do poniżej 160MW! A co do przepływu chłodziwa, to w momencie uruchomienia Az-5 było ono wyższe (51,000m3/h) niż podczas regularnej pracy z pełną mocą (48,000 m3/h). Także operatorzy jechali 6km/h i wcisnęli hamulec który wysadził samochód w powietrze...
tak się tylko zastanawiam czy oni nie testowali procedury scram / az5 i nie wiedzieli że grafitowe końcówki prętów kontrolnych mogą przy wprowadzaniu ich do rdzenia gwałtownie zwiększyć reaktywność ... bo o zatruciu ksenonowym chyba wiedzieli...i nie jestem żadnym pseudoekspertem z hbo
Diatłow przed katastrofą zdaje się nie znał aż tak dokładnie szczegółów konstrukcji reaktora. Konstruktorzy wiedzieli o błędzie w projekcie , ale było to utajnione przed kierownictwem elektrowni. Koszty przestojów i napraw wszystkich tych reaktorów byłyby bardzo duże. Sądzono, że zagrożenie jest minimalne, że kiedyś się to przy okazji poprawi. Nieodpowiedzialne, ale tak to działało w ZSRR. Sama procedura SCRAM była uruchamiana wielokrotnie, nawet przy zwykłym zatrzymaniu reaktora jak mówi Diatłow w wywiadzie i nic się nie działo. Błędem było, że test przeprowadzono na zatrutym ksenonem reaktorze, może Diatłow źle ocenił stopień zatrucia? On był pod presją, robi test i jest git, albo nie robi testu i będzie miał osobiste problemy. Każdego dnia w Polsce kierownicy słyszą od dyrektorów, że jak czegoś nie wykonają to wylatują. Diatłow zbyt wierzył w jakość działania tego awaryjnego przycisku. To przecież przycisk awaryjny, musi zadziałać, a jednak stało się inaczej. Bezpośrednią winą obarczył bym nie tylko Diatłowa, ale także tych którzy utajnili wady reaktora. Pierwotna przyczyna to jednak system polityczny który był w ZSRR, tam wszystko funkcjonowało byle jak, byle było i tak są potem skutki.
Gdy Diatłow mówi że eksperyment nie miał nic wspólnego z katastrofą wydaje mi się to perfidnym kłamstwem, ale w sumie dziwne. Po co miałby jeszcze kłamać skoro i tak siedział w jakimś łagrze i umierał na chorobę popromienną? Powinien był mówić prawdę normalnie i umierać z czystym sumieniem.
Ale on mówił prawdę i potwierdził to ostateczny raport MAEA z 1994 roku! Niestety w ludziach nadal jest pierwotny instynkt zemsty, który karze im szukać kogoś odpowiedzialnego, kogo można przykładnie ukarać - jeden człowiek nadaje się do tego doskonale, w przeciwieństwie do całego systemu...
Mówi prawdę. Sam eksperyment nie spowodowałby awarii. To nieprawdziwe dane na temat reaktora i oczywiste wady, które przed operatorami były ukryte spowodowały katastrofę. Równie dobrze ta awaria mogła zaistnieć w zupełnie normalnym użytkowaniu.
ale to akurat była prawda, tu nie chodzi o przeczytanie wikipedii ale zrozumienie co sie tak naprawde stało, reaktor, aby zaoszczędzić zasoby, nie był wykupiony z zaufanego źródła, lecz był budowany z tańszych zastępników, eksperyment mial troche do rzeczy ale troche, nie wszystko, nie był zbytnio przeprowadzany poprawnie, ale skoro nawet pręty kontrolne były skonstruowane źle, to jak reaktor działałby dalej gdyby nie eksplodował akurat wtedy?
