Czasem się zastanawiam, czy niektórzy ludzie są tacy a nie inni w związkach bo ich związki są nieszczęśliwe, czy też może ich związki są nieszczęśliwe ponieważ są tacy a nie inni. Świetny film, pozdrawiam :)
Przepis na udany związek. Bierzesz jeden pęczek tolerancji. Kroisz dwa plasterki wyrozumiałości. Włączasz mixer do słuchania co mówi partner. Wraz z translatorem aby wyszedł właściwy sos. Reszta zależy już od iskry zainteresowania smakiem dotykiem i emocjami. Reszta co zostaje niech zostanie niewidoczna.
W terapii co się zorientowałam pracuje się nad tym, aby właśnie ta atrybucja bardziej zmierzała ku temu: aby sukcesy przypisać WRESZCIE sobie, a nie "szczęściu", a porażki WRESZCIE przestać przypisywać TYLKO sobie, a umieć przepisać je oprócz sobie jeszcze czemuś/komuś innemu. Wszelkie problemy osób, które ja spotykam (osobowości bardziej depresyjne) polegają na tym, że nie widzą swoich zasobów, sukcesów nie interpretują jako swoich. Natomiast wszystko, co nie tak jest ich winą. I taka postawa rujnuje życie. Żeby nie była postawa totalnie odwrotna też rujnuje życie.
Przyznaję się, oglądam, ale nie daję łapek, bo nie pamiętam o tym 😁 Nigdy się nie zastanawiałam czy tak sobie tłumaczę pozytywne i negatywne rzeczy. Raczej różnie, czasami przypisuję zasługi sobie, czasami przypadkowi. A jeśli chodzi o pary, to sądzę, że gdyby ten mąż częściej zachowywał się tak jak w pierwszej sytuacji to żona nie mówiłaby, że to stres w pracy. Niektórzy zwyczajnie mają ciężki charakter.
Zabawne, lekkie i bardzo życiowe - świetny materiał. Z ze swoimi atrybucjami w nadmiarze należy walczyć non stop. Cóż... najczęściej przegrywam, ale się mocno staram, żeby już nigdy, nigdy więcej. Pozytywne myślenie, życzliwy stosunek do partnera, czasem wbrew sobie, potrafi zdziałać cuda. Bez poczucia humoru na swój temat nic tu nie osiągniemy.
Świetny filmik. Tak właśnie to działa. Warto obejrzeć bo zawsze warto mieć świadomość mechanizmów psychologicznych, z jakimi się stykamy. Muszę się pochwalić, że nam z Żoną udało się stworzyć idealny związek dwojga absolutnie nieidealnych ludzi. Zjawisko które opisuje Pani w tym filmie zaobserwowaliśmy już dawno. Nie nazywaliśmy go tylko "atrybucjami". Fajne też zakończenie filmiku. Gratulacje :)
Końcówka mnie rozbroiła 😂😂Brawo . Dobra robota. Na wielu rzeczach sam się przyłapałem 😉. Dzięki. Dużo pomocnych wskazówek w materiale. Tak trzymaj. Pozdrawiam. Powodzenia.
Znalazlem Cie ostatnio i jestes moim zdaniem fenomenalna :) poruszasz sie w tym calym psychoeterycznym świecie z ogromna lekkoscia i swoboda. Sam jestem akurat po lekturze "Żyć w rodzinie i przetrwać" i z radoscia odkrylem, ze nawiazalas do tej ksiazki i dopelnilas mojego jej zrozumiania swoją perspektywa matki (ja potomstwa akurat nie mam). Mocno kibicuje 😘
Dziękuję i proszę mów i działaj , bo im szczesliwszymi ludźmi się otaczamy tym nam jest lepiej. A swoją drogą dlaczego psychologii nie ma w programie szkolnym? O ile łatwiej by się żyło i patrzyło na drugiego człowieka, o ile łatwiej i szybciej! naprawialibysmy swoje życie. .. Dużo mądrości Wszystkim i sobie życzę 😃 Pozdrawiam serdecznie Fajnie, że jesteś !
