WOWWW ! jesteś niesamowity !przemierzałam z tobą całą trasę, niemalże na bezdechu. Super opowiadasz, twoje przygody i odwaga są niesamowite. Tak właśnie powinna wyglądać lekcja geografii ....
No powiem ze po kilku latach spedzonych w trasie za kółkiem ciężarówki kilka razy udało mi się zabrać kogoś na stopa, tymbardziej szacun dla mieszkańców Skandynawii za otwartość, 8 lat jezilem na Szwecję i Norwegię i bardzo dobrze wspominam ludzi spotkanych tam. Powodzenia w dalszych podróżach.
Zupełnie szalona "podróż za jeden uśmiech". Gratuluję! Kiedyś, dawno temu, jako młoda dziewczyna, przeżyłam podobną przygodę, wprawdzie na zdecydowanie mniejszą skalę, ale to poczucie wolności, jakie mi wtedy towarzyszyło, zwłaszcza w tamtych czasach, uważam dziś za bezcenne doświadczenie :)
Gratuluję. Sam podobnie autostopem spontanicznie objechałem Europe zachodnią od sierpnia do listopada 1989r. W Berlinie trafiłem na rozbieranie muru. I najtrudniejszy odcinek. Jazda pociągiem z Berlina do Szczecina. Cudem udało się wejść bez biletu do pociągu bo w kasach już nie sprzedawali. Chciałem kupić u konduktora ale nie był w stanie przejść bo było wszędzie masę ludzi i towarów. Niezapomniane przeżycie... Dziękuję za opowieść o swoim autostopie. Pozdrawiam
Naprawdę wspaniała i przy tym niezwykle inspirująca opowieść o Twojej wyprawie! Świetny, wciągający, profesjonalny odcinek (zreztą tak jak wszystkie inne). Wojtku, życzę kolejnych niezapomnianych, udanych przygód i dalszego rozwoju tego cudownego kanału, pozdrawiam :)
Muszę przyznać, że to chyba, bez ujmowania innym materiałom TO NAJCIEKAWSZY ODCINEK NA TYM KANALE! Bardzo ciekawie mi się go oglądało, nawet nie wiem jak zleciało to 40 minut! Bardzo miło się słuchało o napotkanych ludziach, krajobrazach i oczywiście zwierzętach. O ile jest w planach kolejny odcinek tego typu bardzo chętnie bym usłyszał o podróży do Kambodży
Cieszę się bardzo, że Ci się spodobał. :) Na pewno był jednym z najbardziej pracochłonnych :) Jeszcze nie wiem, czy będą inne podobne odcinki, ale w sumie się cieszę, że sam dla siebie będę miał teraz po tej podróży pamiątkę na lata, w postaci filmu. :)
Mega fajnie się słuchało tej opowieści, aż mi się zachciało w jakieś podobnej formie podsumować swoją dawną (2013 czyli też bez Internetu za granicą) podróż autostopem dookoła Europy... i w sumie wybrać się znowu gdzieś dalej tą jakże towarzyska formą transportu. Ale trzeba przyznać, że tempo podróży miałeś kosmiczne... no i pozdrowienia z Gliwic ;)
Obejrzałam kilka filmików. Nie zdążyłam obejrzeć wszystkich,, ale zdazylam zasubskrybować. 😊Super filmiki, to jest to co mnie ciekawi. Nareszcie idealny kanał dla mnie 😊Pozdrawiam
Włączyłem sobie to wideo bardziej jako podcast do posłuchania podczas robienia sernika, niestety nie bardzo się udało bo cały czas zerkałem na telefon z bananem na twarzy 🙃 Niesamowita przygoda!
Wow, świetna historia, jestem pod wrażeniem 😮 jestem kierowcą ciężarówki i byłem sceptycznie nastawiony do ludzi łapiących stopa, ale po Twojej historii na pewno zmienię podejście i w miarę możliwości postaram się pomóc:) pozdrowienia!