Komentarz Margines'a swoimi twierdzeniami może nie sprytnie i pewnie nieświadomie, ale odwraca uwagę od faktów i wprowadza ludzi w błąd. Dlatego też powtórzę jako oddzielny komentarz swoją odpowiedź na jego słowa, po to by omylne informacje nie były szerzone 1. W wielu źródłach jest podawana liczba 30 MW mocy cieplnej, przy tym że w rzeczywistości na diagramie moc cieplna nie spadła niżej 100 MW. Moc neutronowa zaś nie jest znana ze względu na brak dostępu do diagram mocy neutronowej. "Nie wyjaśnia jakimi środkami i sposobami oraz dlaczego właśnie takimi" A jakimi niby jeszcze można zwiększyć moc reaktora? "...i tak szybko próbowano pobudzić zatruty reaktor" Bo miał być przeprowadzony test. "A pomimo tego i tak grali va bank" Nie grali, ponieważ byli przekonani że wyciągając pręty nie zejdą poniżej minimalnego operacyjnego zapasu reaktywności. A więc jodową jamę przejdą i kontynuują eksperyment. 3. Na jakie decyzje nie dawała wyraźnego przyzwolenia? Zejście poniżej minimalnego operacyjnego zapasu reaktywności? Nikt nie wiedział że ten próg został przekroczony. 4. Zabezpieczenia ochrony reaktora nie były wyłączane. Po pierwsze dlatego że wyłączano inne, dozwolone do wyłączenia zabezpieczenia, co zostało zmanipulowane przez śledztwo jako wyłączanie zabezpieczeń reaktora, po drugie dlatego że wyłączenie zabezpieczeń ochronnych reaktora technicznie nie jest możliwe. 5. Ze wszystkich osób które były w sterowni 4 bloku przeżyły 3. Wszystkie baśnie o totalitarnym Diatłowie wzięły się ze wspomnień Dawletbajewa, a dokładnie z momentu w którym opowiada on o tym jak Diatłow skrytykował Akimowa za to że ten nie zna programu testu, że działa powolnie nie rozumiejąc jaka sytuacja panuje na bloku i o tym że wykrzykiem zmusił Akimowa wstać z krzesła i przystąpić do pracy. Dawletbajew napisał że było to standardowe w pracy z Diatłowem. Ze zwykłej szefowskiej srogości rozdęto totalitarną osobowość miotająca zeszyty.
@@nickflp6920 I wyjęli prawie wszystkie pręty, wiedząc o niestabilności reaktora? Nie dopuszczali możliwości gwałtownego skoku mocy po odłączeniu dopływu pary do turbiny? Nie powinno się w takim wypadku wygasić reaktora, tak jak to w serialu chciał zrobić Akimow?
Wiecie kogo mi przypomina Dyatlov? Kaprala Wiadernego z Krolla ............ "Wiaderny , jesteś to winien. Wam?! (...) Nie nam, Chudemu!" Sztuka jest sztuka, nie?
Gdybym ja odjebal coś takiego co miało by wpływ na ludność w wielu krajach, to też do śmierci bym się wypierał... Kto normalny przyznał by się do doporowadzenia do takiej katastrofy? Zakładając oczywiście że on jest winny, bo tego to się raczej już nie dowiemy.
Ciekawe jak było naprawdę, według HBO i innych źródeł Legasow na koniec procesu jako przyczynę wybuchu rdzenia wskazał ciąg błędnych decyzji obsługi, ale też wadliwą konstrukcję reaktora, Diatłow nic o tym nie mówi, wręcz przeciwnie - cała wina spadła na obsługę.
HBO to nie jest źródło.. I nie nie spadło na wadliwą konstrukcję reaktora. Albo może i spadło ale tak po cichutku.. Bo akurat gdyby spadło to musieliby posadzić do więzienia kilku ministrów którzy projektowali ten typ reaktora. Btw Nie wiem czy wiesz po rozpadzie związku radzieckiego gdy legasow upublicznił część prawdy. To poprawiono raport międzynarodowej komisji. I obsługa została częściowo oczyszczona z zarzutów. Łącznie z tym że Akimov i Toptunov zostali odznaczeni orderami przez Ukraińskiego prezydenta niestety pośmiertnie.
Wiem, że komentarz sprzed 2 lat... Ale z tego co mi wiadomo - Diatłow podczas procesu nie zachowywał się tak jak w serialu - z tego co mi wiadomo, bronił swoich współpracowników, twierdząc, że wykonali wszystko prawidłowo - A winą obarczył ZSRR/ludzi, którzy skonstruowali reaktor. Z tego co mi wiadomo, napisał potem też list z kondolencjami do rodziny Toptunova...Aha, i nie miał gdzieś Chodemczuka, poszedł go szukać z bodajże jednym współpracownikiem... W serialu pokazali, że ukrył się w "bunkrze", co nie było prawdą, bo cały czas był w budynku reaktora i tam działał, próbując ocenić zniszczenia i pomóc pracownikom... A to, że zwymiotował, to bodajże w rzeczywistości było spowodowane też tym, że wraz z innym pracownikiem oberwali radioaktywną wodą chyba - Pracownik bodajże dostał w twarz, a diatłow w nogę, co i tak wystarczyło, by się źle poczuł... I dopiero go wyniesiono z elektrownii, jak zaczął się źle czuć. Ale niech ktoś mnie poprawi, jeżeli się mylę
pomyliłeś kogoś, on sam był przedstawiony jak osoba o zupełnie normalnym stanie fizycznym, nic specjalnego nie występowało na jego ciele, czego nie można powiedzieć już o strażakach
Świetny film, jednak też nie wiadomo czy to faktycznie było jego wina, moim zdaniem było tam mnóstwo błędów konstrukcyjnych ( i innych o których sam mówił )
I dlatego podczas rozprawy sąd odrzucił jego 24 do spec komisji od atomu?I przypomnę że oskarżono cały personel pracujący w tamtą noc.Może nie wszyscy z nich to technicy z papierami wyższych uczelnie atomistyki ale wystarczająco żeby wieku by widzieć na miejscu co ewentualnie wyprawia w elektrowni atomowej było nie było.Posluchaj jeszcze raz co mòwi o tym co się działo w sterowni w krytycznym momencie.On wydaje dyspozycję ale też technicy robią swoje niezależnie od niego.I to nie on dokonał wyłączenia reaktora.W sterowni elektrowni atomowej jest jak na okręcie podwodnym.Nie jest mizliwe żeby kapitan sam z siebie mògl odpalić rakiety atomowe.Ktoś z załogi,I oficer,musi taki akt odpalenie ròwniez autoryzować.Jak Fiatów sam miał sprokurować groźną sytuacjé w sterowni skoro wokoło byli ludzie o prawie że identycznej co on wiedzy.Nie do obrony jest twoja teza.