Bardzo lubię Twoją narrację. Świetny kontent, przejrzyście przekazane informacje, profesjonalne podejście. Podziwiam ✨Oglądając Twoje filmy też dużo się dowiaduję, ale też odkrywam że może mój związek to nie do końca tak to to jest zdrowy 😂 czy mam sie czego bać? :D
myślę, że nie musisz się bać, ale super, że wiesz, które elementy nie do końca działają tak, jakbyś chciała i dzięki temu masz przestrzeń do pracy nad tym :)
Muszę przyznać że ten filmik uświadomił mnie na jak dużą skalę dawałam się złapać atrybucji. Wydaje mi się że przyda mi się to( film) do polepszania relacji z innymi ludźmi.
Co jeśli małżonkowie zupełnie inaczej podchodzą do sytuacji kryzysowej- jedna postrzega ją jako chwilowy problem, często powiązany z jakimś niefortunnym zdarzeniem, które wpłynęło na złe zachowanie partnera,(bez atrybucji) podczas gdy druga strona prawie zawsze oskarża partnera, przypisując mu najgorsze cechy charakteru i intencje? Czyli jedna strona jest szczęśliwa w tym związku a druga nie, czy związek jest dobry, czy nie?
Mimo że jestem na psychologii, to się boję? Takich materiałów. Tyle się mówi oczywiście o szczęśliwych związkach, dobrym traktowaniu, teoria bliskości i inne rzeczy. Zawsze się boje przekładać książkową wiedzę na swoje życie, że jednak nie jest u mnie tak jak w książce. A co do filmu, samo tłumaczenie wszystkich zachowań tez nie uważam, za do końca dobre, sama tak często robiłam, ze sobie dopowiadalam? Niepotrzebnie, nawet pozytywne czy negatywne. Warto się cieszyć jak jest dobrze, dawać wsparcie i oczywiście zrozumienie, ale nie trzeba wszędzie doszukiwać aie drugiego dna. Takie moje zdanie, pozdrawiam :)
Ja mam wrażenie, że stosuję w swoim życiu (nie w związku, po prostu w sobie i wokół siebie) odwrotną atrybucję niż ta, jaką Ty opisałaś. Niemalże odkąd pamiętam czuję się kompletnym nieudacznikiem i życiową porażką w praktycznie każdej dziedzinie. Dlaczego? Bo niesamowicie się angażuję w pomaganie całemu światu, a (jak można się domyślić) nie jestem w stanie "uratować" wszystkiego i wszystkich wokół siebie. Bo zawsze robię zbyt mało i zbyt słabo, zawsze jestem zbyt leniwa, naiwna, egoistyczna i niedouczona. I w ogóle najlepiej by było, gdybym się za nic już nie nigdy zabierała, bo tylko wszystko psuje. A że coś mi się udało? No co wy, przecież to był przypadek, ktoś mi pomógł albo ktoś inny po prostu się pomylił biorąc mnie za lepszą/mądrzejszą niż jestem. I choć wiem, że obiektywnie osiągnęłam w życiu całkiem dużo, to wciąż patrząc na siebie widzę biedną, małą, nieporadną dziewczynkę, która nic nie potrafi sama dobrze zrobić, podczas gdy już całkiem niedługo dziewczynce tej stuknie 30-tka. Mam zdiagnozowaną depresję i zespół lęku uogólnionego, a za sobą mam już 4,5 roku terapii, która choć pomogła mi w wielu kwestiach, to w tym konkretnym temacie nic nawet nie drgnęło. Od jakiegoś czasu poważnie się zastanawiam się, czy jeżeli pewne przekonania mają bardzo solidne podłoże w dzieciństwie, to czy w ogóle da się je jakkolwiek wyplenić.
Też się nad tym zastanawiam, czy da się wyplenic. W każdym razie widać niska samoocene i tym zadowalacza z Ciebie. Ważne, że jesteś świadoma i pracujesz nad tym.
Sama jestem po psychologii, bo psychologiem nie odważę się nazwać i borykam się z tymi samymi schorzeniami, więc chyba cię rozumiem. Na wielu psychologach się zawiodłam. Jeśli mogłabym coś doradzić, bo włącza mi się chęć pomagania, to dobry antydepresant, mi pomaga, ale też z wiekiem samoocena wzrosła, bo za chwilę stuknie 50. Życzę powodzenia, bo zasługujesz na to 😘🤗💖
A co z sytuacjami, kiedy w związku jest przemoc i żona mówi: "on się tylko czasami tak denerwuje, generalnie to jest spokojny i kochany"? Nie pasuje mi to do schematu, raczej nie jest to dobry związek.