Zazdroszczę. Jeżdżę często jako kierowca "TIRA" podobnymi trasami zachodniego Bałtyku, ale Twój sposób podróży jest moim marzeniem (brak czasu) . Świetny materiał 👍
Słucham, oglądam swoje foty z pierwszej wyprawy na Lofoty i aż mi się ciepło w serduchu robi. Widzisz, Norwegowie tacy są że pomogą. Są dosyć skryci, raczej chłodni dla obcych, ale pomocni, bo tam na północy po prostu trzeba pomagać sobie wzajemnie. My z kumplem jechaliśmy z Trondheim na koniec Lofotów i powrót. Mieliśmy wypożyczone na lotnisku auto a nasza znajomość angielskiego była niemal zerowa, o norweskim nie wspominając. Mimo to też dane nam było przyczynić się komuś do jego wyprawy stopem, również zmieniając nieco pierwotny plan, by osobom podwożonym jak najbardziej ułatwić dalszą drogę. Przy okazji razem zwiedziliśmy sobie muzeum wikingów Lofotr i popływaliśmy ręcznie budowanym drakkarem po miejscowym jeziorze. Renifera jednak nie spotkaliśmy ani jednego, choć bardzo na nie liczyłem (będąc oczywiście bezpiecznym w samochodzie). Spotkaliśmy je za to kilka lat później na Svalbardzie. Potem udało mi się jeszcze przejechać niemal całą Norwegię pociągiem - z Bodø do Oslo, oraz na następnej wycieczce z Bergen do Oslo. Filmowałem najcięższe wówczas elektryczne lokomotywy świata na prawdopodobnie najdalej na północ położonej linii kolejowej na świecie - w Narviku, a na koniec zakochałem się po uszy w norweskich strojach narodowych - bunadach, do których srebrną biżuterię zamówiłem sobie u norweskiego jubilera, by mieć kawałek Norwegii zawsze w swoim domu. Tak jak Ty nabrałeś obaw podczas marszu drogą przez las, tak ja stałem pełen obaw przy linii kolejowej jakieś 10 kilometrów od Narviku. Na pociąg z rudą żelaza ze Szwecji (bądź próżny w kierunku przeciwnym) trzeba było dobrą godzinę poczekać w środku lasu, a że wybrałem sobie malownicze miejsce przy niewielkim wodospadzie, szum wody skutecznie zagłuszał wszelkie oznaki życia dobiegające z lasu. Oj, miałem wtedy stresu trochę. Gratuluję takiej wyprawy i dziękuję za podzielenie się nią. Pięknie opowiedziana przygoda. Pozdrawiam.
A ja myślałam, że już wszystkie najpiękniejsze filmy z podróży widziałam, dopóki nie pojawiłeś się Ty .Jestem zachwycona formą, dowcipem i Twoja odwagą.Ogladam dalej, dziękuję 😊
Boże jaki sentymentalny odcinek w 2019 roku z tromso przyjechałem do Polski, i ta Norwegii te miejscowości jak tam się dobrze łapie stopa wystarczy wystawić kciuka i już jest coś pięknego. Nocowałem w Fauske nad brzegiem morza, Koło Bjorvik rozstałem się z przesympatycznymi Szwedami. Tyle wspomnień mam z tej drogi szkoda tylko że nie byłem na północy
O, to ciekawe potwierdzenie, że na północy Norwegii łatwo się łapie stopa. Ciekawe, czy ktoś z komentujących, też będzie miał takie (albo odwrotne) doświadczenie. :)
Jestem pod ogromnym wrażeniem.Gratuluję pomysłu, odwagi i doskonałej organizacji,zwłaszcza jeśli polegała ,między innymi na wzbudzeniu i odwzajemnieniu zaufania. Od przypadkowego wejścia do krainy Pana" opowieści różnych "nie mogę (bo nie specjalnie mam ochotę) wyjść na moją rzeczywistość. Pozdrawiam i raz jeszcze gratuluję !🌻
Ja najdalej to przejechałam z Rybnika do Gdańska i spowrotem ośmioma autami. Też spontan, bo wieczorem dowiedziałam się że kolejnego dnia koncert. To pomyślałam że kasy mam mało, więc rano stopem do Katowic i dalej pociągiem na kredytowym. Lecz w pierwszym aucie zatrzymaliśmy się na tankszteli przed Katowicami i znalazł się transport jeszcze dalej, koniec końców ani razu pociągiem nie jechałam. Ale na wszelki wypadek wsiadałam tylko do aut na trasie miast gdzie można by wsiąść do pociągu, jak by nie szło się na szybko dalej dostać i tak żucali mnie zwykle blisko PKP, ale zaraz z tamtąd też dalej stopa łapłam aż do celu. Zawsze tablice spisywałam i z miastami z skąd do kąd planuje z tą osobą jechać wysyłałam smsem znajomemu. A miałam tylko 20zł z czego większość chciałam przeznaczyć na wstęp na koncert. Ale byłam tam z 2h przed koncertem, gadałam z jakąś kobietą i ciekawy dialektu zagadał do mnie facet, który potem się okazał właścicielem lokalu i wpuścili mnie za darmo na koncert jak usłyszał skąd i jak tam przyjechałam.
Nieprawdopodobne - tak szybko! Swietna audycja jak zwykle. Slusznie ostrzegasz ze samemu to jednak dosc ryzykowna podroz ale wielu globetrotterow tak wlasnie robi. Duzo latwiej znalezc autostop jak sie jest tylko samemu niz we dwoch. Liznalem deko pln.Szwecje i faktycznie przyroda jest dziewicza. Ale drogi super.