@@Robert-mr4kh największym jego błędem było pozostawienie reaktora na połowie mocy przez tak długi czas i kontynuowanie testu pomimo wszelkich sygnałów zwiastujacych katastrofę. Jeżeli zatrucie ksenonem jest faktycznie tak dużym problemem, to gdy reaktor został nim zatruty praktycznie nie było możliwości sterowania nim, co już samo w sobie jest niebezpieczne, do tego dochodzi odłączenie turbin, wyłączając tym samym obieg wody, które w połączeniu z wadliwą konstrukcją reaktora było przepisem na katastrofę. Jasne, że nie wiedzieli o tym, że reaktor jest wadliwie zaprojektowany, ale nie doszło by do tej katastrofy, gdyby w momencie braku zgody na dalsze zmniejszanie mocy, test zostałby przerwany, a reaktor wyłączony. Nie trzeba być ekspertem, żeby zrozumieć chociaż tyle
@@jakubw.2779 "największym jego błędem było pozostawienie reaktora na połowie mocy przez tak długi czas(...)" Reaktor pracował na połowie mocy przez cały poprzedni dzień, na co Diatłow nie miał wpływu. Ba! W momencie objęcia zmiany Toptunow zanotował poziom mocy ok 760MW mniej niż 1/4 mocy nominalnej reaktora. "(...)kontynuowanie testu pomimo wszelkich sygnałów zwiastujacych katastrofę" Do momentu uruchomienia AZ-5 nie było ŻADNEGO sygnału zwiastującego katastrofę. "Jeżeli zatrucie ksenonem jest faktycznie tak dużym problemem to gdy reaktor został nim zatruty praktycznie nie było możliwości sterowania nim(...)" Nie jest to problem i są standardowe procedury jak sobie z tym radzić. "(...)do tego dochodzi odłączenie turbin, wyłączając tym samym obieg wody(...)" Matko Boska Neutronowa! Co to za piramidalne bzdury!? Obieg wody nie był wyłączony - wręcz przeciwnie! Reaktor był wręcz "przechłodzony", w momencie katastrofy przepływ wody wynosił 51,000 m3 na godzinę przy 200MW mocy, podczas gdy reaktor pracował na pełnej mocy 3200MW ten przepływ wynosił 48,000 m3. Nie miało to jednak wpływu na katastrofę, po wciśnięciu AZ-5 moc rosła tak nagle że ta woda momentalnie odparowywała... "(...)ale nie doszło by do tej katastrofy, gdyby w momencie braku zgody na dalsze zmniejszanie mocy, test zostałby przerwany(...) Tyle że zmniejszanie mocy było wynikiem pracy automatycznych systemów bezpieczeństwa reaktora (sic!). Nikt tu nikogo o zgodę nie pytał, a już najmniej automatyka reaktora... "Nie trzeba być ekspertem, żeby zrozumieć chociaż tyle" Nie, nie trzeba, ale mógłbyś nie spoczywać na laurach i poczytać coś więcej na ten temat, bo jeszcze nie ogarniasz tematu do końca...