tak, dobry nie jest, ale najwyraźniej osoby w nim tkwiące czują się - choć zwykle złudzenie - że są w nim szczęśliwe. :/ O tym mówi przedstawiona przeze mnie teoria - nie o ocenie, czy związek jest dobry czy zły, tylko jak para go postrzega. Niestety często osoby tkwiące w przemocowych związkach stosują właśnie takie usprawiedliwienia i oczywiście to jest bardzo smutne. Więcej o toksycznych związkach rozmawiałyśmy miesiąc temu z Pauliną Rai tutaj:ru-vid.com/video/%D0%B2%D0%B8%D0%B4%D0%B5%D0%BE-7WGm2YtfAz8.html
Pani Natalio, tworzy Pani świetne filmy, słucha się i ogląda (aktorstwo) z przyjemnością!:) Podsyłam dalej, bo warto uświadamiać sobie rzeczy, o któych Pani mówi. Żeby finalnie było tylko coraz przyjemniej. :) Pozdrawiam!
Analizuję tę reakcję kobiety na przytoczoną sytuację męża i kurczę no nie mogę się z tym zgodzić:) Jestem szczęśliwa w związku, nie mam co do tego żadnych wątpliwości, a po prostu charakter mam taki bardziej wybuchowy że zareagowałabym jak ta druga żona. O może tak. Jak sytuacja jest stabilna, nie mamy ciężkiego czasu z dziećmi i ich chorowaniem to jest większa szansa, że zareagowałabym jak ta pierwsza żona. Jednak jak mamy ciężki czas i obydwoje jesteśmy zmęczeni i sfrustrowani to reakcja druga byłaby na bank. Poza tym reakcja tej pierwszej żony mnie niepokoi bo kojarzy mi się z kobietami ze związków przemocowych, współuzależnionych które każde zachowanie męża sobie jakoś tłumaczą. Wiadome jest natomiast że te związki szczęśliwe nie są, a wręcz toksyczne.
Zrobiłam jakoś miesiąc temu w moim odczuciu jedzenie najgorsze na świecie używając do tego przepusznych warzyw, morska i gdybym zrobiła to klasycznie jak curry, które zwyczajowo robię. Tym razem zamiast mixu przypraw do curry dodałam gotowy sos z marketu. Po wszystkim moje odczucie smakowe mówiło mi , zblenduj i wydał. Ten mój partner wstał i serio stwierdził, że to jest niebo w gębie - tydzień jadł, by się nie zmarnowalo:D
Całe życie musiałam wysłuchiwać takiego czegoś od moich rodziców - niestety nie są szczęśliwym i udanym małżeństwem i nie wiem, czy kiedykolwiek byli za mojego życia - wieczne marudy na samych siebie ;) Mój związek przypomina mi za to ten bardzo szczęśliwy, co niezmiernie mnie cieszy, bo nie chciałabym popełnić tamtego schematu - potrzebuję dużo miłości i mój ukochany jest cudowny, niemal stworzony dla mnie
Witam wszystkich ✌ Jestem bardzo podekscytowany, że mogę podzielić się tym świadectwem, w jaki sposób odzyskałem mojego byłego męża po rozwodzie z pomocą szefa (dr) Lorda Lamby, nigdy nie wiedziałem, że odzyskam mojego byłego męża i przywrócę mój związek dopóki mój przyjaciel nie przedstawił szefa (Dr.). Lord Lamba powiedział mi, że odzyskam mojego byłego męża za 2 dni, byłam sceptyczna, ale ku mojemu największemu zdziwieniu tak się stało i w końcu jesteśmy razem szczęśliwi. Jeśli chcesz, aby Twój były wrócił i Twój związek się odbudował, pospiesz się. aby skontaktować się z Chief (Dr) Lord Lamba na whatsApp: +141579735627 Jest bardzo sprytnym i miłym rzucającym zaklęcia.
Atrybuty kowidioty ciag dalszy: maska, bezrefleksyjne I slepe zaufanie do pseudoekspertow, mylnie nazywanych ekspertami, brak umiejetnosci samodzielnego, krytycznego myslenia i analizowania faktow, brak umiejetnosci czytania i interpretowania badan naukowych, statystyk, dokumentow rzadowych, dokumentacji medycznych, poleganie za to w 100 procentach na opinii i ekspertyzie lekarzy i naukowcow korporacyjnych. Brak uniejetnosci docierania do pierwotnych zrodel i suchych faktow. “Nie Mam na to czasu” za kazdym razem, gdy koronasceptyk zacheca kowidiote to zapoznania sie z doniesieniami ze swiata nauki czy opinia niezaleznego lekarza, “ idz byc szurem gdzie indziej” gdy zostanie przyparty do muru niewygodnymi argumentami.