Jeżdżę ciężarówką po całej Skandynawii, dosyć często do pewnej firmy na Lofotach (północno - zachodnia Norwegia). Nie uwierzysz ilu autostopowiczów już ze mną jechało, sam już nie spamiętam wszystkich twarzy. W pamięć zapadła mi najbardziej pewna dziewczyna z Rumunii, która z racji swej Urody (tak, należy się duża litera) tylko dzięki plecakowi i kartce z napisem "North. As far as possible" została przeze mnie zidentyfikowana jako autostopowiczka, a nie... kobieta pracująca. :P
Dzięki wysłuchaniu tej opowieści spakowałem plecak i pojechałem stopem do Grecji zupełnie spontanicznie. Super sprawa, świetni ludzie, dziękuję za inspirację
@@SwiatWciaga ponieważ jest zima jest trochę trudniej bo szybko robi się ciemno i trzeba mieć ciepłe rzeczy do stania i spania. Ruszyłem z Gdańska, Polskę przejechałem na 11 aut, a potem już było łatwiej, w sensie długie trasy głównie ciężarówkami. Dobrym miejscem są stacje benzynowe, dobrze jest też zapytać kierowców czy można się zabrać. Na kurtce miałem wyklejone szara taśmą litery GR w tamtą stronę i PL z powrotem żeby od razu było wiadomo dokąd zmierzam. Po 4 dniach i podróży przez dzień byłem w Grecji. W tamtą stronę jechałem przez Serbię i Macedonie. Trzeba dodać czas na granice i kontrole. Najdłużej czekałem 8h na stacji na Węgrzech ale nie wiedziałem że była tego dnia wigilia prawosławna. W Grecji spędziłem 2 dni i wracałem, tym razem przez Bułgarię i Rumunię co jest teoretycznie dłużej ale jeździ dużo więcej samochodów. I poszło w sumie ekspresowo czyli 54h byłem z powrotem. Jechałem też nocą i przez 2 dni spałem łącznie 4h. Fajna sprawa, do dziś boli mnie całe kawę ramię A to już 10 dni od powrotu. Mnóstwo fajnych i ciekawych ludzi. Na pewno się jeszcze wybiorę. Dodam że to była w sumie moja druga wycieczka stopem, pierwsza zrobiłem z córką do Pragi. No i w sumie ludzie nie mieli oporów żeby mnie zabierać chociaż mogę wyglądać groźnie, mam 43 lata 190cm jestem potężnie zbudowany i łysy także stereotypowo niby nie budzę zaufania. Dużo bym mógł jeszcze opowiadać ale w skrócie to tak było.
Podobną trasę (z Tomaszowa Lubelskiego na Nordkapp przez Litwę, Łotwę, Estonię i Finlandię i dalej do Oslo) przebyłem rowerem w 2015 roku. A drogę z Inari do Karigasniemi zapamiętam do końca życia, gdy dwa razy urwał mi się łańcuch. Pusto, dziko, mnóstwo komarów, renifery i łosie, no i zero człowieka. Coś pięknego! Fantastyczny kanał, świetnie się ogląda i słucha!
Jak zawsze 👍👍👍 .Na auto-stop jestem za stary , ale nie lubię upałów . Najdalej na północ , świetny powód żeby wreszcie odwiedzić znajomych w Norwegii . Dzięki za inspirację .
Dzięki :) Bardzo dużo zapamiętałem "po prostu", bo to wiązało się z mapą, a do map mam bardzo dobrą pamięć. Notatki też robiłem, ale takie wybiórcze (choć np. z podróży dookoła świata mam bardzo obszerny i szczegółowy dziennik). No i jeszcze część sytuacji przypomniały mi zdjęcia. :)
Ha, jak to się przyjemnie ogląda:) Sam w początku lat 90-tych zjechałem kawał świata autostopem, więc budzi wspomnienia, plus to jak budujesz narrację - przyjemne w odbiorze. Pozdrowienia od sąsiada spod radiostacji gliwickiej;)
Swietna podroz ale odpusciles kilka swietnych miejscowek: Trojstyk Norwegii, Szwecji i Finlandii, Saaremee w Estonii, Kurlandie na Lotwie, Mierzeje Wislana.
Wojtku tak jak pisaliśmy dziś (25.11) rozpocząłem planowanie podróży. Myślę że około 205 dni do startu. Z tym że wbrew Twoim radom, wybieram się sam z tego względu iż uważam że łatwiej jednak złapać STOPa samemu. Na pewno jesteś inspiracją tejże wyprawy. I na pewno relacja się pojawi