@@plamos5868 czytając Twoje odnośniki do mojego komentarza mam wrażenie, że odpowiadasz tylko na podstawie tego co napisałem, bez uwzględnienia wydarzeń z kwietnia 1986, mimo że podajesz dane techniczne z dnia katastrofy. Dziwnie to brzmi na prawdę. Albo czerpaliśmy wiedzę z innych, diametralnie różnych źródeł, albo nie wiem. Nie uważam się za eksperta ani w kwestii tej katastrofy, ani w ogóle w kwestii atomistyki, fascynuje mnie to, owszem, ale fizykiem jądrowym nie jestem, ale poczytałem co nieco o tej katastrofie i to nie tylko wikipedię
@@plamos5868 Ad 1 no i to był właśnie pierwszy krytyczny błąd. Ad 2 odpowiedziałem Ci an to w innym komentarzu. Ad 3 odpowiedziałem Ci na to w innym komentarzu Ad 4 noooo.... Na tym polegał eksperyment? Na odłączeniu zasilania pomp, by sprawdzić zabezpieczenia? Tyle, że jak pewnie sam wiesz woda w reaktorze jądrowym szybko dochodzi do wrzenia, a biorąc pod uwagę dodatnią reaktywność dla pary reaktora RBMK... chyba nie muszę kończyć? Ad 5 yyyy... Bzdura?
I w tym wywiadzie Diatlov sam zdradzil ze popelnili blad. Zauwazcie ze przyznaje ze AZ-5 uzywa sie i w sytuacjach awaryjnych ale i do normalnego wygaszania reaktora. I w tym wlasnie sek - kilka lat wczesniej w innej elektrowni podczas normalnego wygaszania zauwazano ten nagly , krotki przyplyw mocy zaraz po opuszeczeniu pretow jednak do katastrofy nie doszlo . Dlaczego ? Poniewaz tamten reaktor byl w stanie stabilnym. Diatlov i jego zaloga natomiast wprowadzili swoj reaktor w stan w ktorym ta wada przycisku AZ-5 okazala sie tragiczna w konsekwencjach.
Nie kilka lat wcześniej, tylko dekadę. Instytut Kurczatowa wiedział o wadzie i jak ona powstała, natomiast nie wiadomo na ile wiedziała obsługa reaktora - w tamtych czasach, w tamtym "biznesie" przepływ informacji nie był tak swobodny jak dzisiaj.
@@mkvtec There's no such thing as good machine translation. But don't get me wrong, kudos for the authors for this material and Polish subtitles (although they do have many technical flaws).
Sami Polscy eksperci w komentarzach W D byli i G widzieli, ale wiedzą że to wina Diatłowa bo tak na HBO i innych sci-fi go przedstawiali jako surowego człowieka który zastraszał pracowników że jak tego nie zrobią co on chce to pożegnają się z pracą...
moim zdaniem po obejrzeniu wielu filmów dokumentalnych ten człowiek jest nie winny bo co by nie zrobił to nie powinno dojsc do takiej katastrofy. był pewien ze zabezpiecznia zadziała jak powinny w razie ww
Jest winny. Bo swoimi decyzjami doprowadził reaktor na skraj katastrofy. Test powinien zostać przerwany w momencie braku zgody na dalsze zmniejszanie mocy, a nie został i to on o tym zadecydował
@@jakubw.2779 Jakiej zgody na "dalsze zmniejszanie mocy". Kto miał niby wyrazić taką zgodę? I gdzie tutaj miejsce na obniżanie mocy, skoro lecieli na prawie absolutnym minimum -200MW? Samo zatrucie reaktora nie jest przesłanką do jego wyłączenia - takie rzeczy dzieją się za każdym razem gdy jest zmniejszana moc i są na to odpowiednie procedury.
gdyby to była katastrofa z winy jednego człowieka to nie zaniechano by budowy następnej elektrowni - identycznej projektowo, nad jeziorem Żarnowieckim.
Do osòb ktòre są tak bardzo pewne że Diatlow kłamie.Poròwnajcie sprawę Czarnobyla z zestrzeleniem samolotu koreańskiego nad Sahakinem.Tak.To inna wagowo sprawa.Inna technologia.Ale.Procedury w ZSRR jakby toż same.Dowòdztwo sił lotniczych nakazuje pilotowi przechwycenie i zestrzelenia samolotu ale najpierw zrobienia wszystkiego by zmusić ten samolot,ktòry wtargnął w przestrzeń powietrzną ZSRR,do lądowania.Podobno pilot,nazwiska nie pomnę ale nawet nie chcę go znać,oddal kilka razy serie ostrzegawcza z działek pokładowych przelatując w zasięgu wzroku pilotòw na wyskości ich kabiny.Świetne radzieckie procedury prawda?Szkopul w tym że pilot przysięgał potem że on nie rozpoznał jaki typ samochodu lotu ma przed sobą.To jego twierdzenia miało go odciążyć od oskarżenia za zabicie pasazeròw tego samolotu.Co to oznacza?To ze pilot tak naprawdę zestrzelił nierozpoznany cel.W ZSRR został uznany za bohatera.I Dokładnie Diatow sam zasłaniał się procedurami ktòre nie on przecież ustalał.Nie ma przypadku.Albo Diatow i ten pokój znad Sachalina działali na podstawie procedur albo nie.