Trochę mam wątpliwości co do takiego przedstawienia związku przyczynowo-skutkowego. wielokrotnie mam wrażenie związek przyczynowo-skutkowy jest odwrotnu - ponieważ pewne sytuacje są wyjątkowe, rzadkie, niespotykane... związek jest nieszczęśliwy. Ponieważ pewne sytuacje są częste powtarzalne, stabilne, wiążą się z okazywaniem pozytywnych uczuć - związek jest szczęśliwy. Byłabym ostrożna z jednoznacznym rozstrzyganiem, że coś jest przypisywane, a nie po prostu opisane...
Z tym przekleństwem to było dobre, mnie tak poniosło kilka razy 😂 " Co ja tutaj etat za sprzątaczkę robię!!! " Teraz jak chlopcy nabałaganią to mąż mówi " Sprzątać mama nie ma płacone za sprzątanie! " 😂😂😂
Jestem bardzo dumna i szczęśliwa, że mogę tu dzielić pracę z Dr ighodalo. Po prostu nie mogę w to uwierzyć, teraz mój były mąż naprawdę wraca do mnie na kolanach, prezentując rubinową różę, błagając mnie, bym go zabrał, i czuł żal i przepraszam za opuszczenie mnie i spowodowanie bólu po rozwodzie, który miał miejsce w zeszłym tygodniu. I cały ten cud wydarzył się po tym, jak zamówiłam pilne 24-godzinne potężne zaklęcie doktora ighodalo, które rzucił na mnie i mojego męża. Panie, jestem dziś najszczęśliwszą kobietą na całym tym szerokim świecie. Doktorze ighodalo, naprawdę to zrobiłeś… Tak… To jest cud i wieczna przyjemność i radość dla mnie i mojej rodziny dzisiaj… Jestem teraz taka szczęśliwa i nie wiem, jak wiele mogę przekazać Panu wdzięczność i uznanie . I na cały świat, skontaktuj się z nim, jeśli potrzebujesz natychmiastowej pomocy, ponieważ masz gwarancję, że ci pomoże. gmail: drighodalospelpconsultancy@gmail.com lub WhatsApp +2349152133359
Nie zgadzam się z panią w kwestii że zwiazek sformalizowany nie różni się od związku niesformalizowanego. Małżeństwa a związki niesformalizowany to dwie różne bajki. W związkach niesformalizowanych kobiety starają się być najlepsza wersją siebie do czasu kiedy nie uwiąże faceta do siebie, po tym zabiegu ujawnia się prawdziwa natura kobiet. Można się zawsze rozwieść ale dla faceta jest to bardzo nieopłacalne... Dziękuję za film i pozdrawiam.
A to nie jest też tak, że w szczęśliwym związku mąż faktycznie częściej przynosi kwiaty, niż awanturuje się i przeklina, a w nieszczęśliwych odwrotnie? 😉 Czyli może być to też stwierdzenie faktów, a nie tylko atrybucja? 🤔 PS. Jeszcze wpadło mi do głowy, że może być też tak, że związek jest udany właśnie dlatego, że partnerzy nie przypisują sobie wzajemnie złych intencji, czy też nie są nastawieni na przyłapanie tej drugiej osoby na wpadkach. To może być przyczyna, a nie skutek. 😉
Każdy dzień jest dobry na publikację Twojego filmu. A co do tych atrybucji, fakt łapie się na tym, że przesadzam, ale teraz znacznie częściej i łatwiej jest mi się zatrzymać w trakcie takiej negatywnej sytuacji z partnerem i przeanalizować na szybko, że to przecież fajny człowiek jest i nie warto wyolbrzymiac, bo później trudniej zauważyć rzeczy i zdarzenia faktycznie warte naszej uwagi. Pozdrawiam ja, zawsze chętna do nauki😉 dzięki Nishka.