Na pewno klamie to od razu widac. Sam mowi ze nie wie czemu moc reaktora spadla. Wiec pewnie kazal po prostu wyjac wszystkie prety kontrolne oprocz tych ktore byly na stale zamontowane i w takich warunkach chcial test przeprowadzac.
@@Zdzichu1010 Mòwil też że takie spadki bo my normalne w innych reaktorach.Mòwi też,lub się tym zasłania co jest bez znaczenia,że postępowali zgodnie z procedurami.Jego ewentualną wina,nie rozstrzygam tego,ma oparcie w procedurach ktòre ktoś kiedyś tam ustalił.
Coś ten mój YT na telefonie nie wyświetla napisów , ale i tak wszystko rozumiem warto było uczyć się rosyjskiego he he a nie tylko angielski i germański. Pozdrawiam 👍🙂
To co mówi to jedne wielkie brednie. Jak można było powyciągać wszystkie pręty kontrolne wiedział o zatruciu ksenonowym chęć zrobienia testu za wszelką cenę liczył wyłącznie na wyłącznik az5 który zawiódł z przyczyn technicznych. To tak jak rozpędzić auto do 200km/h bez hamulców i liczyć na wyhamowanie biegami.
1. Porównanie AZ-5 do biegów jest idiotyczne ze względu na to że AZ-5 jest odpowiednikiem hamowania awaryjnego. 2. Wszystkie pręty nie zostały wyciągnięte.
pablox ma racje - to ze reaktor mial powazna wade konstrukcyjna to jedna sprawa i napewna przyczynila sie do katastrofy ale operatorzy reaktora naprawde wprowadzili go w bardzo niebezpieczny stan - nie tylko zostawili tylko kilka z ponad 200 pretow w reaktorze ( jezeli juz poslugujemy sie analogiami to sprobuj wyskoczyc z samolotu z mala parasolka zamiast spadochronem ). Zauwaz ze operatorzy musieli tez wiedziec ze po calkowitym wyciagnieciu pretow z reaktora ich ponowne calkowite wprowadzenie zajmie przynajmniej kilka sekund ( w rzeczywistosci w RMBK przed ich modyfikacja trwalo to ok 20 s). Kiedy reaktywnosc w reakorze wzrasta to jego moc moze wzrastac wykladniczo -czyli np podwajac sie co sekunde . A wiec te z pozoru krotkie 20 sek to dla reaktora ktorego moc wzrasta z sekundy na sekunde to cala wiecznosc.
@@erikson024 I znowu ten błąd wynijający z niewiedzy - dosłowne rozumienie pojęcia operacyjnego zapasu reaktywności. To nie jest dosłownie ilość prętów, a wyliczalna wielkość gdzie "pręt" jest pojęciem symbolicznym. W tamtych czasach ta wielkość była drukowana raz na półtorej godziny, dlatego mówiąc umownie - nie wiedzieli ile "prętów" jest w raktorze, a wyrażając sie merytorycznie: nie wiedzieli jaki jest minimalny operacyjny zapas reaktywności w tamtej chwili i dlatego nie byli świadomi że zeszli poniżej takowego.
*W demokratycznym Państwie, gdzie pracownicy nie są zastraszani i mogą udać się do sądu, taki Toptunow albo Akimow mogliby odmówic wykonania tego chorego rozkazu wydanego przez Diatłowa. Niestety w Związku Radzieckim najpewniej byliby zesłani do pracy na Syberii*
Bez przesady, ZSRS epoki Gorbaczowa to nie Stalinowska rosja. Pewnie mieli by nagadane, pewnie stracili by po premii, pewnie przenieśli by ich do innych elektrowni, na większych zadupiach, ale nikt atomisty nie wyśle na Syberię. Przynajmniej dopóki nie zacznie atakować Partii...
10:53 "a tak się kurwa akurat poszedłem przejść akurat wtedy jak chłopaki coś tam zaczęli sobie rzeźbić i zaczęło się wszystko jebać w tej źle zbudowanej elektrowni, o której wiedziałem od urodzenia, że będzie źle zrobiona" No jacy oni wszyscy źli i te elektrownie złe, a on taki wszystko wiedzący i niewinny... Te podkreślanie, że wszystko odbywało się "w spokojnej, atmosferze", "nie miałem żadnych zastrzeżeń" niech tam sobie chłopaki rzeźbią coś, bo oni też nie mają żadnych zastrzeżeń nawet jak mają itp Do tego te nagłe uzdrowienie po kroplówkach, że aż wrócił sobie do ziomeczków na fajke pogadać. Wszyscy rzygają, srają pod siebie, ale tylko on kodżak nagle pierdolnął red bull'a wersje z uranem i tylko jemu nic nie jest ... łże jak chuj stary chuj
Czyli w sterowni elektrowni atomowej pracowały małpy a nie ludzie po wyższych studiach i trzeba im patrzeć na ręce 24 h na dobę??Grubo pojechałeś człowieku.
drodzy Państwo, materiał przedni i daje do myślenia, niezależnie od tego, czy Diatłow próbuje wybielać siebie i załogę, ale czy ktoś w ogóle moderuje to bydło w komentarzach?
właśnie boli fakt, że minęło ponad 20 lat od jego śmierci, nie dawno była nawet rocznica (13 grudnia), a oni wciąż, widzą wine wyłącznie po jednej stronie, znam jedną osobe, która mogłaby go rozszarpać jakby go spotkała tu też takich osób nie brakuje, to jest po prostu okropne, nawet po śmierci ten człowiek nie ma zwanego spoczywania w spokoju, bo w końcu, reaktor wybuchł, a ludzie muszą sie wyżyć na jednej osobie, zamiast przeczytać więcej i obejrzeć więcej, bo już wiele danych udowodniło, że Diatłow nie zasłużył sobie na aż taki hejt, bo czasami to nawet nie jest krytyka
Uważam ,że radzieccy fizycy stworzyli monstrum,atomową godzillę i w pewnym momencie nie byli już w stanie dokładnie oszacować jak potężny jest to reaktor.Dziękuję za opublikowanie wywiadu ,bo jest to relacja na żywo z kwietnia 86 .Podziwiam odwagę twórcy tego wywiadu ,chłop wiedział że podpisuje na siebie wyrok a mimo to sfilmował naukowca.Wyrazy szacunku
Bzdura, wywiad nagrano w 1994 roku, dawno po upadku Sajuza... Autor co najwyżej ryzykował obrzucenie go gó***m w prasie komunistycznej, ale Ci chyba mieli gorsze problemy na głowie...
Szkoda że tylko 5 odcinków , dawno nie oglądałem tak dobrego serialu, język rosyjski dodał by klimatu także brak go tu, osobiście gorąco polecam ! Zasłużone 9/10
@@gucioprawda1976 wiem ze jest zmienione znam ta historię dlatego podkreśliłem ze jest on fabularyzowany ale dla osób które nigdy się tym nie interesowały może być punktem dzięki któremu zaczna się tym interesować A prawdziwej historii w 100% nigdy się nie dowiemy bo działo się to za ZSRR które wszystko tuszowało
@@BORSUK741 Tak samo wszystkie filmy dokumentalne na temat czarnobyla, opowiadaja rozne historie i kazdy ma watpliwosci co bylo prawda. Serial moim zdaniem przedstawil to najlepiej.
Cóż, dzisiaj wiemy co zaszło. Swoją wiedzę na temat wypadku, opieram nie na serialu i materiałach prasowych, tylko artykułach udostępnianych przez POLATOM lub NCBJ. Dobrze, że znamy stanowisko oskarżonego, w tej sprawie. Nadal nie wyjaśnił, dlaczego mając niestabilny reaktor, nie przerwał testów. Nadal nie wytłumaczył, co kierowało zespołem inżynierów, że wyciągnęli prawie wszystkie pręty kontrolne a moc reaktora nie wzrosła ponad 200MW - w takim wypadku reaktor powinien zostać wyłączony, nie zrobiono tego a odłączono systemy bezpieczeństwa (z materiałów dostępnych dzisiaj już wiem, że w tym momencie zespół znalazł się w sytuacji bez wyjścia - cokolwiek by nie zrobili, reaktor by wybuchł, uruchomienie AZ-5 tylko proces przyspieszyło. Wyłączenie reaktora nic by nie dało, gdyż reaktor nadal produkowałby ciepło powyłączeniowe w wielkości około 10% jego mocy). Rozumiem, że Pan Diatłow już nie żyje, ale