Ale przeciez takie atrybucje nie biora sie z niczego. Jesli nasz partner po raz pierwszy lub drugi przychodzi bardzo spozniony na nasze spotkanie i my juz wtedy ciskamy w niego piorunami i w myslach nazywamy go jakims niezorganizowanym nieudacznikiem to znaczy ze mamy problem sami ze soba. Ale jesli sytuacja powtarza sie trzeci, czwarty, piaty raz a nam przychodzi sluchac naprawde slabych wymowek + nasz partner zawala w innych obszarach naszego zwiazku (nie szanuje nas, naszego czasu, zapomina o nas, odpuszcza zwiazek) to nie dziwne ze przestajemy myslec o nim pozytywnie. Zwykle gdy tracimy szacunek do siebie, gdy wkracza pogarda (nawet taka mala, dotyczaca niewielkich spraw dnia codziennego) to zwiazku de facto juz nie ma...
I znowu.. uproszczenie.. proszę o spojrzenie na problem z innej perspektywy. Z perspektywy częstotliwości i intencji. Jeśli partner nas wielokrotnie zawiódł, to jak można patrzeć się na związek przez różowe okulary? Po jakimś czasie mimo szczerej chęci i ufności zaczniemy być sceptyczni co do jego nastawiania (gdyż nastawiany jest na siebie, skoro nas tyle razy zawiódł) i intencje (podstępy). W scence ze szczęśliwego związku pokazała to pani -> ona wypunktowała jego ukierunkowanie zachowania np. ogląda z nią dramaty, bo ona lubi. Czyli przełamuje swój jakiś opór wobec oglądania dramatów, żeby zrobić jej przyjemność. I to jest clue szczęśliwych związków, a nie atrybucja. W szczęśliwych związkach kierunkujemy nasze zachowanie na drugą osobę. Chcemy sprawić jej przyjemność. Albo nie chcemy sprawić jej przykrości... I najważniejsza jest częstotliwość takiego zachowania. Nie trzeba się tak kierunkować we wszystkim i zawsze, bo to jest w fazie zauroczenia... Potem liczy się sprawianie przyjemności partnerowi/ bądź unikanie sprawiania mu przykrości od czasu do czasu (i to tez jest indywidualna sprawa jak często). Ale najważniejsze w dłuższych związkach jest zachowanie się w kluczowych dla partnera sferach. Np. Jeśli wiem, ze dla mojego partnera kluczową sprawą jest wspólne spanie w jednym łóżku, to mimo, że zasnęłam z dzieckiem, w nocy wędruję do sypialni i kładę się koło niego. Coś co dla jednego jest podstawą trwania związku, dla drugiego może być sprawą nieistotną, ale przełamuje się i o niej pamięta by nie zrobić przykrości kochanej osobie.
czytam dużo książek, tam np. ktoś powołuje się na jakieś badania lub artykuły i też ich odszukuję itd. :) A dodatkowo studiuję podyplomowe Mediacje Rodzinne :)
Niby racja jednak jak wiadomo zaślepieni też nie możemy być i trzeba być koatekwentym w stosunku do partnera byśmy nie przyjeli zaraz postawy osoby uległej pozwalającej partnerowi/partnerce na wszystko bo to wtedy też jest toksyczna relacja. Trzeba mieć równowagę 😊
Mam wrażenie, że w moim przypadku jest to związek Schrödingera, bo oboje często nasze zachowania definiujemy jako typowe, wpisane w tę drugą osobę na stałe bez względu na to, czy jest to coś pozytywnego czy negatywnego.
Mi się wydaje, że atrybucje nie zawsze są przyczyną a częściej są skutkiem długotrwałego obserwowania związku. Oczywiście nie każda sytuacja jest interpretowana adekwatnie i po jakiś czasie stają się samonapedzajacym się mechanizmem.
Myślę że wzięcie odpowiedzialności za swoje zachowania nie jest komfortowe dla wielu osób i one tego unikają. Bo kiedy serio zobaczy się przez swoje zachowanie w oczach (lustrze) naszego partnera to to boli.
Moi rodzice i siostra nosili maseczki niemalze 24 godziny na dobe i wszyscy zachorowali na covid Ale bez dramatu Nawet przy cukrzycy i innych wspoltowardyszacych chorobach po okolo 7 dniach udalo im sie z tego wyjsc stosujac kuracje domowe A wiec moze ta maska nie chroni a wrecz przeciwnie..