kompletnie nie poruszył tej kwestii. Wyłączenie systemów bezpieczeństwa, to NIE jest normalne działanie. Mam wrażenie, że ludzie kierowani pośpiechem, stresem oraz problemami w zarządzaniu zespołem, mieli tak bardzo ograniczone zdolności poznawcze, że próby nie powinny być przeprowadzane przez TEN konkretny zespół. Z opowieści wynika, że wszyscy patrzyli na swoje instrumenty kontrolne ale nikt, kompletnie nikt nie widział całości, nie wnioskował z danych, a kolejne czynności były wykonywane intuicyjnie (cyt. przecież to normalne, że moc może spaść z 530MW do 20-30MW - no nie, nagłe przerwanie reakcji jądrowej w warunkach innych niż wyłączenie reaktora, nie jest "normalne", a nawet w warunkach wygaszania reakcja powinna zanikać stopniowo, chyba że mówimy o nagłym wyłączeniu, nadal mamy problem z ciepłem powyłączeniowym - ciekawe, że nikt o tym nigdzie nie wspomina). Powoływano się na punkty w regulaminie obsługi reaktora, nie zważając na to, czy mają one sens w tych konkretnie wytworzonych warunkach. Nie oskarżam obsługi, bo ludzkie błędy są zawsze tylko objawem a nie przyczyną. A przyczyn było tutaj całe mnóstwo. Raczej patrzę na to, że im bardziej Pan inżynier próbuje się wybielić, tym bardziej się pogrąża. Pozostałe działania po wybuchu są również bez sensu. Cyt. "Obszedłem budynek 4 reaktora i widziałem zniszczenia". OK, dlaczego nie zrobił tego z dozymetrystą aby dokonać pomiarów? Tak na wszelki wypadek. Spotykając porucznika straży, dlaczego nie ostrzegł go, że rdzeń reaktora może być uszkodzony i istnieje ryzyko napromieniowania? Tym sposobem skazał strażaków na śmierć.
"Nadal nie wyjaśnił, dlaczego mając niestabilny reaktor, nie przerwał testów." W momencie w którym odbył się test moc była stabilna i wynosiła właśnie owe 200MWe. "co kierowało zespołem inżynierów, że wyciągnęli prawie wszystkie pręty kontrolne a moc reaktora nie wzrosła ponad 200MW(...)" Samo wyciągniecie dużej ilości prętów jeszcze nie jest przesłanką do wyłączenia reaktora - to zależy czy przekroczono OZR - a tego w tym momencie nie znano. SKALA obliczała OZR reaktora, ale dla stanu sprzed eksperymentu, więc gdyby wyniki nadeszły (a nie zdążyły przed wybuchem) to i tak trzeba by było wysłać polecenie policzenia OZR raz jeszcze dla nowego poziomu mocy. Wtedy zresztą OZR nie był traktowany jako część systemu bezpieczeństwa, tylko zarządzania mocą. "(...)że wyciągnęli prawie wszystkie pręty kontrolne a moc reaktora nie wzrosła ponad 200MW - w takim wypadku reaktor powinien zostać wyłączony(...)" Wyłączenie reaktora standardowo odbywało się procedurą AZ-5, uruchomienie jest w tym konkretnym momencie i tak spowodowałoby wybuch, tylko po prostu wcześniej. Samo wyciągnięcie nawet wszystkich prętów kontrolnych nie byłoby i nie jest problemem - tyle że w normalnym reaktorze "(...)a odłączono systemy bezpieczeństwa(...)" Niby które? Systemów bezpieczeństwa nie dało się wyłączyć - ich projekt tego nie przewidywał. Co więcej, to właśnie procedura bezpieczeństwa sterowana automatycznie trzymała poziom mocy reaktora na 200 MWe! "(...) Wyłączenie reaktora nic by nie dało, gdyż reaktor nadal produkowałby ciepło powyłączeniowe w wielkości około 10% jego mocy(...)" Wyłączanie reaktora nie ma sensu, niechaj na*****la pełną mocą non stop! A tak serio, nie wiem do czego to ma się odnosić...Zresztą to nie 10% a 6,5% i to tylko w pierwszej sekundzie i to tylko tej mocy przez jaką ostatnio pracował przez dłuższy okres czasu. Nawet jakby liczyć 6,5% od 1600 MWt (czyli mocy z którą pracował przez poprzedni dzień) to dałoby nam 104 MWt w pierwszej sekundzie po wyłączeniu. Po minucie byłoby to już 3,5% a po godzinie 1,2%. I nie, nie jest to problem, konstruktorzy reaktorów o tym wiedzą i dlatego reaktor jest chłodzony naprawdę długo po jego wyłączeniu. "(...)Rozumiem, że Pan Diatłow już nie żyje, ale kompletnie nie poruszył tej kwestii.(...)" A po co? Reaktor powinien być tak zaprojektowany żeby dało się go bezpiecznie wyłączyć w praktycznie każdej sytuacji. Reaktor wyleciał w powietrze przy próbie wyłączenia go przy poziomie mocy 6% mocy nominalnej. Tu nie ma co mówić, tu trzeba klnąc szpetnie:) "Wyłączenie systemów bezpieczeństwa, to NIE jest normalne działanie." Oczywiście, dlatego ich nie wyłączyli - lub inaczej, żaden system który mógł mieć znaczenie dla bezpieczeństwa nie został wtedy odłączony. "Z opowieści wynika, że wszyscy patrzyli na swoje instrumenty kontrolne ale nikt, kompletnie nikt nie widział całości(...)" Polecam wybrać się z rzeczonymi Napromieniowanymi do IAES, można sobie obejrzeć pokój kontrolny. Wtedy uświadomisz sobie że żeby mieć "pełny obraz sytuacji" trzeba by było było ciągle biegać od jednego panelu kontrolnego do drugiego. Dlatego właśnie każdy patrzył w SWOJE instrumenty kontrolne a ewentualne niezgodności względem zmiany raportował przełożonemu czyli Akimowowi. To jest raczej normalny i logiczny sposób pracy i trudno tu mieć pretensje do załogi - oni tak pracowali bo mieli tak właśnie pracować:) "(...)a nawet w warunkach wygaszania reakcja powinna zanikać stopniowo(...)" Nie ma takiej potrzeby, owszem, jak zmniejszamy moc, to warto robić ciut wolniej z powodu ksenonu, ale jeśli wyłączasz reaktor nie musisz się tym przejmować i możesz go wyłączyć nawet jak "leci na pełnej kurtyzanie".... "(...)chyba że mówimy o nagłym wyłączeniu, nadal mamy problem z ciepłem powyłączeniowym - ciekawe, że nikt o tym nigdzie nie wspomina(...)" Przy każdym włączeniu reaktora mamy ciepło powyłączeniowe, nawet lata po ustaniu pracy. A nikt nigdy o tym nie wspomina bo to ABC reaktorów jądrowych - wszyscy wiedzą że to zjawisko istnieje i nikt się tym nie martwi, bo wyłączenie reaktora nie jest jednoznaczne z wyłączeniem jego chłodzenia - pompy pracują dalej. Poza tym ciepło powyłączeniowe nie miało nawet szansy odegrać jakiejkolwiek roli w wypadku, więc po co o nim mówić? "Powoływano się na punkty w regulaminie obsługi reaktora, nie zważając na to, czy mają one sens w tych konkretnie wytworzonych warunkach." Tyle że do momentu wciśnięcia AZ-5 nie było żadnych przesłanek żeby ich nie stosować. Dopiero uruchomienie procedury otworzyło Reaktor Pandory (przepraszam, nie mogłem się powstrzymać:)) "Nie oskarżam obsługi(...)" Chyba że obsługa zawut Diatłow, to wtedy już tak. "(...)bo ludzkie błędy są zawsze tylko objawem a nie przyczyną." Tu akurat "ludzkie" błędy projektantów reaktora i "ludzkie błędy" Instytutu Kurczatowa były przyczyną tragedii... "Raczej patrzę na to, że im bardziej Pan inżynier próbuje się wybielić, tym bardziej się pogrąża." Kwestia nastawienia raczej, bo tak po prawdzie, to Diatłow ma rację. "OK, dlaczego nie zrobił tego z dozymetrystą aby dokonać pomiarów? Tak na wszelki wypadek. Spotykając porucznika straży, dlaczego nie ostrzegł go, że rdzeń reaktora może być uszkodzony i istnieje ryzyko napromieniowania?" Bo był ofiarą własnego braku wyobraźni. Teraz wiemy że reaktory mogą wybuchnąć - w 1986 bardziej stawiano na stopienie sie rdzenia i jego części (tak jak w Leningradzie w 1976). Do czasu Czarnobyla wybuchł bodajże tylko jeden reaktor - i to nie energetyczny tylko wojskowy prototyp - jestem gotów założyć się o 20kg siemieczków że Diatłow o tym przypadku nawet nie wiedział. Trzeba było oczywiście wykonkludować że skoro są zniszczenia w energobloku to istnieje szansa uszkodzenia rdzenia, nie oskarżałbym jednak lekkomyślnie Diatłowa o skazanie na śmierć strażaków. Bo nawet jakby im powiedział to co? Czekaliby aż dach sam zgaśnie? Nie istniały stroje umożliwiające akcję gaśniczą w takim promieniowaniu, a znając życie, ktoś i tak kazałby im tam iść i gasić...
